Skocz do zawartości

Proszę o rady co zrobić w chwili, gdy mężczyzna "popłynie" z alkoholem i codziennie upija się "do odcinki"?


Marek Kotoński

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim, wczoraj na czacie lajwa, pojawił się Kamil z pytaniem, co ma zrobić w sytuacji, gdy konkretnie popłynął z alkoholem?

 

Chociaż sam miałem rosnący, coraz poważniejszy problem z alkoholem, to jednak znałem umiar (5 piw dziennie, z czasem byłoby więcej) i porzucenie tego nawyku odbyło się w sumie bezproblemowo. Ale co zrobić w sytuacji, gdy człowiek ma taki ciąg do upijania się do nieprzytomności? To już jest bardzo poważna sytuacja, myślę że fachowcy z ośrodków uzależnień, dobry psychiatra robiący w temacie; ogólnie trzeba wyjść na zewnątrz i szukać pomocy, człowiek sam jest za słaby w takiej sytuacji.

 

Kamil nie wiem czy założy tu konto, ale nie musi - może czytać. A ze zgromadzonej wiedzy, skorzystają inni ludzie z podobnym problemem.

 

Dzięki z góry. Proszę tylko o przemyślane odpowiedzi, a nie spam w stylu bierz witaminę C, chociaż ta i inne witaminy na pewno ciału pomogą, ale w tej sytuacji pomogą jak plaster komuś, komu urwało nogę :)

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio coraz bardziej z cienia wychodzi temat używania psychodelików w celu wyjścia z nałogów jak alkoholizm. Nawet mikrodawkowanie legalnego muchomora czerwonego - warto poczytać więcej.

Wydaje mi się, że szykują się jakieś "odgórne" zmiany społeczne w takich tematach, skoro nawet Netflix pokazuje serial dokumentalny https://www.netflix.com/title/80229847
Z niego dowiedziałem się np., że założyciel ruchu AA tak naprawdę rzucił alkohol po psychodelikach, a nie w wyniku samej głębokiej wiary.

Edytowane przez t0rek
  • Like 3
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie zdarzało się sporo pić w ciągu alkoholowym nawet kilka tygodni, gdy coś dowalało mi tak mocno, iż nie widziałem sensu w realizacji "samego siebie".

W moim przypadku pomogło wypełnienie sobie czasu rzeczami, które wykluczały (całkowicie lub częściowo) spożycie %. Siłowa, basen, spacery, czytanie ect., co ułatwia obserwacje siebie - a stąd już niewielki krok do uświadomienia sobie problemu.

 

Jednak wiem, że nie każdy jest sobie w stanie poradzić z takim nałogiem sam. Wydaje mi się, że najskuteczniejszą metodą będą (sprawdzeni) specjaliści, koła pomocowe (AA) czy po prostu mocne pier*olnięcie w łeb przez życie. Coś musi "zaskoczyć", dać bodziec.

Edytowane przez Cham Niezbuntowany
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZGŁOSZENIE SIĘ DO NAJBLIŻEJ PORADNI LECZENIA UZALEŻNIEŃ - Celem opracowania konsekwentnego planu leczenia, ponadto jeżeli już dochodzi do ciągów alkoholowych wymagana może być hospitalizacja i detoksykacja organizmu. Stan przedłużającego się upojenia alkoholowego prowadzi do wyjałowienia organizmu z mikro i makro elementów i silnie zaburzona zostaje gospodarka elektrolitowa. Stan ten, nieleczony odpowiednio może doprowadzić do śmierci.

 

W poradni leczenia uzależnień będzie zapewniona pomoc ZA DARMO, PRZEZ SPECJALISTÓW. 

 

NIE TRZEBA MIEĆ SKIEROWANIA.

 

ZRÓB PIERWSZY KROK - ZADZWOŃ - NUMERY DOSTĘPNE SĄ NA STRONIE KAŻDEGO ODDZIAŁU NFZ. 

 

TO ŻADEN WSTYD! :).

 

WYSYŁAM POZYTYWNE MYŚLI!

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kompletnie sobie nie radzi - ale co najważniejsze - ma mocną chęć żeby się z tym uporać, to leczenie w ośrodku odwykowym. Jak najszybciej. Jeszcze raz z zastrzeżeniem, że sam tego bardzo chce i nikt go do tego nie zmusza.

 

W tamtym miesiącu pożegnałem wuja - alkohol zrobił z niego kompletnego wraka. Schudł 30 kilo, nic nie jadł, w grę wchodziła tylko gorzała, wymyślał niestworzone historie, robił pod siebie, ale oczywiście jemu nic nie było. Rodzina wysyłała go na odwyk - poszedł, ale po wyjściu znowu zaczął pić.

 

Zawieźli go drugi raz, ale w drzwiach powiedzieli, że z niego już nic nie będzie i odmówili.

 

Wykończył się w szpitalu tydzień później.

 

Wsparcie rodziny i bliskich jest bardzo ważne. Bez dowalania i żadnych tekstów w stylu "ogarnij się", "jak można doprowadzać się do takiego stanu", "ty alkoholiku!"

 

Niestety wuj od rodziny nie miał żadnego wsparcia, nawet własna matka i rodzeństwo się go wyparli, bo po co robić sobie problem, przecież on zawsze pił...

 

Robić leczenie z grubej rury i się nie szczypać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam nie da rady. Dobrze pisze @HumanINC.

 

Można obejrzeć filmy Sekielskiego na YT, bardzo wartościowe, nie tylko o nałogach mówią. W jednym użył takiego porównania, spróbuj sraczkę powstrzymać siłą woli. Tyle o pracy z nawykiem przez osobę uzależnioną. 

 

Leczenie na NFZ jest rzeczywiście bezpłatne, ale niestety często trzeba czekać. Alternatywą jest spotkania AA. Poradnia. I nie telefon, a pójść. Jak się widzi człowieka przed sobą to jakoś ciężej przez gardło przechodzi powiedzieć, że proszę przyjść jak będą terminy. Zwykle człowiek już siądzie i znajdzie, pod warunkiem (najważniejszy), że zainteresowany tematem tego chce. 

 

@Lethys czasami ktoś kilkadziesiąt (!) lat wali wódę. I co matka i rodzeństwo powinni czekać, aż będzie łaskaw przyjąć pomoc. Wg. ciebie powinni poświęcić całe życie, by wujo miał komfort picia, może wtedy by pognębił wszystkich dłużej. Nie siedzisz w czyjejś głowie. Pomóc można, ale im bardziej jesteśmy zaangażowani w daną relację, tym większe prawdopodobieństwo, że staniemy się współuzależnieni - każdemu kto jest blisko z osobą z problemem alkoholowym, również polecam udanie się na rozmowę z terapeutą. 

 

Swoją drogą to dziwne, pamiętam, że już w podstawówce przychodziły do nas różne osoby (nie pamiętam formy, ale chyba po prostu na godzinę wychowawczą) i opowiadały o uzależnieniach. Nie pamiętam ani jednej wizyty o współuzależnieniu. 

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marek Kotoński grupy anonimowe zwykle całkiem nieźle działają. Uzależnienie jest często problemem samotności, depresji, poczucia bezwartościowości. Przebywanie z ludźmi, którzy mieli podobny problem i z którymi można pogadać jest niezwykle ważne. Co więcej grup AA jest całkiem sporo i działają w każdym większym mieście.  Prócz tego warto iść na terapie i rozmowy ze specjalistą. 

Generalnie im szybciej się problem zaadresuje tym większa szansa na wyjście.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Piter_1982 napisał:

Poradnia. I nie telefon, a pójść. Jak się widzi człowieka przed sobą to jakoś ciężej przez gardło przechodzi powiedzieć, że proszę przyjść jak będą terminy. Zwykle człowiek już siądzie i znajdzie, pod warunkiem (najważniejszy), że zainteresowany tematem tego chce. 


O to to to! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że każde uzależnienie to bezpowrotne stracenie kontroli nad tematem, jakiego on dotyczy. Nie ma nic złego w piciu alkoholu, zażywaniu używek, hazardzie czy innych rzeczy. Problemem jest, gdy pociąg do niego jest na tak dużym etapie, że tracimy dla niego racjonalne decyzje, podejmując je wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi.

 

Pierwszym etapem do leczenia z uzależnienia to jest przyznanie się do problemu. Tak długo, jak będziemy bagatelizować problem i nie brać go na poważnie, tak żadne leczenie nie przyniesie skutku. Terapie nie mają na celu przekonać Cię do problemu, tylko z nim walczyć. Niektórzy muszą upaść na dno by zrozumieć, w jakim są położeniu - a wiem coś o tym, bo w służbie podczas interwencji widziałem i widzieć będę jeszcze mnóstwo uzależnień - czy to pornografia, czekolada, kawa, narkotyki, alkohol, hazard, gry komputerowe i Internet. Wiadomo, jedne są mniej a drugie bardziej szkodliwe. Nie można jednak bagatelizować żadnego uzależnienia, bowiem każda przekroczona granica dosięga swoich konsekwencji.

 

Niestety, walka z uzależnieniem nie jest łatwa. Najczęściej zmusza nas, konsumentów różnych środków do całkowitej rezygnacji, dla komfortu psychicznego i obciążenia, jakim jest strach przede powrotem do punktu wyjściowego.

 

Terapia kosztuje. I nie chodzi mi tu o koszt zapisania się - takie rzeczy są darmowe. Kosztuje to energii, czasu, poświęcenia sprawie. Destabilizuje na chwilę życie prywatne, pracę (mówię tu o terapii zamkniętej).

 

Dla każdego walczącego z uzależnieniem, który się do niego przyzna mam radę. Nie szukaj wymówek do walki z nią, bo za chwilę będzie za późno. Widziałem prezesów wielkich firm, którzy przepili i przegrali dorobek życia. Używki doprowadziły ich do ruiny. Nie bez powodu powstało powiedzenie "trzeźwe myślenie". Jeśli coś destabilizuje Twoje życie codzienne, powoduje, że podupada kariera zawodowa, rodzina, przyjaciele - zacznij jak najszybciej,

  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Piter_1982, masz racje, rozumiem o czym piszesz. W tym wypadku rodzina nawet nie wykazała najdrobniejszego zainteresowania, ani zadzwonić, ani odwiedzić. Nic a nic, człowiek pozostawiony sam sobie, mimo, że rodzeństwo żyje w tym samym mieście. Mój ojciec rozmawiał z jego siostrami i mówił mi, że z rozmowy z nimi wybitnie wynikało, że czekają aż facet się przekręci. 
 

Pewnie, że nie należy wchodzić w czyjeś problemy całym sobą, ale jak osoba uzależniona czuje, że komukolwiek na niej zależy, a tym bardziej rodzinie, to już plus.

 

Wyobraźmy sobie człowieka z wielkim problemem, na którego w dodatku wszyscy mają wywalone. To jest piekło na ziemi. Czy zadzwonienie i zapytanie się kogoś jak się czuje, czy czegoś nie potrzebuje i zwykłe pogadanie i zaproponowanie pomocy jest czymś powodującym współuzależnienie?

 

Trzeba trochę to skalibrować - dać z siebie tyle, na ile jest się w stanie pomóc, ale nie wpaść w to. A jeżeli jednak, mimo starań  osoba zwyczajnie ma naszą pomoc w poważaniu, to cóż...

Edytowane przez Lethys
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie kiedy zorientowałem się ze za dużo tego pomogło:

1. Wypełnienie aktywne czasu wieczorem - bo to właśnie wieczorem miałem największą pokusę : spacer, rower, siłownia, basen nie tv, komputer itp 

2. Znalezienie alternatywy dla kieliszka w ręku : herbata, świeże soki,  u mnie zdały egzamin zioła które mi smakują z miodem 

3. Ustawianie pracy, spotkań, zadań na rano tak aby sama myśl o ich wykonywaniu na kacu była nieprzyjemna 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy piszą o AA i terapiach, które oczywiście są słuszne, ale jest jeszcze droga samotnych wojowników, myślę że na pewno trudniejsza, więc jeśli nasz bohater jest na konkretnym piku w dół to nie polecam. Jeśli jest twardy i na prawdę chce sobie samemu pomóc to:

 

Na początek z łatwo dostępnych i przyswajalnych mediów.

"Siekielski o nałogach" na YT

"Co ćpać po odwyku" na Spotify

"Alkoholik z tiktoka" dobra grupa facebookowa na początek , bo przychodzą tam luzie totalnie z ulicy, dla którym archetypem alkoholika jest pener spod żabki, możliwe że Kamil podobnie tę kwestię postrzega.

 

Do tego książki. Mi pomogła "Emocjonalne pułapki przeszłości" lub coś bardziej lajtowego typu świadectwa zwykłych ludzi, którzy wyszli z uzależnienia np. "Wytrwać w biegu"

 

Urwać kontakty z osobami z którymi się piło. Nie chodzić w miejsca skojarzone z piciem. Fizycznie w miarę możliwości odsunąć alkohol od siebie.

 

Zacząć się zastanawiać co się czuje w danej chwili. Dlaczego? Jakie następstwa powoduje to uczucie? Oswajanie się z negatywnymi emocjami i przepracowywanie ich i wygaszanie lub przekuwanie w jakiś inny rodzaj aktywności (sport, praca, hobby).

 

Doprowadzenie fizycznego stanu organizmu do homeostazy. Nie będę się tu wiele rozpisywał, ale mam tu na myśli dietę, witaminki, serotoninki i tym podobne. Ma być książkowo.

 

MOŻE, podkreślam,  M O Ż E  uda się dzięki temu Kamilowi ruszyć do przodu, bez rozbijania się o terapie i kluby AA. Ale trzeba do tego na pewno bardzo dużo samozaparcia i w dużym stopniu wiedzy o samym sobie, a to u alkoholików rzadka cecha.

 

Ja już tak jadę od prawię 2 lat, wiec da się. Co nie zmienia faktu, że być może za jakiś czas będę potrzebował terapii.

 

PS. Kamil Jeśli to czytasz, to nie pij dziś.

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garść szybkich sugestii od @H, jako że jest rezydentką psychiatrii i miała staże na oddziałach leczenia uzależnień i alkoholowych zespołów abstynencyjnych w szpitalu psychiatrycznym.

 

Możliwości są trzy:

1. oddział dzienny leczenia uzależnień (przychodzi się na dzień, są zajęcia, wraca do domu)

2. oddział całodobowy z terapią zwykle ok. 8 tygodni, dalej są kolejne etapy np. terapia pogłębiona, 

3. leczenie u terapeuty uzależnień w gabinecie.

 

Najprostsza droga to iść do psychiatry, który może dodatkowo przepisać leki zmniejszające głód alkoholowy, nie ma szału w efektywności, ale niektórzy sobie chwalą. Trzeba mieć skierowanie na taki oddział - tutaj każdy lekarz może wypisać, również rodzinny. Jeśli problem jest przewlekły tj. są ciągi alkoholowe, to po zaprzestaniu picia może pojawić się zespół odstawienny, wtedy prosto na oddział leczenia zespołów abstynencyjnych tzw. detox, bo majaczenie alkoholowe ma circa 20% śmiertelności.

 

Może być tak, że kolega w ogóle nie trzeźwieje i wtedy te objawy nie mają szansy się rozwinąć, dużo zależy od specyfiki, intensywności picia. To tak na szybko. 

Po pierwsze - jak najszybsza wizyta u przyzwoitego psychiatry. Najlepiej z praktyką kliniczną. Być może na początek wystarczy gdy przepisze te leki redukujące głód alkoholowy. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim trzeba chcieć odstawić, potem redukcja dawek do bezpiecznych, gdyż nagle odstawienie alkoholu może skończyć się śmiercią jeśli ktoś bardzo się w nałóg zanurzył. 

 

Jeśli zaś pacjentowi jest dobrze tak jak jest to musi sięgnąć dna by się odbić, na siłę nie ma nic.

 

Violenti non fit iniuria.

Edytowane przez Imiennik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, alko sprzyja wpadaniu w tryb obsesji na rzecz jednego tematu. Zapraszanie do komfortu, łatwiejsza ucieczka przez podejmowaniem wyzwań.

Jednak zaczął pić z jakiegoś powodu. Z jakiegoś powodu nie poprzestał na mniejszych dawkach i doszedł do ekstremum.

Coś zagłuszał.

Uzależnienie siedzi w głowie i w nawykach (czyli w mindsecie i działaniach, jakie się podejmuje).

To są tendencje.

Możliwe, że nie da się do tego powodu szybko dotrzeć.

Trzeba to obrać jak cebulę.

Ale to musiałby sobie uświadomić, że to jest znak, aby zaczął kierować umysł w stronę świadomości, że albo czeka go realna, konsekwentna praca nad sobą, albo równia pochyła w dół z rozjebaniem się na samym dole. Takim koncertowym.

Nie ma drogi na skróty.

Zacząć od tego, co jest dla niego ważne i skonfrontować to z tym - co mu służy i w jaki sposób (a co nie). Od czego ucieka i w jaki sposób.

Nawet na terapii musi być jakiś punkt zaczepienia.

Nie da się pomóc komuś, kto tej pomocy realnie nie chce.

Problem w tym, że uzależnienie miesza w głowie i tylko momentami są chwile otrzeźwienia.

Ale w takim momencie otrzeźwienia można się zaczepić na pociąg "ratujący".

 

Powstaje pytanie czy samodzielne realizowanie terapii lub pomaganie na zewnątrz z doskoku jest dobrym rozwiązaniem?

Moim zdaniem nie.

To musi być cały proces, który osoba musi przejść. Zaczepienie wygasa, gdy niknie dopalacz dopaminowy.

Chwile otrzeźwienia dają zastrzyk dopaminy i mogą dać krótkofalowy zapał do zmiany.

Ale wiemy, jak wygląda to w przypadku osoby uzależnionej - "wielkie" deklaracje a potem powrót do nałogu.

 

Kolejne ważne zadanie - poszukać kogoś, kto był w podobnej sytuacji i z niej zwycięsko wyszedł. Prześledzić takie przypadki.

Zanim to napisałem przypomniała mi się książkowa historia (biografia) w tym temacie.

Tadeusz Broś. Sorry Batory, czyli przypadki Pana Teleranka (Autorstwa A.Czupryn)

z tego co widzę można kupić w naprawdę niskiej cenie.

Czytałem tę książkę, jest wartościowa z punktu widzenia walki z tematem pragnień.

Że też nikt nie zrobił z tego audiobooka, to mogłoby być ciekawe i dotrzeć do większej ilości osób, szczególnie, że nie każdy ma czas i chęci na czytanie.

Ale....

Wracając do książki. Spoiler będzie ale cóż...jemu niestety nie udało się wyjść z nałogu (czyli historia z gatunku przestrzegających przed piciem).

 

Można się zaczepić, aby zadziałać na lęk, aby wzbudzić odwagę do działania. Ale motywacja oparta o niską wibrację (wywoływanie lęku przed konsekwencjami) ma swoje granice.

Stąd też kolejnym krokiem będzie szukanie kogoś, kto już przez to przeszedł i zaliczył transformację na pozytywny stan, który utrzymał.

OO.. chyba już wiem.

Bóg znalazł mnie na ulicy (H.Krzosek)

Miałem okazję być na spotkaniach organizowanych przez p. Henryka, zmiana ewidentnie na plus. Dodatkowe pokłady energii. Wybór właściwego atraktora jakby to powiedzieć w terminologii Hawkinsa :)  Oczywiście - to nie była droga na skróty. Był wysiłek i duża potrzeba zmiany siebie. Zaufanie w Boga, Siłę Wyższą. Nawet AA i 12 kroków jest o Nią oparte.

 

Zwróć uwagę, że jak człowiek (nawet nałogowiec) ma momenty radości/szczęścia - to one wynikają z zaspokojenia uzależnienia - innymi słowy to taki haracz dla ego, aby na chwilę dał spokój.  Im więcej się daje haraczu, tym częściej przychodzi po więcej. Patrz co Hawkins pisał o tym:
 

Cytat

 

"Źródłem doświadczanego szczęścia jest promienność Jaźni, która jaśnieje, kiedy nie jest przesłonięta przez udrękę ego"

W uzależnieniach, pragnienie jest bardzo silne i prowadzi do obsesji i przymusu pożądania.

Narkotyki i alkohol kalibrują bardzo nisko, jednak uspokajają niższe wibracje ego po to, by wyższa Jaźń była doświadczana.

Narkotyki i alkohol nie są w stanie wywołać haju, haj jest promieniowaniem Jaźni.

Radość kalibruje na 540 i wyżej. Narkotyki tylko na 80 albo niżej. Więc jak substancja, która kalibruje tylko na 75, mogłaby wywołać doświadczenie, które jest na wysokich poziomach zakresu poziomu świadomości 500?

 

 

I dalej jest:

 

Cytat

 

Aby przerwać niekończące się sekwencje chcenia i pragnienia, dobrze jest rozebrać je na części, wykonując ćwiczenie "i co wtedy?"

Mówimy: "chcę..." (lepszą pracę, więcej pieniędzy, lepszy samochód, stopień naukowy lub cokolwiek), a potem stawiamy pytanie "I co wtedy?" - stwierdzimy, że odpowiedzią zawsze ostatecznie będzie przekonanie "i wtedy będę szczęśliwy".

 

Więc - "na co dzień spełnienie i pragnienie przynosi chwilową ulgę, ale wkrótce chcenie jedynie zmienia się w nowe pragnienie."

 

 

A szczęście jest tuż obok, wystarczy wyciągnąć rękę - ale ego wspierając uzależnienie wypracowało mechanizm utrudniający sięgnięcie po to. Przy pomocy emocji.

Uzależniony człowiek kieruje się w dużej mierze emocjami. I te emocje mogą być przeszkodą, bo jak się ktoś upija i przekracza ustawicznie swoje bariery - potrzebuje dyscypliny (bo sam jej nie ma). I to istotnej dyscypliny w zakresie uważności i pracy z emocjami. Nie wypierania i nie uciekania od nich.

 

1 godzinę temu, t0rek napisał:

Wydaje mi się, że szykują się jakieś "odgórne" zmiany społeczne w takich tematach, skoro nawet Netflix pokazuje serial dokumentalny https://www.netflix.com/title/80229847
Z niego dowiedziałem się np., że założyciel ruchu AA tak naprawdę rzucił alkohol po psychodelikach, a nie w wyniku samej głębokiej wiary.

Brawo za spostrzegawczość. Też się zastanawiałem, co to za patenty z tymi muchomorami. Czy powtarzamy epokę dzieci kwiatów?

Aldous Huxley "Nowy Wspaniały Świat"

Tudzież Equilibrium.

Zaakceptowanie psychodelików - > przesunięcie okna Overtona -> zaakceptowanie codziennego przyjmowana psychodelików w celu utrzymania świadomości populacji na stałym, niskim, konsumpcyjnym, pragnieniowym poziomie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, lync napisał:

Brawo za spostrzegawczość. Też się zastanawiałem, co to za patenty z tymi muchomorami. Czy powtarzamy epokę dzieci kwiatów?

Aldous Huxley "Nowy Wspaniały Świat"

Tudzież Equilibrium.

Zaakceptowanie psychodelików - > przesunięcie okna Overtona -> zaakceptowanie codziennego przyjmowana psychodelików w celu utrzymania świadomości populacji na stałym, niskim, konsumpcyjnym, pragnieniowym poziomie.

O ile rozumiem nawiązanie do okna Overtona, to trochę nie rozumiem jak te psychodeliki miałyby utrzymywać świadomość na konsumpcyjnym poziomie. O ile marihuana tak (żarcie :) ), to z psychodelikami typu grzyby tak raczej nie jest - nie uzależniają, a potrafią indukować procesy, w których ludzie docierają jednak do sedna swoich traum. 
Przy obecnym dostępie do alkoholu 24 h/d to jednak dla mnie inny świat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, t0rek napisał:

O ile rozumiem nawiązanie do okna Overtona, to trochę nie rozumiem jak te psychodeliki miałyby utrzymywać świadomość na konsumpcyjnym poziomie

W zasadzie chodziło mi o poziom "zniewolenia". W pewnym sensie jest to powiązane z konsumpcją, ale dziękuję za zwrócenie uwagi.

 

Jest poziom, który daje człowiekowi iluzję rozwiązania lub iluzję, że rozwiązanie leży w zewnętrznych specyfikach.

Uspokojenie świadomości, pokazanie, że wysiłek może się sprowadzić do wzięcia pigułki.

Jeśli specyfik wycisza i zamula lub odcina pewne negatywne emocje (które dają znać, że jest jakiś problem do rozwiązania), człowiek nie widzi problemu - albo robi to co lubi, co musi, albo leci w konsumpcję, próbując zagłuszyć tym problemy. Ale nie robi tego, czego potrzebuje głęboko sam dla siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync Moim zdaniem sama nazwa "psychodelik" (z Wiki: gr. psyche ‘dusza’; delos ‘ujawnić’, ‘objawić’) pokazuje, że to zupełne przeciwieństwo tego zamulania i wyciszania - robi dokładnie na odwrót. Większym problemem jest dla mnie nieświadomość ludzi z czym to się je, podchodzenie do nich bez szacunku, z nieczystą intencją. 
Dla mnie to jakby sposób (pewnie, z duchowego punktu widzenia, nieidealny, obciążający) dołożenia paliwa do procesu psychicznego. Podobnie mogą działać warsztaty grupowe - energia procesu jest większa niż w samotności czy 1 na 1 z terapeutą.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, lync napisał:

Zaakceptowanie psychodelików - > przesunięcie okna Overtona -> zaakceptowanie codziennego przyjmowana psychodelików w celu utrzymania świadomości populacji na stałym, niskim, konsumpcyjnym, pragnieniowym poziomie.

Tutaj widzę pewien spory błąd. 

Psychodelików nie da się zażywać codziennie, fosforylacja receptorów. To nie jest alkohol by tym zakrywać jakiejkolwiek smutki, to też nie opioid. Psychodeliki z dużym powodzeniem potrafią leczyć uzależnienia, czy też stres pourazowy. To pewne narzędzia które użyte z rozsądkiem i szacunkiem potrafią pomóc sięgnąć głębiej w ludzką psychikę. Psychodela - psyche delia jak się nie mylę - odkrywać psychikę.

 

Muchomor czerwony jest tu fajnym przykładem, ostatnio wszystkie media chcą go zagluszyc, a muscymol z Amanita Muscaria jest przecierz agonistą receptorów GABA, zupełnie jak alkohol czy benzo wypisywane na potęgę przez lekarzy, a to środki BARDZO uzależniające, przede wszystkim psychicznie bo te fizyczne to nic wbrew temu co się mówi. @lync Dużo wiesz i doceniam Twoje wpisy, sam poszukaj na temat właściwości terapeutycznych psychodelików. Leczymy teraz ludzi z depresji jakimiś gównianymi SSRI, iMAO i ilu mamy wyleczonych? Dwa strzały w receptory serotoninowe z psylocybiny i ludziom przechodzi. Jak to?

 

Muchomor czerwony? Mikrodawkowanie, są całe grupy w internetach, niektórzy biorą na ból pleców i tu nie chodzi o żadne ćpanie, gdyż mówię: mikrodawkowanie.

 

Farmacja to biznes i jedwabnik ma nie wiedzieć za dużo. Szczepmy się i będzie OKA.

 

Edytowane przez Imiennik
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie dodać coś, co jest wyłącznie moją opinią... może komuś się przyda, pozwoli pomyśleć w "inną stronę"; bo większość tradycyjnych podejść już w wątku jest.

 

Założenie: Istotą choroby psychicznej, i też każdego uzależnienia, jest utrwalenie się stałych i niezmiennych wzorców zachowania.

Teza: wzorzec/proces musi mieć powód zaistnienia, i przyczynę wyboru konkretnej odpowiedzi na powód/pobudzenie.

 

Skąd/przyczyna wyboru wzorca: Te wzorce nie wzieły się znikąd... wzięły się z otoczenia. Coś w otoczeniu promuje akurat alkohol, a nie marychę, kokę, książki, porno, filmy, kobiety łatwe czy szybkie samochody...

Zlokalizować i zniszczyć.

Przykład: jeśli to "koledzy" namawiający na wyjście na drinka - odciąć. Jeśli to sklep z alko na drodze praca-dom - omijać. Jeśli to zbiór butelek w barku (łatwa osiągalność zaspokojenia) - wylać.

Argumentem przeciwko jest często nieskuteczność takich akcji, szczególnie jednorazowych... alkoholik i tak się napije... ale nie o to chodzi. Chodzi o kontrwzorzec, starcie przeciwstawnych wzorców. Na potoczny - im więcej alko wlejesz w zlew, tym słabszy staje się wzorzec lania w gardło.

 

Dlaczego/"po co"/powód użycia wzorca: musi istnieć przyczyna, która kiedyś/gdzieś zapoczątkowała sięgnięcie po pierwszy kieliszek.

To może byc samotność, depresja, presja otoczenia, stres i jego niewłaściwe zagłuszanie...

Zlokalizować i zniszczyć.

Oczywiście każda praprzyczyna powinna być "likwidowana" w odpowiedni dla niej samej sposób... nie wypędzać szatana Lucyferem, czy wódki - żoną/sektą i tak dalej...

 

Złamanie wzorca: osłabiony usunięciem przyczyn, i zlikwidowaniem powodu wzorzec, staje się niestabilny. Ale osoba pod jego wpływem, może to łatwo zlekceważyć, czy nawet nie zauważyć... Tutaj, wzorzec i jego trwałość ma już oparcie wyłącznie w osobie poddanej jego działaniu.

Jego stałość jest iluzją.

Jego niezmienność - wolą nosiciela.

Uzmysłowienie sobie słabości wzorca jest często siłą, potrzebną do jego zniszczenia.

 

 

Teraz trochę z innej strony.

Psychoterapia to metoda dotarcia do powodu. Ale - rzadko sama prowadzi do zniszczenia wzorca.

Leki anty- / psychodeliki  to metoda zastąpienia jednego wzorca - innym. Ale - nie usuwają powodu.

Grupy wsparcia mają największą skuteczność, ale trzeba uważać, by same nie stały się - niezmiennym wzorcem... sektą, stałą i niezmienną.

Najlepiej - zastosować wszystko, bo one się uzupełniają.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Kespert napisał:

Leki anty- / psychodeliki  to metoda zastąpienia jednego wzorca - innym. Ale - nie usuwają powodu.

I tutaj pewien błąd. Psychodeliki potrafią wywrócić Twoją psychikę na lewą stronę jak pralka skarpetki. Mają w sobie duży potencjał niczym młot. Możesz sobie nim rozbić głowę, połamać rękę bądź coś zbudować. 

 

Mam taką prośbę, wypowiadacie się o psychodelikach to od razu mówcie ile razy mieliście z nimi styczność. Ja miałem, nie raz. Za każdym razem czegoś mnie uczyły, wiele rzeczy dopiero po latach do mnie dochodzi, a jeden trip był koszmarny - i on spełnia się na codzień, a jest nim niemożność wytłumaczenia prostych rzeczy pobocznym ludziom. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Marek Kotoński napisał:

Cześć wszystkim, wczoraj na czacie lajwa, pojawił się Kamil z pytaniem, co ma zrobić w sytuacji, gdy konkretnie popłynął z alkoholem?

Jeżeli ma dość motywacji, żeby klikać w internecie to ma dość motywacji, żeby ruszyć się z domu i pójść po pomoc.

Nikt za niego nie wyjdzie z domu i mu wirtualnie nie pomoże. W problemach z alkoholem od kilkudziesięciu

lat skutecznie pomagają grupy wsparcia AA. Są w każdym mieście. Są pod telefonem. Nic tu nie ma do roboty.

 

Największą pomocą dla osoby uzależnionej jest pozwolić mu stoczyć się na dno. Wszystko inne jest zabawą we współuzależnienie.

 

Jeżeli codziennie się upija do nieprzytomności to ma za co i ma gdzie pić... i jednocześnie gdzie się budzić z alko-letargu. Czyli ktoś mu chroni 4-ry litery, zaopatruje w kasę, alkohol. Ktoś mu to ułatwia.

Edytowane przez Miszka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, lync napisał:

Jednak zaczął pić z jakiegoś powodu. Z jakiegoś powodu nie poprzestał na mniejszych dawkach i doszedł do ekstremum.

Coś zagłuszał.

Uzależnienie siedzi w głowie i w nawykach (czyli w mindsecie i działaniach, jakie się podejmuje).

To są tendencje.

Wreszcie coś sensownego.

 

Leczenie HOROBY trzeba zaczoooonć od zdiagnozowanie przyczyny(patogenu).

.....jeśli dobrze pamiętam to Jest/był strażak.

Szukałbym 'traumy' która przegrzała zwoje muuskowe.

Albo CONDENSTAT z przebiegu służby....się nawarstwił i teraz przeżycia GAZUJĄ W DEKIEL.     

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.