Skocz do zawartości

Głupie rżenie


Chcni

Rekomendowane odpowiedzi

Niektórzy ludzie mają strasznie irytującą cechę, a mianowicie głupie śmianie się nawet z poważnych tematów typu choroba, śmierć. Nóż mi się otwiera w kieszeni w takich sytuacjach i momentalnie się podpalam reagując impulsywnie, tak jestem wybuchowy. Oczywiście było potem zawsze wpędzanie w poczucie winy "ty to się nie znasz na żartach, bierzesz wszystko na poważnie". 

Tak miał mój ojciec i dziadek, ale gdy temat dotyczył ich już nie mieli ochoty na głupkowate śmieszkowanie, tylko była kupa w majtach i oczekiwanie zrozumienia. Gdy rzucałem specjalnie jakieś głupie teksty w ich stylu przypominając im ich żarciki była agresja i wypieranie, że ja tak nigdy nie mówiłem.

Do założenia tematu skłoniła mnie rozmowa z administratorem wspólnoty mieszkaniowej, któremu przedstawiłem swój problem związany z zalaną łazienką, a ten zaczął głupkowato się śmiać. Podniósł mi tym momentalnie ciśnienie. W takich momentach mam ochotę zajebać czymś w ten głupi łeb takiemu cymbałowi. I jak tu być miłym dla ludzi? Niektórzy powinni być napierdalani pałą profilaktycznie raz dziennie by nabrać trochę pokory i rozumu, skłonić ich do jakiejś refleksji na temat własnego spierdolenia. 

 

Z góry przepraszam za słownictwo. Jak wy reagujecie w takich sytuacjach?

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem mnie rozśmieszy jakiś żart z gatunku czarny humor, jeżeli dotyczy abstrakcyjnej sytuacji, ale staram się tego nie przenosić na życie codzienne przy poruszaniu trudnych dla kogoś tematów.

Chyba, że kogoś znam i wiem, że ktoś ma dystans do danej sprawy, wtedy ew. mogę pozwolić sobie na ciut więcej, jak jest na to zgoda drugiej strony.

 

A na stres/szokujące informacje zdarza mi się w pierwszej chwili reagować uśmiechem, szybszym wypuszczeniem powietrza nosem itd. ale to nie kręcenie beki, tylko fizjologiczna reakcja organizmu.

Edytowane przez Dworzanin.Herzoga
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam takich dzbanów niestety. 

Koledze w robocie ucięło palca. Po prostu wypadek. Kierownik zrobił zebranie. A ten pokazuje na palec i się smieje. Stary dziad 60 lat. Wybucha nienaturalnym śmiechem. Kiero z resztą jak każdy popatrzył z zażenowaniem... 

Ten sam typ na wieść o tym, że typek się powiesił. Zaśmiał się pod nosem i tekst ciekawe czy Janusz wie.... 

 

Kiedyś jeden dzban pokazał mi stronę sadistic z wypadkami. I smieje się jak głupi z tego ze typowi łeb ucięło i dlaczego ja się nie smieje? 

Również w sytuacji jak nie udała mi się randka. Dopytywał co i jak popatrzyłem na niego ukradkiem. A on patrzy w dół i ewidentnie widać że się cieszy. Ten uśmieszek. Momentalnie się obudził 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można to łatwo mentalnie obejść. Jeżeli masz do czynienia z małpą, przygłupem, zwierzęciem w ludzkiej skórze to w taki sposób się z nim obchodzisz, czyli z mocnym dystansem i kontrolujesz każdy ruch takiego elementu. Jeżeli można wymienić usługodawcę lub przez kogoś innego rozwiązać jakiś problem to trzeba szukać do skutku. Sam się nie zgadzam w swoim życiu na żadne kompromisy. Jak mi się coś nie podoba to opierdalam od góry do dołu, często z przekleństwami, aż się mordy pozamykają. Jak chcesz, żeby ludzie przestali się zachowywać w pojebany sposób to po nich jedziesz, aż do skutku i wpędzasz w poczucie winy non stop. Nie ma innego rozwiązania. Albo zwyczajnie unikasz i kończysz automatycznie interakcję. To akurat bardzo w moim stylu. Ignor na pierdolenie i znikam, już nie ma ze mną kontaktu. Od pewnego czasu staram się w ogóle z ludźmi nie rozmawiać, unikam interakcji wszelakich. Normalnego spotkać teraz to jakby diamentu w rzece gówna szukać. Nie ma z kim rozmawiać.

 

A z czego to wynika? Bo ludzi zawsze cieszy nieszczęście drugiego człowieka. Niektórzy to ukrywają, inni od razu się cieszą, śmieją. To nic nowego. Klasyka tego gatunku. Wielu uwielbia to, jak ktoś cierpi i jeszcze mówi o tym w cierpiętniczy sposób, więc nigdy do swoich problemów się przed dosłownie nikim nie przyznawać. Uczysz się po prostu, jacy są ludzie. Ani to rzadkie, ani jakieś wyjątkowe. Twoje obruszenie, wkurwienie nie zmieni ludzkiej natury, więc olej temat, po prostu zignoruj. Przemyśl to zwyczajnie, po chuj się wkurwiasz. Ty zaprojektowałeś ludzkość? Miliardy lat ewolucji, żeby powstało coś takiego? Przecież to śmieszne i właśnie śmiać się trzeba, ale z tych debili.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Chcni napisał:

Niektórzy ludzie mają strasznie irytującą cechę, a mianowicie głupie śmianie się nawet z poważnych tematów typu choroba, śmierć. Nóż mi się otwiera w kieszeni w takich sytuacjach i momentalnie się podpalam reagując impulsywnie, tak jestem wybuchowy. Oczywiście było potem zawsze wpędzanie w poczucie winy "ty to się nie znasz na żartach, bierzesz wszystko na poważnie". 

Ta część to Twoja racjonalizacja. Usprawiedliwienie DLACZEGO Ty jesteś wybuchowy.

 

Cytat

Tak miał mój ojciec i dziadek, ale gdy temat dotyczył ich już nie mieli ochoty na głupkowate śmieszkowanie, tylko była kupa w majtach i oczekiwanie zrozumienia. Gdy rzucałem specjalnie jakieś głupie teksty w ich stylu przypominając im ich żarciki była agresja i wypieranie, że ja tak nigdy nie mówiłem.

O... mam okazję, to zaatakuję. Słabe.

 

Cytat

Do założenia tematu skłoniła mnie rozmowa z administratorem wspólnoty mieszkaniowej, któremu przedstawiłem swój problem związany z zalaną łazienką, a ten zaczął głupkowato się śmiać. Podniósł mi tym momentalnie ciśnienie. W takich momentach mam ochotę zajebać czymś w ten głupi łeb takiemu cymbałowi.

Traktujesz śmiech innych osób jako wyraz lekceważenia Twojego problemu, Twojej osoby. Zapalasz się emocjonalnie do tego, bo Twój gadzi mózg twierdzi, że oni Ciebie nie szanują.

 

W domyśle. Skoro się śmieje, to nie traktuje tego, co mu powiedziałem poważnie. I mnie nie traktuje poważnie.

 

Cytat

 

I jak tu być miłym dla ludzi? Niektórzy powinni być napierdalani pałą profilaktycznie raz dziennie by nabrać trochę pokory i rozumu, skłonić ich do jakiejś refleksji na temat własnego spierdolenia. 

Emocjonalny wysryw. Nie czytać ze zrozumieniem.

 

Cytat

Z góry przepraszam za słownictwo. Jak wy reagujecie w takich sytuacjach?

 

Nie mam takich sytuacji. Ewentualnie odcinam się od takich osób, które mnie lekceważą.

 

Reasumując. Twoja reakcja emocjonalna jest świadectwem niskiego poczucia własnej wartości.

Edytowane przez Miszka
  • Like 3
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od wspomnianych wyżej ojca i dziadka odciąłem się już dawno, całkowity brak kontaktu. Z przygłupem ze wspólnoty chcąc nie chcąc muszę mieć do czynienia, jest administratorem.

 

23 minuty temu, Miszka napisał:

Traktujesz śmiech innych osób jako wyraz lekceważenia Twojego problemu, Twojej osoby. Zapalasz się emocjonalnie do tego, bo Twój gadzi mózg twierdzi, że oni Ciebie nie szanują.

 

W domyśle. Skoro się śmieje, to nie traktuje tego, co mu powiedziałem poważnie. I mnie nie traktuje poważnie.

Bo tak właśnie było. Miał zgłosić moją sprawę do ubezpieczalni w ten sam dzień. Zrobił to dopiero po dwóch dniach gdy go opierdoliłem i trułem później dupę ciągłymi telefonami dopóki tego nie zrobił. Czym więc to było jeśli nie lekceważeniem i brakiem szacunku?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Chcni napisał:

Bo tak właśnie było. Miał zgłosić moją sprawę do ubezpieczalni w ten sam dzień.

To wspólnota ubezpiecza u Was mieszkania od zalania? 

 

No co. Wszyscy są poukładani i odpowiedzialni? Problem problemowi nie równy. Ktoś z góry zalał Ci łazienkę? Plama na suficie to nie to samo co zniszczone pół mieszkania, meble, elektronika i nie ma gdzie mieszkać bo sąsiadowi z góry rurę rozerwało. 

 

Jak lekarz w przychodni nie chce poważnie traktować że ktoś ma pryszcza na dupie, czy katar albo grypę bo na codzień ma doczynienia z zapaściami cukrzycowymi, sepsą, złamaniami otwartymi, guzem mózgu itp/itd to trudno, żeby oba przypadki traktował równie poważnie.

 

Zrobiłeś co trzeba. Wymusiłeś swoje i efekt osiągnięty. Świat już nie jest Ci nic winien. 

 

Jego śmiech mógł być spowodowany tym jak lekceważąco podchodzi do ludzi lub np tym jak banalny problem Ty masz.

Edytowane przez Miszka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zychu napisał:

W dupie mam twoje problemy (hie hie hie), ale całym sercem popieram postulat, aby innych ludzi napierdalać. :) 

 

Nic tak nie cieszy jak cudze nieszczęście

 

 

Pamiętam jak kolega opowiadał historię, że w pionie wymieniali w jeden dzień rury od kanalizacji, więc kazali przez kilka godzin nie spuszczać wody bo poleci sąsiadowi o piętro niżej. Jakaś pańcia wróciła do domu, zrobiła kloca i spuściła wodę, oczywiście nie czytała wywieszek a było ich pełno. No i przychodzi sąsiadka której cała łazienka została obsrana z góry na dół się pożalić a sąsiedzi ledwo powstrzymywali się od śmiechu. No czasem nie dajesz rady, oczywiście przykra historia, ale czasem są takie absurdy że zostaje tylko śmiech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Chcni napisał:

Niektórzy ludzie mają strasznie irytującą cechę, a mianowicie głupie śmianie się nawet z poważnych tematów typu choroba, śmierć. Nóż mi się otwiera w kieszeni w takich sytuacjach i momentalnie się podpalam reagując impulsywnie, tak jestem wybuchowy. Oczywiście było potem zawsze wpędzanie w poczucie winy "ty to się nie znasz na żartach, bierzesz wszystko na poważnie". 

Tak miał mój ojciec i dziadek, ale gdy temat dotyczył ich już nie mieli ochoty na głupkowate śmieszkowanie, tylko była kupa w majtach i oczekiwanie zrozumienia. Gdy rzucałem specjalnie jakieś głupie teksty w ich stylu przypominając im ich żarciki była agresja i wypieranie, że ja tak nigdy nie mówiłem.

Do założenia tematu skłoniła mnie rozmowa z administratorem wspólnoty mieszkaniowej, któremu przedstawiłem swój problem związany z zalaną łazienką, a ten zaczął głupkowato się śmiać. Podniósł mi tym momentalnie ciśnienie. W takich momentach mam ochotę zajebać czymś w ten głupi łeb takiemu cymbałowi. I jak tu być miłym dla ludzi? Niektórzy powinni być napierdalani pałą profilaktycznie raz dziennie by nabrać trochę pokory i rozumu, skłonić ich do jakiejś refleksji na temat własnego spierdolenia. 

 

Z góry przepraszam za słownictwo. Jak wy reagujecie w takich sytuacjach?

Brak taktu i wyczucia sytuacji.  Chyba nie da się tego nauczyć. Po prostu musisz to mieć. Mam znajomą która ma tak samo. Na każdą sytuację inna niż " normalna" reaguje śmiechem. O ile czasami są fajne jaja, to często bywa bardzo niezręcznie. Wtedy najlepiej nie mówić, albo szybko zmienić temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Miszka napisał:

 

Jego śmiech mógł być spowodowany tym jak lekceważąco podchodzi do ludzi lub np tym jak banalny problem Ty masz.

Cała posadzka w łazience jest przesiąknięta wilgocią od spodu tak, że nie idzie tego wysuszyć. Zalało cały strop i mieszkanie pode mną, które stoi puste. W łazience wali tak grzybem i wilgocią, że nie da się z niej korzystać. Bez rozkucia posadzki i osuszenia stropu się nie obejdzie, więc to raczej nie jest "banalny problem".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Chcni napisał:

Cała posadzka w łazience jest przesiąknięta wilgocią od spodu tak, że nie idzie tego wysuszyć. Zalało cały strop i mieszkanie pode mną, które stoi puste. W łazience wali tak grzybem i wilgocią, że nie da się z niej korzystać. Bez rozkucia posadzki i osuszenia stropu się nie obejdzie, więc to raczej nie jest "banalny problem".

Zgoda, nie jest to banalny problem.

 

Z drugiej strony jeden dzień różnicy między obietnicą zgłoszenia sprawy

do ubezpieczalni a faktycznym zgłoszeniem nic nie wnosi. 

 

Zapewne dużo dłużej poczekasz na jakikolwiek ruch z ubezpieczalni. 

 

Ogólnie doprowadziłeś do wysłania zgłoszenia. Okazałeś się skuteczny. Załatwiłeś sprawę.

Brawo dla Ciebie. Ktoś inny czekałby w nieskończoność i gryzł się dlaczego coś nie jest załatwione.

 

Zostaje teraz tylko zrozumieć dlaczego Ty reagujesz tak a nie inaczej na zachowanie ludzi i ich reakcje wobec Twojej osoby.

Edytowane przez Miszka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko dodam od siebie, że "ludzi" których nie rusza czyjś ból postrzegają siebie za ponadprzeciętnie niezdrowo wyjątkowych i nawet jeśli nie widać u nich uśmieszku z czyjegoś nieszczęścia to można wywnioskowa po sposobie mówienia pogardę do osoby, która miała np wypadek w pracy.

 

Przykład koledze w pracy spadł na palec kamień aż była konieczna interwencja chirurgiczna kilka dni później drugiemu spadł drewniany ciężki balik też na palec, roztrzaskując mu paznokieieć dużego palca stopy. Co na to Szef? "A weźcie sobie poucinajcie te palce to problemu nie będzie. Jego najbardziej poirytwało co im się stało,a nie że spotkało ich nieszczeście.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Chcni napisał:

Bez rozkucia posadzki i osuszenia stropu się nie obejdzie, więc to raczej nie jest "banalny problem".

Ja tu widzę niezły burdel w tym ARCHEO?!

JAKIE kucie?

Jaki grzyb?!

JAKIE suszenie?

Grzyby potrzebują od zsrodnikabokoło 4-6 tygodni na penetracji podłoża.

Przerosty grzybni.

Metodą otworową się suszy....grzanie Panie (nie w banie takie dla Ciebie rozwiązanie).

Gdyby posadzka byłabodparzona/zagrzybiona to by 'pływała' sama wcześniej i wszystko było dawno popękane.

GÓWNO NIE INXXOLACJA skoro przelewa się pomiędzy stropami.

 

ZAKŁADAM, że z budowlaną sprawą masz tyle wspólnego co PATEXFIX.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, spacemarine napisał:

Jakaś pańcia wróciła do domu, zrobiła kloca i spuściła wodę, oczywiście nie czytała wywieszek a było ich pełno. No i przychodzi sąsiadka której cała łazienka została obsrana z góry na dół się pożalić a sąsiedzi ledwo powstrzymywali się od śmiechu.

Mimo, że historia, w miarę spójna, to i tak w nią nie wierzę, ponieważ kobiety nie srajq 😎

  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Miszka napisał:

Zgoda, nie jest to banalny problem.

 

Z drugiej strony jeden dzień różnicy między obietnicą zgłoszenia sprawy

do ubezpieczalni a faktycznym zgłoszeniem nic nie wnosi. 

 

Zapewne dużo dłużej poczekasz na jakikolwiek ruch z ubezpieczalni. 

 

Ogólnie doprowadziłeś do wysłania zgłoszenia. Okazałeś się skuteczny. Załatwiłeś sprawę.

Brawo dla Ciebie. Ktoś inny czekałby w nieskończoność i gryzł się dlaczego coś nie jest załatwione.

 

Zostaje teraz tylko zrozumieć dlaczego Ty reagujesz tak a nie inaczej na zachowanie ludzi i ich reakcje wobec Twojej osoby.

W takiej sytuacji każdy dzień jest dla mnie ważny i im szybciej zgłosi się sprawę, tym szybciej zacznie się cała procedura. No ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ktoś kto nie jest w takiej sytuacji może sobie myśleć właśnie w ten sposób, że jeden dzień w tą czy tamtą różnicy nie robi. Przecież to jego nie dotyczy więc ma wyjebane.

 

Dlaczego tak zareagowałem? Nie będę udawał, że pada deszcz gdy ktoś mi pluje w mordę. Mam też dużo stresu w ostatnim czasie i to pewnie spotęgowało moją reakcję. Może trochę za bardzo mnie poniosło, ale odkąd pamiętam szybko się podpalam jeśli coś mnie irytuje, nie potrafię udawać przed kimś i tłumić w sobie gniewu. Po takim wybuchu wyrzucam z siebie wszystko i za pół godziny jestem już spokojny. 

 

5 minut temu, Tornado napisał:

 

ZAKŁADAM, że z budowlaną sprawą masz tyle wspólnego co PATEXFIX.

To są słowa budowlańca po przedstawieniu mu sytuacji. Sam tego nie wymyśliłem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Chcni napisał:

W takiej sytuacji każdy dzień jest dla mnie ważny i im szybciej zgłosi się sprawę, tym szybciej zacznie się cała procedura. No ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ktoś kto nie jest w takiej sytuacji może sobie myśleć właśnie w ten sposób, że jeden dzień w tą czy tamtą różnicy nie robi. Przecież to jego nie dotyczy więc ma wyjebane.

 

Nakładasz duży emocjonalny nacisk na to, na co Ty możesz mieć wpływ. To zrozumiałe. Po rozmowie z administratorem, po mimo jego obietnicy "dzisiaj" i po Twoich naciskach i telefonach zrobił to "jutro" czyli 24h zamiast 3h. Ok. To duża różnica. Potem jest Firma ubezpieczeniowa, w której ktoś na biurku ma 30 dokumentów i jego interesuje czas od położenia papierku na kupce, do zareagowania na niego. A ten Twój wylądował właśnie na dole kupki. Zatem ktoś odpowiedzialny za przerób wpływających dokumentów do ubezpieczalni, wrzuci Twój dokument do obróbki w systemie za kilka dni. W międzyczasie są święta. Potem ktoś inny, rzeczoznawca, ma tydzień na to, żeby skontaktować się z Tobą, przyjść, wypełnić dokumenty zgłoszenia, zrobić zdjęcia. Potem to wszystko wyląduje na kolejnej kupce, gdzie ktoś inny będzie to wyceniał, potem na kolejnej, gdzie ktoś będzie zatwierdzał wycenę i zlecał do wykonania przelewu. Załóżmy, że firma ubezpieczeniowa ma na każdy z tych etapów 5 dni roboczych.

 

Całość procedury zamknie się w 30 dniach. (pamiętaj, że firma ubezpieczenowa nie ma żadnego interesu w tym, żeby Ci jak najszybiej wypłacić pieniędzy z ubezpieczenia. Dla nich im dłużej trwa procedura, tym lepiej). Jakie znaczenie w tym wszystkim ma to czy podałeś im zgłoszenie w dniu x czy x+1? To różnica 21 godzin między początkowym, deklarowanym czasem "dziś to zgłoszę" a "zgłosiłem to następnego dnia po 5 telefonach klienta".

 

30 dni = 30x24godz.=720godz.

Twój wpływ na rozwój sytuacji to 24h-3h = 21 godzin.

 

Straciłeś te 21 godzin. O to się denerwujesz.

 

A w całym przedsięwzięciu oznacza to (21godz./720godz.)*100% = 2,92%

 

Teraz mógłbyś wkładać mnóstwo energii i telefonicznie poganiać codziennie firmę ubezpieczeniową (całkowicie bezskutecznie wg mojej opinii) i być może przyspieszyłbyś całą procedurę o dzień lub dwa lub... pogorszyłbyś to bo ktoś w firmie ubezpieczeniowej zacząłby robić Ci na złość wydłużając Twoją sprawę do maksimum czasu, dopuszczalnego w ich procedurach.

 

Czy warto???? 

Edytowane przez Miszka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Miszka napisał:

Teraz mógłbyś wkładać mnóstwo energii i telefonicznie poganiać codziennie firmę ubezpieczeniową (całkowicie bezskutecznie wg mojej opinii) i być może przyspieszyłbyś całą procedurę o dzień lub dwa lub... pogorszyłbyś to bo ktoś w firmie ubezpieczeniowej zacząłby robić Ci na złość wydłużając Twoją sprawę do maksimum czasu, dopuszczalnego w ich procedurach.

 

Czy warto???? 

Jasne, że nie warto i nie zamierzam poganiać firmy ubezpieczeniowej, bo skutek byłby odwrotny. I precyzując to zgłoszenie poszło nie w kolejnym dniu, a jeszcze w następnym, więc straciłem +/- 48 h przez lekceważące podejście administratora. Dwa dni to dla mnie wcale niemało, ale jak już mówiłem punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Chcni napisał:

któremu przedstawiłem swój problem związany z zalaną łazienką, a ten zaczął głupkowato się śmiać. Podniósł mi tym momentalnie ciśnienie. W takich momentach mam ochotę zajebać czymś w ten głupi łeb takiemu cymbałowi. I jak tu być miłym dla ludzi? Niektórzy powinni być napierdalani pałą profilaktycznie raz dziennie by nabrać trochę pokory i rozumu, skłonić ich do jakiejś refleksji na temat własnego spierdolenia. 

 

 

Jak to mówił jedne majster u którego pracowałem że on nie jest pacyfistą i profilaktyczny wpierdol niektórym by się przydał xDDDD

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Chcni napisał:

Jasne, że nie warto i nie zamierzam poganiać firmy ubezpieczeniowej, bo skutek byłby odwrotny. I precyzując to zgłoszenie poszło nie w kolejnym dniu, a jeszcze w następnym, więc straciłem +/- 48 h przez lekceważące podejście administratora. Dwa dni to dla mnie wcale niemało, ale jak już mówiłem punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. 

 

A dokładniej 21+24=45/720*100%=6,25% Wciąż mniej niż inflacja... 🤪

 

Chroń swe nerwy. Bo się przekręcisz na "chorobę dyrektorską" czyli zawał.

 

I im wcześniej zrozumiesz, że obcy ludzie na codzień mają na nas "wywalone" i wcale ich Nasze problemy nie obchodzą tym lepiej dla Ciebie.

 

Cytując klasyka: "Problem, który nie jest Nasz - nie jest Nasz".

Edytowane przez Miszka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Chcni napisał:

Od wspomnianych wyżej ojca i dziadka odciąłem się już dawno, całkowity brak kontaktu. Z przygłupem ze wspólnoty chcąc nie chcąc muszę mieć do czynienia, jest administratorem.

 

Bo tak właśnie było. Miał zgłosić moją sprawę do ubezpieczalni w ten sam dzień. Zrobił to dopiero po dwóch dniach gdy go opierdoliłem i trułem później dupę ciągłymi telefonami dopóki tego nie zrobił. Czym więc to było jeśli nie lekceważeniem i brakiem szacunku?

Może gość miał masę innych zaległych spraw przed tobą, albo jest zwykłym leserem co odkłada wszystko na ostatnią chwilę. Weź ochłoń chłopie, bo pikawa Ci pierdolnie. Mam tu dla Ciebie dobrą radę:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem to nerwy.

Tak mi się przypominała scenka z jakiegoś dużego ogniska.

Chodzę czasem na takie spędy nie znając prawie nikogo.

Tym razem przysiadłem się do 3 lasek, koleżanek. 2 normalne, jedna cicha.

No i przyszedł kolega. Powiedzmy, że "bard". Umie śpiewać, grać na gitarze, rzuca żarciki, takie trochę januszowe, ale to takie emploi sceniczne.

No i ta nieśmiała z każdego żartu zaczęła wręcz rechotać. I to tak mega.

Okazało się, że jest głośniejsza, niż kilkadziesiąt osób przy ognisku.

Poczucie zażenowania u kolegi narastało, bo wystarczyło, że się odezwał i albo był aplauz, albo rechot.

Wiadomo, dlaczego.

Koleżanki stwierdziły, że mimo że znają "cichą" od +7 lat, to nigdy nie słyszały, żeby się śmiała, ani tym bardziej rechotała na wolumenie zagłuszającym wszystko dookoła.

Cóż... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Miszka napisał:

30 dni = 30x24godz.=720godz.

Twój wpływ na rozwój sytuacji to 24h-3h = 21 godzin.

 

Straciłeś te 21 godzin. O to się denerwujesz.

 

A w całym przedsięwzięciu oznacza to (21godz./720godz.)*100% = 2,92%

 

1 godzinę temu, Chcni napisał:

I precyzując to zgłoszenie poszło nie w kolejnym dniu, a jeszcze w następnym, więc straciłem +/- 48 h przez lekceważące podejście administratora. Dwa dni to dla mnie wcale niemało, ale jak już mówiłem punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. 

 

47 minut temu, Miszka napisał:

A dokładniej 21+24=45/720*100%=6,25% Wciąż mniej niż inflacja... 🤪

 

Tymczasem w ubezpieczalni. ;) 

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.