Skocz do zawartości

Piekło / Niebo


Rekomendowane odpowiedzi

On 1/8/2023 at 12:10 AM, Egregor Zeta said:

Tu nie będzie happy endu, Autor obudzi się dopiero jak skończy pod mostem. Nie widzę innego rozwiązania tego problemu...

 

14808636406530.jpg

 

Aż tak źle chyba nie skończę, jeden mocny upadek na ryj już zaliczyłem, ale wstałem, otrzepałem się i liżę rany, choć wiem że jeszcze mnie czeka większa przeprawa życiowa w sądzie, u notariusza itd., w każdym razie poczyniłem pewne kroki zabezpieczając się i opcja, żebym się miał wyłożyć na tacy już mi nie grozi. Jedna rzecz tylko mnie rozpieprza psychicznie, że nie będę z dziećmi mieszkał już pod jednym dachem pomimo tego, że planuję zostać w tym samym mieście i kontakt częsty i tak będzie.

 

@rarek2: nawet nie chcę sobie wyobrażać jaki musiałeś przechodzić hardcore, wyświetlasz mi przyszłość równie tragiczną, mój komentarz przeczytałeś powyżej. Jestem mimo wszystko w tym temacie optymistą, ale Twoje sugestie na pewno wezmę pod uwagę, bo zawsze to lepiej być krok do przodu, niż później w przysłowiowej czarnej dupie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytując Twoją (jeszcze)żonę:

 

W dniu 6.01.2023 o 19:47, MariuszP napisał:

Na karmę i brak miłości nie ma lekarstwa. Trzeba przyjąć to jak jest. Czasami to wymaga usłyszenia i przyjęcia od mężczyzny słów:
- Nigdy Cię nie kochałem – chciałem tylko mieć z Tobą dziecko
- Lubię Cię i to wszystko
- Nic Ci więcej nie dam, bo nie chcę

I dokładnie to powinieneś jej w obecnej sytuacji powiedzieć ;)

 

 

A tak na serio. Jeśli Twoja (jeszcze)żona ma potrzebę publikowania na fb tekstów typu ‘stary dom musi runąć’* to szuka zewnętrznego wzmocnienia w tym, na co się zdecydowała. I o ile wiedziała, jak wszystko rozpieprzyć, to nie jest pewna dokąd zmierza lub ktoś wywiera na nią wpływ. Czyli ma totalny bajzel w głowie, co stwarza ryzyko, że jeśli ktoś odpowiednio uzasadni jej jakąś ideę, to może i pieniądze odda lub mieszkanie przepisze na fundację guru z Pcimia (media różne historie co chwilę tłuką i zwykle kasę przelewają w nich kobiety - dla pseudożołnierza z Afganistanu, na leczenie celebryty zza oceanu itp.).

Więc - jeśli ona rzeczywiście jest nastawiona tak niby ‘ugodowo’ to jeszcze przed rozwodem spróbuj część ‘majątku’ przerzucić może na dzieci (o nieruchomościach gdzieś tam wspominałeś), zamiast dzielić się z nią 50/50, tylko dlatego, że 'ona tak powiedziała'...

 

 

Te ustawienia Hellingerowskie to faktycznie dziwny, ale też ciekawy temat, jak i postać samego Hellingera. Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę, ale o ile podczas takiej sesji rzeczywiście/podobno(?) można dokopać się do jakichś traum w sobie (albo pożegnać się z równowagą psychiczną ;) ), to po sesji ‘pacjent’ zostaje z tym całym bałaganem sam (dla słabych psychicznie osób w tym miejscu zaczyna się jazda).

 

 

Rozwód rozwodem, ale ze względu na dzieci (szczególnie, że na długie tygodnie zostają tylko z matką) powinien Cię jednak obchodzić stan jej zdrowia psychicznego, bo niespotykanie lekką ręką Twoja (jeszcze)żona wypisuje Ci o tej energii, która przechodzi w nienawiść, walkę i zabijanie partnera/ki… (?!) To niemal jak próba zastraszenia brzmi. Nie mieści mi się w głowie, żeby taki tekst kierować do kogoś z kim spędziło się dwadzieścia wygodnych lat, a na niedawnych jeszcze wakacjach odgrywało kochającą żonę.

Może kolejny wyjazd na Bali, czy inne urokliwe miejsce znowu przywróciłby jej ustawienia wyjściowe ;)

 

 

*Wasze dzieci też to czytają? Bo ‘dom’ to też ojciec, więc to takie manipulowanie szacunkiem i ich uczuciami do Ciebie... Pisać koleżankom to wszystko może, ale z tym, co kieruje do dzieci powinna uważać. Nastolatki może i wiele rozumieją, ale to wciąż emocjonalne leszcze (mam dzieci w podobnym wieku).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 1/13/2023 at 12:47 AM, canyon said:

Te ustawienia Hellingerowskie to faktycznie dziwny, ale też ciekawy temat, jak i postać samego Hellingera. Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę, ale o ile podczas takiej sesji rzeczywiście/podobno(?) można dokopać się do jakichś traum w sobie (albo pożegnać się z równowagą psychiczną ;) ), to po sesji ‘pacjent’ zostaje z tym całym bałaganem sam (dla słabych psychicznie osób w tym miejscu zaczyna się jazda).

 

Byłem świadkiem tego, że faktycznie ludzie dokopywali się do dziwnych rzeczy w sobie, inne obce osoby odgrywające kogoś bliskiego (również zmarłych) potrafiły niejako przemówić jego głosem i zachowywać się tak samo, mi np gość, który odgrywał mojego ojca zaczął mówić, że czuje, że z nim rywalizuję. Szczęka mi opadła na podłogę, bo faktycznie jakieś 15 lat temu mój ojciec tak uważał (chociaż niesłusznie). W każdym razie takie ustawienia, czy inne paranormalne zjawiska to coś, z czym powinno się naprawdę z dystansem podchodzić, bo to jak wywoływanie duchów. Nie jestem jakimś przesądnym typem i nie wierzę w zabobony, ale ewidentnie coś jest na rzeczy, problem w tym, że nikt nie potrafi do końca tego nazwać, prowadzący te ustawienia mówią na to "pole", jedni je czują bardziej, drudzy mniej, a trzeci nic nie czują i próbują przyaktorzyć, a na kogo trafisz, kto będzie Ci pokazywał innych i co z tym zrobisz później to już inna para sprawa. Tak jak wspomniałem wcześniej, moja żona wróciła po którymś takim ustawieniu jak rażona piorunem, bo ktoś jej nagadał jakiś głupot "grając" mnie. I tak jak piszesz - sesja się kończy, ludzie po paru godzinach idą do domu lżejsi o 500zł, a prowadzący ma to w dupie co oni przeżywają i przeżywać będą.

 

 

Quote

Rozwód rozwodem, ale ze względu na dzieci (szczególnie, że na długie tygodnie zostają tylko z matką) powinien Cię jednak obchodzić stan jej zdrowia psychicznego, bo niespotykanie lekką ręką Twoja (jeszcze)żona wypisuje Ci o tej energii, która przechodzi w nienawiść, walkę i zabijanie partnera/ki… (?!) To niemal jak próba zastraszenia brzmi. Nie mieści mi się w głowie, żeby taki tekst kierować do kogoś z kim spędziło się dwadzieścia wygodnych lat, a na niedawnych jeszcze wakacjach odgrywało kochającą żonę.

Może kolejny wyjazd na Bali, czy inne urokliwe miejsce znowu przywróciłby jej ustawienia wyjściowe

 

Mi też się w głowie nie mieści, ale jako tłumaczenie słyszę, że się dzban napełniał, aż przelał, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi i czymkolwiek ten dzban miałby nie być. Tak jak wspomniałem, mój problem był taki, że byłem pewnie za dobrem gościem, który nie odpierdalał w domu scen, tylko spełniał zachcianki uprzednio zasuwając jak wół na nie.

 

Quote

*Wasze dzieci też to czytają? Bo ‘dom’ to też ojciec, więc to takie manipulowanie szacunkiem i ich uczuciami do Ciebie... Pisać koleżankom to wszystko może, ale z tym, co kieruje do dzieci powinna uważać. Nastolatki może i wiele rozumieją, ale to wciąż emocjonalne leszcze (mam dzieci w podobnym wieku).

 

Moją żonę to chyba mało obchodzi, czy przeczytają czy nie. A dom... jakiś czas temu powiedziała, że dla niej nasz dom jest "martwy", bo kojarzy jej się ze smutkiem (chociaż miała kilkanaście lat dostatniego i beztroskiego życia). Zastanawiam się czasem ilu facetów usłyszało po latach takie podziękowanie za to, co dla rodziny zrobili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.