Skocz do zawartości

Tak to się żyje na tej wsi


Rekomendowane odpowiedzi

Mam nieopodal takiego sąsiada-Januszka gdzieś pod piedziesiątkę. Postawił sobie kiedyś tam na działce budowlanej taką popierdółkę letniskową. Jak wieść gminna niesie, żeby od żony uciekać, bo zbyt dobrze ze sobą nie żyją. Regularnie siedzi w tym swoim kurniku. Cały proceder rozjaśnia fakt, że Januszek nie ma swojego lokum tylko mieszka wraz z żoną i dziećmi u teściów w domu od czasów ślubu.

 

Jak to na wsi, ludzie więcej o sobie wiedzą niż się wydaje i wystarczy pogadać żeby się ciekawych rzeczy dowiedzieć. 😁

 

W każdym razie do Januszka dwa dni temu na letnisko karetka przyjechała i zabrała. 

 

Zachodzę dziś po jajka do sołtysa i cóż się dowiaduję. Ano podobno żona Januszka wystąpiła o rozwód (raz ją widziałem, na oko przed lub zaraz po 40, nieźle się trzymająca, nawet ładnie "dzień dobry" mi powiedziała. 😁) i zażądała Januszkowego letniska. O fakcie złożenia pozwu Januszka poinformowała telefonicznie, bo dawno w domu nie był, na co ten stanu przed czy nawet zawałowego dostał.

 

Sołtys zaś historię usłyszał od sąsiada, co karetkę dla Januszka wezwał. 😁

 

I tak to życie płynie z dala od wielkomiejskiego zgiełku. 😁

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żyłem i wychowałem się na wsi, to jest okropne xd brak anonimowości, ludzie wtrącają się w nieswoje sprawy. Jak jedzie karetka, to ludzie wychodzą na ulicę, albo co najmniej każdy wyjrzy chociaz przez okno. W rodzinach walka o natkę pietruszki, krytyka całej wsi gdy ktoś chce zrobić coś ambitniejszego. 

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krzy_siek pomieszkasz w mieście jako anon na którego każdy ma wyjebane, to zatęsknisz do sąsiadów. W blokach też wszyscy wszystko wiedzą, a obrabianie dupy bywa większe i bardziej nastawione na to jaką furę kto w garażu trzyma.

 

Wpis miał na celu przedstawienie jakie niespodzianki mogą czekać w związku małżeńskim, a nie że "na wsi obgadujo". 

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam w mieście jako anon, wolę to niż życie na wsi. Może kiedyś mi się odmieni. 

Tak, domyśliłem się jaki cel miał wpis, bliższy jest mi temat życia wieś/miasto niż małżeństwo, stąd offtop.

A co do meritum.

 

W znajomej wsi gość wybudował swojej, byłej już żonie, salon fryzjersko-kosmetyczny. Zainwestował dużo swoich pieniędzy, ona miała mniejszy wkład. Po jakichś 3 latach ona go zdradziła i wzięli rozwód.

Szczegółów nie znam, ale domyślam się, że przychodziły do niej klientki - żony bądź dziewczyny mężczyzn bardziej wpływowych niż jej mąż rolnik z niewielkim dobytkiem (zazdrość, wzrost niezadowolenia z męża), to tego pani znacznie się podtuningowała zabiegami medycyny estetycznej, jako że w takich tematach też zaczęła się obracać. Także, nastąpił wzrost atrakcyjności kobiety, pojawił się większy przestrzał między poziomami ona/on.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minutes ago, maroon said:

i zażądała Januszkowego letniska. O fakcie złożenia pozwu Januszka poinformowała telefonicznie, bo dawno w domu nie był, na co ten stanu przed czy nawet zawałowego dostał.

Koło mnie z trzydzieści lat temu domek postawił pan A. Jak wieść gminna niesie bez pozwolenia ale obrotny był bo gdy nadzór się zainteresował szybko mu plany architekt wyrysował, urzędnik klepnął i domek stał dalej. Ostatnie dwadzieścia lat mieszkał sam, żona w mieście w mieszkaniu. Co tydzień przyjeżdżała żona obecna i była. czasem syn. Posiedziały weekend (piękna okolica) i do miasta.

Szczęśliwie tak żył 20 lat, dożył ponad osiemdziesięciu wiosen. Piękna jesień życia.     

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już wolę mieszkać na wsi z ogarniętymi sąsiadami. W mieście to możesz umierać na przystanku i nikt nawet uwagi nie zwróci. 

Szkoda chłopa ale teraz już mogę się domyślać czemu tak chętnie przyjeżdża do mnie na wieś taki gościu. Czyżby też uciekał od żony? 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, yrl said:

Czyżby też uciekał od żony? 

Pogadaj z dowolnym wędkarzem, prawdę ci powie, że ryby to drugorzędna sprawa, spokój z dala od domu najważniejszy. 😁

 

Dlatego ja uważam, że każdy powinien mieć przynajmniej dwie miejscówki przystosowane do całorocznego zamieszkania. Czy drugą będzie letnisko na wypasie, czy mały domek na ROD, nie ma znaczenia. Ważne żeby w razie czego móc się gdzieś na spokojnie i bez czyjejś łaski zaczepić.

 

tiny-house-low-country-tiny-home-exterio

 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, krzy_siek said:

ludzie wtrącają się w nieswoje sprawy

Ogień leci z komina zamiast dymu - trzech sąsiadów leci z drabiną, gaśnicą.

Nieznana osoba chodzi po ślepej ulicy pod domem - telefon od sąsiada, że "obcy" się kręci koło mego domu...

Przypomina mi się londyński eksperyment - psycholodzy puszczali nocą odgłosy (sfingowanej) awantury z pobiciem, coraz głośniej i coraz "ostrzej", mierząc ile czasu potrzeba na reakcję... Nikt nie zareagował.

 

3 hours ago, maroon said:

i zażądała Januszkowego letniska

I to by było na tyle, w kwestii "równego podziału mienia" w przypadku rozwodów. Ostatnią koszulę z grzbietu, bo "to dla dzieci" albo "jej się należy" :(

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wsi spokojna, wsi wesoła!
Który głos twej chwale zdoła?"

 

Niechętnie i chyba tylko przymuszony jakimiś okolicznościami, zamienił bym aktualne mieszkanie na wsi na wielkie miasto. A mieszkałem wiele lat w samym centrum Poznania, potem w żoliborskim bloku z szemarnym sąsiedztwem nieopodal (na szczęście policja cały czas go pilnuje, żeby nie wyszedł i nie pogryzł ludzi). W zasadzie nigdzie mnie nie obchodziło czy ktoś mnie obgaduje czy podgląda (niech się wstydzi, ten kto widzi) i tak samo tutaj. Kompletnie nie jesteśmy włączeni w żadne stosunki z dalszymi niż jeden budynek sąsiadami. Poza oczywiście małżeństwem z krowim gospodarstwem (źródło mleka) czy naszym oswojonym sklepikarzem (swojskie jajka spod lady, warzywa z ogrodu itp.). Jest jakoś swojsko, spokojnie, żyje się wolniej i chyba treściwiej, bez tych wszystkich miejskich rozpraszaczy i drobnych złodziejaszków czasu i uwagi. Myśl, że mielibyśmy wrócić na nasze stare mieszkanie w WAW powoduje u nas ciary. Jedyne czego nam tu brakuje to większego kawałka ziemi na mały permakulturnik. 

 

5 minutes ago, Kespert said:

I to by było na tyle, w kwestii "równego podziału mienia" w przypadku rozwodów. Ostatnią koszulę z grzbietu, bo "to dla dzieci" albo "jej się należy"

Tak to działa. Ten głęboki, może często nieuświadomiony mechanizm kobiecy, budzi się w takich momentach i staje z karabinem na baczność. Facetowi nic się nie należy, bo zawsze jest oprawcą a pani - ofiarą. Któż z nas nie zna skali i rodzaju racjonalizacji sytuacji przez panie i konwertowania ich wizji na swoją maksymalną korzyść. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie najświeższe to robol, który po skurwieniu się baby stwierdził, że bez orzekania o winie i musi jej oddać za pół domu, który odziedziczył po dziadkach i drugi, który dał babie na liposukcje, wyładniała poszła się skurwić nazad gruba się zrobiła i ją przygarnął.

 

#Siłąmężczyzn #BukChonorOjczysna #KobietyTszebaSzanować #CoTyŚlubuNieChcesz?

  • Like 4
  • Haha 5
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Król Jarosław I napisał:

że bez orzekania o winie i musi jej oddać za pół domu, który odziedziczył po dziadkach

 

On tak serio, przecież majątek uzyskany w wyniku spadku nie wchodzi do majątku wspólnego :D 

 

No chyba, że przepisał na nią 1/2 nieruchomości :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

 

On tak serio, przecież majątek uzyskany w wyniku spadku nie wchodzi do majątku wspólnego :D 

 

No chyba, że przepisał na nią 1/2 nieruchomości :D 

 

X lat temu też się skurwiła ale jej "wybaczył", teraz z jego relacji wynika, że myszka znalazła sobie jakiegoś patusa po kryminale ale latają się ruchać pod las bo patus kwadratu nie ma, co do domu (po drugiej zdradzie o której mu córka powiedziała) to stwierdził, że to mimo wszystko jego żona i jej się należy.

 

To jest mężczyzna! A nie jakiś incel z bs... TFU...

  • Like 1
  • Haha 10
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wieloletnim życiu w mieście doceniam zalety rodzinnej wsi. Cicho, spokojnie, wszędzie blisko, gdzie się nie ruszysz, masz fajną miejscówkę na piwo. Natura. A ludzie wszędzie są wścibscy.

18 godzin temu, maroon napisał:

Januszek nie ma swojego lokum tylko mieszka wraz z żoną i dziećmi u teściów w domu od czasów ślubu.

Zatem koniec mógł być tylko jeden. 

Podstawowa zasada - nigdy nie być na czyjejś łasce, zwłaszcza teściów.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, maroon napisał:

W blokach też wszyscy wszystko wiedzą, a obrabianie dupy bywa większe i bardziej nastawione na to jaką furę kto w garażu trzyma.

 

 

Jak jest ogromny blok wtedy nie ma szans, aby wszyscy się tak dobrze znali. Chociażby falowiec w Gdańsku czy super jednostka w Katowicach. W przypadku mniejszych bloków, wtedy jest szansa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, nowy00 said:

Jak jest ogromny blok wtedy nie ma szans, aby wszyscy się tak dobrze znali. Chociażby falowiec w Gdańsku czy super jednostka w Katowicach. W przypadku mniejszych bloków, wtedy jest szansa.

Mało która wieś ma 1000 domów. 😁

 

Mieszkając w małych bloczydłach, to zawsze mniej więcej 50-80% ludzi się znało i obgadywało, najbardziej tam, gdzie było dużo niepracujących ze względu na bombelki pań. A najlepsi byli dziadziowie pilnujący garażu, których jedna wspólnota zatrudniała. Ci to o każdym wszystko. 😁

 

A np. kamerdyner w apartamentowcu to niby nic nie wie o nikim? 😁 On musi wiedzieć. Po to jest. 

 

W molochach to ja osobiście bym psychicznie nie wytrzymał. Za dużo ludzkiego robactwa dookoła. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, maroon napisał:

Mieszkając w małych bloczydłach, to zawsze mniej więcej 50-80% ludzi się znało i obgadywało, najbardziej tam, gdzie było dużo niepracujących ze względu na bombelki pań. A najlepsi byli dziadziowie pilnujący garażu, których jedna wspólnota zatrudniała. Ci to o każdym wszystko. 😁

W tych mniejszych blokach plotki też mi się zdaję, że odchodzą dobre :D

19 minut temu, maroon napisał:

A np. kamerdyner w apartamentowcu to niby nic nie wie o nikim? 😁 On musi wiedzieć. Po to jest. 

Tak, taki kamerdyner może być źródłem informacji :)

21 minut temu, maroon napisał:

W molochach to ja osobiście bym psychicznie nie wytrzymał. Za dużo ludzkiego robactwa dookoła. 

Nie wydaję mi się, że w bloku falowiec Gdańsk gdzie stąd informacja iż tam mieszka około 6tysięcy osób:

https://www.national-geographic.pl/artykul/gdansk-mikroklimaty-betonowej-fali

lub super jednostka w Katowicach z liczbą mieszkańców około 3tysięcy:

https://www.smartage.pl/superjednostka-olbrzymi-blok-w-katowicach/

ludzie o sobie wiedzą nawzajem jeśli tam nie ma żadnego kamerdynera czy tego typu osoby.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam coraz więcej takich historii i coraz częściej wstaję naładowany pozytywną energią i wdzięczny losowi, że nie dałem się zbeciakowac żadnej kobiecie, byłem sobie zawsze samotnym wilkiem i żyłem ostrożnie. Jakże różna jest moja perspektywa od jego, a gdybym się 15 lat temu ożenił, możliwe że podzieliłbym jego los...

 

Nigdy żadnych wspólnych finansów z kobietą, żadnych bombelków, żadnego wspólnego mieszkania! Kobiety tylko jako dodatek do spełnionego samotniczego życia!

  • Like 4
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minutes ago, nowy00 said:

W tych mniejszych blokach plotki też mi się zdaję, że odchodzą dobre :D

Tak, taki kamerdyner może być źródłem informacji :)

Nie wydaję mi się, że w bloku falowiec Gdańsk gdzie stąd informacja iż tam mieszka około 6tysięcy osób:

https://www.national-geographic.pl/artykul/gdansk-mikroklimaty-betonowej-fali

lub super jednostka w Katowicach z liczbą mieszkańców około 3tysięcy:

https://www.smartage.pl/superjednostka-olbrzymi-blok-w-katowicach/

ludzie o sobie wiedzą nawzajem jeśli tam nie ma żadnego kamerdynera czy tego typu osoby.

 

W Wawie na tzw. Osiedlu za Żelazną Bramą, gdzie stoją takie mrówkowce z mikromieszkankami na dole w holu była kantyna gospodarza domu i tam panie jeszcze na początku naszego wieku siedziały i każdemu dzień dobry mówiły. Myślę że z widzenia większość osób kojarzyły. Tam w kazdym takim bloku coś ze 300 mieszkań chyba jest. 

 

No ale oczywiste, że w dużym skupisku wszyscy ze wszystkimi się nie znają. Ja u siebie na wsi na około 200 domów utrzymuję kontakt może ze 4, więc też nie przesadzajmy. A że z widzenia kojarzę połowę to inna bajka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, maroon napisał:

W Wawie na tzw. Osiedlu za Żelazną Bramą, gdzie stoją takie mrówkowce z mikromieszkankami na dole w holu była kantyna gospodarza domu i tam panie jeszcze na początku naszego wieku siedziały i każdemu dzień dobry mówiły. Myślę że z widzenia większość osób kojarzyły. Tam w kazdym takim bloku coś ze 300 mieszkań chyba jest. 

 

Przy tej ilości mieszkań też mi się wydaje, że z widzenia się kogoś kojarzy.

 

19 minut temu, maroon napisał:

No ale oczywiste, że w dużym skupisku wszyscy ze wszystkimi się nie znają.

Bo liczba mieszkańców około 6tysięcy w bloku niczym jakieś mniejsze miasteczko, widziałem ten falowiec na żywo i spory jest:

en-01475098-1650-800x500_c.jpg

 

3 godziny temu, zychu napisał:

Podstawowa zasada - nigdy nie być na czyjejś łasce, zwłaszcza teściów.

Unikać tego, prawda.

Choć znam trzy małżeństwa mieszkające razem z teściami. Wszystkich łączy jeden mianownik, panowie przeprowadzili się do teściów czyli rodziców żony a nie na odwrót. Więzi gości ze swoją prawdziwą rodziną często mogą zanikać.

Nawet, jak jest wspólny wyjazd znajomych i jedzie tam jakaś para widać, że częściej na takim wypadzie jest matka córki a nie np. matka syna :D 

 

Januszek poszkodowany a kobiecie się włączył mocno kalkulator nawet na jakieś tam letniskowe lokum.

Edytowane przez nowy00
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, krzy_siek napisał:

Żyłem i wychowałem się na wsi, to jest okropne xd brak anonimowości, ludzie wtrącają się w nieswoje sprawy. Jak jedzie karetka, to ludzie wychodzą na ulicę, albo co najmniej każdy wyjrzy chociaz przez okno. W rodzinach walka o natkę pietruszki, krytyka całej wsi gdy ktoś chce zrobić coś ambitniejszego. 

Kiedyś - sięgając do pamiętnych opowieści dziadków/starszych, w dużym stopniu nie było anonimowości i egoizmu, ponieważ...

Ludzie sobie pomagali. Karetek nie wzywali, bo nie było telefonu, a nawet jeśli, to nie sposób dojechać do miejsca bez odpowiednio utwardzonej drogi.

Sąsiedzi przy zbiorach pomagali KAŻDEMU we wsi, do momentu, aż ostatni wszystkiego nie zebrał. Siadali wieczorami wspólne, rozmawiali, oglądali (gdy był np. 1 telewizor na wsi, "tosz czarna magia").

Na "zabawy" się chodziło i kiedyś to "kurła było", nie jak teraz - wyrzucą z klubu za ruch*nie laski w kiblu. Tłukli się kaflami od pieca 😅

 

Wychowałem się na wsi z rodziną względnie normalną i choć jedynie mogłem posłuchać o tym, co wspominam wyżej, to z chęcią wróciłbym z zaj*banego hałasem, tłokiem, szczurzo-ludzkim mieszkaniem w bloku na wieś.

Lecz...chyba praca mnie trzyma. Albo sobie to jedynie tłumaczę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minutes ago, nowy00 said:

 na jakieś tam letniskowe lokum.

No w tym akurat miejscu to uzbrojona, ogrodzona i urządzona działka jakieś ~250 tys. plus domek z 50-70. Także nie jakieś tam, tylko konkretny pieniądz. 😁

 

Kumpel jak się rozwodził w latach 90-tych, to zostawił żonie "jakąś" działkę nad Zalewem Zegrzyńskim z dostępem do wody. Wtedy była warta coś 50k dziś dobrze ponad milion 😁 Także trzeba uważać co się komu oddaje. 😁

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Cham Niezbuntowany napisał:

Kiedyś - sięgając do pamiętnych opowieści dziadków/starszych, w dużym stopniu nie było anonimowości i egoizmu, ponieważ...

Ludzie sobie pomagali. Karetek nie wzywali, bo nie było telefonu, a nawet jeśli, to nie sposób dojechać do miejsca bez odpowiednio utwardzonej drogi.

Sąsiedzi przy zbiorach pomagali KAŻDEMU we wsi, do momentu, aż ostatni wszystkiego nie zebrał. Siadali wieczorami wspólne, rozmawiali, oglądali (gdy był np. 1 telewizor na wsi, "tosz czarna magia").

Na "zabawy" się chodziło i kiedyś to "kurła było", nie jak teraz - wyrzucą z klubu za ruch*nie laski w kiblu. Tłukli się kaflami od pieca 😅

 

Wychowałem się na wsi z rodziną względnie normalną i choć jedynie mogłem posłuchać o tym, co wspominam wyżej, to z chęcią wróciłbym z zaj*banego hałasem, tłokiem, szczurzo-ludzkim mieszkaniem w bloku na wieś.

Lecz...chyba praca mnie trzyma. Albo sobie to jedynie tłumaczę.

Ja mam 29 lat, to co opisujesz to też słyszałem, a nawet na sobie odczułem (pozytywnie) w jakimś stopniu końcówkę tego stanu rzeczy.

Kiedy gościowi spaliła się stodoła, to cała wies mu pomagała, przywoziła surowce (zboże, siano), pomagała w przebudowie.

Praca przy żniwach czy zbieraniu ziemniaków - tutaj normalnym było, i w sumie dalej jest, "pomoc za pomoc". Z tą różnicą że obecnie to rodzice nie są w stanie nikogo za hajs wynająć do pomocy, bo ludize korzystają ze świadczeń socjalnych i im się nie chce / nie opłaca. Ale, taka pomoc wymienna to dalej działa.

Znałem prawie każdego w podstawówce i gimnazjum, znałem rodziców znajomych - w moim roczniku i =-3 roczniki.

Wieczorami ludzie za mojego dzieciństwa wychodzili na ulicę, po prostu postać i pogadać. Wtedy jeszcze działał wiejski bar. Obecnie bar od 10 lat nie działa i ludzie siedzą w domach, ulice puste. "Miejscowi" poumierali, młodzi się powyprowadzali, kobiety do miast a mężczyźni w większości, albo do sąsiednich większych miejscowości, albo pracują za granicą w rzeźniach bądź na tasmach produkcyjnych. Dużo "obcych", ludzi którzy dorobili się i wybudowali z dala od większej cywilizacji.

 

Prawdę mówiąc też trochę czasami za tym tęsknię. Ostatnio jednak dużo wścibskich ludzi sie wpierdala w moje sprawy, stąd tak trochę negatywnie się wypowiedziałem co do życia na wsi - bo obecnie doceniam życie w mieście gdzie nikt mi nie marudzi i ciocie dobre rady nie 'pomagajo'.

 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, maroon napisał:

No w tym akurat miejscu to uzbrojona, ogrodzona i urządzona działka jakieś ~250 tys. plus domek z 50-70. Także nie jakieś tam, tylko konkretny pieniądz. 😁

Kobieta wiedziała na czym położyć łapę :)

Czemu więc podajesz, że popierdółka a chodzi o coś lepszego :D

22 godziny temu, maroon napisał:

Postawił sobie kiedyś tam na działce budowlanej taką popierdółkę letniskową.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o miasto, to ja uwielbiam w nim właśnie anonimowość. Nie czuję się w żaden sposób "lepszy", że mieszkam w 60m "apartamencie", po prostu podoba mi się fakt, że od prawie 15 lat nikt tu nic o mnie nie wie, nikogo nie interesuje czy jestem singlem czy nie, czy chodzę do kościoła czy nie, itp. Wścibscy ludzie ze wsi odbierają mi smak życia, a i tak w razie wypadku/choroby można liczyć tylko na siebie, wiec IMO mieszkanie na wsi pod tym względem nie daje przewagi.

  • Like 4
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.