Jump to content

Żarty podszyte prawdą lub niekoniecznie 2.0


Brzytwa

Recommended Posts

 

Wpis z wykopu:

https://wykop.pl/wpis/79714905/nie-moge-kurwa-wytrzymac-jak-bardzo-rozowe-paski-m

 

 

Nie mogę, k---a, wytrzymać, jak bardzo różowe paski mają p-------a na punkcie podróży. Każda jedna. Moja kobieta też – ciągle coś, że „chciałaby zobaczyć świat,” że „musimy gdzieś polecieć,” że „życie jest za krótkie, żeby nie podróżować!” Ja p------ę, człowieku, ja nawet nie wiem, kiedy one zaczęły wierzyć, że j----e wyjazdy są celem życia, a nie tylko dodatkiem. Czy naprawdę nic innego nie napędza tych kobiet? Żadnych pasji, żadnych trwałych ambicji, tylko te j----e podróże, plaże, koktajle z parasolką i foty na Instagram?

K---a, ale co one chcą w tych podróżach osiągnąć? Pytasz taką, co chciałaby robić podczas tych swoich wielkich „wypraw,” i zawsze jest to samo: leżenie na plaży, robienie zdjęć i picie drinków. No, k---a, gratulacje, naprawdę odkrywcze podejście do życia. W dodatku zawsze celują w te same kierunki – jakieś Bali, Malediwy, Mauritius. Ale jak już się ich spytasz, co takiego tam jest, czego nie znajdziesz w Europie, to jedyna odpowiedź to „no bo tam jest egzotyka!” Egzotyka, k---a. Jakby śniada skóra lokalnych kolesi i palmy były czymś magicznym. No nie wiem, może jestem dziwny, ale dla mnie plaża to plaża, piasek to piasek, a turkusowa woda wygląda tak samo w Chorwacji, Grecji czy na jakiejś „rajskiej wyspie.” Różowa tego nie zrozumie. Nie, bo w jej głowie musi być daleko, drogo i koniecznie „jak na Instagramie.”

A Instagram to jest w ogóle j----y korzeń tej obsesji. Moja kobieta siedzi na TikToku czy Insta, ogląda te z-----e filmiki influencerek, gdzie wszystko jest idealne: palmy, woda, drinki, hamaki nad oceanem. I potem nagle zaczyna się to p---------e: „Zobacz, jakie to piękne, też bym chciała!” Tak, k---a, piękne, tylko że na tych filmikach nie widać rzeczywistości. Nikt ci nie pokaże, że 100 metrów dalej masz śmieci, biedę, syf i ceny z kosmosu, które rozwalają portfel na atomy. Ale co tam, ważne, że zdjęcie wygląda fajnie, a koleżanki będą zazdrościć. Ja p------ę, jakim cudem lajki stały się celem życia? Bo serio, większość kobiet nie jedzie tam dla widoków. Jedzie po j----e zdjęcia na Instagram, żeby napisać „życie to podróż ” albo coś równie p------------o. I potem, k---a, po tygodniu zapominają o tych wakacjach, bo zaczyna się nowy trend na TikToku.

Największy hit to te ich wymówki. „Podróże to inwestycja w siebie!” Ja p------ę, inwestycja? Tydzień na Bali czy Mauritiusie to inwestycja? W co, k---a? W zdjęcia i chwilowy zachwyt? No ja przepraszam, ale dla mnie inwestycja to coś, co ma trwały sens. RTX 4090 – to jest inwestycja. Nowy sprzęt, auto, nawet j----e narzędzia do garażu – to wszystko daje ci wartość na lata. A wakacje? Wywalisz fortunę, wrócisz zmęczony, z jet lagiem i pustym portfelem. Ale co tam, różowe i tak powiedzą, że warto, bo „to doświadczenie.” No jasne, doświadczenie, które znika szybciej niż pieniądze na karcie kredytowej.

Moja różowa ostatnio zaczęła p-------ć o Mauritiusie. Nawet nie wiedziała, gdzie to jest, ale zobaczyła jakieś zdjęcia w necie i od razu: „Zobacz, jakie to piękne!” No dobra, piękne, ale na c--j tam lecieć? Turkusową wodę i plaże masz w Chorwacji. Lot trwa kilka godzin, kosztuje grosze w porównaniu do Mauritiusa, a widoki masz równie zajebiste. Ale nie, bo to „za blisko.” Ja p------ę, od kiedy blisko znaczy gorzej? Czy naprawdę musisz spędzać 16 godzin w samolocie i płacić jak za zboże, żeby leżeć na plaży, która wygląda tak samo jak w Europie? I nie mów mi o tej całej „egzotyce.” Dla mnie egzotyka to są jakieś p--------e scamy na turystach, syf poza kurortami i lokalne jedzenie, po którym spędzasz połowę wakacji w kiblu.

I nie mówię, że podróże są złe. Sam lubię od czasu do czasu gdzieś wyskoczyć. Ale, k---a, z umiarem. Czemu nie można docenić Europy? Mamy tu wszystko. Chcesz góry? Alpy, Tatry, Pireneje – wybieraj. Chcesz plaże? Chorwacja, Grecja, Hiszpania – wszędzie ciepło, pięknie i taniej. Chcesz miasta z historią? Rzym, Paryż, Wiedeń – wszystko w zasięgu paru godzin lotu. Ale różowe tego nie rozumieją. One potrzebują „egzotyki,” bo Europa to „za mało fancy.” No nie, k---a, przepraszam, że nie wystarcza wam to, co jest pod nosem.

Więc ja mówię jasno: róbcie, co chcecie, ale nie oczekujcie, że facet będzie podzielał waszą obsesję na punkcie podróży. Bo dla nas, chłopów, wakacje to przyjemność, a nie j----e „spełnienie życiowe.” My chcemy inwestować w coś trwałego, co daje wartość na lata. A nie w j----e palmy, drinki i filtry na Instagram. Podróże są okej, ale p--------e ciśnienie na to, żeby robić z nich sens życia, to największa ściema współczesnego świata.

  • Like 9
  • Thanks 4
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, cst9191 napisał(a):

Czy naprawdę musisz spędzać 16 godzin w samolocie

Natknąłem się nie dawno na rolkę młodej kobiety, która leciała z Dubaju do Australii i pokazała jak jest w klasie biznes. leżanka, salonik z barem, itp

Różowe mało się nie zesrały z zazdrości krytykując.:D

 

 

  • Like 5
  • Haha 3
Link to comment
Share on other sites

https://polskieradio24.pl/artykul/3469124,bitcoiny-wyrzucil-do-kosza-sad-przeciw-szukaniu-740-mln-usd

 

 

 

Brytyjczyk James Howells przegrał w sądzie sprawę o poszukiwanie na wysypisku śmieci dysku twardego, na którym przed laty zapisał bitcoiny. Kryptowaluta ma być obecnie warta ok. 740 mln dolarów. Mężczyzna nie zgadza się z decyzją sądu i zapowiada apelację.

 

Dysk z bitcoinami na wysypisku śmieci. Sprawa jednego z pierwszych "górników" kryptowaluty

James Howells, pracujący jako specjalista IT, domagał się zgody na przeszukanie wysypiska śmieci, na które przed laty omyłkowo trafił jego stary komputer. 39-latek należał do najwcześniejszych bitcoinowych "górników" - wykopywał walutę w 2009 roku, kiedy było to niemal darmowe i bardzo proste. Zgromadził w ten sposób 8 tys. BTC, a klucz do nich zapisał na twardym dysku. Cztery lata później (kryptowaluta kosztowała wówczas 13 dolarów) podczas przeprowadzki omyłkowo dysk został wyrzucony do kosza i trafił na miejskie wysypisko śmieci w walijskim Newport.

Inżynier zorientował się, co się stało, ale ilość śmieci na wysypisku, które ma rozmiary boiska do piłki nożnej, zdążyła w tym czasie urosnąć o ponad metr. Poszukiwanie komputera wymagało zgody rady miejskiej, która z powodu przepisów związanych z ochroną środowiska nie wyraziła na to zgody.

  • Haha 1
  • Sad 2
Link to comment
Share on other sites

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.