Skocz do zawartości

„Czekanie z seksem do ślubu”


Hatmehit

Rekomendowane odpowiedzi

Jakbym poznałbym dziewczynę która nigdy nic nawet robótek ręcznych mógłbym poczekać do momentu aż będzie gotowa lub chciała zrobić w jakiś "romantyczny" sposób, ale jeśli była by po przygodach i nagle udawała dziewicę bym wyśmiał że jakaś wariatka. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

@Hatmehit
Fajnie byłoby przeczytać Twojego podsumowanie autorskiego wątku. :) 

Napisałam Ci to na priv i podobnie napiszę tutaj - forum to specyficzne miejsce. Tutaj nawet nieskalana dziewica byłaby tą złą. :) Żarciki na bok, dodam swoje trzy grosze.

Biedny katolik różni się od bogatego katolika, tak samo, jak różni się biedny człowiek od bogatego codziennością i problemami. 
Paciorki, wizerunek rodziny łatwiej jest praktykować i pielęgnować przy mniej skomplikowanej prozie życia. 

Hatmehit ma tyle samo lat, ile ja miałam poznając mojego męża katolika. Poszłam za górnolotnymi hasłami, że dzięki wierze, czy kościołowi wszystkie problemy są do przeskoczenia itd. :) Na tamtym etapie, jakiekolwiek zainteresowanie mężczyzny było dla mnie jak złapanie Pana Boga za nogi. :)
I tu powinnam zrobić kropkę, tego nie uczynię, jak zwykle uzewnętrznię się, przy tym zaznaczając, że jeśli ktoś chce się pokusić o analizę porównawczą, to wspólnych pkt.w mojej i Hatmehit historii raczej nie znajdzie. Ona wychodzi za chłopaka z dobrego domu, ja wzięłam sobie narzeczonego z dysfunkcyjnego domu.
Ona  mniejszy, czy większy "przebieg" miała, ja dość mizerny wynik 1, który to do dzisiaj odbija mi się czkawką (owemu chłopakowi po prostu się nie podobałam). 


Okres narzeczeństwa źle wspominam z racji znikomej ilości seksu (mąż nie chciał cimcirimci), wypływających na wierzch problemów rodzinnych mojego męża, pracy na dwa etaty. 

Obracanie się w dzianym, katolickim gronie na niedawnym etapie mojego małżeństwa, wpędziło mnie jedynie w zzieleniałą zazdrość. Od ładnych domków, mieszkań po posiadanie dzieci. 

Krótkie generalizacje, które i tak są pewnymi uniwersalnymi prawdami:
- seks - jego ilość i jakość - jest wyznacznikiem tego, czy samiec traktuję samicę jak samicę, i na odwrót; z biegiem lat seksu nawet w dobrym małżeństwie nie ma na codzień, ale raz w tygodniu tak, czy w ciągu miesiąca ;) 
- zadawaj się częściej z ludźmi, którzy mają podobną codzienność do Twojej;
- do związku nie wchodzimy bezinteresownie; w związku obie strony mają swoje zadania do wykonania w poszczególnej dziedzinie związku (od seksu, po codzienność i kluczowe zadania w postaci macierzyństwa i ojcostwa). 
Nic tak nie wqrza, co nieumyte gary i nienaprawione rzeczy w domu.

Mam czuja, że Hatmehit wybrała dobrze. Nawet jeśli nie będzie u nich łogńia w łóżku po ślubie, to z ich małżeństwa z dużym prawdopodobieństwem przyjdą na ten świat zadbane dzieci, które dostaną na start w dorosłe życie umiejętności, zasoby i pewne wartości. 

Ostatnio w katolickim gronie zostałam lekko upomniana, bo skrytykowałam projekt Urzekająca Eweliny Chełstowskiej.
Wspomniany projekt jest w formie aplikacji na telefon, w której to masz katolickie treści skierowane do pań. W różowej szacie graficznej, dość infantylnie to wygląda.
Skrytykowałam go na przykładzie koleżanki katoliczki, która nie może znaleźć sobie męża. 
Na jej przykładzie powiedziałam, że problem leży tylko, czy aż w... jej wyglądzie. Nawet pogobojny katolik patrzy oczami na randce. :) Może ktoś serdeczny z tamtego grona doniesie owej koleżance moje spostrzeżenia. :) 
Takiego typu aplikacje (treści w nich zawarte) powinny być trochę podpicowane przez świeckich psychologów, aby trochę przemycić biologiczny aspekt relacji damsko-męskich. 

Moje, katolickie małżeństwo, to raczej związek wiecznych narzeczonych, którzy to, nie mają co robić większych planów na wspólne życie. 
Mój mąż na głowę rodziny i majsterkowicza się nie nadaje, ja na bohaterkę mokrych snów mężczyzn również. 
Dlatego myślę, że na forum powinno się przykrócić ciągłą analizę kobiecych zachowań i spraw na rzecz doradztwa w męskich dziedzinach życia bez narracji "bo baba to i tak...", tylko narracja bez wzmianek o babie. My, kobiety nie jesteśmy w epicentrum Waszego świata. Jeśli coś prawdziwie olewasz, to po prostu o tym nie gadasz. :)
Poczucie sprastwa nie bierze się z ciągłej analizy zachowań wroga, tylko z działania wyprzędzającego wroga. Po za tym dlaczego z baby robić wroga... Chyba nie to natura miała na myśli. 

Daję taką propozycję, bo na pewnym etapie PRAKTYCZNYMI radami z WAŻNIEJSZYCH DZIEDZIN ŻYCIA można wspomóc chłopaka pokroju mojego męża, który to, od swojego ojca nie dostał nic - umiejętności, rad i przede wszystkim ojcowskiej miłości i dobrego słowa. 
Nic tak nie zabija pożądania u obojga, jak noszone spodnie przez babę. 

Pomimo tego, katolicyzm doceniam za sam fakt chęci promowania wartości rodziny. W ich przekazie brakuje praktycznego podejścia, ale przynajmniej od stuleci jest to na ich sztandarze. W chuju mam co tu napiszą antykatolicy. Ateistą jestem, ale pewne aspekty katolicyzmu popieram na rzecz rozwoju narodu. Nasza cywilizacja bez dzieci pójdzie na śmietnik historii.

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan Dzięki za komentarz, jednak nie chcę już zbytnio rozwijać tego wątku - doprowadził mnie tylko do nerwów i dwudniowego zwątpienia w swojego faceta, co jest okropne i niewłaściwe. Niezbyt wiem jak to podsumować…


Wciąż trzymamy się naszych zasad, już przestały być dla mnie jakkolwiek uciążliwe. On nie jest katolikiem „pielgrzymkowym”, a racjonalnym, zafascynowanym nauką, rozwojem i zarabianiem kasy na swoje zajawki i naszą przyszłość. Chcemy sobie stworzyć taki a’la nowoczesny konserwatyzm, ale bez wątków patriotycznych czy innych takich dziwactw.
 

Dbamy o to, aby było między nami napięcie. On często mnie fajnie, niby przypadkiem dotyka w bardzo sensualny sposób, ja mu się pokażę w seksownej bieliźnie i jakoś to się kręci. Miewamy kryzysy, krótkie i łatwe do zażegnania. Nie możemy ich łagodzić seksem, więc mamy przymus rozmowy. Dla mnie to duża zaleta. Ostatnio na walentynki upiekłam mu smaczne ciastka, zgodne z jego bardzo restrykcyjną dietą, a on dał mi piękne kolczyki. Byłam zawstydzona, że ja tylko te ciastka przygotowałam, ale on docenił to bardziej niż cokolwiek innego. Potem cały wieczór się mizialiśmy, śmialiśmy i graliśmy w spicy grę dla par. Dla mnie to narzeczeństwo to taka gra wstępna, wzbogacona poznawaniem się od wielu stron.
 

Nie wydaje mi się, aby jego katolicyzm i mój ateizm odgrywały w naszym związku bardzo ważne role. Mamy podobne wartości i doświadczenia, niezależnie od wiary. To się dla mnie liczy. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit
Miło się czyta Twoje wątki, myślę że mój komentarz w postaci "a nie mówiłam!" nie ma sensu, bo są między nami i naszymi związkami dość znaczące różnice. W światopoglądzie również, bo mój i Twój rzekomy konserwatyzm również się różni w teorii i praktyce.
Myślę, że jako racjonalny człowiek, zdajesz sobie sprawę, że na pewnym etapie będzie zgrzyt w aspekcie wiary. Różnice zawsze się manifestują, nawet przez chwilę. 
Niemniej jednak na podstawie jedynie Twoich wypowiedzi w Internecie, stwierdzam, że stworzycie poprawnie, a nawet dobrze funkcjonującą rodzinę. :) Jako człowiek z Internetu również Wam tego życzę. 

A opis Waszego pierwszego, legalnego i moralnego seksu małżeńskiego zostawcie dla siebie. Nawet jeśli będzie miał średnią ocenę w zrealizowaniu. :) Po to człowiek ćwiczy i powtarza czynności, by się doskonalić. 😎

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, meghan napisał:

Myślę, że jako racjonalny człowiek, zdajesz sobie sprawę, że na pewnym etapie będzie zgrzyt w aspekcie wiary.

Oczywiście. Już mieliśmy zgrzyty dotyczące przyjmowania kolędy czy chrztu dzieci. Jednak póki są to tylko problemy teoretyczne, to zostawiamy je na później. Ja nie jestem wybitnie uległa, jestem przebrzydłą dyskutantką :) Ale czasem bardziej liczy się dla mnie spokój niż udowadnianie własnych racji. On uważa chrzest za najlepsze co może dać dzieciom. Dla mnie to brednie i zabobony. Przy czym wiem, że on do niczego mnie i dzieci zmuszać nie będzie, liczy na szczere chęci, a nie wymuszanie coniedzielnej mszy. Oboje będziemy mogli przekazywać swoje poglądy, ale z szacunkiem wobec drugiej strony. Będziemy tak samo kochać dzieci katolickie jak on, oraz ateistyczne jak mamuśka. Dla mnie liczy się sama wyższa idea, a nie konkretne racje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit kotku, pozwól chociaż temu biednemu chłopinie na anal, zlituj się!

 

Wczoraj miałem sen, objawiła mi się w nim Maryja AKA zawsze dziewica, a  w nim powiedziała, że pan Bóg płacze, gdy nie uprawiamy chociaż miłości greckiej i grozi nam za to piekło na wieki, wieków.

 

Zgadnijcie co zrobiłem 5 minut po przebudzeniu?

 

Wsadzalem swojej wybrance serca na śpiocha w dupę!! 

 

Wszystko po to, by nie pojść do piekła!

 

PRzezorny, zawsze ubezpieczony, ciekawe czy ten sen liczy się jako boskie objawienie, muszę jakiegoś księdza zapytać!!!

 

Potem kilka zdrowaś Mario-  zawsze dziewico!!

 

Pamiętajcie!!

 

Na zawsze dziewica!

 

Teraz wreszcie jestem spokojny, na stówkę pójdę do królestwa niebieskiego!!

 

I to nie wstyd cholera jasna!

 

 

 

Powiedz to swemu wybrankowi, inaczej skończy w czyśćcu!

 

 

 

 

 

Edytowane przez RENGERS
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, meghan napisał:

Ostatnio w katolickim gronie zostałam lekko upomniana, bo skrytykowałam projekt Urzekająca Eweliny Chełstowskiej.

Aż wygoglałem ;) O Chryste Panie, sacro - kołczing w otoczce ebiznesowej xD

 

A niektórzy mówią, że pieniądze czasem nie leżą na ulicy...

 

https://jestem.urzekajaca.pl/klub

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror
To wygooglaj przy okazji Kamila Chełstowskiego. :) 

Owy pan to małżonek właścicielki? "Urzekająca". Pan Kamil stworzył od A do Z wspomniany projekt (no może nie klepał treści do wszelakich produktów sprzedażowych). :) 
Ja tam nie mam nic przeciwko zarabianiu, nawet na rzekomo zbytecznych rzeczach. Mnie tam jedynie razi słodkowypierdziane treści, które mogą wielu paniom nie pomóc w codzienności, którą chce się połączyć z katolickimi wartościami, bo nie samym Słowem Bożym człowiek żyje. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, meghan napisał:

Owy pan to małżonek właścicielki? "Urzekająca". Pan Kamil stworzył od A do Z wspomniany projekt (no może nie klepał treści do wszelakich produktów sprzedażowych). :) 

Widziałem. Czyli pan od IT fundnął i postawił biznes do zabawy małżonce, by się w domu nie nudziła.

 

Nowe, nie znałem ;)

 

Dobra, koniec OT, bo temat dotyczy czegoś innego xD

 

04rekinice_biznesu.jpg

  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Obliteraror napisał:
1 godzinę temu, meghan napisał:

Ostatnio w katolickim gronie zostałam lekko upomniana, bo skrytykowałam projekt Urzekająca Eweliny Chełstowskiej.

Aż wygoglałem ;) O Chryste Panie, sacro - kołczing w otoczce ebiznesowej xD

 

A niektórzy mówią, że pieniądze czasem nie leżą na ulicy...

 

https://jestem.urzekajaca.pl/klub

Zajrzałem w ten link i obejrzałem film promo. 

Warunkiem członkostwa jest, jak się zdaje, paszteciarstwo w stopniu co najmniej znacznym. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan Ja to w ogóle nie widzę sensu takich kursów. Co mają one wnieść do życia kobiety, które je zakupiła? Tematy tam poruszane są stereotypowe, banalne lub niepotrzebne. Nie każda kobieta jest kobieca, jednak takimi kursami raczej nie wyrobi sobie nowej natury, będzie w tym sztuczna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, meghan napisał:

Nadmienię, że... piękna kobieta i bogaty facet nie szukają poradników, a na pewno za nie nie płacą. :)

To, że kobieta jest piękna nie oznacza, że będzie szczęśliwa w relacji. Na necie na jutubach jest pełno lasek i to naprawdę fajnych, które miały nie małe kłopoty na rynku matrymonialnym. Podobnie jak faceci z kasą - na nich polują wszelkie harpie, które widzą w nich tylko siano. 

 

Kobieta czy mężczyzna w zasadzie potrzebują DOBRE poradniki obojętnie od ich statsu, ponieważ i jedni i drudzy mają fatalne wzorce na relacje. Nasi rodzice, po prostu nie otrzymali w dużej mierze wzorców i to co oni otrzymali i uważają za słuszne przekazują dalej a to co przekazują pozostawia często wiele do życzenia. Urodzenie się zgrabną laską, może stać się przekleństwem, podobnie jak bycie zamożnym - wszystko leży w głowie i tego co nam przekazano. Stąd poradniki DOBRE zaznaczam mogą ale nie muszą wiele naprostować. 

 

Co do samej @Hatmehit to wcale mnie nie dziwi, że tak spojrzałaś na swojego mężczyznę po przeczytaniu tylu uwag. 

Nie ważne co tu jest koniec końców pisane, po ślubie będziecie mogli się gzić ile wlezie. Zawsze można wziąć rozwód w najgorszym wypadku i tyle - zresztą zaufałaś swojemu facetowi w takiej decyzji, trzymacie się tego postanowienia i póki co żyjecie, więc kto wie może wam wyjdzie to na dobre co nie oznacza, że innym by wyszło. Wiele zależy od kontekstu i od jednostek należy o tym pamiętać.

 

Wszystkiego dobrego @Hatmehit

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Hatmehit napisał:

 Czasem Cię nie znoszę, ale przyznam - potrafisz rozbawić :D Więcej takich snów i miłego dzionka! 

Pomijając cały szereg bynajmniej nie teoretycznych trudności w relacji katolik vs ateista to ciekawe czy narzeczonego też tak bawiłyby prymitywny humor zwłaszcza z wyznawanych przez niego wartości, bo na moje oko już tu może być poważny zgrzyt.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan A ja czasami tęsknię za tym klimatem kościelnym. Chociaż już sama nie potrafię być tak ładnie, sielsko zapatrzona.

Państwo tylko przelicza ile straciliśmy PKB na jakimś dodatkowym dniu wolnym od pracy, naukowcy przeliczają w jakim stopniu jako ludzie jesteśmy destrukcyjni dla świata itd. wszyscy wszystko przeliczają. Ile w procentach, ile w liczbach bezwzględnych.

A czy jest jakaś organizacja, komórka, organ, który martwi się o rozwój duchowy, poziom debaty publicznej, rozwój emocjonalny ludzi. Nie mówię, że to musi być Kościół - mogą być organizacje harcerskie, jakieś inne stowarzyszenia. Brakuje tego - tak mi się wydaje. Pierwsza komunia święta? Czy świeckie państwo wprowadziło coś na zasadzie "postrzyżyn" dla młodych ludzi, żeby poczuły inicjację, jakieś przejście w dorosłe życie.  W sumie te wszystkie duchowe sprawy ogarniał Kościół, państwo miało to z bani - mogło się zająć zarabianiem, przeliczaniem strat/zysków.

Kościół się zdezaktualizował, pustka pozostała.

Może to pytanie do innego wątku, ale zastawiam się, za co dzisiaj ludzie byliby skłonni poświecić swoje zdrowie, czas? Na przykład jakby przyszło im na 2 lata zrezygnować z wygody, przyjemności, dobrych zarobków. (już nawet nie wspominam o poświęcaniu życia, bo to zupełnie oldskólowe)

Za dziecko, małżonka, rodzica, kogoś bliskiego, zwierzaka, ideę, czy po prostu nie ma obecnie dla ludzi niczego/nikogo dla czego/kogo warto by cokolwiek poświęcać.

Lubiłam ten swój pielgrzymkowy matrix. Nie dziwię się blupilowcom. Z boku się śmieją, że ciemnota, że wtrybieni w system, ale po co mi cała ta świadomość, jak jest bez smaku.

 

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Anna napisał:

ciekawe czy narzeczonego też tak bawiłyby prymitywny humor zwłaszcza z wyznawanych przez niego wartości

Owszem, czasem ma obrzydliwe i prymitywne poczucie humoru. Na co dzień raczej nie, ale zdarza mu się powiedzieć coś, czego bym się nie spodziewała. Kurde- też jest człowiekiem XD 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

Ja to w ogóle nie widzę sensu takich kursów. Co mają one wnieść do życia kobiety, które je zakupiła?

Są dwie przyczyny ;)

 

W rynku rozwoju osobistego leżą ciężkie pieniądze. To z punktu widzenia sprzedawców ;) Dwa - nie zapominaj o tzw. motivation junkies" - ludziach, którzy uczestnicząc regularnie w tego typu imprezach redukują sobie wewnętrzny dysonans, iż mało robią pozytywnego ze swoim życiem. Niezależnie od płci. A w tych imprezach bywa wyjątkowe natężenie sekciarstwa, budowania wspólnoty, bombardowania quasi - miłością typu: jesteś cudowny/a, możesz wszystko etc.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, a ja po obejrzeniu filmiku instruktażowego, pomyślałam, że może bym się zapisała.

Lubię taki stan... zbiorczego "otumanienia" (wybaczcie, jeżeli dla kogoś to obraźliwe), poczucie, że mogę trochę przenieść odpowiedzialność za wszystko na jakiś inny byt. Odpuścić.

Ale znowu? Takie organizacje kościelne zrzeszają kobiety, starają się im przekazać jakieś wartości, zjednoczyć je. No bo co takiego obrazoburczego mogą im powiedzieć na tych szkoleniach? Szanuj męża, rodziców. Bądź dobra dla innych, pielęgnuj wdzięczną pamięć, pozytywne myśli o innych, nie bądź zazdrosna, staraj się dbać o swoje wewnętrzne piękno, bądź dobra, czuła .....Oooooo... czy to takie straszne? Wyjdą babki z takich szkoleń, trochę otumanione, trochę jak po dropsach, uśmiechnięte, zadowolone, miłe, czułe, natchnione. To takie straszne jest?

Co w rezultacie działań państwa? Albo koła gospodyń wiejskich, albo strajki kobiet.

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit
Ty to Ty. Te panie z racji jakiś niespełnionych potrzeb brną w takie kursy... 
Ja zaczęłam się interesować fenomenem tego kursu, gdy moja mniej urodziwa koleżanka katoliczka, która nie może znaleźć sobie chłopaka, czyli w przyszłości męża, zaczęła zachwalać ten kurs, no ale tego kandydata na męża nadal nie ma. :( Nie jestem na tyle z nią blisko, by powiedzieć jej, że tutaj chodzi o jej wygląd, a znając mnie, niestety w końcu jej to powiem i od teraz tworzę odpowiednią szatę słowną pod to wyznanie...

Oglądałam materiały bezpłatne i płatne. Przykro mi się zrobiło, bo dobrze wyglądająca pani, której mąż zbudował biznes i dał spokojne życie rodzinne SPRZEDAJE rady paniom, które najczęściej muszą odmówić sobie fryzjera i randek na mieście z mężem (a tam, są takie rady), by budżet rodzinny jakoś funkcjonował, a też chcą przywrócić jakąś dozę pożądania i intymności do małżeństwa, a to przekłada się na jakość życia rodzinnego, bo szczęśliwi rodzice, to szczęśliwe dzieci itd...
To jedynie tworzy frustrację, bo nie jesteśmy w stanie realizować pewnych rad, które mają nam przynieść określone, bo UPRAGNIONE efekty. Ta pani robi to i to, i zobacz - ma męża, trójkę dzieci, piękny dom, a ja nie mogę sobie pozwolić na randki z mężem, bo nie stać nas, by z kimś zostawić dzieciaki...  
Większość małżeństw (nawet katolickich) rozjeżdża się z racji braku pożądania i przeciążenia problemami, a to zawsze podtrzymuje się, czy niweluje się OKREŚLONYM wyglądem i zachowaniem. Nie widziałam w tej aplikacji materiałów dot. chociażby ludzkiej seksualności, no może był materiał o kalendarzyku...
Niektórym paniom samo założenie sukienki nie pomaga. Samo powtarzanie "Bóg jest Twoim pierwszym ojcem, nawet jeśli nie miałaś ziemskiego Taty, to Twoim ojcem jest sam Bóg! Dlaczego miałabyś się nie czuć wyjątkowa?!!". No cóż. Brak ojca zawsze wpływa na podświadomość dziecka. Nasz mózg nie da się nabrać na boskie ojcostwo. ;) 
Zamysł samego babskiego, katolickiego zrzeszania nie jest zły, tutaj potrzeba pragmatycznych działań w ramach takiego zrzeszenia. 

Sama chciałabym mieć takie życie jak Pani Chełstowska, ale wiem, że ono nie będzie mi dane, więc nie chcę sobie za swoje pieniądze robić kuku radami tej pani. 

@Amperka
Idee... Piękna rzecz w życiu człowieka. Wyjdę na maniaczkę gównodziedziny jaką jest psychologia, ale idea to tak naprawdę bodziec, który pomimo konsekwencji dalej Cię motywuje do działania. :) Na jakim etapie idea staję się obsesją? Na jakim etapie idea jest tak naprawdę autosabotażem? 
Tak, babskie zrzeszenia są potrzebne, ale w nich ciężko o pragmatyzm. :) 


@Anna dokładnie, ale tego i tak doświadczy Hatmehit, prędzej czy później. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Obliteraror napisał:

W rynku rozwoju osobistego leżą ciężkie pieniądze.

Wiadomo, ja w tym widzę tylko skok na kasę. Sama lubię pierdzielić o kobiecości, wysoko cenię sobie ten archetyp i pewnie mogłabym takie gadanie sprzedawać. Lecz kurde dla mnie to lekkie wyrachowanie, po prostu. Żyję w swoim świecie, jestem trochę odklejona. Jak miałabym innym ludziom „kazać” płacić za moje wizje, które nie miałyby u nich zastosowania? @meghan fajnie to opisałaś. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, meghan napisał:

Sama chciałabym mieć takie życie jak Pani Chełstowska, ale wiem, że ono nie będzie mi dane, więc nie chcę sobie za swoje pieniądze robić kuku radami tej pani. 

Pisałem Ci już kiedyś, że umniejszanie sobie (jak i niestety mężowi również, co dalej widzę) + wieczna walidacja do otoczenia jedynie czym skutkuje, to rosnącą frustracją :)

 

Nie lepiej tak: gdzie Gośka była X lat temu, gdzie Gośka jest obecnie? I gdzie chce być za X czasu?

 

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

Kurde- też jest człowiekiem XD 

Jak on ma do siebie dystans (w każdej sferze, ideologicznej również), Ty również (do siebie), to dobry prognostyk.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror

Czy umniejszam sobie? Nie, jedynie widzę różnicę między mną, a paniami, które mają to, co ja chciałabym mieć. 😉 Tychże różnic nie dogonię. 

Przerzuciłam już wajhę na inny styl życia, w którym być może się sprawdzę, a którego na tym etapie średnio chcę. Coś za coś. 😉

 

Dziękuję za rady.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.02.2023 o 17:38, meghan napisał:

@Obliteraror

Czy umniejszam sobie? Nie, jedynie widzę różnicę między mną, a paniami, które mają to, co ja chciałabym mieć. 😉 Tychże różnic nie dogonię. 

Przerzuciłam już wajhę na inny styl życia, w którym być może się sprawdzę, a którego na tym etapie średnio chcę. Coś za coś. 😉

 

Dziękuję za rady.

I nad wyglądem i nad zachowaniem i nad samooceną można pracować. 

Przecenia się moc małych kroków, a po pewnym czasie ich suma potrafi dać zaskakująco pozytywny rezultat. 😉 

 

W dniu 17.02.2023 o 11:13, Hatmehit napisał:

@meghan Dzięki za komentarz, jednak nie chcę już zbytnio rozwijać tego wątku - doprowadził mnie tylko do nerwów i dwudniowego zwątpienia w swojego faceta, co jest okropne i niewłaściwe. Niezbyt wiem jak to podsumować…

 

Miałaś zwątpienie przez komentarze anonimów?

 

 

----

 

 

Gdy patrzę na życie to jest to dla mnie samotna podróż. Nikt nie rozwiąże za nas naszych problemów, często też nikt nam nie pomoże w gorszym momencie. W większości przypadków ludzie towarzyszą nam tylko na pewien okres czasu i często jest to jakaś lekcja dla nas do odrobienia ( @SzatanK ;) ). To jest coś z czym pasuje się pogodzić.

Ale w samotności można też odkryć siebie. Swoje pragnienia, wartości. Gdy jest się im wiernym, to nie ma zwątpień.

A największe szczęście jest tam, gdzie jest jeszcze miejsce na akceptacje, szacunek i sympatię do samego siebie. 

Człowiek który żyje na swoich zasadach, to niesamowicie atrakcyjna i niepowstrzymana maszyna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.