Skocz do zawartości

Samotny ojciec, samotna matka


Rekomendowane odpowiedzi

Przeczytałem dokładnie to, co napisałeś. Jedno mnie zaskakuje - masz córkę, a zafundowałeś jej kolejną porcję chorych sytuacji wraz z pokazaniem kolejnej fatalnej relacji, w której Ty jesteś traktowany jak...., a kobieta odwala cyrki. Ponadto jako miękki i podatny. Wg mnie w Twojej  sytuacji powinieneś uważać x100. Po prostu chronić dziecko i siebie przed takimi akcjami i funkcjonować możliwie jak najlepiej, dając tym samym jakiś wzorzec. 

 

Przy czym - nie zrozum mnie źle. Nie masz bać się ludzi i kobiet. Masz być po prostu od nich silniejszy.

 

Trudno tu winić wyłącznie kobietę. Ona zawsze taka była, ale poprzez udany i przyjemny początek kupiła sobie to, że zaangażowałeś się emocjonalnie i nie potrafiłeś tego urwać we właściwym momencie. Z jednej strony kontrola nas pozbawia pewnej frajdy, jakiejś palety emocji w relacji, ale z drugiej strony umożliwia podejmowanie właściwych decyzji. Tutaj tego brakowało. Brnąłeś w to i brnąłeś, a ona Cię zjadła. Wychodzi brak doświadczenia i kontroli.

 

Zawsze jest dobrze zadać sobie jedno pytanie - czy potrafię odejść? Zwłaszcza wtedy, kiedy jest bardzo dobrze. Nie wystarczą puste słowa. Wystarczy sprawdzenie czy potrafisz wytrzymać kilka dni bez niej, bez myślenia o niej itd.

 

Byłbym w stanie zrozumieć Twoje zachowanie gdybyś był nastolatkiem ew. studentem z pierwszymi doświadczeniami, ale w tym wieku... No cóż, będzie Ci ciężko. 

 

Masz mnóstwo do poprawy w swojej samoocenie. To jest w sumie najważniejsze. Wtedy jesteś mniej lub w ogóle nie jesteś podatny na słowa drugiej strony. W szczególności komplementy bądź krytykę. To są formy manipulacji. Widzisz przez jej słowa poczułeś się źle, czyli dokładnie tak jak chciała. Równie dobrze mógłbyś odeprzeć - kilogramy można zrzucić, a wieku nie zmienisz. I to ona czułaby się okropnie.

 

Do czego zmierzam - z taką kobietą nie ma nudy, ale też jednocześnie nie ma stabilizacji. Teraz zastanów się, dlaczego w to brnąłeś. Z jakiego powodu taka kobieta była w stanie Tobą - świadomie i nieświadomie - sterować. Dlaczego ciągnie Cię do takiej osobowości i - co równie ważne - jak nad tym zapanować. Bo w drastyczną przemianę nie wierzę. Czasami odreagowujemy inną osobą (z innym charakterem), ale taka relacja nie trwa zbyt długo i wracamy do starego schematu. 

Edytowane przez Alex76
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Feniks123 napisał:

Ale już chyba podziękuje za LTRy, bo to zawsze się kończy mniej lub bardziej rozjebaną psychą.

I to jest słuszny wniosek.

 

Z opisu wynika, że jak trzeba to jesteś w stanie sobie zorganizować kobietę do łóżka. Wiec tego się trzymaj, a odpuść sobie związki, skórka nie warta wyprawki.

 

Pomyśl o córce. Ilu była świadkiem chorych jazd, to ma wpływ na psychikę dziecka i wzorce, jakie otrzymuje. Nie rób jej tego. Trzymaj baby z dała od niej, spotykaj się gdy nie widzi / nie ma jej w domu.

 

Rzuć chlanie! To nie rozwiązuje żadnych problemów. Zobacz ile głupot narobiłeś pod wpływem alkoholu.

Edytowane przez nihilus
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam kogoś, kto tkwił w podobnym związku. Pańcia to borderka i to jeszcze z patologicznego środowiska. Omamiła typa dobrym seksem i hajsem. Potem było już tylko gorzej. Huśtawki emocjonalne, szukanie podstępów (twierdziła, że wszyscy chcą jej zaszkodzić - nawet Ci, którzy mieli w nią istnie wyjebane), prowokowanie kłótni (posądzanie o zdradę), w skrócie - gnojenie typa na maksa. Tyle razy każdy mu wbijał do łba, żeby kopnął ją w dupę, bo to jest nieludzkie i od takich osób trzyma się z daleka, ale...typ nie zrobił z tym nic, bo on wielce kochliwy. Potem już najzwyczajniej w świecie nie było mi go szkoda.

 

Moja ex przejawiała podobne zachowania. O jak się cieszę, że mnie ten związek ukształtował... 

 

Przede wszystkim - wszywka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Feniks123 napisał:

1. Czy to aby na pewno tylko jej wina że było tak jak było ? Może ze mną też jest coś nie tak.

To nie jest nigdy tak że to jest jedynie jej wina. Co nie znaczy automatycznie że jesteś winny, oj nie. Jesteśmy zlepkami różnych doświadczeń i osób na jakie trafialiśmy. Czasami wbrew naszym zamiarom i staraniom dzieje się źle bo druga osoba przez lata nabyła złych doświadczeń co ukształtowało jej psychikę. Moja eks potrafiła mieć ataki histerii bo chciałem jej postawić kawę. 

12 godzin temu, Feniks123 napisał:

2. Czemu mnie tak do niej ciągnie? Przecież wiem doskonale czemu urwałem z nią kontakt i były ku temu potężne powody. Czy to działa urażone ego że już nie jest "moja"?

    Wiem że nigdy nie była moja i że to tylko była moja kolej, ale jednak takie myśli są.

Emocje, silne. One uzależniają. Jednocześnie jakaś część Ciebie chce ją naprawić a inna ma nadzieję na stworzenie normalnego domu dla Twojej córki. 

12 godzin temu, Feniks123 napisał:

3. Czy jeśli ja byłem na miejscu i widywaliśmy się kilka razy w tygodniu + weekendy i jej ciągle było mało, to z gościem który wyjeżdża do pracy na kilka tygodni i wraca na jakiś czas do kraju może      być inaczej?

A jak typ pracuje? Bo wiesz może "pracować" z nosem w telefonie. I mieć czas a za miesiąc stracić pracę

12 godzin temu, Feniks123 napisał:

Przecież w tych sytuacjach które opisałem wyżej, a wielu też nie opisałem ewidentnie widać że ona gdy skończyła się wersja demo chciała usidlić przy sobie, chce być najważniejsza i       aby wszystko kręciło się w koło niej. Czy w tej sytuacji może być inaczej? Czy za jakiś czas zacznie się szantaż w stylu "jak nie wrócisz i nie przestaniesz wyjeżdżać to cię zostawię", bądź też             "odezwał się do mnie kolega i super mi się z nim gada, wracaj tutaj bo cię zostawię dla niego"

Po co Ci o tym myśleć? Co z tego masz? Co to zmieni? 

12 godzin temu, Feniks123 napisał:

4. Czy jest ryzyko przez to co odjebałem, wypisywałem o miłości, tęsknocie i kontakcie, że gdy ogarnę to wszystko i dojdę do siebie a typ albo ją sobie poobraca i zostawi, albo zobaczy z kim       ma do czynienia, to ona będzie szukała kontaktu i próbowała mnie znowu urobić i kolejny raz narobić burdelu w moim życiu?

Jest spore ryzyko. 

12 godzin temu, Feniks123 napisał:

Myślę sobie tak, że w końcu typ się podkochiwał w niej w szkole   gdy była piękna, młoda, bez dzieci, bez ciśnienia, a teraz przetyrana psycha, dwójka dzieci, wieczne problemy, więc może mieć po czasie zderzenie z rzeczywistością, że to już nie ta sama     beztroska, uśmiechnięta dziewczyna w której tak się podkochiwał lata temu.

Tak będzie na pewno. 

 

 

Myśl przede wszystkim o swoim i córki komforcie. Pamiętaj że córka kopiuje relacje rodziców. Bądź takim partnerem jakiego byś widział przy córce, i wybierz po prostu najlepszą partnerkę dla siebie. 

 

Jak masz problem z alkoholem to go odstaw. Po prostu dla zasady nie pij. 

Dla dziecka to koszmar gdy widzi wstawionego rodzica. 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Feniks123 napisał:

1. O mnie 
33 lata. Pochodzę z normalnego domu, mama, tata i o rok starsza siostra, wszyscy po studiach i wykształceni. W domu nie było nadużywania alko ani żadnych innych używek. Mama znerwicowana z tendencjami do stanów depresyjnych. Dzieciństwo miałem raczej udane, natomiast nie mogę powiedzieć że było idealnie. Rodzice zawsze mnie porównywali do siostry która lepiej się uczyła, była grzeczna i ułożona a ja byłem jej przeciwieństwem. "Zobacz jakie ona ma oceny, same 5 a Ty co najwyżej 3, matole jeden" 

Smutne, ale... To nie był normalny dom. Wyraźnie dominowały w Waszym życiu rodzinnym frustracje matki. Nie wiem jaką rolę w tym miał ojciec ale w Twoim opisie dominuje "kobiecy punkt widzenia". Dziecko ma się dobrze uczyć, być grzeczne i ułożone. Tego chcą od Nas Matki, potem przedszkolanki w przedszkolu i nauczycielki w szkole. 

Najprawdopodobniej to zdominowanie przez kobiety nie pozwoliło Ci zbudować w naturalny sposób Twojego poczucia wartości. Prawdopodobnie wciąż potrzebujesz walidacji ze strony kobiety. Denerwujesz się, gdy jej nie otrzymujesz. Starasz się a potem czujesz, że to na nic bo ona nie jest z Ciebie zadowolona.

 

Czas zauważyć, że kobiety, najpierw matka, potem nauczycielki, potem partnerki, formatują Nas do swoich potrzeb, ale nie dzieje się to dla Naszego dobra czy dla dobra relacji. Dzieje się to tylko i wyłącznie dla dobra/wygody danej kobiety. Opinia kobiety potrafi być skrajnie zmienna i zależeć od jej bieżącego stanu emocjonalnego. Dziś Ciebie kocha, jutro nienawidzi. Zwykło się mawiać, że kobieta do normalnego funkcjonowania potrzebuje stabilnego mężczyzny. Takiego, którym jej chwilowe, zmienne stany emocjonalne nie wybiją z kursu. One najczęściej nie wiedzą czego chcą, ale w życiu codziennym ten mężczyzna, który jest przyzwyczajony do zmienności kobiety nawet tego nie zauważy. Trzeba trochę wysiłku, by nie dać się wybić ze swojego świata. By zauważyć kobiece niespójności, trzeba zapamiętać co działo się wczoraj, tydzień temu, niejako "złapać ją na niespójnościach" a to trudne. Kiedy kobieta swoimi manipulacjami wrzuca Ciebie w poczucie winy, wywołuje w Tobie emocje, to Ty nie zapamiętasz jej argumentów, będziesz przeżywał zamiast rejestrować i analizować.

 

Apropos. Manipulacje. Kobieta, która robi dramę o to, że z kimś pisałeś wieczorem, oskarża o zdrady przy pierwszej, lepszej okazji i chce wszystko wyrzygać "tu i teraz" nie jest stabilna emocjonalnie. Jeśli, kiedy nie odbierzesz telefonu w pracy nawala do Ciebie ponad 100 wiadomości na messengerze w których "wali do Ciebie jak do tarczy". To nie jest normalne, takich rzeczy nie należy ignorować. Z taką kobietą nic dobrego Ciebie nie czeka.

 

Ogólnie kobieta kategorii SM to coś, za co normalny facet nie powinien się zabierać. Napisano tu już całe laboraty dlaczego nie. 

 

Jeśli chodzi o alkohol. Lepiej sięgnij po profesjonalną pomoc. Niby sobie radzisz, ale... tak naprawdę nie radzisz. Bo... gdybyś sobie radził, to byś po niego nie sięgał.

Jeśli sięgasz po alkohol, żeby się wyluzować, nie myśleć, to tak naprawdę traktujesz to jako lek. Robiąc to regularnie uzależniasz się od tego. Alkohol pity regularnie jest DEPRESANTEM. Pogarsza nastrój. 

 

Prawdopodobnie rodzice, najbliżsi znajomi sugerują Ci, żebyś sobie kogoś znalazł, że bez kobiety nie zapewnisz córce normalnej rodziny. Ty zapewne chciałbyś żeby ktoś Ci pomógł, wyręczył, "dał zmianę" w obowiązkach. A jednocześnie brakuje Ci bliskości kobiety, od której zapewne w jakiś sposób również jesteś uzależniony. To, jak sądzę wynik domowego programowania pochodzącego od "mamusi".

 

Daj sobie trochę czasu na ochłonięcie po relacji. Odpuść kobiety. Jeśli fizycznie nie dajesz rady, pójdź na divy. To da Ci punkt odniesienia, że seks od kobiety wcale nie musi się wiązać z emocjonalną bliskością. Kiedy już do seksu dojdzie, nie jesteś obowiązany wobec divy do niczego, poza rozliczeniem się za "usługę". Co więcej. Być może raz, drugi, trzeci zostaniesz potraktowany na tyle instrumentalnie, że aż Ciebie "odrzuci". 

 

Wybieraj do związku kobiety, wobec których po okresie demo nie będziesz musiał się starać. Które nie będą od Ciebie w kółko oczekiwały, że masz się starać, zasłużyć. Sądzę, że nawet, jeśli tego tak teraz nie czujesz, to taki masz ten naturalny, domowy, rodzinny program. Starać się i w razie niezadowolenia natychmiast starać się bardziej.

2 godziny temu, Libertyn napisał:

To nie jest nigdy tak że to jest jedynie jej wina. Co nie znaczy automatycznie że jesteś winny, oj nie. Jesteśmy zlepkami różnych doświadczeń i osób na jakie trafialiśmy. Czasami wbrew naszym zamiarom i staraniom dzieje się źle bo druga osoba przez lata nabyła złych doświadczeń co ukształtowało jej psychikę. Moja eks potrafiła mieć ataki histerii bo chciałem jej postawić kawę. 

Tylko ostrożnie z opiniami "to nie jest jej wina"... bo do tego należy dołożyć drugie "nie jestem jej winien, by ją ratować z opresji, nie ja ją wychowałem, więc nie ja powinienem ponosić konsekwencje jej wychowania". Samo "to nie jest jedynie jej wina" autora wątku z automatu wbije w "syndrom ratowania księżniczki z wieży. Wybaczania." Przed taką postawą przestrzegam.

Edytowane przez Miszka
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje wszystkim Braciom za komentarze i rzeczowe rady oraz krytykę. Na to liczyłem i się nie zawiodłem.

 

23 godziny temu, slavex napisał:

Skoro tak gadała o byłym mężu, to uważam jedno, facet dawno przejrzał z kim ma do czynienia i sam wystąpił o rozwód, gość wygrał życie. A jej psychika dostała pierdolca. Gdyby to ona zainicjowała rozwód to inaczej by się zachowywała. 

 

W tym przypadku nie. Podniecała się i opowiadała o rozwodzie wielokrotnie, pokazywała mi papiery rozwodowe i pozew, ale z tym też wiąże się ciekawa historia. 

Laska ponoć się wkurwiała na męża, bo ona w pieluchach, a on albo w pracy, albo z kumplami, albo grał na komputerze. Poszła na kurs prawo jazdy i miała tam instruktora z którym się "zaprzyjaźniła". Twierdzi wytrwale że nigdy nic między nimi nie było. Gość 20 lat starszy od niej z żoną i dziećmi, był byłym psem z kryminalki na emeryturze. Przetłumaczył jej że jak z nim (mężem) zostanie to spierdoli sobie całe życie. Złożyła pozew i jakoś w trakcie całej sprawy rozwodowej ten od prawa jazdy zerwał z nią kontakt. Twierdzi że przez pół roku po tym podsłuchiwał jej telefon, trzeszczało jej w słuchawce i słyszała głosy trzecich osób podczas rozmów.. Potem typ zjechał na zawał serca, zmieniła telefon i podsłuch znikł, ale za to pojawiły się duchy i niej w domu, a raczej duch - jego. 

Wiem że Mózg Rozjebany i nie dowierzałem w to co opowiadała, nawet pytałem czy uważa że ktoś by nie miał nic lepszego do roboty niż siedzieć pół roku i słuchać tego o czym ona napierdala przez telefon, po drugie on był już na emeryturze, ale stwierdziła że zlecił jej podsłuchiwanie kolegą z "firmy" .

 

22 godziny temu, rarek2 napisał:

Są to stare metody jakie pańcie stosują, zwłaszcza małżonki z planem bliskiego lub trochę dalszego rozwodu. Wiecie, że pańcie się potrafią kryć i szykować do rozwodu nawet latami, urabiają grunt wokoło, tworzą akcje i różnego rodzaju historie.

 

Wkurwić faceta do białości przed jakąś imprezą rodzinną, ze znajomymi, firmową, jakąkolwiek. Potem udawać słodką i wogóle miś o co ci chodzi.

 

Efekt jest taki, ze na spotkaniu pańcia wesoła dusza towarzystwa a Wy zachowujecie się jak gbury, a może nawet wybuchniecie, złością i ogólnie pojętym chamstwem.

 

Tutaj było trochę inaczej, bo to był względny początek naszej znajomości, a ta impreza była naszą pierwszą. Mówiła jaka jest szczęśliwa że mnie poznała, a potem robiła te wszystkie jazdy. 

Mówiłem jej parę razy że skoro tak mówi i robi te wszystkie jazdy to wygląda na to że podświadomie uważa że takie szczęście ją spotkało - na które nie zasługuje i dlatego sama prowadzi do autodestrukcji.

 

15 godzin temu, Alex76 napisał:

Przeczytałem dokładnie to, co napisałeś. Jedno mnie zaskakuje - masz córkę, a zafundowałeś jej kolejną porcję chorych sytuacji wraz z pokazaniem kolejnej fatalnej relacji, w której Ty jesteś traktowany jak...., a kobieta odwala cyrki. Ponadto jako miękki i podatny. Wg mnie w Twojej  sytuacji powinieneś uważać x100. Po prostu chronić dziecko i siebie przed takimi akcjami i funkcjonować możliwie jak najlepiej, dając tym samym jakiś wzorzec. 

 

Przy czym - nie zrozum mnie źle. Nie masz bać się ludzi i kobiet. Masz być po prostu od nich silniejszy.

 

Trudno tu winić wyłącznie kobietę. Ona zawsze taka była, ale poprzez udany i przyjemny początek kupiła sobie to, że zaangażowałeś się emocjonalnie i nie potrafiłeś tego urwać we właściwym momencie. Z jednej strony kontrola nas pozbawia pewnej frajdy, jakiejś palety emocji w relacji, ale z drugiej strony umożliwia podejmowanie właściwych decyzji. Tutaj tego brakowało. Brnąłeś w to i brnąłeś, a ona Cię zjadła. Wychodzi brak doświadczenia i kontroli.

 

Zawsze jest dobrze zadać sobie jedno pytanie - czy potrafię odejść? Zwłaszcza wtedy, kiedy jest bardzo dobrze. Nie wystarczą puste słowa. Wystarczy sprawdzenie czy potrafisz wytrzymać kilka dni bez niej, bez myślenia o niej itd.

 

Byłbym w stanie zrozumieć Twoje zachowanie gdybyś był nastolatkiem ew. studentem z pierwszymi doświadczeniami, ale w tym wieku... No cóż, będzie Ci ciężko. 

 

Masz mnóstwo do poprawy w swojej samoocenie. To jest w sumie najważniejsze. Wtedy jesteś mniej lub w ogóle nie jesteś podatny na słowa drugiej strony. W szczególności komplementy bądź krytykę. To są formy manipulacji. Widzisz przez jej słowa poczułeś się źle, czyli dokładnie tak jak chciała. Równie dobrze mógłbyś odeprzeć - kilogramy można zrzucić, a wieku nie zmienisz. I to ona czułaby się okropnie.

 

Do czego zmierzam - z taką kobietą nie ma nudy, ale też jednocześnie nie ma stabilizacji. Teraz zastanów się, dlaczego w to brnąłeś. Z jakiego powodu taka kobieta była w stanie Tobą - świadomie i nieświadomie - sterować. Dlaczego ciągnie Cię do takiej osobowości i - co równie ważne - jak nad tym zapanować. Bo w drastyczną przemianę nie wierzę. Czasami odreagowujemy inną osobą (z innym charakterem), ale taka relacja nie trwa zbyt długo i wracamy do starego schematu. 

 

Rozjebałeś system tym postem, nie mam pytań. 

 

Masz 100 % racji. Mam świadomość tego co kolejny raz zafundowałem córce, chociaż na szczęście wiele z tych sytuacji było poza nią i nawet nie wie że miały miejsce, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. Na pytanie czy potrafię odejść odpowiadałem sobie że tak, kilkukrotnie, za każdym razem gdy zrywałem kontakt uważałem to za dowód tego że tak jest, ale gdy ponownie się do niej odzywałem to już nie potrafiłem tego zracjonalizować jako wielkie NIE, bo wtedy już grały emocje i i byłem na "górze" huśtawki emocjonalnej.

 

"Wtedy jesteś mniej lub w ogóle nie jesteś podatny na słowa drugiej strony. W szczególności komplementy bądź krytykę. To są formy manipulacji."

 

Wiem co masz na myśli, miałem tak w okresie pomiędzy poprzednim związkiem a tym który opisałem. Fakt że wtedy brałem antydepresanty (nie piłem alko) ale miałem samoocenę na takim poziomie że podejście i zagadanie do fajnej dupy w galerii handlowej w tłumie było dla mnie jak pójście do piekarni po bułki. Wszelka krytyka spływała po mnie jak po kaczce, teksty typu "masz małego" kwitowałem "a tobie jebie z pizdy" i szedłem do następnej mając w dupie co myśli o mnie poprzednia bo wiedziałem że mówi tak bo "ukuło i zabolało"

Było tak do momentu aż nie poznałem głównej bohaterki tego tematu, bo tamte chciałem tylko ruchać a ją chciałem mieć przy sobie na dłużej i ucięło mi jaja kompletnie i to jest mój problem - jak mi zależy zapominam o wszystkich ważnych zasadach i jak widać w rezultacie dałem z siebie zrobić szmatę do podłogi.

 

13 godzin temu, nihilus napisał:

I to jest słuszny wniosek.

 

Z opisu wynika, że jak trzeba to jesteś w stanie sobie zorganizować kobietę do łóżka. Wiec tego się trzymaj, a odpuść sobie związki, skórka nie warta wyprawki.

 

Pomyśl o córce. Ilu była świadkiem chorych jazd, to ma wpływ na psychikę dziecka i wzorce, jakie otrzymuje. Nie rób jej tego. Trzymaj baby z dała od niej, spotykaj się gdy nie widzi / nie ma jej w domu.

 

Rzuć chlanie! To nie rozwiązuje żadnych problemów. Zobacz ile głupot narobiłeś pod wpływem alkoholu.

 

Dzięki za wartościowy komentarz. 

 

Na zdanie "Z opisu wynika, że jak trzeba to jesteś w stanie sobie zorganizować kobietę do łóżka. Wiec tego się trzymaj, a odpuść sobie związki, skórka nie warta wyprawki." odpowiedziałem Bratu @Alex76 wyżej.

 

11 godzin temu, Libertyn napisał:

Moja eks potrafiła mieć ataki histerii bo chciałem jej postawić kawę. 

 

Niezła jazda.

'

"Emocje, silne. One uzależniają. Jednocześnie jakaś część Ciebie chce ją naprawić a inna ma nadzieję na stworzenie normalnego domu dla Twojej córki."

 

Dokładnie. Gdy olewałem ją i nie odzywałem się potrafiłem żyć normalnie i cieszyć się wszystkim w koło. Potem w pewnym momencie mój mózg zaczynał sobie racjonalizować że w sumie to nie było tak źle, lub że to też moja wina, bo już brakowało narkotyku i przekręcałem wszystko tak żeby się "naćpać" . Tu mam duże porównanie do alko z którym mam problem. Tu wszystko wygląda dokładnie tak samo. Nie pije i jest fajnie, nawet czuję się z siebie dumny że nie pije, aż do momentu jak zaczynam przekręcać w swojej głowie wszystko tak aby uwierzyć że jedno piwko nie zaszkodzi, i się zaczyna.

 

"A jak typ pracuje? Bo wiesz może "pracować" z nosem w telefonie. I mieć czas a za miesiąc stracić pracę"

 

Tego nie wiem, i właściwie nie powinno mnie to interesować a jednak. Wiem jedno, jak ktoś wyjedzie i zacznie zarabiać w Euro np. 4 koła, to nawet jak go wypierdolą to nie wróci tu pracować za 3500 złotych, tylko będzie szukał nowej roboty za granicą. Hajs uzależnia, a jak za tą samą prace można mieć 4 razy więcej to nikt kto raz tego doświadczył nie będzie zastanawiał.

 

"Jest spore ryzyko."

 

Tak uważam. Poniżyłem się i upokorzyłem a jednocześnie wylałem na nią wannę darmowej atencji. Poblokowałem wszystkie messengery, whatsappy i inne drogi kontaktu przez które zawsze gadaliśmy, Smsów nie pisaliśmy a mimo wszystko wczoraj dostałem od niej SMS z życzeniami świątecznymi. Nie jakiś tam wierszyk z dupy jak to wszyscy wysyłają tylko widać że sama go napisała. Gdy wysyłałem do znajomych życzenia pomyślałem sobie że skoro tak ją "kocham i tęsknie" jak to w poprzedni weekend pisałem to spodziewa się że wysmaruje dla niej i dzieci życzenia z podpisem w stylu "tęsknie, wróć" a tu taki chuj. Mimo wszystko byłem pewien że jeśli ja ją oleje to słowem się nie odezwie a tu psikus. Tym bardziej że taka zabujana i jeszcze tydzień temu pisała że tamten ją na święta zaprosił, więc po chuj myśleć o byłym, bo ja o swoich byłych nawet nie pomyślałem ani razu w te święta. Zajebała mi gwoździa bo tego się nie spodziewałem i długo kminiłem co z tym zrobić, ale biorąc odpowiedzialność za to co odjebałem, że to ja do niej się odezwałem i wypisywałem głupoty że chcę mieć kontakt odpisałem "Dzięki, wzajemnie" po to żeby nie czuć się sam przed sobą jak cham i prostak. Potem zablokowałem też smsy i połączenia. Ale wygląda że albo grubo wbiłem na jej orbitę, albo już jest coś nie po jej myśli z nowym typem. 

 

 

"Tak będzie na pewno."

 

Też tak uważam. Bynajmniej zastanawiając się i stawiając na jego miejscu, ja bym tak zrobił.

 

"Myśl przede wszystkim o swoim i córki komforcie. Pamiętaj że córka kopiuje relacje rodziców. Bądź takim partnerem jakiego byś widział przy córce, i wybierz po prostu najlepszą partnerkę dla siebie. "

 

Nad tym zdaniem nie będę się rozpisywał i komentował. Napisze tylko że zakoduje je sobie w głowie i wielki Szacun za te słowa.👊

 

"Jak masz problem z alkoholem to go odstaw. Po prostu dla zasady nie pij. 

Dla dziecka to koszmar gdy widzi wstawionego rodzica."

 

Nie pije, i wiem że mogę nie pić długo gdy złapię motywacje, ale nie raz już tak było i kończyło się zawsze tak samo, a teraz nie chce żeby tak było dlatego po świętach pojadę do ośrodka i zapytam jak mogli by mi pomóc w tej walce, tak żeby pogodzić pracę, wychowywanie córki i wszystkie obowiązki, może jakieś spotkania z doskoku, nie wiem muszę się zorientować jakie są opcje.

 

9 godzin temu, Miszka napisał:

Smutne, ale... To nie był normalny dom. Wyraźnie dominowały w Waszym życiu rodzinnym frustracje matki. Nie wiem jaką rolę w tym miał ojciec ale w Twoim opisie dominuje "kobiecy punkt widzenia". Dziecko ma się dobrze uczyć, być grzeczne i ułożone. Tego chcą od Nas Matki, potem przedszkolanki w przedszkolu i nauczycielki w szkole. 

Najprawdopodobniej to zdominowanie przez kobiety nie pozwoliło Ci zbudować w naturalny sposób Twojego poczucia wartości. Prawdopodobnie wciąż potrzebujesz walidacji ze strony kobiety. Denerwujesz się, gdy jej nie otrzymujesz. Starasz się a potem czujesz, że to na nic bo ona nie jest z Ciebie zadowolona.

 

Dałeś mi sporo do myślenia. Ojciec zawsze był typem pizdy grochowej, taki typowy niceguy, nie bluźni, nie pali, nigdy nikomu nie obił mordy. Zawsze zazdrościłem kumplom że mają ojców - dla mnie "kozaków" z którymi można pogadać o dupach, o fightingu, którzy znali męskie tematy i mieli gadkę jak prawdziwy facet a nie jak pizda. U mnie w domu matka zawsze rządziła tym bardziej że ojciec jest ciągle w rozjazdach z powodu pracy i najczęściej w domu był tylko na weekend. Jedyna jego "męskość" jaką pamiętam to jak w podstawówce lał mnie paskiem po tyłku gdy wrócił z wywiadówki.

Edytowane przez Feniks123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dorzucę 3 grosze. Grosik pierwszy to kochaj swoją córkę, bądź dla niej wzorem faceta to ona jest najważniejsza na świecie. Drugi grosz to zostaw alkohol, to nie jest dobry doradca i często on jest prowodyrem kłopotów. Grosz trzeci to nie wracaj do niej bracie. Poprostu tego nie rób. Trzymaj się zdrowo 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.