Skocz do zawartości

„Czekanie z seksem do ślubu”


Hatmehit

Rekomendowane odpowiedzi

12 minut temu, Hatmehit napisał:

On mi już w pierwszym tygodniu naszego „oficjalnego związku” powiedział jakie ma wartości, bo dyskutowaliśmy o religii. Z czasem te rozmowy już wychodzą naturalnie - jak coś oglądamy/czytamy. Traktujemy to jako coś zwykłego, nie trzeba specjalnie inicjować i przygotowywać kwestii. Oboje podejmujemy ten wybór świadomie, a to najważniejsze, i na tym nie cierpimy.

Ile się znacie/jesteście razem?

 

W sumie tak jak czytam te wypowiedzi, to jesteś ISTJ. Bardzo trzymasz się ram i racjonalizacji tego co dzieje się w Twoim związku, ale gdybyś nie miała żadnych obiekcji, to ten temat by nie powstał. Coś tam musi w Tobie siedzieć. Ja oczywiście nie będę dochodzić co, bo to Twoja prywatna sprawa, ale na Twoim miejscu próbowałabym poszukać odpowiedzi.
 

Muszę przyznać, że użytkownik @maroon ma dobry ogląd na to, jak wygląda ta sytuacja z boku.

 

 

Edytowane przez melody
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, icman napisał:

Co ważne to obraz ten wywołuje w nas określone emocje i w zależności od ich natury reagujemy też umysłowo, wymyślając sposoby dostania lub uniknięcia tego czego chcemy lub nie chcemy.

Ten obraz wywołuje głównie chemia między dwojgiem ludzi + pomniejsze rzeczy. Gdyby nie ona miałbyś przyjaźń i raczej brak aż takiej hiperbolizacji relacji. Naprawdę, ludzie nie spotykają się charytatywnie. Seks tą wizję nakręci, jeszcze bardziej. Może urealnić tylko jedną kwestię- umiejętności łóżkowe. Tak porozumienie między dwojgiem ludzi tworzy się raczej poza alkową- a tam może co najwyżej znajdować ujście, a nie  z niego "pochodzić". Nie wiem, jak mam to inaczej opisać, ale wydaje mi się zrozumiałe. Większość problemów wynika z prostego faktu, że kiedy minie pierwsza faza fascynacji (a mija prędzej czy później) ludzie odkrywają, że są sobie obcy. Za bardzo byli skupieni na tym co dana osoba może im dać- niż na danej osobie samej w sobie. Świadomy post ogranicza to zjawisko.

 

Gdy robię sobie post w przypadku jedzenia i jestem głodna- to o wiele bardziej zwracam uwagę na to co jem. To jest logiczne. Posiłek jest poniekąd wydarzeniem. Jest obrazem troski, a nie bezmyślnego wpieprzania żeby "przestać czuć głód". Bo ja się już z uczuciem głodu 'zaznajomiłam". Nie boję się go. I nie- zdrowa dieta gdzie jest miejsce na "cukierek, kebab i liść sałaty"- nie jest tym samym. Nie podejmujesz takiego samego wysiłku, nie dajesz temu takiej samej rangi. Niech każdy wybiera, to czego chce, ale nie zakłamujmy pojęć. Ludzie chcą dawać określonym rzeczom wartość. Koszt a wartość to dwie różne rzeczy, o czym ludzie wielokrotnie zapominają- bądź w ogóle- nie zdają sobie sprawy.

A relacje wszelkiej maści sprawdza się w trudzie. Charakter przede wszystkim poznaje się w trudnych sytuacjach.

 

Problem jest taki, że seks jest zarówno ważny jak i nieważny.

Jeżeli u Autorki czuć pożądanie, to imo nie jest źle. Rozumiałabym ten argument, gdyby tego nie było. 

Jak nie wytrzymają- to nie wytrzymają, świat się nie zawali. Podobnie jak nie zawali się, gdy się to wydarzy podczas nocy poślubnej.

 

Poza tym.

Idąc tą retoryką to starsze małżeństwa gdzie seksu to już raczej niewiele, nie mają racji bytu.

A co do "bliższego koleżeństwa"- to odpowiem, że faktyczny związek to się zaczyna chyba wtedy, gdy się dziecko pojawia, a nie gdy ktoś się z kimś prześpi. Współcześnie raczej nie ma co do tego wątpliwością

 

39 minut temu, SzatanK napisał:

Katolicy to w zasadzie mają tendencję do niesamowitej plastyczności przekonań i braniu części przekazań oraz jakby konwersi na coś własnego i co im pasuje. 

Katolicy to ludzie, Szatan. To, że ktoś chce ze sobą powalczyć, nie czyni go ani bohaterem, ani hipokrytą, ani zwycięzcą. Mi też się nie podoba, że Kaczyńska ma trzeci ślub kościelny z rzędu. Niemniej, katolik to także mój ojciec, który tej obietnicy dotrzymuje. Taki jest kościół katolicki- faktycznie "tolerancyjny"- przyjmuje jak leci ;) 

Edytowane przez Wielokropek
  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pośród wątków:

- za szybko się spuszczam, boję się, że ona nie dochodzi, - stary, daj spokój, to komplement dla niej

- za późno się spuszczam, ona pewnie myśli, że mnie nie podnieca - stary, przecież to dobrze, lepiej niż po dwóch ruchach

- ona mnie zapraszała do siebie, ale ja nie chciałem, dopiero się poznaliśmy - stary, ma Cię za pipkę, jak mogłeś nie chcieć, jesteś facet, musisz chcieć

- ona nie chciała, mówiła, że to za szybko - stary, ma Cię za pipkę, czadowi by dała.

- ja bym chciała częściej, ale on jest zmęczony, czy ja go nie podniecam - heh, pewnie mało ćwiczysz, nie robisz przysiadów itd.

Gdzie ten cały luz i piękno współżycia. Nerwy, nerwy, nerwy, nerwy. Jakby relacja wisiała na włosku w zależności od kilku posuwistych ruchów.

Założony temat, gdzie dwoje ludzi jest ze sobą, nie spinają się, akceptują swoje przekonania, swoje odmienności, traktują z szacunkiem postanowienia drugiej osoby, chcą się lepiej poznać, nie traktują siebie na raz - a tyle oburzenia. Można się nie zgadzać, polemizować, ale żeby tak się rzucać o czyjś styl życia. 

Ciekawa kwestia, autorka odważna, że dała taki temat pod rozwagę. Fajnie, że można podyskutować, poczytać, ale jakieś wytrząsania się i ataki na jej partnera. Tego nie pojmuję.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, melody napisał:

Ile się znacie/jesteście razem?

Ponad pół roku jesteśmy razem, jednak od początku co chwilę się widujemy, mieszkamy 3 km od siebie. Rodzinkami się znamy, ślub omówiony, mieszkanie w przygotowaniu, ilość dzieci i zwierząt zaplanowana XD Jest dość intensywnie.

 

33 minuty temu, melody napisał:

ISTJ

ISTJ/INTJ - nie ufam tym testom. 

33 minuty temu, melody napisał:

gdybyś nie miała żadnych obiekcji

Nie mam obiekcji w swoim indywidualnym przypadku, jednak ciekawiła mnie opinia takiej grupy ludzi stąd, gdyż wielu narzeka na „brak wartości u lewactwa”, a jednak seks traktują absolutnie priorytetowo.  

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Amperka napisał:

Ciekawa kwestia, autorka odważna, że dała taki temat pod rozwagę. Fajnie, że można podyskutować, poczytać, ale jakieś wytrząsania się i ataki na jej partnera. Tego nie pojmuję.

Bo ten partner postępuje inaczej niż reszta Panów. A to z kolei chcąc, nie chcąc daje inne światło na ich postępowanie.

 

Wyjątek zawsze sprawdza regułę. Nie ma inaczej.

Jeżeli wyjątek "dokona" tego samego co reguła- to co to mówi o tej regule?

Edytowane przez Wielokropek
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Casus Secundus napisał:

Ja też nie. Koleś jest homoseksualistą z mikropenisem i stulejką, a jeszcze mu dowalają. Zero wyczucia.

Żart równie zabawny, co cała Twoja osobowość xD.

 

Już? Dosyć chichotania z faceta, którego tu nawet nie ma i nie zrobił nic "złego" poza tym, że podjął nietypową decyzję w sprawie własnego życia seksualnego?

Edytowane przez Wielokropek
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, maroon napisał:

Tak mi się przypomniało. 

 

Tyrmand kiedyś pisał, że miał kolegę, który żeby zaruchać potrzebował mieć ślub. Takie hobby. I dość kosztowne zboczenie. 🤔

 

Każda egzaltacja ma drugie dno. A czasem i trzecie i kolejne. 

W Emiratach jest ślub i rozwód tego samego dnia, więc nawet w takich krajach bogaci rozwiązują te problemy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Ten obraz wywołuje głównie chemia między dwojgiem ludzi + pomniejsze rzeczy. Gdyby nie ona miałbyś przyjaźń i raczej brak aż takiej hiperbolizacji relacji. Naprawdę, ludzie nie spotykają się charytatywnie. Seks tą wizję nakręci, jeszcze bardziej. Może urealnić tylko jedną kwestię- umiejętności łóżkowe.

Chemia jest odpowiedzią organizmu na atrakcyjną dla nas osobę, obraz jest z tym spleciony i czasem jedno wywołuje drugie a czasem odwrotnie.

Seks nie nakręca wizji, wizję może nakręcić jego obietnica lub strach przed jego stratą lub w najgorszym przypadku szansa na jego powtórzenie ;)

Umiejętności nie mają tu wiele do gadania są poboczną informacją, nieistotną w naszej dyskusji.

 

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Tak porozumienie między dwojgiem ludzi tworzy się raczej poza alkową- a tam może co najwyżej znajdować ujście, a nie  z niego "pochodzić".

Porozumienie pomiędzy tożsamościami a i owszem ale to nie całość porozumienia. Jak najbardziej może z niego pochodzić.

 

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Większość problemów wynika z prostego faktu, że kiedy minie pierwsza faza fascynacji (a mija prędzej czy później) ludzie odkrywają, że są sobie obcy. Za bardzo byli skupieni na tym co dana osoba może im dać- niż na danej osobie samej w sobie. Post ogranicza to zjawisko.

Dokładniej rzecz ujmując nie tyle dać co wywołać odpowiednie (pożądane) stany emocjonalne, osobę samą w sobie nie mamy możliwości zobaczyć, możemy się zbliżyć ale nigdy zobaczyć, post nie ogranicza a wręcz wzmaga.

 

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Gdy robię sobie post w przypadku jedzenia i jestem głodna- to o wiele bardziej zwracam uwagę na to co jem. To jest logiczne. Posiłek jest poniekąd wydarzeniem. Jest obrazem troski, a nie bezmyślnego wpieprzania żeby "przestać czuć głód". Bo ja się już z uczuciem głodu 'zaznajomiłam". Nie boję się go. I nie- zdrowa dieta gdzie jest miejsce na "cukierek, kebab i liść sałaty"- nie jest tym samym. Niech każdy wybiera, to czego chce, ale nie zakłamujmy pojęć.

W przypadku relacji- nie boję się odkryć, że dana osoba nie kimś innym, niż obrazem z moich wyobrażeń. Siebie też nie boję się pokazać. 

Zgodnie z Twoim powyższym tokiem to seks w tym przypadku będzie wydarzeniem, tak, jemy żeby przestać czuć głód. Możemy poprzez post uwrażliwić swój system na bogatsze doznania. Jeżeli chodzi Ci o to, że deficyt zakłamuje obraz rzeczy lub osoby od której chcemy ów dziurę zapełnić to zgadzam się w całej rozciągłości.

 

 

Żeby była jasność: ja piszę co o tym myślę na podstawie własnych doświadczeń i prób ich zrozumienia, nie roszczę sobie praw do szukania mechanizmów ogólnych lub prawd ostatecznych, dyskutuję bo lubię.

Edytowane przez icman
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Wielokropek napisał:

Żart równie zabawny, co cała Twoja osobowość xD.

 

Już? Dosyć chichotania z faceta, którego tu nawet nie ma i nie zrobił nic "złego" poza tym, że podjął nietypową decyzję w sprawie własnego życia seksualnego?

Missed!

Dziś poćwiczymy odróżnianie "chichotania z faceta" od "chichotania z komentarzy, które przypisują komuś zestaw dowolnych cech, opartych na domysłach i projekcjach".

 

Bardzo zacietrzewiłaś się w obronie, zaczynasz rozdawać ciosy na oślep. 

 

 

Edytowane przez Casus Secundus
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Bo ten partner postępuje inaczej niż reszta Panów.

Możliwe, że postępuje ale nie byłbym tego taki pewien. 

Nie znam gościa ale wiem jak panowie działają oraz panie mają tendencję do wybierania panów, którzy WŁAŚNIE tak działają.

"Prawy" nie ma tej iskierki, które panie lubią zazwyczaj 😉 

"Nieprawy" no cóż - "zmienię go!". 

Czyż nie? ;) 

Godzinę temu, Wielokropek napisał:
1 godzinę temu, SzatanK napisał:

Katolicy to w zasadzie mają tendencję do niesamowitej plastyczności przekonań i braniu części przekazań oraz jakby konwersi na coś własnego i co im pasuje. 

Katolicy to ludzie, Szatan. To, że ktoś chce ze sobą powalczyć, nie czyni go ani bohaterem, ani hipokrytą, ani zwycięzcą. Mi też się nie podoba, że Kaczyńska ma trzeci ślub kościelny z rzędu. Niemniej, katolik to także mój ojciec, który tej obietnicy dotrzymuje. Taki jest kościół katolicki- faktycznie "tolerancyjny"- przyjmuje jak leci ;) 

No właśnie rzecz w tym, że katolicy lubują się w plastyczności przekonań religijnych utożsamianych jako swoje. 

W sumie cała religia zachęca i żyje wizją wybaczenia oraz robienia tego samego "koniec końców jesteśmy tylko ludźmi". No i zawsze istnieje wytrych w postaci spowiedzi. Mimo, że należę do rodziny która była dosyć mocno katolicka, to nigdy większej ilości hipokryzji niż jak u katolików nie wiedziałem. Kościół jest tolerancyjny bo się unowocześnił i dawne metody z przed jeszcze 150 lat by się tu nie sprawdziły. To bardzo wszystko fajnie brzmi, że kościół jest tolerancyjny ale gdyby autorka tematu poszła do księdza i musiała odpowiedzieć, że nie jest dziewicą to by ją wyśmiał za samą idee ślubu.

Moim zdaniem kościół udaje tolerancję - jeszcze nie tak dawno samobójca był chowany obok cmentarza chociażby. A dzisiaj to nie problem, wiem bo mój kolega się zabił i nie było problemów z pochówkiem.

Nie-dziewica albo kobieta z brzuchem uczęszczająca do ślubu? Ksiądz by nie mógł na to przyzwolić.

 

W przypadku masturbacji - jest napisane chyba z księgi Matiego był ten link, który przekazałem że to jest grzech ciężki. Prawdziwy katolik by unikał masturbacji i tyle - nie dorabiał by tu własnej teologii ale już neuroplastyczny katolik też jej unika przez dwa dni, trzeciego dnia zmartwychwstaniu libido ulega - wyspowiada się i zabawa zaczyna się od nowa. 

Szczerze powiedziawszy takich prawdziwych katolików już praktycznie nie ma, koniec końców ostatnio głowa kościoła coś tam mówiła, że piekła bodajże nie istnieje. 

Nawet głowa kościoła jest plastyczna i zmienia coś co od setek lat by nie przyszło jego poprzednikom na myśl. Szatan był a teraz nagle nie ma - oczywiście to wina szatana. W sumie ten cały szatan jak jest to ma bekę, a jak nie istnieje to mi go nawet szkoda.

Co do Pani Kaczyńskiej to wcale mnie nie dziwi - po prostu działa jak każdy mi znany katolik, jest plastyczna w swojej wierze.

Co do Twojego taty to pełen szacunek jeśli obietnicy dotrzymuje bardzo to szanuję i z pewnością uścisnąłbym mu rękę w tym wypadku.

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Taki jest kościół katolicki- faktycznie "tolerancyjny"- przyjmuje jak leci ;) 

Teraz taki jest, nie zawsze tak było co należy brać pod uwagę.

 

A więc sam kościół i jego zwolennicy są plastyczni, jego głowa na tronie piotrowym również, więc w sumie faktycznie nie ma mowy tu o hipokryzji. Koniec końców jeśli wszyscy kradną, to nie przestępstwo tylko norma a nawet prawo, a wręcz trzeba kraść by być "normalnym".

W moim rozumowaniu katolicy nie są hipokrytami co nawet ignorantami, nie wiedzą w co wierzą nawet i nie czytają swoich świętych ksiąg i co gorsza nie wiedzą czego uczył Jezus, przykre to w jakiś sposób. Szkoda mi Jezusa, że umarł i się idzie z jajkiem na święconkę zamiast w ogóle wiedzieć za co umarł i po co. No ale to już kwestia dla osób wierzących i ich sumień. 

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Bo ten partner postępuje inaczej niż reszta Panów.

I jeszcze dołożę oliwy do ognia.

Gdybym był prawdziwym szatanem, zrobiłbym identycznie jak owy partner (tak a propos 😉 )

 

Katolicy czy nie, wszystkim życzę szczęścia i spełnienia w relacjach małżeńskich, partnerskich i wszelakich dobroci. Niezależnie czy są "tylko" ludźmi czy katolikami.

 

Wybaczcie w nicku "szatan" - "zobowiązuje" 😉 

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Casus Secundus napisał:

Bardzo zacietrzewiłaś się w obronie, zaczynasz rozdawać ciosy na oślep. 

Ależ mogę być nawet skończonym idiotą w Twoich oczach :) tym większy komplement.

 

Zwyczajnie nie lubię robienia sobie z kogoś pojazdu w takim stylu. Chłopa tu nawet nie ma, zero możliwości obrony- i nie jesteś w tym temacie pierwszy, który to robi. To żałosne przecież, bardziej niż mój charakterek. 

7 minut temu, icman napisał:

Żeby była jasność: ja piszę co o tym myślę na podstawie własnych doświadczeń i prób ich zrozumienia, nie roszczę sobie praw do szukania mechanizmów ogólnych lub prawd ostatecznych, dyskutuję bo lubię.

Wiem, że to nie Twoja specjalność- już prędzej moja, jeśli już :) Podyskutowałabym bardziej, ale wpadłam tylko na chwilę, bo temat był na głównej, a takiego nieuzasadnionego pojazdu po kimś szczerze nie trawię. Dzięki za poszerzenie perspektywy, jak zawsze zresztą :)  

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Hatmehit napisał:

Ponad pół roku jesteśmy razem, jednak od początku co chwilę się widujemy, mieszkamy 3 km od siebie. Rodzinkami się znamy, ślub omówiony, mieszkanie w przygotowaniu, ilość dzieci i zwierząt zaplanowana XD Jest dość intensywnie.

Pół roku. Odważna(i) jesteś(cie) ;)

To jest "Wasza wspólna decyzja"?

 

Bo w taki "timing" wchodzą raczej Panie 30+,  z powodów zrozumiałych i wiadomych xD.

 

W sumie to dosyć rzadkie w tych czasach, dlatego ciekawe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Obliteraror napisał:

To jest "Wasza wspólna decyzja"?

Nie, jego. Ja tylko potwierdzam*, bo mi wszystko pasuje. Mam 21, on 31 i oboje mamy więcej opcji. Nie musimy się z niczym śpieszyć, ale randkowanie przez 5 lat też jest bez sensu. Kiedyś mówiłam, że nigdy ślub, a jeśli już to lata po studiach. Jednak chyba wystarczy trafić na odpowiednią osobę i być otwartym. 

*ja tu tylko sprzątam 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Wielokropek napisał:

To żałosne przecież, bardziej niż mój charakterek. 

Pamiętaj, że autorka tematu wystawiła go na ocenę.

 

Wiemy jacy są tu ludzie, którzy nie przepuszczą okazji by na kogoś wylać wiadro pomyj, szczególnie jeśli to kobieta. W tym wypadku był to facet, który z jakiegoś nie znanego nam powodu powziął się wstrzemięźliwości z @Hatmehit

Ona sama wystawiła go na celownik i atak jeśli mamy być szczery w tym samą siebie pośrednio - podejrzewam, że powód jest taki, że sama nie wie czy dobrze robi bo jest młoda i szukała opinii. Gdyby nie został pojechany w tym miejscu to chyba bym ze zdziwienia poszedł do kościoła w najbliższą niedzielę i może nawet do najważniejszego kościoła w moim regionie. Szukać w tym miejscu szacunku do mężczyzn o odmiennej opinii czy kobiet to prędzej się łatwiej trafi w lotku @Wielokropek

 

Poza tym on się nie musi bronić - autorka tematu go kocha i szanuje oraz akceptuje ich wspólną decyzję, a więc jest ok.

 

Szczęścia na ich drodze. 

 

Pozdro.

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem właśnie napisać coś podobnego co @Casus Secundus. Czasu się nie cofnie, nie będzie się młodszym. Jak wspomniałem, mam tylko jedną partnerkę. Przed nią coś z dziewczynami się działało, ale nigdy nie na całość, wychodziłem z założenia (durnego), że nie ma co się bardziej angażować jeśli wiem, iż to nie to. Chciałem być w porządku i sądziłem wtedy, że tak będzie lepiej. Nie stała za tym żadna ideologia, religia wyszło to ze mnie. Z perspektywy czasu chyba zrobiłem sobie tym krzywdę. Czasu nie cofnę. Potem oczywiście przed ślubem z odpowiednią partnerką było i myślisz, że na spowiedzi przed ślubem co gadaliśmy księdzu?;)

 

 

Na początku pomyślałem, że ok do ślubu... ale teraz ten celibat wydaje mi się trochę bez sensu. Oboje i tak już tego próbowaliście, znacie się dobrze to Twój narzeczony, jednak to jest dla mnie trochę nie zrozumiałe. Chyba, że chcecie sobie coś udowodnić. To co? Jak się bzykniecie to będziecie złymi ludźmi?;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.