Skocz do zawartości

Alpha widow?


Rekomendowane odpowiedzi

7 minut temu, Libertyn napisał:

Jeżeli przez ex ma koszmary to znaczy że był skończonym chujem. Serio. 

 

Raczej z powodu depresji, kilka koszmarów mi opowiadała

 

8 minut temu, Libertyn napisał:

Jesteś pocieszeniem, jak najbardziej.

 

Czyli co olać? Jak mam być w jej głowie tym drugim 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Verdi napisał:

 

Raczej z powodu depresji, kilka koszmarów mi opowiadała

Ale z jakiegoś powodu był w nich on i ja dusił.

4 minuty temu, Verdi napisał:

 

Czyli co olać? Jak mam być w jej głowie tym drugim 

Nie patrzyłbym tak na to. 
Jesteś drugim. Lepszym.
Pytanie ile w tym prawdy, ile idealizacji Twojej osoby w jej głowie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Libertyn napisał:

Jeżeli przez ex ma koszmary to znaczy że był skończonym chujem. Serio. 

 

Widzę błędy w Twoim wnioskowaniu:

1. Zakładasz, że mówi prawdę co do powodów koszmarów. Równie dobrze może grać na emocjach.

2. Zakładasz, że jej problemy psychiczne zaczęły się po kontakcie z ex. Równie dobrze mogła chorować wcześniej i na skutek choroby/zaburzeń źle interpretować zachowania byłego. 

 

Jak widzisz wiemy zbyt mało, by ryzykować stawianie pewnych tez. Jak nadmieniłem wcześniej nadmierne angażowanie się w wcześniejszą relację obecnej partnerki nie przyniesie niczego dobrego. Nie ma sensu angażować własnych myśli, czasu, emocji, by iść w to głębiej. Panowie, kobiety nie potrzebują rycerzy.... Nie ratujmy ich na siłę. One sobie bardzo dobrze radzą ;)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, horseman napisał:

 

Widzę błędy w Twoim wnioskowaniu:

1. Zakładasz, że mówi prawdę co do powodów koszmarów. Równie dobrze może grać na emocjach.

Pytanie, po co?
Jaki ma w tym cel?
Co może tym uzyskać?
 

Godzinę temu, horseman napisał:

2. Zakładasz, że jej problemy psychiczne zaczęły się po kontakcie z ex.

Zakładam że problemy psychiczne to taka kula śniegowa.
Pewnie nie zaczęły się od ex, ale ex pewnie dodał do nich coś od siebie.
Depresja bo coś, potem zupełnie co innego dodane przez eks.
To nie jest tak że jest depresja. Tylko. 
Depresja sprawia ze dana osoba jest wyeksponowana na pewien typ osób które widzą w niej łatwą ofiarę.
Narcyzów, psychopatów, socjopatów.
Masa innych osób sie od takiej osoby izoluje bo "only good vibes"

Godzinę temu, horseman napisał:

Równie dobrze mogła chorować wcześniej i na skutek choroby/zaburzeń źle interpretować zachowania byłego. 


Co do interpretowania się zgodzę, ale częściowo, dotyczy to bardziej słów.
Tylko że takie słowa z ust kobiety by  sprawiły ze wszyscy tu by piali jaka zjebana o na nie jest i jak to trzeba się ewakuować ze związku.
Wiesz. Te słynne szpile.  "Co z Ciebie za facet skoro..." e.t.c. Jeden wzruszy ramionami, inny się powiesi
Poza tym, wiele redflag jest zupełnie ignorowanych. Osoba w depresji nie jest poniżana, ona jest poniżona na starcie. 
Masz depresję? Nazwę cię śmieciem marnującym powietrze który do niczego się nie nadaje. Albo się zgodzisz, albo się powiesisz.

Ale by koszmary mieć, by odczuwać silny niepokój, przez samo to że ktoś się pojawił w okolicy i widać jego (lub podobny) samochód. 
To tu nie ma kwestii do interpretacji.
Strach to strach. 
Jeśli ktoś wywołuje strach to bez względu na jego intencje, jest winny choćby swojemu totalnemu nieogarnianiu społecznych norm. 
Ja wywoływałem strach u jednej dziewczyny bo ja stalkowałem, Byłem jak ci smutni panowie z filmów co zawsze przypadkiem są w pobliżu bohatera. Czy to ze chciałem się upewnić ze bezpiecznie wróciła do domu, coś zmienia? 
Nie. Bo potrafiłem czekać  nawet pół godziny jak później kończyła lekcje, i niby zupełnie przypadkowo głaskać koty przy wejściu na jej klatkę. 
Tak bardzo byłem zapatrzony w moje szczenięce uczucia że nie zauważyłem że dostaje niemal ataków paniki na mój widok i celowo mnie unika. Że woli przejść ileś km na inne osiedle i  stamtąd wracać autobusem, niż przejść te 500 metrów i mnie minąć.

Sam też długimi latami unikałem pewnych osób. To nic że była intencja "To taka zabawa", "To na niby". 

A poza tym, negowanie czyichś odczuć w odniesieniu do tego co się dzieje wokół nich, tylko dlatego ze są chore czy zaburzone jest furtką do olbrzymich nadużyć.
Jakiś czas temu był artykuł o ośrodku zakonnym gdzie  żyjące tam podopieczne wręcz torturowano. 
Taka osoba nawet nie ma po co się skarżyć. "Mogła źle interpretować".
Oczywiście siostrzyczki chciały dobrze. Wiązanie i dehumanizacja były jedynie elementem pomocy.
Rozumiem ze pedofil będzie mógł sobie dowoli bezkarnie używać na dzieciach, pod warunkiem że będą zaburzone lub upośledzone?

 

Godzinę temu, horseman napisał:

Jak widzisz wiemy zbyt mało, by ryzykować stawianie pewnych tez. Jak nadmieniłem wcześniej nadmierne angażowanie się w wcześniejszą relację obecnej partnerki nie przyniesie niczego dobrego. Nie ma sensu angażować własnych myśli, czasu, emocji, by iść w to głębiej. Panowie, kobiety nie potrzebują rycerzy.... Nie ratujmy ich na siłę. One sobie bardzo dobrze radzą ;)

No oczywiście że nie. To nie średniowiecze.

Ale każda jednostka ludzka potrzebuje oparcia psychicznego i wsparcia. Kogoś z kim może ogarniać swoja głowę. 
Zwłaszcza taka doświadczona przez los i ze słabszą psychiką.
Bez względu na płeć

Leki i terapia spoko, ale bez pozytywnego wspierającego otoczenia to terapie można o dupę potłuc. Zwłaszcza jeśli chodzi o depresję. Bo przecież nie oto chodzi by dożywotnio przyjmować psychotropy?


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn Typiarka poturbowana psychicznie jest + bierze antydepresanty, niektóre powodują niezwykłe sny w tym koszmary, jak się terapia uda to będzie dobrze @Verdi pamiętaj że od Ciebie też dużo zależy, ona jest chora i potrzebuje dużo wsparcia, zrozumienia. 

 

Wdowa po alfie ciągle by o nim wspominała, chciała mieć kontakt, opowiadała jakie seksy z nim miała, itp. W sumie ciekawostka faceci mogą mieć podobnie jak trafią na silną samiczkę i ona ich mocno przerobi. Tutaj typ ją mocno poturbował psychicznie dlatego lęki, strach i nienawiść, mogło być wymuszanie seksu, itp...

Edytowane przez Korol09
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem wczoraj po seksach poważniejszą rozmowę z Mają, mówiła że pierwszy raz czuje się kochana, obawia że depresja jej wraca i nie będzie się nadawała do związku, a chce być dobrą dziewczyną żeby mi niczego nie brakowało, a jej największy lęk to że ją zostawię kiedy będzie w beznadziejnym stanie bo się przestraszę. Wyjaśniłem jej że nie jestem w stanie jej pomóc, będę przy niej i powinna pójść do psychiatry, może trzeba zmienić leki bo te co ma długo już bierze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Verdi napisał:

Miałem wczoraj po seksach poważniejszą rozmowę z Mają, mówiła że pierwszy raz czuje się kochana, obawia że depresja jej wraca i nie będzie się nadawała do związku, a chce być dobrą dziewczyną żeby mi niczego nie brakowało, a jej największy lęk to że ją zostawię kiedy będzie w beznadziejnym stanie bo się przestraszę. Wyjaśniłem jej że nie jestem w stanie jej pomóc, będę przy niej i powinna pójść do psychiatry, może trzeba zmienić leki bo te co ma długo już bierze. 

 

To co pisałem wyżej dawaj jej wsparcie, zrozumienie, nie naciskaj na seks i będzie git, teraz jeszcze okres jesienny więc wzmaga się depresja. Poturbowana psychicznie, a nie żadna alpha widow z fartem bracie. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Verdi napisał:

Miałem wczoraj po seksach poważniejszą rozmowę z Mają, mówiła że pierwszy raz czuje się kochana, obawia że depresja jej wraca i nie będzie się nadawała do związku, a chce być dobrą dziewczyną żeby mi niczego nie brakowało, a jej największy lęk to że ją zostawię kiedy będzie w beznadziejnym stanie bo się przestraszę. Wyjaśniłem jej że nie jestem w stanie jej pomóc, będę przy niej i powinna pójść do psychiatry, może trzeba zmienić leki bo te co ma długo już bierze. 

 

Nie wiem czy zmiana leków coś pomoże, ona szuka akceptacji, chce być doceniona i czuć się wartościowa, to jest najważniejsze. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Korol09 napisał:

 

To co pisałem wyżej dawaj jej wsparcie, zrozumienie, nie naciskaj na seks i będzie git, teraz jeszcze okres jesienny więc wzmaga się depresja. Poturbowana psychicznie, a nie żadna alpha widow z fartem bracie. 

1. Dawaj jej wsparcie

2. Wykaż się zrozumieniem

3. Nie naciskaj na seks

 

No kurwa. Czujecie jakim BluePillem tu pojechaliście? Ja pierdolę... 

 

Okres jesienny, "czuję", że mi wraca depresja... CO TO KURWA JEST!!!

 

Jak człowiek jest w depresji, to nie odczuwa przyjemności w mózgu. Ma rozpierdoloną biochemię neuroprzekaźników. Wszystko jest SZARE, PONURE, NIJAKIE. Jedzenie smakuje jak rozmoczony papier toaletowy. Rano się budzisz i nie masz sił, potrzeby, motywacji, żeby pójść do kibla się wysikać.

 

Jak dla mnie to co tam się między nimi dzieje to nie jest żadna depresja, tylko co najwyżej jakieś "gorsze dni" w emocjach. A to odczuwa KAŻDY co jakiś czas.

 

Dlatego sugerowałem, żeby uważać bo "depresja" dla kobiet może być świetnym narzędziem do manipulacji. Ty mnie kochaj, obchodź się jak z jajkiem nie oczekuj seksu bo "JA MAM DEPRESJĘ".

 

Jakbyście kiedyś przeczytali "Noce i Dnie" Marii Dąbrowskiej (w sumie lektura) to żona głównego bohatera zawsze miała chronicznego "globusa". Taka uwczesna "szlachecka choroba panien z dobrego domu". W dobrym tonie było mieć cały czas "migrenę". Ot taki babski wykręt na życie, z którego nie jest zadowolona a sama z nim nic nie robi, bo tak jest wygodniej. Lepiej usiąść ponarzekać, to może ktoś za mnie to zrobi.

 

3 godziny temu, Verdi napisał:

będę przy niej i powinna pójść do psychiatry, może trzeba zmienić leki bo te co ma długo już bierze. 

Ty czujesz to? Kto jej te recepty na leki przepisuje? Została zdiagnozowana i co dalej?

Przyjmuje "pastylki szczęścia" i żaden lekarz jej tego nie kontroluje?

 

Nie jest w trakcie aktywnej terapii u psychoterapeuty?

 

Ile czasu to trwa?

 

 

W dniu 2.11.2022 o 14:04, Verdi napisał:

to jakiś dzban bez matury, bez pracy, też miał depresje i ona chciała mu pomóc.

Nowa metoda podrywu? "Na depresję"? Nic nie muszę a niech nade mną ktoś skacze? Niech się mną jakaś samarytanka zaopiekuje?

 

Jeszcze raz. Depresja to choroba. Stan ciągły. Człowiek jest JAK ZOOMBIE. 

 

Nie wystarczy zrobić sobie test z internetu i potem chodzić po osiedlu i mówić, że "choruję na depresję".

4 godziny temu, Verdi napisał:

mówiła że pierwszy raz czuje się kochana, obawia że depresja jej wraca i nie będzie się nadawała do związku, a chce być dobrą dziewczyną żeby mi niczego nie brakowało, a jej największy lęk to że ją zostawię kiedy będzie w beznadziejnym stanie bo się przestraszę.

Shit test.

 

"A jak przestanę się starać, będę dla Ciebie marudna, narzekająca i zła, to mnie nie zostawisz?"

Takie badanie gruntu czy jesteś "poważnym facetem" czy tylko chcesz się bawić.

Edytowane przez Miszka
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Miszka napisał:

1. Dawaj jej wsparcie

2. Wykaż się zrozumieniem

3. Nie naciskaj na seks

 

No kurwa. Czujecie jakim BluePillem tu pojechaliście? Ja pierdolę... 

 

Dokładnie. 

Postawić panią na piedestale, traktować jak księżniczkę a pod koniec otrzymać kopa w dup* bo miś byłeś za dobry. 

BluePill, a jak. Nie Ty na pierwszym miejscu a kobieta. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Miszka napisał:

1. Dawaj jej wsparcie

2. Wykaż się zrozumieniem

3. Nie naciskaj na seks

 

No kurwa. Czujecie jakim BluePillem tu pojechaliście? Ja pierdolę... 

 

Okres jesienny, "czuję", że mi wraca depresja... CO TO KURWA JEST!!!

 

Jak człowiek jest w depresji, to nie odczuwa przyjemności w mózgu. Ma rozpierdoloną biochemię neuroprzekaźników. Wszystko jest SZARE, PONURE, NIJAKIE. Jedzenie smakuje jak rozmoczony papier toaletowy. Rano się budzisz i nie masz sił, potrzeby, motywacji, żeby pójść do kibla się wysikać.

 

Jak dla mnie to co tam się między nimi dzieje to nie jest żadna depresja, tylko co najwyżej jakieś "gorsze dni" w emocjach. A to odczuwa KAŻDY co jakiś czas.

 

Dlatego sugerowałem, żeby uważać bo "depresja" dla kobiet może być świetnym narzędziem do manipulacji. Ty mnie kochaj, obchodź się jak z jajkiem nie oczekuj seksu bo "JA MAM DEPRESJĘ".

 

Jakbyście kiedyś przeczytali "Noce i Dnie" Marii Dąbrowskiej (w sumie lektura) to żona głównego bohatera zawsze miała chronicznego "globusa". Taka uwczesna "szlachecka choroba panien z dobrego domu". W dobrym tonie było mieć cały czas "migrenę". Ot taki babski wykręt na życie, z którego nie jest zadowolona a sama z nim nic nie robi, bo tak jest wygodniej. Lepiej usiąść ponarzekać, to może ktoś za mnie to zrobi.

 

 

O nie tak to nie dla mnie związek bez seksu nie istnieje, być przy niej mogę, pójść z nią do psychiatry jak zechce ale nie jestem terapeutą. 

 

Godzinę temu, Miszka napisał:

Ty czujesz to? Kto jej te recepty na leki przepisuje? Została zdiagnozowana i co dalej?

Przyjmuje "pastylki szczęścia" i żaden lekarz jej tego nie kontroluje?

 

Nie jest w trakcie aktywnej terapii u psychoterapeuty?

 

Ile czasu to trwa?

 

Depresje ma ze 3-4 lata, regularnie chodzi do psychiatry i była na dwóch terapiach

 

Godzinę temu, Miszka napisał:

Nowa metoda podrywu? "Na depresję"? Nic nie muszę a niech nade mną ktoś skacze? Niech się mną jakaś samarytanka zaopiekuje?

 

Jeszcze raz. Depresja to choroba. Stan ciągły. Człowiek jest JAK ZOOMBIE. 

 

Wiem tyle że zaczęli się spotykać na początku byli w relacji FWB, ona się wkręciła i chciała związku, zaczęli związek ale ciągle coś tam było nie tak chciała mu pomóc z depresją, z tego co moja dawna przyjaciółka opowiadała gość mega odpierdalał, traktował ją jak gówno robił pojebane akcje, kilka razy się rozchodzili i schodzili, w końcu ona od niego odeszła.

 

Godzinę temu, Miszka napisał:

"A jak przestanę się starać, będę dla Ciebie marudna, narzekająca i zła, to mnie nie zostawisz?"

Takie badanie gruntu czy jesteś "poważnym facetem" czy tylko chcesz się bawić.

 

Powiedziałem jej czego oczekuję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Verdi napisał:

Powiedziałem jej czego oczekuję

Ale wiesz, że dla kobiety słowo nie ma żadnej wartości. Dziś "kocham" a jutro "nie wiem co czuję".

 

Tak samo kobieta podchodzi do Twoich słów, bo rozumie, że słowo łatwo wypowiedzieć. Trudniej go dotrzymać.

Dla kobiety męskie rozmowy logiczne i na argumenty w stylu "Myszko, masz mi okazywać szacunek i nie robić tego czy tamtego" dla niej często to pierwszy etap do rozstania i "Miś nie wiem co czuję".

 

I w związku z tym Ty możesz ogłosić czego oczekujesz, ale... patrz czy to robi i nie zdziw się, jak to będzie "słomiany zapał".

Przecież nie patrz co mówi a patrz co robi.

 

Zauważ, że nie raz usłyszysz poradę, by nie dyskutować z kobietą tylko MANIFESTOWAĆ postawą swoje oczekiwania, ramę, stanowczość, opanowanie, ogarnięcie.

 

 

****************************************************************************

Przykład personalny.

 

Samiczka lubi słodycze ale... do budżetu domowego nie jest skłonna dokładać.

Idę na zakupy, kupuję pakiet słodyczy. Przy okazji wyjmowania zakupów z siatek informuję coś w stylu:

- "A Ty wiesz ile to teraz kosztuje? W szkoku byłem"

Pańcia w emocjach odbiera to jako pretensję, że to co kupiłem dla niej jest drogie i jej wypominam. (swoją drogą PIĘKNY shit-test)

 

Zaczyna się z jej strony gównoburza. W emocjach WYRZUCA te słodycze do kosza.

 

Ja spokojnie i z opanowaniem godnym IceMana mówię, że nie.

-Tak nie będzie, nie o to mi chodziło i że masz te rzeczy z kosza wyjąć.

Ona nie...

-sam se wyjmij.

 

Staję spokojnie w drzwiach kuchni i mówię:

- nie wyjdziesz stąd, dopóki tego nie wyjmiesz.

 

Ona zaczyna się ze mną przepychać próbując przez dobre 10 minut wyjść z tej kuchni.

Zastawiam wyjście i jej po prostu nie wypuszczam

Idą wiązanki w moją stronę i próby przepchania mnie i przeciśnięcia się obok.

 

Nie wypuszczam. Stoję spokojnie i powtarzam co wcześniej powiedziałem.

 

Po 15 minutach panna jest poważnie zmęczona, ciągle coś burczy, zziajana od wysiłku siada na dupie na środku kuchni jak małe dziecko i ogłasza, że tak będzie siedzieć i że napewno nie wyjmie tych rzeczy z kosza.

 

No i tak trwa to kolejne 15 minut. W tym czasie kilkakrotnie powtarzam, że nie wyjdzie, zanim tego z kosza nie wyjmie.

 

Efekt - po kolejnych 10 minutach panna się podnosi z podłogi i ogłasza, że no dobra, to ona to wyjmie, ale jeść tych słodyczy napewno już nie zamierza.

 

Ja nie mówię nic, tylko po zakończeniu procedury wyjmowania słodyczy z kosza w ciszy schodzę z drzwi.

Koniec

Kurtyna.

 

Akcja z wrzucaniem do kosza nigdy się już nie powtórzyła.

 

 

PS.

Tak. Panna miała niezłe odpały. Już nie ma. Została koniec końców pożegnana i odprawiona.

Edytowane przez Miszka
  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Korol09 napisał:

w poprzednim związku była zmuszana do seksu przez manipulacje, poczucie winy, a jak nie będzie się czuła komfortowo to będzie to samo czuła co przy EX i robi się koło. 

Zrozum, że MNIE CHUJ OBCHODZI CO BYŁO W POPRZEDNIM ZWIĄZKU. To jej zasrany obowiązek sobie z tym poradzić, przepracować na terapii.

 

Ja mam jej zapewnić NORMALNE traktowanie jak dla każdej innej w NORMALNYM związku.

 

Jakim prawem panna swoje traumy ma przenosić na Nasz związek a ja mam coś robić specjalnie z tego powodu, że ona w poprzedniej relacji była molestowana/maltretowana/zmuszana.

 

Ciągłe gadanie o tym jak to wcześniej było jej źle to jest po prostu URABIANIE misia, żeby pod żadnym pozorem nie robił nic w stylu tego, co robił ex.

A co, jeśli Panna sama odwalała coś a potem jak miś "dał klapsa", to okazywało się, że "on był przemocowcem".

 

Kobietom o poprzednich związkach się nie mówi i nie ma sensu wierzyć w to, co one mówią, bo ZAWSZE "one nie były winne".

 

Nie róbcie w swoich głowach analiz co tam się wcześniej u niej mogło dziać i jak możecie im to zrekompensować/zrobić coś lepiej/zadbać. 

 

Ja taki nie jestem. Ja tak nie robię. KONIEC ANALIZY.

Edytowane przez Miszka
  • Like 5
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, zuckerfrei napisał:

I temu zaufaj, zaufaj sam sobie. 

Ruchaj ile wlezie...

 

nie Ty jej zrobiłeś krzywdę, nie Ty masz ją naprawiać... ruchaj mocno.

 

Wychodzę z takiego założenia i będę się tego trzymał, ona sama sobie musi z tym poradzić 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.11.2022 o 13:25, Miszka napisał:

Akcja z wrzucaniem do kosza nigdy się już nie powtórzyła.

 

Jak dla mnie ta akcja pokazała tylko, że na tego typu zachowania było już za późno. Gdyby jej zależało i miała szacunek to nie wyrzucałaby tego do śmieci. W tym momencie nie było już żadnej ramy, a jedynie upartość, czego potwierdzeniem jest zbędna przepychanka. To już w zasadzie potwierdzenie końca, bo jej już nie zależało na tym, aby było Wam dobrze. Nic nie zyskałeś w ten sposób, bo jedynie zmusiłeś ją do pewnego zachowania. Sęk w tym, że ona sama powinna do tego dojść, zrozumieć i się pokajać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.11.2022 o 07:57, Verdi napisał:

Miałem wczoraj po seksach poważniejszą rozmowę z Mają, mówiła że pierwszy raz czuje się kochana, obawia że depresja jej wraca i nie będzie się nadawała do związku, a chce być dobrą dziewczyną żeby mi niczego nie brakowało, a jej największy lęk to że ją zostawię kiedy będzie w beznadziejnym stanie bo się przestraszę. Wyjaśniłem jej że nie jestem w stanie jej pomóc, będę przy niej i powinna pójść do psychiatry, może trzeba zmienić leki bo te co ma długo już bierze. 

Wciska Ci marketing wersji demo drogi bracie. Trąca to z jej strony desperacją i stanowi border alert.

O swoje leczenie powinna zadbać sama. Ty nie jesteś od tego żeby ją naprawiać.

Jeśli jednak będziesz rycerzył to licz się z tym, że nie usłyszysz słowa dziękuję, a kiedyś przy rozstaniu dowiesz się że to Ty byłeś tym złym i to wszystko TWOJA WINA.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, nihilus napisał:

 

Jeśli jednak będziesz rycerzył to licz się z tym, że nie usłyszysz słowa dziękuję, a kiedyś przy rozstaniu dowiesz się że to Ty byłeś tym złym i to wszystko TWOJA WINA.

Celnie :)

Logicznie myśląc zachowania szlachetne, rycerskie względem kobiet powinny działać i kobieta powinna je doceniać. Rzeczywistość bywa niestety inna bo poświęcenia dla pań jak widzę są niedoceniane. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Alex76 napisał:

Jak dla mnie ta akcja pokazała tylko, że na tego typu zachowania było już za późno.

Jak "powinno być" w życiu a "jak jest" to dwie, różne sprawy.

Opisałem sytuację i relację w momencie, kiedy ja już aktywnie trenowałem RedPill po latach bycia w BluePill.

Co do "było już za późno". Nie wiesz, zanim nie spróbujesz. Ale zgodzę się, że był to moment, kiedy takie zachowania były jakby ostatnią deską ratunku.

Wcześniej w sytuacji tego rodzaju konfrontacji zwykle się wycofywałem, przeczekiwałem moment emocji i starałem się "wytłumaczyć". Natomiast dziś uważam, że

w ogóle od samego początku nie powinienem był pozwalać na tego rodzaju odpały u Pańci. Oszczędziłbym czas, w cholerę energii i z pewnością moich nerwów.

 

Generalnie mieliśmy tu na forum wątek kolegi, który pokazał że na pewnym etapie przejście relacji na RedPill zaowocuje po prostu odejściem Pańci bo ona "nie dźwignie". Lub może inaczej określając. Gdyby pracować nad związkiem z postawy RedPill od początku w danym konkretnym przypadku kobiecego mindsetu to do eskalacji i "nie dźwignięcia" Pańci doszłoby stanowczo szybciej.

Nie umiem wyszukać tego wątku ale to było coś o nazwie "Shit-Test odbiłem rozwodem???"

 

15 godzin temu, Alex76 napisał:

Gdyby jej zależało i miała szacunek to nie wyrzucałaby tego do śmieci.

Zgoda, ale ponownie, opisujesz sytuację idealną, gdzie RedPill byłby obecny w relacji od początku.

 

15 godzin temu, Alex76 napisał:

W tym momencie nie było już żadnej ramy, a jedynie upartość, czego potwierdzeniem jest zbędna przepychanka. To już w zasadzie potwierdzenie końca, bo jej już nie zależało na tym, aby było Wam dobrze. Nic nie zyskałeś w ten sposób, bo jedynie zmusiłeś ją do pewnego zachowania.

Rama... Słowo klucz.

Zacytuję Rollo Tomassiego.

 

Cytat

Podstawą każdego trwałego związku powinna być rama ustanowiona, wraz z jej granicami, przez faceta, zanim dojdzie do jakiegokolwiek sformalizowania relacji. Tak jak pisałem wcześniej, rama będzie podatna na wahania w zależności od warunków, ale istotne jest to, aby motyw przewodni w związku był grany przez męskie skrzypce.

 

Każda kobieta, nawet bardzo wpływowa, profesjonalna i intelektualna, ciągle lgnie do właściwego mężczyzny, który wyznaczy kierunek jej życiu. Może podjąć z tym pragnieniem walkę, ale w ogólnym rozrachunku jest to zdrowy balans, którego pragnie. Jako dowód można podać rosnącą grupę pań w średnim wieku, które żałują swoich decyzji za młodu, przez które zostały starymi pannami. Pomimo upływu lat, kobiety te w procesie racjonalizowania swoich wcześniejszych zachowań odrzucają fakt, że zażarta niezależność, do której wcześniej lgnęły, jest dokładnie tym, na co nie pozwala rama silnego mężczyzny, którego pragną.

 

Panowie! Waszym świętym obowiązkiem jest wyznaczenie ramy w każdym monogamicznym związku, w którym weźmiecie udział. Musicie to zrobić, w przeciwnym razie to wy wejdziecie w kobiecą rzeczywistość.

 

15 godzin temu, Alex76 napisał:

Sęk w tym, że ona sama powinna do tego dojść, zrozumieć i się pokajać. 

 

Fajnie byłoby wchodzić do relacji z kobietą niejako "ZredPillowaną" przez dobre, męskie wzorce z jej otoczenia. Np pochodzące od jej ojca. No ale to jest w wielu wypadkach mit. Kobiety często w ogóle nie są wychowywane w ten sposób. Zatem? 

 

Odpowiedz mi, proszę, jak wyobrażasz sobie te samodzielne zrozumienie, doście i pokajanie się kobiety, bez wskazania jej granic, których ona nie powinna przekraczać? Jeżeli wcześniej NIKT tej kobiecie żadnych granic nie postawił? A media i przykłady z otoczenia pokazały jej, że "tak po prostu można"?

Ja uważam, że oczekiwanie takiej podstawy jak ją opisałeś w powyższym cytacie to po prostu... mżonka.

 

i odpowiadając na Twój argument:

16 godzin temu, Alex76 napisał:

Nic nie zyskałeś w ten sposób, bo jedynie zmusiłeś ją do pewnego zachowania.

Ja uważam, że jak najbardziej zyskałem. W najbardziej pierwotny w danym momencie sposób pokazałem, że nie pozwolę jej na jakiś rodzaj zachowania się wobec mnie.

Ona eskalowała konflikt, próbowała zrobić "po swojemu" ale w końcu odpuściła. Efekt został osiągnięty. Na poziomie logicznym zmusiłem ją. Na poziomie "gadzim" ona uległa. Gdybyśmy walczyli dalej na pierwotnym poziomie to następny etap to byłoby rzucenie się do mnie z pazurami i walka na ostro, żeby z tej kuchni wyjść. Ale... tego już nie spróbowała... 

 

Tylko co ciekawe... próbowała wcześniej rzucać się z pięściami i paznokciami, kiedy była po alkoholu.

OD momentu, jak dostała z liścia już nigdy więcej do tego poziomu eskalacji konfliktu nie doszło.

 

Rozumiesz teraz jak pierwotne w wypadku niektórych kobiet są metody ustanawiania ramy? Jak może wyglądać takie "poskramianie złośnicy"?

Dla mnie to był "mocny" eksperyment. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z leczeniem się psychicznie jest niezła jazda - wiem, bo w pewnym stopniu przerabiałem to z jedną partnerką. 

 

Najważniejszą to odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Ci się chce, czy warto, czy po tym jak odniesie sukces i stanie na nogi, będzie Ci za to wdzięczna czy chcąc zamknąć etap "chujni" i złych wspomnień z depresją i psychotropami nie odstawi Cię dla kogoś innego. Każdy woli zaczynać z czysta kartą i to może być powód prawdziwy rozstania za X czasu (oczywiście samiczka tego nie powie, przeramuje i wbije winę). 

 

Ciężko jest tak na dobrą sprawę analizować takie rzeczy, na bazie szczątkowych informacji. Sen to sen. Czy można mieć pretensje na to co komu się śni? No średnio, w takim razie każdy komu się śnił stosunek z matką czy nauczycielką, sąsiadka, brzydką kobietą powinien być zamykany w psychiatryku albo nazywany "kazirodczakiem". 

 

Najważniejsze to przeanalizować zyski i straty, zastanowić się na czym lepiej wyjdziesz. Zdrowy egoizm jest spoko, pamiętaj o tym 😀

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.11.2022 o 12:54, Verdi napisał:

Depresje ma ze 3-4 lata, regularnie chodzi do psychiatry i była na dwóch terapiach

Psychiatra jest tu tylko od wystawiania recept na "pigułki szczęścia" i sprawdzania czy pańcia nie odkleja się od rzeczywistości coraz bardziej i czy aby nie targnie się na życie czy coś takiego.

 

Podstawą leczenia depresji jest psychoterapia wspomagana farmakologicznie.

 

Coś doprowadziło do danego stanu psychiki. Trzeba psychikę podnieść pigułami i uzdrowić psychoterapią, żeby nie wpadać w gówno w relacjach i nauczyć się radzić z problemami.

 

ZATEM w ciągu 4-rech lat 2 psychoterapie? Jedna psychoterapia potrafi trwać rok, dwa, czasem i trzy. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.