Skocz do zawartości

„Czekanie z seksem do ślubu”


Hatmehit

Rekomendowane odpowiedzi

@melody
Masz bardzo optymistyczną, wręcz rzekłabym dojrzałą perspektywę. :) Tylko znów... 
Przeniesienie, generalizacja nam się tutaj wplątała. Nie wiem, co masz na myśli odpowiadając na mój komentarz. Co radzisz, co polecasz? :) 
Różnimy się codziennością, pochodzeniem, relacjami, urodą, więc zaznaczam, że moja perspektywa w Twoim przypadku może nie zadziałać i odwrotnie. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan A ja Ci radzę - rób, co robisz.

Fajna babka jesteś - masz fajny look.

Ja w liceum byłam paszczakiem, ale tak się jakoś potrafiłam ubrać, wozić i zachowywać, że na brak powodzenia nie narzekałam. I nawet teraz kiedy czekam na implant zęba - dwójki, to mam wyjebongo.

Pracujesz nad sobą, jesteś rodzinna, pracowita, do wszystkiego dochodzisz sama, bez wsparcia innych, do tego ogarnęłaś imponująco swoją wagę. No ile może pomieścić jedna osoba? Pytam, ile?

Przestań się chłostać. Jesteś fajna kobita. Ja mam podobne pochodzenie jak i ty. Ale cenię sobie to bardzo. Zgadzam się z tym, żeby się nie "mezaliansować". Ja też nie mam ochoty spotykać się z koleżanką, która jest muzyczną celebrytką świata jazzu - ja po prostu do niej nie pasuję. Mnie by męczyły te spotkania z nią. Przyznaję, że najlepiej czuję się w gronie osób, gdzie nie muszę niczego udawać - które są na moim poziomie. Czy mam ambicje, żeby otaczać się ludźmi, którzy mnie onieśmielają? Nie i nie robię tego.

Kiedyś kumpel mojego męża (spoko ziomek) przyszedł z żoną lekarką do mnie w odwiedziny i jakąś panią stomatolog. Zaczęły ze mnie kręcić bekę - wtedy byłam w ciąży z małym dzieckiem -że nie mam żadnych ambicji, w taki zawoalowany sposób. Po prostu nie spotykam się z nimi. Nie potrzebuję takich ludzi. Męczą mnie takie osoby. Mam dystans do siebie, można ze mnie dowcipkować, wiem kiedy to jest robione sympatycznie - ale one były zwyczajnie podłe.

Nigdy nie daj się sprowadzić do parteru. Jak ze mnie koleś cisnął, że nie mam orientacji w terenie, to mu się za każdym razem odgryzałam, że on pisze jak przedszkolak. Ludzie wiedzą, że ja sama kogoś pierwsza nigdy nie upokorzę, ale jak ktoś zaczyna się dowartościowywać moim kosztem, to potrafię być bezwzględna w pyskówce. Jakby, nie wiem... książę William ze mnie kręcił bekę, to bym mu odwarknęła, że jak mu się nudzi, to niech się swojej baby czepi ;)

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka
Uno primo Ampcia, czynimy offtop! 
Zatrważa mnie to, jaki tutaj sobie uczyniłam wizerunek - Głosi, co przez życie z uciemiężeniem! Oj, straszne to, straszne! Trzeba publikować znacznie pozytywniejsze treści! :) 

Nie chłoszczę się! Jestem na takim etapie, że widzę kto (czyli jaka grupa kobiet) realizuje moją, pożądaną przeze mnie wizję codzienności i celów. Różnię się od tych kobiet w większości dziedzin.
Macierzyństwo w domu do 1-3 r.ż. dziecka, zajęcie się domem przez ten okres czasu, praca zarobkowa jedynie na pół etatu, a kwestie życia naukowego - dopiero na później. Takie cuś mi się marzy, ale nie mam ku temu przestrzeni i warunków. To też jest sygnał, że moje pragnienia nie są dla mnie, choć biologia skomle niczym wilk do księżyca. :) 
Myślę, że (mniej czy bardziej świadomy) wybór partnera życiowego to też wypadkowa mojego sposobu bycia, a owy sposób bycia raczej nie wpisuje się do ról matki i kochanki. :)

Nic w tym złego. Po prostu muszę się nauczyć być zadowoloną w obecnie obranym modelu życia, choć od sympozjów, gównogodzin w różnych placówkach wolałabym chusteczki dla dzieci, organizery do domu i analizowanie, czy rządek pietruszki dać na przód, czy tył ogrodu. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, meghan napisał:

Nic w tym złego. Po prostu muszę się nauczyć być zadowoloną w obecnie obranym modelu życia, choć od sympozjów, gównogodzin w różnych placówkach wolałabym chusteczki dla dzieci, organizery do domu i analizowanie, czy rządek pietruszki dać na przód, czy tył ogrodu. :) 

Moim zdaniem nie uczysz się minimalizmu i wdzięczności czy zadowolenia tylko przymuszasz się cieczyć z własnego samopoświęcania i próbujesz w tym wszystkim znaleźć na siłę ukojenie. To trochę jak więzień, który cieszy się, że zmusza się do cieszenia ze starego chleba. Gdy o tym wszystkim opowiadasz to widzę kobietę, która uśmiecha się trochę w Amerykański sposób czyli "Co u Ciebie?" a ktoś odpowiada "everythink is fine/wszystko gra!" a tak naprawdę jest kilka metrów od skoku z budynku z rozpaczy.

 

Nie wiem jak wam idzie w małżeństwie ale serio zastanów się jeszcze czy może mimo wszystko nie jest mądre się rozwieść. Dlaczego o tym piszę?

Twoje zgorzknienie w pewnym momencie wygra i obrywać się będzie Twojemu mężowi na całej linii. Bo wiesz czemu? Ty się poświęcasz i oczekujesz, że on też się będzie poświęcał i się również poświęci dla jakieś wizji. (Przebadaj tematykę lękliwego stylu miłości)

Przemyśl na serio czy może nie chciałabyś zacząć od nowa, z nowym facetem, może nową pracę. A nawet jeśli zdecydujesz się na zostanie to przemyśl czy w robieniu z siebie męczennika będzie Ci z uśmiechem do twarzy. Nadal jesteś młoda i całkiem ładna, więc cały czas te drzwi są otwarte. 

Czasami rozwód to nie występuje z powodu kłótni i ciężkiej patologii czy bicia się, po prostu niekiedy lepiej się rozejść. Zastanów się czy droga którą podążasz da Ci realnie choć trochę zadowolenia. Gdybyś była moją siostrą, radziłbym rozwód plus naprawienie deficytów niskiego poczucia wartości bo to jest oczywiste, że macie w tym wzlędzie problemy i to w dużej mierze was połączyło gdybym miał oceniać.

 

Ty się po prostu umartiwasz @meghan na całej linii. 

Przeanalizuj tematykę braku miłości do siebie również.

 

Napisałem też o tym bo może się okazać, że utrwalisz stereotyp "łatwej mężatki". Frustracja sięgnie zenitu i po prostu by sobie odbić, znajdziesz sobie kogoś na boku. Twój facet ma niskie libido, może zobacz czy nie ma stylu unikającego, ponieważ oni mają dosyć niskie libido a szczególnie gdy są w relacji blisko emocjonalnej takiej jak właśnie małżeństwo.

Nie zdziwiłbym się gdybyście byli w małżeństwie lękliwy+unikający według stylów wiązania.

 

@melody

 

"Gdy patrzę na życie to jest to dla mnie samotna podróż".

 

Czy ja wiem? Jako wymuszony samotny podróżnik swego czasu (nikt nie chciał się przyłączyć do mojego działu, pomiajając nawiedzone przypadki :D ), zauważyłem całkiem dużo osób mi towarzyszących. Każdy gdzieś jechał 🙂 

Cieszę się z pasażerów, z którymi jadę i doceniam towarzystwo właśnie prawdziwie czy to Ciebie czy wiedźmy kropki, dziewczyn z rezerwatu i bracii z forum. Faktycznie każdy z nas wysiada na innym przystanku, co nie oznacza że z kimś nie możesz wysiąść i nadal przejść kawałek drogi :D 

Trzeba też uważać co się afirmuje, bo możesz sobie wmówić czy się unieszczęśliwiać zupełnie nieświadomie właśnie twierdzeniami, że życie to samotna podróż. A nawet jeśli uznać, że jest to warto również uznać, że świat naszym towarzystwem - już brzmi lepiej :D 

 

Człowiek który żyje na swoich zasadach, to niesamowicie atrakcyjna i niepowstrzymana maszyna.

- Jestem niesamowicie atrakcyjną maszyną na swoich zasadach w dodatku nie do powwstrzymania? 🤣

Mam pewne wątpliwości! Ale nie bedę się kłócił! Trzeba dbać o imicz! 

A tak na serio, to wcale nie takie łatwe żyć na własnych zasadach, ponieważ wiele mamy kodów od społeczeństwa i większości nie jesteśmy nawet świadomi. Często to co się wydaje być naszym, naszym nie jest a to co jest naszym wydaje się nim nie być. 

 

Powodzenia @melody a Ty się zastanów nad resztą swojego życia @meghan bo nadal jesteś gorący pączuszek i możesz wiele 😉A już nie mówię o Twojej pracowitości. Gdybym miał połowę Twojego zapału i energetyki to już dawno sprzedawałbym martini na księżycu :D 

 

Pozdro. 

 

 
Edytowane przez SzatanK
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanK
Dzięki za Twój wpis, wiesz, że przy nich się zatrzymuję z pewną dozą respektu, bo wiem, że masz wiedzę psychologiczną, ale - pomimo mojego ateizmu i sceptycyzmu - przede wszystkim masz jakiegoś rodzaju intuicję, z którą się liczę, nie wiem dlaczego.

Nie jestem z lękliwych, czy unikających stylów (wg nawiązywania relacji). Domyślasz się, że sprawdziłam. :) 
Resztę spraw dot.mojego małżeństwa już kiedyś, nie raz, opisywałam w moich postach. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @meghan

 

Ja tylko zapomniałem dodać, że rozwód byłby bardzo niszczące pod wieloma względami i mimo, że nie jestem w Twojej skórze to koncepcyjnie rozumiem jakby się wszystko mogło posypać i jak byś była obgadywana w rodzinie. No i jest możliwość, że nie wylądowałabyś na 4 łapy bo to też trzeba brać pod uwagę, już nie mówiąc o kosztach rozwodu. Tylko widzisz - czasem w życiu to jest jak z tym całym feniskem i jego symboliką, który się spala by się odrodzić z popiołu i ja tylko przypominam o opcji rozejścia i wystarowania mniej więcej na nowo z tego względu, że przykro jest patrzeć jak ludzie są ze sobą zbyt mocno na siłę niekiedy, kiedy nie muszą. No nie wiem jak to opisać "pełno sprytniej" ale wiesz co mam na myśli. Zwyczajnie dostrzegam, Twoje poświęcenie i frustracje oraz już teraz pewne zgorzknienie a przecież młodziutka nadal jesteś i mi jest pod tym względem przykro bo wcale tak być nie musi i ten świat nie potrzebuje kolejnej osoby/osób które się poświęcają w sposób masochistyczny bo tak zostały nauczone czy uważają, że tak trzeba. Tyle, że pisząc te słowa jestem świadom własnego głupiego masochizmu i jakoś nie widzę siebie w tym wypadku jako wygranego - raczej na odwrót, dlatego tym bardziej przestrzegam.

Co do unikający/lękowa - (fajnie, że to sprawdziłaś cieszy mnie to) i jeszcze bardziej, że tutaj nie ma problemów. 

3 godziny temu, meghan napisał:

bo wiem, że masz wiedzę psychologiczną, ale - pomimo mojego ateizmu i sceptycyzmu - przede wszystkim masz jakiegoś rodzaju intuicję, z którą się liczę, nie wiem dlaczego.

To tylko moja ekstrawertyczna intuicja + introwertyczny sensoryzm = dawanie ostrzeżeń innym o nie pożądanej przyszłości dla nich (może to dlatego) ale odstawiając już ateizmy, sceptyzmy, mbti oraz inne cuda wianki. Zwyczajnie Ciebie lubię i szkoda by było byś się tak umartwiała i frustrowała. Co do samej psychologii u mnie to sama wiesz jak to jest. Zostałem zmuszony do zrozumienia tych mechanizmów na poziomie amatorskim, nie bo taki ze mnie inteligent tylko bo życie mi pokazywało i ból wewnętrzny, że coś jest nie tak ze mną. W moim przypadku chociażby naturalna ciągnota i próby wygrania uznania/uczucia od osób mi niedostępnych a czemu tak było? No cóż, mój własny rodzic był niedostępny i unikał. Trochę mi zajęło..."trochę" czyli naprawdę wiele lat zrozumieć, że zwyczajnie odgrywam nieuleczone poczucie porzucenia i, że będzie ciągło mnie do osób emocjonalnie niedostostępnych. Wspominam tutaj trochę o sobie w kontrze do Ciebie, bo jak widzisz czasem próbujemy coś odgrywać by uleczyć sprawy z przeszłości i może zwyczajnie jest podobnie w Twoim wypadku i może wystarczy zaczać od nowa. Ale to już sama zdecydujesz, ja wpadłem tutaj przypomnieć ci o opcji "Exist" tylko i aż tyle bo często ludzie o tym zapominają.

Ze swojej strony życzę Ci absolutnie wszystkiego najlepszego @meghan zdrówka i cokolwiek nie zrobisz - bylebyś była szczęśliwa i spełniona.

 

Pozdro 🙂 

Edytowane przez SzatanK
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.