Skocz do zawartości

Problem z nastolatką


Rekomendowane odpowiedzi

@Obliteraror 

W PL istnieje coś takiego jak obowiązek szkolny, po podstawówce zwany obowiązkiem nauki, któremu dziecko podlega do 18 roku życia. Jeśli dziecko nie jest zgłoszone do nauczania domowego i nie ma ustalonego indywidualnego trybu nauczania, to musi uczęszczać do jakiejś szkoły (lo, zawodówka, branżowa, cokolwiek) i uczyć się w niej do tej osiemnastki (nieważne, czy się czegoś nauczy 😉).

Jeśli jest zgłoszone do konkretnej szkoły i powinno do niej chodzić, a nie chodzi, to szkoła ma obowiązek zgłosić taką sytuację do sądu rodzinnego (i zwykle na jakimś etapie to robi), a sąd może nałożyć na ‘niewydolnych’ rodziców grzywnę, jak też skierować dziecko do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Takie sytuacje się zdarzają (nawet w tych z pozoru normalnych rodzinach), więc rodzice opisywanej Julki powinni podejść do sprawy poważnie, zanim państwo ich zaskoczy. Julka też powinna znać skutki swojego postępowania.

Jak i powinna wiedzieć o tym, że jeśli pójdzie na miasto, zamiast do szkoły (a w e-dzienniku łatwo sprawdzić, czy dotarła na lekcje), to zatroskani rodzice mogą zgłosić jej zaginięcie i wtedy zobaczy w mediach swoje zdjęcie, niekoniecznie w tym ustawieniu, które sama by wybrała 😉

 

Problemy psychologiczne nastolatków to jedno (o tym pisali inni i bynajmniej ich nie bagatelizuję), a to, że jak da się im palec to ciągną za rękę, to drugie. Czyli testują elastyczność starych.

 

Mam córkę w podobnym wieku, czyli dość burzliwym, chociaż akurat bez problemów z absencją szkolną. I w mojej ocenie to bardzo zły pomysł, byś Ty z roli wujka startował do rozmowy z piętnastolatką, bo jeśli ma problemy np. z identyfikacją swojej płci, to przecież nie zacznie Ci o tym opowiadać 😉 Albo o tym, że jakiś chłopak śmiał się z którejś tam jej części ciała. Tu jest tylko i wyłącznie rola rodziców, szczególnie, że stracili z nią kontakt. I rola psychologa – to kierunek na start. Psycholog jest osobą neutralną, więc młoda będzie miała do niego większe zaufanie niż do uwikłanej w kontakty rodzinne cioci, czy wujka (bo nie wiadomo, co potem mamie wygadają). Psycholog ma obowiązek zachować tajemnicę (chyba, że sytuacja zagraża życiu lub zdrowiu dziecka). Jeśli nie prywatnie, to w każdej szkole jakiś dyżuruje, każda szkoła podlega pod jakąś poradnię rejonową, a czasy oczekiwania nie są dramatyczne. Moja córka rok temu też zażyczyła sobie, by ją umówić do psychologa, chociaż problemy z nią ogarniamy sami (tj. głównie i bardziej na bieżąco żona 😉). Młoda poszła (w nfz czas oczekiwania na spotkanie to niecały miesiąc w wawie), pogadała, wyszła zadowolona, pani powiedziała jej, że gdyby miała potrzebę przyjść i omówić jakiś ‘problem’ to w dowolnej chwili może umówić się na kolejną wizytę. Do tej pory nie skorzystała, ale wie, że gdyby coś ją uwierało, to jest adres, gdzie może pogadać z kimś innym niż rodzice.

 

I jeszcze:

1/ Rodzice Twojej siostrzenicy powinni przyjrzeć się, czy niechodzenie do szkoły to tylko problem Julki, czy też całej grupy, do której przynależy (wpływ rówieśników w tym wieku jest kolosalny). Bo może okazać się, że pół klasy do szkoły nie chodzi i Julka nie chce się wyłamać, co jest już szerszym problemem.

 

2/ System nauczania (ilość materiału, zaangażowanie nauczycieli itp.) wiadomo jaki mamy i nie ma tu niczego do obronienia, ale…

Każdy w życiu ma jakieś obowiązki i przywileje, nastolatka też. Jak olewa szkołę i rodziców (kłamie) to powinna ponosić tego konsekwencje (i wiedzieć o nich wcześniej). Jak nie ma nauki, to kończą się przywileje typu kieszonkowe, abonament na netflixy, żadnych nowych conversów, vansów, czy innych pierdół. To jest prosty mechanizm i działa, bo nastolatki kochają wolność, ale jakieś punkty odniesienia też są im potrzebne.

Zasady jakieś muszą być i trzeba nauczyć dziecko ich przestrzegać, bo inaczej pokolenie Julek niedługo pod prąd na autostradach zacznie jeździć.

Dla mnie to jest sytuacja zero jedynkowa – taka umowa po prostu, a nie pozycja ‘mi się należy’. Bo nie należy się. Airpodsy to przywilej ludzi, którzy na nie zapracowali, a można też mieć słuchawki za 30zł, albo w ogóle ich nie mieć i żyć. Żeby coś wyjąć, trzeba najpierw włożyć, jak ktoś wcześniej napisał 😉

Mamy takie zasady w domu i jeszcze nie było powodu, by wprowadzać radykale cięcia, ale ‘mandaty’ się zdarzają.

 

3/ W zeszłym roku w ramach dnia wagarowicza dyscyplina klasowa w lo u mojej córki zakładała, że nikt nie idzie na lekcje (klasa pół na pół dziewczyny vs. chłopcy). Na lekcje poszło jednak kilku chłopców i tylko jedna koleżanka. ‘Bo jej rodzice się rozwiedli, wychowuje ją tylko tata, a jej tata jest wymagający i Julka musi chodzić do szkoły’, jak nam krótko wytłumaczyła córka. Także tak to wygląda, naiwni rodzice 😉

 

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Obliteraror napisał:

Może ja rozpuścili, po prostu. Za wiele chyba było

Pewnie masz rację i mówię zupełnie poważnie. Imo, z tego co piszesz, to ona jest po prostu naturalną konsekwencją zachowania swoich rodziców- nie umie wyciągać wobec siebie konsekwencji jak jej matka a w razie czego spiernicza przed rzeczywistością, bo to jest wygodne jak ojciec (tym w istocie jest wg mnie jego bierna postawa). Pojawił się problem i to po prostu wyszło na jaw.

34 minuty temu, Obliteraror napisał:

Ciekawe co ja usłyszę ;)

Tak zupełnie szczerze, to myślę, że nic nie usłyszysz- bo i na jakiej podstawie? 

Mi na jej miejscu- choć uczciwie, doceniłabym troskę- zrobiłoby się głupio, że nawet wujek musi interweniować  i wchodzi między najbliższą rodzinę i jej problemy. 

To brzmi idiotycznie, ale tak to może wyglądać.

 

Wspomniałeś, że ma brata w podobnym wieku- myślę, że od niego dostaniesz najlepsze wskazówki, co się dzieje w życiu siostry- nawet jeżeli nie są ze sobą zbyt blisko, zajmują podobną pozycję w domu.

 

21 minut temu, canyon napisał:

W zeszłym roku w ramach dnia wagarowicza dyscyplina klasowa w lo u mojej córki zakładała, że nikt nie idzie na lekcje (klasa pół na pół dziewczyny vs. chłopcy). Na lekcje poszło jednak kilku chłopców i tylko jedna koleżanka.

 

Zawsze się konfidenci znajdą xD

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Libertyn napisał:

Pytanie ilu uczniów ma jej klasa. Bo o indywidualne podejście trudno jak jest 30 osób z różnymi indywidualnymi problemami.

Poniżej 25 bodajże. A, nigdy nie jest tak, że pogłębionej uwagi nauczycielskiej i reakcji na ew. problemy wymagały wszystkie dzieciaki. Moim zdaniem ;)

 

22 minuty temu, canyon napisał:

I w mojej ocenie to bardzo zły pomysł, byś Ty z roli wujka startował do rozmowy z piętnastolatką, bo jeśli ma problemy np. z identyfikacją swojej płci, to przecież nie zacznie Ci o tym opowiadać 😉 Albo o tym, że jakiś chłopak śmiał się z którejś tam jej części ciała. Tu jest tylko i wyłącznie rola rodziców, szczególnie, że stracili z nią kontakt.

 

Mam identyczne zdanie. To zadanie jej matki i ojca, a potem ew. mojej żony. Ale jak jest taki mur, to popróbuję. Doskonały post, BTW, w całości. O sądzie rodzinnym również ;)

 

@Wielokropek, z chrześniakiem też pogadam.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, canyon napisał:

W PL istnieje coś takiego jak obowiązek szkolny, po podstawówce zwany obowiązkiem nauki, któremu dziecko podlega do 18 roku życia.

Obowiązek szkolny dotyczy szkoły podstawowej. Tylko.

 

https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/prawo-oswiatowe-18558680

 

Cytat

Art.  35.  [Obowiązek szkolny]

1. Nauka jest obowiązkowa do ukończenia 18. roku życia.

2. Obowiązek szkolny dziecka rozpoczyna się z początkiem roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym dziecko kończy 7 lat, oraz trwa do ukończenia szkoły podstawowej, nie dłużej jednak niż do ukończenia 18. roku życia.

 

Innymi słowy. Chodzisz do szkoły podstawowej, zawalasz i powtarzasz kolejne klasy. jesteś w klasie 7-mej. Masz 17 lat.

W momencie, kiedy kończysz 18 lat Twój obowiązek szkolny kończy się w tym momencie, tak jak jest, nie ważne w której klasie SZKOŁY PODSTAWOWEJ jesteś..

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam szkołę za stratę czasu. Nie mówię tu o nauczycielach, którzy de facto muszą się poruszać według jakiegoś klucza narzuconego przez system, ci są różni, jedni lepsi drudzy gorsi, tak jak w każdej grupie zawodowej.

 

Co więc ten system mi dał? A no to, że musiałem przebywać w toksycznym środowisku znajomych ludzi, uczyć się przedmiotów, które do niczego mi się nie przydały i tracić na to potężną ilość czasu. Brak w szkole przydatnych przedmiotów, pełno zapychaczy i masa niepotrzebnej wiedzy albo wiedzy potrzebnej, której młody człowiek nie jest w stanie przyjąć ze względu na to, że jest za młody (analiza lektur chociażby). 

 

Do tego dodajmy absurdy- wymagania rodziców, żeby mieć ze wszystkiego 5 i 6 i czerwone paski? I po co to komu? Z tego co się orientuję, to czerwone paski kompletnie nic dawały. Na studia i tak liczą się wyniki matur. Już przemilczę, że w jednej szkole łatwiej o dobre oceny niż w innej. 


Więcej dała mi samodzielna edukacja w zakresie, którym się interesuję, poprzez czytanie książek niż użeranie się w szkole. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Brat Jan napisał:

Wyciągać w miarę regularnie na jakąś wspólną aktywność, którą lubi.

Coś, gdzieś żeby poczuła się na luzie.

Pokazać się jako chrzestny rozumiejący problemy, powoli zdobywać zaufanie.

Z głową tak :)

 

Podejście na luzie tzw. młodzieżowe do tej nastolatki i próbować razem jakoś wspólnie spędzić czas tak jak ta młoda lubi czyli może jakaś wycieczka w góry bądź coś takiego.

Zrobić dwie czy trzy próby pytań o wspólne spędzenie czasu aktywnie, a jak nie przyniesie skutku także ciężko będzie oczekiwać zmian na lepsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obowiązku uczęszczania do szkoły średniej i wyżej nie ma. 

Oczywiście powodów zaniechania może być dużo, powodem może też być zwykłe "niechcemisie".

Oczywiście w takim przypadku zapytałbym ją o jakiś pomysł na siebie, jak zamierza żyć. Jak pomysłu nie ma, skończy 18 lat to do widzenia na kasę do żabki i mieszkać na wynajmie, a nie grzać się w ciepłym kurwidołku rodziców. Ludzie w jej wieku już podejmują pierwsze decyzje co chcą w życiu robić, nawet wybór szkoły średniej jest tego elementem. Jak ona woli te lata sobie przebimbać, to niech do 18rż chociaż w domu pomaga, a potem od razu startuje w dorosłość z najniższego pułapu, czyli wykształcenia podstawowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Libertyn napisał:

Poprowadź tą rozmowę źle to sam staniesz się problemem bo dziewczątko się zakocha w kimś kto w końcu się nią zainteresował,

Towarzyszu.

Szambo Ci gazuje? Odpowietrz.

 

Gdyby!!! Prowadził źle rozmowy to by nie został wyciągnięty w cały proces.

Widocznie ma posłuch i status.

....A młoda nie jest bezpośrednio zależna więc nie fika tylko TRZEPAKOWO GADA MERDAJĄ NOGAMI I GUJĄC ŻUMEE.

 

NIC nie poradzisz skoro @Obliteraror jest na brarachsmalcach....przesiąk już w endoszkielecie OPRGRAMOWANIEM PIERWOTNYM....widocznie maooolata czuje powiew 'siły'/prowadzenia. 

 

2 godziny temu, ciekawyswiata napisał:

Brak w szkole przydatnych przedmiotów, pełno zapychaczy i masa niepotrzebnej wiedzy albo wiedzy potrzebnej, której młody człowiek nie jest w stanie przyjąć ze względu na to, że jest za młody (analiza lektur chociażby). 

Co za przednie brednie.

To jest potrzebne systemowi abyś trybił.

Jak chciałeś być ponad to to trza szukać budy z offroad'em systemowym.

Teraz zapewne trudniej bo wszystko spłaszczone do poziomu USB.

ZERO MŁOTKA....ZERO SIŁY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, meghan napisał:

Jakie wieści z frontu?

Średnie.

Ja próbowałem, żona próbowała, próbowaliśmy potem oboje. Cały czas ściana, wszystko dobrze, nauczyciele się czepiają. Nie chciałem jej stawiać przed faktem dokonanym i wrzucać "wiem, że do szkoły nie chodzisz" - w domyśle: oczywiście wiem od twojej matki, bo bym już (jak sądzę) zupełnie położył ten kontakt.

 

Próbujemy ją wyciągnąć poza dom, poza rodziców, może w ten sposób coś się dowiem. Teraz ma ferie, może to będzie łatwiejsze do zrobienia.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Obliteraror napisał:

Ja próbowałem, żona próbowała, próbowaliśmy potem oboje. Cały czas ściana

 

Nie czytałem całego tematu, możliwe że się powtórzę. Spróbuję Ci pokazać jak ja bym to ugryzł. 

Też mam problemy ze swoją 15 łatką, choć tu chodzi raczej o dynamikę między nami, reszta jest ok.

 

Rodzice nie mają z nią dobrego kontaktu, Ty też średnio. W tym wieku to raczej norma. 

Dziewczę zrobiło gruby odpał i idzie w zaparte? 

 

Trzeba przestać się z nią cackać, zacząć traktować poważniej. 

Zrobiłbym konfrontację. Umówił się w szkole, zestawił z nią nauczycieli, wychowawcę. 

Wtedy przestałaby kłamać co do faktów, już nie miałaby tej możliwości. 

Następny krok to rozmowa z psychologiem. Ona się nie otworzy przed Tobą, tym bardziej przed rodzicami. Może poudawać kierowana strachem, ale to nie zalatwi problemu.

Strach.

Trzeba go wywołać i nie ma w tym nic złego. Dziewczę musi wiedzieć że istnieje coś takiego jak konsekwencje. 

 

Więc gdyby nie chciała iść do psychologa, trzeba ją zmusić, dla jej dobra.

To samo z rodzicami, też powinni iść.

Osobne sesje dla dziecka, osobne dla rodziców. I wreszcie wspólne, gdzie dałoby się ustalić rozwiązanie problemu, każda strona mogłaby się w bezpieczny sposób otworzyć i dostaliby narzędzia pomocne w dalszej drodze. 

 

Inaczej, to będzie droga przez mękę. W takiej sytuacji jest tyle nabrzmiałych rzeczy po obu stronach, że pomóc kogoś kompetentnego, kto ma do czynienia z tym na codzień, wydaje się jedynym sensownym rozwiązaniem.

Tu trzeba kogoś obcego, z autorytetem, niezaangażowanego emocjonalnie i z szeregiem umiejętności przydatnych w takich sytuacjach. 

 

Jej rodzice powinni tam być z nią na wczoraj, biorąc pod uwagę sytuację. 

 

Edytowane przez Yolo
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Obliteraror napisał:

Średnie.

Ja próbowałem, żona próbowała, próbowaliśmy potem oboje. Cały czas ściana, wszystko dobrze, nauczyciele się czepiają. Nie chciałem jej stawiać przed faktem dokonanym i wrzucać "wiem, że do szkoły nie chodzisz" - w domyśle: oczywiście wiem od twojej matki, bo bym już (jak sądzę) zupełnie położył ten kontakt.

Pytanie z serii ‘jak tam w szkole’ to ostatnie, jakie wypada zadać nastolatce, której ze szkołą nie wychodzi. To tak jakbyś kulawego spytał, czy mu się dobrze biega ;) 

Zagadaj lepiej o tym, że rozprawki można pisać ze sztuczną inteligencją, spytaj czy tworzy coś na wattpadzie lub czy fanfic'i (fanfiction) czyta to może potraktuje Cię jak człowieka (z czasem) i złapiesz jakiś kontakt. Ale imo to i tak rola rodziców w pierwszej kolejności.

 

Swoją drogą dzieciaki tak narzekają, że w szkole ciężko, a rzeczywistość wygląda tak, że w lo ocenami z przedmiotów spoza matury mało kto już się przejmuje (byle zaliczyć), kopie kartkówek między klasami na komunikatorach w tą i z powrotem latają, do każdego zadania z matmy rozwiązanie w internecie można znaleźć (rozpisane krok po kroku i wytłumaczone dlaczego), na yt przystępne wykłady z chemii i fizyki, jak ktoś nie skumał na lekcji, opracowań lektur całe serwisy... Łatwiej to już chyba nie może być.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, meghan napisał:

Gdzie i na ile chcecie ją z żoną wziąć? Czy chodzi Ci o jednorazowy wypad? 

Zobaczymy. Do nas najprawdopodobniej. Może gdzieś pojedziemy razem. Z drugiej strony, nie chciałbym by traktowała to jako gratyfikację w jakimkolwiek stopniu.

 

Pomysł @Yolo o szkolnej konfrontacji mi najbardziej przypadł do gustu. Ale to już zadanie jej rodziców, nie moje, by to umiejętnie zrealizować - tj. z nastawieniem "nie batożymy cię publicznie" ale "chcemy ci pomóc, ale sama również musisz zdać sobie sprawę z problemów i ich konsekwencji".

 

Ludzie naprawę myślą, że odkładane problemy znikną albo rozwiążą się same z siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co szanowni "posiadacze" opisują, to ja mam wrażenie, że te "bunty" kiedyś były dużo bardziej lajtowe. Za takie odpadły jak niechodzenie do szkoły (dużo cięższej i wymagającej niż dziś) brało się pasem od starego, szlaban na wyjścia i kieszonkowe oraz (i to najgorsze) groźba kiblowania i etykiety drugorocznego głąba. Czyli raz były konsekwencje, dwa pewien ostracyzm. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, maroon napisał:

Z tego co szanowni "posiadacze" opisują, to ja mam wrażenie, że te "bunty" kiedyś były dużo bardziej lajtowe.

Mam podobne zdanie ;)

 

25 minut temu, Brat Jan napisał:

chłopak, grupa, która ciągnie w dół?

Wątpliwe, ale na 100 procent na pewno bym żadnego scenariusza na tę chwilę nie skreślał. Bo nie mam pojęcia.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Brat Jan napisał:

Skoro do szkoły nie chodzi to gdzieś, jakoś ten czas spędza... chłopak, grupa, która ciągnie w dół?

Wystarczy net. Może nawet portal porno gdzie sobie dodaje kilka lat i nagle jest kochana za  posiadanie profilu o opisie "kobieta"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako introwertyk niechętnie rozmawiam o swoich uczuciach i przemyśleniach. Liceum najchętniej wyrzuciłabym z pamięci, przeszłam tam piekło.  Cieszę się, że było to w czasach gdzie dzieciaki nie miały komórek,  nie było social mediów.  Wtedy zaczęłam wagarować,  wzorowa uczennica najlepsza w klasie. Tylko wtedy nikt mi nie dokuczał....naprawdę miałam dość...

 

Dlatego sądzę,  że dziewczynę ktoś gnębi.  Ja nie umiałam poprosić o pomoc, rodzice próbowali.  Dziś mam z nimi fantastyczny kontakt ale często mówią, że nie umieli wtedy do mnie dotrzeć.  No ale pomogli mi...

 

Odwiedziliśmy brata taty, który ma syna dwa l starszego ode mnie. Bardzo się lubiliśmy,  podobne charaktery i podobne problemy w szkole. To rozmowa z nim najbardziej mi pomogła.... może też macie jakąś taka osobę w rodzinie??

I nie naciskać,  tak jak wielu tu mówi. Jak ktoś siła próbuje zamykam się bardziej ... taka osoba musi sama dojrzeć do tego aby poprosić o pomoc..

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem dziewczyny trzeba uważnie słuchać i starać się dużo z nią rozmawiać. Gdy słyszę o tego typu sytuacjach przychodzi mi na myśl film "Buntownik z wyboru". Można i trzeba próbować dotrzeć do dziewczyny, ale należy do tego znaleźć odpowiednie podejście. Może właśnie podobne do tego jakie stosował bohater grany przez Robina Williamsa we wspomnianym filmie.     

Edytowane przez Bartolomeo82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nie wiesz jak wychować swoje dziecko, to wyobraź sobie, że jest cudze - wtedy od razu ma się setki rozwiązań.

Też myślałam, że u mnie to będzie wszystko jak w zegarku: cyk cyryk cyk, bo ja tak chcę, bo ja tak powiedziałam. A dziecko to jednak oddzielny byt, ze swoją osobowością, swoimi problemami.

Trzeba być, być, być, wspierać, starać się inspirować. Dać jakąś fajną zajawkę i okaże się, że szkołę zacznie traktować dziewczyna na luzie, z dystansem, a jej życie będzie poza szkołą, za którą teraz nie przepada.

Ja dokładnie tak miałam. Wkorbiłam się w liceum w sport, poznałam grupę ludzi, którzy stali się moją paczką "po szkole". Byli to ludzie trochę starsi, przebojowi - nabrałam pewności siebie, trochę takiego grypsu i poczucia humoru dojrzalszego - do dziś się odwiedzamy, spotykamy, mimo że odległość duża i sporo czasu upłynęło . Na ludzi z liceum miałam wyrąbane, odszczekiwałam się największym cwaniakom i popularnym laseczkom, bo miałam na nich wyrąbane, uczyłam się dobrze... i co? Co się okazało?

Że w 3-ciej liceum ci wszyscy popularsi zaczęli mnie zapraszać na jakieś ich imprezy itd. bo robiłam im fajny klimat. Ale ja już tego nie potrzebowałam ani nie chciałam, bo miałam swoją odskocznię. Jedynie przecierałam oczy ze zdumienia, że z dziewczyny "z krainy wiecznego swetra" (bo lubiłam polary i swetry) stawałam się lubianą osobą. Dalej miałam wyrąbane, ale to ciekawe doświadczenie było.

Szkołę musi zdać i odhaczyć, ale skoro ma jakieś spiny w szkole, to musi sobie stworzyć życie "po szkole", a szkołę traktować, jako obowiązek, który trzeba wypełnić.

Musi szukać swojej odskoczni. Czasami jest trudno trafić, trzeba się naszukać, ale jak już znajdzie, to powinno być z górki.

Liceum, jako szkołę wspominam źle. Nie mam żadnych kontaktów z tamtych czasów, nie pamiętam zbytnio co to jest fenol - a uczyłam się o tym. Nie ma co się tak tym przejmować.

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Obliteraror said:

o szkolnej konfrontacji

Do takiego sportu potrzeba kumatego szkolnego psychologa. A ten którego ma szkoła, już dał d*** nie reagując chociażby wezwaniem na rozmowę przy przedłużających się nieobecnościach. Co jest do zrozumienia - szkolny psycholog zarabia 1/3 tego, co porządny psycholog prywatnie. Zostają pasjonaci z misją (rzadko) i odpady ludzkie (zbyt często).

 

Pierwsze, zdobądź informacje. Co się dzieje - czynnik zewnętrzny, czy wewnętrzny.

Jeśli zewnętrzny, to możesz narobić rabanu (a w sumie rodzice powinni) w szkole - jeśli gnębienie, to niech nauczyciele zaczną wpisywać uwagi sprawcom, ma być ślad. Przy recydywie udokumentowanej uwagami, eskalacja - zagrożenie wglądem w sytuację rodzinną sprawców, przydzieleniem kuratora, w ostateczności Ośrodek Opiekuńczo-Wychowawczy. Zero litości.

Jeśli wewnętrzny, pracujesz sam albo z fachowcem. To wyklucza wychowawcę, dyrekcję, oraz rodziców - wszyscy oni nie reagowali przez miesiące. Szkolnego psychologa musisz sam najpierw obadać, czy jest sens robić konfrontację w szkole - jak trafisz na typ "oni powiedzieli że przestaną, więc trzeba dziecku wierzyć" skreślasz z listy - więcej zaszkodzi niż pomoże. Prywatny - według potrzeb, musi być lepszy.

 

Inny wariant (rzadko spotykany) - umowa rodzicielska. Ktoś (Ty, ojciec, psycholog jeśli uzna że zadziała, mediator zawodowy) - spisuje propozycję - prawa i obowiązki dziewczyny, a potem zaczynają się negocjacje. Wiadomo, rodzice będą na "same szóstki", dziewczyna na "zdać i zapomnieć", więc potrzebują trzeciej strony która zapyta "z czego jesteś dobra" - z historii - to wpisujemy z historii minimum cztery, skoro łatwo Ci idzie. Matematyka trudna, dajemy 3. I wszystkie obecności - nie, ileś tam godzin zostawiamy na wypadki losowe, ale bez usprawiedliwiania, niech wie że wejdzie jej to na zachowanie. Kary - kieszonkowe, spędzenie 1 godziny nad podręcznikiem za każdy sprawdzian na 3 i tak dalej.

Tylko tego trzeba PRZESTRZEGAĆ - bo jak rodzice raz odpuszczą, to zaczynasz od zera.

 

Rodzicom możesz zrobić wjazd mentalny za niesprawdzanie komunikacji ze szkołą. Raz na tydzień zalogować się, sprawdzić nowe oceny i obecności (uwagi zazwyczaj sam wyskakują abo idą dodatkowo mailem) - to ich obowiązek... albo to oni powinni mieć wgląd w sytuację rodzinną.

 

Pomyśl czy dziewczyna jest asertywna. To częsty wątek - wpływ grupy, osobnika, i brak umiejętności powiedzenia "nie". Cała klasa ucieka, to ona też - bo jest tak słaba, że nie ma własnego zdania.

 

6 hours ago, Obliteraror said:

na 100 procent na pewno bym żadnego scenariusza na tę chwilę nie skreślał

Pierwsze doświadczenia seksualne. Niekoniecznie dobrowolne.

Krążące po sieci nielegalnie zdjęcia... albo konto "gwiazdy" na OnlyFans.

Zazwyczaj przyczyny są tak dziwne i nieprzewidywalne, że nie zgadniesz.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

@Obliteraror Jako, że mój wzrok padł dziś na półkę z książkami w pokoju córki – może poniższe pozycje książkowe przydadzą się w nawiązaniu 'połączenia' z bratanicą:

 

https://www.empik.com/dlaczego-rodzice-tak-cie-wkurzaja-i-co-z-tym-zrobic-burnett-dean,p1246277658,ksiazka-p

 

https://www.empik.com/chce-byc-kims-czyli-jak-osiagac-cele-w-czasach-gdy-wszyscy-dookola-maja-wywalone-czesc-1-zawadka-michal,p1128897479,ksiazka-p

 

(matka moich dzieci łatwo się nie poddaje ;) )

 

Edytowane przez canyon
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też olewałam szkołę średnią. Może Ci to coś podpowie.

Ja nie chodziłam bo dla mnie poziom nauczania był za niski, po prostu się nudziłam, a do tego dziecinne zachowanie rówieśników mnie dobijało. 

Chodziłam tylko na sprawdziany i na konkursy. Wszystko wygrywałam, średnia najwyższa, a poprawki za frekwencję, matura zdana + dwa przedmioty z rozszerzeniem, zawodowy jako jedyna z klasy zdałam. 

Dorośli tylko się do mnie przypierdalali, bo nie chodzę. Oceną z zachowania chcieli zostawić w klasie i nie przepuszczać. Ratowały mnie wyniki w konkursach.

Matka darła kapcia, nauczyciele nie lepsi. A ja po prostu juz byłam "zbyt dorosla" by chodzić do szkoły. Na prawo chodziłam bo tu się czegoś uczyłam. A tak to wywalone miałam. 

Ale gdyby ktoś ze mną próbował porozmawiać, a nie tylko dramy robić to może nie byłabym tak zraniona ich zachowaniem. Dlugo to musiałam przerabiać, by zrozumieć, że nie są najbystrzejsi. 

Młoda albo widzi, że już jest ponad to- wiesz co chce robić po liceum?

Albo ma jakiś przypał, zakochała się w kimś?

Albo jej dokuczają:

Mnie tak gnoili chłopaki w gimnazjum, że to jest nie do pomyślenia. 

Jeszcze może mieć psychiczną matkę co dre kapcia, albo złe towarzystwo. Sama może mieć też depresję.

Kurde, powodów jest dużo. Nie jest to dobre zachowanie, a przyczynę trzeba poznać.

Stwórz jej środowisko, w którym będzie się czuła sobą. Opowiedz jej coś o sobie, o swoich nastoletnich problemach- może wtedy się otworzy.

Dowiedz się co chce robić po szkole- to też powinien być punkt zaczepienia.

Musisz szukać drogi, fajnie, że się tym interesujesz. To bardzo ważne dla niej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.01.2023 o 17:41, Kespert napisał:

Do takiego sportu potrzeba kumatego szkolnego psychologa. A ten którego ma szkoła, już dał d*** nie reagując chociażby wezwaniem na rozmowę przy przedłużających się nieobecnościach. Co jest do zrozumienia - szkolny psycholog zarabia 1/3 tego, co porządny psycholog prywatnie. Zostają pasjonaci z misją (rzadko) i odpady ludzkie (zbyt często).

I Ci pierwsi którzy sobie w szkole dorabiają do prywaty. 

W dniu 16.01.2023 o 17:41, Kespert napisał:

Pierwsze, zdobądź informacje. Co się dzieje - czynnik zewnętrzny, czy wewnętrzny.

Jeśli zewnętrzny, to możesz narobić rabanu (a w sumie rodzice powinni) w szkole - jeśli gnębienie, to niech nauczyciele zaczną wpisywać uwagi sprawcom, ma być ślad.

Dojdzie do eskalacji. Myślisz że uwagi cos dadzą?  Problem jest taki że często nie ma  jednego sprawcy. Często sprawcy to jest pół klasy. Usuną kilka osób nawet ze szkoły to ich kumple będą się mścić. 

W dniu 16.01.2023 o 17:41, Kespert napisał:

Przy recydywie udokumentowanej uwagami, eskalacja - zagrożenie wglądem w sytuację rodzinną sprawców, przydzieleniem kuratora, w ostateczności Ośrodek Opiekuńczo-Wychowawczy. Zero litości.

A Belfer jak Szeryf w "W samo południe" sam przeciw rodzicom  nękającej dzieciarni. 

W dniu 16.01.2023 o 17:41, Kespert napisał:

 

 

Rodzicom możesz zrobić wjazd mentalny za niesprawdzanie komunikacji ze szkołą. Raz na tydzień zalogować się, sprawdzić nowe oceny i obecności (uwagi zazwyczaj sam wyskakują abo idą dodatkowo mailem) - to ich obowiązek... albo to oni powinni mieć wgląd w sytuację rodzinną.

Oceny to tylko oceny. Oceny są najmniej ważne. Świadectwo może być 3.0 i tak o nie nikt nigdy nie zapyta. Oceny są dla rodziców co by mogli się chwalić i porównywać.

W dniu 16.01.2023 o 17:41, Kespert napisał:

Pomyśl czy dziewczyna jest asertywna. To częsty wątek - wpływ grupy, osobnika, i brak umiejętności powiedzenia "nie". Cała klasa ucieka, to ona też - bo jest tak słaba, że nie ma własnego zdania.

Często powiedzenie Nie to automatyczny ostracyzm. 

W dniu 16.01.2023 o 17:41, Kespert napisał:

Pierwsze doświadczenia seksualne. Niekoniecznie dobrowolne.

Krążące po sieci nielegalnie zdjęcia... albo konto "gwiazdy" na OnlyFans.

Zazwyczaj przyczyny są tak dziwne i nieprzewidywalne, że nie zgadniesz.

NIE OCENIAĆ. To najważniejsze. 


 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.