Skocz do zawartości

Piekło / Niebo


Rekomendowane odpowiedzi

Albo inaczej Ziemia / Obłoki.

 

Witam nowych kolegów i koleżanki, jeśli tu zaglądają. Postanowiłem, że nie będę Was zanudzał już od samego początku, ale nie wiem, czy to się uda. Na to forum trafiłem w sumie przez przypadek, bo obejrzałem dzisiaj na youtube film o tatuażach na kobietach (pod którym podpisuję się dwoma rękoma z tym, co napisał Marek). Ale do brzegu:

 

Mam lat 45, z żoną już prawie, 2 dzieci w wieku nastoletnim, pracuję na morzu w sektorze offshore, dzięki czemu mamy (mam?) dużo więcej niż statystyczny obywatel naszego kraju. Właściwie nigdy nam niczego nie brakowało, może poza wspólnym czasem, ja wyjeżdżam zazwyczaj na max 2 miesiące i później tyle samo jestem w domu. Żona większość czasu nie pracowała i zajmowała się domem/dziećmi. Taki układ działał dobrze latami, chociaż ja żony nie trzymałem na siłę w domu. Ogólnie uchodziliśmy za zgodne małżeństwo, ja jestem normalnym gościem, który nie ma nałogów i mam naturę spokojnego i pracowitego człowieka idącego często na kompromis. Moja żona bywała czasem kłótliwa, ale też powiedziałbym, że było to w normie, ot jak każda baba miewała humory, ale później jej przechodziło. Odkąd pamiętam zawsze interesowała się szeroko pojęta kulturą wschodu, ezoteryką, medytacjami itp. Mi to nie przeszkadzało, bo przecież każdy powinien mieć swoje hobby. Żyliśmy sobie spokojnie i szczęśliwie, ja wybudowałem dom, jeździliśmy co rok na fajnie wakacje, kupowaliśmy (kupowałem? :D) co chcieliśmy, aż w końcu... aż w końcu przyszedł COVID i najpierw dłużej siedziałem w domu (który był całkiem fajnym czasem dla nas), ale później wyjechałem i nie mogłem do domu wrócić przez 4 miesiące. W końcu wróciłem i można powiedzieć, że na dzień dobry dostałem od mojej ukochanej ni z gruszki, ni z pietruszki po 18 fajnych latach kopa w ryja. "Bo coś we mnie pękło", "Bo ja jestem już pusta", "Bo się wypaliłam i nie chcę żyć w takiej złotej klatce" (do której drzwi zawsze miała otwarte), "Bo Ty jesteś dobrym człowiekiem, ale lepiej będziesz pasował do innej", "Bo Ty jesteś za bardzo przy ziemi, a ja uduchowiona wyżej" (to nawiązanie do tytułu). Było to 2 lata temu i zacząłem grubszą rozkminę, o co w tym wszystkim tutaj chodzi. Najprostszą odpowiedzią jest to, że pewnie podczas mojej nieobecności miałem jakiegoś zastępcę, bo małżonka wygląda bardzo atrakcyjnie, ale wiem że tak nie było. Odkryłem jednak to, że pisała swojej koleżance, że podoba jej się pewien facet. Zapaliła mi się na początku czerwona lampka, ale ustaliłem, że na tym tylko się skończyło i stwierdziłem, że to nic takiego, on nawet o niczym nie wiedział, w końcu i mi się też czasem podobają inne kobiety, chociaż fakt że nie zwierzam się z takich rzeczy kumplom, no ale my jesteśmy inni i może nie mamy takiej potrzeby mówienia. W każdym razie od usłyszenia tej radosnej nowiny rozpoczęło się dla mnie dosłownie piekło na ziemi. Nagle żona zaczęła wytaczać przeróżne dziwne zarzuty, bardzo często nie kleiły się one ze sobą zupełnie. Nawet nie chcę o nich pisać, może za jakiś czas to zrobię jak się temat rozwinie. W każdym razie przeszło jej po 2 miesiącach, ja pojechałem na morze, ale po powrocie wróciło wszystko ze zdwojoną siłą. Później podczas kolejnego wyjazdu wypłakałem dosłownie morze łez, na pewno więcej niż za dzieciaka, bo żona zaczęła mnie straszyć rozwodem mówiąc, że nie pasujemy już do siebie, ale jednocześnie zaczęła pocieszać, że chce się rozstać w zgodzie tak, żeby móc za parę lat usiąść razem przy świątecznym stole. Z nowymi partnerami oczywiście. Kolejne miesiące z normalnego ogarniętego człowieka uczyniły mnie wrakiem psychicznym, który zaczął mieć myśli samobójcze. Wizja rozpieprzenia rodziny i w ogóle wszystkiego, co przez 20 lat budowałem, była dla mnie abstrakcją, a dla mojej żony to jak pstryknięcie palcem. Dla niej nagle priorytetem stało się bycie wolną i niezależną, a ja odczułem, że tylko jej stoję na drodze. W każdym razie ten czas zbiegł się z tym, że zmieniałem pracodawcę i znów dłużej byłem w domu (pół roku). Pojechaliśmy znów na wakacje, na których nagle jej przeszło i wróciła kochająca żona. Taki stan trwał kilka miesięcy, ale jak kolejnym razem wróciłem to dostałem trzeci strzał, po którym już się nie podniosłem. Gwoździem do trumny było dla mnie to, że stwierdziła że musimy spać osobno, po czym dostałem od niej długi list z wieloma absurdalnymi zarzutami kończący się słowami "Oddaję ci wolność i ty mi ją oddaj". Stwierdziłem, że to już ten moment, gdy wystarczy i nie będę robił z siebie dalej błazna i po 2 miesiącach spania osobno powiedziałem jej, że ok to się rozstańmy jak tak chce. Ta nagła zmiana mojego podejścia podziałała na nią jak zimny prysznic i nagle postanowiła, że chce wszystko naprawić. Ja się wtedy poczułem wręcz tragicznie, bo dla mnie sprawy zaszły za daleko i nie mogłem już wrócić przed linię, która została przekroczona. Bardzo długo zastanawiałem się o co w tym wszystkim chodzi i co prawda podejrzewałem to już na samym początku, tyle że potwierdzenie tego zajęło mi trochę czasu. Żona przez ostatnie 2 lata postanowiła intensywnie pracować nad samorozwojem, wyzwalać swoją kobiecość itd. Towarzyszyły temu różne spirytualne seanse z grupami, które dla mnie miały wręcz znamiona sekty. Ponieważ to nie jest faktycznie moja bajka, to uznała że już nie pasuję do jej świata. Poniżej wkleję linka, do artykułu, który niedawno znalazłem i który opisuje całą sytuację (żona mi sukcesywnie zapychała głowę linkami z mądrościami internetowych coachów). Strona ohme to też tak naprawdę niezły rak, ale akurat ten artykuł jest dobry:

 

https://ohme.pl/psychologia/traumy-nie-wyleczysz-pozytywnym-mysleniem-psycholozka-o-szkodliwych-pseudomadrosciach-z-instagrama/?fbclid=IwAR3vtcxMG04WGpNQa6-LrtPe_Ru3HIIFs4t3gMplXqtgVPhoYXf5X-Tf6Lw

 

Tak to mniej więcej się zaczęło. Mamy w necie teraz całą masę specjalistów, którzy wyłapują ludzi słabszych psychicznie (jak moja żona), albo będących przez życie wy***anych z butów i oferują im przeróżne terapie, które kosztują znacznie więcej, niż wizyty u zwykłego psychologa. Zrobił się z tego niestety niezły biznes, a cena jaką się za takie uzdrawianie płaci bywa często okrutna. Żeby jeszcze bardziej szczegółowo opisać moją historię, dlaczego się rozstaję z żoną to najlepiej skwitowałbym to tym oto poniższym tekstem, który dostałem od niej kilka dni temu. Nieraz się tylko zastanawiam ilu facetów zupełnie za darmo znalazło się jak ja w takiej podobnej przysłowiowej czarnej dupie. Dziękuję za uwagę i miłej lektury. Powodzenia życzę sobie.

 

"Czasami jest tak, że ludzie spotykają się we wspólnej intencji np. żeby założyć rodzinę i mieć dzieci. Kiedy ta intencja się wysyci i dzieci przychodzą na świat ta wspólna intencja się wysyca i energia, która była przy parze odchodzi. Obydwoje to czują – coś się skończyło i czasami potrafią to nazwać – ‘wypaliło się’. To co się wypala to moc kreacji czyli intencja czyli to co chcieli razem stworzyć. Moc stworzenia życia jest wielką energią, która przychodzi do pary z poziomu planu Duszy. Czasami dusze umawiają się na wspólne stworzenie życia po to by wyrównać karmę. Co to znaczy? To znaczy, że w innych czasach i przestrzeniach a można to nazwać – w innych wcieleniach zabierali życie czyli np. zabijali się nawzajem lub razem działali na rzecz destrukcji życia i niszczenia. Teraz spotykają się i widzą się po raz pierwszy i wiedzą, że ten mężczyzna da mi dziecko – ta kobieta będzie matką moich dzieci. Dają życie i intencja zrównoważenia karmy się wysyca. Nie ma już nic co mogłoby ich do siebie przyciągać – energia seksualna odchodzi, bo to co miało się wypełnić już się wypełniło. Spotkali się razem po to by dać życie a nie zabrać je.
Co się dzieje jeśli taka para pozostaje razem pomimo braku miłości? Energia nienawiści zaczyna podświadomie pracować i niszczyć zarówno ich nawzajem jak i również ich dzieci. Widziałam to nieraz w ustawieniu- kiedy kobieta jest tak wściekła na mężczyznę, że chce go zabić, a mężczyzna jest  w takiej pogardzie do kobiety, że na jej widok odwraca wzrok. Energia nienawiści zaczyna niszczyć życie, które dali. Dzieci zaczynają chorować, bo bez światła każdy kwiat usycha. Bez podlewania miłością kobieta nie ma siły do zasilania ogniska domowego i dzieci. Dzieci w takim domu się boją. Boją, się że podświadomie jeden rodzic zabije drugiego i dziecko zostanie samo, więc na poziomie podświadomym dziecko codziennie boi się o swoje życie. Mężczyzna i kobieta zaczynają ze sobą walczyć tak jak walczyli ze sobą wiele wcieleń i zaczynają wchodzić znowu w energię niszczenia niechcący niszcząc również życie, które zasilili z intencji budowania.
Na takiej bazie wyrasta następne pokolenie dzieci, które nie znają miłości. Nie wiedzą czym jest, kiedy mężczyzna troszczy się o kobietę i czule przytula w kuchni kiedy ona gotuje zupę z miłością. Takie dzieci nie znają radości między rodzicami i nie mają wzorca zabawy między mężczyzną a kobietą. Takie dzieci podświadomie czują ‘ciężar życia’. Czują się winne za to, że mam jest niezadowolona a tata jest ciągle zdenerwowany i ucieka z domu do kolegów, w gry lub w pracę. Tak wyrasta następne pokolenie ludzi uciemiężonych życiem i myślących, że mają żyć jak inni w ciężkości i myśleniu że miłość jest wtedy kiedy jej nie ma – takich wzorców szukają bo innych nie znają.
Na karmę i brak miłości nie ma lekarstwa. Trzeba przyjąć to jak jest. Czasami to wymaga usłyszenia i przyjęcia od mężczyzny słów:
- Nigdy Cię nie kochałem – chciałem tylko mieć z Tobą dziecko
- Lubię Cię i to wszystko
- Nic Ci więcej nie dam, bo nie chcę
lub przyjęcia od kobiety:
- Nie chcę z Tobą już chodzić do łóżka, bo nie chce więcej dzieci – Chciałam mieć z Tobą dziecko dlatego z Tobą spałam. Dałam Ci dziecko – nic więcej Ci już nie dam.
- Nie szanuję Cię jako mężczyzny
- Nie czuję się przy Tobie bezpiecznie, bo nie potrafisz zadbać o siebie więc nie potrafisz też zadbać o mnie

Stawanie do prawdy jest niepopularne i kosztuje , bo wymaga wyjścia z iluzji:
- wzorowej rodziny
- idealnego małżeństwa
- zgrzeszenia czyli ‘rozwodu’ nieakceptowanego w kościele, środowisku czy społeczności
- ‘rozczarowania’ rodziny czy dzieci

Jaki jest koszt niestanięcia do tego jak jest czyli do prawdy?
- choroba ciała : chodzenie do łózka z kimś kogo się nie kocha: vulvodynia, zapalenia dróg rodnych, zapalenia pęcherza, cysty, narośle na narządach rodnych, ‘bóle głowy’, nowotwory, guzy, choroby autoimmunologiczne, poronienia – jeśli nie chce się dzieci.
- choroby dzieci: stany lękowe, depresje u dzieci, zachowania agresywne, dysocjacje, choroby oczu i uszu, niepokoje, bezsenność, koszmary nocne – przeżywanie i doświadczanie emocji jakie wypierają rodzice,

Dzwoni kiedyś do mnie kobieta:
- K: Chce umówić córkę na sesje.
- Ja: Nie ma takiej możliwości
- K: Dlaczego?
- Ja : Ile córka ma la? Nie pracuję z dziećmi tylko z rodzicami.
- K: 17
- Ja: W jakim temacie?
-K: Depresja
- Ja: Czuję, że to Pani temat. Dzieci pokazują tylko nierozwiązane problemy rodziców. A Pani nie ma depresji?
- K: Miałam, ale już nie mam……………….
Ja: Aha…………
…………………………………………………………………………………………………………

Problemy zamiatane pod dywan nie znikają. One rosną. Dzieci lubią zaglądać pod dywan i wymiotą wszystko to co niezobaczone, nieuznane i niewidziane.
- Jak się czujesz?
- Dziękuję wyparłam………………..
Kiedyś w ustawieniu pokazało się jak każdy mechanizm obronny służy nam jako dzieciom.  Jest natomiast mechanizmem obronnym i kiedy dorastamy sami musimy zacząć sprzątać swój dom. Tak jak jeśli nasi rodzice nie posprzątali to my nieświadomie wzięliśmy."

  • Like 6
  • Smutny 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w nieco podobnej sytuacji, choć u mnie pojawił się "dayman". Nieco się ogarnąłem, zmieniłem zawód, bo praca na morzu nie ułatwia. Żałuję tylko, że tyle czasu mi to zajęło. Zabezpiecz majątek, rozwód ustal na własnych zasadach. Może się zdarzyć, że wrócisz z morza, a konto wyczyszczone, zamki pozmieniane. Mało to się słyszało takich historii w mesie?

 

Panie, kiedy jest im za dobrze, to jest im źle.

 

13 hours ago, MariuszP said:

... ja jestem normalnym gościem, który nie ma nałogów i mam naturę spokojnego i pracowitego człowieka idącego często na kompromis.

 

I tu jest klucz. Tego co było, nie zmienisz, ale możesz kreować to co będzie. A z tej mąki chleba nie będzie.

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, PrzemAss said:

Zastosuj się do regulaminu, ustaw avatar i przedstaw się w odpowiednim dziale ;)

Ok, potem to zrobię na spokojnie.

Patrzę, że ucięło mi staż, niedawno mieliśmy 18 rocznicę ślubu i 20 lat znajomości.

 

Bogumił: ja pływam od samego początku, gdy jestem z żoną i nigdy nie był to problem, może też dlatego, że moje kontrakty liczą się w tygodniach, A nie miesiącach. Powiedziała tylko teraz, ze gdybym miał pracę na lądzie, to dawno już by się wszystko między nami rozsypało. Jest to tak naprawdę jedno z wielu jej stwierdzeń od czapy. Konta nie wyczyści, gdyby to miała zrobić, to już dawno by to zrobila, pomimo tego ze opowiada na lewo i prawo jaki to ja jestem ciężki człowiek, bo nie spełniam jej oczekiwań, nawet teściową, która zawsze mnie lubiła, zdołała obrócić przeciwko mnie w ciągu miesiąca. Mówi w każdym razie, że chce się rozstać w zgodzie, podzielić wszystko 50/50 I zacząć nowe życie. Takie okoliczności, gdy nie będziemy się żreć w sądzie, na pewno pomogą przez to przejść, ale póki co moja wyprowadzka I zostawienie tego, co przez 20 lat tworzylem to jakaś abstrakcja. Zaproponowałem jej, żeby została w domu z dziećmi, a ja wezmę resztę z majątku, żeby było po równo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jprdl....

 

Kobieta jest tylko trochę mądrzejsza od kury.... żyje jak pączek w cieście to weźmie i wszystko rozwali jakimiś głupotami od których mózg się lasuje. 

 

To jest kolejny przykład że kobieta nie może być wolna, a być pod pełną jurysdykcją męża.

Dawniej było tak, że żona w sprawach duchowych NAJPIERW musiała się radzić męża a dopiero później innych. Dzisiaj podkleja się wolność, a małżeństwo nie jest wolnością, a byciem zależnym i pewnego rodzaju "niewolnikiem" względem siebie oraz potomstwa. 

 

Twoja żona jest skrajnie egoistyczna, rozpieściłeś ją do tego stopnia że odeszła od zdrowych zmysłów.

 

Co do samej sekty sam bym się tam przejechał i powiedział im że ich wszystkich roz... jak będą dalej mojej żonie ciemnoty do głowy wklejać, a żonie powiedział że jak będzie dalej tam chodzić to ma się do nich wyprowadzić i że zrobisz tak, że po rozstaniu nie zobaczy ani grosza za to że chce wyrządzić szkodę tobie i dzieciom :) 

 

Dla żony psychoterapia i odcięcie od sekty. Możesz też próbować zabrać ją do kościoła, jeśli potrzebuje siły wyżej w życiu.

3 minuty temu, MariuszP napisał:

żeby było po równo

 

lol chłopie z jej winy rozstanie a ty chcesz dzielić po pałam :lol: 

 

Ona ci w tym momencie prawie zniszczyła życie jak już chcesz się rozstać to zrób tak żeby odeszła z niczym.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym nagrywał i zapisywał wszystkie "oświecone" wiadomości co dostajesz, nagrywał te pierdoły, zabezpieczył konto aby się nie okazało że nagle zostało opróżnione. Jeżeli stwierdzisz że to już ewidentnie koniec i to nie ma przyszłości to starać się o rozwód z winy żony jednocześnie starać się zabezpieczyć jak najwięcej majątku chociaż jak ślub bez intercyzy to już połowa co najmniej jest stracona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstaw Avatar, jakąś gołą babę najlepiej.

 

A żonka oddaje się na oko podczas jej wewnętrznych ubogaceñ misami tybetańskimi jakiemuś Tybetańczykowi, który wsadza penisa między misami w jej cipkę, ona krzyczy " och, jak mi dobrze, jakie uduchowienie czuję" a on udaje że to misy.

 

Każda baba która zajmuje się duchowością jest pierdolnięta, Im "duchowość" wchodzi do łba po 30, 40 z powodu bogatej przeszłości seksualnej i mają potrzebę  się " oczyścić " z zarzutów przed sobą samą no i zagrać dla publiki przedstawienie pt." Ale mnie kurwa uduchowiło"

 

hahaha

 

Pierdol ją!

Rzuć ją!

  • Like 9
  • Dzięki 1
  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, RENGERS napisał:

Każda baba która zajmuje się duchowością jest pierdolnięta, Im "duchowość" wchodzi do łba po 30, 40 z powodu bogatej przeszłości seksualnej i mają potrzebę  się " oczyścić " z zarzutów przed sobą samą no i zagrać dla publiki przedstawienie pt." Ale mnie kurwa uduchowiło"

Tutaj trzeba się zgodzić.

 

Nie czytałem calego postu autora wątku, ale z treści komentarzy braci widać, że pojawila się kwestia sekty/wiary w coś wyzszego. 

 

Znane mi z otoczenia fanatyczki sekty/wiary i po opowiadaniu historii przez bliskie mi ciotunie wiem, ze w przeszlosci to byly kobiety, ktore potrzebowaly w zyciu bardzo bardzo duzo emocji, a kolo nich krecilo sie zawsze stado samcow, one uwielbialy ich towarzystwo. Lata po scianie, kiedy przestaly przyciagac samcow, choc bardzo ich lubia, ich kolejna miloscia zostala religia. Bardzo wielbia przedstawicieli danej religii, lubia im pomagac ;) 

 

Nie twierdze, ze od puszczalstwa do wiary, to nie tak.

 

Tutaj chodzi o emocje! Te kobiety szczegolnie uwielbiaja emocje. Dla nich samiec to emocje, a pozniej religia to emocje.

 

A ty chlopie sobie wymysliles, ze jak bedziesz spokojnym ulozonym mezem i dasz jej wszystko, to kobieta bedzie zadowolona. Nie bedzie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj kolego, po pierwsze to nie jest Twoja żona, już nie, wbij to sobie do głowy, nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. To jest OBCA Tobie osoba, miota się bo będzie chciała jak najwięcej z Ciebie wycisnąć, jedynym priorytetem tutaj są dzieci i żebyś nie stracił majątku. Zresztą sekty czy guru chętnie przejmują mieszkania. Już jej nie odzyskasz, wbij to sobie do głowy.

Co zrobić:

- mów dzieciom prawdę, pod Twoją nieobecność mogły przejść pranie mózgu jaki jesteś przemocowiec itd, są nastoletnie to zrozumieją, powiedz im wprost że dama oszalała i chce zniszczyć małżeństwo i że nadal je kochasz itd, to bardzo ważne

- noś wszędzie dyktafon i archiwizuj każdy dzień nagrań w chmurze, jak powie w sądzie że któregoś dnia coś jej zrobiłeś to wyciągasz nagranie i masz dowód

- jak zaczyna krzyczeć itd nagrywaj ją telefonem i archiwizuj w chmurze

- żadnych innych kobiet, może zleci nawet prowokację by zrobić że ją zdradzasz co da jej dowód z orzeknięciem rozwodu z Twoją winę i alimentami na nią

- powiedziała że chce spokojnego rozwodu, to znak że będzie przeciwnie. TO JEST BARDZO WAŻNE!!! Bierz szybko adwokata

- ratuj majątek, osobne konto, gotówka itd

 

Pamiętaj to nie Twoja wina co się stało, nie ważne co byś robił, takie czasy i jest pełno takich historii, jedyne co możesz zrobić to ciąć straty

 

Przeczytaj poradnik rozwodowy Marka i Mosze i zacznij już dziś!

https://samczeruno.pl/sklep/downloads/poradnik-rozwodowy/

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem żonaty od 14 lat, mam dwoje dzieci i przeżyłem jazdy małżonki, romanse, pocieszycieli, odmiany, pomysły itd. Napisalbym coś, ale odczekam aż się wygotują tutaj przypadkowi farmazoniarze i chlopaczki, którzy wpadli sobie popisać dla samego pisania.

Edytowane przez Casus Secundus
  • Like 7
  • Dzięki 1
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MariuszP napisał:

 Powiedziała tylko teraz, ze gdybym miał pracę na lądzie, to dawno już by się wszystko między nami rozsypało.

Ona sama Tobie mówi że jesteś tylko bankomatem, ona podjęła tą decyzję lata temu pewnie o rozstaniu, tu nie ma czego zbierać

 

@Casus SecundusKochanków też? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesc Mariusz, kolego po fachu...

Ustaw avatar jak najszybciej bo takie sa wymogi forum. Inaczej Twoj temat poleci razem z Twoim kontem..

 

 

Wiem, ze to nie jest zadne pocieszenie, ale miales swiadomosc ze jest to wlasnie nasze najwieksze ryzyko zawodowe. 

 

16 hours ago, MariuszP said:

Mam lat 45, z żoną już prawie, 2 dzieci w wieku nastoletnim

 

Niestety, ale to jest kluczowe zdanie... Dzieci odchowane, kobiecie dzwoni ostatni gwizdek atrakcyjnosci.

 

16 hours ago, MariuszP said:

Kolejne miesiące z normalnego ogarniętego człowieka uczyniły mnie wrakiem psychicznym, który zaczął mieć myśli samobójcze. Wizja rozpieprzenia rodziny i w ogóle wszystkiego, co przez 20 lat budowałem, była dla mnie abstrakcją, a dla mojej żony to jak pstryknięcie palcem.

 Wspolczuje. Mam swiadomosc, ze nie jest to dla Ciebie latwa sytuacja. Jednak musisz sie wziac w garsc. Nie wiem w jakim dziale pracujesz, maintenance, produkcja, cargo czy na mostku, pewnie na poziomie managementu i doskonale zdajesz sobie sprawe, ze chwila nieuwagi czy rozkojarzenia moze miec powazne konsekwencje dla Ciebie, Twojej kariery, innych czlonkow zalogi, czy samej jednostki. Jakis dobry ogarniety psychoterapeuta nie bedzie zlym pomyslem. Tylko nie chwal sie nikomu, a w szczegolnosci zonie.

 

16 hours ago, MariuszP said:

Najprostszą odpowiedzią jest to, że pewnie podczas mojej nieobecności miałem jakiegoś zastępcę, bo małżonka wygląda bardzo atrakcyjnie, ale wiem że tak nie było.

 

Zazwyczaj jezdziles na max 8 tygodni, wtedy nie bylo Cie 4mc... 1/3 roku. Jesli byl one night stand (jednorazowy skok w bok) to nie jestes w stanie tego zweryfikowac w zaden sposob. Zreszta, kobieta jak chce skoczyc w bok to duzo nie trzeba. Nie chce byc czarnym prorokiem...

 

16 hours ago, MariuszP said:

Gwoździem do trumny było dla mnie to, że stwierdziła że musimy spać osobno, po czym dostałem od niej długi list z wieloma absurdalnymi zarzutami kończący się słowami "Oddaję ci wolność i ty mi ją oddaj". Stwierdziłem, że to już ten moment, gdy wystarczy i nie będę robił z siebie dalej błazna i po 2 miesiącach spania osobno powiedziałem jej, że ok to się rozstańmy jak tak chce. Ta nagła zmiana mojego podejścia podziałała na nią jak zimny prysznic i nagle postanowiła, że chce wszystko naprawić.

 

Miota sie bardzo, chcialaby zjesc ciastko i miec ciastko.... Jednak z drugiej strony, jest to jakas proba wyciagniecia reki, nawiazania dialogu....

 

16 hours ago, MariuszP said:

Na takiej bazie wyrasta następne pokolenie dzieci, które nie znają miłości. Nie wiedzą czym jest, kiedy mężczyzna troszczy się o kobietę i czule przytula w kuchni kiedy ona gotuje zupę z miłością.

Ciekawy fragment. Zadaj sobie szczere pytanie, czy mamona i kontrakty nie zachwialy za bardzo Twojego spojrzenia na kobiete? Wiekszosc uzytkownikow na tym forum jest skrzywdzonych przez kobiety i wielu z nich bedzie klepac Cie po ramieniu, dodawac otuchy i obrazac Twoja zone, doradzac kopniecie w dupe i rozwod. Jednak w tym co ona pisze i mowi, jest jakas czastka prawdy. Zadaj sobie szczere pytanie, czy za bardzo sam nie zaczales sie mentalnie oddalac od niej? Tez pracuje na morzu, ostatnio uslyszalem od swojego przelozonego, goscia przed emerytura, ktory przez te wszystkie lata utrzymal normalnie malzenstwo, jak rozmawial z kumplem (ladowym), ktory odszedl do innnej kobiety

"A bo moja zona to jest siekiera, nie da sie z nia zyc" na co mu odpowiedzial " To Ty jestes pizda a nie ona siekiera" Jest w tym jakas prawda. 

 

Przestala Cie traktowac jako swojego przewodnika, mezczyzne. Cos jest na rzeczy ze jedni marynarze sa w stanie utrzymac malzenstwo, inni nie. Duzo zalezy od dobrania sie partnerow, dlugosci kontraktow. Moze @Stefan Batory sie wypowie, chociaz ostatnio w dawno logowal sie na forum.

 

16 hours ago, MariuszP said:

Kiedyś w ustawieniu pokazało się jak każdy mechanizm obronny służy nam jako dzieciom.  Jest natomiast mechanizmem obronnym i kiedy dorastamy sami musimy zacząć sprzątać swój dom. Tak jak jeśli nasi rodzice nie posprzątali to my nieświadomie wzięliśmy."

 

Ten cytat wcale nie jest glupota. Wrecz przeciwnie. Mysle ze warto wezwac do watku @Messer to moze troche Ci otworzy oczy....

Jesli zalezy Ci na zonie, to probuj ratowac, ale z glowa. 

Edytowane przez Moriente
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Moriente napisał:

 

"A bo moja zona to jest siekiera, nie da sie z nia zyc" na co mu odpowiedzial " To Ty jestes pizda a nie ona siekiera" Jest w tym jakas prawda. 

 

 

Może i coś w tym jest, ale jest tyle czynników które wpływają na rozpad lub nie, że spłycanie do "Ty jesteś pizda" to trochę przesada. Tak naprawdę masz wpływ na stworzenie więzi emocjonalnej, szacunku, zaufania itp. na resztę co partnerka robi jak Cię nie ma wpływu nie masz, a jej zachowanie będzie wynikać z jakości tych połączeń. W długim terminie nie jest to łatwe. Jeden umie to lepie drugi gorzej i to samo jest z kobietą, jedna jest w stanie to dać druga nie, z różnych zapewne względów. Ogólnie dobrze napisane. Praca rotacyjna ma to do siebie, że często sypią się rodziny. Z drugiej strony praca stacjonarna nie daje gwarancji, że nie urosną rogi. 

 

Słyszałem masę podobnych historii przy wódeczce parę lat temu, pracując ze starymi wyjadaczami kontraktowymi., chociaż branża inna. Wiele historii, typu zdrada, nie bycie przy porodzie własnego dziecka, był chłop co pierwszy raz dziecko zobaczył po 6 msc od urodzenia. Rozwody, utraty domu, alkoholizm, ciupa, ogólnie staczanie się na dno. Chyba nie było tam zawodnika który będąc w małżeństwie owo nie zawisnęło w pewnym momencie na włosku. Jedni utrzymali drudzy nie.

 

Większość pewnie lubi wrócić do czegoś co nazywa domem, ale nie są to cztery ściany. Wie, że ktoś na niego czeka, doceni poświęcenie i samemu coś poświęci. Po długich wyjazdach chcesz wrócić, odstresować się, odpocząć, spędzić miło czas z osobą która jest Ci w teorii najbliższa.  Jak nagle to się sypie, a byłeś do tego przyzwyczajony to robi się ciężko.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wmawiajcie gościowi że to jego wina, przecież takie historię zdarzają się nie tylko pracującym na morzu, przejrzyjcie to forum

 

Kobita nie pracowała, dał jej dom i wygodne życie, miała lepiej niż miliony innych w tym kraju ale ciągle to za mało i jeszcze mu grozi rozwodem, nie szanuje go, gada że jest wyżej od niego, a właśnie bez niego nie miała by czasu na te duchowe bzdety

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, MariuszP napisał:

Albo inaczej Ziemia / Obłoki.

 

Witam nowych kolegów i koleżanki, jeśli tu zaglądają. Postanowiłem, że nie będę Was zanudzał już od samego początku, ale nie wiem, czy to się uda. Na to forum trafiłem w sumie przez przypadek, bo obejrzałem dzisiaj na youtube film o tatuażach na kobietach (pod którym podpisuję się dwoma rękoma z tym, co napisał Marek). Ale do brzegu:

 

Mam lat 45, z żoną już prawie, 2 dzieci w wieku nastoletnim, pracuję na morzu w sektorze offshore, dzięki czemu mamy (mam?) dużo więcej niż statystyczny obywatel naszego kraju. Właściwie nigdy nam niczego nie brakowało, może poza wspólnym czasem, ja wyjeżdżam zazwyczaj na max 2 miesiące i później tyle samo jestem w domu. Żona większość czasu nie pracowała i zajmowała się domem/dziećmi. Taki układ działał dobrze latami,

chociaż ja żony nie trzymałem na siłę w domu.

Kobieta musi pracować. musi czymś sie zajmować czymś co dostarcza choćby minimalnych emocji. Jak dziecko dorasta i zaczyna większosc czasu spędzać w szkole a mamcia w domu, to mamci czasem odwala z nudy i zaczyna sobie szukać emocji. 
Jak miś jest na morzu i wiadomo że z pracy wróci za miesiąc lub dwa to hulaj dusza, diabła nie ma.

15 godzin temu, MariuszP napisał:

Ogólnie uchodziliśmy za zgodne małżeństwo, ja jestem normalnym gościem, który nie ma nałogów i mam naturę spokojnego i pracowitego człowieka idącego często na kompromis. Moja żona bywała czasem kłótliwa, ale też powiedziałbym, że było to w normie, ot jak każda baba miewała humory, ale później jej przechodziło. Odkąd pamiętam zawsze interesowała się szeroko pojęta kulturą wschodu, ezoteryką, medytacjami itp. Mi to nie przeszkadzało, bo przecież każdy powinien mieć swoje hobby. Żyliśmy sobie spokojnie i szczęśliwie, ja wybudowałem dom, jeździliśmy co rok na fajnie wakacje, kupowaliśmy (kupowałem? :D) co chcieliśmy, aż w końcu... aż w końcu przyszedł COVID i najpierw dłużej siedziałem w domu (który był całkiem fajnym czasem dla nas), ale później wyjechałem i nie mogłem do domu wrócić przez 4 miesiące. W końcu wróciłem i można powiedzieć, że na dzień dobry dostałem od mojej ukochanej ni z gruszki, ni z pietruszki po 18 fajnych latach kopa w ryja. "Bo coś we mnie pękło", "Bo ja jestem już pusta", "Bo się wypaliłam i nie chcę żyć w takiej złotej klatce" (do której drzwi zawsze miała otwarte), "Bo Ty jesteś dobrym człowiekiem, ale lepiej będziesz pasował do innej", "Bo Ty jesteś za bardzo przy ziemi, a ja uduchowiona wyżej" (to nawiązanie do tytułu).

No, odwaliło jej :)

15 godzin temu, MariuszP napisał:

 

Było to 2 lata temu i zacząłem grubszą rozkminę, o co w tym wszystkim tutaj chodzi. Najprostszą odpowiedzią jest to, że pewnie podczas mojej nieobecności miałem jakiegoś zastępcę, bo małżonka wygląda bardzo atrakcyjnie, ale wiem że tak nie było. Odkryłem jednak to, że pisała swojej koleżance, że podoba jej się pewien facet. Zapaliła mi się na początku czerwona lampka, ale ustaliłem, że na tym tylko się skończyło i stwierdziłem, że to nic takiego, on nawet o niczym nie wiedział, w końcu i mi się też czasem podobają inne kobiety, chociaż fakt że nie zwierzam się z takich rzeczy kumplom, no ale my jesteśmy inni i może nie mamy takiej potrzeby mówienia. W każdym razie od usłyszenia tej radosnej nowiny rozpoczęło się dla mnie dosłownie piekło na ziemi. Nagle żona zaczęła wytaczać przeróżne dziwne zarzuty, bardzo często nie kleiły się one ze sobą zupełnie.

Wskaż mi człowieka a znajdę paragraf.

15 godzin temu, MariuszP napisał:

Nawet nie chcę o nich pisać, może za jakiś czas to zrobię jak się temat rozwinie. W każdym razie przeszło jej po 2 miesiącach, ja pojechałem na morze, ale po powrocie wróciło wszystko ze zdwojoną siłą. Później podczas kolejnego wyjazdu wypłakałem dosłownie morze łez, na pewno więcej niż za dzieciaka, bo żona zaczęła mnie straszyć rozwodem mówiąc, że nie pasujemy już do siebie, ale jednocześnie zaczęła pocieszać, że chce się rozstać w zgodzie tak, żeby móc za parę lat usiąść razem przy świątecznym stole. Z nowymi partnerami oczywiście. Kolejne miesiące z normalnego ogarniętego człowieka uczyniły mnie wrakiem psychicznym, który zaczął mieć myśli samobójcze. Wizja rozpieprzenia rodziny i w ogóle wszystkiego, co przez 20 lat budowałem, była dla mnie abstrakcją, a dla mojej żony to jak pstryknięcie palcem. Dla niej nagle priorytetem stało się bycie wolną i niezależną, a ja odczułem, że tylko jej stoję na drodze.

Wolną i niezależną. Pozwól jej. Tylko nie zapomnij powiedzieć ze wolność wiąże się z odpowiedzialnością. 

Ona ma teraz umysł nastolatki która ma pod nosem wszystko w standardzie  i wygraża rodzicom ze ją ograniczają nie pozwalając zadawać się z szemranym towarzystwem.
 

15 godzin temu, MariuszP napisał:

 

W każdym razie ten czas zbiegł się z tym, że zmieniałem pracodawcę i znów dłużej byłem w domu (pół roku). Pojechaliśmy znów na wakacje, na których nagle jej przeszło i wróciła kochająca żona. Taki stan trwał kilka miesięcy, ale jak kolejnym razem wróciłem to dostałem trzeci strzał, po którym już się nie podniosłem. Gwoździem do trumny było dla mnie to, że stwierdziła że musimy spać osobno, po czym dostałem od niej długi list z wieloma absurdalnymi zarzutami kończący się słowami "Oddaję ci wolność i ty mi ją oddaj". Stwierdziłem, że to już ten moment, gdy wystarczy i nie będę robił z siebie dalej błazna i po 2 miesiącach spania osobno powiedziałem jej, że ok to się rozstańmy jak tak chce. Ta nagła zmiana mojego podejścia podziałała na nią jak zimny prysznic i nagle postanowiła, że chce wszystko naprawić.

No widzisz córeczko, , my sie zgadzamy,  Spójrz, tu są oferty pracy dla osób z Twoim expem i doświadczeniem, a tu ceny wynajmu.

Córeczka : Cooo? To ja mam frytki podawać by mieszkać z współlokatorami w mieszkaniu ala babcia i ubierać sie w lumpie? Ja już nie chcę.

A na wakacjach nie było tak źle. 


Mam wrażenie że teraz jak dzieci nie są juz tak zależne od matki, matka zaś nie ma stałego zajęcia (praca) to zaczyna coraz bardziej czuć się niepotrzebna
Zauważ ze to zawsze uderza po tym jak Cię nie ma. 
Jak jesteś obok to jest dobrze. 
Jakby chciała tej wolności, tej niezależności to by było na odwrót. 
Ona siedzi sama, Dzieci zyja własnym życiem (mam nadzieję ze nie są parentyfikowane) a kontakt z ludźmi  jest w necie, ludzie gówno wiedzą i sie wypowiedzą na podstawie własnych doświadczeń lub co gorsza tego co wyczytali w necie.
Myślę ze ona tak naprawdę chce po prostu mieć kogoś obok, na stałe, kogoś z koim moze codziennie pogadać i kto będzie w stanie ja zaspokoić gdy ma ochotę.

15 godzin temu, MariuszP napisał:

 

Ja się wtedy poczułem wręcz tragicznie, bo dla mnie sprawy zaszły za daleko i nie mogłem już wrócić przed linię, która została przekroczona. Bardzo długo zastanawiałem się o co w tym wszystkim chodzi i co prawda podejrzewałem to już na samym początku, tyle że potwierdzenie tego zajęło mi trochę czasu. Żona przez ostatnie 2 lata postanowiła intensywnie pracować nad samorozwojem, wyzwalać swoją kobiecość itd. Towarzyszyły temu różne spirytualne seanse z grupami, które dla mnie miały wręcz znamiona sekty. Ponieważ to nie jest faktycznie moja bajka, to uznała że już nie pasuję do jej świata. Poniżej wkleję linka, do artykułu, który niedawno znalazłem i który opisuje całą sytuację (żona mi sukcesywnie zapychała głowę linkami z mądrościami internetowych coachów). Strona ohme to też tak naprawdę niezły rak, ale akurat ten artykuł jest dobry:

Tak naprawdę każda strona tego typu miewa  rakowe treści 

15 godzin temu, MariuszP napisał:

https://ohme.pl/psychologia/traumy-nie-wyleczysz-pozytywnym-mysleniem-psycholozka-o-szkodliwych-pseudomadrosciach-z-instagrama/?fbclid=IwAR3vtcxMG04WGpNQa6-LrtPe_Ru3HIIFs4t3gMplXqtgVPhoYXf5X-Tf6Lw

 

Tak to mniej więcej się zaczęło. Mamy w necie teraz całą masę specjalistów, którzy wyłapują ludzi słabszych psychicznie (jak moja żona), albo będących przez życie wy***anych z butów i oferują im przeróżne terapie, które kosztują znacznie więcej, niż wizyty u zwykłego psychologa. Zrobił się z tego niestety niezły biznes, a cena jaką się za takie uzdrawianie płaci bywa często okrutna. Żeby jeszcze bardziej szczegółowo opisać moją historię, dlaczego się rozstaję z żoną to najlepiej skwitowałbym to tym oto poniższym tekstem, który dostałem od niej kilka dni temu. Nieraz się tylko zastanawiam ilu facetów zupełnie za darmo znalazło się jak ja w takiej podobnej przysłowiowej czarnej dupie. Dziękuję za uwagę i miłej lektury. Powodzenia życzę sobie.

 

"Czasami jest tak, że ludzie spotykają się we wspólnej intencji np. żeby założyć rodzinę i mieć dzieci. Kiedy ta intencja się wysyci i dzieci przychodzą na świat ta wspólna intencja się wysyca i energia, która była przy parze odchodzi. Obydwoje to czują – coś się skończyło i czasami potrafią to nazwać – ‘wypaliło się’. To co się wypala to moc kreacji czyli intencja czyli to co chcieli razem stworzyć. Moc stworzenia życia jest wielką energią, która przychodzi do pary z poziomu planu Duszy. Czasami dusze umawiają się na wspólne stworzenie życia po to by wyrównać karmę. Co to znaczy? To znaczy, że w innych czasach i przestrzeniach a można to nazwać – w innych wcieleniach zabierali życie czyli np. zabijali się nawzajem lub razem działali na rzecz destrukcji życia i niszczenia. Teraz spotykają się i widzą się po raz pierwszy i wiedzą, że ten mężczyzna da mi dziecko – ta kobieta będzie matką moich dzieci. Dają życie i intencja zrównoważenia karmy się wysyca. Nie ma już nic co mogłoby ich do siebie przyciągać – energia seksualna odchodzi, bo to co miało się wypełnić już się wypełniło. Spotkali się razem po to by dać życie a nie zabrać je.
Co się dzieje jeśli taka para pozostaje razem pomimo braku miłości? Energia nienawiści zaczyna podświadomie pracować i niszczyć zarówno ich nawzajem jak i również ich dzieci. Widziałam to nieraz w ustawieniu- kiedy kobieta jest tak wściekła na mężczyznę, że chce go zabić, a mężczyzna jest  w takiej pogardzie do kobiety, że na jej widok odwraca wzrok. Energia nienawiści zaczyna niszczyć życie, które dali. Dzieci zaczynają chorować, bo bez światła każdy kwiat usycha. Bez podlewania miłością kobieta nie ma siły do zasilania ogniska domowego i dzieci. Dzieci w takim domu się boją. Boją, się że podświadomie jeden rodzic zabije drugiego i dziecko zostanie samo, więc na poziomie podświadomym dziecko codziennie boi się o swoje życie. Mężczyzna i kobieta zaczynają ze sobą walczyć tak jak walczyli ze sobą wiele wcieleń i zaczynają wchodzić znowu w energię niszczenia niechcący niszcząc również życie, które zasilili z intencji budowania.
Na takiej bazie wyrasta następne pokolenie dzieci, które nie znają miłości. Nie wiedzą czym jest, kiedy mężczyzna troszczy się o kobietę i czule przytula w kuchni kiedy ona gotuje zupę z miłością. Takie dzieci nie znają radości między rodzicami i nie mają wzorca zabawy między mężczyzną a kobietą. Takie dzieci podświadomie czują ‘ciężar życia’. Czują się winne za to, że mam jest niezadowolona a tata jest ciągle zdenerwowany i ucieka z domu do kolegów, w gry lub w pracę. Tak wyrasta następne pokolenie ludzi uciemiężonych życiem i myślących, że mają żyć jak inni w ciężkości i myśleniu że miłość jest wtedy kiedy jej nie ma – takich wzorców szukają bo innych nie znają.
Na karmę i brak miłości nie ma lekarstwa. Trzeba przyjąć to jak jest. Czasami to wymaga usłyszenia i przyjęcia od mężczyzny słów:
- Nigdy Cię nie kochałem – chciałem tylko mieć z Tobą dziecko
- Lubię Cię i to wszystko
- Nic Ci więcej nie dam, bo nie chcę
lub przyjęcia od kobiety:
- Nie chcę z Tobą już chodzić do łóżka, bo nie chce więcej dzieci – Chciałam mieć z Tobą dziecko dlatego z Tobą spałam. Dałam Ci dziecko – nic więcej Ci już nie dam.
- Nie szanuję Cię jako mężczyzny
- Nie czuję się przy Tobie bezpiecznie, bo nie potrafisz zadbać o siebie więc nie potrafisz też zadbać o mnie

Stawanie do prawdy jest niepopularne i kosztuje , bo wymaga wyjścia z iluzji:
- wzorowej rodziny
- idealnego małżeństwa
- zgrzeszenia czyli ‘rozwodu’ nieakceptowanego w kościele, środowisku czy społeczności
- ‘rozczarowania’ rodziny czy dzieci

Jaki jest koszt niestanięcia do tego jak jest czyli do prawdy?
- choroba ciała : chodzenie do łózka z kimś kogo się nie kocha: vulvodynia, zapalenia dróg rodnych, zapalenia pęcherza, cysty, narośle na narządach rodnych, ‘bóle głowy’, nowotwory, guzy, choroby autoimmunologiczne, poronienia – jeśli nie chce się dzieci.
- choroby dzieci: stany lękowe, depresje u dzieci, zachowania agresywne, dysocjacje, choroby oczu i uszu, niepokoje, bezsenność, koszmary nocne – przeżywanie i doświadczanie emocji jakie wypierają rodzice,

Dzwoni kiedyś do mnie kobieta:
- K: Chce umówić córkę na sesje.
- Ja: Nie ma takiej możliwości
- K: Dlaczego?
- Ja : Ile córka ma la? Nie pracuję z dziećmi tylko z rodzicami.
- K: 17
- Ja: W jakim temacie?
-K: Depresja
- Ja: Czuję, że to Pani temat. Dzieci pokazują tylko nierozwiązane problemy rodziców. A Pani nie ma depresji?
- K: Miałam, ale już nie mam……………….
Ja: Aha…………
…………………………………………………………………………………………………………

Problemy zamiatane pod dywan nie znikają. One rosną. Dzieci lubią zaglądać pod dywan i wymiotą wszystko to co niezobaczone, nieuznane i niewidziane.
- Jak się czujesz?
- Dziękuję wyparłam………………..
Kiedyś w ustawieniu pokazało się jak każdy mechanizm obronny służy nam jako dzieciom.  Jest natomiast mechanizmem obronnym i kiedy dorastamy sami musimy zacząć sprzątać swój dom. Tak jak jeśli nasi rodzice nie

posprzątali to my nieświadomie wzięliśmy."

Boże, co za shit, jakieś dusze, jakieś poprzednie wcielenia. 

15 godzin temu, MariuszP napisał:

"Czasami jest tak, że ludzie spotykają się we wspólnej intencji np. żeby założyć rodzinę i mieć dzieci. Kiedy ta intencja się wysyci i dzieci przychodzą na świat ta wspólna intencja się wysyca i energia, która była przy parze odchodzi."

To jest akurat bardzo mądre. 
Sprowadźmy to do biologii. 
Spotykasz kobietę, iskrzy. Nic was nie łaczy poza tym że iskrzy i chcecie przekazać dalej geny. Robicie to,  początkowo siłą rzeczy wspólne tematy macie bo dziecko to olbrzymi temat. 
Ale po jakimś czasie się okazuje ze nic was nie łączy, jesteście z innych bajek, jesteście obcy. Jedyne co was łączyło to kredyt/dziecko. Co ludzie wtedy robią? Rozwodzą się albo pojawia sie kolejne  dziecko. I kolejny temat na te minimum 10 lat. Ewentualnie stają się współlokatorami z tematami ograniczonymi do "Czy trzeba kupić mleko?"

Jak byłem w 1 LO to masa moich znajomych z gimbazy i podstawówki miała rozwodzących się rodziców, tudzież widywałem ich z rodzeństwem w wózku.

Bodajże @tytuschrypus wspominał ze dla niego bardzo ważne jest by partnerka dzieliła z nim zainteresowania. 
Bo wtedy, powyższe nie będzie problemem.

 

 

Bogumił to Ty?

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, spacemarine said:

No wmawiajcie gościowi że to jego wina, przecież takie historię zdarzają się nie tylko pracującym na morzu, przejrzyjcie to forum

 

Kobita nie pracowała, dał jej dom i wygodne życie, miała lepiej niż miliony innych w tym kraju ale ciągle to za mało i jeszcze mu grozi rozwodem, nie szanuje go, gada że jest wyżej od niego, a właśnie bez niego nie miała by czasu na te duchowe bzdety

 

Wina nigdy nie jest jednostronna. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Moriente napisał:

 

Wina nigdy nie jest jednostronna. 

 

Nie jest, ale ONA nim gardzi, to że chłop wypruwa sobie żyły aby było ich stać na taki poziom życia a ona grozi mu rozwodem to niewdzięczność. To jest kręcenie się w kółko, że ciągle czegoś za mało, co ma oprócz pracy jeszcze robić? Zabawiać co dzień, podróże co miesiąc? Będzie wtedy wdzięczność? NIE, przyzwyczai się i znowu będzie ZA MAŁO. Ile nie dasz tym ciągle będzie po czasie za mało, dlatego to nie jest jego wina, nie można tylko ciągle brać i oczekiwać

Paradoksalnie powinien odciąć wszystko z dnia na dzień i może wtedy byłaby refleksja, jakby skończyły się pieniądze i trzebaby było jej pójść do pracy to by może doceniła go

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poznalem kiedys jednego marynarza ktorego historia “skonczyla sie “ podobnie jak twoja tylko x2 . Wcoorviony , stary juz i schorowany wydoopczony przez obie zony i panstwo ( dewloper zayebal kase i sie zawinal ) wyjechal na zachod pracowac za najnizsza .  Z tego co mi opowiadal winil za wszystko swoj dobry gust co do kobiet . Wszyscy zazdroscili mu pieknych zon 😂Ciekawe dlaczego te laski przyklejaja sie do marynarzy no i dlaczego majac taki zawod faceci zakladaja rodziny . Nie wiem co ci doradzic , ta cala ezoteryka to tylko wymowka powod dobry jak kazdy inny . Jak jej rura zmieknie bedziesz musial zyc z zombi pod jednym dachem . Ale to twoje zycie i go nie przepierthol jak ten moj znajomy kapitan .

Edytowane przez thyr
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, MariuszP napisał:

Mam lat 45, z żoną już prawie, 2 dzieci w wieku nastoletnim, pracuję na morzu w sektorze offshore, dzięki czemu mamy (mam?) dużo więcej niż statystyczny obywatel naszego kraju.

 

Dodałeś avatar więc CI odpiszę - dostałeś już rady od miejscowych "oczami kukolda" więc spojrzenie z drugiej strony.

 

Co ja bym na Twoim miejscu zrobił?

 

Zdał sobie sprawę, że Twoja ex-żona (ona już jest ex- one nie podejmują decyzji pod wpływem chwili, to wszystko było długo przemyślane i przegadane z koleżankami, jej rodziną i być może prawnikiem) ma Cię w doopie i nie ma do Ciebie szacunku - bo za to że ufundowałeś jej wygodne życie powinna Cię pocałować w rękę - ja też bym się chciał opierdalać całe życie i mieć woła roboczego, który mi zafunduje siedzenie w domu.

 

Generalnie masz do rozwiązania następujące problemy:

1. Kasa - ex-żona wydupczy Cię na połowę majątku, alimenty na dzieci i zapewne będzie chciała alimenty na siebie "na żonę" bo jest duża dysproporcja w zarobkach. Tych ostatnich możesz uniknąć zdobywając dowody na winę zony (nagraj to co ona Ci mówi, że nie wie co czuje etc.) a najlepszym z nich będzie ślad że Cię zdradziła - i dobrze Ci radzę - przybij jej rozwód z jej winy bo będziesz bulił na starą kwokę która uwierzyła, że może znaleźć młodego kutasa na Twoje miejsce - bo nie słuchaj bzdur o jakimś rozwoju duchowym - chodzi o to, że jej się znudziłeś.

Czy ona zna wszystkie miejsca gdzie przechowujesz oszczędności?

Macie wspólne konto?

Masz coś poza jej radarem?

Idziesz do dobrego prawnika i on Ci powie jak wytransferować kasę żeby stara się nie dobrała.

 

2. Mentalny - po tak długim związku boisz się być sam i nie wyobrażasz sobie życia w trybie single - uwierz mi, że nic Ci się nie stanie jak się rozwiedziesz, a masz szanse na fajne życie. Zadaj sobie pytanie - Twoje dzieci będą zadowolone widząc ojca cieszącego się życiem czy zgnojonego przez ich matkę?

 

3. Presja otoczenia - rodzina i kukoldy broniące Twojej ex - pie*rdol ich. Rodzina nie będzie chciała się odzywać bo "tak nie wypada"? A wypada żebyś żył jako nieszanowany rogacz, który jest wołem roboczym dla leniwej laski, której palma odbiła od nic nierobienia? 

 

Gdybym był Tobą:

1. Prawnik - doradzi CI co i jak tylko jak zacznie pieprzyć żebyście się pogodzili - zmień prawnika

2. Nagrywanie starej + szukanie dowodów na jej zdradę

3. Udawanie, że jesteś leszczyk, że może się pogodzicie - jak dostanie pozew rozwodowy z zaskoczenia, a Ty będziesz  przygotowany, to ją poskładasz.

 

Jak się rozwiedziecie / nie będziesz już z nią mieszkał a się wyprowadzisz:

1. Jedź na wakacje i solidnie poruchaj 

2. Dieta + aktywność fizyczna

3. Układaj sobie życie z kobietą, która Cię doceni a nie niewdzięcznym pasożytem ewentualnie wejdź w tryb niezobowiązujących związków - masz 45 lat - jak się ogarniesz spokojnie będziesz przebierał w dupach 30-40 jak w ulęgałkach - pełno się tego teraz wala. 

 

To co powinieneś mieć w głowie:

1. Rozwód to nie koniec świata

2. Twoja ex żona złamała umowę jakąś zawarliście wiele lat temu - małżeństwo jest umową której podstawa brzmi - w zamian za monogamię jesteście ze sobą do śmierci - a kto złamał umowę? Nic jej nie jesteś winien.

3. Nie daj się nabrać na opowiastki że ona zostanie w domu bo dzieci i inne ch*je muje - wszystko dzielicie na pół, co się da wyprowadzasz na zewnątrz żeby się nie dobrała do forsy.

4. To nie jest ostatnia kobieta w Twoim życiu - ich jakoś zależy od tego jak się ogarniesz.

 

Masz więc wybór:

1. Trwanie w fikcji - tam wyżej Ci radzą jak w tym zostać - najłatwiejsze

2. Uwolnić się od pasożyta i spiąć dupę - trudniej ale na końcu masz nagrodę - wspaniałą wolność :) 

 

Cokolwiek wybierzesz - trzymam kciuki żebyś był szczęśliwy :) 

A zasługujesz na szczęście i w żaden sposób ono nie jest już powiązane z Twoją ex-żoną.

 

Jak odetniesz pasożyta od kasy nagle poczujesz że masz jej aż za dużo :D 

Kup sobie coś - co tam lubisz - motor, furę, zegarek, lego, kolejki elektryczne - teraz będzie Twój czas na życie po orce zwanej "małżeństwem" :) 

 

PS Też się rozwiodłem :P 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 16
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.