Skocz do zawartości

Czy wraz z wiekiem (doświadczeniem), wzmaga się egoizm, obojętność, wyrachowanie, socjopatia?


krzy_siek

Rekomendowane odpowiedzi

5 godzin temu, smerf napisał:

 

Rozwijałem taki dywan i zgadaj jak to się kończyło? Inne małpy 2.0 zaczęły to wykorzystywać do granic możliwości.

OK. Bywa i tak. 
Dalej ten dywan rozwijasz czy raczej  wchodzisz na te rozwijane przed Tobą?

5 godzin temu, smerf napisał:

 

Przez zło mam na myśli naszą zwierzęcą naturę i niskie nieokiełznane popędy.

Hmm. Jednak popędy większość z nas jest w stanie okiełznać. Ci co nie umieją, są na ogół izolowani. Albo w psychiatryku albo w więzieniu.

5 godzin temu, smerf napisał:

Myślimy przyziemnie i często działamy egoistycznie.

Owszem, nie znaczy to że jest to tożsame z byciem złym. 

5 godzin temu, smerf napisał:

Wystarczy popatrzeć w jakim kierunku zmierzamy jako cywilizacja i społeczeństwo. Czy większość nie jest manipulowana i okradana przez tych wyżej?

Tak było zawsze. Ale między innymi dzięki temu  latamy w kosmos. 
Ktoś musiał wymyślić religie i państwo by się to wszystko kręciło.
 

5 godzin temu, smerf napisał:

Czy nie ma mniej praw i czy nie jest wykorzystywana w różnoraki sposób? 

Jeszcze jak

5 godzin temu, smerf napisał:

Czym się różni małpa zbierająca banany pod swoje drzewo pastwiąc się i skacząc? Pokazując innym w sadzie ile ma bananów  ale i nie dając nikomu nawet dotknąć od np. od takiego Cristiano Ronaldo co wstawia 50ty super samochód do swojego wielkiego garażu i się chwaląc się tym na TikToku?

Niczym to jest ta sama wersja tylko trochę w innym wydaniu.

Czym się różnisz od komunisty?

Jego pieniądze, jego wybory.

To ze nie są optymalne dla większości to inna rzecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Dziękuję bardzo za liczne odpowiedzi. Skłoniły mnie one do refleksji, nad rzeczami o których nie myślę na co dzień, a tak właściwie to raczej nigdy. Czytałem wypowiedzi po kilka razy i jeszcze będę wracać.

 

22 godziny temu, Messer napisał:

jeżeli nie rozumiesz nieświadomych zależności jakie rządzą światem i ludźmi, nie wchodź w ten rodzaj filozofii. Rezultat ZAWSZE dostaniesz jako negatywny, że wszystko jest do dupy, wszystko się skończyło i w ogóle jest koniec świata

Czuję się w jakiś sposób zmuszony do 'wejścia w filozofię' jak to ująłeś, ponieważ ostatnio, tak jak to opisujesz, mam same negatywne wnioski, czyli że ludzie to zwierzęta, lubią wykorzystywać innych, na odwdzięczenie się można liczyć gdy ktoś jest w jakiś sposób zależny itd. Nie chcę myśleć w ten sposób, chcę przeprogramować myślenie

 

22 godziny temu, Messer napisał:

Jak jesteś przeciętnym człowiekiem, to nie znasz swojego umysłu i nie wiesz jak bardzo kocha on negatywność i jest paranoicznie nastawiony względem tego, żeby kochać niesprawiedliwości, strach, przewidywania najgorszego i spisków, najgorszych obrotów wydarzeń, wielbienia wątpliwości,

Dokładnie tak jest, myślę że to mechanizm ewolucyjny, unikanie zagrożenia, nawet praktycznie nieprawdopodobnego, za cenę ominięcia okazji.

@Messer W swojej wypowiedzi opisałeś, a przynajmniej ja to tak interpretuję, mechanizm błędnego koła, powiedzmy taki efekt kuli śnieżnej, albo jak to mawiał św. Mateusz "Kto ma będzie mu dane". Na przykład jeśli ktoś jest chamem to w sumie może przyciągać takich ludzi (cham może chcieć skrócić chama) przez co jeszcze bardziej osoba utwierdza się w takiej postawie i to się napędza. Nie myślałem o tym w taki sposób. 

 

Ogólnie to wnioskiem jaki teraz wysuwam, to że należy być pozytywnym, optymistycznym, pozytywna energia, stan, ale jednocześnie nie być naiwnym i mieć w sobie coś ze zdrowego egoizmu. Jeśli się da, to zmienić środowisko, bo to ono w dużym stopniu wpływa na ludzi - akurat przeprowadzam się właśnie do innego miasta, ale nie przez cel zmiany otoczenia. Będzie Gdańsk, morze, tam zawsze czułem się dobrze, ludzie do mnie sami zagadywali w różnych sytuacjach.


 

22 godziny temu, Messer napisał:

jak ktoś próbuje do mnie wyskakiwać z lekką agresją to nauczyłem się zjednywać tych ludzi, prawić im lekkie komplementy i ostatecznie mogą być nawet moimi znajomymi - w każdym razie tracą tą negatywność.

Muszę się tego nauczyć
 

15 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

Dlatego właśnie ja staram się przebywać z jak najmłodszymi ludźmi, a poza jednym, żaden z moich pracowników nie ma więcej niż 30 lat

Pamiętam spotkanie z ludźmi ze studiów, rok po ukończeniu. Inni ludzie. Z młodych, energicznych, stali się smętni, zrezygnowani, zdołowani...

 

14 godzin temu, maroon napisał:

wolontariaty, gdzie często jest dużo młodych ludzi nieskażonych jeszcze za mocno interesownością

Tak, myślałem o tym, może się zaangażuję jak zakończę przeprowadzkę
 

14 godzin temu, Trevor napisał:

Zawsze powtarzam że syty głodnego nie zrozumie. To co mamy gdzie się wychowaliśmy, jaka mamy rodzinę, i jakich dokonalismy wyborów ma znaczenie. I jak by źle nie było to da się z tego wygrzebać czasem trzeba tylko sporo pracy.

(...)

Ludzie którzy od początku mieli dobrze nigdy tego tak naprawdę nie docenią. Trzeba od życia troche po dupie dostać żeby się obudzić. 

Ze mna jest tak, że wyrwałem się z małej wsi, rodzice zajmowali się głównie rolnictwem (mało-hektarowym). Bardzo dobrzy ludzie i dobrze się z nimi obecnie dogaduję i często kontaktuję. Jednak bardzo długo byłem zagubiony, nie wiedziałem czym się zająć, co warto co nie, w jaki sposób gdzieś się wkręcić i piąć, jak działa prawo/przepisy, jak coś załatwić, jak działa zarabianie pieniędzy itd. Finalnie wyszedłem OK z dużym wysiłkiem i permanentnym poczuciem zagubienia i wątpliwościami. Nie wiem, czy czuję się lepiej od osoby, która mój etap osiągnęła mniej wysiłkowo przez rodzinę, nadaną pozycję społeczną z góry, kontakty. Wydaje mi się, że tylko napracowałem się więcej i dalej często mam ciężej. Może po prostu nie umiem doceniać siebie i tego co mi się udało.

 

11 godzin temu, Obliteraror napisał:

Ale nie byłbym aż takim czarnowidzem prywatnie co do ludzkiej natury wraz z upływem lat ;) To nie jest tak, że ktoś totalnie zwiędłym chujkiem się staje na pstryknięcie palcami. Po prostu nagle wylezie z niego prawdziwa natura, która aż tam się gotowała. Jak z pieniędzmi. One nie zmieniają człowieka. Nigdy w to nie uwierzę, jak pisałem N-razy. Tylko pokazują, jaki jesteś naprawdę.

Myślę że nie można tego sprowadzić do jedynie wychodzenia z człowieka jego prawdziwych cech. To, co jest prawdziwe, zależy chyba od środowiska. Tak jak wodór, reagując z tlenem spowoduje wybuch, a reagując z azotem powstanie amoniak - wszystko zależy od otoczenia (tlen lub azot  -> bardziej lub mniej egoistyczni ludzie) oraz środowiska (temperatura, ciśnienie, katalizator ->przepisy, mechanizmy wsparcia dla przedsiębiorstw, pogoda, krajobraz ..)
 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, krzy_siek said:

 

Myślę że nie można tego sprowadzić do jedynie wychodzenia z człowieka jego prawdziwych cech. 

 

Z człowieka najwięcej wychodzi w sytuacjach ekstremalnych, ciężkich, zagrożeniu życia i zdrowia. Jeżeli naprawdę chcesz poznać czyjąś naturę, to tylko w takich sytuacjach. 

 

We wszystkich innych będzie zawsze jakaś gra. 

 

Ale tak szczerze, to nie polecam nikomu poznawać zachowań ludzi w ekstremalnych sytuacjach. Można się bardzo, ale to bardzo rozczarować. 

 

Natomiast jeżeli ktoś bardzo chce, to poza wojną polecam dwie dyscypliny: żeglarstwo morskie oraz wspinaczkę/alpinizm. W tych dziedzinach życie drugiej osoby bezpośrednio zależy od naszych działań i na odwrót. Szybciutko wychodzi kto jest kim. 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Libertyn napisał:

Hmm. Jednak popędy większość z nas jest w stanie okiełznać.

 

Pozornie tylko, za zamkniętymi drzwiami często się dzieją dziwne rzeczy i to wśród "inteligencji".

 

2 godziny temu, Libertyn napisał:

Dalej ten dywan rozwijasz czy raczej  wchodzisz na te rozwijane przed Tobą?

 

Niemal zawsze kończy się tak samo oczywiście, są wyjątki od reguły tak jak i w naturze. 

 

2 godziny temu, Libertyn napisał:

ak było zawsze. Ale między innymi dzięki temu  latamy w kosmos.

 

Za to pewnie x100 więcej wydajemy na zbrojenia, żeby jedne małpy zabijały i przejmowały nad innymi stadami małp kontrolę wraz z ich zasobami.

 

Żyjesz w bańce, jako cywilizacja jesteśmy bardzo prymitywni niby inteligentni, a jednak schematy jak u zwierząt. 

 

2 godziny temu, Libertyn napisał:

Ktoś musiał wymyślić religie i państwo by się to wszystko kręciło.

 

No właśnie coś słabo się to kręci. Bo te wyżej małpy są tylko trochę bardziej cwane.

Wszystko jest  na wale budowane - pustym pieniądzu, korupcji, wojnach, manipulacjach i skandalach. 

 

A małe małpy patrzą co ich władcy im zgotują tym razem. Wiem że to trudne do przyjęcia, ale ja nie mam złudzeń.

Edytowane przez smerf
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 12/13/2022 at 7:04 AM, mac said:

Ktoś coś pierdoli to kończę i wracam do siebie. Proste. Nie muszę się z nikim męczyć.


Myślę, że w samym zmęczeniu jest klucz. Tak jak wielu tutaj wcześniej napisało - kiedyś byli inni. 

W pewnym wieku przychodzi swego rodzaju zmęczenie i szacunek do własnych zasobów - energii i czasu - których nam ubywa. Ciężko znaleźć wewnętrzną motywację np. do związków, ze świadomością ich dynamiki. Ciężko jest pomagać bezinteresowanie, gdy X razy zostałeś wykorzystany. 

Ja chyba idę w kierunku takim, by znaleźć w swoim życiu przestrzeń na działalność charytatywną, by nie żyć tylko dla siebie, ale też dać coś od siebie słabszym - może jakieś zbiórki czy inna forma pomocy. Nie wiem, czy to dla lepszego samopoczucia, czy zwyczajnie czuje, że powinienem dać coś od siebie. Natomiast jeśli chodzi o zwykłe relacje na równej płaszczyźnie - czy to prywatnej, czy zawodowej - następuje automatyczna kalkulacja: 
 - nie mamy wspólnych tematów, jesteśmy z innych światów (np. nudne imprezy firmowe z ludźmi z którymi nic Cię nie łączy poza wspólną pracą) omijam, nie angażuje się; 
 - wyjścia na piwo byle tylko utrzymywać życie towarzyskie dla zasady? - po 30stce to rzeczywisstość (przynajmniej moja) i tak nie stwarza dla tego typu interakcji zbyt dużo przestrzeni. 

Ostatnie tygodnie łapie się często na tym, że w snach wracam do najszczęśliwszego okresu mojego życia (albo alternatywnej rzeczywistości), w której towarzyszą mi osoby, których już obok mnie nie ma: 

 - mojego ojca, który za życia często mnie irytował, a dziś tęsknie za nim cholernie; 
 - do mojej byłej narzeczonej, która pomimo wielu moich dalszych prób poukladania sobie życia z kimś innych wciąż w podświadomości pozostała tą "jedyną" przy której byłem naprawdę szczęśliwy i czułem coś, czego nigdy wcześniej i później nie czułem, nawet jeśli okazało się to być ostatecznie fikcją i iluzją; 
 - pojawia się też dziadek, który był mi bardzo bliski;

 - czasy szkolne, w których człowiek jakby był innym człowiekiem i wokół niego działo się dużo ciekawych i dobrych rzeczy. 

Dziś pijąc kawę spróbowałem sobie zinterpretować to, co podsyła mi ostatnio podświadomość i mam wrażenie że to jest coś na zasadzie: "stary, nie wiem co tam teraz się u Ciebie odpierdala, ale wróć proszę do tego stanu sprzed lat, bo tam byłeś zdrowszy i szczęśliwszy, a teraz idziesz w złym kierunku". 
No i spoko, tylko że problem w tym, że nie ma już możliwości cofnięcia czasu - wskrzeszenia zmarłych, powrotu do byłej czy do szkoły - czas płynie do przodu. 
Niestety kolejne nieudane próby budowania szczęścia generują jakieś takie wewnętrzne rozgoryczenie i zniechęcenie. 
Być może przez lata przyzwyczajamy się do tej "nijakości" i szarości w naszym życiu, że świadomie to akceptujemy, choć podświadomie cierpimy katusze - moim zdaniem te sny właśnie próbują tą moją świadomość naprowadzić na te "zdrowe tory", ale tak jakby nie tędy droga, bo nie można żyć przeszłością. 

Pytanie, czy w przyszłości czeka jeszcze coś dobrego. 

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce panuje kult prymitywnej siły, szanowani są cwaniacy, krętacze, duża część lasek lgnie do sebixow i towarzystwa patologicznego, gdzie panuje prawo pięści, prymitywne rozrywki, a te z "wyższych sfer" do ich odpowiedników w "sferach wyzszych"

Kultura osobista traktowana na ulicy jest jako okazanie słabości, a bycie pogodnym niektórych ludzi wkurza, że jak to można być wyluzowanym XD

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, smerf napisał:

No właśnie coś słabo się to kręci. Bo te wyżej małpy są tylko trochę bardziej cwane.

Wszystko jest  na wale budowane - pustym pieniądzu, korupcji, wojnach, manipulacjach i skandalach. 

A te niżej są pogrązone w czarnowidztwie i przegrywizmie. I jeszcze bronią małp wyżej bo roi im sie ze same takie będą

9 godzin temu, smerf napisał:

A małe małpy patrzą co ich władcy im zgotują tym razem. Wiem że to trudne do przyjęcia, ale ja nie mam złudzeń.

Patrzą i narzekają po czym nie zmienia się nic. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak w temacie.

Dziś już dwa razy odwiedzono mój gabinet.

Dwa razy rzucono na biurko stos papierów.

I wyartykułowano "no i co teraz da się z tym zrobić?"

Co oznacza - pomóż, załatw, poprowadź.

 

1. spawy nie leżące w moich obowiązkach.

2. nie płacą mi za to.

3. osoby, wobec których nie ma długu wdzięczności do spłaty.

 

Uprzejmie i zgrabnie wyprosiłem za drzwi.

W stylu @Messer, bez agresji i generowania dodatkowego napięcia.

 

Konkluzja.

Jeszcze z 10 lat temu zagłębiłbym się w nie swoje sprawy.

By ktoś mógł się wykazać i zainkasować korzyść za 'dowiezienie wyniku'.

 

Obecnie NIE.

Czy dlatego że jestem zły?

Egoistyczny? Kalkulujący? Niealtruistyczny? Wyrachowany? Skąpiący?

Czy może dlatego, że po 4x latach siedzenia przy pokerowym stoliku życia.

A usadzono mnie przy nim wbrew mojej woli, po prostu sprowadzając mnie na świat.

Znam zasadniczo mechanikę rozgrywki.

I unikam głupich rozdań.

No właśnie.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

A właściwie od interesu.

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Peter Quinn napisał:

Ostatnie tygodnie łapie się często na tym, że w snach wracam do najszczęśliwszego okresu mojego życia (albo alternatywnej rzeczywistości), w której towarzyszą mi osoby, których już obok mnie nie ma: 

 - mojego ojca, który za życia często mnie irytował, a dziś tęsknie za nim cholernie; 
 - do mojej byłej narzeczonej, która pomimo wielu moich dalszych prób poukladania sobie życia z kimś innych wciąż w podświadomości pozostała tą "jedyną" przy której byłem naprawdę szczęśliwy i czułem coś, czego nigdy wcześniej i później nie czułem, nawet jeśli okazało się to być ostatecznie fikcją i iluzją; 
 - pojawia się też dziadek, który był mi bardzo bliski;

 - czasy szkolne, w których człowiek jakby był innym człowiekiem i wokół niego działo się dużo ciekawych i dobrych rzeczy. 

Ja takie sny miałem w najgorszym momencie swojego życia co noc, gdy nie zależało mi już na niczym i chciałem zasnąć na zawsze, miałem już w głowie plan by zatruć się tlenkiem węgla w garażu jak mój kumpel. W tych snach właśnie przeżywałem najlepsze momenty swojego życia, czasy szkolne, grę w piłkę, wspomnienia zmarłych dziadków, kolegów, ex również mimo tego, że nie myślałem o niej na co dzień. Te sny były taką odskocznią i były tak wspaniałe, że nie chciałem się budzić. Gdy następowała pobudka moją pierwszą myślą było "kurwa znowu to samo, a było tak pięknie jeszcze przed chwilą" i ogromny kontrast w zastanej rzeczywistości.

 

Ten czas na szczęście mam już za sobą, udało się jakoś stanąć na nogi, ale w głowie ciągle są myśli, że najlepsze już za mną. Ostatnio często śni mi się brat z którym ostro kłóciłem się całe dzieciństwo i gdy mieszkaliśmy razem. Niby jesteśmy ze sobą pogodzeni i rozmawiamy już normalnie, ale w snach nadal się kłócimy i on robi mi cały czas jakieś wyrzuty. Czasem byłem dla niego okropnym skurwysynem i tego żałuję, niby nie żywi już do mnie urazy, ale czuję, że jednak nie do końca.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Chcni said:

Te sny były taką odskocznią i były tak wspaniałe, że nie chciałem się budzić. Gdy następowała pobudka moją pierwszą myślą było "kurwa znowu to samo, a było tak pięknie jeszcze przed chwilą" i ogromny kontrast w zastanej rzeczywistości.


Też odczuwam to w ten sposób. Podczas snu mam wrażenie że prowadzę alternatywne życie... i ktoś mógłby pomyśleć, że są to jakieś orgie z ex, albo nie wiadomo co - właśnie nie. Proste życiowe sytuacje czy dialogi, które wiążą się z uczuciem bycia kochanym, akceptowanym i tego typu rzeczy. Przez ten czas czuje się jakby nic mnie wewnętrznie nie bolało, jakby wróciły lepsze czasy. Gdyby tak miało wyglądać finalnie mityczne "niebo" to bym się nie obraził. 

Oczywiście sny nie zawsze są cudowne. Wielokrotnie prześladowały mnie również smutne sny. 

KIlka lat temu miałem bardzo często powtarzający się schemat - że wracałem do tych starych miejsc, ale czułem się tam niechciany - widziałem jak dużo się tam zmieniło, jak nie jestem tam oczekiwany ... swego rodzaju wizualizacja odrzucenia? 

Aktualnie tak jakby ten sam zestaw snów "ewoluował"(?) dając mi to, czego mi brakuje, a nie karmiąc mnie tym brakiem - jakby nie patrzeć obie wersje są w jakiś sposób trudne do przetworzenia, bo ukazują nam co wewnętrznie przeżywamy lub właśnie ten kontrast między stanem prawdziwego szczęścia, a tym co odczuwamy aktualnie. 

To tylko podkreśla, jak głęboko rany zadane przez innych bliskich siedzą w nas. To jest czasem coś co przekracza realny ból fizyczny, a nawet przeradza się w ból fizyczny w postaci bóli psychosomatycznych, których prawdopodobnie nieraz doświadczam, co bardzo utrudnia normalne funkcjonowanie. 

Bardzo ciekawe jest to, w jaki sposób nasza podświadomość wpływa na nasze życie każdego dnia dlatego ważne jest czym ją karmimy.

Być może jakaś psychoterapia jest potrzebna jednak albo wdrożenie sposobów radzenia sobie z wewnętrznym shitem.

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W całym tym zgiełku zapomniałem odnieść się od tematu.

 

Tak - wraz z wiekiem powinny wzmagać się pewne cechy. Jeśli nie wyszło to naturalnie (doświadczenia z pracy, ze związków), to trzeba nad tym popracować.

 

Ja co chwila miałem jakieś kłody pod nogami, głównie emocjonalnie. Zgadzanie się na wszystko, a potem narzekanie w ciszy. To takie bardzo polskie.

 

Stąd - asertywność jest u nas postrzegana jako nieuprzejmość, nieżyczliwość czy nawet wrogość. To musi wynikać z miernych przełożonych, którzy rozkazują, a nie dowodzą. Jakakolwiek konstruktywna wypowiedź czy odmowa wprawia w syntax error i wtedy odbieramy to jako coś nienaturalnego, a więc pewnie wrogiego :D

 

Testoviron, to jednak miał rację ze wszystkim. Przyszedł i odszedł za wcześnie 😕 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 12/13/2022 at 12:34 AM, smerf said:

Każdy przekłada swój interes nad czyjś.

Główny interes każdego to przeżyć, to jest łatwiejsze kooperując w społecznościach. 

Najgorsze zbrodnie są gdy przekonasz ludzi by przedkładali jakąś idee ponad swój osobisty interes. Wtedy możesz ich skłonić by oddali życie, wolność, własność dla kraju, rasy, klasy społecznej itd. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maciejos u mnie z wiekiem wzmaga się obojętność na ludzi, jestem coraz bardziej asertywny (choć jeszcze daleka droga do ideału), bardziej wstrzemięźliwy w nawiązywaniu relacji z nimi i małomówny oraz sukcesywnie leczę się z altruizmu - pomagam jedynie wtedy gdy mam w tym jakiś interes (poza rodziną i kilkoma najbliższymi znajomymi). 

Nie zamierzam być uprzejmym i pomocnym dla innych, kiedy inni mieli mnie w dupie gdy potrzebowałem wsparcia i pomocy. 

Parafrazując powiedzenie lorda Palmerstona, nie mam wiecznych przyjaciół ani wrogów, tylko wieczne interesy. 

 

 

Edytowane przez Maniek92
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.