Skocz do zawartości

Dlaczego większość chlebów w handlu, tak naprawdę nimi nie jest?


Rekomendowane odpowiedzi

@sargon

U mnie na wsi serwatka jest traktowana dalej jako odpad, więc świniom się daje.

U mnie w domu jeden rodzaj chleba pieczemy na podgrzewanej serwatce.

Mleko jest zużyte do maxa, ma swój cykl. Świeże mleczko domownicy do kawy dają, jak kwaśnieje, to trzeba je skwasić do elclasico zsiadłego. Trochę się tego wypije, co zostaje, to robi się z tego twaróg lub zasmażany ser do kanapek. 

Ze śmietany w głównej mierze pieczemy coś słodkiego, bo nie mamy takiej ilości by robić dużą ilość masła. Masło kupujemy od sąsiadki, które dajemy na klarowane. 

Tak samo jest z natką rzodkiewki - z młodej się robi coś na wzór pesto, moje babcie z sąsiedztwa tylko zwierzętom dają te zielone.

Ze swojskim jadłem jest trochę pierdolenia się. 

 

Bieda jest najlepszym kucharzem, choć ja wolę wybrać, co chce zjeść. 

 

P.S.Ormianie i Azjaci kiszą wszystko, kiszone owoce są na swój sposób smaczne. 😅

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię coś ugotować, upiec ciasto,  czasami robię wędlinę głównie latem na działce ale chleba nie piekę bo mi się zwyczajnie nie chce. Mam taki dobry na osiedlu, że podejrzewam, że większość młodych urzytkownikow forum z dużych miast nigdy takiego nie jadła. 

Chleb jest zwarty, smaczny ma wypieczoną twardą chrupiącą skórkę i może stać tydzień. Będzie już twardszy ale nadal dobry do jedzenia, choć rzadko mi się zdarza żeby tyle czasu leżał. 

Dziś jadłem czwartkowy z samym masłem i nadal dobrze smakował, taki świeży z maselkiem to super.

Moja siostra mieszka w dużym mieście  i unika jedzenia pieczywa na codzień bo jak twierdzi jej nie służy a i takie z piekarni rzemieślniczych za dużo PLN jej nie smakuje to w domu je bardzo chętnie bo również twierdzi, że ten jest pyszny.

Jak wraca do siebie to zabiera sobie że dwa dla siebie i ciotki bo ona również dopomina się o chleb "od nas" 

Kosztuje 5,8zł za 600g nie wiem czy to dużo czy mało ale kupuje jem bo lubię i nie wyobrażam siebie diety bez codziennego chleba.

Nawiązując do innego jedzenia to dodam, że mieszkam w małym mieście ale mamy tu biedry itp Ja jednak zakupy robię w sklepie osiedlowym sporzywczym i warzywniaku kupię tam większość potrzebnych mi produktów. 

W tym sklepiku można właśnie kupić ten pyszny chleb jak i wędliny od okolicznych lokalnych producentów na prawdę smaczne z mięsa jakościowe kiełbasy i wędliny, przyjeżdżają często jeszcze ciepłe w termosach. Nabiał z lokalnej OSM, lub z sąsiednich miejscowości, mięso od lokalnych zakładów rzeźniczych, drób itd. Wszystko tak się różni smakiem od okazjonalnie kupionych w markecie, że w ogóle nie do porwrównania. I wszystko w malutkich sklepikach na terenie osiedla/ miasta. 

Miałbym problem z wyprowadzką do dużego miasta i jedzeniem produktów z marketu. 

Mieszkałem 3 lata w Londynie i mimo iż kupowałem całkiem dobre jedzenie sam gotowałem to wiecznie mnie brzuch bolał na okrągło, jak jechałem do Polski to klepałem sobie wizytę u gastrologa tylko jak wracałem w piątek wieczorem to już w poniedziałek nie wiedziałem co mam powiedzieć lekarzowi bo czułem się dobrze a np do soboty po kilka miesięcy dzień w dzień bolał mnie brzuch. Dostawałem jakieś wspomagacze i coś na "nerwicę" układu pokarmowego bo jak lekarz twierdził może to być na podłożu nerwowym trochę pomagało ale ostatecznie wróciłem do pl co było jednym z głównych powodów i tak o problemie zapomniałem. 

Dużo czasu latem spędzam na działce i tam kupuję od sąsiadów jakieś produkty, warzywa, owoce, jajka, mleko prosto z udoju od krów takich z pastwiska, koguta, królika, kaczkę. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, meghan napisał:

@sargon

U mnie na wsi serwatka jest traktowana dalej jako odpad, więc świniom się daje.

U mnie w domu jeden rodzaj chleba pieczemy na podgrzewanej serwatce.

Mleko jest zużyte do maxa, ma swój cykl. Świeże mleczko domownicy do kawy dają, jak kwaśnieje, to trzeba je skwasić do elclasico zsiadłego. Trochę się tego wypije, co zostaje, to robi się z tego twaróg lub zasmażany ser do kanapek. 

Ze śmietany w głównej mierze pieczemy coś słodkiego, bo nie mamy takiej ilości by robić dużą ilość masła. Masło kupujemy od sąsiadki, które dajemy na klarowane. 

Tak samo jest z natką rzodkiewki - z młodej się robi coś na wzór pesto, moje babcie z sąsiedztwa tylko zwierzętom dają te zielone.

Ze swojskim jadłem jest trochę pierdolenia się. 

 

Bieda jest najlepszym kucharzem, choć ja wolę wybrać, co chce zjeść. 

 

P.S.Ormianie i Azjaci kiszą wszystko, kiszone owoce są na swój sposób smaczne. 😅

W dojczlandii lata temu zaskoczyły mnie miksy "serwatka z sokiem" w sklepach. Serwatka grejpfrutowa, truskawkowa. Maślanki standard, choć te sklepowe to z maślanką to wiele wspólnego nie mają.

Faktycznie - do wypieków to się nadaje pewnie nieźle - widziałem lokalny chleb gryczany z miodem i serwatką, Litwini też takie wynalazki robią.

 

Zsiadłe mleko z sadzonym jajkiem, ziemniaczkami, koperkiem - to było takie bieda jedzenie w PRL, a takie było pyszne. Jeszcze jak skwarkami się posypało.

Smażony zgliwiały ser z kminkiem to też taki smak - specjalnie się czaję na twaróg blisko terminu czy po, bo nie trzeba tyle czekać, aż zacznie dojrzewać.

 

Fakt, swojskie jadło wymaga roboty, ale też daje satysfakcję, zwłaszcza że składniki macie od siebie.

Dawno ludzie nie byli narażeni w Polsce na taki tok myślenia - ale świadomość, że w najgorszym razie będzie choć jedzenie bez niczyjej łaski, jest krzepiąca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie do końca w tym, ale uroczy jest nowy amerykański "Food Compass" czyli wyznacznik zaleceń dietetycznych opracowany przez "naukowców" i "ekspertów".

 

Niezdrowe - jajko sadzone na maśle, twardy ser dojrzewający, wołowina

Zdrowe - jarmuż, arbuz, 2 x płatki śniadaniowe z mąki i glazury z cukru, migdały w czekoladzie, frytki

Prawie zdrowe - czipsy ziemniaczane

 

Wiadomo, o co chodzi ludziom robiącym te "badania" i "zalecenia" - ludzie mają być chorzy i zdychać wydając mnóstwo kasy na leczenie.

Fmlui-MWIAEmesx?format=jpg&name=900x900

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, meghan napisał:

@sargon

Skąd te wykresiki? 😅

Food Compass to opracowana za grube miliony dolarów algorytmiczna teoria i narzędzia dietetyczne do porównywania produktów żywieniowych w diecie - narzędzie rekomendowane przez Biały Dom do stosowania przez dietetyków i twórców diet (np. w stołówkach szkolnych, etc).

Ma porównać składniki diety i oceniać daną dietę pod kątem "czego więcej/mniej".

 

Niestety twórcami danych wsadowych do narzędzia są skrajnie skorumpowani lobbyści - no i tam np. wygląda, jak wychodzi ocena danej diety, raczej typowej dla przeciętnego Johna.

Wszystkie zdrowe produkty (odzwierzęce), przegrały np. z płatkami w cukrze.

Kompas nie uwzględnia absolutnie żadnych ważnych zmiennych, typu biodostępność cynku (praktycznie wyłącznie z produktów zwierzęcych) , witamin, innych składników.

 

Obrońcy kompasu twierdzą, że ma on porównywać jedynie produkty "w tej samej grupie", ale zwyczajnie łżą - kompas ma porównywać składniki danej diety. No i tu widać efekt.

 

Krytyka tego "dzieła" za grube granty:

https://osf.io/preprints/socarxiv/eu578/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.