Skocz do zawartości

Piekło / Niebo


Rekomendowane odpowiedzi

22 godziny temu, MariuszP napisał:

Mam lat 45, z żoną już prawie, 2 dzieci w wieku nastoletnim, pracuję na morzu w sektorze offshore, dzięki czemu mamy (mam?)

 

Osobiście nie widzę problemu. Hajs się zgadza. Dzieciaki już odchowane. Żonie odjebało przed menopauzą. One dobrze wiedzą że to dla nich już ostateczny dzwonek na przeżycie przygody życia. Moja rada rozwód bo tu już nie ma czego ratować. 

 

Tak że od  razu możesz jej zakomunikować.

 

Zapraszam wypierdalac | Reaction pictures, Dark sense of humor, Response  memes

Edytowane przez Baca1980
  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sarkazm tylko wiesz, można nawet i 5 lat przeżywać tą żałobę i dać sobie czas, żeby ochłonąć, a i tak nie uchroni Cię to od tego, że kobieta, którą spotkasz na swojej drodze nie okaże się po pewnym czasie czortem, jeśli rzeczywiście dane będzie Ci taką spotkać. Ja nie mówię też o desperackim rzucaniu się w celu jak najszybszej stałej relacji, bo to przecież oczywiste, że to prosty przepis na kolejną katastrofę. Mój kumpel kiedyś po rozwodzie zanim poznał nową żonę powiedział, że tyle co sobie podymał w międzyczasie to już mu tego nikt nie zabierze :) to akurat z punktu widzenia zdrowia psychicznego jest dla wielu ok, mi akurat nie było to dane, żeby co chwilę spotykać się z inną, ale nie myślę żebym tego żałował. Nową/dawną laskę spotkałem przez zupełny przypadek i nie miałem absolutnie w planach nikogo poznawać. Tyle, że w mig wróciły wszystkie tamte wspomnienia i uczucia, które tym razem okazały się x10. Wtedy byliśmy zbyt młodzi i żadne z nas nie myślało poważnie o przyszłości. Dzisiejsza relacja zaczęła się na zasadzie niespodziewanego pociągu, który przyjechał. Miałem bardzo krótki czas do namysłu na to czy wsiąść, czy nie, w przeciwnym razie wylądowalibyśmy we friendzone i dawałbym się dalej mojej żonie rozjeżdżać walcem licząc na cud, że ktoś ją odczaruje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MariuszP napisał:

@rarek2: dom chcę zostawić tak naprawdę dzieciom, a nie jej, zresztą i tak za lat X niezależnie od jakichkolwiek podziałów trafi wszystko do nich.

 

 

@MariuszP

Czy ja pisałem, że dzieci mają się wyprowadzić z domu? Jak chcesz twoja jeszcze żona też tam może mieszkać.

 

Ale to nie znaczy, że ona ma być właścicielką tego domu. Dom ma być Twój, w rzeczywistości, w akcie notarialnym. A potem zdecydujesz kto będzie w nim mieszkał.

 

Będziesz miał komfort, że do dzieciaków zawsze będziesz mógł wejść bo to twój dom. Nie będziesz całował klamki jak przyjedziesz na widzenie z dziećmi. To jest niezła pozycja negocjacyjna. Ex będzie mogła tam mieszkać nie będzie musiała płacić np za wynajem - w zamian za to nie będzie robiła problemów z wychowaniem dzieci.

 

A tak oddasz jej dom, wrócisz z morza, pójdziesz odwiedzić dzieciaki i się okaże, że mają katar i nie możesz wejść do środka, a one nie mogą wyjść bo chore już od 2 lat.

Więc się zastanów.

 

Co do majątku, nie odpuszczaj nawet o krok. Utrzymywałeś ją tyle lat opłacałeś hobby i inne wybryki, żyła na twój koszt, to jest Twój majątek. Twój dom.

Załatw prawnie aby został Twój, a potem pozwolisz jej tam mieszkać z dzieciakami.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic mądrego w sumie tu nie napiszę, bo przedmówcy wyczerpali w zasadzie temat.

 

Zastanawia mnie tylko ten fragment:

3 godziny temu, MariuszP napisał:

ale wcześniej podpisaliśmy papier, że dajemy sobie przyzwolenie na spotykanie się z innymi partnerami i nie będzie to powodem orzekania o winie. Prawnik powiedział, że takie oświadczenie ma w sądzie moc.

 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Kiroviets napisał:

Zastanawia mnie tylko ten fragment:

 

Zastanawia? lol Autor pominął ten istotny szczegół w pierwszym poście, a chłopy się produkują. Jprdl. 

 

@MariuszP Jak dałeś przyzwolenie na rżnięcię się kobicie to czego się spodziewasz? 

 

No temat się zrobił xD (iks de) 

  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rarek2 gdybym miał pracę na miejscu to najchętniej zostałbym w domu z dziećmi, a jej kupił mieszkanie i życzył krzyżyk na drogę, ale tak zrobić na razie nie mogę. Bądź co bądź chcę przez wzgląd na wszystkie naprawdę dobre lata, bo było ich kilkanaście, pójść jej trochę na rękę i być ponad to. Ja nie muszę walczyć o majątek do upadłego, bo mam już dosyć porytą banię i chcę odpocząć, poza tym i tak sobie poradzę, zresztą punkt wyjściowy w sądzie bez orzekania o winie to i tak jest 50/50. Być może będzie jednak jak piszą niektórzy, że kobieta się wtedy zmienia i rzuca na sali z pazurami, ale akurat moja żona nigdy nie była mściwa, wyrachowana i po prostu nie ma w sobie ducha wojowniczki i myślę, że nawet jej "przyjaciółki" wraz z jej mamą nie są w stanie jej nakręcić do tego. U nas zawsze było tak, że wszelkie urzędowe sprawy ogarniałem ja i teraz też na to się zanosi, tzn "wypaliłam się i nie chcę z tobą być, a teraz ty to wszystko załatw w urzędach i sądach".

 

Mam kumpla, który wyprowadził się ze świeżo wybudowanego domu 2 lata temu, podobnie też dwójka dzieci trochę mniejszych. U niego akurat poszło o alko, ale pomimo że gość się ogarnął i od tamtego czasu nie pije to żona zamknęła się na niego na amen. Ona mieszka tam dalej sama z dziećmi, a on ta chatę dalej utrzymuje. W pewnym sensie go rozumiem, bo chodzi mu o dzieci właśnie, żeby miały standard taki sam (mój syn się niedawno zapytał, czy jak odejdę to będą żyli z mamą w biedzie - przyznam, że mega chujowe to było usłyszeć). W każdym razie kumpel zastrzegł, że pozwala jej tam mieszkać w tym domu, ale nie widzi opcji, żeby miał się tam pojawić jakiś obcy facet. Nie wnikałem w tą sytuację dalej, ale wg mnie to trochę bez sensu. Uważam, że lepiej podzielić to Twoje to moje i tyle, nie mam problemu z tym, żeby i ona kogoś poznała, skoro i ja się spotykam. Może wtedy przy innym zobaczy za jakiś czas co straciła, bo wiem, że koleżanki (te normalne z dawnych lat) nieraz jej zazdrościły takiego życia przy mnie.  Póki co żona mówi, że woli sprzedać dom i podzielić się połową pieniędzy + resztą majątku, bo wie że nie będzie w stanie go sama utrzymać. My jednak mamy jeszcze inne nieruchomości, które są wynajmowane, i spokojnie mogłaby tam mieszkać, gdyby część z nich jej przypadła, ale rachunki nie są jej najmocniejszą stroną i i tak się boi takiej opcji. Po kilku dniach mówi, że ok, a jeszcze tydzień później, że się jednak boi i koło się zamyka.

3 minutes ago, Jorgen Svensson said:

 

Zastanawia? lol Autor pominął ten istotny szczegół w pierwszym poście, a chłopy się produkują. Jprdl. 

 

@MariuszP Jak dałeś przyzwolenie na rżnięcię się kobicie to czego się spodziewasz? 

 

No temat się zrobił xD (iks de) 

Papier podpisaliśmy nie tak dawno, ja chciałem jako zabezpieczenie dla siebie, żeby faktycznie mnie nie oskubała w sądzie w razie W grając biedną pokrzywdzoną, a co ona ze swoim zrobi to już mnie to nie interesuje. Jak zapragnie przygód na boku to pójdzie i tak z papierem, czy bez. Przy mojej pracy ma sporo możliwości, chociaż i tak wiem, że z tego nie skorzysta. Przynajmniej jeszcze nie na tym etapie.

 

 

  • Haha 5
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, MariuszP said:

Może wtedy przy innym zobaczy za jakiś czas co straciła, bo wiem, że koleżanki (te normalne z dawnych lat) nieraz jej zazdrościły takiego życia przy mnie.

 

Dobry z Ciebie chłop (...i widać, ze kasy Ci nie brakuje) wiec pewnie dlatego takie reakcje na posta dostałeś. ;) Liczysz gdzieś tam z tyłu głowy, ze ona do Ciebie wróci.

 

Szkoda, że kobiety tyle serca i dobroci nie maja jak przyjdzie co do czego. Zostaniesz przeczołgany ale i tak myślisz, ze w sumie to nic bardzo złego sie nie wydarzyło. To sie nazywa syndrom sztokholmski i paradoksalnie dość często występuje. 

 

A ten papier, cytujac klasyka, faktycznie beka.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Mariusz 1984 napisał:

I dalej z nią jesteś?

Jestem (i nie jestem, zależy, jak na to patrzeć), trochę o tym napiszę niżej. 

 

@MariuszP

Nie będę ci pisał, że to co robisz jest takie czy owakie. Po pierwsze co chatka to zagadka, każdy się rządzi po swojemu w życiu. Po drugie, masz lat tyle ile masz, jedno życie i jakieś tam doświadczenia i preferencje. Dzieci też masz i na pewno chcesz dla nich jak najlepiej, a nikt tu, w tym ja, odpowiedzialności za takie czy inne twoje wybory nie weźmiemy.

 

Co do żony - moje doświadczenie z 41 lat życia, w tym 24 lat stosunków łóżkowych i 14 lat małżeństwa (a te były dopiero naprawdę kształcące, reszta ma się prawie nijak pod względem treningu mentalnego do tego) wskazują, że dla kobiety liczą się tylko emocje. A zatem liczą się kolesie, którzy je wywołują.

Pierwsza nauka doznana była taka, że jak nie wywołujesz tych emocji, zaczynasz żonie obojętnieć. A to jest właśnie najczęstsze. Mąż jest przewidywalny, znany, jest ciągle tym samym. A już zwłaszcza nie wywołuje emocji mąż nie-ciastek, normalny koleś, tatusiek. Bez pazura fizycznego, bez atawistycznej męskości. 

Druga nauka doznana była taka, że jak żona znajduje adoratora, czuje wiatr w żaglach. Objawia się to w dwóch aspektach - nie tylko sama się dobrze czuje, ale zaczyna być bezczelna wobec męża, pewna siebie, zaczynają się podjazdy, pociski, kozakowanie.

U mojej żony było to bardzo, bardzo widoczne. Znalazła się miłość  fascynacja przez portal randkowy, wymiana erotycznych wiadomości, zdjęcia z cipką itd, może też były spotkania (próba umówienia się była na pewno). 

Bardzo, ale to bardzo przełożyło się to na zachowanie żony - pewność siebie level 100, bezczelność, świetny humorek, dogryzanie, śmiałość granicząca z agresją.

(ciąg dalszy w kolejnym poście, żeby nie wcięło).  

 

C.d.

W każdym razie, jak pisałem, kobieta, która ma zapewnione to paliwo, na którym najbardziej jej zależy, czyli emocje, o nic innego już nie dba.

 

Znam też sytuację z, no cóż, drugiej strony. Kobieta zafascynowana erotycznie mężczyzną - i to niezależnie od jej równoległego stanu matrymonialnego, a nawet wbrew niemu - jest dosłownie opętana. To nadaje cały sens jej jestectwu. To jest szał, szaleństwo, opium. 

Śmiem twierdzić, ze nawet ta "zajęta" (np. mężatka) jest właśnie najbardziej oszalała. Kotka w rui.

Zapytasz, dlaczego? Ano dlatego, że ma sytuację idealną. Nudziarza w domu, który zapewnia wikt, opierunek, zabierze dzieci na lodowisko i pranie rozwiesi. I ogiera marzeń równolegle, który rozpala ją do białości. Wszystkie potrzeby damy i ladacznicy zaspokojone. 

 

Stąd uważam, że twoja żona - według mnie -  podłapuje gdzieś zasilanie z boku. I nie tylko duchowe: tą sprawę marginalizuję, kobita też człowiek, może doznać jakieś przemiany, przełomu. 

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, MariuszP napisał:

Bogumił: ja pływam od samego początku, gdy jestem z żoną i nigdy nie był to problem, może też dlatego, że moje kontrakty liczą się w tygodniach, A nie miesiącach. Powiedziała tylko teraz, ze gdybym miał pracę na lądzie, to dawno już by się wszystko między nami rozsypało.

Generalnie ile to marynażowych/doktorowych/tirowych żon po 40+ na baletach.

FILM!

CO po niektóre nie ukrywał komentarza w stylu: dzieci odchowane/dom już mam/......terefere.

.....po co mi Stary piernik.

Wymienię na nowy model.

I tu jest pytanie za co?

 

Dlatego kiedy dzieci wyszły z domu ZALECAM DETONACJE wszystkiego wspólnego.

POLUCJA pełną gęboooom.

:)  

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

c.d.

Piszesz, że zawarliście jakieś porozumienie, w którym dajecie sobie zielone światło dla dymania na boku.

Z tego wywodzę dwa wnioski:

1. jesteś żonie obojętny. Kobieta zafascynowana - a fascynacja u kobiet jest zawsze erotyczna i seksualna - z najwyższym tylko bólem dzieli się mężczyzną, który ją kręci. Są wyjątki, ale to wyjątki: - bywa, że kobiecie z którą jest odlotowy, wyuzdany seks nie przeszkadzają (do czasu!) równoległe stosunki mężczyzny z innymi kobietami. Ba, to może nawet dodawać pikanterii i być dodatkowym impulsem  "on jest tak wspaniały, że inne też go chcą".  Wyjątek i nie do utrzymania na dłuższą metę.

2. wasz związek to już ruina. Żadna para, której zależy na sobie, nie zgadza się na takie rzeczy. Jesteście razem z innych powodów, niż to, co łączy mężczyznę i kobietę.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

c.d.

W przeciwieństwie do innych, nie namawiam - ani nie odradzam - żadnych radykalnych kroków, tj. rozwodu.

To jest sprawa indywidulana.

Na swoim przykładzie powiem, że mnie się to po prostu nie spinało. Już chyba Piotr I na pierwsze nieśmiałe propozycje pruskie rozbioru Rzplitej odpowiedział krótko, że "Es sei nicht praktikabel". Jak dla mnie byłoby to wylewanie przysłowiowego dziecka z kąpielą, a nomen omen, o dzieci tu głównie idzie.

Koniec małżeństwa, koniec związku dwojga ludzi nie oznacza zarazem anihilacji wszelkich więzi, zależności ani -  co bardzo ważne - powinności.

Ja mam dwoje wspaniałych dzieci, podobnie jak u ciebie - nastolatków.

Powstało u mnie pytanie - co jest lepsze, czy też: co jest mniej złe? I wyszło mi tak, że wolę być z nimi na co dzień, prowadzić dom, uczestniczyć w wychowaniu, uczyć się razem, jeździć na zajęcia itd i zarazem - żeby w tym domu była ich matka. Matka, która nadal korzysta z niektórych atrybutów żony, bo jej się według mnie nadal należą. To, że ta kobieta nie jest już dla mnie partnerką łóżkową erotyczną, mentalną - nie rzutuje na resztę aspektów. A że nie jest to idealne? No nie jest. Dzieci wiedzą i widzą swoje, miłości nie widzą, ale, do diabła, są na tyle duże i rozwinięte, że swój osąd mają. 

Jest tu kilku kolegów, którzy też takie układziki mają i uskuteczniają, więc ... bywa i tak. 

Nie jest to idealne, są momenty słabsze. Ale są to jedynie przebłyski, kwestie prawe niewarte wzmianki.

Za to - w zależności pewnie od warunków osobistych, atrybutów, woli i chęci sięgania po różne smaki i doznania - wziąć można z życia bardzo wiele. 

Pisałem już w innym temacie - mamy czasy różnych mężczyzn, w tym słabych, nijakich, zgnojonych mentalnie i fizycznie, jedzących gówniane żarcie, unikających wysiłku, wyrzeczeń, presji, doznań.  Wyjście przed szereg otwiera rozliczne możliwości dla chcących i nie bojących się brać.

 

  

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Casus Secundus to co piszesz ma sens na pewno, chociaż atrakcji żonie dostarczałem i nie jestem typem nudziarza z browarem przy telewizorze. Tak naprawdę po latach to działa w dwie strony. Sam pewnie masz niejednego kumpla, który puka na boku, oczywiście nie wszyscy tak robią, ale zdarza się. Jest taki kawał: Facet patrzy na swoją żonę po 30 latach i mówi: - Ty to jesteś dalej naprawdę zajebista dupa.. żebyś Ty kurde chociaż trochę obca jeszcze była.. Na rozmontowanie mojego przypadku poświęciłem naprawdę sporo czasu i wiem, że na 99.9% czynnikiem niszczącym była ta sfera duchowa połączona z przebudzeniem/wyzwalaniem kobiecości, czy jak to nazwać. Życzę tej mojej żonie jak najlepiej, ale nie myślę że na tym etapie jest w stanie do stworzenia stabilnej relacji, chociaż oczywiście mogę się zdziwić. W każdym razie, gdy zacznie jakiemuś facetowi zawalać łeb tekstami w stylu takich, jakie przytoczyłem w pierwszym poście, to gościu będzie spieprzał w podskokach i nawet jej uroda go nie zatrzyma. Może się oczywiście też zdarzyć, że trafi na podobnego "guru" i będą nawijać tym samym językiem, tyle że podejście do życia tych ludzi jest zazwyczaj bardzo mocno skoncentrowane na sobie (kocha się przede wszystkim siebie) i prędzej czy później i tak pójdą w swoją stronę. Poznałem już trochę to środowisko i długie związki wśród nich są zdecydowaną rzadkością.

A ten papier podpisaliśmy z mojej inicjatywy. Najpierw w liście oddała mi wolność, później ja po miesiącu spotkałem inną i jej powiedziałem, że skoro tak to podpiszmy coś takiego i zgodziła się. Z pewnych względów nie podpisałem jednak wtedy tego (to było ponad pół roku temu), ale stwierdziłem, że podpiszę to teraz i tak miesiąc temu zrobiłem. Ona już tak chętnie tego nie zrobiła, ale że wcześniej słowo się rzekło to dotrzymała obietnicy. Był oczywiście płacz, że przypieczętowaliśmy tym rozstanie, ale tak naprawdę na tym na razie się skończyło. Odpowiedziałem jej, że dla mnie rozstanie zostało przypieczętowane dużo wcześniej jej listem, który mi rozorał banię do reszty.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, Casus Secundus said:

Powstało u mnie pytanie - co jest lepsze, czy też: co jest mniej złe? I wyszło mi tak, że wolę być z nimi na co dzień, prowadzić dom, uczestniczyć w wychowaniu, uczyć się razem, jeździć na zajęcia itd i zarazem - żeby w tym domu była ich matka. Matka, która nadal korzysta z niektórych atrybutów żony, bo jej się według mnie nadal należą. To, że ta kobieta nie jest już dla mnie partnerką łóżkową erotyczną, mentalną - nie rzutuje na resztę aspektów. A że nie jest to idealne? No nie jest. Dzieci wiedzą i widzą swoje, miłości nie widzą, ale, do diabła, są na tyle duże i rozwinięte, że swój osąd mają. 

Jest tu kilku kolegów, którzy też takie układziki mają i uskuteczniają, więc ... bywa i tak. 

Nie jest to idealne, są momenty słabsze. Ale są to jedynie przebłyski, kwestie prawe niewarte wzmianki.

 

 

 

  

 

Też sobie takie pytanie zadałem. Zaraz po Wielkanocy zaczęliśmy spać osobno. Dla mnie to był wtedy właśnie cios z półobrotu. Przez pierwszy 3 dni w ogóle w salonie na dole nie potrafiłem zasnąć. Poszedłem kolejnego dnia i powiedziałem, że się nie wysypiam, więc poszła tam spać ona. Kiedyś byliśmy jako para towarzyskimi ludźmi i często gdzieś chodziliśmy, albo imprezy były u nas. Od tamtego momemtu wszelkie kontakty z innymi ludźmi razem ustały, jak już to spotykaliśmy się osobno, ja ze swoimi i ona ze swoimi znajomymi. W salonie na dole przez miesiąc codziennie leżała jej pościel, bo nie chciało jej się 2x dziennie po domu z tym latać. Dzieciaki to wszystko widziały i swoje kodowały. Generalnie popierdolony widok, wstyd było mi nawet jak przyszedł sąsiad pożyczyć wiertarkę. Pamiętam, że po 2 tygodniach w maju żona miała przebłyski i powiedziała, żebyśmy dali sobie czas do końca roku. Dla mnie to brzmiało jak wyrok, bo wtedy właśnie zmieniałem pracodawcę i przez kolejne kilka miesięcy na morze się nie zamierzałem wybierać, ale stwierdziłem że będę ponad to, zacisnę zęby i się przemęczę właśnie ze względu na dzieci, żeby wciąż miały pełny dom, jakkolwiek on teraz nie wygląda. Po miesiącu jednak nastąpił zwrot akcji, gdy natknąłem się na dziewczynę z młodych lat. Słowo daję, że był to czysty przypadek i tego scenariusza w ogóle nie zakładałem. Nieraz słyszę teorie, że nic nie dzieje się bez powodu, zaczynam w to coraz częściej wierzyć, bo ostatni mój czas to pasmo bardzo wielu dziwnych zbiegów okoliczności. To był ten moment, gdy przestałem w końcu grać jej kartami i zacząłem stawać na nogi. Tak naprawdę była to jedyna kobieta na świecie, która mogła mnie wtedy mentalnie z tego wyciągnąć, na pewno żadna laska z Tindera choćby nie wiem jak wyglądała, nie dałaby rady tego zrobić, skończyłoby się ewentualnie na paru nocach i tyle. Zapytałem niedawno żonę czemu mi tak wtedy powiedziała o tym, żeby dać sobie czas do końca roku, skoro decyzję już miała w głowie podjętą. Oto co usłyszałem: "Nie chciałam, żebyś nagle doznał szoku, że się rozstajemy, chciałam Cię na to przygotować" (pomimo tego, że tydzień wcześniej mi i tak to powiedziała). Komentarz pozostawię Wam.

Edytowane przez MariuszP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MariuszP napisał:

pójść jej trochę na rękę i być ponad to

 

Niestety, jesteś dalej głupi biały rycerzyk. Możesz pójść jej na rękę, że będzie mogła mieszkać w TWOIM domu i nie płacić za wynajem.

 

Dobre lata itp bzdury nic dla niej nie znaczą, wyrzuci cię ze swego życia jak stare dziurawe skarpety. Rozwala właśnie waszą rodzinę - zupełnie bez żalu. I będzie chciała ugrać jak najwięcej na tym. To tylko kwestia czasu kiedy pójdzie do prawniczki feministki i ona ją feminapower uświadomi co się nalezy twojej jeszcze żonci i zobaczysz jak wyjedzie z roszczeniami, aż ci gacie spadną z wrażenia.

 

Przekonasz się o tym jak przyjdzie proces rozwodowy i podział majątku. Ja w podziale siedzę już 7rok i końca nie widać, bo ex cały czas wysuwa jakieś roszczenia z dupy.

 

Jesteś miękki i masz miękkie serce do szykuj pożądną twardą dupę, bo będą w nią walić bez znieczulenia. Szykuj się na spore alimenciki jakie będziesz płacił na jeszcze żonę bo ona biedna i musi utrzymać standard życia jaki miała w małżeństwie.

 

Człowieku pewnie nie wiesz do czego są zdolne pańcie na końcu małżeństwa aby ugrać jak najwięcej dla siebie.

 

Może być że teraz udaje durnia i niezdecydowaną - a za kurtyną jak ciebie nie ma w domu to przygotowania do rozwodu idą pełną parą.

 

Oby moje słowa się nie sprawdziły, ale chłopacy cię wyprostują i potwierdzą co piszę.

 

 

1 godzinę temu, MariuszP napisał:

(mój syn się niedawno zapytał, czy jak odejdę to będą żyli z mamą w biedzie - przyznam, że mega chujowe to było usłyszeć)

 

 

Już robi dzieciakom kisiel z mózgu, żeś chuj i zostawisz ich w biedzie. Ale nie powiedziała dzieciakom ze to jej odjebało i to jej wina będzie w razie czego. Masz pierwszy dowód, że idzie akcja na poważnie. Dobrze słuchaj co dzieci mówią i patrz jak się zachowują.

 

Moja córka przed rozwodem, zaczęła nagle się dziwnie zachowywać, zaczęła coś mówić o tajemnicach, i że tata ją nie kocha. Zapytana kto tak mówi odparła, że mama. A potem się okazało, że matka ją zmanipulowała że była molestowana i sprawa wylądowała w prokuraturze.

 

Będziesz łosiem to zostaniesz łosiem pod mostem albo sorry.... w kajucie tam będzie twój jedyny dom.

 

Nie bądź idiotą.

 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rarek2 widać, że piszesz przez pryzmat swoich "przygód", to też ma sens, bo faktycznie dobrze się jest uczyć na błędach innych, a nie swoich, zamiast obudzić się z ręką w nocniku. Ja mam mniej więcej wgląd w jej poczynania i nie szykuje niczego, co by miało mnie zaskoczyć, poza tym w pewien sposób na wszelki wypadek już się pozabezpieczałem. Gdy ona chodziła do liceum to jej rodzice z kolei się rozwodzili i tam absolutnie szła walka na noże, co bardzo mocno się na niej odcisnęło. Powiedziała wielokrotnie, że nie ma ochoty teraz przechodzić podobnego piekła, po prostu rozstajemy się w zgodzie i tyle, co ja pomimo wielu jej dziwnych zarzutów kupuję. U nas w ogóle to chyba nie przebiega typowo, bo nie ma wyzwisk, krzyków czy rzucania talerzami, ona widzi że się ja męczę i ja widzę to samo w drugą stronę, więc sobie już nie dokładamy do pieca. W kwestii dotyczącej dzieci potrafimy rozmawiać normalnie jak kiedyś. Jedynie mnie martwi, że mógłby ktoś z zewnątrz ją nakręcić do walki w sądzie, ale przez tyle miesięcy i to się nie wydarzyło. Ona wielokrotnie mi powtarza, że się mnie boi, bo jak ktoś mi zalezie za skórę to jestem jak tur i tratuję wszystko po drodze (co faktycznie jest prawdą), ale nigdy tej siły przeciwko niej nie użyłem, raczej było to wtedy, gdy to ja ją musiałem przed czymś bronić, choć powodowało to, że była tym później przerażona (też na wyrost, bo przeciwnika, np urzędnika byłem w stanie rozjechać mentalnie na rzeczowe argumenty, nie napieprzałem się fizycznie z nikim przecież).

Edytowane przez MariuszP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Casus Secundus napisał:

 

 

Stąd uważam, że twoja żona - według mnie -  podłapuje gdzieś zasilanie z boku. I nie tylko duchowe: tą sprawę marginalizuję, kobita też człowiek, może doznać jakieś przemiany, przełomu. 

To akurat wie kazdy kto jako tako poznal nature naszych kochanych kobitek . Chlop zawalil mocno z tym cyrografem o spotykaniu sie z nowymi partnerami i chyba moglby mocno ja latwo pograzyc ale ….Rozumiem ze kieruje sie tez innymi wartosciami ktore nam system wszczepil w umysl . Moja ex po 3 miesiacach nie miala juz kasy na kwadrat i choc wiedzialem ze da mi popalic pozwolilem jej ze mna pomieszkac az sie odbije . Wyleciala po 5 miesiacach niemal ze na coopach ale z zaoszczedzona moim kosztem kasa na nowe lokum .Przyznam szczerze ze byl to jeden ze szczesliwszych dni w zyciu .  Nic to jednak nie pomoglo i juz kilka miesiecy pozniej narobila sobie takie dlugi ze karmili ja znajomi pomimo ze miala prace . I znowu chciala wracac ale tym razem mialem na nia wyebane choc jej mocno wspolczulem . 10 lat zyci razem robi spustoszenie w mozgu faceta   dlatego rozumiem autora watku . Twoja zona w koncu ochlonie i bedzie chciala budowac wszystko od nowa . Nie wiem czy jestes na tyle silny psychicznie aby nie popelniac tych samych bledow ktore wiekszosc forumowiczow ma na sumieniu . Z tej maki chleba juz nie bedzie i chyba sam zdajesz sobie z tego sprawe .Trzeba miec nadzieje tylko aby nie znalazl sie jakis oswiecony kochanek i nie wycyckal twoja ( ex ) zone na te pol majatku na ktore zasuwales pol zycia .

Do czego zmierzam ano do tego czy dasz jej wycisk czy przepiszesz wszystko na pol ona raczej nie wyciagnie  wlasciwych wnioskow . Gdybys byl bardziej przebiegly moglbyc zostawic ja z klitka a kase ktora masz zamiar jej podarowac przeznaczyc na syna . No ale juz chyba po zawodach . Powodzenia .

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, MariuszP napisał:

Ona wielokrotnie mi powtarza, że się mnie boi,

 

HAHHAHAHHA - lepiej sprawdź czy nie masz już niebieskiej karty w drodze. jak pisałem wcześniej, przed rozwodem pójdzie do prawniczki feministki ..... i zobaczysz gdzie raki zimują.

 

Nie bądź frajerem. Nie jeden takie tematy przerabiał ufając w pierdy.

 

Napiszę ci teraz mój przykład. Może da ci to coś do myślenia.

 

 

Ex chciała się rozwieść BEZ ORZEKANIA O WINIE, szybko bez problemu i dramatów.  od stycznia do maja chodziła i o tym mówiła. Również złożyła pozew z takim wnioskiem.

 

Jednak na ten pozew odpowiedziałem w jedyny sposób - ujawniając jej wybryki.

 

Co się potem stało:

 

1. Okazało się, że dostarczyła do sądu zaświadczenie z punktu interwencji kryzysowej, że była w domu bita i bała się w domu przebywać i tam chodziła i o tym gadała ale nie chciała skorzystać z ich pomocy - zazwyczaj wychodziła wieczorami niby do koleżanki.  Jej wizyty były od września 2012 do wiosny 2013

 

2. Sfałszowała obdukcję - polazła do lekarza sądowego i pokazała jakieś siniaki w róznym stadium od świerzych do już starych, gdzieś na nodze, na ręku itp, wiecie jak pańciom się szybko siniaki robią. i też jakieś świerze otarcia i wszystko powiedziała z jednego rzekomego zdarzenia.

 

3. Chodziła do psychologa - że w domu są jakieś akcje

 

4. Smarowała mi dupę w szkole - że się wydzieram, że przemoc itp

 

5. zmanipulowała dziecko żeby gadało, że tata je molestuje

 

6. założyła mi niebieską kartę

 

 

I pomimo tych jej całych w tajemnicy przygotowań - w domu cisza spokój, i cheć polubownego zakończenia małżeństwa bez orzekania winy, zaproponowała też wspólne zamieszkanie po rozwodzie z podziałem pokojów. A odpaliła to wszystko już na samym początku rozwodu po mojej odpowiedzi na pozew.

 

Napiszę Ci jaki był plan.

 

Ano taki - szybki rozwód bez orzekania winy, wspólne zamieszkanie po rozwodzie. A tu nagle przyjdą umundurowani panowie i wystawią bandytę i pedofila z mieszkania do aresztu. Potem szybko bandyta dostanie zakaz zbliżania. I mieszkanie przejęte.

 

Później jak wracałem z pracy napadła na mnie również z matką aby przejąć mieszkanie pod pretekstem przemocy. Też się nie udało

 

Oczywiście jako współwłaściciel musiałbym spłacać kredyt hipoteczny.

 

Widzisz dobrze ci radzę. Musisz być co najmniej ostrożny. Ten papier o swobodnym bzykaniu może byłby ok jakby był u notariusza zrobiony, a tak to możesz go spalić w kominku.

Być może detektyw już za tobą łazi i robi fotki i nagrania.

 

  • Like 7
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.01.2023 o 21:46, Egregor Zeta napisał:

było kochać tak, aż do bólu

Spalać się jak JA?

!

 

NIECH żyje wolność i swoboda, dobra zabawa i dziewczyna młoda.

 

W dniu 7.01.2023 o 22:14, rarek2 napisał:

Ano taki - szybki rozwód bez orzekania winy, wspólne zamieszkanie po rozwodzie.

Ke?

Serio?

 

Ja swoje ZAIMPLEMENTOWAŁEM zimę pod stalingradem.

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.