Skocz do zawartości

Proszę o rady co zrobić w chwili, gdy mężczyzna "popłynie" z alkoholem i codziennie upija się "do odcinki"?


Marek Kotoński

Rekomendowane odpowiedzi

@Kespert Twój post brzmi bardzo intelektualnie, ale z moich doświadczeń to niestety blisko myślenia życzeniowego. Ile z tych rzeczy zastosowałeś z powodzeniem?
 

17 minut temu, Kespert napisał:

Dlaczego/"po co"/powód użycia wzorca: musi istnieć przyczyna, która kiedyś/gdzieś zapoczątkowała sięgnięcie po pierwszy kieliszek.

To może byc samotność, depresja, presja otoczenia, stres i jego niewłaściwe zagłuszanie...

Zlokalizować i zniszczyć.

Oczywiście każda praprzyczyna powinna być "likwidowana" w odpowiedni dla niej samej sposób... nie wypędzać szatana Lucyferem, czy wódki - żoną/sektą i tak dalej...

Z nietypowych przyczyn, które widziałem np. na warsztatach ustawieniowych - ruch do śmierci wzięty z karmy rodowej. Np. iluś przodków danej osoby zginęło na wojnie i ta czarna dziura "wsysa" kolejnych członków rodu, powodując u nich klimaty depresyjne, wskutek czego niektórzy sięgają po alkohol, idą w autodestrukcję itd. Wyjściem było uświadomienie sobie tego, uszanowanie ich i pójście swoją drogą. 

 

34 minuty temu, Kespert napisał:

Przykład: jeśli to "koledzy" namawiający na wyjście na drinka - odciąć. Jeśli to sklep z alko na drodze praca-dom - omijać. Jeśli to zbiór butelek w barku (łatwa osiągalność zaspokojenia) - wylać.

Argumentem przeciwko jest często nieskuteczność takich akcji, szczególnie jednorazowych... alkoholik i tak się napije... ale nie o to chodzi. Chodzi o kontrwzorzec, starcie przeciwstawnych wzorców. Na potoczny - im więcej alko wlejesz w zlew, tym słabszy staje się wzorzec lania w gardło.

Tylko czy to nie daje podświadomego sygnału typu "jestem tak słaby, że muszę omijać z daleka wszelkie pokusy, bo inaczej ulegnę" ? Takie trochę kontr-programowanie. Pewnie dla wielu to racjonalne wyjście, ale zawsze osobiście miałem opory przed tak robotycznym podejściem.

Z drugiej strony podam przykład, który wiele lat temu zmienił moje postrzeganie na zawsze: domówka pod koniec studiów, piję piwo z kolegami. Biorę od kolegi bucha trawki, po czym próbuję wziąć ponownie łyk swojego piwa - kurcze, nie smakuje mi już, nie mam ochoty tego pić.
Alkohol to depresant - jeśli w nas nie ma czegoś, co z tymi niskimi częstotliwościami rezonuje, to nie będzie nas tam ciągnęło.
 

40 minut temu, Kespert napisał:

Argumentem przeciwko jest często nieskuteczność takich akcji, szczególnie jednorazowych... alkoholik i tak się napije... ale nie o to chodzi. Chodzi o kontrwzorzec, starcie przeciwstawnych wzorców. Na potoczny - im więcej alko wlejesz w zlew, tym słabszy staje się wzorzec lania w gardło.

Z mojej perspektywy - im więcej przeżyje się więcej chwil na trzeźwo, np. w większej błogości, kreatywności, spełnienia, a jednocześnie pozbędzie się przekonań chwalących alkohol (np. "tylko frajerzy nie piją", "można się bawić na trzeźwo, ale po co się tak męczyć" itp. wioskowe mundrości), tym łatwiej nie iść w jego stronę. 



 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minutes ago, Imiennik said:

Mają w sobie duży potencjał niczym młot. Możesz sobie nim rozbić głowę, połamać rękę bądź coś zbudować.

To niewłaściwe porównanie... przynajmniej w mej opinii. Młot ma wele pożytecznych zastosowań, a jak dasz go niemowlakowi - raczej sobie większej krzywdy nie zrobi. Nie podniesie.

Tymczasem wśród psychodelików masz odpowiedniki odbezpieczonego granatu... po których zaprawieni "weterani" idą do okna polatać sobie ten ostatni raz.

Wykorzystanie potencjału jest znacznie trudniejsze. Łatwiej przedawkować.

 

Nie wymieniając nazw - są takie krople do nosa, które w jeden "psik" likwidują każdy katar, już w kwadrans. Po czterech (czyli po 2 w każdą dziurkę) - masz około 20% szans zejścia na zawał. Dziesięć to dawka zazwyczaj śmiertelna.

Mają potencjał? Ogromny, gigantyczny. Leczą. Ale są zbyt niebezpieczne. Na każdego kto ich musiał użyć, masz statystykę która już nic nie napisze.

I to samo z psychodelikami. Jednostkowo mają potencjał, ale nie nadają się do upowszechniania. Na razie.

Zwłaszcza jeśli zamykają kogoś w braku interakcji z innymi ludźmi... stają sie niezmiennym wzorcem, odpowiedzią na świat.

 

7 minutes ago, t0rek said:

Ile z tych rzeczy zastosowałeś z powodzeniem?

...

Wiem, że napisanie "zlokalizować i zniszczyć" to znaczące niedopowiedzenie, bardzo delikatnie mówiąc. Ale - najbardziej pasuje.

Do tego się całe książki i terapie sprowadzają - zlokalizować i zniszczyć. Setki złotych, długie godziny spotkań - w dwa słowa.

Na marginesie, do tych dwóch słów sprowadza się taktyka wojny - zlokalizować i zniszczyć. A podręczników taktyki, takich na kilkaset stron, masz multum...

 

12 minutes ago, t0rek said:

ruch do śmierci wzięty z karmy rodowej

Jak to przeczytałem, zatkało mnie. Podchodzę bardziej... materialnie do świata. Chyba. Nie zawsze. Ale zazwyczaj - z brzytwą Ockhama w dłoni.

 

Ale po namyśle - akt "uszanowania i pójścia swoją drogą" to właśne jest usunięcie przyczyny... niezależnie jak niewiarygodnie brzmi, jeśli jest usunięta - dobrze, i tyle wystarczy wiedzieć.

Czasem trzeba podchodzić metodą "cokolwiek zadziała", i nie dociekać czy przyczyna ma sens, jeśli jest przeszłością.

15 minutes ago, t0rek said:

Tylko czy to nie daje podświadomego sygnału typu "jestem tak słaby

Podświadomość działa tu na wzorcach "ja chcę".

Stąd programowanie "nie będę słaby" zapamiętuje zazwyczaj słowo-klucz "słaby" i słabo działa. "Będę silny" - zapamietuje że teraz-słaby, powoli muszę przezwyciężać tą słabość. "Ja chcę być silny" - dopiero to daje połączenie chcę-cel-siła. Wyraz woli... albo wiary. Zwał jak kto chce.

A programowanie "ja chcę wylać alko" zapamiętuje "ja chcę". Chcę-cel-nie(alko).

Dlatego "ja chcę sie napić" jest tak silnym wzorcem, i trudnym do zwalczenia. Najskuteczniejsze manipulacje to wmówienie potrzeby (chcenia) czegoś.

26 minutes ago, t0rek said:

a jednocześnie pozbędzie się przekonań chwalących alkohol

Piszesz to samo, innymi słowami. Wybór wzorca - obalenie konkretnego wyboru wzorca.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Kespert napisał:

Tymczasem wśród psychodelików masz odpowiedniki odbezpieczonego granatu... po których zaprawieni "weterani" idą do okna polatać sobie ten ostatni raz.

Wykorzystanie potencjału jest znacznie trudniejsze. Łatwiej przedawkować.

Po tym zdaniu przestałem czytać. Dobranoc Panie teoretyku.

 

Ja jestem wolnym człowiekiem i mam wolny wybór. Wy którzy się boicie samych siebie - nie dotykajcie tego co ja bo to Was zniszczy. Lepiej zamknijcie się w swoim rozumowaniu, ale nie zabraniajcie komuś poznawać.

Edytowane przez Imiennik
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobno uzależnienie jest nieuleczalne i walka trwa całe życie.

 

Działania obejmują spotkania grupowe, treningi społeczne, relaksację, mieszkanie w ośrodku, naukę funkcjonowania, i inne. Do tego zmiana stylu życia, zwyczajów, rezygnacja ze środowiska wyłącznie alkoholowego, unikanie konkretnych lokali, rozwój relacji z pozytywnymi osobami, nawet niektórych leków należy unikać, ogólnie rzeczy na które zwykły człowiek nie zwraca uwagi.

 

Jest tego dużo i to raczej robota dla specjalistów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Kespert napisał:

Do tego się całe książki i terapie sprowadzają - zlokalizować i zniszczyć. Setki złotych, długie godziny spotkań - w dwa słowa.

Na marginesie, do tych dwóch słów sprowadza się taktyka wojny - zlokalizować i zniszczyć. A podręczników taktyki, takich na kilkaset stron, masz multum...

Bardziej "wojną" (z własną świadomością) nazwałbym to picie, o którym jest w tym wątku.
Idąc w lekką uszczypliwość - możemy pójść nawet w książki o algorytmach wyszukiwania, a nawet nawigacji, ale nie wiem za bardzo co takie mentalne dryfowanie pomoże...
 

7 minut temu, Kespert napisał:

Jak to przeczytałem, zatkało mnie. Podchodzę bardziej... materialnie do świata. Chyba. Nie zawsze. Ale zazwyczaj - z brzytwą Ockhama w dłoni.

 

Ale po namyśle - akt "uszanowania i pójścia swoją drogą" to właśne jest usunięcie przyczyny... niezależnie jak niewiarygodnie brzmi, jeśli jest usunięta - dobrze, i tyle wystarczy wiedzieć.

Czasem trzeba podchodzić metodą "cokolwiek zadziała", i nie dociekać czy przyczyna ma sens, jeśli jest przeszłością.

Na co dzień robię w branży IT i jestem po polibudzie, więc znam takie podejście :) Jak się zamieni słowo "karma" na "przyczynowość", a "duchowość" na "energo-informacyjność" to łatwiej wchodzi nawet materialistom.
Dla chętnych poznać takie klimaty lepiej polecam książkę (i zarazem pracę doktorską tego pana) https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4879791/ustawienia-systemowe-berta-hellingera-przelom-w-psychoterapii-i-wiedzy-o-czlowieku 
Wciąż mam lekki opór w nazwaniu tego "usunięciem przyczyny". To tak jakby wyjście z ciężkiej żałoby po stracie np. dziecka nazwać "usunięciem przyczyny smutku". No tak jakby jest zgrzyt.
 

9 minut temu, Kespert napisał:

Podświadomość działa tu na wzorcach "ja chcę".

Stąd programowanie "nie będę słaby" zapamiętuje zazwyczaj słowo-klucz "słaby" i słabo działa. "Będę silny" - zapamietuje że teraz-słaby, powoli muszę przezwyciężać tą słabość. "Ja chcę być silny" - dopiero to daje połączenie chcę-cel-siła. Wyraz woli... albo wiary. Zwał jak kto chce.

Jeśli już, to bardziej "jestem słaby", "jestem silny" itd. - czas teraźniejszy, brak zaprzeczeń. Chodziło mi jednak o coś innego. Ja np. osobiście miałem/mam wzorzec, że nie znoszę jak mi ktoś czegoś zabrania - to musi wyjść ze mnie. Wiem, że wielu alkoholików ma podobnie - stąd np. żona, która mu jęczy, żeby nie pił, to jak gaszenie pożaru benzyną. To go tylko zmotywuje, żeby znowu iść z domu i zalać pałę, bo nie może znieść tego trucia dupy. To się musi pojawić od wewnątrz.

 

17 minut temu, Kespert napisał:

Dlatego "ja chcę sie napić" jest tak silnym wzorcem, i trudnym do zwalczenia. Najskuteczniejsze manipulacje to wmówienie potrzeby (chcenia) czegoś.

No tu bym znowu polemizował, na bazie własnych doświadczeń, bo może motywować chęć doświadczenia określonego stanu (błogości, zapomnienia, radości), a nie samej czynności odurzania się daną substancją. To jest chyba wtórne już - "po odurzeniu się n razy subtancją Y i doświadczanie (pożądanego) stanu Z wyrobił się nawyk podniecenia na jej widok" w stylu psa Pawłowa.



 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Imiennik said:

Po tym zdaniu przestałem czytać. Dobranoc Panie teoretyku.

Sam zrobisz, co zechcesz, i będę bronił Twojego prawa do Twojej decyzji.

Ale inni mają, tak jak Ty, prawo wyboru swej drogi. Poznania za i przeciw. Podjęcia swojego świadomego wyboru.

I ich będę bronił przed "magiczną tabletką" na wszelkie kłopoty...

 

1 hour ago, Imiennik said:

a jest nim niemożność wytłumaczenia prostych rzeczy pobocznym ludziom

Prostych? Prosze w takim razie, popisz się Waćpan wiedzą, upokorz teoretyka: masz w Meksyku roślinę tak potężną, że zawłaszczył ją sobie KRK, i przez długi czas sporo użytkowników przed przyjęciem, odmawiało modły do Maryi. Jakie choroby byś tym proponował leczyć, jak podać leczniczo?

 

2 minutes ago, t0rek said:

nie wiem za bardzo co takie mentalne dryfowanie pomoże

Jeśli jednemu czlowiekowi pokaże jego drogę do wyjścia z nałogu - warto.

3 minutes ago, t0rek said:

To tak jakby wyjście z ciężkiej żałoby po stracie np. dziecka nazwać "usunięciem przyczyny smutku". No tak jakby jest zgrzyt.

Zgrzyt tylko jeśli przejmujesz się "moralnością". Na to przyjdzie czas - później. Alkoholik ma moralność?

4 minutes ago, t0rek said:

 To go tylko zmotywuje, żeby znowu iść z domu

Przyczyna i...

4 minutes ago, t0rek said:

zalać pałę

... wybór wzorca.

Dopóki wzorzec jest niezmienny, masz nałóg. Zauważ, że jeśli ktoś raz pójdzie się napić, drugi pojedzie poszaleć na motorze, w trzecim pójdzie do burdelu - nie masz "nałogu" w sensie pociągu do danej substancji. Do danego wzorca rozwiązania.

5 minutes ago, t0rek said:

To się musi pojawić od wewnątrz

Ostateczne złamanie wzorca - tak. Ale w pozbyciu się powodu i przyczyny, można sobie pomóc, i inni mogą pomóc.

7 minutes ago, t0rek said:

bo może motywować chęć doświadczenia określonego stanu (błogości, zapomnienia, radości), a nie samej czynności odurzania się daną substancją

Różnie. Piją by zapomnieć, piją by być szczęśliwym - bez znaczenia, jeśli obie te drogi sprowadzam do "ja chcę się napić".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Kespert napisał:

I ich będę bronił przed "magiczną tabletką" na wszelkie kłopoty

Nigdzie czegoś takiego nie napisałem. Mówiłem że to narzędzie. Narzedziem możesz uciąć sobie rękę bądź coś zbudować. 

 

Nie masz pojęcia o czym mówisz, teoretyzujesz. Dlatego uważam dalszą konwersację za daremną @Kespertcie. Brak Ci doświadczenia, to tak jakbym głuchemu na głos czytał.

 

Psychodeliki niosą dużą moc która może być dobrze wykorzystana. Zaznajom się z tematem a później oceniaj, nie chodzi mi wcale o "fajną fazę na imprezie". 

 

 

Edytowane przez Imiennik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, Imiennik said:

Narzedziem możesz uciąć sobie rękę bądź coś zbudować.

Nie neguję istnienia narzędzia... sam je przywołałem. I nie w kontekście imprezy, a właśnie - leczenia.

Spieramy się już tylko, czy raczej coś zbudujesz, czy raczej coś zniszczysz. Czy potęga narzędzia nie jest tutaj czasami "armatą na muchę" - to moja opinia.

 

8 minutes ago, Imiennik said:

Brak Ci doświadczenia, to tak jakbym głuchemu na głos czytał

Na moment odejdę od - jakże drażliwego - tematu, do zupełnie innego. Broni palnej. Przypomniałes mi, jak ktoś po raz pierwszy powiedział mi, czym jest "kabura eunucha" i dlaczego się tak nie robi... pomimo wielu wzorców w filmach czy pop-kulturze, które potem można oglądać kopiowane na Insta czy FB.

 

Chcesz pokazać kulturę i doświadczenie praktyka, być jak mój instruktor? Zbuduj dedykowany wątek, pokaż pozytywy, najlepiej - konkretny środek "przeciw nałogom". I tutaj - koniec.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Kespert napisał:

Zgrzyt tylko jeśli przejmujesz się "moralnością". Na to przyjdzie czas - później. Alkoholik ma moralność?

Trochę lawirujesz, żeby wyszło na Twoje... Pisałem o zgrzycie w kontekście zrównania "pogodzenia się z czymś" ze "zniszczeniem przyczyny". Ta druga nazwa jest (subtelnie, bo subtelnie, ale) profanująca, robotyczna. 
Wracając do moralności alkoholika. Jeśli byłbym policjantem, który takiego odstawia na wytrzeźwiałkę, to pewnie bym się nią nie przejmował. Probując jednak spojrzeć na to od strony psychologiczno-terapeutycznej, myślę, że warto popatrzeć na moralność i emocje takiego człowieka. 
 

54 minuty temu, Kespert napisał:

Dopóki wzorzec jest niezmienny, masz nałóg. Zauważ, że jeśli ktoś raz pójdzie się napić, drugi pojedzie poszaleć na motorze, w trzecim pójdzie do burdelu - nie masz "nałogu" w sensie pociągu do danej substancji. Do danego wzorca rozwiązania.

Z ogólnym zamysłem się zgodzę, ale moim zdaniem to takie naciągane, robotyczne wręcz uogólnienie. Nazywając to wyżej po imieniu to jakaś "zewnętrzna" metoda radzenia sobie z napięciem, zamiast z jego przyczyną. Często jednak nawet uświadomienie sobie jakiejś przyczyny nie będzie tożsame z jej likwidacją. To nie są komórki w Excelu ani bazie danych. Stety/niestety.


Ogólnie mi ta dyskusja kojarzy się z czymś takim:
- Herbata robi się słodsza od mieszania.
- Ale przecież jak nie wrzucisz cukru/słodzika, to się nie zrobi słodsza.
- No ale musisz pomieszać, nawet jak wrzucisz tam kostkę cukru, więc robi się słodsza od mieszania.
- Nie zgodzę się, prędzej rozpuszczanie substancji słodzących w herbacie powoduje jej zmianę smaku na słodszy.
- No dokładnie, przecież to samo mówiłem.
itd. itd.
 

54 minuty temu, Kespert napisał:

I ich będę bronił przed "magiczną tabletką" na wszelkie kłopoty...

Tu się zgodzę z @Imiennik - mylisz psychoTROPY z psychoDELIKAMI.
Psychotrop = biorę magiczną tabletkę i nie czuję kłopotu. Psychodelik = biorę magiczną substancję i na 1 sesji przerabiam coś, co bez tego przerabiałbym 3 lata na terapii. Problem w tym, że w wielu przypadkach ludzie nie są gotowi i to trochę jak "dać małpie brzytwę". Ale nawet to nie pozwoli mi zrównać tych dwóch klas substancji.

Mówiąc metaforą w klimacie matematyczno-fizycznym: psychotropy zabierają energię z wadliwego układu, żeby przypadkiem nie wykipiało. Psychodeliki dodają tą energię, jednocześnie ułatwiając jego diagnostykę.

20 minut temu, Kespert napisał:

Chcesz pokazać kulturę i doświadczenie praktyka, być jak mój instruktor? Zbuduj dedykowany wątek, pokaż pozytywy, najlepiej - konkretny środek "przeciw nałogom". I tutaj - koniec.

Tu ja odpowiem - wkleiłem na początku dyskusji link do dokumentu z Netliksa - tam masz bardzo konkretne przykłady.

A co do pokazywania własnej praktyki - weź pod uwagę, że temat w Polsce, z racji sytuacji prawnej, jest jednak przypałowy. Implikuje to pewne ograniczenia w opisywaniu wielu własnych doświadczeń na publicznych forach.

Edytowane przez t0rek
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Kespert napisał:

Chcesz pokazać kulturę i doświadczenie praktyka, być jak mój instruktor? Zbuduj dedykowany wątek, pokaż pozytywy, najlepiej - konkretny środek "przeciw nałogom". I tutaj - koniec

I właśnie tutaj widać Twój brak zrozumienia, to co mówiłeś o pigułce która wszystkich wyleczy. Ja cały czas próbuje Ci powiedzieć że psychodeliki nie są dla idiotów, to nie jest remedium na problemu ludzi prostych. Kto potrafi i chce ten z tego skorzysta, głupek tylko krzywdę sobie zrobi, pogłębi swoje problemy. 

 

 

Inna sprawa @Kespert

Widzę że masz ok 30-40 lat. Czuję To po Twoich wypowiedziach, są bardzo racjonalne ale też obudowane w Twoje ego, wręcz się kreujesz na forum, nie chce mi się często wdawać w polemikę z Tobą ponieważ bije od Ciebie pewność siebie taka na którą szkoda mi czasu. Nie znasz tematu to odpuść. Widziałem więcej niż tutaj większość jest w stanie sobie wyobrazić. Ja dobrze wiem o czym mówię, nie poruszam tematów których nie zgłębiłem od podszewki, a w moich butach nie jeden się poślizgnął gdy je przymierzył, także swoje teorie dla siebie zachowaj, dobrze wiem czym są tryptaminy i fenetylaminy, nie ucz ojca dzieci robić synu.

 

Narzędzia.

Edytowane przez Imiennik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Lethys napisał:

@Piter_1982, masz racje, rozumiem o czym piszesz. W tym wypadku rodzina nawet nie wykazała najdrobniejszego zainteresowania, ani zadzwonić, ani odwiedzić. Nic a nic, człowiek pozostawiony sam sobie, mimo, że rodzeństwo żyje w tym samym mieście. Mój ojciec rozmawiał z jego siostrami i mówił mi, że z rozmowy z nimi wybitnie wynikało, że czekają aż facet się przekręci. 
 

Pewnie, że nie należy wchodzić w czyjeś problemy całym sobą, ale jak osoba uzależniona czuje, że komukolwiek na niej zależy, a tym bardziej rodzinie, to już plus.

 

Wyobraźmy sobie człowieka z wielkim problemem, na którego w dodatku wszyscy mają wywalone. To jest piekło na ziemi. Czy zadzwonienie i zapytanie się kogoś jak się czuje, czy czegoś nie potrzebuje i zwykłe pogadanie i zaproponowanie pomocy jest czymś powodującym współuzależnienie?

 

Trzeba trochę to skalibrować - dać z siebie tyle, na ile jest się w stanie pomóc, ale nie wpaść w to. A jeżeli jednak, mimo starań  osoba zwyczajnie ma naszą pomoc w poważaniu, to cóż...

 

Ta choroba sprawia, że taki człowiek nie poczuje, że komuś na nim zależy. Wyczuje słabość, w którą wbije klin, żeby wykorzystać do trwania w nałogu. Nie wiem czy miałeś w życiu kontakt z osobą uzależnioną (nie życzę). Na życie dzieci będzie przysięgał by za chwilę, nic sobie z tego nie robić. Mnie kumpel z liceum okradł. Dałem mu pokój, bez płacenia by stanął na nogi, udostępniłem lodówkę. Pewnego weekendu wyniósł do lombardu mój rower, elektronikę, w tym laptopa z danymi i odpalił wrotki. Przy spotkaniu stwierdził tylko, że przecież wiedziałeś, że piję. O tego laptopa musiałem zgłosić na policję, bo już się go wykupić nie dało, jak się dowiedziałem, to jeszcze mi wszyscy znajomi właśnie wyrzuty robili. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Miszka napisał:

Jeżeli codziennie się upija do nieprzytomności to ma za co i ma gdzie pić... i jednocześnie gdzie się budzić z alko-letargu. Czyli ktoś mu chroni 4-ry litery, zaopatruje w kasę, alkohol. Ktoś mu to ułatwia.

Tak. Jego podświadomość.

Jeśli człowiek czegoś chce, ale umie odpuścić pragnienie to się to pojawia.

Co z tego, że wywalą go z domu, straci pracę.

Przyjdzie moment, że odpuści pragnienie chwilowo, poczuje, że musi coś zrobić, aby pozyskać środki na kolejne alko. Bo to ma zapisane w podświadomości.

I to się pojawi. Równie dobrze może wyjść na ulicę i dostać drobne. Coś wymyśli, aby utrzymać ciąg przyczynowo-skutkowy, który da mu w łapę alko.

A potem już wiadomo co.

Będzie mu trudniej, ale to nie znaczy, że dojdzie do swojego FTE (Fuck This Event - za Unscripted DeMarco - wydarzenie, które przestawia w głowie styki i pojawia się intencja chęci zmiany sytuacji na lepsze - taka realna głębsza, a nie powierzchowna).

Musi się najebać, aż do odcięcia. Tak wytrenował swoją sieć neuronową.

 

Jeśli miałbym na ten moment cokolwiek polecić, to niech sobie obejrzy film "Klik i robisz co chcesz". Fajnie pokazane, jak działają automatyzmy. Bo właśnie automatyzm wychodzi z podświadomości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Piter_1982 napisał:

Dałem mu pokój, bez płacenia by stanął na nogi, udostępniłem lodówkę. Pewnego weekendu wyniósł do lombardu mój rower, elektronikę, w tym laptopa z danymi i odpalił wrotki. Przy spotkaniu stwierdził tylko, że przecież wiedziałeś, że piję.

Podobne "ciemne wspomaganie" jak w wypadku narcyzmu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, lync napisał:

 

 

Jeśli miałbym na ten moment cokolwiek polecić, to niech sobie obejrzy film "Klik i robisz co chcesz". Fajnie pokazane, jak działają automatyzmy. Bo właśnie automatyzm wychodzi z podświadomości.

Jeśli miałbym polecić jakiś film to w kontekście problemu głównego zainteresowanego polecam "Pod mocnym aniołem". BAAAAAAArdzo pouczający.

 

Co ciekawe. Osoby, które w moim otoczeniu miały problem z alkoholem nie chciały go oglądać.

Edytowane przez Miszka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 hours ago, t0rek said:

ale moim zdaniem to takie naciągane, robotyczne wręcz uogólnienie

Heiz von Foerster, Maltz. Psychocybernetyka.

Być może za dużo od nich czerpię... ale - cokolwiek działa. Oni mają skasuj/zastąp/afirmuj/koncentruj/powtarzaj(ćwicz), ale tutaj wystarczy tylko samo "skasuj". Przynajmniej moim zdaniem.

 

20 hours ago, t0rek said:

Implikuje to pewne ograniczenia w opisywaniu wielu własnych doświadczeń

Więc nie opisuję.

 

20 hours ago, t0rek said:

mylisz psychoTROPY z psychoDELIKAMI

Czasem granica jest cienka... Dlatego wolę uważać to za brzytwę daną małpie (dobra metafora). Przecież nawet kawa po przedawkowaniu jest niebezpieczna... ale kawę znacznie trudniej przedawkować.

 

Kto szuka, znajdzie. Kto nie ma czasu czy chęci szukać, kto nagminnie nie czyta instrukcji obsługi, lepiej niech ominie - niżbym miał go mieć na sumieniu.

 

20 hours ago, Imiennik said:

że psychodeliki nie są dla idiotów, to nie jest remedium na problemu ludzi prostych. Kto potrafi i chce ten z tego skorzysta, głupek tylko krzywdę sobie zrobi, pogłębi swoje problemy

Zgoda.

Tylko ja 50% społeczeństwa uważam za... i dlatego, wolę im tej drogi nie doradzać. A nawet - wolę odradzać.

Mogę się mylić.

 

20 hours ago, Imiennik said:

wręcz się kreujesz na forum

Celne. Stąd zresztą moje forumowe imię.

Każdy z nas ma jakieś wady. Ja zapominam o pokorze. Za długo robiłem za wyrocznię, czasem mam przerzuty.

 

20 hours ago, Imiennik said:

... bije od Ciebie pewność siebie ... Ja dobrze wiem o czym mówię...

Finis.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Czytałem wczoraj, dzisiaj wobec kłębiących się myśli trzeba odpowiedzieć :)

Autor postu (wiadomo kto:)) Pisze nam o spożywaniu 5 piw !! Ludzie dla mnie to na prawdę było by dużo za dużo !!

 

Co do moich doświadczeń: mam ojca alkoholika który nie chce w tym widzieć problemu. Chociaż groził mu wózek to zamiast np brać serię zastrzyków przerywał leczenie i szedł w cug.

Od dawna "dziadzieje" a zdarzyło się że i przepił coś mojego tak wiec jestem jak najbardziej w temacie jakie to jest bagno.

O DDA i leczeniu DDA na pewno na forum już gdzieś było. Bardzo głęboki temat że alkohol nie niszczy tylko samych alkoholików ale też rodziny o ile te nie potrafią odciąć pętli.

Idąc nawet dalej: dzieci w normalnych rodzinach zawsze mają jakąś pomoc. Często studia opłacone, czy jakieś pieniążki na start w życiu. Dzieci alkoholików zamiast tego mają długi do spłacenia. Często trudno wyrwać się z takiej matni bo toksyczny ojciec albo matka nie dość że nic dziecku nie dał to jeszcze czegoś od niech oczekuje, często gotówki lub kąta na starość.

Nie zgadzam się więc z tym że alkoholikowi trzeba dawać milion szans i tłumaczyć i nie zostawiać.

Czym szybciej alkoholik zostanie sam, czym szybciej upadnie na dno, tym większa będzie szansa od tego dna się odbić.

Potem już jest proza życia i normalność że tak było zawsze i nie będzie do czego wracać.

Polecam serię "Szczur w koronie". Pierwszym z objawów alkoholizmu jest minimalizm. Gdzie człowiek odmawia sobie zwyczajnych normalnych potrzeb tylko po to żeby mieć na alkohol.

 

Wracając do tych 5 piw :). Osobiście jako hobbistę winiarza i bimbrownika zdarzało mi się strzelać parę razy w tygodniu ekwiwalent 2-3 piw. 

Dla mnie i to jest dużo. Już po takiej ilość alko człowiek jest wyłączony a dzień stracony. Zero siłki, zero wyjścia gdzieś do sklepu, sprzątanie domu leży.

Jak ktoś lubi "strzelać" często radzę robić próby wątrobowe, na prawdę łatwo szybko zniszczyć a potem są problemy.

Także to jest wydaje mi się zmierzanie do sedna.

Trzeba dać znaleźć coś człowiekowi w zamian ale musi sam zrozumieć ile traci. Jeżeli każda droga prowadzi do butelki to nie miejcie złudzeń że sam z tego wyjdzie.

 

Alkoholizm sam sobie nie jest przyczyną ale skutkiem tego że człowiek prowadzi ubogie życie i nie mam tutaj na myśli sfery finansowej.

 

Trzeba człowieka czymś zająć, siłka, sport, może spacery. Rozwijanie się jakiekolwiek co tam w duszy gra, ogólnie znaleźć sens życia.

Mi osobiście było zawsze żal tego straconego dnia, ale wiadomo muzyka "relaksik" wciąga.

Za to książki leżą, siłka nie zrobiona czy to basen czy jakieś wyjście. Poza tym zawsze jet coś do zrobienia w domu.

 

Alkoholizm jest jak grzyb na ścianie. Często albo na początku wystarczy udrożnić wentylację i sam zniknie. 

Najgorsze co może być to zapić się komuś na złość. Tutaj najlepszym przykładem są zdrady i wątki miłosne.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.11.2022 o 17:39, Kespert napisał:

Zgoda.

Tylko ja 50% społeczeństwa uważam za... i dlatego, wolę im tej drogi nie doradzać. A nawet - wolę odradzać.

Mogę się mylić.

50%? Optymista 

 

Prawo nie może być tworzone pod debili, dajmy działać selekcji naturalnej zamiast wiązać ręce ludziom którzy wiedzą co robią. 

 

Każde społeczeństwo jest wypełnione przez idiotów, spróbuj coś wytłumaczyć osobie będącej w błędzie. Dlaczego ja według prawa mam być traktowany jakbym sobie miał krzywdę zrobić każdą decyzją? Ja prawo muszę wciąż łamać, prawo które chroni idiotów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Imiennik said:

50%? Optymista

Mogę zacytować Tuwima "...albo że taka was obfitość", aż do mojego ulubionego Wierzyńskiego "jeden procent jest nasz, jeden procent jest coś wart".

Prawda pewnie leży gdzieś pośrodku. Nie jest tak źle jak się obawiam, nie jest tak dobrze jak miałbym nadzieję...

1 hour ago, Imiennik said:

Prawo nie może być tworzone pod debili

Prawo dopuszcza sprzedaż alkoholu, penalizuje marihuanę. Czy patrzysz na to oczami przeciwnika, czy zwolennika, prawo tutaj jest głupie, a kryterium jest zysk państwa.

Inny przykład - legalne łuki, nielegalne kusze. Ktoś kiedyś ustalił jakąś granicę w prawie, ale kiedyś - może ona się zmienić. Zabawkowa kusza z plastiku jest na upartego "bronią", a łuk 40kg - jest legalny.

Prawo tworzą ludzie.

2 hours ago, Imiennik said:

spróbuj coś wytłumaczyć osobie będącej w błędzie

Wracając do tematu i mojej teorii - nie raz próbowałem; to klasyczny przykład, gdzie często próba tłumaczenia komuś prawdy obiektywnej popartej dowodami (np. alkohol w dawce litra dziennie szkodzi), trafia na jego ustalone i niezmienne wzorce zachowania, karzące mu odrzucić stan niezgodny z jego wzorcami.

Można powiedzieć, że niektórzy ludzie posługują się swoim wzorcem "prawdy" jak alkoholik - alkoholem... Ich wzorzec "prawdy" jest ustalony i niezmienny. Stąd zmiana musi obejmować - zmianę wzorca.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.11.2022 o 14:33, Marek Kotoński napisał:

Ale co zrobić w sytuacji, gdy człowiek ma taki ciąg do upijania się do nieprzytomności?


Ośrodek zamkniety i terapia w nim.
I mocne postanowienie poprawy. 
Bez tego ani rusz.
Ośrodek na przykład taki: AWES Medical - Ośrodek terapii uzależnień - Terapia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.