Skocz do zawartości

Problem z nastolatką


Rekomendowane odpowiedzi

@Obliteraror
Najmocniejsze gratyfikacje zawsze są od najbliższego otoczenia dorosłych: rodziców, dziadków. To one mają moc : pozytywną i negatywną (rozpieszczanie).
Jaki macie z nią kontakt od roku (pytam o częstotliwość kontaktu)? 

Co szwagier Ci konkretnie opowiedział? 

@Obliterarorma umiejętność łapania dystansu wobec wielu stanowisk. Ma zdrowe podejście jako wujek/krewny. 
Jaki scenariusz problemów u młodej wywołałby u Ciebie skrajne emocje, takie, w których miałbyś ochotę dokonać interwencji w wielu dziedzinach rodziny Twojej żony?

P.S. miło się czyta rady forumowiczów, ich przeżycia, doświadczenia - te nastoletnie i te rodzicielskie. 
Problemy z dziećmi i problemy dzieci nie są kalką/kopią podręcznikowego przykładu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, meghan napisał:

Jaki macie z nią kontakt od roku (pytam o częstotliwość kontaktu)?

Kontakt do tej pory był regularny, ale faktycznie, gdzieś tak od ok. roku się zmniejszył. Np. przestała dzwonić do mojej żony. Pisze jej za to sms-y. Oczywiście, nie wisiały na telefonie co tydzień, ale widywaliśmy się/rozmawialiśmy w miarę regularnie z nią.

 

7 godzin temu, meghan napisał:

Co szwagier Ci konkretnie opowiedział? 

Dobry żart ;) Co facet w domu, w którym żona spodnie nosi mógłby mi konkretnego powiedzieć? To paradoks, ale jeżeli czegoś się obawiałem, to właśnie przelania mentalu mojej szwagierki na córkę. Ale tu chyba coś innego się popieprzyło.

 

Skrajne emocje? Nie wiem. Sytuacja kryminalna albo realna krzywda. Może nie tyle skrajne emocje, ale konkretne działanie. Ale by działać, trzeba wiedzieć gdzie, co i z kim.

 

@canyon, @Lalka, dzięki.

Edytowane przez Obliteraror
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiek nastoletni to taki przełomowy moment w, którym przechodzi się z pod wychowania rodziców pod własne.

 

Taka trochę przepychanka o kompetencje.

 

Wszyscy chcą dobrze jedni się boją ,że córka spartoli i nie podoła a córka chce decydować niezależnie od konsekwencji.

 

Co do samego nie chodzenia do szkoły może naoglądała się w social media treści z rynku USA, że nie warto iść na studia i nauka publiczna nic nie daje. 

 

Tak czy inaczej dodatkowo próbuje łapać atencję nawet jeśli to złość i awantury. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, Libertyn said:

Dojdzie do eskalacji. Myślisz że uwagi cos dadzą? 

Eskalacja albo poddanie się dręczycielom. Dlaczego bez eskalacji mieliby odpuszczać sobie "zabawę"? (Oczywiście zakładając, że jacyś dręczyciele istnieją).

A uwagi same w sobie nic nie dają zazwyczaj, ale są śladem, dowodem, dokumentacją potrzebną jako papierologia do rozpoczęcia oficjalnej eskalacji. Bez nich szkoła powie "ale my nic nie wiedzieliśmy"...

13 hours ago, Libertyn said:

Często sprawcy to jest pół klasy

Zawsze jest prowodyr. Zawsze ktoś zaczyna, inicjuje.

Zidentyfikować i zniszczyć - pozwolić innym zobaczyć, że konsekwencje istnieją i są realne.

Jeśli pół klasy na końcu wyląduje z kuratorem albo w OOW to znaczy że sami chcieli, i im się należało.

 

Z innej strony - jeśli połowie klasy kurator pomoże uporać się z ich problemami wywołującymi nadmierną agresję, to pozostawić ich bez kuratora jest działaniem na szkodę "dzieci" - sprawców gnębienia. Ten tekst zazwyczaj pali bezpieczniki "chcącym dobrze" paniom psycholożkom.

13 hours ago, Libertyn said:

A Belfer jak Szeryf w "W samo południe" sam przeciw rodzicom  nękającej dzieciarni. 

Zjebani rodzice mają zjebane dzieci.

Przynajmniej dopóki nie zostaną im odebrane.

Rozbija się to o kumatego dyrektora szkoły - jeśli zawsze stoi "z rodzicami" to kumaty nie jest. Jeśli stoi w prawdzie, od przypadku do przypadku - to zazwyczaj wspiera samotnego nauczyciela - wliczając seryjne wnioski o znieważanie funkcjonariusza publicznego (znieważenie nauczyciela jest ścigane z urzędu). Rok-dwa pracy i można rodziców spacyfikować... jeśli jest wola działania.

13 hours ago, Libertyn said:

Oceny to tylko oceny.

Prawda - ale tu chodzi o coś innego. Nie zorientowanie się w nieobecnościach swego dziecka przez miesiące.

13 hours ago, Libertyn said:

Często powiedzenie Nie to automatyczny ostracyzm. 

Poddajesz się presji społecznej, albo stajesz samotnie przeciw "stadu".

Nie ma dobrego wyboru... Ja jednak wolę ryby silne, płynące pod prąd, niż rzesze unoszone prądem aktualnych "mód".

13 hours ago, Libertyn said:

NIE OCENIAĆ. To najważniejsze.

Nie oceniać OSOBY.

Ocena pojedyńczych, zakończonych działań danej osoby czasami jest potrzebna - jest sprzężeniem zwrotnym. Ale też nie na początku, to nie sąd czy arbitraż.

 

@Obliteraror czasami rozmowę najlepiej zacząć od myśli, dającej się zapisać zdaniem "potrzebujesz się wygadać, czy potrzebujesz porady?"

Jako mężczyźni często o tym zapominamy, i automatycznie nastawiamy się wyłącznie na rozwiązywanie problemów, doradzanie, szukanie rozwiązań. Czasem wystarczy tylko słuchać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Kespert napisał:

Eskalacja albo poddanie się dręczycielom. Dlaczego bez eskalacji mieliby odpuszczać sobie "zabawę"? (Oczywiście zakładając, że jacyś dręczyciele istnieją).

Eskalacja - 

11 minut temu, Kespert napisał:

A uwagi same w sobie nic nie dają zazwyczaj, ale są śladem, dowodem, dokumentacją potrzebną jako papierologia do rozpoczęcia oficjalnej eskalacji. Bez nich szkoła powie "ale my nic nie wiedzieliśmy"...

Zawsze jest prowodyr. Zawsze ktoś zaczyna, inicjuje.

Ktoś zaczyna. Ale często dalej idzie sztafeta.

11 minut temu, Kespert napisał:

Zidentyfikować i zniszczyć - pozwolić innym zobaczyć, że konsekwencje istnieją i są realne.

Jakie konsekwencje? Uwaga to konsekwencja, nagana to konsekwencja. Kiblowanie za zachowanie? Tego chyba nie grali. 
A może by kary finansowe dla rodziców takich dzieciaków?

11 minut temu, Kespert napisał:

Jeśli pół klasy na końcu wyląduje z kuratorem albo w OOW to znaczy że sami chcieli, i im się należało.

Kurator zaś pogrozi palcem. 

11 minut temu, Kespert napisał:

Z innej strony - jeśli połowie klasy kurator pomoże uporać się z ich problemami wywołującymi nadmierną agresję, to pozostawić ich bez kuratora jest działaniem na szkodę "dzieci" - sprawców gnębienia. Ten tekst zazwyczaj pali bezpieczniki "chcącym dobrze" paniom psycholożkom.

To zaś często wychodzi z domu.  To jak, państwo ma mówić rodzicom jak wychowywać dzieci?

11 minut temu, Kespert napisał:

Zjebani rodzice mają zjebane dzieci.

Przynajmniej dopóki nie zostaną im odebrane.

 

Często zjebani rodzice to managerowie i prawnicy czy inni przedsiębiorcy którzy dają tylko presje i wymagania a poza tym czasu nie mają. 

11 minut temu, Kespert napisał:

Rozbija się to o kumatego dyrektora szkoły - jeśli zawsze stoi "z rodzicami" to kumaty nie jest. Jeśli stoi w prawdzie, od przypadku do przypadku - to zazwyczaj wspiera samotnego nauczyciela - wliczając seryjne wnioski o znieważanie funkcjonariusza publicznego (znieważenie nauczyciela jest ścigane z urzędu). Rok-dwa pracy i można rodziców spacyfikować... jeśli jest wola działania.

Prawda - ale tu chodzi o coś innego. Nie zorientowanie się w nieobecnościach swego dziecka przez miesiące.

Poddajesz się presji społecznej, albo stajesz samotnie przeciw "stadu".

Nonkonformizm  daje jedynie poczucie odrzucenia i osamotnienia. 

11 minut temu, Kespert napisał:

Nie ma dobrego wyboru... Ja jednak wolę ryby silne, płynące pod prąd, niż rzesze unoszone prądem aktualnych "mód".

 

Nec hercules contra plures

11 minut temu, Kespert napisał:

Nie oceniać OSOBY.

Ocena pojedyńczych, zakończonych działań danej osoby czasami jest potrzebna - jest sprzężeniem zwrotnym. Ale też nie na początku, to nie sąd czy arbitraż.

Często jednak osobę zrównujemy z jej czynami. To jest wręcz norma. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.01.2023 o 06:58, Obliteraror napisał:

No i liczyłem na początku, że jej ojciec (mający wszystkie psychologiczno - terapeutyczne papiery i doświadczenie) od razu wychwyci problem.

A ja obstawiam, że jest właśnie odwrotnie. Taki człowiek ma przecież na głowie losy i przeżycia swoich klientów. Podobne rzeczy zaobserwowałem (z autopsji i po kolegach) u dzieci nauczycieli. Dodatkowo wspominasz, że w tamtym związku spodnie nosi jego żona, więc obstawiam, że on jest myślami całkiem gdzie indziej i jest ostatnią osobą, która wychwyciłaby niekorzystne zmiany u córki.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, maroon napisał:

Czemu szkoła po tygodniu czy dwóch absencji się nie zainteresowała?

To coś ciekawego powiem (co się dowiedziałem, a potem opadły mi ręce) ;)

 

Otóż jeden z nauczycieli sam, na własną rękę podobno usprawiedliwił nieobecności, bo gdyby ich nie usprawiedliwił, to by była pewnie nieklasyfikowana. Tak, matka się z nauczycielem spotkała, powiedziała że nie usprawiedliwi, a ten kukold sam z siebie to zrobił xD Ja potem szwagierkę zapytałem, czemu nie zaprotestowała, nie opierdoliła nauczyciela, że się nie zgadza na to usprawiedliwienie, by młodą wstrząsnąć metodą faktów dokonanych, to usłyszałem, że w sumie tak, mam rację ale jej to było (matce) bardziej na rękę.

 

Pięknie, po prostu. A czemu to zrobił? Pewnie by sam nie mieć smrodu i umyć ręce, że tolerował taką patologię. Jeżeli matce na tym nie zależy, to ja mam cudu dokonać? :)

  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Libertyn napisał:
Godzinę temu, Kespert napisał:

Eskalacja albo poddanie się dręczycielom. Dlaczego bez eskalacji mieliby odpuszczać sobie "zabawę"? (Oczywiście zakładając, że jacyś dręczyciele istnieją).

Eskalacja - 

Urwało więc dopisuje. Eskalacja może jeszcze bardziej pogorszyć sytuacje. Miałem w klasie typ aktórego matka wręcz sie pojawiała czasem w szkole by wypatrzyć kto się nad nim znęca. To tylko dołożyło  oliwy do ognia. 

 

 

39 minut temu, Obliteraror napisał:

To coś ciekawego powiem (co się dowiedziałem, a potem opadły mi ręce) ;)

 

Otóż jeden z nauczycieli sam, na własną rękę podobno usprawiedliwił nieobecności, bo gdyby ich nie usprawiedliwił, to by była pewnie nieklasyfikowana. Tak, matka się z nauczycielem spotkała, powiedziała że nie usprawiedliwi, a ten kukold sam z siebie to zrobił xD

XD ja mu się nie dziwię. Jakby jej nie klasyfikował to by pewnie była jedyna taka sprawa od  n+1 lat i by się oczy  dyrektora, reszty nauczycieli, całego kuratorium by spoczęły na tym jednym  dziwaku który w całym województwie nie przepuścił   jednej licealistki.

39 minut temu, Obliteraror napisał:

Ja potem szwagierkę zapytałem, czemu nie zaprotestowała, nie opierdoliła nauczyciela, że się nie zgadza na to usprawiedliwienie, by młodą wstrząsnąć metodą faktów dokonanych, to usłyszałem, że w sumie tak, mam rację ale jej to było (matce) bardziej na rękę.

Bo dziecko ma być do chwalenia się. A dzieckiem które kibluje się nie pochwalisz. 

39 minut temu, Obliteraror napisał:

Pięknie, po prostu. A czemu to zrobił? Pewnie by sam nie mieć smrodu i umyć ręce, że tolerował taką patologię. Jeżeli matce na tym nie zależy, to ja mam cudu dokonać? :)

Skup się na tym co ważne. Ważna jest przyczyna tego czemu dziewczyna nie chodzi do szkoły a nie ocenki na które po zdaniu matury są warte tyle co zeszłoroczne liście. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Libertyn said:

Ktoś zaczyna. Ale często dalej idzie sztafeta.

To sprawiedliwość też zaczynasz od prowodyra... a dalej idzie sztafeta.

1 hour ago, Libertyn said:

A może by kary finansowe dla rodziców takich dzieciaków?

Nie do wykonania.

Znaczy, za zniszczenie własności innego dziecka jak najbardziej się da. Ale za straty niematerialne - proces cywilny, niemal nie do wygrania, nawet jak masz próby samobójcze.

1 hour ago, Libertyn said:

państwo ma mówić rodzicom jak wychowywać dzieci?

Rodzice mają przyprowadzać dzieci do szkoły już wychowane.

1 hour ago, Libertyn said:

Często zjebani rodzice to managerowie i prawnicy czy inni przedsiębiorcy

Albo i gorzej.

1 hour ago, Libertyn said:

Nonkonformizm  daje jedynie poczucie odrzucenia i osamotnienia.

Jeśli definiujesz swoją wartość poprzez działania/czyny/słowa innych ludzi, to masz problem.

I prędzej czy później, taką zależność ktoś wykorzysta bez skrupułów.

1 hour ago, Libertyn said:

Nec hercules contra plures

Chcącemu nie dzieje się krzywda, a konsekwencje.

Chcą być stadem, niech stadnie zginą jak lemingi...

1 hour ago, Libertyn said:

Często jednak osobę zrównujemy z jej czynami. To jest wręcz norma.

Powszechność błędu, nie jest tegoż błędu usprawiedliwieniem.

 

48 minutes ago, Obliteraror said:

Otóż jeden z nauczycieli sam, na własną rękę podobno usprawiedliwił nieobecności

Najlepszy przykład patologii systemu.

Pierwsze, tacy pozostali i nadal pracują za minimalną krajową.

Drugie, myślą że działają "dla dobra dziecka".

Trzecie, ich nadzór działa na zasadzie "byle nie było problemów".

Więcej nie napiszę, regulamin Forum szanując, o zakazie stosowania wyrazów obelżywych.

 

Edycja: Spotkałem się z przypadkiem, że ojciec wpadł do klasy podczas lekcji, wyciągnął "sprawcę" i mu na korytarzu wpierdolił kilka policzków. Oczywiście konsekwencje karne (w zawiasach), monitoring ładnie nagrał. Też to dziecku nie pomogło... aż czyn ojca samo powtórzyło, osobiście, i znacznie dotkliwiej. Kierując się obejrzanym wzorcem rodziciela. Tymczasem ten wzorzec powinien dostarczyć nauczyciel, po prostu robiąc swoją pracę i pilnując porządku na lekcji.

Jak prowodyr przestał chcieć być prowodyrem, reszta się odczepiła... zaczęła szukać łatwiejszego celu.

Edytowane przez Kespert
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Czemu szkoła po tygodniu czy dwóch absencji się nie zainteresowała? Jakoś nie potrafię tego pojąć. 

Widać, że nie masz dzieci, bo to jest akurat bardzo proste do wytłumaczenia ;)

 

LO to nie podstawówka i wyjściowe oczekiwanie jest takie, że uczeń jest odpowiedzialny i chce się uczyć.

LO nie jest dla wszystkich – są też szkoły branżowe, praktyczna nauka zawodu etc.

 

Jeśli 'Julka’ dostała się do dobrego LO w mieście wojewódzkim, to dyrekcja tegoż LO ma pierdolca na punkcie zajęcia przez szkołę jak najwyższego miejsca lub jego utrzymaniu w rankingu szkół średnich (wyznaczany przez poziom matur i konkursy przedmiotowe).

 

Więc po cóż takiemu LO zawodnik o słabej kondycji na meczu zwanym ‘matura’? Niech się lepiej sam wykruszy (nie zda lub wyleci ze szkoły).

Jak słabo zda maturę (o ile go dopuszczą) to obniży lokatę szkoły w rankingu Perspektyw i dyrektor straci humor.

A jeśli szkoła obniża lokatę w rankingu, to trafiają do niej dzieci z coraz słabszymi wynikami egzaminu ósmoklasity, co z kolei nauczycielom psuje humor, bo trudniej o dobre wyniki ze słabymi uczniami.

 

Do tego jeśli szkoła ma dobrą lokatę w Perspektywach to na miejsce ‘Julki’ są zapewne chętni, którzy dostali się do gorszych szkół, ale obecnie uczą się lepiej od ‘Julki’ i chcą zmienić szkołę.

 

Więc jeśli o los ‘Julki’ nie zawalczą rodzice to mała szansa, by nad jej problemami pochyliła się szkoła średnia.

Edytowane przez canyon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror
Ok, mniejsza o zewnętrzną analizę małżeństwa Twojego szwagrostwa. Wiemy, że relacje małżeńskie istotnie wpływają na relacje rodzicielskie, ale tutaj etycznie/zawodowo Twój szwagier postępuje ok - nie opisuje na zewnątrz problemów wychowawczych z córką, nawet jeśli bylibyście w relacji przyjacielskiej. 
Mniejsza, czy nie nadmienia o problemie z racji "bycia pod pantoflem", czy z racji świadomego podejścia do wykonywanego zawodu albo chce coś poważniejszego ukryć (może młodą na czymś nakrył). 
Robi ok. Przykro mi to przyznać. Jego żona sądzi inaczej, skoro do Ciebie poniekąd zwróciła się z prośbą/z informacją. 

Myślę, że przyczyny problemu w postaci "nie chodzenia do szkoły" muszą odkryć i COFNĄĆ rodzice i dorośli w środowisku szkolnym, dlatego wybacz, nie podejmę się analizy zachowań rodziców i nauczycieli, bo nie mam z nimi styczności i to nie oni tutaj piszą.
Ty jesteś wujek, Twoja żona ciocią, wy macie inne zadanie (które potencjalnie może być pomocnicze), sam o tym wiesz. 
Daj znać, jak wyglądał pobyt młodej u Was, czy z Wami. Powodzenia, wujek! 

Daję Ci mały trop, który nie jest pewniakiem. 
Gdybym młodą wzięła do gabinetu, to JEDYNIE na tym etapie pytałabym o relacje rówieśnicze. Myślę, że obecnie nie jest w żadnych, bliższych relacjach z rówieśnikami. Staje się outsider'em lub spotyka się ze starszymi od siebie ludźmi, czy to na żywo czy w necie. 
Możesz wybadać jej reakcje jak z żoną będziecie opowiadać przy niej o sukcesach i odpałach dzieciaków waszych znajomych, które są w jej wieku. Dzień później możecie opowiadać o swoich sukcesach, porażkach, niech odwiedzą Was znajomi w waszym wieku. Zobaczymy na którą grupę wiekową będzie bardziej zwracać uwagę. 

Koniec mundrości. 

Z biegiem czasu i początkowego doświadczenia w pracy z dzieciakami stwierdzam, że cały proces edukacyjny powinien zmieścić się w max 10 lat!!! Kończysz 16/18 lat - idziesz do roboty, której wstępnie uczono Cię w szkole. 
Etap edukacyjny na wzór studiów czy nawet technikum powinien być UZUPEŁNIENIEM i DALSZYM DOSKONALENIEM dla już pracujących w określonym zawodzie/branży, czy dla specjalistów. 
To moja luźna opinia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Kespert napisał:

Rodzice mają przyprowadzać dzieci do szkoły już wychowane.

Połowa uznaje ze szkoła jest do tego. Zresztą proces wychowawczy do momentu edukacji szkolnej  jest upośledzony w odniesieniu do relacji z osobami których zwyczajnie się nie trawi. 

4 minuty temu, Kespert napisał:

Albo i gorzej.

Jeśli definiujesz swoją wartość poprzez działania/czyny/słowa innych ludzi, to masz problem.

Człowiek jest istotą społeczną. Osobę która zupełnie o to nie dba nazywamy psychopatą. 

4 minuty temu, Kespert napisał:

I prędzej czy później, taką zależność ktoś wykorzysta bez skrupułów.

Chcącemu nie dzieje się krzywda, a konsekwencje.

Jeden pies pomyślałby markiz  klękając przy gilotynie. 

4 minuty temu, Kespert napisał:

Chcą być stadem, niech stadnie zginą jak lemingi...

Albo stadem budują coś wielkiego. 

4 minuty temu, Kespert napisał:

Powszechność błędu, nie jest tegoż błędu usprawiedliwieniem.

Sam tak błądzisz. 

4 minuty temu, Kespert napisał:

Najlepszy przykład patologii systemu.

Pierwsze, tacy pozostali i nadal pracują za minimalną krajową.

Drugie, myślą że działają "dla dobra dziecka".

Trzecie, ich nadzór działa na zasadzie "byle nie było problemów".

Więcej nie napiszę, regulamin Forum szanując, o zakazie stosowania wyrazów obelżywych.

 

Zostań nauczycielem. Stać cię :P

4 minuty temu, meghan napisał:

Myślę, że przyczyny problemu w postaci "nie chodzenia do szkoły" muszą odkryć i COFNĄĆ rodzice i dorośli w środowisku szkolnym, dlatego wybacz, nie podejmę się analizy zachowań rodziców i nauczycieli, bo nie mam z nimi styczności i to nie oni tutaj piszą.

Pytanie czy im na tym zależy czy tylko chcą by skutki nie były złe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Obliteraror napisał:

A czemu to zrobił? Pewnie by sam nie mieć smrodu i umyć ręce, że tolerował taką patologię

I potem miałby się męczyć z dzieciakiem i rodzicami i zbierać od nich główne baty? Jeszcze w liceum, przygotowując do matury?

Zasada z dzieciakami w liceum, którzy opuszczają zajęcia z punktu widzenia nauczycieli jest prosta- każdy jeden przedmiotowiec nie będzie się z dzieciakiem użerał, dopóki nie będzie to absolutnie konieczne, przy takiej nagonce na ten zawód. Realnie sprawami z takimi "migusami" zajmują się Ci, którzy będą mieli faktyczny problem czyli:

- poloniści

- matematycy

Te dwie grupy poza "wychowawcą" (dodatek za użeranie się to niebagatelna suma 300 zł) mają najbardziej przesrane w przypadku gamonia, którego wszyscy "przerzucają" dopuszczając do egzaminu dojrzałości. Zwykle więc, gdy jest szerszy problem z jednym podopiecznym "czeka się" na ruch właśnie kogoś z tej dwójki.

 

Ogólnie szukając informacji o dziecku uderzałabym do polonisty bądź matematyka- dużo godzin, uczyć trzeba- będzie mógł coś więcej o chrześnicy powiedzieć.

Godzinę temu, Obliteraror napisał:

Jeżeli matce na tym nie zależy, to ja mam cudu dokonać? :)

No raczej nie dokonasz. Szkoła też nie jest od wychowywania.

 

1 godzinę temu, t0rek napisał:

że on jest myślami całkiem gdzie indziej i jest ostatnią osobą, która wychwyciłaby niekorzystne zmiany u córki.

Ładnie ujęte, ale tak bardziej precyzyjnie to podobnie jak córka nie czuje, żeby się pod tyłkiem paliło, to nie reaguje. A nie pali, bo tworzy się nad nim ochronkę, z którą nie jest mu źle. Gdyby było źle- coś by zmieniał. 

 

2 godziny temu, Kespert napisał:

"potrzebujesz się wygadać, czy potrzebujesz porady?"

 

"Nie potrzebuję się wygadać, porad również nie chcę. Nic się nie dzieje, naprawdę"

Bo i istotnie- nic się póki co nie wydarzyło. Nie ma dla niej żadnych konsekwencji jej zachowań.

 

@Obliteraror czyli w rzeczywistości każde z tej trójki okopało się i nie chce zmieniać. Pozostaje metoda "faktów dokonanych". Nie musisz brać w tym udziału.  Zostaje psycholog, próba konfrontacji, nie tylko z dziewczyną ale i z rodzicami (najpewniej będziesz tym złym), pogadanie z jej bratem. Tyle.

 

Dobra, powymądrzałam się. The end. ;) 

 

Edytowane przez Wielokropek
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn

Nadmieniłam już wcześniej - tutaj, na forum, nie zwracają się rodzice tej dziewczyny, tylko wujek. To jemu UDZIELAMY WSPARCIA, RAD, POMYSŁÓW itd. To jego umacniamy w trzymaniu zdrowych ram relacji: wujek - siostrzenica żony. To nasze zadanie. 

 

Analiza zachowań i intencji rodziców są tutaj ograniczone, i tak na razie powinno pozostać. Chyba, że coś wiesz. 😎 Podziel się tym, ułatwi mi to pracę, czy ewentualną i ostateczną interwencję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, Libertyn said:

Człowiek jest istotą społeczną. Osobę która zupełnie o to nie dba nazywamy psychopatą.

Wartościowanie innego człowieka poprzez nakładanie określeń nacechowanych negatywnie, jest manipulacją. Próbą kontroli, dominacji. Jak politycy i "mordy zdradzieckie".

Sam zdecyduj, czy ktoś kto do manipulacji się ucieka, robi "dobrze" - oceniając człowieka...

9 minutes ago, Libertyn said:

Jeden pies pomyślałby markiz  klękając przy gilotynie.

Chciał klęknąć - pomyślał kat.

9 minutes ago, Libertyn said:

Albo stadem budują coś wielkiego.

... pod przywództwem lwa. Samotnika otoczonego haremem samic, a nie omega-lwa zależnego od zdania innych samców.

10 minutes ago, Libertyn said:

Sam tak błądzisz. 

Może ja błądzę.

Może dla co niektórych spraw i osobników, więcej danych do analizy osobowości nie potrzeba - stary dylemat "czy można oceniać Hitlera?"

10 minutes ago, Libertyn said:

Zostań nauczycielem. Stać cię :P

Próbowałem, plus mam cały czas wgląd na działanie kilku placówek, poprzez znajomych. Ale taka otchłań patologii to temat na osobne wątki - o podstawówkach, jak i o uczelniach wyższych.

 

Najbardziej prawidłowe - w mej opinii personalnej oczywiście - zdanie na temat wychowania młodych, pozostało już niemal wyłącznie wśród treserów i zoobehawiorystów. Bo oni nie są ograniczani źle pojmowanym humanizmem, sprowadzanym do formułki "ale to przecież jest dziecko". Zresztą wystarczy w definicji ministerstwa zamienić słowo "pies" na "dziecko", a "treser" na "nauczyciel":

Quote

”Nauczyciel dzieci szkoli dziecko lub dziecko i jego rodzica oraz przeprowadza ocenę predyspozycji psychicznych dziecka. Nauczyciel dzieci jest zawodem o charakterze usługowym. Celem jego pracy jest przygotowanie dziecka do zachowań nieuciążliwych i niestanowiących zagrożenia dla ludzi i zwierząt w jego otoczeniu. Przyucza także dzieci do uczestnictwa w sportach i/lub do wykonywania zadań specjalistycznych.... Nauczyciel przekazuje rodzicom dziecka, wiedzę teoretyczną i kształtuje umiejętności praktyczne postępowania z dzieckiem, niezbędne do osiągnięcia przez dziecko wysokiego poziomu uspołecznienia i posłuszeństwa. Nauczyciel sprawdza efekty szkolenia podczas egzaminów i konkursów dla dzieci i ich rodziców. Ocenia predyspozycje dziecka na podstawie jego cech psychicznych. W razie potrzeby kieruje dziecko na konsultacje do lekarza w celu wykluczenia wpływu choroby na zachowanie dziecka, bądź do psychologa w przypadku wystąpienia zachowań nietypowych dla gatunku lub groźnych dla otoczenia. Nauczyciel dzieci zna aktualne wyniki badań naukowych z zakresu psychologii dzieci. Dobierając metody szkoleniowe unika sprawiania dziecku dyskomfortu, bólu bądź wywoływania strachu. W swojej pracy kieruje się dobrostanem dzieci i odpowiedzialnością za bezpieczeństwo ludzi i zwierząt w trakcie zajęć.„

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.01.2023 o 10:26, Miszka napisał:

Obowiązek szkolny dotyczy szkoły podstawowej. Tylko.

 

https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/prawo-oswiatowe-18558680

 

 

Innymi słowy. Chodzisz do szkoły podstawowej, zawalasz i powtarzasz kolejne klasy. jesteś w klasie 7-mej. Masz 17 lat.

W momencie, kiedy kończysz 18 lat Twój obowiązek szkolny kończy się w tym momencie, tak jak jest, nie ważne w której klasie SZKOŁY PODSTAWOWEJ jesteś..

 

Drążyłem temat dzisiaj i chciałbym się poprawić. Obowiązek szkolny dotyczy Szkoły Podstawowej ale Obowiązek Nauki dotyczy każdego do ukończenia 18 roku życia. Zgodnie z konstytucją.

 

https://mamadu.pl/142897,do-kiedy-obowiazek-szkolny-rodzice-maja-watpliwosci-po-reformie

 

https://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/2.htm

Cytat

 

Art. 70.

Każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa. Sposób wykonywania obowiązku szkolnego określa ustawa.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego może być dużo większy smród, niż mi się wydawało : / Albo inaczej, to co mi się wstępnie w teorii wydawało, a matce i ojcu się nie wydawało, może być prawdziwe (tj. towarzystwo i chemia) + jakieś jazdy z młodszym bratem. Ale tu już muszę sam chrześniaka wziąć w obroty, bo mam z nim dobry kontakt i nie uwierzę na słowo w bajania mitomanki, która mogła stać się jego siostra.

 

 

Edytowane przez Obliteraror
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
7 godzin temu, meghan napisał:

Dlaczego obecna sytuacja wstępnie może wyglądasz na temat cięższego kalibru?

Nie wiem na razie wiele więcej, ale widzę, że i mój chrześniak zaczyna rodzicom stawać okoniem. Im, nie mnie. Co ja mam powiedzieć, jak ojcu zaczął zawijać pieniądze z portfela a potem kolegom coś kupować, bo chce być fajny? Stary to bagatelizuje, dla szwagierki synek to oczko w głowie (największe fochy do mnie były, gdy jej kiedyś na to uwagę zwróciłem, albo żona) chociaż, szczerze mówiąc, gdyby był tylko z nią to ja pierdolę, za przeproszeniem 😕 Zepsuła by chłopaka do cna.

 

Już kiedyś mi się żalił, że tata mu nie poświęca dużo czasu. Nigdy nie deprecjonuję innego mężczyzny przy osobach trzecich. I mimo że nie mam jakieś wybitnego zdania o mentalności mojego szwagra (uznając ją za szkodliwą, również dla niego), to jego syn i jego zasady. Tłumaczyłem więc, że tata dużo pracuje i nie robi tego przecież głównie dla siebie, a dla nich wszystkich. I duży już jest, by postarał się pewne rzeczy zrozumieć. Przy mnie jego zachowanie - super. Ale ja go nie mam na co dzień i rozumiem, że wujka traktuje trochę jak wakacje. Bo jest fajnie, coś się dzieje. I w pełni sobie wtedy czas poświęcamy. Proza codziennego życia tak nie wygląda. I to mu tłumaczę zawsze. I tak to od dawna wygląda. Jak był malutki, to książeczki mu czytałem. Fascynacja pełna :) Potem, jak podrósł, w garażu przesiadywaliśmy godzinami i samochody oglądaliśmy z każdej strony. Kolejna fascynacja ;) Pojechaliśmy tu i tam. Gramy razem w planszówki, nauczyłem go grać w szachy. I tak dalej.

 

Biorę go niedługo na krótki wyjazd we dwóch, będziemy dużo gadać, bo trzeba. Szczególnie po tym, jak do mnie niedawno zadzwonił i zadeklarował, że nienawidzi swojego ojca i chciałby ze mną mieszkać. Trzeba działać.

 

Młoda to cięższy jednak temat. I niestety wiem niewiele więcej. Na jakiś wyjazd żona nie była w stanie jej wyciągnąć, chociaż próbuje. W nowym semestrze podobno do szkoły chodzi. Na razie ;) Ale temat, jak napisałem, jest rozwojowy. Głównie powinien być dla ich rodziców, wiem o tym.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror

 

Oczywiście, że "nienawidzi". 

 

Niestety, napisałem "niestety" bo cieszy mnie tylko na pozór, że moje przewidywania sprawdziły się na tym poziomie w 100%

Łechce to ego a tak to mi jest ogromnie przykro bo już wiem, że dzieci będą miały przeprawę.

 

Przy okazji - niech zgadnę, mama jest nadopiekuńcza a ojca nigdy nie ma? 😉 

 

@Obliteraror

Nie będę jednak się bawił w psychologa ani specjalnie doradzał, ponieważ od tego są przeszkolone osoby, które się na tym znają. Jednak dam Ci wskazówkę, przez którą jesteś lubiany i przez którą to z Tobą chce spędzać czas a nie z "ojcem", którego nienawidzi (i moim zdaniem słusznie, tyle że nie ojca nienawidzi tylko jego zachowania i braku dojrzałości) bo ciężko kochać kogoś kto nas unika i niby jest a tak naprawdę go nigdy nie ma, szczególnie gdy jest potrzebnym.

Ojciec, którego nie ma wiecznie to nie ojciec, natomiast ojciec którego wiecznie nie ma ale jest ze swoimi dziećmi jak już się widzą, jest obecny ma z nimi więź i nie podarował im uczucia porzucenia i nieważności to już jest ojcem. 

 

Powiem tak.

Dzieciaki są ignorowane stąd masz ignorowanie szkoły, ponieważ w ten sposób zwracaja na siebie uwagę.

Chłopak podkrada pieniadze, bo w ten sposób próbuje kupić sobie poczucie wartości w grupie, ojciec jak widać mu go nie podarował w spadku. 

 

Co do Ciebie - Ty dajesz dzieciakom jedno czego tak usilnie pragną. 

Widzisz ich 😉 

 

"Be seen or be sick". 

 

Ignorowane dzieci, sprawianie że wszystko jest dla ojca ważniejsze sprawia właśnie to. Dzieci nie mogąc sobie poradzić z poczuciem porzucenia odstawiają takie numery. Moim zdaniem więzi z ojcem już się nie naprawi - dzieciaki zrozumieją po iluś wizytach, że ich ojciec jest chory w pewnym sensie i zazwyczaj ten typ nie szuka lekrastwa bo stwierdza, że to z innymi coś jest nie tak a nie z nim.

 

Ciekawi mnie tylko prywatnie jakie uzależnienia sobie wynajdą by poradzić sobie z emocjonalnym bólem. Znając życie i tak psychologom nie będą za dużo mówić, ponieważ pojawią się problemy ze zaufaniem. 

Ode mnie taki "trick" @Obliteraror spraw by się poczuli się widzianymi, bądź ciepły, wyrozumiały, pomocny i daj im poczucie bycia zauważonymi. On raczej się nie zmieni, a matka raczej też - jednak możesz załagodzić temat dawając to co wyżej opisałem. Nie kupuj im gadżetów bo nie o to chodzi - chodzi o "gadżety połączenia", spędzenie czasu, śmiechu i odrobinę bycia zauważonym a nie bycie ignorowanym przez osoby z defektami pod względem dojrzałosci emocjonalnej. Teraz rozumiesz, dlaczego byli uszczęśliwieni - nie chodziło o samochody strikte, chodziło o wspólnie spędzony czas i byciu dostrzeżonymi i nakarmieniu ich uwagą, spędzeniem wspólnie czasu itp.

 

Kolejne coś co mógłym polecieć od siebie to fajnych psychologów. Jednak musisz to zrobić umiejętnie i, że widzisz ze mają problemy i że się o nich troszczysz i, że pragniesz by odwiedzili kogoś z kim będa mogli porozmawiać i się wyżalić prywatnie bez oceny. 

 

Zrobisz te kilka rzeczy to uratujesz dzieciaki a jak nic nie będzie zrobione to dzieciaki już napewno pokażą rodzicom rożnymi metodami jak sprawić by w końcu zaczęcto ich widzieć. 

 

Pozdro.

 

P.S No i oczywiście mam nadzieję, że się mylę i że sprawa to jakieś szczenięcie wybryki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Obliteraror napisał:

Biorę go niedługo na krótki wyjazd we dwóch, będziemy dużo gadać, bo trzeba. Szczególnie po tym, jak do mnie niedawno zadzwonił i zadeklarował, że nienawidzi swojego ojca i chciałby ze mną mieszkać. Trzeba działać.

Nie bądź zbyt dobrym policjantem, bo może ojciec w końcu postawił jakieś granice swojego frajerstwa (akceptowanie kradzieży kasy z portfela?!).

 

W kwestii kasy i nastolatków polecam założyć subkonta dla dzieci (karta + oddzielna aplikacja). Moje na tym jadą od dawna (wyłącznie na płatnościach bezgotówkowych), dzięki temu nauczyły się wydawać i oszczędzać. Ze ‘swojego’ trudniej wywalić kasę na pierdoły (stan konta zauważalnie maleje), gotówka też z kieszeni nie wypada, a i za kolegów trudniej zapłacić, bo limity dzienne rodzic ustawia. Nie wspomnę o tym, że wiesz gdzie i o której było, i za co płaciło.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.