Skocz do zawartości

Jak reagować na „problemy z dupy”?


Rekomendowane odpowiedzi

Mam do Was, szczególnie Panów i Pań w dłuższych i udanych związkach, krótkie pytanie. Jak chcielibyście (mężczyźni) i jak to robicie (kobiety), aby Wasze partnerki reagowały na Wasze niewielkie, łatwe do rozwiązania problemy? Mam mały problem w związku - mój narzeczony jest super ogarniętym facetem, odpowiedzialnym i samodzielnym, aleee zdarza mu się dramatyzować na tematy totalnie nieistotne i możliwe do rozwiązania w ciągu 10 minut. Podobny jest mój ojciec, zawsze się dziwiłam mojej mamie, że ją to irytowało i już nie zawsze mu doradza, ale teraz ją rozumiem. 

 

Ja sama staram się wszystko ogarniać, zwracam się z problemem jak serio jest większy i potrzebuję praktycznej pomocy. W swoim życiu jestem pragmatyczna, dlatego trochę nie rozumiem tego u (naprawdę wielu) mężczyzn, nawet bardzo inteligentnych i zaradnych.

 

Jak to robić, jak wspierać, zrozumieć i praktycznie reagować? 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Hatmehit napisał:

Mam do Was, szczególnie Panów i Pań w dłuższych i udanych związkach, krótkie pytanie. Jak chcielibyście (mężczyźni) i jak to robicie (kobiety), aby Wasze partnerki reagowały na Wasze niewielkie, łatwe do rozwiązania problemy? Mam mały problem w związku - mój narzeczony jest super ogarniętym facetem, odpowiedzialnym i samodzielnym, aleee zdarza mu się dramatyzować na tematy totalnie nieistotne i możliwe do rozwiązania w ciągu 10 minut. Podobny jest mój ojciec, zawsze się dziwiłam mojej mamie, że ją to irytowało i już nie zawsze mu doradza, ale teraz ją rozumiem. 

 

Ja sama staram się wszystko ogarniać, zwracam się z problemem jak serio jest większy i potrzebuję praktycznej pomocy. W swoim życiu jestem pragmatyczna, dlatego trochę nie rozumiem tego u (naprawdę wielu) mężczyzn, nawet bardzo inteligentnych i zaradnych.

 

Jak to robić, jak wspierać, zrozumieć i praktycznie reagować? 

Mieć go tam skąd przyszedł. Szkoda czasu na głupie dywagacje, robienie z małego deszczyku burzy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Król Jarosław I Masz trochę racji, aleee (no jasne, że musi być ale:D) po prostu ja nie mam w naturze klepania ludzi po pleckach. Jak ktoś mi o czymś mówi, wyżala się, to ja daję rady, co nie zawsze jest najlepszą opcją. Jak nie rady, to co? 2-3 zdania z przekazem „wszystko będzie dobrze, odpiszą Ci” „jestem z Tobą, ogarniesz to”? To wydaje mi się takie puste, jakby sztuczna empatia. A ja bym chciała wiedzieć, jak to robić jak najlepiej i dawać przekaz, że serio szczerze chcę wysłuchać i pomóc.
 

Pytałam się go, czego by ode mnie oczekiwał w takiej sytuacji (odpowiedział, że w zasadzie nie wie, ale docenia i mnie kocha), u nas z komunikacją jest gituwa, ale no wiesz - ja się zastanawiam czy ze mną jest coś nie tak. A po prostu chciałabym być lepszą babą, tutaj na forum jesteście najlepsi w punktowaniu naszych reakcji i zachowań:P 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy jakie to są problemy.

Mój mąż pokupował godła do każdej sali w przedszkolu i zaniósł dyrektorce mówiąc, że są w każdej sali krzyże, czyli państwo Watykan zadziałało, a Państwo Polskie nie - bo nie ma orzełków. Więc prosi o zawieszenie w każdej sali godła.

Dyrektorka była nawet wdzięczna i się tłumaczyła, że godła zostaną zawieszone.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to błahostka, a dla niego to było ważne. Ja w ogóle nie miałam z tym nic wspólnego, nie mieszałam się.

Natomiast ja potrafię wieczorami siedzieć godzinę i biadolić, że jestem za mało skoczna na korcie, że robię za krótkie susy. Potem analizuję filmiki innych osób i gadam dużo o tym. No to mi mąż kupił na imieniny skakankę, bo bokserzy skaczą, żeby być skocznymi.

Każdy ma swoje fiksum-dyrdum - trzeba to chyba u kogoś polubić.

 

1 minutę temu, Hatmehit napisał:

 

Pytałam się go, czego by ode mnie oczekiwał w takiej sytuacji (odpowiedział, że w zasadzie nie wie), u nas z komunikacją jest gituwa, ale no wiesz - na się zastanawiam czy ze mną jest coś nie tak. A po prostu chciałabym być lepszą babą, tutaj na forum jesteście najlepsi w punktowaniu naszych reakcji i zachowań:P 

Chyba nic nie musisz robić. On chce się trochę wygadać. Nawet chyba nie oczekuje znalezienia rozwiązania.

Ja czasami narzekam na pracę, ale przecież mogę ją zmienić. My obydwoje to wiemy, że mogę, ale ja lubię sobie czasami popsioczyć w głos.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

aleee zdarza mu się dramatyzować na tematy totalnie nieistotne i możliwe do rozwiązania w ciągu 10 minut.

 

No popatrz. 

Masz problem z gatunku tych typowo męskich z kobietami.

 

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

W swoim życiu jestem pragmatyczna, dlatego trochę nie rozumiem tego u

 

To nie ma nic wspólnego z pragmatycznoscią.

Masz inną emocjonalność, dlatego nie rozumiesz partnera. 

On ma tak, Ty masz  tak. Żadne nie ma lepiej czy gorzej od drugiego, dopóki to wygląda tak jak opisałaś. 

 

Problemy jednak mogą być, tym większe im bardziej jedno nie zrozumie drugiego i będzie się to potęgować. Z czasem to może narastać, oboje będziecie czuć się niezrozumiani i sfrustrowani, jeśli nie będziecie umieli się z tym pogodzić. 

To można olać, jak radzą przedmówcy. Tyle, że to co łatwo olać u obcej osoby, nie jest takie proste z kimś bliskim. 

 

Jaka recepta? Dosyć prosta- On powinien zwracać uwagę na to jak zachowuje się pod wpływem emocji, umieć o nich komunikować.

 

Ty, powinnaś wiedzieć że to objaw stresu, strachu, lub innych emocji. To one powodują nieadekwatne reakcje.

Nie dewaluuj jego odczuć, to pogorszy sprawę. 

Bądź z nim w tym, daj mu wybrzmieć. Zawsze chodzi tylko o to.

A kiedy wybrzmią, porozmawiajcie o tym, spróbujcie zrozumieć z czego wynika takie zachowanie. 

 

Oboje dzięki temu lepiej siebie zrozumiecie, złapiecie więcej świadomości. 

Poczytaj o komunikacji, tam znajdziesz narzędzia. 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Amperka napisał:

On chce się trochę wygadać. Nawet chyba nie oczekuje znalezienia rozwiązania.

Pewnie tak. Dlatego przede wszystkim staram się wysłuchiwać, może powinnam potwierdzać, że mnie też to jakoś rusza? Tzn. nie sama w sobie durna fiksacja (to nic związanego z pracą czy pasjami, a serio małe rzeczy typu jego kot się zsikał gdzie nie powinien), ale jego myśli emocje wobec niej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, to ja zazwyczaj jestem w opałach i mam problemy z prostymi rzeczami. Muszę wtedy się wygadać i dostać drobne wsparcie, bo rozwiązanie problemu i tak potrafię znaleźć.  Chyba właśnie o to tu chodzi - wysłuchanie i wsparcie. Ale jak narzeczony tak robi, to odnoszę wrażenie, że to młodzieniec. 🤔

 

Miałam tak jak się z młodymi osobami spotykałam i mnie to wkurwiało, bo nienawidzę prowadzić za rączkę i klepać po plecach w błahostkach. Teraz raczej już nie napotykam takich problemów i mogę sobie odpocząć psychicznie, bo druga strona sobie świetnie radzi.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo Racja, to kwestia emocji. Dziękuję:) 

1 minutę temu, melody napisał:

to odnoszę wrażenie, że to młodzieniec

Nie, nie jest młodzieńcem i ogólnie jest bardzo stabilny emocjonalny oraz odpowiedzialny za siebie. Wydaje mi się, że czasem każdy tak ma, to ja nie umiem reagować adekwatnie do sytuacji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Hatmehit napisał:

Pewnie masz rację. Ja po prostu źle się czuję mówiąc do niego coś, co nie wychodzi szczerze ze mnie i moich uczuć, a jest tylko takim „plasterkiem”.

Oj tam oj tam. Lepiej ugotuj coś dobrego plasterq.

Edytowane przez Król Jarosław I
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Hatmehit napisał:

 

Nie, nie jest młodzieńcem i ogólnie jest bardzo stabilny emocjonalny oraz odpowiedzialny za siebie. Wydaje mi się, że czasem każdy tak ma, to ja nie umiem reagować adekwatnie do sytuacji. 

Moze to zaakceptuj?

Wymaga zebys dala mu rade i potem postepuje tak jak mu powiedzialas czy raczej jest to krotki lament a potem działanie? Bo jak to drugie, to myślę, że można śmiało przymrużyć oko i uznać, że tak ma i jest na swój sposób uroczy. Na pierwszy scenariusz też, choć wymaga trochę więcej zaangażowania z Twojej strony.

 

Ja mam jak on, ale polamentuje sobie, wyleję emocje, a potem zabieram się do działania. I to są proste rzeczy. Mogę się poczuć bezsilna wobec kołdry i poszewki. Ostatnio byłam zła, bo dostałam przekrojoną bułkę. 

No z boku trochę jest to komiczne, ale każdy z nas ma swoje odchyły i sposoby w jakie sobie radzi. 

 

Niemniej, związek chyba potrzebuje jednej osoby która zachowuje zimną krew i mówi "spokojnie, kochanie, wszystko jest pod kontrolą" i drugiej która tak nie potrafi. Brzmi jak homeostaza. Tylko trzeba to po prostu akceptować obustronnie. 

Edytowane przez melody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Król Jarosław I napisał:

Lepiej ugotuj coś dobrego

Robię mu ciasteczka na dzisiaj, plasterek na brzuch i kubki smakowe. 

6 minut temu, melody napisał:

Mogę się poczuć bezsilna wobec kołdry i poszewki. Ostatnio byłam zła, bo dostałam przekrojoną bułkę. 

O tak, to totalnie jak on. To bywa serio urocze XD ale czasem nie wiem co robić, więc po prostu wypada akceptować i się uśmiechnąć, nawlec tę poszewkę z nim:D Dosłownie i w pewnej przenośni na wszelkie małe problemy. Nie dramatyzuje całymi dniami, ogarnia się i ostatecznie mu wychodzi, chcę być po prostu wsparciem. Paradoksalnie to bywa łatwiejsze w przypadkach cięższych niż codziennych. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Piter_1982 Bądź tak miły i nie wjeżdżaj mi na partnera i ojca, ok? Wspomniałam o tym, bo znam ten schemat. Można być świetnym mężczyzną, jak oni obaj, ale nikt nie jest idealny. 
 

Nie jest irytujący, ale każdy ma swoje małe problemy, a ja chcę się uczyć reagowania na nie w fajny sposób. 
 

Bez odbioru. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to ja taki problem jak mówisz że jest do rozwiązania w 10 minut to bym wręcz go rozpisał na kartce, coś w formie schematu, instrukcji warunkowych, planu działania ku rozwiązaniu tegoż problemu i powiedział że zachowuje się gorzej niż baba w ciąży z okresem. Tak bym zrobił a później ocenił na podstawie odpowiedzi. Nie chciałbym być z kimś kto mnie zasypuje swoimi wyimaginowymi problemami, nie ma co robić z igły widły i komuś na to pozwalać.

 

Usiądź z nim i porozmawiaj szczerze, wytnij pewne schematy w zachowaniu które są obciążające dla Ciebie. Ludzie po to mają języki ale o nich zapominają, a często są głusi na to co mówi ktoś drugi. Twoim zadaniem jest to odpowiednio wyartykułować, a skoro druga strona nie potrafi tego zrozumieć to nie wróżę żadnej przyszłości bo to będzie się nawarstwiać aż bańka pęknie. 

 

 

Dodam że sam w niektórych związkach starałem się naprostowywać, egzekwować to co mi nie pasuje żeby było okej dla obu stron, ale jak widziałem że poprawa jest tylko chwilowa no to do widzenia, ja nie jestem przedszkolanką żeby kogoś życia uczyć, to też pewna forma szacunku.

 

Edytowane przez Imiennik
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Hatmehit napisał:

Mam mały problem w związku - mój narzeczony jest super ogarniętym facetem, odpowiedzialnym i samodzielnym, aleee zdarza mu się dramatyzować na tematy totalnie nieistotne i możliwe do rozwiązania w ciągu 10 minut.

Z tego co piszesz to raczej Twoja ocena tych problemów, jeżeli jest on analityczny i ma skłonności do perfekcjonizmu to tak będzie, wentyl bezpieczeństwa jeżeli wiesz co chcę powiedzieć. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam robilem podobnie, może nie biadoliłem, bo nie mam w zwyczaju, ale o wszystko dopytywalem (ugotuj ziemniaki -ile?, kup ser - jaki?, chodzmy do restauracji -do jakiek?) może podświadomie chcialem po prostu zrobić dobrze - z czasem strasznie to wkurzało moją ex. Niepotrzebne doprecyzowywanie rzeczy nieistotnych, brak decyzyjności.

 

Z innej beczki - miałem kiedyś pracownika, który miał taką "potrzebę akceptacji" - zanim podjął decyzję pytal o radę 2-4 osób - dotyczyło to wszystkiego zarówno obowiazkow w pracy jak i spraw prywatnych.

Zacząłem go "tresować" przez naprowadzanie na samodzielne podjęcie decyzji - "a co byś zrobil", "jakie masz opcje", "która lesza wg ciebie" - troche pomogło ale nie udało się tego wykorzenić.

Najlepej pracował zostawiony sam sobie (np. wyslany na delegację),, bo nie było kogo zapytać, radził sobie wtedy dobrze, natomiast widać było jak bardzo to jest dla niego męczące.

 

 

Do brzegu - facet ceni sobie twoje zdanie, ufa ci, dlatego dzieli się problemami, albo spedza większość czasu z toba i brakuje mu kumpla z którym obgadalby taki czu inny temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, icman napisał:

jeżeli jest on analityczny

Jest, i to bardzo. Lubi mieć wszystko skrzętnie przemyślane i zaplanowane. Rozumiem to, bo też tak mam w swoich sprawach, ale po prostu tymi małymi się nie dzielę. Chętnie słucham jakichś jego przemyśleń dotyczących technologii, religii, polityki, bo wie o czym mówi i go to interesuje, ale analiza drogi do paczkomatu i jak słabo on działa to jakoś tak… No średnio. Wysłucham, ale co z tym zrobię? 

3 godziny temu, icman napisał:

jeżeli wiesz co chcę powiedzieć

Nie wiem, wyjaśnisz wprost? 

3 godziny temu, Gościu napisał:

Jeżeli pyta Cię o radę, to może udziel jej

Tak też robię, z wzajemnością.

8 minut temu, bzgqdn napisał:

facet ceni sobie twoje zdanie, ufa ci, dlatego dzieli się problemami

Sam o tym mówi, jestem mu za to wdzięczna. Dlatego chcę to wyraźnie doceniać, a nie tylko potakiwać i pusto pocieszać. 

11 minut temu, bzgqdn napisał:

brakuje mu kumpla z którym obgadalby taki czu inny temat

Raczej nie, jest samotnikiem, ale mieszkamy na razie oddzielnie, widujemy się 3-4 razy w tygodniu na 3-4 godziny. Oboje mamy raczej niedosyt siebie nawzajem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Hatmehit napisał:

No średnio. Wysłucham, ale co z tym zrobię? 

Myślę, że bardziej irytuje Cię właśnie to, że chcesz coś z tym zrobić, by tego nie było - rozwiązać problem bo sprawia dyskomfort.

 

Na moje oko to takie umysły porządkują w ten sposób dane oraz uwalniają przyblokowane emocje, które są sprzężone z tymi drobiazgami bo one wywołują nieprzyjemne uczucia co do własnego obrazu.

 

Partnerstwo imo w dużej mierze polega na tym by wykorzystywać siebie nawzajem do łapania tej w/w stabilności, większość ludzi robi to cały czas zupełnie nieświadomie.

 

Możesz spróbować dać mu po prostu przestrzeń na wyrażenie siebie tak jak potrzebuje i robić to samo w drugą stronę.

Nie chodzi mi o podtrzymywanie jego wizji świata i siebie a bardziej o bycie lustrem a mówiąc precyzyjniej pudłem rezonansowym 😉

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.