Skocz do zawartości

Czym dla Was jest miłość? Czy brak miłości to coś złego?


Rekomendowane odpowiedzi

Czytając „ Noc Walpurgii” Gustava Meyrinka, pamiętam swoje poruszenie końcówką tego mistycznego dzieła gdzie autor umiejętnie odkrywał zakamarki ludzkiej duszy. Kiedy ludzie u schyłku życia w sytuacji zagrożenia odsłaniając się odkrywają, że byli kochani, choć tego nie widzieli, oraz że są zdolni do miłości. Pozory, ugruntowane niedowiarstwo, umysł zaciemniony różnymi zasłonami nie dopuszczają by serce zabiło do drugiego człowieka z otwartością godną miłości.

 

Większe umysły to rozważały i wciąż się nad tym głowimy. Dochodzę do wniosku, że miłość jest jak Bóg i tak jak na Boga trzeba się otworzyć w pełni żeby Go poznać tak samo trzeba w miłości, a to jest dość trudne zważywszy na skomplikowanie ludzkiego umysłu i doświadczenia.  Postawa miłości to zapewne umiejętność jednak samej esencji tego najgłębszego z uczuć nie da się wyrazić w kategoriach czysto biologiczno racjonalnych. To chyba na zawsze pozostanie jakaś tajemnicą i chyba tak powinno być.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O nie, przypomniało "miłość! to nie pluszowy miś..." I teraz będzie za mną chodziło pół dnia, dzięki...

A tak na serio, to wg mnie, niestety (albo stety), nie istnieje coś takiego jak miłość bezwarunkowa w związkach damsko-męskich. Dla swoich dzieci i owszem, ale to inny rodzaj miłości.

A pytanie pozornie proste, ale tak naprawdę bardzo trudne.

Bo można byłoby pisać jakieś banały, rodem z wierszyków pojawiających na fb (choć nie jestem na czasie, bo nie korzystam), że miłość to przebaczanie sobie, bycie ze sobą na dobre i złe i takie tam... 

Póki nie jest się staruszkami, po 40 latach małżeństwa, to kluczowa jest tu wzajemna atrakcyjność. Można by napisać, że to płytkie, że jak to tak, ale bez tego się nie da. I nie chodzi tu jedynie o taką fizyczną atrakcyjność, ale szeroko pojętą, czyli również odnoście charakteru, osobowości, życiowej zaradności, uroku osobistego, czyli nawet sposobu mówienia, czy poruszania się.

To wszystko jest zaczątkiem niezbędnym do tego, żeby się w sobie zakochać, pewna aura niezwykłości, oczarowania kimś, po to żeby mieć szansę rozmyślać o tej osobie po nocach, jak o bohaterze z najlepszego filmu, jaki obejrzeliśmy w życiu, który zobaczyliśmy dzień wcześniej.

A później dopiero pojawiają się wspólne piękne chwile budujące wspomnienia, budowanie zaufania, prowadzące do pewnej racjonalizacji, że ta osoba nadaje się do związku i byłbym/łabym z kimś takim szczęśliwy, bo ma takie, a nie inne cechy. Bo oprócz pociągu fizycznego, przyjaźnimy się ze sobą, świetnie rozumiemy i możemy na sobie polegać.

I to właśnie, wszystko razem, możemy nazwać miłością. Same hormony są ważne na początku i z czasem motylki w brzuchu siłą rzeczy zaczynają zdychać (bo to nie ich naturalne środowisko :P), ale bez nich w w tej początkowej fazie też nie da się niczego zbudować.

Mimo wszystko ważne, żeby wbrew naturze, nie pozwolić tym motylkom całkiem zdechnąć, to z racji tego, że nie jest to ich środowisko, jest dość ciężkie, ale niektórym się udaje. Bez tego związek zacznie przeradzać się w przyjaźń bez namiętności, a skoro namietności oczekujemy, to nawet i przyjaźni się nie uratuje.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, deomi napisał:

Miłość to koncept biologiczno hormonalny wytworzony po to by płodzić i wychowywać dzieci. Replikacja dna, nic poza tym. 

Po części masz rację. Jednak ludzie, w wyniku o wiele lepiej rozwiniętego IQ, ośrodka odpowiadającego za empatię, wyższą uczuciowość itd., nie ma do tego wszystkiego podejścia stricte zwierzęcego.

Stąd u nas właśnie te motylki w brzuchu, zakochiwanie się (często mylne, ale jednak), racjonalizacja pod względem wyboru partnera,  nie tylko jego cech fizycznych. A zwierzęta kierują się jedynie fizycznymi cechami u siebie i nie wiążą tego z wyższą uczuciowością. Choć np. łabędzie ponoć wiążą się na całe zycie, ale wynika to bardziej z ich instynktu zapewnienia sobie i potomstwu bezpieczeństwa.

Można napisać, że to też wynik biologii i tak jest, choć  działa to u nas inaczej. Poza tym każdy wierzy w co innego, ja osobiście choć nie jestem praktykującą katoliczką, wierzę w to, że człowiek ma też duszę, ale to już rzecz jasna kwestia indywidualna, co kto uznaje za prawdę.

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Angel_Sue said:

Stąd u nas właśnie te motylki w brzuchu, zakochiwanie się (często mylne, ale jednak), racjonalizacja pod względem wyboru partnera

 

Ale te motylki to właśnie jest haj hormonalny, a racjonalny wybór partnera to tylko iluzja, za którą stoi oksytocyna uwalniana w mózgu, w momencie natrafienia na partnera będącego manifestacja wzorców wyniesionych z dzieciństwa oraz programowania społecznego. @deomidobrze pisze prawda? To jak z tym replikowaniem się? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Trevor napisał:

Bez zaufania nic się nie zbuduje

 

Wiesz, tak było zawsze. 

 

Kilkadziesiąt lat temu jeśli facetowi się odwidziało, kobieta zostawała sama z dziećmi i musiała solidnie zakasać rękawy żeby przetrwać. 

Teraz, kiedy kobiecie się odwidzi, mężczyzna jest ugotowany na kilka- kilkanaście lat.

 

Takie czasy, takie warunki. Każdy sam się musi zastanowić nad tym czego chce, na jakie zaufanie go stać. W sensie, czy jest w stanie podjąć ryzyko. 

 

Słowo klucz- dzieci. 

 

Jeśli nie chcesz, łatwo ryzyko zminimalizować.

Jeśli chcesz, trzeba próbować stworzyć rodzinę a to inna bajka. 

Czy się to opłaca? 

Niech sobie każdy sam policzy wg swojego systemu wartości. 

 

U mnie ceną był kilkunastoletni związek początkowo niezły, później nieudany a u schyłku kiepski. I chujowy koniec. 

Mogłem w tym czasie spędzić przyjemniej czas, robić coś innego zawodowo, co kiedyś kochałem, dorabiać się, itp.

Czy żałuję? 

 

Nie. 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby był wjazd wojska na Polską to nagle od razu by odżyła miłość do wielu beciaków w Polszy, bo Panie mają za dobrze, jak w eksperymencie z szczurami co miały za dużo jedzenia, zaczęły fiksować.

Jak jest wojna to ta sama gwiazda ze strachu sama sobie wmówi że kocha beciaka byle żeby było co jeść, a jak ma się jednego ojca, męża państwo i kolejnego to zaczyna im odpd..ać, bo jest za dobrze. Jakby nie było co do gara włożyć to by nie było czasu na takie górnolotne pierdzenie. Stworzyliśmy zbyt dobre warunki dla Pań, mają za łatwo i takie są efekty, właściwie to niemal jak dorosłe dzieci których emocje jak wiatr kierują, bo mogą, bo zawsze ktoś je uratuje np państwo.

 

Dziś przyniesienie kasy do domu, posiadanie lokum i auta to plan minimum, no chyba że jesteś w 5% loterii genetycznej to nie musisz mieć nic,  a tak to nawet to co opisałem nie starczy, musisz mieć pd..ną fabrykę, ale i tak się znudzisz, bo wiatr zawieje z drugiej strony i ona poleci dalej.

 

Dlatego ja zachęcam Was do obejrzenia programu życie na kredycie, paradoksalnie to dokument o polkach, które zachowują się jak dzieci, a ich mężowie nie dają rady bo są tak rozpieszczone. Jak idą ciężkie czasy to facet łatwo obniży standard, a u pań to tylko ma iść w górę, tylko więcej i więcej. Zobaczycie fala rozwodów to dopiero się zacznie

 

Chcecie P0lkę to obejrzycie ten program, cały jest na player.pl

https://youtu.be/MWXlO7jVnL4?t=105

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Yolo napisał:

Pewnie że może.

Wiesz, artyści to są jednak często atencjusze;)

Ale mnie nie o to zupełnie chodziło.

 

Myślę, że wiem o co chodziło i głęboko w sobie wierzę, że tak naprawdę to w zasadzie to samo. Pisał już o tym kiedyś @absolutarianin.

 

To teraz słuchajcie, bowiem tako rzecze sol.

 

Kobieta ma jakiś poziom energii, którym może zasilić mężczyznę. Może to być "jej" mężczyzna, albo jakikolwiek inny.

Najbardziej widocznym przejawem tego jest współżycie kobiety z różnymi mężczyznami, to "jawny dowód", że energia kobiety jest trwoniona/rozdawana/oddawana gdzie indziej. Ale wydaje mi się, że fizyczne oddanie to już końcowy, widoczny etap, a prawdopodobnie wystarczy tylko mental.

 

Co się zaś dzieje w umyśle "cnotliwej" kobiety? Nikt nie wie.  Bo... tym kogo zasila może być nawet nieistniejący w rzeczywistości byt, typu Massimo, bądź figura religijna - Chrystus, gdzie kobieta, w "eter" przekazuje swoją energię. (Miłować Boga można na różne sposoby, niektóre kobiety przekraczają tą granicę człowiek-Bóg i traktują Chrystusa mentalnie jako "męża".) Pieję tu tylko do pewnej nielicznej grupy, na pewno większość wierzących kobiet jest pod tym kątem zrównoważona psychicznie:)

 

Im bardziej o tym myślę, tym bardziej widzę, że kobieta powinna się skupiać całą sobą (fizycznie i mentalnie) na swojej rodzinie i sobie. Jak najszybciej ucinać jakiekolwiek znajomości, gdzie może popłynąć, nawet w jakiejś swojej fantazje. Ponieważ tym samym "zabiera" energię, którą może dać swojemu mężczyźnie, czyli w całym rozrachunku sobie.

 

@meghan wiem, że dla Ciebie pewnie brzmi to trochę new age'owo ale imo to jest dokładnie ta sytuacja z typkiem z auta. Swoim podziwem (nawet wewnętrznym) zasiliłaś gościa zabierając tą energię swojemu. Im więcej takich typków, tym słabszy będzie Twój mąż.

 

 

Edytowane przez sol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://porady.sympatia.onet.pl/sympatia-radzi/jeszcze-nie-zdradzam-jeszcze-bo-wydaje-sie-to-tylko-kwestia-czasu-list/j3mg1ev

 

Wiem że te arty są kolorowane, ale sedno jest prawdziwe

 

  • "Wieczorem po uśpieniu synka wchodzę do salonu. Żona prosi, abym zrobił jej drinka. Jest wycieńczona całym dniem. Siedzi w rozciągniętej piżamie z mokrymi włosami, obłożona kosmetykami" - pisze Piotr
  • Mężczyzna przyznaje, że jest świadomy, że tworzy z żoną kiepski związek, ale jak twierdzi: "Mógłbym się rozwieść, ale wiem, że stracę syna"
  • "Nie mam zamiaru przestać być ojcem ani mężem. Dalej chcę dbać o swoją rodzinę, ale czasem chciałbym też poczuć się pożądany" - wyznaje szczerze

 

I to jest sedno, nie chce się, robią łaskę itd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, sol napisał:

Myślę, że wiem o co chodziło i głęboko w sobie wierzę, że tak naprawdę to w zasadzie to samo. Pisał już o tym kiedyś @absolutarianin.

 

 

Oczywiście, że nie.

 

Piszesz o tym skadinąd sympatycznym, ale lekko odklejonym od rzeczywistości człowieku?

"Po owocach.."

 

Zapytałaś o męską perspektywę i taką dostałaś odpowiedź. A teraz uzasadniasz perspektywą kobiecą. 

Która zresztą ma sens, zgadzam się z Tobą, ale nie o tym rozmawialiśmy. 

 

Kiedy mam kilka luźnych relacji, to muszą być relacje powierzchowne. Nie da się inaczej, czas nie jest z gumy. 

To może być przyjemne, zabawne, stymulujące. 

Kop na zasadzie energetyka. 

A dla mnie, złodziej energii, o tym zaraz.

Chyba że tego chcę, z tym się zgadzam i znam konsekwencje. 

 

Kiedy jestem w relacji z jedną kobietą, która trwa dłużej, to są zupełnie inne płaszczyzny. 

Mniej dopaminy, więcej oksytocyny, jeśli chcesz naukowo.

To potrafi być jak normalny posiłek, bez fajerwerków ale sycący. 

Zupełnie inna energia, inna głębia. 

 

 

 

Dla mnie kilka kobiet na raz to straszny rozpraszacz. Jak się skupić na czymkolwiek w takiej sytuacji? 

Jak sensownie rozwijać relację? 

I jeśli jeszcze musialbym to ukrywać? 

Pierdolca można dostać.

I pisze to gość który teoretycznie powinien się czuć w takiej sytuacji jak ryba w wodzie. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo

a jednak, mężczyźni częściej góry przenoszą dla młodych kochanek a nie dla starych żon. Endorfiny z reguły mocniej motywują niż oksytocyna. Ja Cię rozumiem i też zupełnie bardziej wolę ten klimat (spójnego obopólnego wzrostu w monogamicznym związku, skąpanego w oparach oksytocyny;), ale do tego potrzeba sporo dojrzałości i samoświadomości, co znów nie jest aż tak powszechne.

 

19 minut temu, Yolo napisał:

Po owocach.."

Ja nie mam autorytetów ani ~autorytetów. Nie neguję czyjegoś poglądu tylko dlatego że nie zgadzam się z innym. Każdy może mieć swoją ideologię i każda jest swoistym modelem, czyli czymś oddającym w zniekształcony sposób rzeczywistość. W tym sensie, tak naprawdę każdy z nas tu jest w jakimś stopniu odklejonym.

 

25 minut temu, Yolo napisał:

Dla mnie kilka kobiet na raz to straszny rozpraszacz. Jak się skupić na czymkolwiek w takiej sytuacji? 

 

Wystarczy, że np. w pracy jest jakaś babeczka, której się podobasz i która będzie Ci to subtelnie okazywać, czasem kompletować. Ty w sumie nie robisz nic, jesteś sobą, ale dostajesz taki miły feedback każdego dnia. Budujące?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, deomi said:

Stały facet sie dzisiejszej kobiecie nie opłaca, generuje tylko dodatkowe obowiązki i właściwie żadnych korzyści. 

 

Że co xD stały facet to stały dostęp do bolca (o ile potrafi z niego korzystać), można też się przytulać i razem stawiać czoła przeciwnościom. Chociaż to akurat mniej ważne rzeczy, najważniejsze jest żeby potrafił dobrze złapać i przygnieść do ściany. Gdzieś obok miłość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, sol napisał:

a jednak, mężczyźni częściej góry przenoszą dla młodych kochanek a nie dla starych żon.

 

No nie strzymom. Jak jom lubie, tak jej lutne.

Wracać mi tu do ram rozmowy natychmiast, a nie jakieś wykoślawianie!!! 

 

Pamiętasz o co pytałaś jeszcze i do czego się odnosiłem? Artysta i orbiterki.

Co Ty mi tu kombinujesz teraz z jakimś pływaniem na boki, rybeńko?! 

 

Odp. na cytat- a ile znasz takich przypadków? Czy jednak większość nie jest z tymi 'starymi żonami'? 

Hę? 

 

16 minut temu, sol napisał:

do tego potrzeba sporo dojrzałości i samoświadomości,

 

Najpierw wkurwi, potem połechce. Widać sporo dojrzałości i świadomości;) 

 

17 minut temu, sol napisał:

Ja nie mam autorytetów

 

Powołałaś się na twierdzenie kogoś, uprawdopodobniając w ten sposób swoją tezę. Coś jak zasada autorytetu tym bardziej, że podmiot chce za taki uchodzić.

Dobra, mniejsza 

 

21 minut temu, sol napisał:

Każdy może mieć swoją ideologię i każda jest swoistym modelem, czyli czymś oddającym w zniekształcony sposób rzeczywistość. W tym sensie, tak naprawdę każdy z nas tu jest w jakimś stopniu odklejonym.

 

Mnie chodziło o to, że jego teorie się mu nie sprawdzają, bo nie przynoszą mu owoców. 

 

22 minuty temu, sol napisał:

Wystarczy, że np. w pracy jest jakaś babeczka, której się podobasz i która będzie Ci to subtelnie okazywać, czasem kompletować. Ty w sumie nie robisz nic, jesteś sobą, ale dostajesz taki miły feedback każdego dnia. Budujące?

 

Budujące, dla kogoś kto tego potrzebuje. Czasem po prostu przyjemne. A czasem nie. 

 

To nie ma nic wspólnego z tym, od czego wyszliśmy. 

 

19 minut temu, deomi napisał:

Stały facet sie dzisiejszej kobiecie nie opłaca

 

 

Oczywiście że nie, jeśli jest to główna motywacją.

Najbardziej opłaca się pobieranie oplat za godziny.

Podejmiesz się? Pokażesz że jesteś autentyczną w tym co piszesz? 

Nie? 

To siedź na dupie i nie prowokuj. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, deomi said:

Stały facet ciagle czegoś chce 🤣 rości sobie prawa do różnych rzeczy 🤣 chce żeby po nim sprzątać i gotować, a co daje w zamian ? Raz na 10 lat wniesie lodówkę na 3 pietro🤣staly bolec to nie stały facet 

 

Kurde, może powinienem zacząć uczyć od kobiet? Na cholere mi w takim wieku partnerka do związku jak są takie deomi. Jak rozpoznać czy zależy Wam na związku czy tylko na bolcu? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.