Skocz do zawartości

Dot. zachowania kobiet wobec chorych facetów


Rekomendowane odpowiedzi

No Panowie, musiałam założyć ten temat, bo bym się udusiła. Teraz perspektywa bab, rezerwatek, himalajek, ot co!

 

Mamy zimę, choroby i infekcje czają się wszędzie, bezczelne. To nie omija także mężczyzn, dziwne. Na szczęście macie nas:D 
 

Rozróżniałabym reakcje kobiet z rodziny - matek, starszych sióstr - te zawsze przynoszą herbatkę, okrywają pierzyną i są nadopiekuńcze wobec swoich bombelków (nawet tych po 30) i partnerek - tutaj liczy się staż w związku, ale ogólnie też dostrzegam wsparcie, może czasem doprawione jakimś żartem o facecie z katarem, ale ogólnie pozytywne zachowania.

 

Mój narzeczony choruje na stwardnienie rozsiane, na razie łagodne, bywa chorowity, miewa migreny, bierze 4 różne leki dziennie. Na co dzień o tym nie pamiętam, takim go poznałam, ale w gorszych chwilach robię co mogę, aby i on mógł „zapomnieć”, poczuć się lepiej. To naturalny odruch wobec osoby, którą kochamy i szanujemy. Szacunek jest tu ważny, przezwycięża zauważanie słabości. Wobec ex, do którego tego nie czułam, nie byłam tak opiekuńcza. To wszystko kwestia tego jak się dobierzemy, czy traktujemy siebie jako „ostateczną parę do tworzenia domu i rodziny” i czy facet jest męski na innych polach.

 

Druga grupa to babki z pracy/uczelni etc. - wobec bliskich znajomych też staramy się być miłe (pytamy, proponujemy kupienie herbaty, doradzamy; no trochę

matkujemy), ale mnie choćby wkurza jak do biura czy na wykład przyłazi ostentacyjne kaszlący i prychający facet opowiadający o swojej gorączce. Jestem cicho, ale w głowie pojawiają mi się myśli „oho, umierający, po cholerę tu jesteś jak tak Ci źle?”. Hipochondryków, marud i wiecznie przeziębionych jest sporo, również wśród mężczyzn. Ciężko jest ich traktować poważnie, tym bardziej jak na co dzień zgrywają poważnych. I tyle. 

 

Rezerwatki, Wasza kolej! 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój mąż nie przesadza, gdy jest chory. 

Raczej delikatnie znosi przeziębienia. 

Zresztą, szczerze mówiąc, to ja przez ostatni rok ciągle byłam chora, praktycznie raz w miesiącu łapała mnie infekcja przez osłabiony układ odpornościowy. Zwłaszcza, że ciągle byłam wśród ludzi.

Mój mąż zawsze przynosił mi leki, robił herbatki. Termofor napełniał gorącą wodą.

Raz miał problemy z kręgosłupem, to musiałam przynosić mu jedzenie do łóżka. O tylko raz był w takim stanie. 

Raczej nie jesteśmy przewrażliwieni na punkcie chorób. Muszę być naprawdę chora i obolała, żeby komuś się skarżyć. Ogólnie pod względem wytrzymałości fizycznej, uważam siebie za dość wytrzymałą osobę. Niestety wymagam tego również od innych, co wpływa na moją ostateczną ocenę tych osób... Często nadużywam określenia, że ktoś jest leniwy, no przecież ja w jego stanie bym to zrobiła bez problemu.

Stąd też nie szkoda mi większości osób.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy starszak poszedł do przedszkola rok temu regularnie wszystkich nas powala. Od września już 2 jelitówki i covid. W tym przypadku znacznie zmienia się level gry i nikt niestety już za nikim z herbatką cały dzień nie biega, każdy równo umiera w swoim okopie resztkami sił próbując dzieci tylko jakoś oporządzić (które zachowują się, biegają i wymagają tyle co normalnie, tylko dodatkowo wymiotują i krzyczą 2x bardziej). Jak któremuś z nas się polepszy to wspiera drugie, ale zazwyczaj u wszystkich wszystko na raz.

 

Chorowanie z przeszłości kojarzy się nam z jakimś onirycznym snem, wakacjami marzeniem. No ale tak to jest.

 

9 godzin temu, Hatmehit napisał:

Mój narzeczony choruje na stwardnienie rozsiane, na razie łagodne, bywa chorowity, miewa migreny, bierze 4 różne leki dziennie. Na co dzień o tym nie pamiętam, takim go poznałam, ale w gorszych chwilach robię co mogę, aby i on mógł „zapomnieć”, poczuć się lepiej. To naturalny odruch wobec osoby, którą kochamy i szanujemy.

Życzę wam żeby choroba przebiegała najłagodniej jak tylko się da. Dużo zdrówka.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chorować najgorzej jest, gdy jesteś sam. Nawet głupia grypa czy przeziębienie wbija w chandrę. Spotkałem się jednak z tym, że wy - babki, jakoś tak krzywo patrzycie na chorobowe mężczyzny. Jakbyście niedowierzały. Ma to związek pewnie z waszą nietolerancją na męską słabość. Jednak poza mężczyznami, wszystkich innych - w tym dzieci i inne kobiety - traktujecie z dużym poświęceniem. Tak przynajmniej mi się wydaje. Czasami takim, że aż kichy się wywracają.

Edytowane przez I1ariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że to kwestia partnerstwa i wzajemnej relacji. Jeśli w trakcie choroby partner nie przejmował części obowiązków lub nie otaczał minimalną opieką, to taka kobieta wyrabia w sobie nawyk pracy i dbania o samą siebie bez względu na samopoczucie. Potem oczekuje takiego samego podejścia od partnera. Nikt natomiast nie dał nam prawa do komentowania czyjegoś odczuwania w trakcie choroby, bo jest to kwestia indywidualna. Dlatego memy porównujące poród do męskiego kataru jakoś nie wywołują u mnie salwy śmiechu. Pozwólmy po prostu każdemu na funkcjonowanie w chorobie tak jak to czują i jeśli tylko mamy taką możliwość to pomagajmy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat tak się złożyło, że jestem przeziębiony.

 

Gdyby kobieta na mnie krzywo patrzała, że odpoczywam i próbuję dość do siebie to byłoby jasne, że mam do czynienia z kobietonem wypranym z elementarnego rozumienia, nie znającym swojej roli i nie potrafiącej być człowiekiem jako takim.

Kobiety zadaniem jest wtedy wspomóc proces leczenia. Jeśli kobieta tego nie rozumie to niestety nie rozumie swojej roli i wydaje się, że jest zwyczajnie zagubiona czy musi przyswoić jakieś podstawy bycia człowiekiem w ogóle.

Z drugiej strony nawiązując do tematu nie rozumiem dlaczego miałbym być z osobą w drużynie zwanej partnerstwem skoro jedno patrzy na drugiego z pogardą, bo zachorował dla mnie to abstrakcja. Kobieta powinna mieć na oku, że teraz jest jej czas by się wykazać i dopomóc swojemu ukochanemu a nie słać jakieś pogardliwe spojrzenia.

 

Natomiast jeśli uznać, że mężczyzna nie ma nawet prawa zachorować bo wielka dama zrobi grymas to sorry ale aż mi przykro w tym momencie każdego faceta, który zachorował. 

 

Jeszcze jedna ważna sprawa.

Jeśli pozwalacie na takie spojrzenia czy pogardę bo zachorowaliście od kogoś bliskiego czy tym bardziej kogoś kto wam przysięgał "w zdrowiu i chorobie" to zastanówcie się nad sobą bo tam wasz niewidzialny wzrok powinien spojrzeć. Niezależnie od tego czy jesteście w ciele kobiety czy mężczyzny.

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.