Skocz do zawartości

Niewygodna przeszłość


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Bracia,


Zwracam się do Was z opisem mojej historii oraz emocji, które się we mnie kotłują z nadzieją, że bardziej doświadczeni bracia podzielą się swoimi opiniami, radami a także własnymi doświadczeniami. Liczę również, że spisanie i wyrzucenie z siebie tego wszystkiego będzie miało dla mnie terapeutyczny efekt i pomoże mi spojrzeć na swoją sytuację z boku.

Mam 35 lat i od prawie czterech lat jestem w nieformalnym związku z 33letnią panią. Mieszkamy ze sobą już ponad 2 lata, nie mamy dzieci. Generalnie jestem bardzo zadowolony zarówno z kobiety jak i naszego związku. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, lubimy swoje towarzystwo, mamy identyczne poczucie humoru i mimo że jesteśmy raczej domatorami to często wspólnie uprawiamy różnego rodzaju aktywności poza domem. Co warto odnotować to dziewczyna prawie w ogóle nie ma życia towarzyskiego poza mną lub pracą. Jak sama twierdzi, woli spędzać swój czas ze mną, a jej nieliczne koleżanki są już dzieciate więc zaczyna im brakować wspólnych tematów. Jej siostra z rodziną oraz rodzice mieszkają w innych miastach więc kontakt z nimi jest ograniczony. Poza tym nie ukrywa, że zawsze bardziej wolała towarzystwo facetów niż koleżanek, a odkąd jesteśmy razem to siłą rzeczy nie spotyka się z kolegami. To sprawia, że obecnie pani nie ma żadnych zewnętrznych pokus na romanse, ale wiem, że to nie jest dane raz na zawsze. Równocześnie, panna nie ma problemu z tym, że ja regularnie widuję się ze swoimi znajomymi.

Na częstotliwość seksu nie mogę narzekać - jest codziennie lub prawie codziennie lub dwa razy dziennie, a jeżeli panna jest niedyspozycyjna to zajmuje się mną oralnie. Fizycznie jest moim ideałem i chociaż powoli zaczynam zauważać działanie grawitacji oraz to, że zmienia jej się ciało w porównaniu do tego co było gdy miała 29 lat to wciąż bardzo mnie pociąga bo jest naprawdę zgrabną i zadbaną kobietą (niestety, czas dla mnie też się nie zatrzymuje, linia włosów coraz bardziej się cofa, a i na głowie mocno się przerzedzają). Poza tym, pana darzy mnie szacunkiem, a w gorszych momentach mogę liczyć na jej wsparcie. Codziennie powtarza, że bardzo mnie kocha i jest wdzięczna, że mnie ma (ale życie nauczyło mnie podchodzić z rezerwą do takich deklaracji ze strony kobiet bo słyszałem jeszcze bardziej górnolotne wyznania z ust byłych partnerek, które po czasie okazały się bezwartościowe).

Finansowo radzę sobie całkiem nieźle, chociaż mam swoje problemy. Pracuję jako programista i zarabiam ok. 20k miesięcznie, ale w tej gałęzi branży osiągnąłem już szklany sufit i przez najbliższe lata na pewno więcej nie wycisnę. Ponadto wpakowałem się w 20-letni kredyt hipoteczny na duże mieszkanie na obrzeżach Warszawy za prawie milion złotych, a rata po podwyżkach stóp procentowych wynosi mnie już ponad 7k miesięcznie. Do tego mam swoje za uszami - seria złych decyzji sprawiła, że uwaliłem prawie 200k na kryptowalutach, z czego 100k pochodziło z kredytów konsumpcyjnych. Doliczając do tego ratę za auto, czynsz i wydatki na życie to realnie niewiele z tej wypłaty mi zostaje. I tak będzie jeszcze przez najbliższy rok, do momentu aż nadpłacę wszystkie kredyty konsumenckie. Tutaj zaznaczę, że te porażki na forexie miały olbrzymi wpływ na moje zdrowie i samopoczucie. Mimo, że psychicznie byłem zdemolowany tymi stratami to panna cały czas przy mnie trwała i wspierała, również finansowo (w pewnym stopniu pomogła mi szybciej wyjść na prostą). A w tamtym okresie byłem bardzo markotny i przygnębiony co na pewno nie było dla niej zbyt atrakcyjne. Warto odnotować, że jest duża dysproporcja między naszmi zarobkami, dziewczyna zarabia ok. 4-5 razy mniej ode mnie. Mamy osobne budżety, a wydatkami na jedzenie, czynsz i wycieczki dzielimy się mniej więcej w stosunku 2:1.

Oboje chcemy mieć dzieci, przy czym jej znacznie bardziej zależy na czasie bo dojeżdża do ściany. Mimo to, panna akceptuje, a przynajmniej toleruje fakt, że nie zgadzam się na ślub (chociaż ona bardzo by chciała to zna moje stanowisko i już nie próbuje mnie przekonać). Rozważamy rodzicielstwo bez formalizowania związku i ona jest z tym ok, a przynajmniej na ten moment nie zgłasza żadnych protestów. Dodatkowo jest skłonna na mnie poczekać, aż uporządkuje sobie finanse bo to jest mój warunek konieczny. Przy tym zdaję sobie sprawę, że jestem dobrą partią na betabankomat – spokojny, ułożony, troskliwy, ugodowy, zaradny (wcale nie uważam tych cech za atut w kontekście związku). Więc tym bardziej zrozumiały jest fakt, że jej zależy.

Jestem czytelnikiem tego forum od kilku lat więc zdaję sobie sprawę z historii jakie tu się przewijały. Jako słuchacz podcastu MusiszWiedzieć, wiem jakie ryzyko wiążę się z wyborem panny na matkę, a także wiem na co powinienem zwrócić uwagę. Albo przynajmniej wydaje mi się, że wiem, bo życie i tak potrafi zaskoczyć. Tak jak wspomniałem wcześniej, dziewczyna z wyglądu to mój top, po prostu chce takie geny dla moich dzieci. Dodatkowo, rodzice panny są dla mnie wzorem małżeństwa, a ojciec ma posłuch u żony i córek. Dziewczyna ma również bardzo dobrą i ciepłą relację z ojcem, zwraca się do niego z szacunkiem więc tutaj kolejny punkt dla niej.

Po nakreśleniu tła, powoli dochodzimy do sedna mojej historii. Otóż wydawać by się mogło, że odnalazłem swoją miłość na tym łez padole i wszystko jest jak należy. Wcześniej nie interesowała mnie jej przeszłość, no bo niby dlaczego miałem w to wnikać, ale od momentu gdy pojawiła się realna wizja rodzicielstwa to zacząłem drążyć. Pamiętam, że podczas rozmowy na początku znajomości jak poruszyliśmy temat byłych partnerów to wspomniała o 7 i zaznaczyła, że to były związki (w tym dwa kilkuletnie), a nie przygody. Dla własnego spokoju nie dopytywałem o szczegóły, a ta liczba była dla mnie do zaakceptowania biorąc pod uwagę fakt, że na tamten czas miała jakieś 12 lat aktywności na rynku matrymonialnym. Wszystko byłoby pięknie do momentu gdy w zeszłym miesiącu jej koleżanka z czasów studenckich zapytała ją w mojej obecności o jakiegoś chłopaka czy tam sytuację z tamtych lat i zauważyłem jak pani strasznie się zmieszała. Wtedy udałem, że nic nie zauważyłem, ale w środku zakuło i sobie zapamiętałem. Poczekałem na odpowiednie okoliczności i w sobotę zrobiliśmy sobie wspólną kolacje we dwóje przy świecach. Po kilku drinkach w dość luźnej atmosferze zacząłem dopytywać jak dokładnie wyglądała jej przeszłość. Na początku pani nie była chętna wchodzić w szczegóły i reagowała nerwowo na wszelkie pytania, ale to tylko sprawiało, że jeszcze bardziej napierałem. W każdym razie, nie wdając się w szczegóły, po burzliwej rozmowie wyjawiła, że miała 22 partnerów seksualnych. W tym oczywiście jakieś ONSy z imprez lub przelotne znajomości bez wchodzenia w związek, również z erasmusami. Przy czym zdaję sobie sprawę, że ta liczba prawdopodobnie została zaniżona. Ale i tak nie dowiem się całej prawdy więc nie ma sensu żebym dalej dopytywał.

Dla mnie osobiście to było paskudne przeżycie bo zostałem odarty ze złudzeń i słodkiego wyobrażenia na jej temat. Moja ukochana, wrażliwa, wymarzona dziewczyna, idealna matka dla moich dzieci właśnie została zdegradowana do rangi wycierucha. W czasach studenckich gardziłem pannami z którymi nie trzeba było chodzić żeby zaliczyć. A teraz rozważam taki egzemplarz na matkę moich dzieci, to jakaś farsa. No i teraz nie wiem co robić. Z jednej strony ciężko mieć do niej pretensje za to co robiła kiedy się nie znaliśmy. Była atrakcyjna, miała różne propozycje to z nich korzystała. Niektórych żałuje, ale co mi teraz z tego. Była młoda, ładna, głupia, naiwna. Przecież mnie nie krzywdziła ani nie oszukiwała w czasie trwania związku. Ale z drugiej strony mnie to obrzydza i wkurwia.

Kiedy ja przez lata edukowałem się, pracowałem, rozwijałem się żeby jak najlepiej zmonetyzować swój potencjał, to ona w tym czasie korzystała z życia i szalała na karuzeli. Ja nie miałem takich możliwości i to też jest coś co mnie boli. Nie to że byłem niewidzialny dla dziewczyn, ale absolutnie niczym się nie wyróżniałem. 185 cm wzrostu, przeciętna twarz, przeciętna budowa ciała, przeciętna osobowość, nie posiadałem niczego czym mógłbym zaimponować. Zresztą ja sam wolałem grać w kosza z kumplami, a potem iść na piwo i pośmiać się w swoim gronie niż uganiać się za dupami. Zazwyczaj wzbudzałem zainteresowanie tylko u tych dziewczyn, które mnie nie interesowały. Jak trzeba było się bardziej postarać o jakąś ładniejszą sztukę to odpuszczałem. Ja chadem nigdy nie byłem więc dostępu do dziewiątek i dziesiątego nie miałem, a ruchanie piątek mnie nie rajcowało. Zostało mi te pare subiektywnych ósemek czy siódemek, którym akurat się spodobałem. A że zawsze miałem duże wymagania wobec potencjalnych partnerek to skutkowało tym, że miałem ich w życiu tylko kilka, a przez wiele lat żyłem sam. Nie decydowałem się na ONSy bo to byłoby wbrew sobie, mimo, że miałem kilka, może kilkanaście okazji.

Teraz sobie myślę, że zostałem skrzywdzony przez system. Uwierzyłem w jedyną, prawdziwą miłość na którą czekałem i z tego powodu zawsze ostrożnie dobierałem partnerki. Może gdybym miał za sobą 50 zaliczonych dziewczyn to teraz miałbym wyjebane w jej przeszłość. Ale przez to że czekałem na tę jedyną, a w związki wchodziłem tylko wtedy gdy były ku temu solidne przesłanki to teraz oczekiwałbym tego samego od swojej kobiety.

Wiem, że duża liczba partnerów u kobiety to czerwona flaga i statystycznie związki dziewczyn z takim przebiegiem częściej się rozpadają. Ale też wiem, że statystycznie nasz związek wygląda lepiej niż w większości przypadków, a opieram to przekonanie na rozmowach ze znajomymi, historiami z internetu oraz moich własnych doświadczeniach. A przecież jest już dawno po okresie demonstracyjnym i mimo to wciąż jest między nami wręcz idealnie. Pewnie też dlatego, że pani nie jest głupia i zdaje sobie sprawę, że zbliża się do ściany, dlatego nie inicjuje żadnych sprzeczek.

W normalnych okolicznościach to chyba nie byłbym w stanie tego zaakceptować, ale ze względu na fakt, że jest mi naprawdę dobrze w tym związku to mam wątpliwości. Nie wydaje mi się, że z kimś innym mógłbym dogadywać się tak dobrze. Że z kimś innym mógłbym być tak dobrze dopasowany. Poza tym siedzę non stop w tej swojej norze wpatrzony w komputer, klepię kolejne linijki kodu i nawet nie mam do kogo ust otworzyć. Nie mam możliwości kogokolwiek poznać. Zanim się zeszliśmy to przez półtora roku mieszkałem i pracowałem sam. Próbowałem wszystkiego - speed dating, tindery, kursy tańca, siłownia, kursy językowe, clubbing, pubing, kółka zainteresowań na fb, wycieczki rowerowe, łyżwy, rolki, małolaty. To wszystko gówno. Jedyne co z tego miałem to kilka przelotnych, powierzchownych, płytkich znajomości. Nie chcę wracać do tamtego okresu, to była udręka. Nawet przeprowadziłem się do Barcelony na pięć miesięcy bo mam możliwość pracować zdalnie. Piękne miasto i wspaniali ludzie, ale co z tego skoro czułem się tam samotny. To już wolałem wrócić do Polski do swoich znajomych, no i tu ją poznałem. Mam ugotowane, posprzątane, chodzę zaspokojony i jeszcze świetnie się z nią dogaduję. Jest mi znacznie lepiej.

No i tutaj stoję przed Wami. Nie pytam co robić bo i tak decyzję podejmę sam i to ja poniosę jej konsekwencje. Ale bardzo chętnie wysłucham Waszych opinii i spostrzeżeń. Może ktoś był w podobnej sytuacji albo chciałby się czymś ze mną podzielić. Wszelkie wiadomości mile widziane. Z jednej strony mam dziewczynę, która swoje już przeżyła i szuka tego co ja – stabilizacji. Z drugiej strony nie potrafię zaakceptować jej przeszłości i może zacznę szukać sobie kogoś innego. Tylko jaką mam gwarancję, że potencjalna 24 latka z małym przebiegiem z którą się zwiążę za jakiś czas, nie stwierdzi po kilku latach że ona musi się jeszcze wyszaleć?

 

Z fartem mordeczki

  • Like 7
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panna po karuzeli, wyszalała się znalazła spokojnego i chce stabilizacji to raz, a drugie zawsze będzie kuła Cię w oczy jej liczba wcześniejszych partnerów, akceptujesz to w pełni albo się męczysz, a jak się męczysz to rozmyślasz i coraz bardziej ryjesz sobie głowę. Jeśli nie jesteś w stanie tego zaakceptować next

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, widzę, że niepotrzebnie rozwinąłem temat finansowy. Opisując go miałem na celu wyłącznie zwrócenie uwagi na dysproporcje w zarobkach oraz fakt, że otrzymałem od jej pomoc gdy tego najbardziej potrzebowałem. Faktycznie, te szczegóły są raczej zbędne dla kontekstu historii więc zedytuje i usunę ten fragment. Za każde rzeczowe odpowiedzi dziękuję.

 

edit: nie mogę edytować głównego postu więc niestety musi tak zostać

Edytowane przez The_missing_element
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Totalnie to rozumiem, wielokrotnie się zastanawiałem co by było gdyby - i wypisz wymaluj Twoja historia 

 

Powiem tak, ja sam zrobiłem w życiu jak byłem młody i głupi coś bardzo chujowego, coś, co na pewno by obrzydzilo partnerkę, gdyby podobnie jak Ty miała w sobie obraz rokującego partnera (bo ogólnie jestem całkiem spoko gościem, teraz) 

 

Czy gdyby ona dowiedziała się że zrobiłem coś paskudnego, miałaby prawo mnie zostawić? Gdyby mnie olała, miałbym prawo ja oceniać? Czy to, że kiedyś zrobiłem coś paskudnego ma znaczenie jeżeli wyciągnąłem wnioski i obiecałem sobie nigdy więcej tego nie robić? 

 

Najważniejsze jest moim zdaniem, żeby być szczerym sam ze sobą. Jeżeli jej udało się wejść na taki poziom samoświadomości, aby spojrzeć na siebie, swoje działania, poddać się refleksji, wyciągnąć wnioski, to zupełnie inaczej wygląda sprawa, niż jeżeli dziewczyna udaje że nic się nie stało lub umniejsza to co zrobiła, marginalizuje. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedz na jedno pytanie: czy jesteś w stanie zaakceptować jej przeszłość seksualna? Ale zaakceptować w takim sensie, żeby Cię to nie gniotło. Bo jeśli wstajesz rano, mówisz sobie: jest ok , ale z tyłu głowy masz myśl o liczbie gości którzy pukali Twoja kobietę to chyba nie ten kierunek. 

Tak jak napisał Brat wyżej, możesz żyć z Tą świadomością, udawać że jest ok, ale będziesz się męczyć, codziennie coraz bardziej, a tym bardziej jak nie masz nikomu się wygadać. A w pewnym momencie szambo złych emocji wyleje. Z niewiadomych skutkiem.

Ja mam podobnie jak Ty, nie potrafiłbym być z dziewczyną o tak bujnej przeszłości seksualnej. Miałbym z tyłu głowy że przy lepszej okazji pójdzie bokiem. Nie chce mówić co masz robić. Ale gdybym był Tobą, zakończyłbym to. Przerabiałem coś takiego. Jedyne co , to przybyło mi siwych włosów. Rozmowa z kobietą nic nie da, ponieważ powie Ci: to moja przeszłość, nie mogę jej zmienić. Sam spotykam się teraz z kimś, wobec kogo mam małe wątpliwości jeśli chodzi o przeszłość i myślę ze chyba czas zrobić escape 

Jeśli dźwigniesz to że do jej waginy wkładał jakiś Turek, Hiszpan czy inny Portugalczyk to spoko, ja bym odpuścił.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo akceptujesz taki stan rzeczy albo kończysz relacje inaczej będziesz się męczył. Uważam, że faceci powinni stosować strategię kobiet czyli kobieta beta- do związku, z w miarę czystą historią i mieć wymagania. Ja osobiście bym nie mógł być z kimś kto miał więcej niż 5 partnerów co uważam że i tak jest dużo.  Na przelotne znajomości owszem, nie interesuje mnie to ale na resztę życia. Chore. A co do zarobków to ja nigdy nie mowie ile zarabiam dziewczynon a zarabiam podobnie do ciebie. Mówię, że przeciętnie. Oczywiście, że patrzy na ciebie ze względu na hajs w jakimś procencie. Co by nie powiedzieć związek z tobą byłby bardzo bezpieczną lokatą. A co do strachu, że nikogo sobie nie znajdziesz. Czasem lepiej być samemu ale mieć spokojną głowę niż się męczyć. Jesteś młody masz w miarę kasę, zawsze możesz wyjechac czy to do Azji, czy Ameryki Południowej. Pozatym ja bym się zastanowił czy warto się pchać w dzieciowanie. Poucz się jakiegoś języka zrob trip w egzotyczne miejsce, wyjdź z nory i zobacz jak to wszystko wygląda z drugiej strony. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie, więcej rozwagi:

- przepłacone mieszkanie, realnie potrzebujesz zwykłą kawalerkę, jeżeli wpuścisz tam kobietę to będzie mogła Cię wyrzucić (ustawa z piątku, tylko kredyt i opłaty będą Twoje)

- nie baw się więcej w "giełdy" (stracisz wszystko a nawet więcej)

- zmniejsz czas roboty, jak ogarniesz powyższe
- jesteś idealnym kandydatem na jelenia (alimenty idą przed kredytami)

- gigantyczna czerwona flaga z pańcią

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, The_missing_element napisał:

w sobotę zrobiliśmy sobie wspólną kolacje we dwóje przy świecach. Po kilku drinkach w dość luźnej atmosferze zacząłem dopytywać jak dokładnie wyglądała jej przeszłość.

Czyli to temat bardzo dla Ciebie świeży - pożyj z nim kolejne tygodnie, a może i miesiące zanim podejmiesz decyzję co dalej (szczególnie jeśli planujesz dzieci).

Poobserwuj dziewczynę i siebie - zobaczysz jak sobie radzisz z wiedzą o ilości jej ex, bo na razie widać, że mocno Cię to uwiera (i nie dziwię się).

 

No i miej świadomość, że przy pierwszych schodach/konflikcie w przyszłości (a taki na pewno będzie, jak to w związku), pamięć wyrzuci Ci wszystkie negatywy na temat partnerki. Więc zastanów się, czy w dłuższej perspektywie dasz radę być ponad to, co o niej wiesz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Z takimi zarobkami bez problemu możesz sobie pozwolić na konsultacje z psychologiem lub innym specjalistą, zamiast zwracać się do ogółu. Tu najpewniej dostaniesz pewien gotowy zestaw, który już mogłeś wyczytać przy dowolnych innych okazjach: karuzela kutasów, betabankomat, mnożyć wszystko razy trzy, itd. itp. i wkoło Macieju. 

2. Post napisany na zasadzie "nie wiem co czuję, więc wy mi powiedzcie".

 

1 godzinę temu, The_missing_element napisał:

Z jednej strony mam dziewczynę, która swoje już przeżyła i szuka tego co ja – stabilizacji. Z drugiej strony nie potrafię zaakceptować jej przeszłości i może zacznę szukać sobie kogoś innego. Tylko jaką mam gwarancję, że potencjalna 24 latka z małym przebiegiem z którą się zwiążę za jakiś czas, nie stwierdzi po kilku latach że ona musi się jeszcze wyszaleć?

Przeszkadza ci przeszłość? To:

a) opuszczaj związek

albo

b) się dostosuj. 

Proste. 

 

Godzinę temu, The_missing_element napisał:

Nie pytam co robić bo i tak decyzję podejmę sam i to ja poniosę jej konsekwencje. Ale bardzo chętnie wysłucham Waszych opinii i spostrzeżeń.

Osobiście mam głęboko gdzieś ilu kolesi laska miała przede mną. Byleby mi było z nią dobrze.

"Nie wymydli się".

Wyznaję zasadę, żeby nie być pierwszym, co najwyżej można być ostatnim. Jeśli kobieta jest rzeczywiście usatysfakcjonowana w łóżku i szczytuje, to prawdopodobnie jesteś w topce kochanków, których miała. Czego chcieć więcej?

Frajdą jest mieć w łóżku kobietę doświadczoną, samoświadomą, chętną na coś więcej i odważną. 

  • Like 6
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, The_missing_element napisał:

Ale bardzo chętnie wysłucham Waszych opinii i spostrzeżeń.

Miałem parę takich związków, gdzie dowiedziałem się z czasem co wyprawiała "moja" dziewczyna. Z tym że wszystkie te związki miały jedną wspólną cechę - były chujowe, drenowały moją energię, były toksyczne na maksa. Oczywiście nie tylko z winy partnerki, ale też mojej. Czemu z mojej? Bo nie odszedłem kiedy powinienem, a wpędzałem się sam w spiralę zjebania coraz bardziej i bardziej, robiąc rzeczy na które teraz bym sobie nie pozwolił.

 

Dokładając do tego - ja sam nie potrafiłem sobie poradzić z tym że x kolesi ruchało "moją" kobietę, nawet w taki sposób w jaki ja nie dostaję, lub nawet nie chcę. Do tego dochodził podświadomy brak szacunku ze strony kobiety, który czułem - ale jak debil racjonalizowałem sobie że niby wszystko ok i muszę w tym tkwić.

 

Reasumując - jeśli masz dobry związek, kobieta Cie szanuje i wszystko działa jak powinno, musisz się zastanowić nad paroma rzeczami:

 

1. Czy to przejmowanie się przeszłością nie wynika z Twojej niskiej samooceny. Jest taka możliwość że sam masz nieprzepracowane rzeczy.

2. Czy racjonalizujesz zachowanie partnerki. Tutaj nie ma zmiłuj, nie można mówić że pada deszcz jak ktoś na Ciebie pluje.

3. Czy wszystko Tobie pasuje w partnerce, ale z posta widzę że tak

4. Czy nie stawiasz ją na piedestale i masz swoje życie.

 

Bo jeśli wszystko gra jak należy, to trzeba bacznie obserwować, być świadomym mężczyzną i odpowiednio sobie to życie z partnerką układać i patrzeć czy byli partnerzy są nie tylko w Twojej głowie, ale też w jej.

 

Natomiast jeśli mimo wszystko nie będziesz w stanie przejść tego że tyle osób ją wcześniej miało - może być ciężko to ukrywać i prędzej czy później to się rozpdanie.

 

Mam teraz partnerkę o 11 lat młodszą, która niby miała tylko jednego partnera wcześniej. Też jest super w związku, ma dobre wzorce, wszystko sie zgadza - więc pielęgnuje to, może będzie coś z tego więcej. Ale myślę że jej życie również mogłoby się tak potoczyć, że zaliczyła by niezłą kutasokaruzelę przy odpowiednich warunkach.

 

Nie żyjmy bajkami i oczekiwaniami. Obserwujmy, szanujmy się, a jak coś nie gra to dbajmy o siebie w mądry sposób.

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Taboo napisał:

Miałem parę takich związków, gdzie dowiedziałem się z czasem co wyprawiała "moja" dziewczyna. Z tym że wszystkie te związki miały jedną wspólną cechę - były chujowe, drenowały moją energię, były toksyczne na maksa. Oczywiście nie tylko z winy partnerki, ale też mojej. Czemu z mojej? Bo nie odszedłem kiedy powinienem, a wpędzałem się sam w spiralę zjebania coraz bardziej i bardziej, robiąc rzeczy na które teraz bym sobie nie pozwolił.

 

Dokładając do tego - ja sam nie potrafiłem sobie poradzić z tym że x kolesi ruchało "moją" kobietę, nawet w taki sposób w jaki ja nie dostaję, lub nawet nie chcę. Do tego dochodził podświadomy brak szacunku ze strony kobiety, który czułem - ale jak debil racjonalizowałem sobie że niby wszystko ok i muszę w tym tkwić.

 

Reasumując - jeśli masz dobry związek, kobieta Cie szanuje i wszystko działa jak powinno, musisz się zastanowić nad paroma rzeczami:

 

1. Czy to przejmowanie się przeszłością nie wynika z Twojej niskiej samooceny. Jest taka możliwość że sam masz nieprzepracowane rzeczy.

2. Czy racjonalizujesz zachowanie partnerki. Tutaj nie ma zmiłuj, nie można mówić że pada deszcz jak ktoś na Ciebie pluje.

3. Czy wszystko Tobie pasuje w partnerce, ale z posta widzę że tak

4. Czy nie stawiasz ją na piedestale i masz swoje życie.

 

Bo jeśli wszystko gra jak należy, to trzeba bacznie obserwować, być świadomym mężczyzną i odpowiednio sobie to życie z partnerką układać i patrzeć czy byli partnerzy są nie tylko w Twojej głowie, ale też w jej.

 

Natomiast jeśli mimo wszystko nie będziesz w stanie przejść tego że tyle osób ją wcześniej miało - może być ciężko to ukrywać i prędzej czy później to się rozpdanie.

 

Mam teraz partnerkę o 11 lat młodszą, która niby miała tylko jednego partnera wcześniej. Też jest super w związku, ma dobre wzorce, wszystko sie zgadza - więc pielęgnuje to, może będzie coś z tego więcej. Ale myślę że jej życie również mogłoby się tak potoczyć, że zaliczyła by niezłą kutasokaruzelę przy odpowiednich warunkach.

 

Nie żyjmy bajkami i oczekiwaniami. Obserwujmy, szanujmy się, a jak coś nie gra to dbajmy o siebie w mądry sposób.

 

 

Mi to wygląda, że laska się wyszalała a w okolicach 30tki znalazła sobie typowego dobrego chłopaka z zasobami. Jeżeli autor by wcześniej więcej ogarniał dupeczek to by dobrze wiedział, że cały ten rynek mayrymonialny to gra pozorów. Przed jednym laska jest matką polką dziewicą a przed innym, który wie jak to działa szczera i śmiejąca się z naiwności mężczyzn. Najczęściej po dobrym ruchaniu. Autor swoje najlepsze lata się uczyła aby zarabiać sporą kasę a przyszła matka jego dzieci latała po kutasach. No ale przynajmniej jest szczera. 

22 partnerów to bardzo dużo. Statystyki są nieubłaganie. Im więcej partnerów tym większą szansa na rozbicie rodziny. Skoro jest taka ładna i fajna dlaczego nie znalazła sobie wcześniej ogarniętego gościa z potencjałem tylko teraz przyszła na gotowe. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minutes ago, Casus Secundus said:

 

Osobiście mam głęboko gdzieś ilu kolesi laska miała przede mną. 

 

Doputy nie spotkasz kolegi, co powie "Ooo, ja też ją dymałem, nieźle z dupy do ust brała". 😁

 

Każden jeden jest twardziel. Do czasu. 

 

A ilość przypadków pt. "świat jest mały" jest zaskakująca, wystarczy że pani ma "bogatą" przeszłość klubową/studencką. 

  • Like 10
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, z prawego łoża napisał:

Uważam, że faceci powinni stosować strategię kobiet czyli kobieta beta- do związku, z w miarę czystą historią i mieć wymagania

 

Większość w miarę świadomych tak robi grzeczna do związku, a niegrzeczna do ruchania tyle że często zapominają że to gra pozorów i cicha myszka może się okazać diablicą, przy jednym będzie kłodą, a z drugim przerobi całą kamasutrę 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Taboo napisał:

 

1. Czy to przejmowanie się przeszłością nie wynika z Twojej niskiej samooceny. Jest taka możliwość że sam masz nieprzepracowane rzeczy.

Nie patrzyłbym tak na to, bo taka perspektywa znów stawia mężczyznę w roli "winnego". Chłop ogarnia swoje życie w pewien założony sposob, przyjął jakiś model życiowy i w to ma się wpisać również potencjalna partnerka. Pracując na pewien status wymaga od siebie, kosztuje to energię, zdrowie, czas, wyrzekanie się pewnych rzeczy (jak balangi za młodziaka czy etatowe ruchanie), zatem dlaczego ma nie wymagać również od swojej połowicy?

 

Kwestia jest tylko tego typu, że nasze wymagania a rzeczywistość w pewnych okolicznoscisch przyrody ciężko jest satysfakcjonująco skorelować. A w obecnych okolicznościach przyrody ładne, zdrowe kobiety w dużej mierze mają duże przebiegi i ekscesy, które wywołać by mogły uśmieszek na ustach legendarnego Rocco. Obecna "rewolucja seksualna" zbiera żniwo... Wiek inicjacji seksualnej się obniża, pornokracja wyciąga z ludzi żądze, których kiedyś by się wstydzili, to kształtuje nowe normy seksualności i moralności, z którymi niektórzy wychowani w "starych czasach" nie mogą sobie poradzić. Czy pogodzić się z faktami i zaakceptować rzeczywistość czy pozostać wiernym swoim zasadom?

 

 

Edytowane przez Redbad
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby się kierować teorią redpilla i w sumie rzeczywistością to szczyt męskiej atrakcyjności to między 30-40 lat przypada, kobiet w wieku 20 lat i w tym wiadomym przedziale. Ty bierzesz już panienkę, która jest dawno po szczycie atrakcyjności, dotarła do ściany, a ty jesteś w najlepszym momencie swojego życia prawdopodobnie z zarobkami plasującymi cię pewnie w 5% społeczeństwa.

 

Panienka gra pod ciebie. To żadna nowość. Kameleon. Jesteś lub zostałeś urobiony. Mój kuzyn lowelas największy, jakiego znałem w życiu skończył z samotną matką, bo tak go urobiła. Zobaczyłem go kiedyś z nią to nie mogłem uwierzyć. Jakby palcem go w hipnozie prowadziła. Ty masz może chwilę otrzeźwienia.

 

U mnie i po tym, co widziałem na własne oczy po słowie erasmus już bym odstawił na boczny tor i tylko ruchał w grubej gumie. Lepiej się zbadaj.

 

Ty już wiesz, co zrobisz, ale to tylko pokazuje, jak skrzywiony jest cały rynek matrymonialny. Nie możesz liczyć nawet na przebieg poniżej 10, nie ma na to żadnych szans. I 22 to śmiech na sali. Nie ma takiej opcji. Chyba, że 22, ale ons nie wlicza, co jest wielce prawdopodobne. Nie ma kurwa opcji, że to prawda xD Nie chcesz samotności, masz złe wrażenia z poznawania kobiet, wziąłeś, co się nawinęło i zostałeś urobiony lub sam się urobiłeś na to wygląda, idealizacja na podstawie własnych negatywnych doświadczeń. Dostałeś ziarenko od losu i się trzymasz za wszelką cenę, bo nie widzisz alternatyw, jesteś wygodny i tak dalej. No to będziesz tak miał.

Edytowane przez mac
  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, The_missing_element napisał:

Na początku pani nie była chętna wchodzić w szczegóły i reagowała nerwowo na wszelkie pytania, ale to tylko sprawiało, że jeszcze bardziej napierałem. W każdym razie, nie wdając się w szczegóły, po burzliwej rozmowie wyjawiła, że miała 22 partnerów seksualnych.

Baba prawie nigdy nie poda swojego prawdziwego przebiegu zwykłemu facetowi, a tym bardziej facetowi którego upatrzyła sobie na bankomat, bo przecież nic dzięki temu nie zyska, a tylko może stracić.

Ty @The_missing_element w tej relacji jesteś właśnie w tej roli - bankomatu.

Liczba partnerów Twojej kobiety jest na pewno większa i to nie o jednego lub dwóch, trust me. 22 chłopów to warszawskie tinderówy/imprezowiczki zaliczają w max 6 mscy.

 

Jak uzyskać informację o prawdziwym przebiegu swojej niuni ? Jest to sztuka trudna i wymagająca ale da się. Po pierwsze obserwacja, dedukcja i lekka inwestygacja. Po drugie trzeba to dobrze rozegrać tj kobietea musi mieć wasz obraz jako osoby seksualnie doświadczonej, otwartej i przede wszystkim nie oceniającej. Nigdy nie można naciskać. Baba musi myśleć że dzięki temu że powie prawdę zyska w waszych oczach a nie straci.

 

Ale załóżmy że to co powiedziała kobieta @The_missing_element jest prawdą. 22 to i tak dużo jak na kobietę z którą chce się budować wspólne życie. Z moich obserwacji kobiety od każdego następnego kochasia biorą najlepsze cechy i później w głowie tworzą sobie obraz idealnego faceta który jest zlepkiem tych wszystkich najlepszych cech jej poprzednich partnerów. Po za tym wielokrotnie widziałem badania że im większy przebieg u kobiety tym trudniej jest jej zbudować normalny związek. Następna rzecz to ja bym nie zniósł myśli że potencjalną matkę moich dzieci dymał jakiś mokebe, abdul albo inny pajet. Fujka...

 

 

 

Edytowane przez Sankti Magistri
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jakiś czas temu sam jako jeden z pierwszych bym napisał zostaw tą pannę. Teraz widzę, że więcej korzyści przynosi mindset wybaczający i postawa spokoju. Ty chcesz dzieci, rodzinę a poza tym jest ci z nią dobrze i jest w twoim typie urody. Domyślam się, że już wybrałeś co zrobisz, a raczej twoje instynkty zrobiły to za ciebie. Teoretyzować można, więc tylko w ramach luźnej dyskusji. Pomyśl, że dopóki nie wiedziałeś o tej informacji byłeś spokojniejszy i nie było dymów. Do tego laska przyznała się przed tobą, że była w młodości puszczalska. Jest, więc jakieś zaufanie i chęć bycia szczerym, postawa uczciwości. Życie niestety nie jest idealne, a biorąc laskę w tym wieku i po ścianie jest ogromne prawdopodobieństwo na taki przebieg. W pewnym sensie tak wygląda życie, że beciak ma stały związek, ale musi zapłacić za to pewną cenę. Jednak jeśli mimo wszystko będziesz czuł się szczęśliwy i spełniony nie musi to oznaczać porażki. Jest możliwe, że osiągnąłeś swój top hipergamiczny i nie będziesz miał już kolej równie atrakcyjnej panny. Jeśli się obrazisz tak po prostu za przebieg istnieje zagrożenie, że zostaniesz sam lub z jeszcze gorszą babą. Jako kompromis możesz dać sobie widełki czasowe kiedy dzieci i ewentualny ślub. W tym czasie po cichu szukać na boku, aby pokazać swojej hipergamii, że wybrałeś optymalnie. Jeśli się trafi inna lepsza to no cóż takie jest życie, a panna może iść w odstawkę. Testuj i jeszcze raz testuj, a nóż się okaże, że obecna panna ma przepracowany wzorzec bycia alpha widow. Przede wszystkim patrz jak cię traktuje, bo to ma największe znaczenie. Na pocieszenie, Chady i ruchacze przeważnie kończą ze słabymi pannami, które nimi pomiatają na starość.

 

Edytowane przez Ksanti
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dobie internetu i SM szansa na posiadanie atrakcyjnej partnerki po 30tce z jednocyfrowym przebiegiem jest bardzo niska.

 

Sam widzę sporo podobieństw w tej historii do mojej ex, która też była moim fizycznym ideałem, była o rok młodsza ode mnie i miała bujną przeszłość seksualną w Polsce i za granicą.

Nie wchodząc w szczegóły historia zakończyła się tak, że pomimo świetnego dopasowania i górnolotnych deklaracji laska walnęła mnie po rogach po 1,5 roku znajomości - pewnie nie mogła już wytrzymać dłużej z jednym partnerem, bo tak jak Ci koledzy wyżej napisali laska mając duży przebieg nie jest w stanie stworzyć trwałej więzi z jednym partnerem i to się u mnie sprawdziło.

 

Nie musi tak być w Twoim przypadku, ale jesteś z związku podwyższonego ryzyka.

 

Na plus dla Twojej laski jest to, że nie poszła w tango gdy miałeś gorszy finansowo okres, bo ja dostałem nóż w plecy dokładnie w momencie, gdy w interesach mi się skomplikowały sprawy.

Edytowane przez VanBoxmeer
  • Like 9
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.