Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

@sol

Zapodała pomysł na ten wątek. Dziękuję!

 

Tutaj skupmy się na postawach dorosłych, które pomogły, pomagają i mogą pomóc dziecku, na poszczególnym etapie życie.

 

Wątek nie jest formą porady psychologicznej, konsultacji psychologiczno-pedagogicznej, czy formą psychoterapii dla dzieci. 

 

Wątek niech będzie wymianą doświadczeń, przemyśleń dot.wychowywania i rozwoju dziecka na poszczególnym etapie jego życia.

 

Od jakich trudności w procesie rozwoju dziecka możemy zacząć wymianę zdań? 🤗

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super @meghan!

 

To zacznę - rodzeństwo. W "Pozytywnej dyscyplinie" przeczytałam kiedyś, że jednym z decydujących czynników wpływających na charakter dziecka, a potem dorosłego jest kolejność urodzenia. (W przypadku 2 zazwyczaj: starsze konserwatywne, młodsze buntownicze). Natomiast najlepsze wychowanie to takie, gdzie trudno poznać które jest młodsze/starsze bo rodzice pozwoli kształtować się "prawdziwym" cechom dziecka, bez wrzucania ich w rolę starszego/młodszego. Czy to faktycznie tak i jak to w praktyce osiągnąć? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol Po co chcesz tego unikać? Moim zdaniem nikt na tych rolach nie traci, jeśli rodzice dobrze do nich podejdą. Aczkolwiek osoby będące starszym rodzeństwem są zwykle bardziej odpowiedzialne, młodsze to mali egoiści, w związkach to szczególnie wychodzi:D Moim zdaniem fajnie jest dziecku pozwolić na te cechy związane z kolejnością. Starszemu dawać przestrzeń do mądrej kontroli, młodszemu do mądrego buntu. U mnie w rodzince nieźle to wyszło. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol

 

Rodzeństwo.

 

Założenia pozytywnej dyscypliny zostawmy sobie na później.

Dzieci widzą i wiedzą o różnicach między sobą (płeć, wiek, PODEJŚCIE RODZICA DO KAŻDEGO Z NICH)

 

Trudnością jest to, czy dziecko jest gotowe na poszczególną rolę w swojej rodzinie? 

Czy na wcześniejszym etapie miało zrealizowaną określoną potrzebę w relacji dziecko-rodzic?

Czy jest naturalnie autonomiczne, samodzielne i może eksplorować świat zgodnie ze swoimi etapowymi możliwościami i predyspozycjami? 

 

Dlatego uważam, że nie jest głupim pomysłem, by była mała różnica wieku między dziećmi w rodzinie. Rola tego starszego brata/siostry jest mniej odczuwalna w praktyce. 

Nie ma co ukrywać - starsze rodzeństwo dla mózgu rodzica jest tym pisklakiem, które już umie latać. 😎 Stąd naturalnym jest, że rodzic już nie może (i nie chce) jemu tyle poświęcać czasu i uwagi.

Choć czasy się zmieniły i widać na ulicach jak 3-4 latek nadal jeździ w spacerówce!!! To akurat wygodnictwo rodziców, ale ten wątek zostawmy do osobnej analizy.

 

Ok, teoryzowanie, a czas na przykład.

 

Małżeństwo (m.29 l.; k.24 l.), mają półroczne dziecko. Myślą o następnym dziecku za rok (czyli ich pierwsze dziecko będzie miało wtedy ok.1,5 roku/2 latka).

W opiece nad dzieckiem pomagają obie babcie. Tata ma pracę wyjazdową (częste delegacje). Mama planuje nie wracać w ciągu najbliższych 3-4 lat do pracy (z racji wychowywania dzieci).

Przykład tej rodziny jakie POTENCJALNE/PRAWDOPODOBNE trudności będzie stwarzał? I jak tym trudnościom na początku można zaradzić? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, RealLife napisał:

W przypadku syna:

 

to bardzo proste. Matka wychowuje dziecko do 6 roku życia. Później rolę  przejmuje ojciec. Matka się nie wpie...la. 

I tu wchodzi wieszanie systemu w rodzaju. Dziecko dostaje okresu i tatuś nieogarnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, meghan napisał:

Małżeństwo (m.29 l.; k.24 l.), mają półroczne dziecko. Myślą o następnym dziecku za rok (czyli ich pierwsze dziecko będzie miało wtedy ok.1,5 roku/2 latka).

W opiece nad dzieckiem pomagają obie babcie. Tata ma pracę wyjazdową (częste delegacje). Mama planuje nie wracać w ciągu najbliższych 3-4 lat do pracy (z racji wychowywania dzieci).

Przykład tej rodziny jakie POTENCJALNE/PRAWDOPODOBNE trudności będzie stwarzał? I jak tym trudnościom na początku można zaradzić? 

Potencjalne przesłanki do dalszych sytuacji:
- stabilność finansowa - czy są wystarczające zarobki, pewność dochodów, na ile wystarczą oszczędności w sytuacji kryzysowej, itp.

- sytuacja mieszkaniowa - czy jest mieszkanie, jak duże, itp.

- obciążenie czasowe (dobrze że są babcie, ale nie liczę - choroba lub śmierć i wsparcie z tej strony wyniesie zero), delegacje również komplikują sprawę

- wychowanie, zwłaszcza młodszego dziecka (konflikty)

- związek - czy to na pewno są wspólne ustalenia

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Kobieta musi być dziewicą w chwili zapłodnienia. Kłania się telegonia. W skrócie: kobieta przejmuje informację genetyczną każdego mężczyzny z którym miała "przyjemność" spotkać się. Przypomnijcie sobie drogie Panie co wyprawiałyście, z kim i gdzie "lądował" materiał genetyczny/sperma. Jesteś tym co jesz :) ///musiałem

 

"if" Jeśli powyższe niezostanie spełnione, "else" dalsze rady/wskazówki/modlitwy/badanianaukowe/książki/afirmacje/wykłady/suplementy/wszystkiepieniądzetegoświata/cotydzieńnowywujek/czarymary/kijeimarchewki niewiele zdziałają.

 

"void loop error" Przecież już Ci nie dokleją błony...

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwój dziecka? 

Uczenie go samodzielności, dyscypliny, szacunku dla innych, posłuszeństwa (lecz nie służalczości), pragmatyzmu, racjonalności i tego że życie jest brutalne i twarde, a ludzie często zmienni i niegodni zaufania. 

 

To jest klucz do jego prawidłowego rozwoju. 

Edytowane przez Maniek92
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudnością będzie: 

- okazjonalne bycie taty w codzienności;

- wysoce prawdopodobne wykluczające się postawy/zachowania rodzinnego babinca (mama i babcie będą chciały wdrożać swoje modele wychowawcze...a gdzie kucharek sześć...).

Dziecięca histeria na dorosłe "nie" bierze się najczęściej z tego, że... Jeden dorosły powiedział "tak", a drugi dorosły powiedziała "nie". 🤗 I u tego babinca bankowo będzie ten problem! 

Tu będzie ogromna praca i porozumienie babć z rodzicami dot.nawykow dnia codziennego, czy przede wszystkim - nawyków żywieniowych.

 

Mało jest danych, które mogłyby wykazać jeszcze inne trudności. 

 

Skupmy się na tych wysoce prawdopodobnych trudnościach na przykładzie ogólnego przypadku.

 

Fajnie by było, aby tata zmienił pracę w przyszłości na bardziej stacjonarną, ale zejdźmy na ziemię...

U noworodka, niemowlaka najważniejsza jest mama i jej cyc. 

Później mózg dziecka jest bardziej reaktywny na wszystko wokół i zaczyna ogarniać, że istnieje JA, że jest się czymś więcej, niż mama. Serio. Mózg noworodka/niemowlaka nie odbiera siebie jako siebie, tylko widzi siebie jako całość z mamą (jako jeden organizm).

 

Rodzeństwo w tym przypadku pojawi się w momencie klasycznego buntu dwulatka, więc należy wrzucić w straty to, że starszak raz trzaśnie mniejszego (oczywiście należy interweniować w takiej sytuacji), będzie "njjeee!" na każdą prośbę, zalecenie, czy propozycje, a to "njeeee!" utrudnia najbardziej trywialne rzeczy w codziennym życiu. 

 

Warto od pierwszego roku życia starszaka zacząć trochę opuszczać/zdrowo porzucać. Mama powinna np.wychodzic do innego pomieszczenia na dłużej, w tym czasie babcia, najlepiej tato, zajmuje czas dziecku. Potem wyjście na zakupy samej. Później wyjście do fryzjerki samej, bez starszaka.

Lęk separacyjny normatywny jest częścią rozwoju niemowlaka. 

 

Najważniejsze: dwulatek powinien mieć już w nawyku ramę czasową spania/drzemki, jedzenia, zabawy. Aż tyle niesamowicie ułatwia codzienność.

Tablica z uśmiechniętymi minkami przy ikonografice łóżka, talerzyka, samochodzika wystarczy na początek. Niestety, ale nagradzanie dzieci przy nauce podstawowych czynności wokół siebie czymś "wow" nie jest dobrym pomysłem. Wyjątkowość umiejętności=waga nagrody.

 

Moim przyszywanym dzieciakom wymyśliłam zestaw śpiocha. 

Czyli przy zbliżającej się godzinie do spania każdy dzieciak ma swój worek. Do niego ma zapakować : bajkę do czytania, którą dzisiaj chce czytać, miśka lub kocyk. Do worka nie można wkładać picia lub jedzenia. Worek służy temu, by dzieciaki poważniej podeszły do spania, bo... Nie ma już wychodzenia z łóżka i nie ma możliwości kombinowania z ich strony "a bio nje mia mooojegio misia!", "jia kce innom baje!", "siiikuuu!". Skumają, że co se wybrałem, to musi to zostać i nie ma jak szantażować.

Najważniejsze - dzieci muszą iść do spania zmęczone! Ja wiem, że wymęczyć dziecko to niesamowity wyczyn.

Przy nauce zasypiania o stałej porze (w określonych ramach czasowych) należy się pozbyć niebieskiego światła (EKRAN TABLETU, TELEFONU)! 

Tutaj liczę na głos rodziców, ale czy nie uważacie, że większość bajek w TV/youtube/top są bardzo dynamiczne? 

Tak, tak, tak, wiem, baje z tableta, czy na Netflix ratują rodzica! 😎 Dzieciaka nie ma przez półgodziny i można coś w międzyczasie robić, ale proszę, nie róbmy tego dzieciom! 

 

Tato. 

Myślę, że dla taty w delegacji będzie fajnym patentem...szykowanie się ze starszakiem w delegację. Bardzo dobrym byłoby, gdyby tato pakował swoje rzeczy na trasę z równoległym pakowaniem starszaka do żłobka/przedszkola. Starszak pakuje swój plecaczek, tata pakuje swój. Tata może podpytać starszaka, którą marynarkę/kurtkę wziąć.

Dzięki temu trochę łagodzi się ładunek emocjonalny zapamiętywania wyjazdów taty.

@sol

Czy wychowujesz dzieci w nurcie pozytywnej dyscypliny? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Hatmehit napisał:

Po co chcesz tego unikać? Moim zdaniem nikt na tych rolach nie traci, jeśli rodzice dobrze do nich podejdą.

 

Nad wszystkim warto się dobrze zastanowić.

Np. w tej "Pozytywnej dyscyplinie" przywołano informację, że ogromna większość amerykańskich prezydentów to byli pierworodni synowie.  Wydaje mi się, że zagrożenia, które leżą we "włożeniu w rolę", to, przy starszym: perfekcjonizm, pracoholizm, a przy młodszym: ciągłe poczucie bycia  "wewnętrznym dzieckiem", mała odpowiedzialność za życie, zahamowanie  rozwoju swoich wrodzonych liderskich umiejętności.  Jak tak patrzę naokoło po rodzeństwach które znam, to faktycznie coś w tym jest, chyba gorzej ma jednak najmłodsze dziecko, jeśli całe życie było niejako niańczone. 

 

21 godzin temu, meghan napisał:

Trudnością jest to, czy dziecko jest gotowe na poszczególną rolę w swojej rodzinie? 

Czy na wcześniejszym etapie miało zrealizowaną określoną potrzebę w relacji dziecko-rodzic?

Czy jest naturalnie autonomiczne, samodzielne i może eksplorować świat zgodnie ze swoimi etapowymi możliwościami i predyspozycjami? 

 

U nas różnica jest np. 3 lata i jest dość trudna, bo jednak 4-latek to wciąż małe dziecko. Mi ciężko czasem znaleźć balans, ale pracujemy nad tym. Z jednej strony staram się spędzać ze starszakiem dużo czasu, tulić go i dawać typowo "dzieciowe" wsparcie, z drugiej powoli coraz bardziej usamodzielniać. (tak jak pisałaś gdzieś, ta pomoc w przygotowaniu posiłków to super sprawa). Niemniej jednak, jak tylko młodsze będzie się do tego nadawało, chcę też go jak najszybciej usamodzielniać, żeby uniknąć sytuacji że jedno jest wiecznie traktowane jak dziecko a drugie jak dorosły. Np. kiedy zdarzają się między nimi przepychanki tak samo traktujemy uderzenie małego i dużego, w sensie zawsze tłumaczymy że nie wolno, w najgorszym razie rozdzielamy jak jest ciężko. Nie tłumaczymy starszakowi "ojej, młodszy jest mały, wyrośnie z tego", tylko od początku w zasadzie zwracamy się do roczniaka, że tak nie wolno, dokładnie jak do starszego. Dzięki temu - starszy, mamy wrażenie, nie ma widocznej zazdrości wobec młodszego, bardzo go kocha i chce się z nim bawić jak tylko może. Młodszy zresztą też go uwielbia, młodszy to jest w ogóle śmiejąca się wiecznie buzia :)

 

8 godzin temu, meghan napisał:

Czy wychowujesz dzieci w nurcie pozytywnej dyscypliny? 

To jest raczej miks różnych podejść, które się u nas sprawdzają. Trochę rodzicielstwa bliskości, trochę pozytywnej dyscypliny, trochę "intuicyjnego podejścia". 

Nasze zachowanie względem dzieci bardzo ewoluowało. Zaczynaliśmy od "odruchowego wychowania", czyli "Posprzątaj pokój", "nie rób tego", "bo nie obejrzysz bajki" i tak dalej, czego 

skutki były bardzo średnie. Poszliśmy bardziej w stronę dużej bliskości, braku kar i nagród, częstego rozmawiania, nazywania emocji dzieci, pozwalania im na emocje i to było jak zmiana o 180 stopni w zachowaniu, w szczególności starszaka. Jednak największą dla nas lekcją była zmiana nas samych - nauczyliśmy się, że dzieci naprawdę odbijają nasze emocje, to nie jest żaden "wymysł psychologów". Staramy się być maksymalnie spokojni i wyluzowani przy newralgicznych momentach typu poranek, albo wizyta u lekarza.

A co Ty sądzisz o pozytywnej dyscyplinie?

 

8 godzin temu, meghan napisał:

 

Moim przyszywanym dzieciakom wymyśliłam zestaw śpiocha. 

Fajny patent :)

 

8 godzin temu, meghan napisał:

Tutaj liczę na głos rodziców, ale czy nie uważacie, że większość bajek w TV/youtube/top są bardzo dynamiczne? 

Tak. Starszak u nas jest w ogóle "trudniejszym" dzieckiem. Na pewno jest wysoce wrażliwy. Do 3 roku w ogóle nie był w stanie oglądać bajek bo nie dawał rady po prostu emocjonalnie, bał się, przytłaczały go. Teraz uwielbia bajki, najbardziej lubi... Bolka i Lolka, Kota Filemona i Reksia :) Podejrzewam, że one nie przeciążają jego układu nerwowego po prostu. Codziennie przed snem ma "wieczorynkę" z dwóch takich 10-minutowych bajek i naprawdę to się u nas sprawdza (w pozostałym czasie nie ogląda). 

 

Dla mnie w ogóle te nowe bajki też są zbyt dynamiczne, oglądałam jakąś nową wersję "myszki miki" i dałam radę tylko chwilę. Co dopiero dziecko 😮 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.11.2022 o 09:13, sol napisał:

To zacznę - rodzeństwo. W "Pozytywnej dyscyplinie" przeczytałam kiedyś, że jednym z decydujących czynników wpływających na charakter dziecka, a potem dorosłego jest kolejność urodzenia. (W przypadku 2 zazwyczaj: starsze konserwatywne, młodsze buntownicze)

 

Tak mniej więcej, w przypadku dużej różnicy wieku młodsze zazwyczaj jest "drugim pierworodnym".

Jest też ujmijmy, częste zjawisko pt. "Pierwsze dziecko musi się udać" ;), co ma związek z jedynym swoim rodzaju wydarzeniem, jakim są narodziny pierworodnego.  Jest ono przez pewien czas celebrowanym jedynakiem, (co nie powtórzy się już w przypadku żadnego z potomstwa) najczęściej przebywa w większej ilości czasu ze swoimi rodzicami niż pozostałe rodzeństwo (co skutkuje np. bogatszym słownictwem, sugeruje się też, że starsze rodzeństwo zazwyczaj "jarzy szybciej", bo mózg jest bardziej stymulowany ;) ) i choć następnie wydaje się z tego piedestału spadać, zazwyczaj dostaje nadrzędną rolę wobec młodszego rodzeństwa, ucząc się w ten sposób odpowiedzialności. Wszystko to sprzyja budowaniu swojej wartości i 'zdolnościom przywódczym". Jak na moje niemal same plusy, które skutecznie rozwijają najważniejsze umiejętności potrzebne w życiu dorosłego. ;) 

To młodsze, któremu zazwyczaj wszyscy zazdroszczą (choć jak się przyjrzeć uważniej to naprawdę nie ma ku temu za wielu powodów) od samego początku jest zmuszone rywalizować ze starszym o względy rodziców, co więcej musi to robić "na nowe" sposoby (stąd zazwyczaj młodsze będzie się zachowywało inaczej od starszego), stąd potrzeba buntu, kogoś kto łamie schematy; jak również bardziej rozwinięta kreatywność, niż w przypadku pozostałego rodzeństwa. Mają silną potrzebę wzbudzania zachwytu, typ "lizusa"  Przebywają w większej ilości ze swoim rodzeństwem niż rodzicami, bo Ci zazwyczaj nie przykładają już takiej uwagi do wychowania i wydzielają obowiązki starszemu, często ponad miarę tworząc instytucję "trzeciego rodzica", która nie powinna mieć miejsca. Młodsi mają opinię artystów, odkrywców- ponieważ rodzice "nie naciskają", mają większą swobodę w wyrażaniu swoich talentów i ogólnie "chodzeniu własnymi ścieżkami'. Są też zazwyczaj bardziej empatyczne.

 

Rywalizacja jest naturalnie większa w obrębie tej samej płci.

 

Najgorzej mają dzieci "średnie". 

 

W dniu 23.11.2022 o 09:44, sol napisał:

Młodszy zresztą też go uwielbia, młodszy to jest w ogóle śmiejąca się wiecznie buzia :)

Standard, jestem młodszy rozwydrzony gówniarz to wiem. Latami idealizowałam siostrę :) i też robiłam za Słońce w rodzinie :P 

 

Fajnie sprawdza się wspólna pomoc przy obowiązkach domowych np. trzeba pokroić ciasto- starsze kroi, ale młodsze sprawdza, by "było po równo" podając talerzyki i sztućce;) 

 

Jest taka książka Lindy Blair "Kolejność narodzin a charakter. Co wpływa na osobowość dziecka?", niestety jest dość pobieżna i niespecjalnie mogę ją polecić, ale do kawki poczytać można ;) 

 

W dniu 23.11.2022 o 09:44, sol napisał:

Dla mnie w ogóle te nowe bajki też są zbyt dynamiczne, oglądałam jakąś nową wersję "myszki miki" i dałam radę tylko chwilę. Co dopiero dziecko 😮 

 

Jestem wielkim fanem bajek i też jestem rozgoryczona. W ogóle nie mogę się przy nich odprężyć 😕 

 

 

 

Edytowane przez Wielokropek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan Wszystko racja. Nie chcę psuć wątku, ze wszystkim się zgadzam.

Chciałam się tylko podzielić takim swoim małym wyznaniem.

Ja już się nie chłostam, robię co mogę. Czasami jest lepiej, czasami gorzej.

Może źle, może nie tak jak trzeba. Czasami mi się wydaje, że u nas to jest jakiś dramat, antyprzykład tego jak powinno być. we wzorcowych domach. Córka przemądrzała chłopczyca, syn ze spektrum ale niezwykłymi umiejętnościami analitycznymi, ja podwójne ADHD i bujanie się w nerwach, mąż pedant i mruk, psy skaczące na wszystkich z radości i śliniące wszystko co się rusza... ale lubię te swoje bąki, ten swój jarmark i trudno.

Ja już nie chcę myśleć, co mogę robić, żeby coś zmienić. Najważniejsze, że mimo tego, że jesteśmy sami z mężem, ja mam dużo pracy, on też sporo - ogarniamy jakoś wszystko, kochamy te nasze dzieci, one chyba nas też.

Jeżeli chodzi o bajki, to u mnie był psi patrol, a syn to najchętniej by oglądał filmy pokazujące pociągi, takie normalne filmy jak jedzie pociąg z Warszawy do Krakowa, albo filmiki jak pani składa klocki lego: czyli ręka, która układa klocki playmobil. Pewnie to wszystko nie jest do końca tak jak trzeba, ale ja już nie chcę się tym wszystkim przejmować.

U nas musi być dużo rutyny i powtarzalności ze względu na syna. Jadąc do przedszkola jednego dnia córka wybiera trasę, drugiego dnia syn. Już się przyzwyczaił do tego, że nie zawsze jedziemy jak on chce, bo właśnie wprowadziiśmy taki model - a teraz jak się spieszymy, to po prostu mówimy, że jedziemy krótszą trasą i to zaakceptował, - tymi małymi kroczkami. Zawsze wozi ze sobą samochód policyjny, wszędzie. Budzi się i najpierw szuka samochodu policyjnego. Ale  ostatnio go wiozłam do przedszkola, mówiłam, żeby zostawił - tak zrobił. Potem pojechałam i musiał się bez niego obejść (bo zostawiłam auto u mechanika z tym samochodem). Poradził sobie, wybrał sobie straż i chodził ze strażą.

Wiem, że dla innych rodziców to absurd i uważają, że takie sprawy to już mają w pakiecie, a my się cieszymy z takich małych przełamań.

Dzisiaj musieliśmy wstać o 5.30 bo nie mamy z kim dzieci zostawić, a mąż musiał jechać na lotnisko, więc wstaliśmy, ubraliśmy się i nie było żadnego problemu, mimo tak wczesnej pory. Więc w sytuacjach ważnych, każdy się dostosowuje i jakoś dajemy radę ze wszystkim, więc innych wiele spraw odpuszczam. Odpuszczam to, że córka nie założy nigdy spódniczki. Jest 11 listopad, wszystkie dziewczynki w spódniczkach - ona nie założy. Widzę, że zaczyna płakać, że się wstydzi. Nie zmuszam. Syn nie lubi jakiejś piosenki, przełączam.

Rozumiem rytuały, bo u nas muszą działać. Ale sama jestem dość mało uporządkowana, nie działa u mnie wszystko jak w zegarku, więc jakoś staram się też zrozumieć tych małych ludziów -  że mogą mieć gorszy dzień, być zmęczone, bardziej pobudzone itd.
Ja teraz oglądam mundial i nie ma żadnych bajek - i wszyscy wiedzą, że mama ogląda mundial i nie ma bajek :) Kiedy nie ma mundialu, mogą sobie wieczorynkę oglądać, ale teraz jest mundial i mama ogląda. Nie protestują.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol
Dziękuję za wpis! Widać, że jesteś świadomym rodzicem! :wub:
Na co (na jakie sytuacje i czynności dnia codziennego) Twój 4-latek jeszcze jest za mały? :) 
W jakiej formie zabawy (w jakiej zabawie) Twoje dzieciaki najlepiej się integrują ze sobą? Podczas jakiej zabawy nie konfliktują się ze sobą? 

Podaj proszę konkretne czynności, które są z poszczególnego nurtu/metody wychowawczej. 
Po tym ustosunkuję się do tego, JAK RODZICE pojmują ww nurty/metody, i JAKI RODZIC z tego najchętniej korzysta/wchodzi w to. 

@Amperka
Jeśli chodzi o Twoje dzieciaki, "chłopczycę" i "automatyka" (pieszczotliwe określenie autysty) - na pewno nie będą miały trudności w wyniku zaburzeń lękowych, bo... są zaaktywizowane w czynnościach dnia codziennego, doświadczają różnych sytuacji i rozumieją przyczyny i konsekwencje określonej sytuacji. Ładnie! 

W jakiej sytuacji/zabawie siostra konfliktuje się z bratem (mowa o Twoich dzieciach)? 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz bardziej dowiaduję się z różnych źródeł, że wpływ rodziców na wychowanie dzieci jest trochę przereklamowany. W tym sensie, że genetyka plus okres płodowy jest kluczowy, a wychowanie sprawia tylko, że niektóre cechy mogą zostać albo wzmocnione albo przytłumione. W dodatku Vaknin gadał, że z dwojga złego czyli nadopiekuńczy rodzic kontra ten olewający to olewający jest lepszą opcją.

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w szkołach (tam gdzie mam praktyki) były pogadanki z policjantami odnośnie potencjalnych konsekwencji prawnych wobec nieletnich/małoletnich. 

 

Pan policjant z odpowiedniego wydziału "ustawił" w jednej szkole, w 45 min - 1 h, niesforną czwórkę chłopców, z którymi od roku, nad ich zachowaniem, pracują nauczycielki. 

Zgadnijcie, czy ta czwórka chłopaków ma ojców? 

 

Nie zajmuję się owym "kwartetem", nie wiem jak zachowują się w trakcie rozmów z wychowawcą, psychologiem, dyrektorem, ale w mig był połknięty uśmieszek, gdy pan policjant krótko powiedział, co sądzi o ich zachowaniu (oczywiście na początku pogadanki "kozaczyli").

Chłopaki na drugi dzień (po tym spotkaniu) zachowywali się grzecznie na zajęciach, nie było uwag ze strony nauczycieli. 

Ciekawa obserwacja. Fajni by było, by panie nauczycielki podpytały chłopaków, co sądzą o spotkaniu z panem policjantem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan nie, pewnie nie mają/nie mieli, nie dziwi mnie to, aczkolwiek wyjątki potwierdzają regułę (sam jestem jednym z nich).

 

Tylko wtedy dla takiego chłopaka zastępczym "ojcem" inny mężczyzna z rodziny (najlepiej dziadek lub stryj/wuj), inaczej są bardzo duże szanse na to że się spatologizuje. 

 

Kobiety niech rozważą to same. Skrajna hipergamia nie zawsze jest korzystna. 

Edytowane przez Maniek92
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.