Skocz do zawartości

Żarty podszyte prawdą lub niekoniecznie 2.0


Brzytwa

Rekomendowane odpowiedzi

Tak w ogólnym tłumaczeniu, wiadomość którą otrzymałem od koleżanki :)))) :

 

""Kiedy patrzysz jak odjeżdża po tym jak nawyzywał cię od kurew, zarzuciła sobie twoje nogi na ramiona i przetasował ci wnętrzności"

 

:) To ja po spotkaniu z tobą :)"

 

watching-him-drive-off-after-he-just-cal

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

To są prawdziwi pasjonaci latania!

 

Rarotonga, Wyspy Cooka. Wysiadamy z samolotu, jako jedyni turyści szukamy przystanku autobusu „miejskiego”, który objeżdża wyspę co godzinę. Po ok. 20 min podjeżdża. Jest dość pusty, oprócz nas wsiadają dwie miejscowe panie i jeden biały, starszy pan, z malutkim plecakiem. Nie wygląda, jakby dopiero co tu przyleciał.

 

Dwa dni później. Muri Market - chyba jedyne miejsce na tej maleńkiej wyspie na której można zjeść „street food”. Otwierany od wtorku do czwartku i w niedziele. Jako, ze przylecieliśmy w poniedziałek, to uderzamy tam we wtorek wieczorem. Busem wracamy, a jakże, z „naszym” panem.

 

Piątek wieczór - czas lecieć dalej przez Los Angeles do domu. Wsiadamy do busa. Spodziewamy się większego ruchu, ale Polacy (których na wyspie trochę było ze względu na rewelacyjne ceny tego tripa) chyba znów jadą hotelowym transferem za 5-6x więcej. Jest i „nasz” pan, wysiada oczywiście na lotnisku.

 

Podchodzimy do odprawy, ustawiany się w kolejce priority. Nasz pan... również, za nami. Ze swoim malutkim plecakiem „szkolnym”. Patrzymy na niego z miną WTF, na co Marta wpada na pomysł, ze to US marshall - latający tajniak z bronią na niektórych lotach do USA po zamachach z 9/11. Oczywiście rozmawiamy o tym dość głośno. Nie pasuje nam tylko to, ze pan ma... golda w aegeanie (greckie linie), którego raczej wyrabiali europejczycy, ze względu na łatwe warunki.

 

Kilka minut później pan jest przepytywany przez agentkę TSA co robił na Wyspach Cooka. Po akcencie jestem już niemal pewien, ze to Polak. Po zerknięciu na okładkę paszportu - również. Zaczynamy się śmiać sami z siebie wiedząc, jaka zabawę mu dostarczyliśmy, jeśli słyszał naszą wcześniejszą rozmowę

 

Tu historia mogłaby się zakończyć, ale nie rozwiązalibyśmy tajemnicy małego plecaka. Pan nic nie nadal, leciał z nim jako podręczny aż do końca trasy (do Londynu), a później, a jakże - z nami do Polski! Traf chciał, ze stanął do kolejki paszportowej dosłownie dwie osoby przed nami. Dzięki temu wiemy, ze... nie został wpuszczony na teren własnego kraju! Tzn. pewnie zostanie wpuszczony, ale strażnik graniczny powiedział mu, ze musi odejść na bok kolejki i poczekać na kierownika. Pan od razu wykonał gdzieś jakiś telefon, wiec mogliśmy usłyszeć mniej więcej takie słowa: „coś ty narobiła, przecież wiedziałaś kiedy wrócę!”. Wszystko wskazuje wiec na to, ze żona (?) zgłosiła zaginięcie swojego męża. To by wyjaśniało czemu leciał dookoła świata z plecakiem szkolnym i widzieliśmy go ciągle w tych samych rzeczach.

 

Morał z tego taki: kobiety, pozwalajcie swoim mężczyznom wyjść na piwo, dwa, ewentualnie w dwutygodniowa podróż. I tak to zrobią, a później będzie przypal na granicy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.