Skocz do zawartości

Rynek matrymonialny dziś a 20 lat temu- obserwacje


Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, EmpireState napisał:

De facto gamechangerem bylo wprowadzenie smarfonow

Dokładnie, o ile sam internet jeszcze na tyle nie zniszczył relacji międzyludzkich, to smartfony zrobiły z większości ludzi zombie tracących kontakt z realnym światem.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imo kiedyś tytułowym rynkiem jak i większością relacji społecznych rządził w dużo większej mierze strach niż dzisiaj.

Teraz my czyli 35+ mamy nadmiar a młodzi wyrośli w tej kulturze mają ciągły niedosyt.

 

Tak więc pewnie młodzi twierdzą, że "kurła kiedyś to było" a starsi, że teraz jest git.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, icman napisał:

 

Teraz my czyli 35+ mamy nadmiar a młodzi wyrośli w tej kulturze mają ciągły niedosyt.

 

 

Pełna zgoda. Jak zaczynałem karierę w 2006 to nawet na bezpłatny staż w dobrej firmie było 30/40 osób ma jedno miejsce, teraz ciężko jest do płatnej pracy do nauczenia kogoś znaleźć. Nie było opcji, żeby co rok do kolejnej firmy przeskakiwać z coraz większą stawką.

To samo z kobietami, teraz rzucisz kamieniem w tłum i pewnie trafisz w singielke. One są tak znudzone tinderami, pryw wiadomościami, że zagadanie na żywo czyni cuda. Niedawno usłyszałem wyrzut, że faceci w metrze nawet nie zwracają uwagi na kobiety tylko gapią się w komórki.

Żyjemy w czasach wielkiego komfortu a społeczeństwo staje się rozleniwione. Mi to nie przeszkadza, bo więcej zgarną dla siebie ambitni i pracowici.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, MM_ napisał:

One są tak znudzone tinderami, pryw wiadomościami, że zagadanie na żywo czyni cuda. Niedawno usłyszałem wyrzut, że faceci w metrze nawet nie zwracają uwagi na kobiety tylko gapią się w komórki.

Może coś w tym jest, że kobiety są zdziwine jak jeszcze ktoś zagada do nich na żywo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ uważam że dobrze jest mówić o sobie a nie o tym jak się wydaje albo co na to "amerykańscy naukowcy" powiem tak.
Mam 51 lat i jest mi dużo lepiej niż gdy miałem 31 i byłem 30 kg cięższy, bez kasy z dość taką sobie pracą, wieczną miną w stylu "Cierpienia Młodego Wertera" i ubrany jak stróż w Boże Ciało.
Nigdy nie było takiego dostępu do kobiet jak teraz. Co prawda mówię tu o kobietach 30 + (ostanio nawet 28 ale rozumiem, że zgodnie z obowiązującą tu linią- "po ścianie").
Bardzo często rozmawiam i spotykam się z różnymi kobietami i ich wnioski są takie, że to także mężczyźni są nieprzytomni i nie umieją się komunikować. Ponieważ mam jako takie doświadczenie forumowe i poglębiam wiedzę- pytam co jest niehalo.
Otóź- okazuje się, że sporo młodszych kolesi na dzień dobry prezentuje swoje konfederackie credo, poucza kobiety i jeszcze zanim do czegokolwiek dojdzie próbuje je sobie podporządkować. Chwali się na randkach ile to oni nie zarabiają, nie słucha, działa po omacku/działa szablonowo.
Dzielę to wszystko co jest mówione przez 3 ale widziałem niektóre z tych męskich profili i faktycznie jest słabo. Cieszę się że jest słabo-im gorzej tym lepiej. Dla mnie.
Wnioski? Liczysz się tylko Ty kolego/forumowy Samcu Twój rozwój, Twoja głowa serce i ciało ae jeśli już stajesz w tzw. konkury- graj fair według swoich zasad, najlepiej tak abyś nigdy nie musiał swoją kiepską postawą nikomu mówić słowa "przepraszam".

  • Like 11
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Post o charakterze edukacyjnym ;) To jeździdełko było w latach 90-tych topką w damsko - blacharskiej licealnej "bańce" moich czasów. W czasach, gdy przeciętny chłopak jak już coś miał do jeżdżenia, to Malucha, Cinquecento, lub (to też nieczęste) Daewoo Tico.

 

2nd_Ford_Probe_GT.jpg

 

Ford Probe, zwany potocznie Proboszczem ;)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror na topce były jeszcze stare amerykańskie Camaro w latach 90 tych, przynajmniej w mojej okolicy mnóstwo starych, zdezelowane BMW 3 jeździło., Dla ludzi, których było stać na nowe, szpanerskie auto to Mitsubishi 3000 GT. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem za młody by móc porównać oba rynki więc typowe nie znam się ale się wypowiem.

 

Różnica polega w dostępności. Teraz łatwiej jest nawiązać kontakt z dziewczyną - wystarczy odpalić tindera, napisać na instagramie albo facebooku. Tylko, że to powoduje, że laski są zasypywane wiadomościami i ginie się w morzu kontentu. Musisz mieć coś co cię wyróżnia a najbardziej widoczną cechą w internecie jest wygląd stąd popularyzacja blackpilla.

 

Paradoksalnie przez łatwość dostępu jest trudniej bo jest większa konkurencja. Wystarczy nawet poczytać jakieś wypowiedzi exPUAsów, którzy opowiadali, że na początku lat 2000, czy 2010 było dużo łatwiej niż teraz. Właśnie przez to, że trzeba było zagadać na żywo a to wymaga odwagi co powodowało mniejszą konkurencję. Teraz kobiety mają dużo wyższe ego bo dość że są zagadywane w internecie często przez całkiem przystojnych gości to jeszcze dalej faceci zagadują na żywo; w klubach czy pubach. Są zwyczajnie bombardowane atencją.

 

Podobny los zresztą spotkał artystów na przykład muzyków. Teoretycznie dzięki internetowi łatwiej się wybić bo wystarczy wrzucić piosenkę na youtuba czy spotify'a ale w praktyce jest całkiem inaczej. Przez łatwość publikacji masz absurdalną konkurencję i ciężko się wybić z tłumu. Ostatecznie muzycy są bardziej zależni od wytwórni niż kiedyś bo artyści oddają dosłownie prawa do całego swojego życia w zamian za wypromowanie.

 

Promocja i reklama w świecie internetu staje się kluczowym aspektem wszystkiego bo co z tego, że możesz mówić co chcesz skoro twój głos przepada w oceanie milionów innych głosów. Tak samo z rynkiem matrymonialnym - co z tego, że możesz napisać do laski na instagramie skoro jesteś dla niej kolejnym simpem, który pisze "hej, jak minął dzień ;)?".

Edytowane przez NoHope
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, Stary_Niedzwiedz said:

Już w okolicach 1997 pojawiały się pierwsze PORTALE randkowe.

I każda dziewczyna na nich, choć nieliczne, była naprawdę biologiczną dziewczyną... 😛

Z mych obserwacji, gdzieś tak do 2003r. spora część to były boty, mitomani, albo wyłudzacze doładowań za nagie zdjęcia.  Bo "normalnej dziewczyny" na komputer primo nie było stać, secundo - rodzice nadal mieli myślenie patriarchalne często (po co ci to).

14 hours ago, Stary_Niedzwiedz said:

Osławione "Erazmusy" TEŻ wtedy istniały (od 1987 - jeszcze za schyłkowej komuny!). Dziewczyny (i chłopaki) z mojego pokolenia też jeździli/ły.

Erazmus to były 3 osoby na kilkaset, w tym parytet - co najmniej jedna dziewczyna.

No to pojechała ta z najlepszymi ocenami...

14 hours ago, Stary_Niedzwiedz said:

Wcześniej? Kto wybrzydza ten nie rucha.

Brak wzorców do wybrzydzania ograniczał roszczeniowość - obu stron. Kino to kino, dziewczyny wzdychały do Bogarta czy Wayne'a, ale miały świadomość że na żywo "chadem" w ich zasięgu jest Zenek marynarz.

14 hours ago, Stary_Niedzwiedz said:

NIELICZNI to mieli internet w okolicach 1990-1992 roku.

Dodaj do tego kwestie kosztów. Pierwszy komputer PC na dzielni pojawił się w 1994r. Pierwszy internet o którym wiedziałem - tepsa - w 1998r.

Każdy impuls to było ileś tam wódki, i tak myślała cała dzielnia - za impulsy ponabijane FTPami kumpel omal nie stracił zębów.

Upowszechnienie to było 2000r i dalej, jak znajomi sami zaczęli zarabiać - i wydawać. Tylko że obejmowało to głównie płeć męską. Płeć damska "zinternetowała się" na pierwszych smartfonach około 2002-2004r, zazwyczaj - prezentach... abonament opłacany przez jednego, SMSy z drugim.

11 hours ago, maroon said:

Jedna uwaga. Pornosy nie były tak łatwo dostępne.

Za to na wakacjach na wsi, sporo dzieci widziało krówki z byczkiem, pieski, owce, konie i całą resztę inwentarza - jebiącą się na potęgę. Bardzo mocno dewaluowało to wartość seksu. Znosiło "wyjątkowość" - "kobieta stworzenie boże, jako owieczki w oborze, zobaczy tryka..."

11 hours ago, maroon said:

Wybredne też były i na chadów też leciały. Tu się niewiele zmieniło.

Zmieniła się definicja chada.

Kiedyś laska 7/10 chciała oficera 7/10 z własnym domem, ale mogła "ustatkować się" na marynarzu pokładowym 5/10 z własnym M-4. No a tenże, nie zwracał uwagi na kilka kilo więcej, czy nie porównywał nikogo z Angeliną Jolie.

Dziś 5/10 wyobraża sobie że 9/10 jest w jej zasięgu... i bywa, na kwadrans czyli szybkie lody. Czas "ściany" przesunął się z 25 lat na 30 lat, a niektóre wierzą w promowane przez media 40 lat...

 

Dla mnie najbardziej znaczącą zmianą były wpadki.

40 lat temu, wpadka kończyła się aborcją albo ślubem zazwyczaj - z presją obu rodzin. To bardzo szybko zdejmowało z rynku sporą liczbę mężczyzn i kobiet (pomijam że nadal sporo szło w tango). Szacunkowo 1/2 małżeństw była po wpadce. 20 lat temu, to zjawisko było w znacznym zaniku, dziś praktycznie nie występuje. Kobieta po 3 aborcjach nadal jest "singielką", facet z trzema "alimentami" nadal jest "singlem". I oboje siedzą na Tinderze.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Król Jarosław I napisał:

Większej hipokryzji dawno nie widziałem.

Wiesz ja też częśto mam podobne odczucia ale na serio widziałem parę tych konwersacji. Poza tym wiem co to za kobiety były- napierdalanie do pani chirurg dziecięcej  czy innej poważnej pani farmazonami w stylu PuA to czasami pokazuje niski poziom inteligencji emocjonalnej i to jest ta odklejka, że traktuje się wszystkie kobiety jak spod sztancy. Zresztą one też tak traktują nas. No ale o tym jest to Forum jak wszyscy wiemy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic odkrywczego nie napiszę, Bracia i tym piszą i sam się dzieliłem podobnymi historiami. Kiedyś było inaczej, dzisiaj jest inaczej. 15 lat temu sieć Plus oferowała czat FunSkan, założyła mi to koleżanka. Poznałem różne fajne panie, jedna była późnej miss województwa, z jedną byłem ok 2 lat, z inną powiedzmy ponad 4 ale to takie bardziej FF choć na wesele z nią poszedłem, z inną ONS i parę razy jakieś zabawy, ale była delikatnie mówiąc niezrównoważona psychicznie i stwierdziłem że seks to marna karta przetargowa. 

 

Ogólnie na początku dziewczyny chętnie odpisywały, w miarę się starały. Rzeczywiście można było kogoś poznać, ba tam też poznałem panią, która z perspektywy czasu wydaje się być najlepszą matką i żoną z jakimi miałem do czynienia. Bardzo rzadko wstawia zdjęcia na szajsbuka, ale po tych zdjęciach wydaje się być naprawdę dobrą matką i żoną, jest pracowita. Pytała mnie w przeszłości o pracę itd. Mam nadzieję że jest ze swoim mężem szczęśliwa, i nie zapadła na julkizm i p0lkizm. 

 

Dziś strefa randkowania zmieniła się na gorsze, gdyż przede wszystkim czasy się zmieniły. Kobiety są dużo bardziej zepsute i abstrakcyjnie wymagające. Jesteśmy starsi, mniej mamy okazji do wyjścia, mniej znajomych i znajomych znajomych.

Aplikacje randkowe? Nastawione na zysk. One mają NIE was parować, bo wtedy stracą klientów tylko to przeciągać, abyście wpłacili w system jak najwięcej.

 

Jakbym to ujął w skrócie: wcześniej kobiety nie miały dostępu do setek mężczyzn na kiwnięcie palcem. Dzisiaj mają, a prawo popytu i podaży działa, nie ważne czy chcemy czy nie.

 

Myślę że nie warto się na tym skupiać, skupmy się na rozwiązaniach - lookmaxing, szukanie kobiet w innych krajach, płatna miłość (zawsze się płaci, tak jak zawsze się troszeczkę gwałci), seks lalki (nie ma co się wstydzić, kobiety wsadzają sobie gumowe trzonki z młotków np) które za x lat stanieją i będą spopularyzowane.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Obliteraror said:

. Dla zwykłego zjadacza chleba przez grubą większość lat 90-tych było to raczej to, o czym słyszał, a nie widział. Zabawka dla zamożnych.

No bez przesady. Pierwszą "stronę" sobie coś w 1994 robiłem. 😁

 

Natomiast fakt, gdzieś do 2008 roku internet o ile zyskiwał gwałtownie na popularności, to nie stanowił totalnego zamiennika dla socjalizacji, a jedynie uzupełnienie. Role się odwróciły wraz z pojawieniem się smartfonów - to był gamechanger

 

Jednakowoż nawet dziś ta socjalizacja mimo wszystko całkiem dobrze egzystuje. Disco działa, puby działają, kluby wszelakie też, na różnych eventach latem tłumy ludzi. Więc nie można twierdzić, że smartfon wszystko zabił, bo nie jest to po prostu prawda. 

 

Ja osobiście uważam, że przez przeniesienie masy interakcji do neta dużo ludzi utraciło umiejętność (lub pewność siebie) prowadzenia interakcji na żywo. Często jak sobie zagadam do kogoś na żywo, szczególnie do młodziaków, to mam wrażenie, że niektórzy/re są zszokowani, że ot tak ktoś zagadał i wręcz złaknieni rozmowy. 

 

Ps. Oczywiście gadki się nie zaczyna od "Hej mała zrobisz loda?" 😁 Tytułem anegdoty, kiedyś na plaży w Sopot z kumplem eksperyment dla jaj robiliśmy i takie pytanie zadawaliśmy randomowym laskom "Hej piękna, zrobiłabyś loda dwóm przystojniakom?". Średnio co 8-10 albo odpowiadała "Tak" albo zaczynała drążyć temat. 😁

Edytowane przez maroon
  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpisy @Stary_Niedzwiedz i @Personal Best przyjmuję jako własne.

Małżonkę aktualną poznałem w 2001r więc 21 lat temu.

Przed nią były cztery inne z którymi cośtam kręciłem.

Z jedną dłużej.

Wygrała bezapelacyjnie żona.

Wiekiem. Urodą. Ogarnięciem.

 

Zawsze były panny sensowniejsze i normalniejsze w obsłudze.

I takie walnięte.

Fuckupy brały się z inwestowania swojego czasu i energii w te walnięte.

Bo człowiek nie potrafił odróżnić A od B.

O domyślnym działaniu w trybie "białorycerz" nawet nie napiszę

Bo chyba prawie każdy startował z tego etapu (poza tzw naturalami).

 

Jak była ładna sztuka to miała grono adoratorów że hej.

Nawet bez Insta, Tinda i reszty.

W okolicy, na uczelni, w pracy - gdziekolwiek.

 

Net już był.

Na UW miałem od 1996 (terminale tekstowe).

Prywatny od 1997 (modem 14400, od 1999 stałe łącze).

 

Natomiast net daje jedną rzecz.

Upowszechnienie wiedzy i możliwość dokonania porównań na większej próbie.

Oraz zglobalizowanie i skurczenie świata.

Co zarówno podbiło naturalną tendencję do hipergamii u kobiet.

(bo daję ułudę, że Książę i Czad są tuż za rogiem, prawie na wyciągnięcie ręki)

Jak i wiedzę o zasadach gry u mężczyzn - jeśli tylko zechcą ją poznać i wdrożyć (a tym już różnie).

 

Dostępność seksu jest obecnie IMO na dużo łatwiejszym poziomie niż w roku 2000.

Kiedyś trzeba było się pobujać z panną dłużej by coś się zadziało.

Teraz ten czas uległ radyklanemu skróceniu.

Mamy po prostu przyspieszone insta-czasy.

Szybsze poznawania się, szybszy seks, szybsze końce znajomości.

 

A prywatnie to mam już na to wywalone.

Urok wieku :)

To wiele ułatwia.

Bardziej fascynuje mnie mechanika relacji 'od kuchni'.

Zasady, świadome i podświadome procesy zachowawcze.

I umiejętność oraz wiedza zarządzania stanami emocjonalnymi drugiej strony.

Bezcenne bo bardzo użyteczne w życiu.

Nie tylko w równaniu kobieta - mężczyzna - związek - seks.

 

Ale to tzw mądrość etapu ;)

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Randkowałem najwięcej za czasów GG i grona. Były czasy, kiedy się ustawiałem z ludźmi na eventy. Wsiadaliśmy do busa, 45 osób i jazda po kraju na imprezy. Masę ludzi w taki sposób poznałem. Nie było FB, ustawki przez grono lub wydzielaliśmy skarbnika/organizatora w gronie znajomych. Chodziłem na wesela/studniówki/inne z ogłoszeń internetowych. Panienki wyrywałem w klubach, na domówkach. Byłą przez znajomych poznałem. Z dużą siatką znajomych nie miałem problemu, żeby wchodzić w różne akcje. Ciągle coś się działo, ale taki byłem i tak chciałem, żeby było. Najwięcej patologii przeżyłem z kobietami. Teraz, jak tak myślę to na żadnej fajnej randce nie byłem. Nawet, jak się ruchałem to coś było nie tak przed, w trakcie lub po. Wieczne pierdolenie. I tak z mocno towarzyskiego gościa zamieniłem się stopniowo w pustelnika. Teraz to mi się nawet gęby nie chce otwierać do ludzi.

 

Teraz, jakbym chciał to zrobiłbym tak samo, jak wtedy. Rynek matrymonialny to jedna sprawa, ale zawsze sukces w relacjach uzależniałem od dużej siatki towarzyskiej, od znajomości i wychodzenia razem z ludźmi. Jak tego nie ma to nie dziwię się, że trudno poznawać. Dla mnie pisanie głupot, jakieś tindery to nieśmieszny żart. Wszystkie interakcje w życiu miałem na żywo. Byłą wyrwałem, jak się nie goliłem kilka tygodni. Zarośnięty dziad totalnie, ujebane spodnie, ale miałem flow towarzyskie i temat wchodził gładko. Miałem wolę działania, byłem ambitny, ale to dla mnie teraz nic nie znaczy. Lubiłem patologiczne laski w dużym stopniu, bo sam za kołnierz nie wylewałem i różne dziwne rzeczy robiłem. Mi młodość już minęła. Na ostatniej randce to byłem może z 6-7 lat temu. Może nawet dłużej. Nie rozpaczam z tego powodu.

 

Współczuję tym kolesiom, którzy przekonają się/przekonują się o tym, co sam widziałem. Jedno wiem na pewno. Jeżeli nie chcesz rodziny, dzieci (mój przypadek) to lepiej na dziwki chodzić lub monk mode.

 

Ze starych czasów została mi przyjaciółka i z nią najlepiej mi się spędza czas, zero ciśnienia. W sumie jedyna kobieta, z którą utrzymuję teraz kontakt.

 

Widzę poza tym, co się odwala u kuzynów, w rodzince. Wszyscy dookoła z własnymi rodzinkami. Trzeba zapierdalać od rana do nocy, a druga sprawa, że zdrady i jakieś pojebane motywy na porządku dziennym, chociaż to wydają się normalni ludzie na pierwszy rzut oka.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Kespert said:

Pierwszy komputer PC na dzielni pojawił się w 1994r.

Bez przesady, u mnie w 1994 pojawił się Pentium 100 w domu. Znajomi wcześniej mieli 386, 486 SX/DX. Były Amigi o C64 czy Atari. Pierwsze kafejki  internetowe pojawiły się w 1996.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minutes ago, DOHC said:

Aplikacje randkowe? Nastawione na zysk. One mają NIE was parować, bo wtedy stracą klientów tylko to przeciągać, abyście wpłacili w system jak najwięcej.

Ktoś pamięta, że pierwsze aplikacje randkowe były płatne, a czasem płatne dla mężczyzn, dla kobiet gratis? Na tym zarabiali.

Rożnica między bezpłatną a "progiem bólu" czyli 100zł/mc, to wówczas było niebo a ziemia. Tani szajs kontra "przefiltrowane" panie szukające "poważnego" kandydata, chętnie i namiętnie ;) ech, wspomnienia.

Dziś wszystko jest "gratis" - a jeśli ktoś daje coś za darmo, to znaczy że Ty jesteś towarem.

 

1 minute ago, Orybazy said:

Bez przesady, u mnie w 1994 pojawił się Pentium 100 w domu.

Burżuje... ;) Dobrze pamiętam, kumpel wtedy dostał od ojca 386DX 40MHz, z dyskiem twardym. C64 i Atari nie liczę jako "komputerów".

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 lat temu randkowałem głównie na czatach. To chyba były najpopularniejsze miejsca do nawiązania znajomości. Czat na Interii wciąż istnieje, te na WP, Onecie zostały zlikwidowane. Trzeba było wykazać się jakąś tam elokwencją i gadką. Dopiero jak rozmowa się kleiła to prosiło się o zdjęcie wysyłane na maila. Ale też często po prostu rozmówcy się opisywali więc na spotkaniu face to face często były niespodzianki. Z tego co pamiętam, łatwiej było nawiązać znajomości także w klubach, kawiarniach. Dziewczyny były bardziej komunikatywne. Teraz wszyscy mają nosy w smartfonach i mam wrażenie, że bezpośrednia forma kontaktu większość kobiet przeraża. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że przez rozwój internetu wyszła bardziej na jaw prawdziwa natura kobiet i ich hipergamia, a także mężczyźni stali się bardziej świadomi dzięki takim forum jak LS.

 

Kiedyś o związku myślało się bardzo idealistycznie miał on jakąś wartość. Dzisiaj został zepchnięty do jakiegoś nowego rodzaju konsumpcjonizmu.

Czasy zmieniły się o 180 stopni kiedyś laska mogła porównać samca z gronem okolicznych samców/kandydatów teraz w ekraniku ma samców z całego globu. Pewnie to zbieg okoliczności iż Polki jakoś bardziej polubiły wycieczki.... :) 

Dodatkowo występuje jakiegoś typu zjawisko schizofrenii, gdzie laska wstawia przerobione zdjęcie, z marnego 6 liftuje się na 8-9 smv i oczekuje gości równych jej fake smv. Internet to po części sieć kłamstw i rynek matrymonialny został też tym zainfekowany. 

 

Jak wspomnieliście wcześniej, kręgi socjalne gdzie można było poznać partnera zostały mocno przesiane. Ludzie stali bardziej leniwi, hermetyczni, oddzieleni szkłem ekranu bez skłonności to podejmowania wysiłku w celu nawiązywania prawdziwych relacji. Brakuje w tym wszystkim naturalności jest lans, odgrywanie ról i chora rywalizacja damsko-męska. 

 

Podsumowując rynek matrymonialny stał się bardziej toksyczny względem tych 15-20 lat.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 lat temu, był 2002 rok i miałem 21 lat.

No to wtedy byłem od dwóch lat (w sumie z wytrzymanych pięciu) z bardzo fajną dziewczyną. 

Poznałem ją w lokalu, w Halloween 2000 (czy tam po prostu w noc przed 1 listopada). Siedziała przy stoliku z dwiema koleżankami, podszedłem, zagadałem i się zaczęło.

Pięć lat się z tego zrobiło, w łóżku była fajna i odważna, ze mną debiutowała w wielu perwersyjnych kwestiach, ale nie miała zahamowań. Do tej pory jest z niej niezła (ponad)czterdziecha, chociaż charakter jej się robił coraz gorszy, m. in. z powodu czego pokazałem jej drzwi.

Przed nią (czyli przed więcej niż 20 laty) miałem kilka innych dziewczyn, każdą poznałem albo wyrywając na ulicy, albo przez wspólnych znajomych. 

Moją pierwszą od mojego "pierwszego razu" poderwałem na ulicznej imprezie (łódzka Parada Wolności, jak ktoś ze starych rejwerów pamięta). Bardzo fajna (nadal atrakcyjna zresztą, maly zgrabny milfik) no i w wieku moich 17 lat zerwała mi plombę.

 

A ONSy w czasach licealnych też się zdarzały.

A to w budyneczku gospodarczym na imprezie działkowej w Sokolnikach. A to w toalecie a innej imprezie.

Luz, fajna gadka, spontan.

 

A co się zmieniło?

W zasadzie w sprawach damsko-męskich dla mnie nic. Co do zasady nadal mam tyle seksu i taki seks, jak chciałem.  W tych sprawach zatoczyłem koło :) Od biedy mogę zauważyć, że teraz jednak chcę innych (a raczej tych samych, tylko w innym etourage) rzeczy niż chciałem wtedy. 

W zasadzie najgorsze były pod tym względem lata małżeństwa (aktywnego, bo teraz jestem na wpisie biernym) - ale to większość żonatych zna.*

 

*mowa oczywiście o seksie małżeńskim, bez uwzględniania występów gościnnych

 

 

Edytowane przez Casus Secundus
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.