Skocz do zawartości

Pożegnanie przyjaciela


Pocztowy

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, będzie krótko bo nie chce się rozklejać.

 

Najprawdopodobniej w poniedziałek będę usypiał psa, który towarzyszył mi przez ostatnie 18 lat, czyli prawie całe moje życie. 

 

Dalsze podtrzymywanie życia i patrzenie jak zdycha z głodu (już nie przyjmuje pokarmu) byłoby niehumanitarne.

 

Jeszcze nie wiem jak sobie psychicznie poradzę, że psa już nie ma. Nawet za bardzo nie pamiętam czasów, kiedy go nie było. 

 

Do poniedziałku nie mam zamiaru jakoś specjalnie się żegnać z przyjacielem, bo by mnie to wykończyło psychicznie. Nienawidzę pożegnań.

 

Od lat nie płakałem, ale teraz mnie wykręca jak szmatę. 

 

Pójdę napić się trochę alko, chociaż boje się, że rozklei mnie jeszcze bardziej.

 

Trzymajcie kciuki, żebym jakoś przez to przeszedł.

 

Edytowane przez Pocztowy
Błąd
  • Like 2
  • Smutny 17
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Pocztowy zmienił(a) tytuł na Pożegnanie przyjaciela

Ja pochowałem swojego pierwszego psa w 2019. Też już nie mógł pić i jeść, na wieczór jeszcze kontaktował, ale następnego dnia ostatecznie zdechł. 

Miał swoje wady (krnąbrny, jak uciekł z posesji nie wracał dopóki sam nie zechciał), ale było mi przykro jak go już nie było... .

Pochwalam to, że chcesz go dać do uśpienia. Jeżeli jest to sytuacja agonalna nie ma sensu przedłużać jego cierpienia. 

Odnośnie jego pochówku polecam zrobić to na twojej działce (lub kogoś z rodziny, zależnie w jakiej jesteś sytuacji). I odpowiednio je oznaczyć (ja np. dla mojego pierwszego psa ustawiłem parę kamieni w miejscu pochówku). Nie zgadzam się z twierdzeniami, że "to tylko pies" i "można chować byle gdzie albo w ogóle i nie". Zawsze na takie twierdzenia uważam, że większość ludzi ma nagrobki, być może nawet i to będzie jakiś skur****, który sprawi człowiekowi nie jedno złego w życiu. Więc dlaczego i psa, który towarzyszy nam przez sporą część życia nie można chować z godnością i jakąś formą oddania szacunku za tą jego wierność?

@Pocztowy Trzymaj się, każdy z nas praktycznie musi to w życiu przejść. 

Edytowane przez Hubertius
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeżywałem podobną sytuację jako student I roku, tyle że pies miał 13 lat, a nie 18. Smutne, będziesz przez jakiś czas czuł pustkę, nastaw się na to.  Nie pamiętam czy płakałem, ale było smutno w całym domu. Pierwsze dni były najgorsze, potem - stopniowo - wróciliśmy wszyscy do normalnego życia, a rodzice zdecydowali się znów wziąć czworonoga.

 

Trzymaj się, bracie!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie piłem, ale co się wypłakałam to moje. Wróciłem dzisiaj do domu na weekend i po bliższym przyjrzeniu się psu zdecydowałem, że najlepiej będzie pojechać do weterynarza nawet jutro.

 

Zobaczę w jakim stanie piesek będzie rano. Jeśli zobaczę dalszą agonię, to będę naciskał, żeby jechać. Nie chcę dawać niepotrzebnych przykrych opisów, co dokładnie się dzieje, ale pozwolenie na dalsze pogarszanie się stanu i cierpienie zwierzaka byłoby znęcaniem się.

 

Jeszcze w niedzielę pies jakoś się trzymał i zdecydowanie nie był to stan, żeby podejmować takie korki, więc to nie jest tak, że cierpni od dawna. Po prostu w ostatnich kilku dniach znacznie się pogorszyło.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też to przerabiałem 5 lat temu i moment odejścia i pierwsze kilka dni po stracie są najgorsze. Później człowiek przyzwyczaja się i emocje już tak drastycznie nie wpływają na bodziec. Kto ma zwierzaka zawsze musi liczyć się z tym, że kiedyś odejdzie tak samo jak ludzie. 

Nie zwlekaj z uśpieniem psa bo on cierpi. Mój akurat odszedł w sobotę i nie czekałem do poniedziałku. 

Trzymaj się, bądź dzielny, ostatnie chwile spędź z nim i się pożegnaj. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisali Bracia, nie warto przedłużać agonii psa. Bądź, z nim do końca, niech czuje twoją opiekę i miłość, bo to najlepsze, co możesz mu dać, w ostatnich chwilach. Podziękuj (komu chcesz;Bogu,losowi itd.) za to, że towarzyszył Tobie przyjaciel, tak długo. To rzadkość, nawet w świecie ludzi. Kiedyś i w końcu na nas przyjdzie czas. Trzymaj się!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Pocztowy napisał:

Już po wszystkim.

Już nie cierpi, pamiętaj o tym i zrobiłeś co mogłeś by ulżyć przyjacielowi w cierpieniu. 

Ludzie czasem mają nikłe rozumienie, że dla takich zwierzaków jesteśmy jak Bogowie. Gdy się urodzili byliśmy z nimi i gdy odchodzili również.

 

A tu filmik ale w drugą stronę:

 

I na zakończenie - pamiętajcie kochać zwierzaki i ludzi, nigdy nie wiadomo kiedy się widzimy ostatni raz.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pocztowy, współczuję. Gdy odchodzi zwierzę, które było z nami wiele lat to tak, jakby odchodziła część Ciebie. Te pożegnania to zawsze jedne z najtrudniejszych momentów relacji z nimi. Szczególnie dla mnie, obok którego zawsze były zwierzaki i nie wyobrażam sobie życia bez nich.

 

Pamiętaj, już nie cierpi i nic go nie boli. Przedłużanie takiego stanu mimo chęci uratowania i przedłużenia za wszelką cenę jego życia byłoby nieludzkie. Dobrze zrobiłeś.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Pocztowy napisał:

Najprawdopodobniej w poniedziałek będę usypiał psa, który towarzyszył mi przez ostatnie 18 lat, czyli prawie całe moje życie. 

 

Najgorszą rzeczą w psach jest to, że one tak kurewsko krótko żyją 😞

Między innymi z tego względu uznałem, że... na jakichś kilka lat starczy.


Jednak zbyt wrażliwy jestem 😞

Może już bardziej na emeryturze sprawię sobie ponownie piesełka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak musiałem uśpić (w sumie sama zeszła nagle) po 13 latach moją suczkę którą miałem od 12 roku życia, 2-3 miesiące wyłem ale w końcu przeszło.

Mi osobiście pomogło jak ją zawiozłem na cmentarz dla zwierząt (płatny), jakoś tak lżej od razu.

 

Teraz zawsze miło wspominam i na półce mam jej zdjęcie 🐶

2 godziny temu, Pocztowy napisał:

Już po wszystkim.

Ból przeminie a później tylko będą dobre wspomnienia, głowa do góry.

Edytowane przez bassfreak
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bassfreak jest ciężko. Drogę do i od weterynarza będę miał pewnie jeszcze długo przed oczami. Podczas jazdy włączyła się mega klimatyczna i smutna muzyka na pożegnanie, co spotęgowało u mnie emocje. Heh, jakby nie mogła się włączyć reklama na grzybicę sromu jak zawsze, żebym się rozproszył.

 

Chociaż taki z tego plus, że wspomnienia mam piękne jak z filmu. Jadąc jesienią w słoneczny dzień polną drogą.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.