Skocz do zawartości

Czym dla Was jest miłość? Czy brak miłości to coś złego?


Rekomendowane odpowiedzi

@Yolo Może coś w tym jest. Rzeczywiście ten gość ma jeszcze trochę czasu. W jego wieku to mój mąż jeszcze z mamą mieszkał i uciekał do wojska przed stabilizacją, żeby go jakaś chociaż nie zaobrączkowała.

Ja po prostu wiem, że ja to jestem taki "przecinak", z domu wyniosłam tę powinność, że muszę: to, to, to i jeszcze to. I w sumie to nie zasnę, jak nie odhaczę. Jakby mi dać drugiego takiego do duetu, to ja bym chyba tkwiła w ciągłym poczuciu winy, że tyle mam we wszystkim zaległości, a ten drugi "przecinak" by mnie w tym utwierdzał. Ten leniwy styl życia mojego męża jest dla mnie wybawieniem.

Dopóki go nie poznałam, to nie wiedziałam, że można leżeć i gadać w łóżku do 12.00 w niedzielę (to było przed dziećmi afkors). U mnie w domu jak wstałam po 9.00 to tata mówił "córciu, Ty już idź z powrotem spać, bo już przespałaś cały dzień, to już nie ma sensu wstawać". Ja lubię to, że mąż nie jest taki nakręcony, że potrafi się zadumać, że przy każdym pomniku przy drodze musi się zatrzymać, przeczytać komu jest poświęcony - nawet jeżeli się spieszymy. Nie ma soboty, żebym nie grała od 8:00 do 10:00 w suqasha. Wstaję o 6.00 i jadę, a mąż się cieszy i dopinguje, wypytuje, jak mi poszło, kogo dzisiaj "dojechałam". On zostaje z dziećmi, oglądają rano "wojsko polskie". On się nie spina.

Ja lubię ten leniwy tryb życia mojego męża, on mnie poniekąd zwalnia z odpowiedzialności, którą od zawsze czułam - że muszę mieć wszystko pod kontrolą, ogarnięte itd.

Ale kurna chata, jak gdzieś jedziemy, to on jest przygotowany jakby mieli nas porwać i na Sybir zesłać: scyzoryk ma do każdego rodzaju spodni, nigdzie nie rusza się bez scyzoryka, ma ubrania na zmianę dla nas wszystkich w samochodzie, płaszcze przeciwdeszczowe, menażki, sztućce. Zawsze auta są sprawdzone, zawsze mam wysprzątane auto, w domu wszystkie męskie sprawy są dopilnowane, a jest czego pilnować. Ale może masz rację, może mąż meghan ma na to jeszcze czas, wszystkiego się nauczy. Ja też w wieku 20 lat ciast nie piekłam, nie gotowałam wcale, a teraz to mogłabym dla wesel menu szykować (tylko, że ja chciałam - brałam przepis i robiłam, nie wyszło, robiłam jeszcze raz i tak ze wszystkim. Jak mąż jechał na manewry - to mnie uczył piece obsługiwać, koła w aucie wymieniać, ważniejsze części auta ze mną rozkładał i składał - żebym wiedziała, a nie była jak ta trusia bezradna).

Myślę, że przy swoim konserwatywnym podejściu mąż meghan się trochę wstydzi przyznać do tych swoich braków. Ale to wszystko jest do nadrobienia.

Także @Yolo po namyśle, waham się, czy słusznie na Ciebie zawarczałam, czy jednak nie. (To stwierdzenie to i tak sporo, nie licytuj się o więcej ;))

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Amperka napisał:

waham się, czy słusznie na Ciebie zawarczałam, czy jednak nie.

Nie! 

 

31 minut temu, Amperka napisał:

To stwierdzenie to i tak sporo, nie licytuj się o więcej ;))

 

Wiem wiem. Znam prawa fizyki i granice możliwości;)

 

Ps. Ty się ciesz że nie jestem homosiem. Tak tu reklamujesz swojego męża, że zacieśniłbym naszą znajomość, poznał go dzięki temu i sprzatnąłbym Ci go sprzed nosa! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym jest dla Was miłość?

Mogę odpowiedzieć tylko za siebie: słuchaniem drugiej osoby, sprawianiem by czuła się dobrze w moim towarzystwie, wsparciem kiedy tego potrzebuje i wsparciem mnie w analogicznej sytuacji, wspólnym rozwiązywaniem problemów; polegającym na rozmowie,  nie obrażaniu się. Świadomość, że drugiej osobie na mnie zależy, bo okazuje to, stara się, bo i ja się staram. Miłość to lubienie drugiej osoby, chęć by utrzymać bliskość, czułość. To nie uleganie pokusom, bo wiem, że mogę tym kogoś skrzywdzić. A sama nie chciałabym być skrzywdzona w podobny sposób. Generalnie wyznaję zasadę w życiu, że co sama daję, to samo otrzymuję. Czy to w związku, czy w relacjach z przyjaciółmi, znajomymi czy życiu zawodowym. 

 

Czy brak miłości to coś złego? 

Nie wiem. Mnie byłoby smutno samej. I żadne zwierzę nie byłoby w stanie zastąpić mi bliskości drugiego człowieka. Choć mieszkają z nami dwa urocze koty. Ale to tylko koty.

Edytowane przez Wewerka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Yolo napisał:

Ps. Ty się ciesz że nie jestem homosiem. Tak tu reklamujesz swojego męża, że zacieśniłbym naszą znajomość, poznał go dzięki temu i sprzatnąłbym Ci go sprzed nosa! 

Może to głupio wygląda, że ja tak piszę. Ale to co opisuję, to większość osób uznałoby za wady. Wydaje mi się, że inna dziewczyna oczekiwałaby jednak, żeby partner był bardziej żwawy, aktywny.

Ja natomiast sama lubię sobie narzucać tempo, mam gonitwę myśli, jestem chaotyczna, impulsywna. Lubię to uczucie, że w domu czeka na mnie ktoś, kto mi niczego złego nie dołoży. Ja nigdy nie usłyszałam słowa krytyki. Czy byłam grubsza, czy chudsza - zawsze wszystko ok. Czy miałam okres apatii, czy pobudzenia - zawsze było ok. Może tylko jak pracowałam po 14 h, to były jakieś wzdychania, ale też nienachalne. Lubię tę nieinwazyjność.

Może tu jest rzeczywiście podobieństwo do męża @meghan, bo z tego, co czytam, to nigdy nie usłyszała ze strony męża niczego negatywnego. Jak była tęższa - nigdy jej nie skrytykował, jak jest szczuplejsza - to pewnie też nie ciśnie jej od zblazowanych fitnesiar. Aaaaa... no raz pamiętam tylko jak się wzdrygnął, że mu zupę mięsną z mirabelkami zrobiła ;)

Czasami w męskich wątkach są opisywane sytuacje, jak panowie stawiają oczekiwania swoim partnerkom - ja tego nie doświadczyłam. Czuję się akceptowana w swoich gorszych i lepszych momentach.

To chyba byłaby też moja odpowiedź na pytanie zadane w tytule. To trochę jak miłość do dziecka, takie zapatrzenie w kogoś - mówi się i wierzy w to, że jest najpiękniejsze i najładniej recytuje wierszyki - a z boku wszyscy widzą, że ma odstające uszy i sepleni, jednak osoba kochająca i tak widzi swoje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Wielokropek napisał:

Jakimś cudem mężczyzna jest pozbawiony mocy sprawczej.Dla kobiety w analogicznej sytuacji nie miałbyś tyle litości.

Nie rozumiem. Jakiej mocy sprawczej? Zapewne nie wie taki na początku, w co się pakuje.

A dla kobiety? A ilu statystycznie facetów będąc w udanej relacji wzdycha z rozrzewnieniem do dawnej partnerki, "samiczki alficzki" ;) ?

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Amperka napisał:

to co opisuję, to większość osób uznałoby za wady. Wydaje mi się, że inna dziewczyna oczekiwałaby jednak, żeby partner był bardziej żwawy, aktywny.

 

A co Cię obchodzi większość, inna dziewczyna? 

To Tobie ma się z nim dobrze żyć.

 

1 godzinę temu, Amperka napisał:

To chyba byłaby też moja odpowiedź na pytanie zadane w tytule. To trochę jak miłość do dziecka, takie zapatrzenie w kogoś - mówi się i wierzy w to, że jest najpiękniejsze i najładniej recytuje wierszyki - a z boku wszyscy widzą, że ma odstające uszy i sepleni, jednak osoba kochająca i tak widzi swoje.

 

@Amperka

Przecież Ty taka jesteś. Widać to mocno na forum- zawsze znajdziesz dobre słowo, nawet jeśli widać że nie do końca się należy. Pocieszysz, zażartujesz, a jak ktoś na Ciebie naskoczy, w najgorszym wypadku olewasz. 

Nie widziałem tu ani razu nawet sprzeczki z Twoim udziałem. 

Jeśli traktujesz tak obcych ludzi, łatwo przyjąć że tym bardziej bliskich. 

 

Jest oczywiste, że ten idealny wizerunek Twojego małżenstwa nie jest w 100% realny.

Miewacie gorsze dni, tarcia, problemy. Każdy ma. Czasem daje się to u Ciebie wyczuć.

Co jest bardzo fajne i naprawdę świetnie sie na to z boku patrzy- nie pozwalasz sobie na kierowanie się negatywnymi emocjami, masz pozytywny vibe. To czasem pewnie fasada, ale sprawy małżeńskie załatwia się między małżonkami, tak powinno być.

Rodzina na pierwszym miejscu.

Dla obcych, ma być taki a nie inny obraz. 

 

Nie wydaje mi się żeby to wynikało z Twojego zapatrzenia w męża. Tak po prostu masz, taką konstrukcję, co widać też tutaj. 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo Ty to jesteś... aż się oblałam rumieńcem.

Masz rację, raz jest lepiej, raz gorzej, ale chyba jest też coś w tym, co pisze @sol. Jak się zaprogramujesz na myślenie pozytywnie o kimś, zasilaniu go swoją energią, dostrzeganiu w kimś dobrych stron, pozytywów, to wchodzi to w nawyk. Niech nazywają to racjonalizacją, albo okłamywaniem siebie, ale co tam, ważne, że działa i że człowiek zadowolony dość :).

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo

Tak, @Amperkataka jest!

Miło się ją czyta, przede wszystkim miło się czyta o jej życiu. Po ludzku jej kibicuję, darzę ją sympatią.

Po babsku z kolei zżera mnie zazdrość, ja musiałabym sprzedać duszę diabłu, aby mieć takie życie, jak ona (bo chciałabym mieć podobne życie). 😎 

Nawet gdybym miała bardziej optymistyczne podejście do życia, to w wyniku znaczących różnic indywidualnych, nie będę miała podobnie co ona. 

No, ale WO tego nie oddaję. 

 

Jednak dając Amperke w inne warunki, dając jej inną rodzinę i innego męża, ciekawym byłoby to, czy doszło by u niej zmiany charakteru, czy nawet zmiany jakiegoś parametru osobowości, procesów poznawczych. 

Myślę, że raczej nie (analizując pod względem dostępnych treści). 

 

Niech mój przykład będzie miał walor edukacyjny pod względem nie rzekomego qrestwa bab (czy też qrestwa"matrixu") - po prostu, coś dla kogoś jest sufitem, a dla kogoś podłogą. 

Gdzie bieda i problemy z zewnątrz, tam miłość wychodzi oknem. 

Rodzinę należy tworzyć mając:

- zasoby,

- czas,

- sieć znajomości,

- IQ i IE na ok poziomie.

Nie masz optymalnego danego parametru, to nie bierz się za rodzinę. 

 

Na pewnym etapie dochodzi do weryfikacji wspólnych celów, czy też do ich niezrealizowania. Normalna sprawa w relacjach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, meghan said:

Jednak dając Amperke w inne warunki, dając jej inną rodzinę i innego męża, ciekawym byłoby to, czy doszło by u niej zmiany charakteru, czy nawet

 

Amperka nie wybrałaby Twojego faceta, jest on przeciwieństwem tego co ona w nim lubi 

 

Weź go zostaw albo nim porządnie potrząśnij i postaw do pionu, ma być użyteczny 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan

 

Nie mogę już czytać tego pierdolenia. Znowu ta sama, ograna do cna płyta. Mam na to alergię taką, że od samego czytania mi wyjebało wysypkę na oczach. 

 

Nie szukaj problemu w innych, on jest w Tobie. 

Jedyne co masz słabe, to sposób myślenia.

 Zmień go, a wszystko się zmieni. 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, meghan napisał:

Po babsku z kolei zżera mnie zazdrość, ja musiałabym sprzedać duszę diabłu, aby mieć takie życie, jak ona (bo chciałabym mieć podobne życie). 😎

 

26 minut temu, meghan napisał:

Gdzie bieda i problemy z zewnątrz, tam miłość wychodzi oknem. 

 

26 minut temu, meghan napisał:

Nie masz optymalnego danego parametru, to nie bierz się za rodzinę. 

 

Tymi trzema ww. cytatami zdefiniowałaś właśnie konkretny, określony czas trwania swojego małżeństwa.

Cóż, przynajmniej wiesz, na czym stoisz ;)

 

Edytowane przez Obliteraror
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, zuckerfrei napisał:

Ludzie, ludziska nie miejmy do kobiet pretensji, że zachowują się jak kobiety. 

 

Dokładnie tylko żeby cały system wokół oraz samo kobity brały odpowiedzialność za siebie, a nie kapitan państwo ma zawsze być deską ratunku, a facet tylko do zgnojenia bo na ten system ma robić

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Obliteraror napisał:

 

 

 

Tymi trzema ww. cytatami zdefiniowałaś właśnie konkretny, określony czas trwania swojego małżeństwa.

Cóż, przynajmniej wiesz, na czym stoisz ;)

 

Mnie nie dziwi fakt, że @meghan zazdrości innym życia rodzinnego, zasobów - to może być naturalne ukucie gdy zestawimy siebie z innymi. Dla jednych będzie to bodziec aby motywować siebie do większej pracy dla innych aby zalewać siebie bardziej żółcią. 

Natomiast przeraziło mnie jedno jak w innym wątku padło: Gdybym zdecydowała się na rozwód, to mąż raczej nie zgodzi się na rozwód (gdybym się puściła, to ponoć mnie by zaciukał :D Ale serio, jak miałabym se znaleźć kochanka?!). 
Mój rozwód rozpierdoliłby moich rodziców (katolicy), jego trzeźwą i w miarę ogarniętą część rodziny (jego siostra kiedyś mi powiedziała, że ona by się nie pozbierała, gdybyśmy się rozwiedli, bo to dla niej jest nie do wyobrażenia, że my niet już dalej! I w nas pokłada nadzieję w tym, że będziemy mieli fajną przyszłość - takie głupie rozkminy przy wieczornym siarkofrucie). 

Jakby ją duma napełniała, że od niej zależy tak wiele istnień-nosz ludzki Pan normalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Lady Bathory napisał:

Natomiast przeraziło mnie jedno jak w innym wątku padło: Gdybym zdecydowała się na rozwód, to mąż raczej nie zgodzi się na rozwód (gdybym się puściła, to ponoć mnie by zaciukał :D Ale serio, jak miałabym se znaleźć kochanka?!). 

Mnie też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, meghan napisał:

ja musiałabym sprzedać duszę diabłu, aby mieć takie życie, jak ona (bo chciałabym mieć podobne życie). 😎 

 

Meghan, skoro sama sobie to wmawiasz,i myślisz w ten sposób, to po prostu tak jest. Siła przyciągania.

Cytat

 

Gdzie bieda i problemy z zewnątrz, tam miłość wychodzi oknem. 

 

Ło matko?! Z mojego doświadczenia i obserwacji absolutnie nie! Problemy z zewnątrz zawsze w życiu się pojawiają, niezależnie od tego czy jesteś biedna czy bogata. Uważam, że żyjąc skromniej bardziej dbamy o siebie i o relacje, bo obojgu nam zależy by było lepiej i dążymy do tego. Wspólnie. Przynajmniej u mnie tak było. Byliśmy biedni, ale mieliśmy siebie, naszą miłość, marzenia, które kroczek po kroczku spełnialiśmy. Podkreślam: wspólnie. Oczywiście nie obyło się bez wichur i burz, ale przecież w życiu nie zawsze świeci słońce.

Cytat

Rodzinę należy tworzyć mając:

- zasoby,

O jakich zasobach mowa? Materialnych? Znam kilka już rozwiedzionych małżeństw, gdzie od początku mieli zasoby, bo pochodzili z dobrze sytuowanych rodzin. Od razu mieszkanie, auto, praca załatwiona przez "znajomego radnego" itp. Mieli to wszystko tylko zabrakło chęci dbania o siebie, o rodzinę. Także wszystko zależy od człowieka, moim zdaniem, a nie od zasobów.

Cytat

- czas,

Czas się zawsze znajdzie, gdy się chce. Pamiętam, jak ogromne wyrzuty sumienia miałam, kiedy po trzech miesiącach macierzyńskiego, musiałam wrócić do pracy i zostawić synka pod opieką cioci (za odpłatnością). Ale wówczas każdą wolna chwilę poświęcałam jemu, nie jestem pewna czy gdybym siedziała cały dzień w domu, poświęciłabym mu równie tyle uwagi, bo wówczas odkładałabym "zaraz", "potem" i czas by zleciał. A jak miałam mniej czasu, to starałam się go efektywniej wykorzystywać. I choć uważam, że szczęściem dla dziecka i matki jest możliwość spędzania wspólnie czasu do 3 roku życia maluszka, to wiem, że nie mając takich możliwości też można wychować fajnie dzieciaki.

Cytat

- sieć znajomości,

Bez przesady. Jeśli ktoś naprawdę coś umie, cokolwiek czy to układać kostkę brukową, czy robić paznokcie, czy księgować itp i przykłada się do pracy, to pracę zawsze znajdzie. Pewnie łatwiej w życiu "mając znajomości", ale gwarantem szczęścia to na pewno to nie jest. A już co "sieć znajomości" ma do "stworzenia rodziny", to nie rozumiem? Raczej uważam, iż mając rodzinę należy zmniejszać "sieć znajomości", zostawiając na horyzoncie, tylko szczere i przychylne nam osoby.

Cytat

- IQ i IE na ok poziomie.

Ludzie tworzą szczęśliwe związki, niezależnie od tego na jakim poziomie intelektualnym się znajdują. Ważne, że są odpowiedzialni za to co udało im się stworzyć i po prostu, na swój sposób o to dbają. Oczywiście nie mam na myśli skrajnych patologii. Choć, po tych morderstwach, o których się ostatnio słyszy, a które wydarzyły się, jak to określają zdumieni sąsiedzi, w "normalnej rodzinie", to sama nie wiem gdzie ta patologia się zaczyna, a gdzie kończy.

Cytat

Nie masz optymalnego danego parametru, to nie bierz się za rodzinę. 

Brzmi jak tekst z filmu SF. :D

Cytat

 

Na pewnym etapie dochodzi do weryfikacji wspólnych celów, czy też do ich niezrealizowania. Normalna sprawa w relacjach. 

Na pewno, i najlepiej o wspólnych celach rozmawiać na początku związku. Zawsze w życiu może się zdarzyć rozbieżność w celach, bo ludzie się zmieniają. Ale czy nie można mieć swoich indywidualnych celów? Czy one muszą być wspólne? Oczywiście, nie mam tu na myśli chęci posiadania potomstwa, bo taki cel, powinien być uzgodniony zanim się stworzy rodzinę.

 Meghan, jeśli jesteś nieszczęśliwa w związku, czegoś Ci brak, porozmawiaj szczerze z mężem. A nuż jego wypowiedzi mile Cię zaskoczą ;) . Kibicuję Wam 🍀

Edytowane przez Wewerka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, spacemarine napisał:

Włączcie TV, ile tam kobiet chwali się jak coś zrobiło dobrego dla swojego faceta?

A ile narzeka na facetów? No właśnie jakieś 90% więc o czym tu piszecie

 

Ja byłabym za tym, żeby włączać mózgi, a nie TV :D

A tak serio, chyba teraz taka moda, co rusz czytam, jeśli już znajdę się w wirtualnym świecie, że ktoś kogoś porzucił, ktoś się odkochał, najczęściej  do tego wydają dziwne oświadczenia na ten temat, jakby czuli się w obowiązku poinformowania o tym wszystkich dookoła. Skąd przeświadczenie, że ludzi to obchodzi?! No właśnie...TV, instagramy, tiktoki i inne ustrojstwa :D. A ludzie ślepo naśladują nie zastanowiwszy się, czy i jak to na nich wpływa i do czego im to potrzebne w życiu. 

Powtórzę za Mistrzem...dziwny jest ten świat...

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.10.2022 o 15:41, Obliteraror napisał:

A ilu statystycznie facetów będąc w udanej relacji wzdycha z rozrzewnieniem do dawnej partnerki, "samiczki alficzki" ;) ?

Ech.

Nawet tu się teraz taki temat pojawił:

Naprawdę, nigdy nie spotkałeś się z mężczyznami, którzy ujmijmy zabiegają o kontakt z eks choć sami są już np. na etapie małżeństwa z inną kobietą? :)

W dniu 30.10.2022 o 15:41, Obliteraror napisał:
W dniu 30.10.2022 o 12:02, Wielokropek napisał:

Jakimś cudem mężczyzna jest pozbawiony mocy sprawczej.Dla kobiety w analogicznej sytuacji nie miałbyś tyle litości.

Nie rozumiem. Jakiej mocy sprawczej? Zapewne nie wie taki na początku, w co się pakuje.

Zmierzam do tego, że w analogicznej sytuacji u kobiety odpowiedź od Ciebie brzmiałaby dużo bardziej "racjonalnie":

Widziały gały co brały/Sama go wybrała/ Na pewno były czerwone flagi.

Koniec. Zero jakiegoś "biedactwa", czy roztrząsania. Suchy, dość okrutny ale i prawdziwy osąd- dokonałeś wyboru- liczysz się z konsekwencjami.

A tu- proszę. Biedny niuniuś się wpakował w tarapaty ;) 

 

Edytowane przez Wielokropek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Wielokropek napisał:

Naprawdę, nigdy nie spotkałeś się z mężczyznami, którzy ujmijmy zabiegają o kontakt z eks choć sami są już np. na etapie małżeństwa z inną kobietą?

 

W swoim środowisku, wśród znajomych? Nigdy. Po co mężczyzna na etapie małżeństwa miałby otwierać zamknięte już karty?

Co do drugiego pytania - jak wiesz, lepiej wychwytujecie komunikację niewerbalną. Łatwiej dokonywać wtedy weryfikacji i ustrzec się potencjalnych problemów. W teorii oczywiście, bo sama zapewne wiesz, kogo potrafią wybierać kobiety w rzeczywistości.

 

Dlatego wtedy pretensje mieć należy wyłącznie do swojego odbicia w lustrze.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.10.2022 o 19:57, Lady Bathory napisał:

Mnie nie dziwi fakt, że @meghan zazdrości innym życia rodzinnego, zasobów - to może być naturalne ukucie gdy zestawimy siebie z innymi. Dla jednych będzie to bodziec aby motywować siebie do większej pracy dla innych aby zalewać siebie bardziej żółcią. 

A mnie nie dziwi biorąc pod uwagę jej perspektywę.

 

Dziewczyna pracuje od świtu do nocy i nie wiele z tego jest i niekoniecznie będzie coś z tego w przyszłości.

Dodatkowo przynajmniej w swojej ocenie nie widzi siebie jako atrakcyjnej panny oraz sama na siebie ustawiła w pewien sposób bata pod wieloma względami. Meghan ma wysokie libido/miała i nawet w tym względzie się dostosowała do męża, jej życie jest usłane notorycznymi ograniczeniami. A nawet gdyby zechciała mieć dziecko to uważa (słusznie lub nie) że nie chce sprowadzać życia w takich warunkach w jakich żyje.

 

Sytuacja @meghan jest w takim zestawieniu faktycznie nie do po zazdroszczenia. 

Ale ja osobiście bym radził zmienić perspektywę i podjąć drastyczne środki, które być może sprawią że będzie nawet wyklęta w rodzinie. 

 

Od siebie dodam nic odkrywczego ale to jest kobieta, która ma potrzeby i które są notorycznie nie realizowane stąd frustracja. Dołóżmy do tego znajomych, którzy mają za free wszystko czego jej brakuje to rodzi się frustracja. Osobiście jej współczuje bo jak napisałem wcześniej dawniej rozmawialiśmy i to jest naprawdę kochana dziewczyna, chłonna wiedzy i generalnie żywiołowa, posiadająca humor i może to was zdziwi ale i życzliwość. Naprawdę to jest fajna dziewczyna i wcale nie jest taka nie atrakcyjna jak się to stara wmówić. 

 

 Z tego jak ja to widzę, to dziewczyna może całkowicie zmienić swoje życie, jednak będzie to wymagało od niej wiele oraz po drodze może zostać uznana za czarną owcę. 

Ja powiem tylko jedno @meghan zacznij myśleć również o sobie w tym całym zestawieniu. Nadal masz możliwości ułożyć swoje życie z Twoją determinacją i zapałem naprawdę możesz wiele, więcej wiary w siebie dziewczyno i jak trzeba podejmij konkretne kroki. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanK A ja tak w sumie myślę, że czasem na siłę komplikujemy sobie proste sprawy i ciężko jest nam spojrzeć trzeźwym okiem na sytuację w której się znajdujemy (pewnie przez emocje, racjonalizacje i inne takie).

 

Generalnie jeśli chodzi o @meghan to jest: małżeństwo, ona i jej małżonek. Nie są dopasowani idealnie, ale na tyle by powiedzieć sobie tak kilka lat temu, a to zazwyczaj znaczy dużo (a przynajmniej powinno tyle, że chcemy dzielić nasze życie do końca z drugą osobą i mamy podobne oczekiwania w kwestii zakładania lub nie rodziny, miejsca zamieszkania, trybu życia, trybu spędzania wolnego czasu i tak dalej...).

 

Wyjścia z sytuacji są różne:

  • rozwód i praca nad sobą (nad samooceną, przekonaniami o sobie, nad swoją kobiecością) oraz poszukanie lepiej dopasowanego mężczyzny
  • zaakceptowanie sytuacji w której meghan się znajduje, porzucenie niektórych marzeń i celów oraz praca nad negatywnymi emocjami i frustracją z tym związanymi
  • szczera, obustronna praca nad związkiem i weryfikacja co jakiś czas czy idziemy zmotywowani we wspólnym kierunku, czy trzeba wybrać jeden z powyższych punktów 

Moim zdaniem najgorszym wyborem jest ten drugi, bo zasługujemy na szczęście i spełnianie naszych największych pragnień, ale czasami może też i być tak, że wcale nie będzie to taki zły wybór w czyimś indywidualnym przypadku.

Mi się zdarzyło zamienić większe zło na mniejsze, mimo iż wciąż była to sytuacja destrukcyjna i stresogenna. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 5.11.2022 o 15:36, melody napisał:

@SzatanK A ja tak w sumie myślę, że czasem na siłę komplikujemy sobie proste sprawy i ciężko jest nam spojrzeć trzeźwym okiem na sytuację w której się znajdujemy

Coś w tym jest 🙂  

 

@meghan jest w gruncie rzeczy naprawdę fajną babką i wierzcie ona naprawdę się starała/poświęcała nie wiem jak teraz ale odmówić jej poświęceń bym w życiu nieśmiał - koniec końców ich sprawy się ułożą w dłuższej perspektywie - razem lub osobno. Ze swojej strony życzę wam szczęścia i ułożenia życia w taki sposób byście obydwoje byli szczęśliwi.

 

Czasami @melody po prostu trzeba się rozejść, innym razem powalczyć o relację myślę, że należy zdać sobie sprawę o co walczymy i czy nadal jesteśmy w jednej drużynie a może bramki się pozmieniały i powoli zaczynamy strzelać w zupełnie innym kierunku. Innym zaś razem trzeba odpuścić fajnych ludzi, bo znów to jedna strona stara się podlewać kwiat-relacji/związku. Warto też zapytać samego siebie, "czemu w gruncie rzeczy nadal tkwię w tej relacji?" skoro, na przykład "nie jestem wybieranym/szanowanym". Relacje nie są proste, szczególnie dla osób które miały wątłe wzory - wtedy różne rzeczy wychodzą, gdy kogoś poznajemy warto się temu przyjrzeć bo tło konfliktów/wybory partnera mogą ale nie muszą być podyktowane tylko uczuciem ale zazwyczaj są okazją do wyleczenia naleciałości od naszych rodziców/społeczeństwa które chcąc nie chcąc coś skopało czasem bardzo wiele.

W relacjach zdecydowanej większości forum, nie jedna rzecz poszła "nie tak" jak trzeba. Jednak my nie mamy wyboru bo staneliśmy przed faktem dokonanym  (mleko się już rozlało) i jeśli nie chcemy popełniać "grzechu do siódmego pokolenia" to warto powiedzieć do samych siebie, że błędów naszych rodziców popełniać nie zamierzamy. A ich błędy i ich niedojrzałość nie będzie miała mocy by nam uprzykrzać życie i skorygujemy to co wymaga korekt. Wracając do tematu:

 

Warto dodać, że nawet małżeństwo może w ten sposób pomóc i niekoniecznie być "forever together" ale być sposobnością do naprawy przeszłości aby to przyszłość mogła odgrywać spektakl w naszym życiu ale już w pełnych barwach a nie szarości i bieli. 

Dlatego rozwód i separacja koniec końców to nie koniec świata, albo inaczej - gdy relacja już nie działa może być końcem świata ale starego, gdzie szykuje się ziemia by zasadzić coś nowego/świeżego. Dlatego tak - idealnie by było gdyby @meghan stała się szczera ze samą sobą, szczera z mężem i by wybrali drogę szczerości, która teraz zada ból ale otworzy nowe furtki no ale tym samym zamknie stare. Pytanie co się otworzy a co zamknie to już inna kwestia. Jedynym wyborem, który ja bym określił jako "zły wybór" to wybór ukrywania wszelakich frustracji i robienia dobrej miny do złej gry i życia w sposób nie potrzebnych poświęceń i się umartwiania oraz umartwiania jeden drugiego. 

 

Jak pisałem, osobiście im życzę wszelakości dobrobytu pod każdym względem razem czy też osobno.

Szczęścia i spełnienia również - razem lub osobno.

Cokolwiek i jakkolwiek relacja się wam potoczy, myślę że warto wybierać miłość bo miłość nie oznacza bycia z kimś na siłę w relacji tylko wypuszczenia go/jej by spróbowała sił z kimś innym, z kimś kto na ten moment będzie daleko bardziej kompatybilnym od nas.

 

Czasem myślę, że aktem miłości nie jest walka o relację a miłościwe pożegnanie, nie samej nawet relacji tylko tak by te złe nie stało się silniejsze od tego dobrego co zostało razem doświadczone. Ludzie zazwyczaj żegnają się w nienawiści z takich relacji i drą koty bo zamiast być razem więksi stają się mniejsi i czują się umniejszani a poświęcenia dokładają do zawodu, bowiem nic z nich nie wynika oprócz wewnętrznych konfliktów.

W miłości się poznaliśmy i w miłości się żegnamy, czyż to nie prawdziwie romantyczne, dojrzałe i piękne w swojej prostocie? 😉 

 

Pozdrawiam 🙂 

Edit:

 

Więc tak brak miłości to generalnie "to coś złego" w takim kontekście, że chociażby formą miłości według mnie jest szacunek @slusa

Jak kobieta czy mężczyzna szanuje to nawet gdy nas nie kocha, nie pragnie nam wyrządzać świadomie krzywd, tylko możliwie stara się unikać ich by nie dokładać do zbędnych konfliktów.

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanK Ale trafiłeś z tą odpowiedzią moment :D Właśnie mam wiele przemyśleń na ten temat i wiem, że już pasuje wznieść się piętro wyżej w oczekiwaniach i zacząć wybierać bardziej sensownych przyjaciół/znajomych/potencjalnych partnerów.

 

Fajnie jest się pobawić czasem. Jak jest lekko, niezobowiązująco, przyjemnie. Ale koniec końców, no już pasuje się ogarnąć. Jeśli jedna osoba czegoś nam nie daje, to druga może to zapewnić. Jeśli jedna czegoś nie docenia, to druga doceni.

 

Tylko ciężko przełknąć, że ideału nie znajdziemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@melody

 

Nie ma problemu, jak moje głupoty pisane Ci pomogły to przyjemność po mojej stronie 🙂 

2 godziny temu, melody napisał:

Tylko ciężko przełknąć, że ideału nie znajdziemy.

Ja również szukałem na siłę takiego ideału, tym bardziej że w moim przypadku było to spowodowane posiadaniem specyficznego klimatu rodzinnego, jak wiesz podobnego do Twojego. Dlatego też szukanie "idealnego partnera" perfect matcha, który nie zdradzi, nie będzie atakował słabości i pokocha Cię za Ciebie itd to niczym misja, którą wiesz że masz wypełnić choć nie wiesz jak bo brak Ci narzędzi i radaru.

 

Szukanie ideału w takiej formie, szczególnie tu mogę o sobie pisać jest w dużym stopniu formą magicznego myślenia, które było potrzebne by przeżyć w dzieciństwie i nie zwariować. Podobnie jak idziesz do dentysty to wmawiasz sobie, że nie boli choć wiadomo, że ryjem nie ruszysz trzy dni :D 

Stąd szukanie kogoś takiego nieustannie w różnych ludziach jest formą obsesji i nie ma nic wspólnego ze zdrowiem psychicznym. Ja popełniłem ten błąd. Nie chciałem niczego bardziej niż znaleźć "bliźniaczą duszę"(no może poza odnalezieniem samego siebie i poczucia, że przyszedłem coś ważnego zrobić) bo jeżeli moje drugie "ja" mnie nie jest w stanie pokochać to kto będzie w stanie? Skoro nawet moja własna dusza mnie odtrąca to widocznie nie można mnie pokochać i nie jestem godzien miłości od drugiego (mniej więcej tak wygląda podświadomy proces szukania ideału, chociażby tak było u mnie)

Dlatego im bardziej szukasz tej miłości na zewnątrz siebie, tym mniej jej dostajesz w końcowym rozrachunku co najwyżej jakieś otręby ze stołu od innych mężczyzn. Ludzie się czują przytłoczeni i odchodzą, unikają, ignorują nawet jeśli nie mają takich intencji ale po prostu masz zbyt wielkie potrzeby w tej kwestii i to jakoś normalnych odpycha (co w sumie jest zrozumiałe) bo Ty czy ja, gdyby się zastanowić to próbowaliśmy się podczepić pod ich rezerwuar miłości do siebie.

Jednak wiesz co się stanie gdy znajdziesz ten ideał? Ideał, który nosisz w sobie? Ideał, którym jesteś i go zaczniesz chociażby stopniowo kochać? Nie od razu ale z czasem zobaczysz, że już nie potrzebujesz szukać ideału na zewnątrz, ponieważ wiesz że każdy na swój sposób jest walnięty ma kompleksy itd, itp. Nie ma ludzi idealnych.

Natomiast co odkryjesz, to to że nagle ludzie będą się do Ciebie garnąć i w końcowej fazie zaczniesz - nie szukać ideału, czy fantazji ale pokochasz ludzi za to jakimi są, ze wszelkimi ujmami i niedoskonałościami i będziesz się cieszyć ich - w sensie nimi takimi jakimi są, a nie takimi jakimi chciałaś ich pomalować. Docenisz kunszt mężczyzn, ich formę, towarzystwo, piękno. Nagle się okaże, że jesteś otoczona ideałami - może nie dopasowanymi do Ciebie ale z pewnością ludźmi, którzy mają swoje drogi do przebycia, różnymi słabościami, uzależnieniami. Innymi słowy, ideał owszem byłby świetny ale zastąpmy na chwilę ideał, człowiekiem z krwi i kości i zobaczysz, że ideał i stawianie na podium fantazji staje się obraźliwie dla obiektu "kultu". Fantastyka w postaci ideału, bliźniaczego płomienia, soul mejta itd itp nie będzie już na tyle istotna (choć prawdopodobnie akurat bliźniaczy płomień ma sens według praw fizyki, bo musi być przeciwieństwo Ciebie w teorii byś mogła się przejawić) to dostaniesz nowe oczy, można by powiedzieć i one będą patrzeć na świat innym wzorkiem. 

Świat będzie Twoim soul mejtem, będziesz mogła cieszyć się innymi ludźmi, sobą, światem - i co ciekawe, ludzie będą chcieć spędzać czas z Tobą i sami Ci ofiarują miłość. Prawdziwi ludzie okażą się idealno-nieidealni i zastąpią fantazję o "ideale" dając Ci rzeczywistość. Będziesz mogła się cieszyć jakimś fajnym mężczyzną a nie szukaniem w nieskończoność. A gdyby nie wyszło, będziesz życzyć mu szczęścia z kimś innym. Paradoks sprawi, że Ty nie jako staniesz się "ideałem", staniesz się pełna - co się okaże gdy dwie takie jednostki się spotkają i będą chciały spędzać miło ze sobą czas? Cóż pozostawiam to wyobraźni :) 

 

Stąd, rzeczywistość iście może być magiczna, jednak przestrzegam przed szukaniem ideału, ja zmarnowałem na to całe moje dotychczasowe życie.

Gdy fajnie zrozumiesz to co starałem się nieudolnie opisać będziesz nie jako najbliższej "ideału" a gdy będziesz się tam zbliżać, to cóż - podobne przyciąga podobne. Nagle się okaże, że pragniesz ludzi otwartych, dostępnych emocjonalnie, pragnących dzielić się sobą z Tobą - czyż nie byłoby to piękne przytulić się do mężczyzny, który niczego nie chowa, na którego patrzysz i widzisz piękno, ciepło, w którym możesz się zanurzyć i on będzie widział Ciebie jako Ciebie i Cię akceptował? Czyż nagle nie znalazłaś ideału? Czy nagle rzeczywistość to nie przejawiona fantazja w realność? :) 

 

Z Bogiem @melody 🙂 

 

Pomocnym będzie jeszcze to.

 

7 Oznak toksycznych relacji.

 

1. Będę traktował siebie z godnością i wymagał szacunku od innych. Nie pozwolę, by ktoś mnie lekceważył.

2. Wyznaczę jasne granice i poinformuję innych, co uważam za zachowanie dopuszczalne i akceptowalne, a co jest poza granicami.

3. Nie będę tolerować znęcania się i agresji w jakiejkolwiek formie i pod jakąkolwiek postacią. Będę dążyć do natychmiastowego i jednoznacznego zakończenia takiego niewłaściwego postępowania.

4. Będę asertywny i jednoznaczny w kwestii moich potrzeb, życzeń i oczekiwań wobec innych. Nie będę arogancki - ale będę pewny siebie. Nie będę samolubna i narcystyczna - ale będę kochać i dbać o siebie.

5. Poznam siebie lepiej.

6. Będę traktował innych tak, jak chcę, aby oni traktowali mnie. Postaram się przewodzić własnym przykładem.

7. Jeśli jestem notorycznie lekceważony, maltretowany lub jeśli moje granice są ignorowane i naruszane, natychmiast zakończę związek ze sprawcą. Zero tolerancji i brak drugiej szansy będzie moją maksymą samozachowawczą.

 

Autor Sam Vaknin.

 

https://www.youtube.com/@samvaknin

 

 

Edytowane przez SzatanK
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.