Skocz do zawartości

"Znajdź sobie męża/ żonę, dopóki jesteś w młodym wieku i dobrze wyglądasz". "Kształć się za młodu, później już nie będziesz musiał". Skąd u ludzi takie mylne przeświadczenie, że to dobra droga?


Rekomendowane odpowiedzi

@JudgeMe Super, że to napisałaś. Dla mnie to drażliwy temat.
 

Przez pierwsze 18 lat życia bardzo nie chciałam nigdy mieć dzieci, później zachciałam, przeszło mi jednak w nieodpowiednim związku, do czego dorabiałam kwestie antynatalizmu (do dziś poniekąd popieram) i braku opiekuńczej natury (co okazuje się absurdalne, biorąc pod uwagę moje podejście do zwierząt i dzieci z rodziny/sąsiedztwa). Teraz, kiedy jestem w bardzo satysfakcjonującej relacji z materiałem na męża i ojca, mam rozwijające się możliwości zarobkowe i wyleczoną deprechę - znowu coraz częściej o tym myślę. Tę małą ewolucję widać w moich wpisach tutaj. Moje studia to priorytet, nie chcę też spocząć na laurach zawodowo i w pasji, jednak byt mam zabezpieczony, więc chyba purchlak strzelony koło 25 będzie w sam raz. 
 

Uważam, że dla wielu kobiet to jest dopełnienie szczęścia, jednak musi trafić na dobry moment i związek. 
 

Twoje zdanie szczególnie sobie cenię, wydajesz się bardzo pozytywnie zmieniona. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol

Właśnie sobie jeszcze raz czytałam Twój post. I powiedziałam na głos do męża - "Potencjał to coś, czego nigdy nie stracisz jeśli go nie wykorzystasz" (to będzie mi teraz dudniło w głowie).

I zaczęłam o tym opowiadać, że właśnie czuję się zblokowana przez tę idealność mojej mamy: jej surowość jak byłam mała i pełne jej oddanie jak byłam starsza.

I pytałam go, czy on czasami stara się wnikać w swoją podświadomość. A on śmiechem zbył, że ja jestem jego świadomością i podświadomością i chętnie we mnie wniknie itd. itd.

Ale dopytywałam, aż w końcu zaczął mówić... że zawsze tak miał z ojcem. Był despotyczny, mama (dużo młodsza od ojca) nie pracowała. Ojciec ordynator, wszystkimi w domu rządził. On mu się urodził jak miał 50-tkę, pierwszy pierworodny. Mąż chciał bardzo być wojskowym, ale ojciec mu wmawiał, że nic nigdy tam nie osiągnie, że to obciach, że to powygolone karki itd. że tylko medycyna i prawo, żeby słuchał się jego, bo to jedyny sposób żeby wyszedł na ludzi. Dobierał mu znajomych, studia, pracę. Ojciec zmarł. I w końcu chciał się zgłosić do WKU, pomyślał, że może być rezerwistą. I mówił, że jak tam stał się zgłosić, to się normalnie rozglądał, czy go nie widzą, czy go nie oceniają. Ojciec już dawno nie żył, a on dalej się krępował tego, że robi co chce.

Chłop ma 46 lat a mówi o tym drżącym głosem. Ale jest silnym i mądrym gościem. Chyba dobraliśmy się na zasadzie jakichś potrzeb i braków. Ja - nieokrzesany świrus, byłam tym środkowym palcem wystawionym do tego całego napompowanego świata "na poziomie".

Czasami myślę, że despotyczni ojcowie tworzą silnych facetów, tylko jakim kosztem. Podobnie z despotycznymi mamami. Przecież my tu we trzy, które piszemy o potrzebie aprobaty mamy, jesteśmy ogarnięte (nie wiem, czy macie braci, jak to na nich wpływa, ale mój brat jest bardziej skryty), pozornie wszystko się zgadza. Ale gdzieś coś kipi w środku.

Jak to wychowanie nas jednak kształtuje na całe życie.

Nie mam z tym jakichś większych problemów w ciągu dnia, robię swoje. Ale serio, od końca czerwca - tu poprzysięgam (siostry i bracia :)) muszę wywrócić ten ładnie nakryty żakardowym obrusem stoliczek.

@JudgeMe Mam podobnie.

Jak tu panowie piszą, że potrzebują nowych lasek, bo stare ich nudzą. To ja bym tak nie mogła. Od początku z każdą nową osobą przechodzić przez te pytania: co lubisz, jakie filmy, jaki znak zodiaku, jaki napój, jaką szkołę ukończyłaś, co lubisz robić itd. Mnie dużo bardziej fascynuje poznawanie kogoś już na poziomie niuansów. Serio, są osoby których do ostatniej godziny życia do końca nie da się rozgryźć i to jest dla mnie ciekawa łamigłówka. Też lubię ten swój spokój, że rodzinnie jest tak jak sobie wymarzyłam, z osobą która mnie inspiruje i wspiera. Nie mamy lekko, bo już opisywałam różne sprawy, ale razem jakoś fajnie to wszystko idzie do przodu.

@Hatmehit Jak czytałam w jaki sposób pisałaś o swoim psiaku, to zrozumiałam, że masz bardzo wrażliwą naturę. Będziesz wspaniałą, wspierającą mamą. Ale na luzie, nic na szybko.

Edytowane przez Amperka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Hatmehit napisał:

Moje studia to priorytet, nie chcę też spocząć na laurach zawodowo i w pasji, jednak byt mam zabezpieczony, więc chyba purchlak strzelony koło 25 będzie w sam raz

 

Nie wiem co studiujesz (więc jest to czysty strzał, w końcu nic o Tobie nie wiem) ale weź pod uwagę, że imho zdecydowana większość studiów jest dla picu. Jasne, masz je spoko. Ale potem wychodzisz na rynek pracy i nagle jest szok, bo nie ma pracy (albo słabo płatna). O ile nie robisz nic w między czasie, nie rozwijasz się w kierunku zawodowym, to ta rodzina może nie wyjść. Co innego jak masz bogatą rodzinę/dorwałaś takiegoż męża. To nie było tematu. 

W każdym razie życzę Ci dobrze 😉

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@OdważnyZdobywca O pracę się nie martwię, zdobywam doświadczenie i umiejętności. Jeśli nie uda mi się „moja” działka, to mam co dziedziczyć zawodowo. Jakaś praca zawsze będzie, własne lokum na start mam zapewnione, poczynam małe inwestycje. Narzeczony już teraz byłby w stanie utrzymać rodzinę bez mojego wkładu, ale muszę mieć wiele opcji finansowych i możliwości zaoszczędzenia na czas ewentualnego dziecioróbstwa XD Jasne, że zawsze mogłabym robić i mieć więcej, ale i tak jest ok. Nie chcę się zanurzać w rozważaniach i rozpaczy, już starczy mi jej w życiu.

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Amperka napisał:

@sol

Właśnie sobie jeszcze raz czytałam Twój post. I powiedziałam na głos do męża - "Potencjał to coś, czego nigdy nie stracisz jeśli go nie wykorzystasz" (to będzie mi teraz dudniło w głowie).

Pozwól, że się nie zgodzę.

 

Nie wykorzystany potencjał to coś strasznego bo nie tylko się marnuje ale go tracisz (jeśli nie wykorzystasz) i staję się marnością połączoną ze smutkiem, rozpaczą i generalnie jedną wielką przykrością. To jest jak kwiat, który nigdy nie mógł zobaczyć jak pięknie będzie wyglądać w swojej dorosłej formie bowiem niewykorzystany potencjał to jak dziecko, któremu nigdy nie dano dorosnąć to jak ewentualny genialny pisarz, który nie nauczył się podstaw alfabetu by skonstruować swoją sztukę.

Jeśli jesteś zdrową jednostką i znasz swoją tożsamość, to znasz również swój potencjał i ukierunkowanie inwidualnej energii życiowej, której możesz nadać pewną postać. 

 

1. Kim jestem? (Tożsamość)

2. Co powinienem zrobić? (Zamiar)

3. Jak mogę osiągnąć swój cel? (Zrealizuj potencjał)

 

Będę nie miły i powiem coś innego droga Amperko.

Niech Ci dudni w uszach wykorzystanie swojego potencjału i rekomendowanie tego swoim pociechom oraz wnukom.

 

Te zdanie, które użyłaś na samej górze zmotywowało mnie do dodania pewnej wzmianki w moim starym temacie o narcyzmie i przytoczę to też tutaj:

Doświadczenie traumy z dzieciństwa tego rodzaju może mieć duży wpływ na psychikę dorosłych dzieci narcyzów. W późniejszym życiu osoby te mogą czuć się głęboko niepewnie i cierpieć z powodu niskiej samooceny – nic dziwnego, ponieważ ciągle mówiono im, że nie są wystarczająco dobrzy. Tacy dorośli mogą również borykać się z problemami tożsamości osobistej, nie wiedząc, kim są i czego chcą od życia. Może mieć poczucie własnej wartości tylko w odniesieniu do potrzeb emocjonalnych innych; w rzeczywistości potrzeba zadowolenia innych może być doprowadzona do skrajności w związkach dorosłych. Doświadczając ciągłej fali krytyki i osądów, może to być walka o nawiązanie intymnych relacji i wiarę we własną wewnętrzną wartość.

 

Tu oryginalny temat:

 

 

Cieszy mnie, że realizujesz się jako mama @JudgeMe

Myślę, że kobiecie daje ogromne spełnienie posiadanie zaufanego partnera i dzieciaczki 🙂 

(Facetom też ale w inny sposób zdeczka)

Godzinę temu, Amperka napisał:

jej surowość jak byłam mała i pełne jej oddanie jak byłam starsza.

I pytałam go, czy on czasami stara się wnikać w swoją podświadomość. A on śmiechem zbył, że ja jestem jego świadomością i podświadomością i chętnie we mnie wniknie itd. itd.

Ale dopytywałam, aż w końcu zaczął mówić... że zawsze tak miał z ojcem. Był despotyczny, mama (dużo młodsza od ojca) nie pracowała. Ojciec ordynator, wszystkimi w domu rządził. On mu się urodził jak miał 50-tkę, pierwszy pierworodny. Mąż chciał bardzo być wojskowym, ale ojciec mu wmawiał, że nic nigdy tam nie osiągnie, że to obciach, że to powygolone karki itd. że tylko medycyna i prawo, żeby słuchał się jego, bo to jedyny sposób żeby wyszedł na ludzi. Dobierał mu znajomych, studia, pracę. Ojciec zmarł. I w końcu chciał się zgłosić do WKU, pomyślał, że może być rezerwistą. I mówił, że jak tam stał się zgłosić, to się normalnie rozglądał, czy go nie widzą, czy go nie oceniają. Ojciec już dawno nie żył, a on dalej się krępował tego, że robi co chce.

Chłop ma 46 lat a mówi o tym drżącym głosem. Ale jest silnym i mądrym gościem.

@Amperka

U Twojego mężczyzny masz przykład właśnie jak blokowano mu potencjał i dostęp do tego czego pragnie.

Bardzo mnie cieszy, że Twój mąż uderzył w swój potencjał - widzisz, może gdyby tego nie zrobił byście się nie poznali. A gdybyście się poznali on byłby ledwie cieniem samego siebie. Dlatego tak ważna jest realizacja siebie, to naprawdę ważne dla prowadzenia szczęśliwszego życia.

Dobraliście się tak w ogóle :) wspaniale siebie uzupełniacie - wiadomo jest "nieperfekcyjnie, perfekcyjnie" - każdy ma swoje za uszami. Jednak miło słyszeć, że poszedł za głosem serca i się zrealizował jako wojskowy. Ty też sobie nieźle dajesz radę, dla wielu dziewczyn możesz tutaj służyć jako swego rodzaju wzór. 

Kwestią, która mnie inwidualnie smuci jest właśnie sprawa tożsamości i pacyfikowanie potencjału własnych dzieci przez rodziców. Należy im wybaczyć, bo zazwyczaj chcą dla nas dobrze ale, koniec końców mogą spieprzyć własną pociechę na całe życie. 

 

Cieszy mnie, że Tobie i dziewczynom z rezerwatu wiele rzeczy się układa ale nie tylko im. Cieszą mnie również sukcesy rezerwacistów czyli braci.

 

Niech się wam wiedzie, cieszy mnie wasz postęp i rozwój. Fajnie @Hatmehit że wyszłaś z dołku. 

@sol Ty też spoko się wydajesz. P.S Jak przestajesz robić projekty i nigdy nic nie dokańczasz to masz te zboczenie co ja. Nie pozwól by brak zapału czy stawianie sobie klinu bo siebie nie kochasz, krzyżowało Ci plany - postaraj się to kontrolować, wiem że nie jest lekko mi tego nie trzeba mówić :D 

Fajnie również, że @melody sobie układa w głowie. @Wielokropek to tylko wiedźma na miotle fruwająca ale reszta jest spoko 😄😇😈

 

Trzymajcie się dziewczyny 🙂 

Edytowane przez SzatanK
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

FAKE IT TILL YOU MAKE IT. 

 

U mnie często jest bardzo chujowo. W sumie nie wiem jakim cudem będąc tak zniszczoną psychicznie i tak bardzo chaotyczno-kompulsywną osobą, jestem tu gdzie jestem i sprawiam takie wrażenie, jakie sprawiam.

 

Gdybym nie była hedonistyczną Melodią która lubi grać dla innych i siebie, oraz której generalnie wiele prostych rzeczy sprawia ogromną przyjemność, to pewnie dawno byłabym po udanej próbie samobójczej. 🤣🤷‍♀️

 

Warto po prostu zawsze szukać rozwiązań, a nie stawiać się w roli ofiary. Wierzyć w siebie (kto inny jak nie my?). I NIGDY nie tolerować braku szacunku. Nawet jeśli ktoś jest nam bardzo bliski, ale nas rani bądź nieodpowiednio traktuje - nie można się na to zgadzać. Trzeba mieć wysokie standardy, cenić się. Ot takie proste rzeczy.

 

@SzatanK

 

Warto tez sie zastanowic jak ludzie nas postrzegaja. Ja jestem inaczej postrzegana w rzeczywistosci niz mogloby wskazywac to co tu piszę i w jakim tonie.

 

@SzatanK Czemu płaczesz? :)  Ja nigdy prob samobojczych ani mysli samobojczych nie mialam. Ale domyslam sie ze inna osoba przy takim natloku niewygodnych przeżyć mogłaby mieć :)

Edytowane przez melody
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciągłe "zrób karierę", ale rozsądnie trzeba pamiętać, że karierę robią nieliczni, a większość po prostu pracuje. I nie jest to wcale złe. Parcie świata na wydajność, optymalizację, pragmatyzm kiedyś zakończy się jakimś zbiorowym samobójstwem. Moim zdaniem to też wyraża to powiedzenie: ciągle rozwijaj się. No tak, ale w jakich obszarach? Dla korpoświata znaczy to: rozwijaj się w dziedzinach, dzięki którym będziesz dla nas lepszym trybikiem. A rozwijać się należy w relacjach z ludźmi, w miłości, w duchowości, a nie tylko w obszarach dyktowanych przez ten obłędny darwinizm społeczny.

 

Zakładanie rodziny jest dzisiaj passe nie tylko dla kobiet i bierze się to z wielu czynników, w których sytuacja materialna wcale nie musi stanowić fundament. Np. fakt, że dzieci traktuje się jako problem wynika poniekąd z nadmiernego stawiania ich na piedestał. Wszystkie te teorie psychologiczne i doświadczenie rodzicielstwa, w którym dzieci nie uczy się wdzięczności do rodziców i traktuje nadmiernie delikatnie. Dlaczego Ahmed ma dziesięcioro dzieci? Bo jak mały Usama podskoczy to dostanie po łbie. Mały Usama uczy się pewnie też, że jak czegoś mieć nie może, to nie może. U nas pięknie się pewne sprawy zazębiają w generowaniu problemów i niezwykłej presji na szkoły, rodziców itd. Mnie nie dziwi, że ludzie nie chcą mieć dzieci. Koszty psychiczne stają się ogromne. Dzieci są oczywiście bardzo ważne, ale mamy jakieś pomieszanie pojęć, gdy aborcję nazywa się zabiegiem medycznym, a na wszelkie niedogodności dziecka już urodzonego reaguje się hipochondrycznie.

 

Moim zdaniem niech Panie wezmą sobie do serca, że po pierwsze: pewnie wielkiej kariery nie zrobicie i wcale nie musicie. Po drugie: niech te dzieci nie będą, aż takim wypierdzonym ideałem. Zbierzcie się ludzie też dobrzy w swojej przeciętności i zamiast robić spiny sobie, o to że kasy na podróże brakuje, kariera nie jest zrobiona i mieszkaniem nie idzie się pochwalić koleżeństwu, pomagajcie raczej sobie wzajemnie. Związek miał raczej pomagać dwojgu w życiu, a stał się orką na ugorze.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JudgeMe każdego uszczęśliwia co innego, tylko że zdecydowana większość kobiet jest szczęśliwa gdy posiada rodzinę o dzieci, bo tak zostały biologicznie do tego stworzone i mówiąc szczerze, poza nielicznymi wyjątkami...nie mają większych pasji, ambicji ani tym bardziej możliwości.

 

Mnie uszczęśliwia zarabianie pieniedzy, studia i brak presji na nakładanie sobie garba w postaci kobiety i dzieci. 

 

Ponadto 30-letni, w miarę doświadczony życiowo facet, który przeżył parę związków z emocjonalnymi harpiami, księżniczkami, quasi-diggerkami i wariatkami, ma już inne priorytety w życiu, a potencjalne założenie rodziny nie jest jednym z nich, a na pewno nie najważniejszym. 

Edytowane przez Maniek92
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@I1ariusz  masz racię odnośnie "kariery" większość ludzi ma tylko pracę. Natomiast zdobycie godnie opłacanego zajęcia też wymaga wkładu własnego w siebie i umiejętności, a to wymaga czasu. Jeśli ktoś ma przy tym trochę talentu i szcześcia to zrobi karierę. Co wybierzesz najpierw stabilizacja finansowa, czy czekanie do 40 i wchodzenie w świat zawodowy. Po 30 też można spokojnie urodzić dziecko.Ty też nie musisz robić kariery, oddaj się swojej pasji i dziel się przy tym pozytywną energią z wszystkimi do okoła. Ja jednak w poniedziałek wstanę o 5.00 a potem wybiorę się do pracy. 

Drugie przesłanie powinno być do ojców. Bo to oni hartują dzieci. I nie spychaj ich z tej roli, chyba że lubisz jak sobie strzelają w kolano. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@I1ariusz  W ogóle co oznacza "robić karierę"? A co oznacza tylko pracować?

Można jak najbardziej lubić to, co się robi w pracy. Tylko trzeba znaleźć obszar który naprawdę Cię pasjonuje. Nie rozumiem jak można pracować tylko dla samej pracy, to bardzo smutna perspektywa.

 

A w kwestii rodziny mi się np. nie chce zakładać rodziny. Lubię spokojne życie, które w końcu osiągam powoli, a którego nigdy nie miałam. Ale nie wiem jak to wygląda w przypadku innych osób. Ja jestem trochę typem geeka. Lubię sobie poczytać książkę, porobić swoje rzeczy, posiedziec sama.

 

@peg ja bym się nie zgodziła. 

Edytowane przez melody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Amperka napisał:

Mogłabym im naściemniać inną wersję swojego życia, a robić co innego - ale ciągle, jestem zależna od niezadowolenia i aprobaty mojej mamy, gdzieś podświadomie. Chociaż ona już wiele lat temu pozwoliła mi na swoje wybory.

 

Jakby się tak zastanowić, to Twoja mama też pewnie ustawiała życie pod swoich rodziców, oni pod swoich i tak w nieskończoność. Lustro luster. Ewentualnie ktoś tam się po drodze buntował, ale to wciąż to samo tyle że od innej strony.

 

Aż mi się przypomniała anegdota - dziewczyna robi pieczeń i na wstępie obcina ją z obu stron. Jej chłopak pyta:

- czemu tak obcinasz?

- a bo moja matka tak robiła.

Pytają z ciekawości matki, czemu obcinała pieczeń.

- moja matka tak zawsze robiła.

W końcu widzą się z babcią i zadają jej to samo pytanie - babciu czemu obcinałaś pieczeń z obu stron?

- A bo mi się do gara nie mieściła!

xD


 

9 godzin temu, Amperka napisał:

Teraz tylko myślą, żeby się nic nie posypało. I jak mam im to zabrać.

Odpuścić, Pozwolić sobie na porażki. Niech się posypie i niech oni będą tego świadkami.

 

Przypomniało mi się, kiedy zaczęła we mnie kiełkować potrzeba zmiany. To było wtedy, kiedy braliśmy udział w jakimś postępowaniu upadłościowym gościa, który już drugą czy trzecią firmę swoją doprowadził do bankructwa. Ale już na tym etapie znowu zaczynał działać gdzie indziej, już jakiś kolejny biznes kręcił. I ja tak zaczęłam myśleć: jakie to jest niesamowite, ktoś odnosi porażkę za porażką, ale nikt go nie uznaje za przegrywa. "Biznes taki jest". On sobie jakąś firmę kładzie, ale co się nabiznesuje to jego. Popróbuje sobie tu i tam, a za mocnych czasów to i pożyje. A mi serce staje kiedy literówkę zrobię. 

Absurd tej sytuacji zaczął kiełkować we mnie coraz bardziej. 

 

Taką prawdziwą wolność uzyskuje się przy jakiejś takiej właśnie spektakularnej porażce pierwszej, gdzie okazuje się, że świat się dalej kręci, rodzice dalej kochają, kwiatki pachną itp. Trzeba to przeżyć na własnej skórze, wtedy strach w dużej mierze minie. 

 

9 godzin temu, Amperka napisał:

Boże, czasami czuję się jakbym miała mental 14-latki.

ja mam wrażenie, że wszystkie "stare dusze" mają mental 14-latki :D 

 

9 godzin temu, Amperka napisał:

Chciałabym żeby mi się wszystko posypało, żeby mi uprawnienia zawiesili, żeby kurcze zacząć coś nowego.

Wbrew pozorom tak by było pewnie najlepiej. Wiele pieczeni na jednym ogniu. Panie ministrze? Wysoka izbo? Jest tu taka jedna, ależ ona kombinuje, korektorem maże po papierach i strony skleja śliną, przyjrzałabym się jej bliżej! 

 

9 godzin temu, Amperka napisał:

czy trzeba jakoś pracować nad psychiką? Czy olać to.

 

ja myślę, że warto. Ten "zwariowany 14-letni dzieciak", którego dobrze znam to super fasada i wydaje Ci się, że to wystarczy do "fajowego spoko cool życia), po co więcej, ale jednak w środku można znaleźć prawdziwe skarby. Na pewno praca nad psychą (jakkolwiek to brzmi) Cię ubogaci i pokaże Ci co skąd po co i dlaczego, a przynajmniej w jakimś stopniu.

 

8 godzin temu, Jorgen Svensson napisał:

Z ciekawości, masz jakiś schemat pracy.

 

Nie ma typowego schematu, ale to co robię to:

 

- zakładam, że nie wiem nic na pewno i jestem otwarta na to co przychodzi

- staram się regularnie czytać najróżniejszych rzeczy zahaczających o psychologię, duchowość, filozofię, a nawet - coaching, literaturę piękną. To jakoś trafia do podświadomości i wyciąga potem ciekawe myśli. 

- prowadzę dziennik wdzięczności

- skupiam się na tym co czuję w danym momencie - generalnie to co mogę powiedzieć z granicą pewności to to, że jeśli przy jakichś rzeczach/osobach czuję spokój, harmonię, ciepło to są to rzeczy które mi służą, jeśli zaś czuję dysonans albo zbyt silne emocje (pozytywne lub negatywne), mam jakieś podejrzenia, wiem że coś jest nie tak - to te rzeczy mi często nie służą i tu analizuję o co może chodzić. Generalnie bacznie obserwuję swoje uczucia względem rzeczy, bo najczęściej to one mówią mi co jest czym.  

- zauważam swoje sny, sny mogą dużo powiedzieć o tym co w nas siedzi

 

- i na koniec coś, co działa u mnie najlepiej, po prostu zadaję sama do siebie pytanie (np: Dlaczego ta i ta osoba tak się zachowuje) i za jakiś czas dostaję odpowiedź w formie myśli (najczęściej po nocy). To coś w rodzaju gdy masz problem inżynierski którego nie możesz rozwiazać i po nocy jest to zdecydowanie łatwiejsze. Po prostu, gdy pytasz o coś podświadomości, ona faktycznie tworzy przez noc odpowiedź. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, peg napisał:

@melody a na co byś się nie zgodziła? Wstawanie o 5.00 czy rodzenie dzieci koło 30, aż mnie to zaintrygowało. 

 

Godzinę temu, peg napisał:

Natomiast zdobycie godnie opłacanego zajęcia też wymaga wkładu własnego w siebie i umiejętności, a to wymaga czasu. Jeśli ktoś ma przy tym trochę talentu i szcześcia to zrobi karierę.

O z tym. Jest bardzo dużo osób które ma pomysł na siebie i serio zarabia przyzwoicie już w bardzo młodym wieku <25. Czy to jest robienie "kariery". Ja bym tego tak nie określila, bo robienie kariery kojarzy mi sie negatywnie np. z pracą w jednym miejscu i wygryzaniem innych w celu dojścia na jakieś stanowisko. Jak dla mnie bez sensu.

 

Reszta to nie wiem, bo z racji iż nie chcę mieć dzieci to mam całkowicie inne priorytety, ale jak ktoś chce to i może w wieku 20 lat i może w wieku 35 lat.

 

Przykładowo gdybym chciała mieć dziecko to pewnie zaszłabym w ciążę teraz, w wieku 22-23 lat. Potem mogłabym po kilkumiesięcznej przerwie kontynuować rozwój ścieżki zawodowej w naprawdę dobrym miejscu. 

Wydaje mi się, że lepiej mieć dziecko szybciej, niż potem robić przerwy. Łatwiej też więcej rzeczy ogarnąć w młodym wieku.

No ale ja mieć dziecka nie chcę.

 

 

Edytowane przez melody
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Amperka napisał:

Chłop ma 46 lat a mówi o tym drżącym głosem. Ale jest silnym i mądrym gościem. Chyba dobraliśmy się na zasadzie jakichś potrzeb i braków. Ja - nieokrzesany świrus, byłam tym środkowym palcem wystawionym do tego całego napompowanego świata "na poziomie".

Czasami myślę, że despotyczni ojcowie tworzą silnych facetów, tylko jakim kosztem. Podobnie z despotycznymi mamami.

 

Tak często jest. Ja też wynoszę na peany męża, między innymi za to, że autentycznie zakochał się w tym co najbardziej musiałam poskramiać i ukrywać, bo "nie przystoi". To jest tak wyzwalające, że aż tego się nie da opisać :D Współczuję Twojemu mężowi dzieciństwa, ale z drugiej strony tak cudownie że ma Ciebie, może odetchnąć, może być sobą. To naprawdę najlepsze, co mogliście sobie dać oboje. Trzeba założyć towarzystwo tłumionych w dzieciństwie świrów xD

A ile ludzi całe życie ukrywa w sobie ten środek, bo nie ma absolutnie nikogo, komu mogą go pokazać.

 

3 godziny temu, SzatanK napisał:

Niech Ci dudni w uszach wykorzystanie swojego potencjału i rekomendowanie tego swoim pociechom oraz wnukom.

Amperka mówiła o tym, że doszła do tego, że to ją powstrzymywało właśnie od działania. Strach o utratę potencjału. Tak jak u mnie zresztą. (i pewnie u wielu ludzi).

To jest totalnie podświadome! Jakby wiadomo, że chcesz ten potencjał wykorzystać (teoretycznie) ale tam w środku panicznie boisz się że stracisz ostatnie co masz, wiarę w to jaki wspaniały to ty nie jesteś. 

 

3 godziny temu, SzatanK napisał:

Ty też spoko się wydajesz.

  Dziękuję i vice versa! 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, sol napisał:

Amperka mówiła o tym, że doszła do tego, że to ją powstrzymywało właśnie od działania. Strach o utratę potencjału. Tak jak u mnie zresztą. (i pewnie u wielu ludzi).

To jest totalnie podświadome! Jakby wiadomo, że chcesz ten potencjał wykorzystać (teoretycznie) ale tam w środku panicznie boisz się że stracisz ostatnie co masz, wiarę w to jaki wspaniały to ty nie jesteś.

Tak, to zdanie mi się tak spodobało, bo to jest takie puszczenie oka. Lekki przytyk do tych, co to stale bezpiecznie gardłują, jaki to w nich drzemie potencjał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szacun za połączenie kropek.

 

Obraz siebie jaki tworzymy poprzez utożsamienie się z pewnymi aspektami i walka o jego utrzymanie bardzo często warunkuje nasze decyzje. Strach przed „rozbiciem zwierciadła wyobrażeń” w tym przypadku o sobie.


Rozszerzając tę właściwość świadomości zobaczmy jak chłonąc pewne idee i wplatając je we własny wizerunek stajemy się zakładnikami samych siebie oddalając się od życia jako takiego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, melody napisał:

@I1ariusz  W ogóle co oznacza "robić karierę"? A co oznacza tylko pracować?

Można jak najbardziej lubić to, co się robi w pracy. Tylko trzeba znaleźć obszar który naprawdę Cię pasjonuje. Nie rozumiem jak można pracować tylko dla samej pracy, to bardzo smutna perspektywa.

Oczywiście, że można robić, to co się lubi, ale znów - to jest przywilej julkowski. Możesz sobie na to pozwolić jako wykształcona z dużego miasta. Mężczyzna pracujący na budowie, w tartaku, przy zamiataniu ulic, przy udrażnianiu rur, przy kopaniu rowów, przy dowożeniu produktów itd. nie robi raczej tego, co lubi. Rob to, co potrafi i cieszy się z zarobku, który dostaje. Podobnie w sumie kobiety: urzędniczki, sprzątaczki, fryzjerki, kelnerki itd. Często po prostu się pracuje, a nie realizuje hobby, za które masz kasę. Jak Ci się uda taki układ - wspaniale. Na ogół, jak sądzę, wcale tak nie jest.

 

A propos jeszcze życia bez rodziny. Nie wiem ile masz lat, ale możliwe że zmienisz zdanie. Ja też wychowywałem się w rodzinie na pełnym chaosie i mam nienasyconą potrzebę spokoju. Niemniej, gdy widzę rodziny wielodzietne, to dostrzegam też jak pięknym skarbem potrafią być dzieciaki, mimo bólu dupy, który ci zadają. Mój znajomy jest wciąż w napięciu z powodu swoich dzieci, ale gdy oglądam to z boku, widzę coś niesamowitego w tych dzieciach. Muszą dawać też ogromną satysfakcję - widzisz jak dyskutują z tobą, jak zaczynają mieć własne zdanie, jak zadają trudne pytania, jak się bawią i entuzjastycznie reagują.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał:

ozbawiłaś mnie, jakby napisała to dziewczynka z podstawówki.

Wielu moich znajomych kolegów czy kuzynów, którzy są po rozwodach i którzy teraz popadli w alkoholizm albo potracili majątki też myśleli przed ślubem, że dobrze wybrali. Że ich myszka to ta jedna jedyna.

Też znam takie przypadki.  

Ale znam też przypadki kobiet, które były zdradzane, bite przez mężów. 

A też wydawało się im,że to ten jeden jedyny.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@I1ariusz 

Ale każdy z nas może skorzystać z edukacji, uczyć się i mieć swoje dążenia? Ja żadnych przywilejów nie miałam, ani łatwego startu. Nie pochodzę też z dużego miasta. 

 

W dniu 6.01.2023 o 13:03, I1ariusz napisał:

A propos jeszcze życia bez rodziny. Nie wiem ile masz lat, ale możliwe że zmienisz zdanie. Ja też wychowywałem się w rodzinie na pełnym chaosie i mam nienasyconą potrzebę spokoju. Niemniej, gdy widzę rodziny wielodzietne, to dostrzegam też jak pięknym skarbem potrafią być dzieciaki, mimo bólu dupy, który ci zadają. Mój znajomy jest wciąż w napięciu z powodu swoich dzieci, ale gdy oglądam to z boku, widzę coś niesamowitego w tych dzieciach. Muszą dawać też ogromną satysfakcję - widzisz jak dyskutują z tobą, jak zaczynają mieć własne zdanie, jak zadają trudne pytania, jak się bawią i entuzjastycznie reagują.

Każdy jest inny i nie każdy dałby radę przejść przez przygodę zwaną rodzicielstwem. Jeśli ktoś jest bardzo pusty w środku, to czasami nie warto.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, melody napisał:

Każdy jest inny i nie każdy dałby radę przejść przez przygodę zwaną rodzicielstwem. Jeśli ktoś jest bardzo pusty w środku, to czasami nie warto.

 

@melodyRodzicem najczęściej się człowiek staje z racji instynktów (nie będziemy powtarzać tutaj wykładów dot.ludzkiej biologii powtarzanycj tutaj milard razy). 

Człowiek pusty w środku... Cóż za termin! 

Czy czynisz sugestię wobec @I1ariusz, czy nawiązujesz do Twoich relacji rodzic -dziecko? 

Nie wiem, co masz na myśli pisząc "pusty w środku". 

 

Z kolei życzę @I1ariuszznalezienia tej, konkretnej kobiety, z którą będzie miał rodzinę, której to wytyczy SWÓJ KIERUNEK. 

Wykonuje kolega dużo pracy nad sobą i przede wszystkim - ma mocny kręgosłup moralny, ciekawe poglądy, choć czasem gubi się on w swoim wiecznym "ale" w dyskusjach. 😎

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, melody napisał:

Ale każdy z nas może skorzystać z edukacji, uczyć się i mieć swoje dążenia? Ja żadnych przywilejów nie miałam, ani łatwego startu

 

Jak najbardziej każdy może. Ale nie każdemu będzie pisane robić to co sobie upatrzył by robić. Wszystkim rządzi popyt i podaż. 

Spójrz się w lustro i się zastanów czy to jak wyglądasz nie jest przypadkiem przywilejem. Ładnym ludziom jest łatwiej bo inni ich lepiej odbierają i pozwalają na więcej potknięć.






 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.