Skocz do zawartości

Wszystko mnie wkurwia


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

Warto starac sie usuwac z zycia rzeczy ktore drenuja, ktore powoduja, ze wchodzisz w negatywny stan.

Przyklad z jedzeniem. Z ekonomicznego, zdrowotnego i pewnie wielu innych powodow, robienie tego jest bez sensu. Wszystkie argumenty za tym przemawiaja, wiec nie robienie tego powinno budowac twoja pewnosc siebie, a nie sprawiac, ze czujesz sie gorzej. Kwestia spojrzenia na to z odpowiedniej strony. Pewne rzeczy warto wpuscic jednym uchem wypuscic drugim, zajac sie swoim dobrem, choc nie kosztem innych ludzi. Zdrowy egoizm, ale nie toksyczny. Zmiany sa nieuniknione, przegrywa ten, ktory nie zmienia niczego. Poprawiajac nawet male rzeczy pchasz wozek naprzod. Jedna rzecz, druga, trzecia. Nagle okazuje sie, ze twoja pewnosc siebie wzrasta, a pewne rzeczy kiedy wczesniej stanowily zrodlo negatywnego samopoczucia zaczynaja powodowac, ze czujesz sie lepiej.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie są problemy.

 

Jesteś słaby psychicznie.

 

Możesz się wzmocnić psychicznie.

 

Miałeś kiedyś sytuację, że paru gości chciało cię realnie zaciukać?

 

Albo twoją rodzinę?

 

Musiałeś walczyć, byłeś na krawędzi śmierci, nie miałeś gdzie spać, co zjeść, spędzałeś noc bez latarki w pełnym niebezpieczeństw lesie?

 

Zabijałeś, bądź próbowano cię zabić?

 

Wyluzuj trochę i nie bądź taki narcystyczny, weź się w garść!!

 

Wyjedź za granicę, jako fiziol będziesz za granicą miał pieniążki żeby przynajmniej się zdrowotnie poskładać.

 

Wszyscy zasługują na swój los.

 

Teraz jakiś noworodek kona na raka w męczarniach.

 

Zasługuje na swój los.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Pietryło said:

Może uznacie, że zwariowałem, ale lubię pogodę w Polsce.

Też myślę że pory roku pozwalają docenić i zimno i upał. Zimą miło wspominać pływanie w jeziorze, plażę w upał zatęsknić za śnieżycą jak dzisiaj. Hartuje też charakter co widać po np. kulturze pracy południowców. 

3 hours ago, adann96 said:

Swego czasu w Łodzi w ciągu dwóch tygodni miałem jeden wypadek i jeszcze dwie inne okazje na wypadek.

Ostatnio byłem, pierwszy lat od lat chyba auto mnie na zielonym na przejściu prawie przejechało. Bardziej dżungla niż miejska tam. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorszy okres - styczeń, luty, marzec. Ciemno, smętno, zimno, mokro. Jeżeli jeszcze dochodzą problemy zdrowotne, to już całkiem kicha. 

 

Ale nie smutaj. Rób teraz to, co sprawi ci przyjemność. Poczytaj, pograj w gry. Nie zaniedbuj się fizycznie na tyle, na ile możesz (tj. nie roztyj się, dbaj o higienę). Wypij piwko, obejrzyj film z kimś, na kim ci zależy. Niech ktoś ci sernik upiecze, albo kup jakiś w dobrej cukierni.

 

Tak się trzeba ratować. Wkrótce będzie lepiej. :)

52 minuty temu, RENGERS napisał:

Miałeś kiedyś sytuację, że paru gości chciało cię realnie zaciukać?

Miałem kilka takich sytuacji. Ale mimo to uważam, że zawalony nos i dolegliwości fizyczne to poważny problem, bo utrudniają, a czasem nawet uniemożliwiają czerpanie satysfakcji z codziennego życia.

Przeszłość barowych bójek mam za sobą, a teraz człowiek musi się zmagać z innymi problemami - najważniejsze, aby wiedzieć, że każdemu można stawić czoło.

 

Okres barowy to był czas, gdy czułem że żyję, mimo że nie miałem kasy, pracowałem non stop (za barem właśnie), wykształcenia też niet. Ale mimo to człowiek był śmiały, potrafił się postawić typowi z kosą, a potem wracał cały obolały do domu, aby strzelić browar i jebnąć się na wyro. No i ruchał, kochał, nienawidził, robił młodzieńcze głupstwa i szlajał się po innych knajpach, szukając guza. Fajnie było.

Trochę tęsknię do tamtych czasów, ale obecnie bym już chyba tak nie potrafił, za stary i za wygodny się zrobiłem - zbyt wiele jestem w stanie oddać za tzw. święty spokój.

Edytowane przez zychu
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, zychu said:

styczeń, luty, marzec. Ciemno

Zawsze patrzę ile dnia przybywa. Od 21 grudnia już z górki - dzień się wydłuża. Druga połowa lutego można już w domu zacząć wysiewać sadzonki. Marzec już coś do szklarni wstawić. Jak nie masz ogrodu hoduj na parapecie, balkonie. Dobrze widzieć jak rusza życie. W tym roku widziałem w grudniu już puszczające liście krzaki, pszczołę na oblocie dzięki anomalii z +10C i miło było pomyśleć że jeszcze trochę i wiosna.  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jako pieszy wszedłem na pasy "BEZPIECZEŃSTWA" z siatką ze zakupami i cóż...

 

Zrobiłem kilka kroków na jezdnię i prawie mnie przejechał gościu. Jedna ręka na kierownicy, drugą trzymał komórkę i coś się śmiał i rozmawiał z kimś a z przodu dzieciak - na oko 10 lat plus minus.

Oprócz tego, że by mnie jebnął to nawet powieka mu nie mrugnęła i myślę, że do tej pory nie wie, że ktoś był już na pasach, kiedy on z całym impetem sobie jechał. Nie wymuszałem pierwszeństwa ani nic z tego, po prostu byłem już na pasach z dobre 3 kroki a on się nie zatrzymywał tylko jechał.

Co ciekawe, po tym jak koleś by mnie prawie uderzył na pasach to zrobiłem kilka kroków w tył zaś dalej jechała kobieta, blondynka i zupełnie zignorowała, że byłem na tych pasach i wcisnęła ostro hamulce, wpadła w poślizg i prawie by mnie też jebneła (ona akurat zahamowała chociaż ale wpadła w poślizg).

Wszystko na jednych pasach w tym samym dniu tylko chwila po chwili. Najlepsze, że babka chyba czyta BS, ponieważ ciężko o większy stoicyzm - ona nawet na mnie nie spojrzała, po prostu zahamowała, udało się jej utrzymać samochód na drodze i pojechała dalej. Nawet na mnie nie lukneła :D Warto dodać, że droga jest super przejrzysta, więc to że nasrali na mnie na przechodnia jeszcze w taką pogodę, gdzie jest ślisko i trzeba uważać 3x mocniej a nie zapierdalać extra dobija dodatkowo.

Podejrzewam, że to iż zostałem "kierownikiem" dla szczerego i jakże uprzejmego "pana od kierowników", który jasno i wyraźnie powiedział. "Nie będę kłamał, potrzebuję na flachę i brakuje mi 1,40zł, czy poratujesz mnie?". Dałem mu złotówkę - 40  groszy nie miałem w drobnych. Odpowiedziałem do niego by się pomodlił po krótkiej rozmowie za mnie w nocy przed snem a gdy odchodził, krzyknął - "Oczywiście!".

"Zdaje się", że ta złotówka chyba mnie uratowała dzisiaj, że tak to ujmę szyderczo i prześmiewczo. Może modlitwa dotarła tam gdzie trzeba, bo trudno o tyle szczęścia na jednych pasach.

 

Ostatnio z tydzień temu, koleś też wymusił na mnie pierwszeństwo w sensie na pieszym i mnie zignorował zupełnie wyjeżdżając od fryzjera. Kit że mnie prawie przejechał, panicz w SUVie. Tak jak kiedyś mnie wkurwiali ludzie w mercedesach i BMW "Panowie życia i śmierci" tak teraz widzę, że ta sama klasa wkurwiających ludzi wozi się Suvami. Koniec końców muszą poczuć się więksi niż są w rzeczywistości i nic o tym silniej nie mówi jak Suv w kredycie.

 

W zasadzie dobrze, że ten temat powstał, dziękuję Ci bardzo @bassfreak

Uświadomił mi niechcący poniekąd, że ignorowanie którego doświadczałem i, które zaimplementowałem sam w siebie było mi notorycznie rzucane przed ryj ale ja nadal tego nie pojmowałem. Niestety tak to jest jak się jest ułomnym człowiekiem z niskim IQ. Trzeba prawie dwa razy pod rząd minąć się "z powołaniem" zostania kaleką w ciągu 9 sekund oraz tematu o wkurwieniu na głównej, żeby uświadomić sobie, że koniec końców to jestem wkurzony ale na siebie o własne ignorowanie.

Co za tym idzie - czy powinienem się denerwować na to jak ludzie mnie traktują, skoro ja sam siebie traktuję w sposób identyczny? Czyli ignorując? 

Te pytanie retoryczne myślę, że zostawię już dla siebie.

 

Miłego weekendu.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MNIE TEŻ JUŻ WSZYSTKO WKURWIA!!!

 

Jestem silny, zdrowy. Siedzę sobie w ciepełku patrząc jak za oknem napiernicza śnieg i dziękując że już nie muszę jeździć ciężarówką na zewnątrz bo stwierdziłem że nie warto pracować dla społeczeństwa które finalnie i tak ma w dupie że żyjesz. Niech zdychają nic mnie nie obchodzą. Robię mega wkurwiający kurs kodilli na który wydałem jebnych 9k PLN. Siedzę i kuje, a jak to wkurwia to nie potrafię opisać, i choć umiem już coraz więcej niezmiennie wszystko wkurwia. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jest czas łowienia ryb i czas suszenia sieci" tak gadajo w Chinach u nas jest jeszcze czas rzygania wkurwem.

Cykliczność natury i nieuchronność przemijania wszystkiego.

 

Emocje jak emocje ani dobre ani złe, po prostu są i tyle.

Edytowane przez icman
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, bassfreak napisał:

Za oknem gówno ciągle kurwa ciemno albo pada albo wieje ZERO słońca przez jakiś dłuższy czas czy czystego nieba

 

Tak, to jest faktycznie dołujące. Mam wrażenie, że Polska to kraj z najbardziej chujową pogodą. Masz jednak szczęście, że mieszkasz w Trójmieście. Możesz się wyrwać gdzieś w ładne miejsce. Ja mieszkam w Warszawie, to chyba najbrzydsza europejska stolica ( nie byłem tylko w Tiranie i Mińsku) a wokół same nudne zasyfione mazowieckie wiochy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Kleofas napisał:

Tak, to jest faktycznie dołujące. Mam wrażenie, że Polska to kraj z najbardziej chujową pogodą. Masz jednak szczęście, że mieszkasz w Trójmieście. Możesz się wyrwać gdzieś w ładne miejsce. Ja mieszkam w Warszawie, to chyba najbrzydsza europejska stolica ( nie byłem tylko w Tiranie i Mińsku) a wokół same nudne zasyfione mazowieckie wiochy. 

 

To nie takie złe to twoje życie, skoro tyle zwiedziłeś (a tak narzekałeś w innym wątku)! (To nie miało byc złośliwe). I tak, prawdę mówisz z Trójmiastem: często tam jeżdżę w jesienne i zimowe miesiące na weekendy. Uwielbiam ten niepowtarzalny klimat starówki w Gdańsku (Warszawa może się schować), molo w Sopocie, świetna infrastruktura rowerowa: można naprawdę świetną ścieżką przejechać z Gdyni do Gdańska, bardzo też lubię jedną kawiarnię w Gdańsku Oliwie, nie pamiętam nazwy w tej chwili, ale naprawdę świetne miejsce.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, daleki jestem od narzekań, staram się skupiać na rozwiązaniach itd ale... Byłem w Polsce między wyjazdami półtorej miesiąca, i już miałem zjazd psychiczny. Serio. Wróciłem na tydzień na święta do gniazda rodzinnego, fajnie wiadomo ale poza tym w Polsce straszna rozjebunda, utwierdziłem się w przekonaniu, że podjąłem najlepszą decyzję o wyjeździe.

 

A kasa? Oczywiście każda skrajność jest zła, ale byłem biedny przez dwadzieścia parę lat i wiem że biedak nie wie co to życie. Zdrowie i pieniądze są bardzo ważne, powalają wszystko pierdolnąć i zmienić miejsce zamieszkania, zacząć od nowa. Ja piszę karty swojego życia na nowo na obczyźnie i nie zamierzam wracać na tereny okupowane - choć chciałbym. 

 

Co radzić? Emigracja, praca, język, a raczej w kolejności od tyłu. 

 

Dasz radę, warto także zmienić nastawienie na odwróconego paranoika - zamiast myśleć co się zjebie, myśleć pozytywnie.

 

Wyznacz sobie plany, spisz na papierze z datą realizacji i ogień, powodzenia. 

 

Wypisz sobie plusy i minusy takiego życia jak masz, i takiego jakie chciałbyś mieć. Podejmiesz decyzję. Nawet jeśli wyjedziesz i źle trafisz (po co tak myśleć?!), nabierzesz doświadczenia i zrobisz to zgodnie ze swoim sumieniem, że wziąłeś życie w swoje ręce.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bassfreak rozumiem Cię, mam czasami podobne odczucia.

 

Polska nie jest lekkim krajem do życia, pogoda słaba, mieszkańcy z chujowym mentalem, zarobki w większości słabe… Coś siedzi w tym kraju, czego nie potrafię nazwać i nie jest to pozytywne… ale nie mieszkamy też w najgorszym państwie tego globu. Wyobraź sobie jakbyś miał mieszkać gdzieś na północy Rosji, albo urodziłbyś się w Jemenie. Zupełnie inna perspektywa.
 

Uciekaj z tego kraju, jest na prawdę wiele przyjemniejszych miejsc do życia.

 

 

Edytowane przez Jan III Wspaniały
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

za-goraco-za-mokro-za-zimno-za-umiarkowa

 

Chyba wiem, co czujesz.

 

A trochę bardziej serio: nie próbowałeś czasem wyrzygać tych myśli od razu na papier (zamiast tylko tutaj)? Ja czasem próbuję i skutek taki sobie ale ważna jest systematyka, której mi niestety brak. To samo dotyczy zresztą celów, planów na przyszłość.

 

Sugestia @spacemarine co do tych nadnerczy też do rozważenia: pijesz dużo kawy? Energetyki? Zarwane nocki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, bassfreak napisał:

To już jest jakieś apogeum

 

Za oknem gówno ciągle kurwa ciemno albo pada albo wieje ZERO słońca przez jakiś dłuższy czas czy czystego nieba

Wszystko coraz droższe a kasy ciągle tyle samo, zapierdalasz jak zjeb a chuja z tego masz i tak ciągle długi

Na siłownie nie mogę chodzić przez pierdoloną przepuklinę na którą nie wiem kiedy będzie termin, wszystko mnie boli na nic nie mam siły przez to że nie ćwiczę w dodatku wyglądam jak wywłoka, jeszcze kurwa po operacji będę ze 3 tygodnie bez pracy a ofc chorobowego L4 BRAK

Nos ciągle zajebany bo krzywa przegroda i przerost małżowin nosowych do tego coś z zatokami czasem, spać kurwa nie mogę ciągle zmęczony wkurwiony jakieś do tego pstrykanie w uszach czy przytkane uszy.

Jebanych zębów też nie mogą zrobić jak człowiek bo to kosztuje

 

JA PIERDOLE KURWA CO TO JEST DO CHUJA,

JAK KTOŚ MI JESZCZE RAZ POWIE ŻE PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJA TO MU JEBNE

JAK CZŁOWIEK MA BYĆ NORMALNY JAK ŻYJE W CZYMŚ TAKIM?

 

No  jak bym  baby słuchał.   

Do "wszystkich pogodowców"                    

Zima jest zajebista, jest super jak mróz nawala pakujesz  się jedziesz na narty ! zawsze jest gdzieś śnieg.  K......e  jak przemrozi to sama pcha się w twoje  ramiona (tym to zawsze zimno)  

Wiosna jest super hormony nawalają chce się świat budować , kobiety się rozpłaszczają ....itd nic  tylko żyć i cieszyć się.

Lato jeszcze lepsze można furą pośmigać szybciej niż normalnie, a już od maja można dać strzała na żagle. 

Jesień lubię bardzo .... nie ma nic lepszego jak walący po szybie deszcz  jak ciemność o 16:00 za oknem  a tu jeszcze pełno energii do 24:00; można spokojnie oddać się domowemu hobby , przeczytać książkę ogarnąć jakiś kurs , posłuchać muzy ...pojechać z K.. ..... do kina. Rano wstajesz czasami świat śniegiem zasypany pijesz cappuccino z rana i nie możesz się doczekać kiedy wyjedziesz autem z garażu na zasypane drogi aby dojechać do pracy (wiesz że będzie super po drodze i większość mięczaków zostanie w domu lub pójdą na busa) .

Co do reszty ; To twoje obecne życie to efekt twoich poprzednich decyzji . Jeżeli nadal będziesz w nich tkwił to za 10 lat będziesz nadal w tym samym miejscu.

 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu przy każdej interwencji chirurgicznej może coś nie pójść i efektem końcowym będzie pogorszenie stanu pooczątkowego. Niby dlaczego każdy lekarz przed zabiegiem daje ci do podpisania umowę, w której zgadzasz się na podjęcie ryzyka? Dlatego ja uważam, że takie rzeczy tylko wtedy, kiedy jest to niezbędne. M.in. dlatego nie dałem sobie wyrważ 8-ek, choć każdy dentysta, u którego byłem przez ostatnie 30 lat mi o tym pierdoli. Trzeba mieć własny rozum i dokonywać przemyślanych wyborów. No ale przepuklinę to bym usunął...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.