Skocz do zawartości

Czym dla Was jest miłość? Czy brak miłości to coś złego?


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem u Waszych wschodnich koleżanek, obserwuję sobie jak ludzie tutaj żyją i sobie dumam. W międzyczasie wyświetlił mi się taki artykuł na fb:

 

 

"Nie utrzymam się sama, dlatego wciąż jestem z mężem. Ale moja miłość do niego dawno umarła"

 

"Z Kamilem jestem już 7 lat, a po ślubie 5. Nie ukrywam, że to on kupił mieszkanie, dał mi samochód, dba o to, aby rachunki były opłacone oraz założył konto, na które regularnie przesyła wcześniej uzgodnioną sumę. Skłamałabym, gdybym napisała, że mi to nie odpowiada. Ja mam pracę, kiepsko płatną, ale jest moją pasją. A od Kamila mam środki na życie, dach nad głową, prezenty i podróże. Mam wszystko, poza miłością. Kamil to dobry, opiekuńczy mąż, ale nie mogę powiedzieć, że czuję coś więcej niż sympatię i przywiązanie"

 

https://styl.fm/newsy/571189.nie-utrzymam-sie-sama-dlatego-wciaz-jestem-z-mezem-ale-moja-milosc-do-niego-dawno-umarla?utm_source=pol_serio&utm_medium=Fanpage

 

 

Typowy forumowy nosacz od razu okrzyknie tę kobietę typową polką a faceta głupim beciakiem. Kłóci mi się to jednak trochę z tym, że na wschodzie, pomimo trudniejszych warunków finansowych, oraz większego pragmatyzmu u kobiet, rodziny wydają się być normalne, rodziny stabilne, a dzieci dobrze odchowane. 

 

Jak to jest, że u nas zapewnianie surowców kobiecie to bycie beciakiem, a tutaj to normalna, tradycyjna kolej rzeczy? Dlaczego pomimo większego pragmatyzmu i interesownego podejścia kobiet na wschodzie mężczyznom nie żyje się jak w piekle?

 

Jak te kobiety sobie radzą bez miłości? Czym ta miłość tak naprawdę jest? Wyrzut oksytocyny, do którego nasz organizm z czasem się dopasowuje i reguluje ilość receptorów z mózgu, ile to tak naprawdę jest warte?

 

Czy kobiety tutaj nie wiedzą tego, że powinny być tak nieszczęśliwe jak ta Pani z artykułu?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zważywszy, że kobiety pociąga około 20 procent mężczyzn, to statystycznie połowa małżeństw tak funkcjonuje.... I nic na to nie można poradzić, taka biologia. Na wschodzie tylko inny mental i inne normy, kobiecie nie przystoi być ciągle sfochowana, a i kultura inna trochę, jak pani za bardzo gwiazdorzy to bywa skarcona w tym fizycznie ...

 

P. S. Można coś na to poradzić, być jak najatrakcyjniejszym facetem..... Chcesz mieć dobry związek dbaj o siebie a nie o nią...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, slusa napisał:

Jak to jest, że u nas zapewnianie surowców kobiecie to bycie beciakiem

 

Nie rozszerzaj tego co na forum na całą populację. 

Ludzie ogólnie tak nie myślą.

Tutaj jest nadreprezentacja takich, którzy się na tym przejechali i ostrzegają przed takim zachowaniem, wyśmiewają je. 

Sam to przerabiałem. 

 

W społeczeństwach tradycyjnych role są podzielone i tak, mężczyzna jest od zasobów a kobieta od dbania o ciepło domowego ogniska.

Tylko że to się u nas wywraca na łeb, u nich jeszcze nie. 

 

8 minut temu, slusa napisał:

Czym ta miłość tak naprawdę jest? Wyrzut oksytocyny, do którego nasz organizm z czasem się dopasowuje i reguluje ilość receptorów z mózgu, ile to tak naprawdę jest warte?

 

Odpowiedz mi czym jest dla Ciebie miłość, powiem Ci jakim jesteś czlowiekiem;) 

 

A trzeba pamiętać że deklaracje to jedno, życie to drugie. Piękne wyznania uczuć a po chwili przeskok na inną gałąź, to już się robi normą. 

 

10 minut temu, slusa napisał:

Czy kobiety tutaj nie wiedzą tego, że powinny być tak nieszczęśliwe jak ta Pani z artykułu?

 

Chyba dokładnie o to chodzi.

Mają dość obowiązków by się zajmować głupotami, tradycja mocno trzyma, a jeszcze nikt się nie wziął za pranie ich mózgów. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim miłość nie jest uczuciem. Jest nim zakochanie, pożądanie, sympatia czy przywiązanie - wszystkie wywołane naturalnymi mechanizmami naszych organizmów, którymi poniekąd możemy sterować. Dla mnie miłość to bardziej pojęcie „społeczne” - praca nad relacją, ideały codziennego życia w związku/rodzinie, pewna wymiana dóbr. Nie w sensie jakiejś transakcji, a współdziałania. W miłości zawiera się zapewnianie rodzinie utrzymania/dbanie o ognisko domowe, jednak nie jest to uchwytne na gruncie emocjonalnym. Dlatego o ten grunt warto dbać. Niekoniecznie poprzez robienie sobie huśtawki i „DAWAJ JEJ WSZYSTKIE EMOCJE”, ale po prostu dbanie o małe gesty, języki miłości partnera/dziecka etc. 
 

Ale w sumie to nie wiem, nie mam jeszcze doświadczenia z „miłością po etapie zakochania”.  Jak będę miała, to może napiszę aktualizację XD

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek, który musi w życiu rozwiązywać różne problemy oraz stawiać czoła trudom, ma bardziej poukładane priorytety. Stąd też na Białorusi czy Ukrainie rodziny są trwalsze, bo to nie ptysiowa fanaberia, tylko pragmatyzm.

Tym, co spaja małżeństwo, jest wspólny interes oraz poczucie bezpieczeństwa - bliskość, szacunek, wzajemne wsparcie przy świadomości, że każde wnosi do układu coś odmiennego. Namiętność jest chwilowa, przychodzi i znika (bo przecież nie da się być wiecznie napalonym), a fundamenty muszą być trwałe. Na namiętności niczego nie da się zbudować.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minutes ago, Mmario said:

kobiecie nie przystoi być ciągle sfochowana

 

I w tym ja widzę dużo pracy naszych mediów, tzn, u nas przekonano kobiety że każda powinna mieć ("zasługuje") miłość jak z bajki. 

7 minutes ago, Hatmehit said:

Dla mnie miłość to bardziej pojęcie „społeczne” - praca nad relacją

 

Dla mnie to jest zabawnie widoczne, jak często słyszę od kobiety że miłość to praca nad relacja, wynikająca z tego że zazwyczaj trzeba się było wiązać z beciakiem nas którym rzeczywiscie trzaba było się napracować. Natomiast dla mężczyzny termin "praca nad relacją" jest czymś obcym, jak to, jaka jeszcze niby praca, no przecież rozłożyła nogi, c nie synek? XD wybacz wulgarność

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, slusa napisał:

praca nad relacja, wynikająca z tego że zazwyczaj trzeba się było wiązać z beciakiem nas którym rzeczywiscie trzaba było się napracować

Chodziło mi raczej o to, z nie da się, aby wiecznie było idealnie i fajnie jest mieć na to aktywny wpływ. Pracą nad relacją jest dla mnie praca nad sobą oraz kontaktem z partnerem. Praca nad relacją to wszystko co robimy świadomie dla dobra pary i rodziny. Nad relacją z dziećmi też się pracuje - nie dlatego, że urodziły się beznadziejne, a dlatego, że warto po prostu umilać żyćko sobie i ludziom wokół. Ja czuję, że pracuję nad relacją kiedy podaję partnerowi ulubioną herbatę czy myślę zanim coś powiem. Możesz być wulgarny i się śmiać, ale dla mnie to jakże prozaiczne, ale ważne rzeczy. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czegoś takiego jak miłość, jest haj hormonalny trwający ok 2 lat, a następnie przywiązanie.

 

Kobietami rządzi prawo Briffaulta. Kobieta musi mieć korzyść, by związała się z mężczyzną. Związek nie powstanie, jeśli kobieta nie odniesie korzyści ze związku z mężczyzną. Kobieta odchodzi, gdy inny mężczyzna zapewni jej więcej. Kobieta może manipulować mężczyzną, by ten wnosił więcej.

 

 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak kiedyś już mówiłam u wschodnich koleżanek jest mało miejsca na miłość, a dużo na pragmatyzm. Każda chce ustawić się jak najlepiej. Gdy z nimi o tym rozmawiam, to pada skrót "for these reasons". Nie trzeba go rozwijać, każda wie.

 

ALE

 

Różnica jest taka, że jako osoby odrzucające feminizm i wchodzące w nieco bierną, biorącą stronę jednocześnie bardzo doceniają i szanują, to co dostają i pozwalają mężczyźnie by był męski. 

 

Osoby feministyczne chcą za bardzo rywalizować. Nie pozwalają mężczyźnie na to by czuł się męski, decyzyjny, potrzebny, szanowany. Właściwie zaczyna już to podchodzić pod agresję, szczucie i brak szacunku. Niemniej, dalej wymagają tego samego co panie wyżej.

 

Dalsza odpowiedź dlaczego jest tak a nie inaczej jest prosta.

 

 

 

Co nie oznacza, że nie można sobie pomarzyć, że pomimo tego będzie również niegasnące tylko ewoluujące uczucie do partnera oraz pożądanie. 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale pytasz o miłość czy małżeństwo ;) ?

Małżenstwo z miłości to stosunkowo nowy wynalazek, w wielu kulturach nadal rzadko niespotykany. Mówię oczywiście o otoczce deklaratywnej w zachodniej cywilizacji, bo nikt do końca nie sprawdzi, co komu w głowie siedzi i na ile pani kocha pana, czy jego aktywa, które podniosą jej poziom życia. Albo vice versa.

 

Małżenstwo miało więc charakter zaaranżowany, miało scalić majątki/połączyć gospodarki i realizować konkretne cele rodzinno - biznesowe. A to, czy pan i pani przypadną sobie prywatnie do gustu, miało de facto mało istotne znaczenie. Gdy aktywa i posagi się zgadzały, pani miała rodzić, pan miał zapewnić byt. Dobrze wydać córkę za mąż naprawdę miało znaczenie. Nawet, gdy tej córki nikt o zdanie nie pytał ;)

 

Trudno (albo i to niemożliwe) jest pokochać drugiego człowieka, gdy się w pełni nie akceptuje samego siebie. Ze swoimi wadami, zaletami, fobiami czy dewiacjami ;)

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MM_ Dokładnie tak.

Kobieta to istota interesowna, chcąca zabezpieczyć siebie i potencjalne potomstwo kosztem mężczyzn. 

Ludzie mylą miłość z hajem hormonalnym. 

Tak naprawdę prawdziwa miłość jest bezinteresowna, nie unosi się pycha, nie zazdrości i jedyna osoba jaka może ja dać to ty sam. 

Kobiety kochają za coś do tego miłość dla nich jest wtedy gdy atrakcyjny jest mężczyzna, o dziwo tej miłości nie ma jak spotka na swojej drodze brzydala. 

Od kobiet mężczyzna nigdy nie otrzyma miłości a wersja demo prędko się skończy. 

Kobiety nie kochają mężczyzn tylko to co mogą dać, zapewnić, ogarnąć dla niej. 

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, Iceman84PL said:

Kobiety nie kochają mężczyzn tylko to co mogą dać, zapewnić, ogarnąć dla niej.

Kobiety nie kochają mężczyzn KTÓRZY mogą IM COŚ dać, zapewnić POZYCJĘ I STATUS. ogarnąć dla niej.

Po to się wiążą, innymi słowami - tak rozumieją miłość, nie tak jak my.

 

Niech nawet tak będzie, bo tak je ukształtowała genetyka i ma to jakieś uzasadnienie skoro nawet zwierzęta podobnie się zachowują, ale niech nie będzie to gra do jednej bramki.

Kobiety na Wschodzie wiedzą, że muszą dać coś w zamian.

Nasze nauczyły się, że nie muszą albo windują cenę w kosmos.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, Iceman84PL said:

Tak naprawdę prawdziwa miłość jest bezinteresowna, nie unosi się pycha, nie zazdrości i jedyna osoba jaka może ja dać to ty sam. 

Kobiety kochają za coś do tego miłość dla nich jest wtedy gdy atrakcyjny jest mężczyzna, o dziwo tej miłości nie ma jak spotka na swojej drodze brzydala. 

Od kobiet mężczyzna nigdy nie otrzyma miłości a wersja demo prędko się skończy. 

Kobiety nie kochają mężczyzn tylko to co mogą dać, zapewnić, ogarnąć dla niej

 

Moim zdaniem kobieta prawie zawsze otrzyma od mężczyzny (na pewno nie Alfy) bezinteresowna miłość (ile razy moja była nie mogła się nadziwić jak mnie pytała dlaczego ja kocham że ot tak po prostu), natomiast miłość kobiety dla mężczyzny jest zarezerwowana tylko dla samej topki. I tak w ogóle to mam wrażenie że napisałem alfa szmaci beciak płaci ale trochę ładniej xD jest jeszcze opcja, że wartościowy mężczyzna (dla kobiet może alfa), świadomie wybiera zakładanie rodziny i miłość do swojej kobiety (lub kobiet), ale to jest maksymalnie rare case

9 hours ago, MM_ said:

Kobietami rządzi prawo Briffaulta. Kobieta musi mieć korzyść, by związała się z mężczyzną. Związek nie powstanie, jeśli kobieta nie odniesie korzyści ze związku z mężczyzną. Kobieta odchodzi, gdy inny mężczyzna zapewni jej więcej. Kobieta może manipulować mężczyzną, by ten wnosił więcej

 

Pytanie czy to, że kobiety są interesowne, jest w istocie czymś złym? Bo to że u nas często mają wymagania z kosmosu to wiadomo że kiepsko. Dwa, jeżeli chodzi o manipulacje, a co z przypadkiem znajomego który ma Białorusinkę, odkąd z nią jest piję znacznie mniej, schudł, wygląda znacznie lepiej, a w głowie ma jakiś plan na remont domu po rodzicach itp. Ja bym to nazwał zdrowym motywowaniem mężczyzny a nie manipulacja :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawo jest obiektywne, nie ocenia kobiet. Ja też do tego podchodzę jako do faktu i akceptuję, że związek z kobietą wiąże się z dostarczaniem zasobów.

 

Co do motywowania alkoholika - masz tu motyw bad boya, który daje emocje i każda uważa, że swoją „miłością” zmieni bad boya i przy niej będzie on inny. Dlatego są tacy skuteczni.

9 godzin temu, Iceman84PL napisał:

@MM_ Dokładnie tak.

Kobieta to istota interesowna, chcąca zabezpieczyć siebie i potencjalne potomstwo kosztem mężczyzn. 

Ludzie mylą miłość z hajem hormonalnym. 

Tak naprawdę prawdziwa miłość jest bezinteresowna, nie unosi się pycha, nie zazdrości i jedyna osoba jaka może ja dać to ty sam. 

Kobiety kochają za coś do tego miłość dla nich jest wtedy gdy atrakcyjny jest mężczyzna, o dziwo tej miłości nie ma jak spotka na swojej drodze brzydala. 

Od kobiet mężczyzna nigdy nie otrzyma miłości a wersja demo prędko się skończy. 

Kobiety nie kochają mężczyzn tylko to co mogą dać, zapewnić, ogarnąć dla niej. 

 

 

 

To jest część red pill najtrudniejsza do zaakceptowania dla facetów. Od kiedy jestem świadomy to widzę to w każdym związku znajomych.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, slusa napisał:

Kamil to dobry, opiekuńczy mąż, ale nie mogę powiedzieć, że czuję coś więcej niż sympatię i przywiązanie"

 

Ona chce miłości jako synonimu pożądania, tylko i wyłącznie albo jak ja to mówię full-pakietu obsługowego klienta: namiętności, bratniej duszy, bezpieczeństwa i czego tam jeszcze ludzie nie wymyślą.

To jest mindset osoby przyzwyczajonej do brania. W momencie w którym druga strona chwilowo nie ma czegoś do dania wyraża się żal za brakiem. 

 

A miłość przede wszystkim od Ciebie wymaga. Ona tego nie chce, chce tylko by było jej dobrze, ba najlepiej.

To jest model relacji w którym wrzucasz pieniążek i oczekujesz batonika, w tym przypadku najlepszego. Zdecydowana większość relacji tak wygląda.

12 godzin temu, slusa napisał:

Jak to jest, że u nas zapewnianie surowców kobiecie to bycie beciakiem,

 Z wielu powodów:

1) Na tym forum "beciak" to ekwiwalent frajera; kogoś kto nie ma prawdziwego pożądania kobiety ( co jest głównym kryterium podziału na jakość mężczyzn wśród samych Panów i tym samym potwierdzeniem swojej zajebistości. Drugim kryterium jest zasada " nieulegania wpływom kobiety" stąd ruch MGTOW, którego członkowie windują siebie wyżej w hierarchii od beciaków)i nawet o tym nie wie. Nieświadomie płaci on za iluzję miłości swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi zaś "frukty" zgarnia domyślnie ktoś inny, "lepszy".

Jest to więc synonim największego upokorzenia w związku z czym należy tego unikać za wszelką cenę. W tym celu unika się "dostarczania pieniędzy" jako doraźnego środka zapobiegawczego. "NIe daję pieniędzy więc ona naprawdę mnie pożąda. A jeśli nie pożąda to przynajmniej nie jestem frajerem". Dąży się w ten sposób do sytuacji w której maksymalizuje się zyski a unika kosztów, zaś w razie niepowodzenia winnym jest druga strona.Kobieta która przyjmuje owoce pracy beciaka zasługuje na miarę cwaniary bądź nawet kurwy. Zapewnienie zasobów zaś to synonim utrzymywania szlaufa.

Gdzieś wspominałam, że współcześnie roi się od prywatnych prostytutek 😉

 

2) Emncypacja mężczyzn, jako najprawdopodobniej zamierzony skutek uboczny wejścia kobiet na rynek pracy i przede wszystkim rewolucji seksualnej, zgodnie z zasadą "gdy mały (kobieta) może dużo, to w następstwie duży ( mężczyzna) może jeszcze więcej". Zarówno kobieta jak i mężczyzna są przede wszystkim wygodni i jeżeli nie mamy nad sobą ograniczenia ,wybieramy najczęściej komfort od wolności. Znakomita większość mężczyzn oczekuje dokładania się do wspólnego budżetu w porównywalnym stopniu co on, randki to wyjścia na piwo 😉,model płacenia za siebie jest powszechny, śluby odchodzą do lamusa i nie widać na horyzoncie zamiennika. To kobieta powoli zaczyna pełnić rolę "inwestycji", w rezultacie czego cały proces przyspiesza, bo to interesy mężczyzny mają być wpierw zrealizowane a one mają w większości przypadków charakter krótkoterminowy.

 

3) Mentalność " życia bez ograniczeń" jako synonim źle rozumianej wolności gdzie w rezultacie celebruje się życie w "autoświadomości", jest się "autonomiczną jednostką a miłość to w dużym skrócie zdanie: " Jeżeli mnie kochasz, to zaakceptujesz mnie takim, jakim jestem" tłumaczone jako: " Jeżeli mnie kochasz, to nie masz prawa niczego ode mnie oczekiwać". 

Autonomiczna kobieta jest kimś lepszym niż kobieta będąca zależną od mężczyzny w jakimkolwiek zakresie. Analogicznie z mężczyznami.

Zależności są traktowane jednoznacznie jako zło, w tym oczywiście również te finansowe 😉

Akceptacja jako synonim tolerancji.

 

2 godziny temu, slusa napisał:

Moim zdaniem kobieta prawie zawsze otrzyma od mężczyzny (na pewno nie Alfy) bezinteresowna miłość (ile razy moja była nie mogła się nadziwić jak mnie pytała dlaczego ja kocham że ot tak po prostu),

No litości. Twoja była ma 70 lat czy była młodą, płodną Julką? 😉

Ile byś wytrzymał w białym związku i czy faktycznie Twój stosunek do ukochanej nie ulegnie zmianie? 😉

 

Bezinteresownie to kocha Cię Bóg, dlatego jego koncept jest tak potrzebny cywilizacjom. Ateizm skupia na doczesności i stawia człowieka w centrum, co na dobrą sprawę zniewala.

Druga w kolejności jest miłość macierzyńska, która zbliża się w całkowitym oddaniu, jednak zaślepia.

 

Na tyle definicji miłości, które tworzyłam sobie na przestrzeni lat dzisiaj mam myśl, że to czuwanie nad czyjąś samotnością.

 

 

Edytowane przez Wielokropek
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Wielokropek napisał:

Na tym forum "beciak" to ekwiwalent frajera; kogoś kto nie ma prawdziwego pożądania kobiety

 

Tak, typ beta w takim kontekście to synonim frajerstwa. Głównie dlatego, że nie jest darzony szacunkiem przez kobietę, której gwarantuje pewien poziom życia i aktywa dzięki własnej pracy. W tym kontekście zaburzony jest podstawowy paradygmat cywilizacyjny: on pracuje (często wielokrotnie dłużej niż ja) --- > on o mnie (nas - jeżeli w grę wchodzi potomstwo) dba, ja to doceniam, podziwiam, jestem z niego dumna, wspieram go i też daję od siebie to, co najlepsze, w miarę swoich możliwości i potencjału.

 

Dlatego to robię? Przecież to oczywiste się wydaje. Sama go chciałam/wybrałam/pokochałam, czymś mi zaimponował. Zawsze mogę na niego liczyć, a on może liczyć na mnie etc.

 

Zamiast tego masz "mi się należy" ;) No właśnie tak średnio bym powiedział się należy. Dopóki nie zajdzie sprzężenie zwrotne i obie osoby nie popatrzą w tym samym, zgodnym dla siebie kierunku, beta zostanie betą, z żoną lub partnerką harpią, która zatruje mu życie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym dla mnie jest miłość? (w związku) 
Cóż... 

Jakieś 25 lat albo i więcej kąpałem się w wizjach "blue pill" - pomijając już karmienie się hollywoodzkimi romansidłami i cukierkowymi piosenkami, ale to były czasy, gdy wierzyłem w miłość. 
Wtedy serio było to coś, o co warto walczyć. Przed sobą miałem atrakcyjną wizję przyszłości, która motywuje do działania. W imię realizacji wizji "gdy jedno spada w dół, drugie ciągnie ku górze"
Swoista synergia. Coś pięknego. 

Obecnie... brak pozytywnej wizji. Znajomość dynamiki związkowej. Zgaszony wewnętrzny ogień. Ciągnie mnie do kobiet jedynie ze względu na ich ciało, tragicznie rzadko ze względu na osobowość. 

Kobiety 26+ są często strasznie przyziemne, co mnie mocno odpycha. Rozmawianie o pracy, rodzinie, bombelkach. Wszystko byłoby spoko i do zniesienia, gdyby jeszcze za tym wszystkim szła prawdziwa miłość albo szacunek, wdzięczność za to, że utrzymuję rodzinę, że zapewniam byt, ale nawet tego nie ma. Facet staje się workiem do wylewania swoich frustracji i gdy tylko się potknie, to wszelkie psiapsiółeczki, teściowa i pseudo znajomi wykorzystają okazje, by rzucić się na Ciebie jak hieny. 

To co obecnie mam, to wolność. Samotną, ale jednak wolność, którą bardzo cenię. W imię czego miałbym ją oddać? 
W imię miłości, takiej że się chociaż lubimy, że seks sprawia przyjemność, a nie jest obowiązkiem, w imię relacji która nie jest więzieniem. Jasne, spoko - chętnie. 

Ale... ... czy oddałbym wszystko co mam w imię rozkapryszonej statystycznej polki? NIE. 


Od dziecka próbowano mi wcisnąć produkt w postaci małżeństwa i byłem bardzo łakomy na te wszystkie reklamy, dopóki mnie nie wywaliło z Matrixa. 
Czasem chciałbym do niego wrócić, ale aktualnie bliżej mi do koncepcji stwarzania własnych iluzji w swoim umyśle, niż do realizacji programu narzucanego przez społeczeństwo. 

 


Na szczęście AI i VR rozwijają się coraz bardziej, więc... 

 

 

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minutes ago, Obliteraror said:

Dopóki nie zajdzie sprzężenie zwrotne i obie osoby nie popatrzą w tym samym, zgodnym dla siebie kierunku

 

O fuj, myślenie przyszłościowe, i co jeszcze, może rodzina i dzieci? XD dawaj nowego suvika w leasing, fajną kurtkę z lui viton i na wycieczkę ma Malediwy, co Ty mi tu będziesz pierdolić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, slusa napisał:

O fuj, myślenie przyszłościowe, i co jeszcze, może rodzina i dzieci? XD dawaj nowego suvika w leasing, fajną kurtkę z lui viton i na wycieczkę ma Malediwy, co Ty mi tu będziesz pierdolić

;)

 

Reasumując, miłość bywa wtedy, gdy kobieta ma potencjał na wykształcenie w sobie poniższego sposobu myślenia:

 

- czy jeździ autobusem miejskim czy klasą premium,

- czy zabrał mnie na Punta Canę czy na gliniankę pod miastem albo do górskiego schroniska,

- czy mieszkamy na 20, 200 czy 2000 metrów,

 

chcę dalej z nim być :).

Napisałem bywa, bo to dopiero początek drogi ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Hatmehit napisał:

Ale w sumie to nie wiem, nie mam jeszcze doświadczenia z „miłością po etapie zakochania”.  Jak będę miała, to może napiszę aktualizację XD

 

Ano właśnie. 

To co opisujesz ma sens, kiedy współgra ze sferą emocjonalną. I nie, nie chodzi mi o hormony. 

Bardziej o to, że idealnie kiedy do drugiego człowieka ciągnie nas serce i rozum, mają wpływ na relację, współgrając harmonijnie. 

 

Ludzie często to polaryzują, chcą widzieć to uczucie albo jako emocje, albo ciężką pracę dającą satysfakcję. 

 

12 godzin temu, zychu napisał:

Tym, co spaja małżeństwo, jest wspólny interes oraz poczucie bezpieczeństwa - bliskość, szacunek, wzajemne wsparcie przy świadomości, że każde wnosi do układu coś odmiennego. Namiętność jest chwilowa, przychodzi i znika

 

Dokładnie. W dłuższych relacjach ważne jest to jak się czujesz z tym drugim człowiekiem, czy jest to przepływ energii w obie strony, a nie to czy na Twój widok cieknie kobiecie po nogach.

Choć jeśli chodzi o sam seks, jest potrzebny na takim poziomie który satysfakcjonuje oboje, co spaja kobietę i mężczyznę. 

 

To zresztą jest tak naprawdę wymiana dóbr w ujęciu ewolucyjnym.

Seks- zasoby. 

Co może działać I działa, jest czymś normalnym jeśli nie ma w tym wyrachowania.

 

Mężczyzna, który jest w udanej relacji, bo kobieta dba o sferę fizyczno- emocjonalno- psychiczną, czyli seks, uczucia i szacunek, może "góry przenosić".

Kobieta korzysta na tym w najlepszy możliwy sposób- te wszystkie dobra samiec znosi do jaskini dla niej. 

 

Nam naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba kiedy jesteśmy sami.

Widzę to po sobie, szukając motywacji do parcia na to by więcej, kiedy wiem że tak naprawdę nie jest mi to potrzebne. 

 

12 godzin temu, melody napisał:

pożądanie

 

To nawet w dłuższej relacji, kiedy ludzie mają się na codzień od lat, da się wywołać jeśli było wcześniej.

 Wystarczy chwilę pościć. 

Post to uniwersalna metoda, też w tej dziedzinie. 

 

Choć tak naprawdę liczy się to nieokreślone coś, co ponoć zapisane w gwiazdach. Po prostu ciągnie Cię do tej drugiej osoby, czasem nawet nie wiesz dlaczego. Wolisz ją, niż teoretycznie wyższe w tej nieszczęsnej skali smv.

 

To "nieokreślone coś" łatwo zresztą zepsuć. 

 

12 godzin temu, Obliteraror napisał:

 A to, czy pan i pani przypadną sobie prywatnie do gustu, miało de facto mało istotne znaczenie. G

 

 

Tak, ale to już nie ma prawa bytu w naszej strefie kulturowej. 

Tamte małżeństwa trwały, nawet jeśli Ci ludzie niespecjalnie chcieli że sobą być. 

Działo się tak przez czynniki zewnętrzne, które to trzymały w ryzach. 

 

Teraz, ludzie się schodzą bo tego chcą i potrafią równie łatwo rozchodzić. Bo ochota minęła. 

 

I jedno i drugie ma swoje zalety i wady.

 

12 godzin temu, Iceman84PL napisał:

Tak naprawdę prawdziwa miłość jest bezinteresowna, nie unosi się pycha, nie zazdrości i jedyna osoba jaka może ja dać to ty sam. 

 

Taka miłość to u św. Pawła chyba tylko. 

 

Gdybyś tak naprawdę umiał kochać, w ten sposób, wtedy kochałbyś dalej tę pierwszą. 

 

Niezależnie od jej zmieniajacego się wyglądu, zachowania, itp.

Może nie bylibyście razem, gdyby coś odwaliła (w końcu siebie też trzeba kochać i chronić), ale kochałbyś ją dalej.

 

Nie dzieje się tak? No właśnie. 

 

Czymś ta osoba musi nas zainteresować, by się chciało. To działa w obie strony i głupotą jest obrażanie się bo ktoś ma inne potrzeby.

 

A potem, trzeba paliwa by trwało.

I Ty też go potrzebujesz, inaczej- patrz wyżej. 

 

3 godziny temu, slusa napisał:

Pytanie czy to, że kobiety są interesowne, jest w istocie czymś złym?

 

To zależy od skali. 

Potrafi być motywacją z której korzystają oboje, potrafi być gwoździem do trumny.

 

Poza tym, wszyscy jesteśmy w jakiś sposób interesowni. Ty i ja też. 

 

Tu nie chodzi o nic innego jak o to by się odpowiednio dobrać. Grać do jednej bramki zamiast wydzierać sobie nawzajem to, czego byśmy chcieli. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Yolo napisał:

idealnie kiedy do drugiego człowieka ciągnie nas serce i rozum

Oczywiście, inaczej nie warto z takim człowiekiem być i się wzajemnie męczyć. To może bardzo kategoryczne i okrutne, ale kurde - nie da się tworzyć naprawdę szczęśliwej i zgodnej rodziny, jeśli pary do siebie jakoś nie ciągnie. Już nawet nie na poziomie romantycznym, ale zwykłej sympatii i szacunku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małżeństwo to kontrakt ekonomiczny. Miłość to chyba dbanie o ten kontrakt. Do tego mimo wszystko potrzeba dwóch kompatybilnych, nie wchodzących sobie w drogę, dbających o siebie, polegających na sobie i troszczących się o siebie ludzi. Do tego potrzeba życzliwości opartej na wzajemnym zaufaniu. 

 

Dzisiaj naprawdę sporo kręci się wokół seksu, i to jest ważna sprawa, ale bez zaufania, czy życzliwości, bez grania w otwarte karty nie można nic zbudować. 

 

Problem w tym że w dzisiejszych zakłamanych czasach dużo trudniej jest komus zaufać. Bez zaufania nic się nie zbuduje. Czy to biznes czy dom, czy małżeństwo. 

 

Żeby komus zaufać trzeba razem przejść przez jakieś bagno. Zobaczyć reakcje tej drugiej osoby i czy to co ona robi jest zgodne z naszym systemem wartości. Jeśli nie jest to choćby naprzeciw nas stała najlepsza dupa we wszechświecie to i tak nie da rady niczego z nią zbudować. 

 

W dzisiejszym zatomizowanym społeczeństwie gdzie większość z nas wegetuje, a nie żyje (albo goni za obietnicą sukcesu w korporacyjnym znoju), gdzie wyścig szczurów wkracza na kolejny etap, gdzie agresja, prędkość, niepewność i brak zaufania dominuje w relacjach międzyludzkich zbudowanie czegokolwiek na gruncie współpracy prawie nie ma szans. 

 

Już niedługo jedyne co nam pozostanie to będzie bunt, a oni (rządy na całym świecie) na to liczą. Będą mogli wtedy zrobić z nami co tylko chcą. Proces wprowadzania nowego porządku już się rozpoczął. 

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Yolo napisał:

Nam naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba kiedy jesteśmy sami.

Widzę to po sobie, szukając motywacji do parcia na to by więcej, kiedy wiem że tak naprawdę nie jest mi to potrzebne. 

 

Dobra, będzie trochę offtop, ale jest tu muśnięty pewien temat, który mnie ciekawi, a mianowicie: wpływ kobiety na męską motywację.

 

Nie chodzi mi nawet o to, że kobieta ma potrzebę (np. zbuduj dom), to mężczyzna to robi. Chodzi mi o coś subtelniejszego, na poziomie przepływu energii.

 

Przykład: pewien utalentowany malarz nie ma stałej partnerki, ale za to ma kilka orbiterek, które dają mu podziw, szacunek i inne benefity, on świadomie nie wchodzi w stałą relację, żeby czerpać energię od każdej z nich, co daje mu ciągłego kopa w karierze. Czy to może tak działać? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol

 

Autor kanału MGTOWPolska mówił że mężczyzna jest jak liczba 1, dobra kobieta to mnożnik x10, zła to x0,1. Dobra czyli chcąca coś zbudować oraz z podobnymi celami, dopasowana. 

W kupie siła, para to nie jednostka, łatwiej się pracuje w zgodnej ekipie niż skłóconej i podkładającej świnie, zatem efekty pracy są lepiej widoczne.

 

Można to tłumaczyć na wiele sposobów m.in. przepływami energii, ale tak po prostu jest, słusznie to zauważyłaś. Udany związek potrafi dać kopa, pewną motywację.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, sol napisał:

pewien utalentowany malarz nie ma stałej partnerki, ale za to ma kilka orbiterek, które dają mu podziw, szacunek i inne benefity, on świadomie nie wchodzi w stałą relację, żeby czerpać energię od każdej z nich, co daje mu ciągłego kopa w karierze. Czy to może tak działać? 

 

Pewnie że może.

Wiesz, artyści to są jednak często atencjusze;)

Ale mnie nie o to zupełnie chodziło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.