Skocz do zawartości

Depresja, smutek, samotność - od początku COVID


Maurycy

Rekomendowane odpowiedzi

Bracia, doradzicie coś, w zeszłym tygodniu uświadomiłem sobie w jak bardzo złej kondycji psychicznej jestem,.

 

Do początku pandemii, wszystko było super. Dobra praca, fajna dziewczyna - młodsza 5 lat, kreatywne spędzanie wolnego czasu, uprawianie sportu. Byłem mega zadowolony z tego, co mam i jak wygląda moje życie, w dodatku udało się spłacić kredyt na mieszkanie w mieście wojewódzkim, co było jedynym moim zmartwieniem w tamtym czasie. Byłem spełniony, miałem wrażenie, że mam już wszystko poukładane, byłem mega zadowolony, szczęśliwy, miałem wszystko co chciałem. 

 

Zaczął się covid, praca zdalna na 100% czasu. Zamknięty sam w mieszkaniu, sporadyczne weekendowe wizyty u rodziców i znajomych w mniejszej miejscowości. Dziewczyna stwierdziła, że "to jednak nie to", wyjeżdżając do swojej wioski, no bo po co płacić duże pieniądze za wynajem, skoro i tak jest praca zdalna. Zresztą, po tym jak wyjechała to i tak niewiele by z tego wyszło, musiałbym się tam przeprowadzić, wynająć coś i pracując stamtąd, żeby być blisko niej. Dla mnie to nie wchodziło w grę. Nie chciałem też, żeby ze mną zamieszkała, byliśmy ze sobą pół roku, dla mnie to trochę za wcześnie na wspólne zamieszkanie, zresztą pewnie i tak wolałaby tam wyjechać, spędzała z siostrami większość weekendów właśnie w wiosce rodzinnej. Czułem coś do niej, byłem szczęśliwy kiedy przy mnie była, dobrze się dogadywaliśmy. Taka typowa dobra, poukładana dziewczyna, z fajnym charakterem, bezkonfliktowa, stosunkowo ładna 6.5/10. 

 

Czułem pewne wahania nastroju od samego początku, będąc coraz bardziej mniej szczęśliwy, popadając w z każdym dniem w przepaść smutku i samotności. Zamiast kreatywnie spędzać czas, po pracy oglądałem seriale, piłem sobie 3 piwka na lepszy nastrój i do spania. Tak mijał dzień za dniem. Jedyny obszar życiowy, który udało mi się dobrze ogarnąć to kariera. Zrobiłem kilka certyfikatów, w międzyczasie dostałem awans w poprzedniej firmie, potem zmieniłem pracę. To była dobra decyzja. 

 

Czułem, że jest źle, ale sobie to tłumaczyłem i uzasadniałem. Nie dopuszczałem do siebie, że coś jest nie tak, próbowałem się nawet spotykać z różnymi dziewczynami (około 10 dziewczyn przez ostatnie 12 miesięcy), oczywiście przez Tindera. Z tych 10 dziewczyn, wglądowo spodobały mi się 3, ale nie odpowiadały mi pod kątem charakteru, w przeciwieństwie do mojej byłej. 

 

Z byłą dziewczyną utrzymywałem kontakt, w przeciągu dwóch lat spotkaliśmy się 3 razy w koleżeńskiej atmosferze, od czasu do czasu pisaliśmy - mniej więcej raz w tygodniu. 

 

Mój stan psychiczny pogorszył się w zeszły poniedziałek, kiedy poszliśmy na kawę, bo przyjechała do miasta wojewódzkiego podpisać aneks do umowy o pracę. Powiedziała mi, że kogoś poznała, spotyka się już kilka miesięcy, jest z tą osobą szczęśliwa, no i że "to jest to". Nie chodzi mi o to, że jestem o nią zazdrosny (no może w bardzo małym procencie) ale o to, że ona mimo wszystko jakoś odnalazła się w tej covidowej rzeczywistości, znalazła sobie chłopaka, a ja? przebimbałem dwa lata w samotności, nie udało mi się nikogo poznać i mam wrażenie, że już mi się nie uda. Nie mam motywacji do czegokolwiek poza pracą. Co prawda chodzę do biura, mam kontakt z innymi ludźmi, ale potem przychodzę do domu, jestem sam. Czuje, że bardzo dużo straciłem. 

 

Nie jestem jakimś przegrywem życiowym, mam 30 lat, własne mieszkanie, zarobki 20k +, nie jestem brzydki, ani gruby, w miarę wysoki bo 185 cm, no i co z tego? Czuje się jakbym przegrał życie. 

 

Oprócz depresyjnego nastroju, po poniedziałkowym spotkaniu zareagował mój organizm. Na dzisiaj mija dokładnie tydzień i praktycznie nic nie jem. Może 20% tego, co wcześniej, co stanowi jakieś 300 kalorii dziennie, po prostu nie jestem głodny, jem na siłę po to, żeby coś zjeść. 

 

Nie mam zielonego pojęcia, jak wyjść z tej sytuacji, która każdego dnia mnie dobija. Codzienne poczucie smutku i samotności jest czymś strasznym. 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czujesz że nie jesteś nikomu potrzebny? W sensie takim, że jakby Cię nie było to w sumie nic by się nie zmieniło. Ta dziewczyna spełniała tą potrzebę u Ciebie co nie?

 

Bądź wdzięczny za to co przeżyłeś z tą laską a nie żyjesz jakimiś marzeniami co by było gdyby, wasze cele pewnie zaczęły się z czasem rozmijać i kulturalnie dziewczyna zakończyła związek zamiast robić dramy.

Dla mnie jest oczywiste że jesteś zazdrosny, jakbyś nie był to jej sytuacja życiowa nie wpłynęłaby na Twoje samopoczucie. Może ta kawa to było też wybadanie gruntu czy dalej jesteś zależny wobec niej. Za cienki jesteś na relację koleżeńską z nią, dlatego zalecam totalne ucięcie znajomości.

 

Problem z jedzeniemi / kaloriami, nooo trzeba się konkretnie ruszyć żeby organizm spalał kalorie, nawet ten wyśmiewany spacer. Albo spójrz na to pozytywnie - masz prościej z intermittent fasting - skorzystaj.

 

Ja zawsze mówię żeby spróbować czegoś totalnie nowego co zawsze się chciało zrobić, może pomóc zmienić optykę. Podejść bez trucia sobie "a co jak mi się nie spodoba" i tym podobnych dyrdymałów, ma być spontan bez parcia na wyniki. Piszesz że hajs masz, a to daje możliwości.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Maurycy napisał:

Co prawda chodzę do biura, mam kontakt z innymi ludźmi, ale potem przychodzę do domu, jestem sam.

Jakieś hobby masz, które wymaga wyjścia z domu? Jacyś znajomi z którymi można gdzieś wyjść?

Albo trzeba wrócić do wcześniejszych nawyków:

21 godzin temu, Maurycy napisał:

kreatywne spędzanie wolnego czasu, uprawianie sportu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cumplu @Maurycy, przede wszystkim przyjmij do wiadomości, że wielu z nas to przechodziło i mamy się już dobrze. U Ciebie też tak będzie. Niskie poczucie wartości można naprawić. Trochę pracy przed tobą, ale wszystko co dobre wymaga trochę wysiłku. Na skróty można iść, ale to krótkoterminowe - nie polecam.

 

Zacznij od tego, żeby spróbować polubić siebie, a następnie pokochać. Są fajne książki na ten temat, ja osobiście polecam: Nauka kochania siebie, od wybaczania do pełnej samoakceptacji.

 

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Zamiast kreatywnie spędzać czas, po pracy oglądałem seriale, piłem sobie 3 piwka na lepszy nastrój i do spania. Tak mijał dzień za dniem.

To ewidentnie do zmiany. Seriale zastąp książkami, 3 piwka - aktywnością sportową, czy nawet spacerami. Spotykaj się z ludźmi, spróbuj gdzieś wyskoczyć. Może urlop dobrze by Ci zrobił. 

 

Jeśli masturbacja u Ciebie występuje, ja bym ograniczył, a najlepiej wskoczył na nofap. Efekty zajebiste.

 

Pytanie jak z dietą? Też ma duży wpływ na nastrój.

 

Jestem idealnym przykładem, poczytaj moje wypowiedzi (lekka żenada z początku, ale to był max na jaki było mnie wtedy stać, przy wiedzy jaką posiadałem wówczas). Dzisiaj po 6 miesiącach prawie każdego dnia wstaję radosny. Praktykuję medytację, prowadzę dziennik wdzięczności. Problemy nadal są, ale inaczej już jej postrzegam. Kluczowe było: zmiana myślenia, zmiana nawyków żywieniowych (keto), duża dawka wiedzy, sport. Jeśli pokochasz najważniejszą osobę w twoim życiu - czyli siebie, wszystko stanie się łatwiejsze.

 

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Z byłą dziewczyną utrzymywałem kontakt, w przeciągu dwóch lat spotkaliśmy się 3 razy w koleżeńskiej atmosferze, od czasu do czasu pisaliśmy - mniej więcej raz w tygodniu

Bez sensu. Zerwij ten kontakt. Sam widzisz, że do niczego dobrego to nie prowadzi.

 

Ps. Jeśli jest grubo i czujesz że nie dasz rady sam, to udaj się do specjalisty, żadna w tym ujma, chociaż jak słyszę że niektórzy się wstydzą czy boją to jestem w szoku. Pamiętaj że to tylko pewien okres czasu, wyrywek z twojego życia gdzie jest źle, przyjdą dobre chwile, musisz tylko popracować nad sobą. Daję Ci 100% gwarancję. Bo przechodziłem to nie raz. Ale te ostatnie był świadomy, także wyjątkowy. 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Nie jestem jakimś przegrywem życiowym, mam 30 lat, własne mieszkanie, zarobki 20k +, nie jestem brzydki, ani gruby, w miarę wysoki bo 185 cm, no i co z tego? Czuje się jakbym przegrał życie.

Pod tym kątem osiągnąłeś więcej niż 95% społeczeństwa. Uczyłeś się, robiłeś certyfikaty, czyli wszystko działało jak należy.

Skoro teraz jesz 300 kcal, nie ruszasz się, nie masz motywacji i energii, to prawdopodobnie rozregulowałeś sobie gospodarkę hormonalną. Zapisz się do psychiatry i niech Ci naprostuje hormony, a jak złapiesz rozpęd, to przerzucisz się na naturalne sposoby regulacji hormonów - jak wyżej, dieta, ruch, medytacja, zimne prysznice itd. Na kilku sesjach z psychologiem możesz przepracować stan psychiczny związany z siedzeniem w domu, brakiem drugiej połowki, dziewczyną. Inwestujesz 2k zł (2-3 dniówki), aby wstać na nogi, a potem zaplanuj sobie, żeby 2 razy w tygodniu stworzyć sobie okazję na poznanie dziewczyny - randki, wyjścia ze znajomymi, wyjścia z pracy, klub zainteresowań.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Czułem pewne wahania nastroju od samego początku, będąc coraz bardziej mniej szczęśliwy, popadając w z każdym dniem w przepaść smutku i samotności. Zamiast kreatywnie spędzać czas, po pracy oglądałem seriale, piłem sobie 3 piwka na lepszy nastrój i do spania. Tak mijał dzień za dniem. Jedyny obszar życiowy, który udało mi się dobrze ogarnąć to kariera. Zrobiłem kilka certyfikatów, w międzyczasie dostałem awans w poprzedniej firmie, potem zmieniłem pracę. To była dobra decyzja. 

 

Czułem, że jest źle, ale sobie to tłumaczyłem i uzasadniałem. Nie dopuszczałem do siebie, że coś jest nie tak, próbowałem się nawet spotykać z różnymi dziewczynami (około 10 dziewczyn przez ostatnie 12 miesięcy), oczywiście przez Tindera. Z tych 10 dziewczyn, wglądowo spodobały mi się 3, ale nie odpowiadały mi pod kątem charakteru, w przeciwieństwie do mojej byłej. 

Primo. Piwka to nie najlepsze rozwiązanie. Alkohol dodatkowo pogłebia deprechę. Znam kilku znajomych, którzy w okresie red pill rage unikali całkowicie alkoholu (totalnie). Seriale niestety działają tak samo. To wszystko bazuje na tych samych mechanizmach, podnosi chwilowo dopaminę, a później jest zjazd co przy obniżonym poczuciu własnej wartosci (spowodowane tym, ze cie rzucila) zbiera niezle zniwa.

 

Z kobieta sie nie spotykaj, poniewaz masz duzo do przepracowania i zupelnie nie ogarniasz gierek tej dziewczyny. Ona podswiadomie czerpie z ciebie, z twojego samopoczucia (niestety zlego) satysfakcje. Tak dzialaja kobiety, one karmia sie tym, ze ktos przez nie placze, lapie depresje, wali samoboja. Spotyka sie poniewaz sprawdza Cię czy się podniosłeś z gleby.

 

Wiesz kiedy kobieta najczesciej jest gotowa na powrot do ex faceta? Kiedy ten znajduje sobie nowa dziewczyne. Dziwnym trafem wtedy sie odzywa i sprawdza czy moglaby Cię zdobyć, miec. Okazuje sie, że zle sobie to wszystko obliczyla, zanizyla twoja ocene, a nowa kobieta jest najlepszym dowodem, ze popelnila blad. Wtedy blad chce naprawic zdobyciem faceta. 

 

Wyjdz z domu, zajmij sie sportem, wyznaczaj cele i zmierzaj by je zdobywac. W ten sposob odbudujesz poczucie wlasnej wartosci.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie jakieś 4 mld ludzi chętnie by się z Tobą zamieniło, nie mają bieżącej wody, zastanawiają się czy dziś będą mięli co jeść, inni mają raty x2 i zaczynają żyć na chwilówkach, zaraz zaczną się takie dramaty ludzkie, że czasem warto mieć trochę pokory i zrozumieć że ma się dużo szczęścia, z własnej pracy też, ale tak ogólnie, przemyśl to. Aha i zrób sobie wakacje na jakieś ciepłe wyspy i nie pd..l ;)

Będzie dobrze.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zwalaj tego na srovid .Wyszedles ze strefy komfortu i zlapala cie lekka deprecha . Wyglada na to ze  ta dziewczyna jednak cos dla ciebie znaczyla . Smutne jest to ze nawet teraz nie potrafisz sie do tego przyznac . Ale zycie idzie dalej i nie ma sie tym co bylo zalamywac tylko trzeba wyciagac wnioski . Znajdz sobie hobby ktore cie pochlonie a nim sie obejrzysz bedzie obok ciebie nastepna niewiasta ktora pomaluje twoj swiat na niebiesko .😂 Ps . Bales sie ze ci zabierze mieszkanie jak sie do ciebie wprowadzi ?

Edytowane przez thyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Król Jarosław I napisał:

Najpierw nie chciałeś z nią mieszkać a teraz rozpacz, że jest z innym....

 

Z niektórymi facetami jest jak z babami :D 

Straszne, ale prawdziwe. Czasem trzeba przejść swoistą drogę usłaną kolcami, aby nabrać męstwa, odwagi, pewności siebie. Facet musi w życiu dostać przynajmniej raz (czasem więcej) po mordzie, by się podnieść i uwierzyć w siebie. Facet nie powinien mieć wątpliwości, jest tak albo tak, chce tego albo tego. Kobieta przy rozchwianym, nabitym wątpliwościami facecie dostaje kurwicy, staje sie wtedy matka, nie moze byc kobieta.

 

Jezeli facet reaguje na rozstanie depresja, to znaczy, ze to nie jest czas na stale relacje. Cos trzeba przepracowac, poszukac szczescia w innym miejscu i zajac sie soba.

 

Liczę, że autor wątku dojdzie do tych wniosków tak jak wielu z nas w swoim czasie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U wszystkich w tych czasach depresja i brak wartości. Jak nie masz wewnętrznych fundamentów rozwoju osobowości to właśnie rządzą tobą warunki zewnętrzne. Płaczesz po babcie, bo covidoza albo coś tam innego. Zawsze znajdzie się przyczyna generowania smutku. To w tobie jest problem, a nie w czynnikach zewnętrznych. Zaakceptuj sytuację, poczuj wdzięczność za to, co masz, weź jakieś psychotropy, przywróć równowagę psychiczną naturalnie lub farmakologicznie, zmień otoczenie. Proste i zawsze działa.

 

To jest świat bez wartości i bez autorytetów. Praca to nie jest prawidłowy motywator. Musisz wyrobić w sobie zasady. Sięgnij po mądrość starożytnych i aspekt ideologiczny, bo jak w takich sytuacjach się załamujesz to jeszcze uwierz czeka cię większy wpierdol. I po babie płakać? Weź nie żartuj. To kurwa żałosne. Baby to generator największej zmuły i problemów w życiu jednocześnie. Wszyscy płaczą za tymi babonami, ja pierdolę. Gdzie godność i wyjebane?

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Nie mam zielonego pojęcia, jak wyjść z tej sytuacji, która każdego dnia mnie dobija

Padną różne pierdololo.

Zrób to czy tamto.

NI CHU JA.

TWOIM problemem jest BRAK CELU DŁUGOTERMINOWEGO.

CEL DALEKOSIĘŻNY.

...FACECI jak i baby lubią emocje tylko z innej trochę barwy.

To co teraz opisujesz to połączenie STAGNACJI AUTOMATYZACJI NIEDZWIEDZIEGO SNU.

 

....po taniości zbierasz tłuszcz na zimowy sen.

NIE WYCHODZISZ z strefy komfortu a jedyne emocje/bodzce MIAŁEŚ od myszki(bidulki).

ZAMULAŁEŚ!

 

Zacznij NACAC NOWE TEMATY......rozwiń coś co NIE JEST POCZĄTKOWO ŁATWE a przestaniesz pitolić i będziesz padał na pysk ze zmęczenia UCHACHANY po pachy.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

. Powiedziała mi, że kogoś poznała, spotyka się już kilka miesięcy, jest z tą osobą szczęśliwa, no i że "to jest to"

Nihil novi sub sole Kobiety bardzo szybko znajdują sobie pocieszyciela. Więc dużo łatwiej radzą sobie z rozstaniem.

 

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Nie chodzi mi o to, że jestem o nią zazdrosny (no może w bardzo małym procencie) ale o to, że ona mimo wszystko jakoś odnalazła się w tej covidowej rzeczywistości, znalazła sobie chłopaka, a ja? przebimbałem dwa lata w samotności, nie udało mi się nikogo poznać i mam wrażenie, że już mi się nie uda.

 

Dlatego musisz uciąć z nią wszelki kontakt. Dwa lata samotności? Nikogo już nie poznasz? Proszę Cię :).

 

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Nie mam zielonego pojęcia, jak wyjść z tej sytuacji, która każdego dnia mnie dobija. Codzienne poczucie smutku i samotności jest czymś strasznym. 

 

Fakt ze względu na porę roku to jest c.hujowo. Sam odczuwam codzienną ochotę n.ajebania się w trupa.

 

Jak jesteś przy kasie to jedź na urlop do ciepłych krajów. Na półkuli południowej jest teraz lato.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Nie jestem jakimś przegrywem życiowym, mam 30 lat, własne mieszkanie, zarobki 20k +, nie jestem brzydki, ani gruby, w miarę wysoki bo 185 cm, no i co z tego? Czuje się jakbym przegrał życie. 

Nie prowokuj mnie.

Co będzie następne? Mam 20lat, zarabiam 30k+, mam 195cm łamane na 18cm, wysportowany, fura, skóra i komóra no i co z tego? Cholera, zapomniałem o mieszkaniach na wynajem...

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Nie jestem jakimś przegrywem życiowym, mam 30 lat, własne mieszkanie, zarobki 20k +, nie jestem brzydki, ani gruby, w miarę wysoki bo 185 cm, no i co z tego? Czuje się jakbym przegrał życie. 

 

 

Powiem krótko nie uzależniaj życia, szczęścia, radości, przyjemności od kobiet bo będziesz cierpiał co w tej chwili ma miejsce.

Szczęście to nawyk cieszenia się i wdzięczności.

Kolejna sprawa boisz się życia w pojedynkę bez kobiety do tego piszesz, że masz uczucie przegranego życia co zakrawa o śmieszność.

Kobieta nie może być centrum twojego świata tylko dodatkiem.

Jeżeli to co napisałeś ze stanem posiadania jest prawdą to masz lepiej niż 90% społeczeństwa w tym kraju bo reszta ma znacznie gorzej od ciebie a nie załamuje rąk tylko walczy.

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Nie jestem jakimś przegrywem życiowym, mam 30 lat, własne mieszkanie, zarobki 20k +, nie jestem brzydki, ani gruby, w miarę wysoki bo 185 cm, no i co z tego? Czuje się jakbym przegrał życie. 

 

 

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Jedyny obszar życiowy, który udało mi się dobrze ogarnąć to kariera. Zrobiłem kilka certyfikatów, w międzyczasie dostałem awans w poprzedniej firmie, potem zmieniłem pracę.

 Mordo, nawet nie wiesz jak chciałbym się z Tobą zamienić.😲 

 

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Czułem, że jest źle, ale sobie to tłumaczyłem i uzasadniałem. Nie dopuszczałem do siebie, że coś jest nie tak, próbowałem się nawet spotykać z różnymi dziewczynami

Twój "problem" a raczej związany z nim stan emocjonalny wynika z filmu w Twojej głowie jaki wkęciłeś sobie w głowie nt tej panny.

 

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Taka typowa dobra, poukładana dziewczyna, z fajnym charakterem, bezkonfliktowa, stosunkowo ładna 6.5/10. 

 

Taaaa..... 20 letnie biemdabju za 5k bez wkładu finansowego / bezpieczna inwestycja z gwarantowanym zyskiem.🤣

 

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

ale nie odpowiadały mi pod kątem charakteru, w przeciwieństwie do mojej byłej. 

Okres demo.

 

W dniu 15.11.2022 o 20:04, antyrefleks napisał:

Z kobieta sie nie spotykaj, poniewaz masz duzo do przepracowania i zupelnie nie ogarniasz gierek tej dziewczyny. Ona podswiadomie czerpie z ciebie, z twojego samopoczucia (niestety zlego) satysfakcje. Tak dzialaja kobiety, one karmia sie tym, ze ktos przez nie placze, lapie depresje, wali samoboja. Spotyka sie poniewaz sprawdza Cię czy się podniosłeś z gleby.

Nic dodać, nic ująć.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za wszystkie porady, właśnie minęły prawie dwa tygodnie od napisania posta. Odstawiłem całkowicie alkohol i seriale, zacząłem się ogarniać pod kątem psychicznym. Dorzuciłem do tego siłownie 3 dni w tygodniu, aby odreagować stres. Zacząłem czytać książki motywacyjne oraz forum jeszcze raz (kiedyś to forum mnie zmieniło w pozytywnym tego słowa znaczeniu). 

 

Nie potrzebnie utrzymywałem kontakt z byłą, idealizując ją za bardzo. Plan jest taki, żeby do końca roku całkowicie się ogarnąć i zacząć nowy rok z pozytywną energią. Mam nadzieję, że powrót na rynek matrymonialny w wieku 30 lat, nie będzie trudny. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Bracia, doradzicie coś, w zeszłym tygodniu uświadomiłem sobie w jak bardzo złej kondycji psychicznej jestem,.

 

Do początku pandemii, wszystko było super. Dobra praca, fajna dziewczyna - młodsza 5 lat, kreatywne spędzanie wolnego czasu, uprawianie sportu. Byłem mega zadowolony z tego, co mam i jak wygląda moje życie, w dodatku udało się spłacić kredyt na mieszkanie w mieście wojewódzkim, co było jedynym moim zmartwieniem w tamtym czasie. Byłem spełniony, miałem wrażenie, że mam już wszystko poukładane, byłem mega zadowolony, szczęśliwy, miałem wszystko co chciałem. 

 

Zaczął się covid, praca zdalna na 100% czasu. Zamknięty sam w mieszkaniu, sporadyczne weekendowe wizyty u rodziców i znajomych w mniejszej miejscowości. Dziewczyna stwierdziła, że "to jednak nie to", wyjeżdżając do swojej wioski, no bo po co płacić duże pieniądze za wynajem, skoro i tak jest praca zdalna. Zresztą, po tym jak wyjechała to i tak niewiele by z tego wyszło, musiałbym się tam przeprowadzić, wynająć coś i pracując stamtąd, żeby być blisko niej. Dla mnie to nie wchodziło w grę. Nie chciałem też, żeby ze mną zamieszkała, byliśmy ze sobą pół roku, dla mnie to trochę za wcześnie na wspólne zamieszkanie, zresztą pewnie i tak wolałaby tam wyjechać, spędzała z siostrami większość weekendów właśnie w wiosce rodzinnej. Czułem coś do niej, byłem szczęśliwy kiedy przy mnie była, dobrze się dogadywaliśmy. Taka typowa dobra, poukładana dziewczyna, z fajnym charakterem, bezkonfliktowa, stosunkowo ładna 6.5/10. 

 

Czułem pewne wahania nastroju od samego początku, będąc coraz bardziej mniej szczęśliwy, popadając w z każdym dniem w przepaść smutku i samotności. Zamiast kreatywnie spędzać czas, po pracy oglądałem seriale, piłem sobie 3 piwka na lepszy nastrój i do spania. Tak mijał dzień za dniem. Jedyny obszar życiowy, który udało mi się dobrze ogarnąć to kariera. Zrobiłem kilka certyfikatów, w międzyczasie dostałem awans w poprzedniej firmie, potem zmieniłem pracę. To była dobra decyzja. 

 

Czułem, że jest źle, ale sobie to tłumaczyłem i uzasadniałem. Nie dopuszczałem do siebie, że coś jest nie tak, próbowałem się nawet spotykać z różnymi dziewczynami (około 10 dziewczyn przez ostatnie 12 miesięcy), oczywiście przez Tindera. Z tych 10 dziewczyn, wglądowo spodobały mi się 3, ale nie odpowiadały mi pod kątem charakteru, w przeciwieństwie do mojej byłej. 

 

Z byłą dziewczyną utrzymywałem kontakt, w przeciągu dwóch lat spotkaliśmy się 3 razy w koleżeńskiej atmosferze, od czasu do czasu pisaliśmy - mniej więcej raz w tygodniu. 

 

Mój stan psychiczny pogorszył się w zeszły poniedziałek, kiedy poszliśmy na kawę, bo przyjechała do miasta wojewódzkiego podpisać aneks do umowy o pracę. Powiedziała mi, że kogoś poznała, spotyka się już kilka miesięcy, jest z tą osobą szczęśliwa, no i że "to jest to". Nie chodzi mi o to, że jestem o nią zazdrosny (no może w bardzo małym procencie) ale o to, że ona mimo wszystko jakoś odnalazła się w tej covidowej rzeczywistości, znalazła sobie chłopaka, a ja? przebimbałem dwa lata w samotności, nie udało mi się nikogo poznać i mam wrażenie, że już mi się nie uda. Nie mam motywacji do czegokolwiek poza pracą. Co prawda chodzę do biura, mam kontakt z innymi ludźmi, ale potem przychodzę do domu, jestem sam. Czuje, że bardzo dużo straciłem. 

 

Nie jestem jakimś przegrywem życiowym, mam 30 lat, własne mieszkanie, zarobki 20k +, nie jestem brzydki, ani gruby, w miarę wysoki bo 185 cm, no i co z tego? Czuje się jakbym przegrał życie. 

 

Oprócz depresyjnego nastroju, po poniedziałkowym spotkaniu zareagował mój organizm. Na dzisiaj mija dokładnie tydzień i praktycznie nic nie jem. Może 20% tego, co wcześniej, co stanowi jakieś 300 kalorii dziennie, po prostu nie jestem głodny, jem na siłę po to, żeby coś zjeść. 

 

Nie mam zielonego pojęcia, jak wyjść z tej sytuacji, która każdego dnia mnie dobija. Codzienne poczucie smutku i samotności jest czymś strasznym. 

 

 

 

 

 

 

 

 

Po pierwsze: nie bądź pies ogrodnika, utnij tę relację dla swojego i jej dobra.

 

Po drugie: jesteś tym co jesz, hormony, w tym estrogen wpływają na Twoje samopoczucie.

Nie pij piwa - zawiera fitoestrogeny, bierz zimny prysznic, nie leż w wannie, wyjdź na spacer do lasu/ parku, uśmiechnij się szczerze i powiedz odpowiednio dzień dobry, do przypadkowo spotkanej kobiety.

Wywal przetworzone żarcie i wieprzowinę, oleje wymyślone do smarowania maszyn parowych, bo stać cię na to żeby o siebie zadbać.

Wybierz się na basen, ściankę wspinaczkową itd.

 

 

Po trzecie: zastanów się dokąd chcesz iść i idź tam małymi krokami, czy chcesz być w dużym mieście, małym mieście, na obrzeżach, czy chcesz zakładać rodzinę, na jakich warunkach itd.

Postaraj się wykorzystać ten dysonans poznawczy, żeby lepiej zrozumieć siebie i swoje potrzeby.

Może trochę filozofii lub tekstów religijnych do poduszki, ale bez przesady.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2022 o 17:36, Maurycy napisał:

Nie jestem jakimś przegrywem życiowym, mam 30 lat, własne mieszkanie, zarobki 20k +

mam wrażenie, że problem wszystkich was (nas) jest generyczny - programiści. Programiści, programiści, programiści. Widze historie i czytam, od razu wiem, programista.

Dosłownie każda z tych historii ma taki sam wydźwięk, te same problemy, rozterki, wątpliwości jak np u @Carl93m kropka w kropke to samo

Ta praca ryje ludziom banie. Jest to stosunkowo nowy zawód na rynku pracy, ale zobaczcie ile osób takich jest na tym forum. Specjaliści w IT, zarabiają po 15-30k a każdy problemy z laskami, ogarnianiem życia, depresja, niskie poczucie własnej wartości. Spędzanie takiej ilości czasu przed komputerem niesamowicie ryje nam banie.

Nie jesteśmy chyba stworzeni do pracy umysłowej, tylko fizycznej. Pracując fizycznie za grosze facet czuje satysfakcję z pracy, wdzięczność, poczucie bycia potrzebnym. Większość potrzeb facet jest zaspokojona.
Praca programisty? Zarabiasz hajs i tyle. Zero satysfakcji z pracy, satysfakcji z 5-cyfrowej wypłaty, brak poczucia spełnienia, satysfakcji. Stany depresyjne, lęki. To forum idealnie pokazuje jak niebezpieczny jest ten zawód dla wielu zawodników ze słabą psychiką. W zasadzie cięzko jest stwierdzić skąd wynika taka rozbieżność, dlaczego praca fizyczna (w godnych warunkach) nie powoduje żadnych dolegliwości natomiast praca umysłowa (w godnych warunkach) kończy się wypaleniem zawodowym i depresją (ok 80% programistów cierpi na wypalenie zawodowe)

Moja teoria jest taka, że praca umysłowa degraduje ze względu na brak namacalnych efektów pracy, co powoduje brak spełnienia podstawowych potrzeb z piramidy masłowa. Co o tym myślicie @SamiecGamma @NoHope ?

Edytowane przez Zbychu
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Zbychu napisał:

Moja teoria jest taka, że praca umysłowa degraduje ze względu na brak namacalnych efektów pracy, co powoduje brak spełnienia podstawowych potrzeb z piramidy masłowa.

Jop. Dodajmy charakterystykę wielu projektów, które nie mają jasno zdefiniowanego końca więc odpada również satysfakcja z tego że coś się skończyło. 

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.