Bananowcy

[Tarnawa]

Znawcy życia uczą jak zyc:

- Nie masz pracy? Znajdź ją - powiedział Oskarek który w szkole średniej dostawał kieszonkowe w wysokości średniej krajowej; po studiach magister politologii dostał zaszczytna pracę w firmie ojca bo matka mu kazała go zatrudnić. 

- Nie masz dziewczyny? Przecież to niemożliwe - powiedział Oskarek o którego pobiły się laski aby opierdoli mu pęto; zakola i przeszczepione włosy z dupy im wcale nie przeszkadzały; może dlatego że zaslepily ją drobne prezenciki jakie miały dostać od teścia takie jak mieszkanie, samochód itp. 

 

Poczucie omnipotencji poziom max. Do tego nieukrywana pogarda dla tych co mają mniej. Bo to przecież to frajerzy, niedorajdy życiowe które można gnoic ile wlezie bo są gorsze. Może jak po pajacują to coś ugrają ale nie sądzę. A przecież w życiu bardzo łatwo się dorobić. Wystarczy znać łacinę lub otworzyc stragan z paróweczkami. Po miesiącu masz fabrykę. Jeden guru tak mówił. Przecież on zna się na rzeczy. I to wcale nie prawda że twoją ciężka pracę przypisze sobie a cię kopnie w dupę jak przyjdziesz po zaległe wynagrodzenie. Tak przecież mówią tylko lenie i przegrywa życiowe które zamiast dawać się jebac Januszom siedzą w piwnicy. 

 

A to filmik który natchnal mnie do tego wpisu. 

 

 

[DOHC]

Hmm ogólnie nazywanie sienie przegrywem i incelem nie wpływa dobrze na psychikę.

 

Sam cierpiałem niedostatek i wiem co to jest. To trudny start i okoliczność łagodząca, ale nie przekreśla dobrego życia czy sukcesu w przyszłości. Przychodzi taki moment, że człowiek sam panuje nad swoim życiem niezależnie od tego kim jest i jak startował. 

 

Jednocześnie też należy pamiętać iż każdy jest inny, i dla kogoś pojechać za granicę własnym autem to już będzie mega przeżycie, dla mnie np było.

 

Z prawem jazdy też miałem podobnie, brakowało mi funduszy żeby to ogarnąć ale przynajmniej zrobiłem za swoje, wszystkie maszyny też kupowałem za swoje z czego jestem dumny. 

 

Z bananowymi dziećmi często jest jak w filmiki, otoczenie i poziom życia powodują u nich wzrost pewności siebie i samooceny, co przekłada się na praktycznie każdy aspekt życia, u biednych osób jest zwykle analogicznie ale w drugą stronę.

 

Rodzice jak wspomniał też są bardzo ważnym czynnikiem, jedni dostają na start dobry przykład od przedsiębiorczych rodziców, a inni mają na dzień dobry dysfunkcje już od dziecka. 

 

Jeśli ktoś ma podobne problemy jakie miał kiedyś autor filmiku, jak można wyjść ze tzw spierdolenia. 

Przede wszystkim zaplanować co się chce zrobić i osiągnąć, opisać. Jeśli cel jest dość obszerny, podzielić na etapy, napisać do kiedy się chce to osiągnąć, napisać to łatwo, prosto i zrobić pierwszy krok by osiągnąć swój cel. 

Drugi nieodłączny element to uwierzyć. Po prostu uwierzyć i robić swoje, to jest często traktowane jako absurdalne, często ktoś nie może się przełamać aby uwierzyć ale tak, trzeba to zrobić. 

 

Jak ktoś pochodzi z zamożnej rodziny a zachowuje się w porządku to też nie należy kogoś wytykać palcami bo miał lepiej. No miał lepiej bo miał mądrzejszych rodziców, pogarda jest bez sensu. 

A to, że ktoś robi coś innego niż przysłowiowe kopanie rowów nie przynosi nikomu ujmy.

 

Więc w sporej części gość z filmiki ma rację, ale nie do końca. Świat nie jest czarno biały, są różne odcienie szarości. 

 

Autorowi radzę się zająć sobą i myśleć jak robić żeby jemu było dobrze, Oskarek mu coś zabrał? Jak zabrał to niech dzwoni na bagiety i tyle, ale takie podejście to niestety spuścizna postkomunistyczna i myślenie biednych ludzi, biednych także mentalnie. 

Sam pochodzę z takiej rodziny więc nie było to mi obce w przeszłości, ale to droga do nikąd.

 

Nie pasowała mi praca? Zmieniłem. Nie pasowało mi kraj? Wyjechałem.

Nie znałem języka? Nauczyłem się. Proste? Proste. Ale nie znaczy to że to szybkie czy łatwe. Po prostu proste, akcja, reakcja, siła F itd, dwa atomy wodoru i jeden tlenu dadzą wodę. Proste. Ale nie koniecznie łatwe czy szybkie.

[nowy00]

16 godzin temu, DOHC napisał:

Hmm ogólnie nazywanie sienie przegrywem i incelem nie wpływa dobrze na psychikę.

Prawda. Nie ma co się samemu dołować. 

 

16 godzin temu, DOHC napisał:

Jednocześnie też należy pamiętać iż każdy jest inny, i dla kogoś pojechać za granicę własnym autem to już będzie mega przeżycie, dla mnie np było.

Tu raczej jakbym przeczytał na forum, że każdy ma swój Mount Everest. 

 

16 godzin temu, DOHC napisał:

Z bananowymi dziećmi często jest jak w filmiki, otoczenie i poziom życia powodują u nich wzrost pewności siebie i samooceny, co przekłada się na praktycznie każdy aspekt życia, u biednych osób jest zwykle analogicznie ale w drugą stronę.

Też tak widzę. W mojej klasie podstawowej taki gość z jakiejś wioski dopiero po paru latach powiedział, że co za ludzie jak niektórzy oceniali po tym czy ktoś ma firmowe np. buty. 

 

16 godzin temu, DOHC napisał:

Jeśli ktoś ma podobne problemy jakie miał kiedyś autor filmiku, jak można wyjść ze tzw spierdolenia. 

Przede wszystkim zaplanować co się chce zrobić i osiągnąć, opisać. Jeśli cel jest dość obszerny, podzielić na etapy, napisać do kiedy się chce to osiągnąć, napisać to łatwo, prosto i zrobić pierwszy krok by osiągnąć swój cel. 

Drugi nieodłączny element to uwierzyć. Po prostu uwierzyć i robić swoje, to jest często traktowane jako absurdalne, często ktoś nie może się przełamać aby uwierzyć ale tak, trzeba to zrobić. 

Wiara w siebie jest bardzo pomocna. Jak w nucie:

"Uwierz w siebie możesz wszystko odnajdź siłę cel jest blisko

To co wczoraj niemożliwe dziś staję się prawdziwe"

 

 

16 godzin temu, DOHC napisał:

 

 

 

16 godzin temu, DOHC napisał:

Nie pasowała mi praca? Zmieniłem. Nie pasowało mi kraj? Wyjechałem.

Nie znałem języka? Nauczyłem się. Proste? Proste. Ale nie znaczy to że to szybkie czy łatwe. Po prostu proste, akcja, reakcja, siła F itd, dwa atomy wodoru i jeden tlenu dadzą wodę. Proste. Ale nie koniecznie łatwe czy szybkie.

Proste rozwiązania są najlepsze. Choć w życiu już różnie z tym bywa. 

[Baca1980]

Ajwaj. 

Trzeba grać takimi kartami jakie się ma. 

 

Mnie natomiast bardziej w.kurwia mentalność : "nie da się". a dlaczego? "Bo nie..." A nawet jeden z drugim  nie spróbuje . :).