Skocz do zawartości

Psychoza zapierdolu postępuje (pół żartem, pół serio)


mac

Rekomendowane odpowiedzi

Ok, tak, można zapierdalać, ale krótko i to nie jest stan szczęścia, ale dzień świstaka do kwadratu i mało tego własną siłą woli wymuszasz patologię organizmu. Przerobiłem, wiem dokładnie, co to znaczy. I nie jest to dobre na dłuższą metę, bo jest taki moment, w którym popełniasz bardzo dużo błędów i nawet tego nie widzisz i orientujesz się po fakcie, czyli de facto tracisz kilka godzin później na poprawianie lub i tak musisz skończyć. Jest pewien limit wydajnej pracy, którą warto wykonywać i granica, po której trzeba takiego człowieka zwyczajnie ze stanowiska usunąć, niech sobie idzie spać, przykład lekarze umierający na dyżurach, którzy i tak chuja tam diagnozują po 40 godzinie na nogach. Każdy jest robotem niezawodnym przez 36 godzin? Nie ma takiego gościa na całym świecie bez mocnego koko. Promocja tego obłędu to zupełnie inna sprawa w porównaniu do jednostkowej decyzji człowieka.

 

Zdarzały się przypadki, w których typy grały kilka dni z rzędu i na zawał schodzili przed kompem, więc nawet pasja zabija przedawkowana. Dla mnie to obłęd coś takiego promować i zachęcać, a wręcz wznosić modły do takiego stylu życia, tylko tyle. Popracujesz tak jakiś czas, przyśpieszysz wypalenie, ból świata się pojawi i jesteś na granicy sznura momentalnie. No, ale tak, życie wymaga ofiary, cele wymagają ofiary, ale należy zdawać sobie sprawę ze zwyczajnych ludzkich ograniczeń, bo one uwaga istnieją.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Piter_1982 napisał:

spał 2 godziny na dobę, 6x20 minutowe drzemki.

Kurde, zawsze się zastanawiałem jak im się udawało to niby osiągnąć. Dokładnie 20 minut!!

W jednej z książek o śnie czytałem tego typu niby porady o idealnym czasie drzemki. Czy też był artykuł na necie, że pijesz kawę i walisz w kimę na 20 minut.

Testując na sobie, najczęściej zasypiam dopiero po 30 minutach od położenia się (jeżeli chodzi o drzemkę po robocie). Czasem wiję się niewygodnie przez 50 minut w takim półśnie, albo wyrywa mnie nagle budzik, który był nastawiony na 59minut i jestem wkurwiony, zmęczony bardziej niż przed drzemką.

Optymalne spanie to minimum 90minut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, mac said:

Trafiłem ostatnio na materiał coacha, czy jakiegoś innego guru biznesowego, w którym tłumaczył, że on nie żyje w trybie 24 godzinnym, że to kłamstwo, że doba ma tylko 24 godziny, ale on, wielki szef świata ma dzień, który kończy dopiero po 36 godzinach zapierdolu, idzie spać na 5, czy ileś tam godzin i znowu wpada w 36 cykl i dla niego to wygląda teraz super fajnie, ile on rzeczy zrobił, ile osiąga i każdemu poleca.

 

Mentzen, i Gwiazdowski ostatnio tez popełnili tego typu kwestie. Jebał ich pies za to. Zaczynamy dosłownie wracać do zależności jak w XIX wieku gdzie panowie w cylindrach przechadzali się wśród swoich pracowników którzy umierali na maszynach zapieprzając dzień i noc. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Trevor jak możesz ludzi zatrudnić, którzy zrobią za gówno stawki to, co ty chcesz przez 16 godzin dziennie i wiesz, że żadnego życia poza tym, co ty zlecasz nie mają to stajesz się bogiem we własnym umyśle. Wcale to nie dziwi. Dziwi jedynie, że ktokolwiek tych popierdoleńców słucha i im jeszcze przyklaskuje. Memzen w moim odczuciu to taki Tomasz Lis, gdzie tam pod płaszczykiem elokwencji czai się nieograniczona pogarda do własnego wyborcy, w przypadku Lisa do widza. Nie są przygłupami, to fakt, ale nie wierzę nawet w jedno słowo. Podobnie do kwestii innych polityków pierdolących o kwiatkach, miodzie i malinach dla obłąkanych. To moja prywatna opinia.

  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, BRK275 napisał:

Kurde, zawsze się zastanawiałem jak im się udawało to niby osiągnąć. Dokładnie 20 minut!!

W jednej z książek o śnie czytałem tego typu niby porady o idealnym czasie drzemki. Czy też był artykuł na necie, że pijesz kawę i walisz w kimę na 20 minut.

Testując na sobie, najczęściej zasypiam dopiero po 30 minutach od położenia się (jeżeli chodzi o drzemkę po robocie). Czasem wiję się niewygodnie przez 50 minut w takim półśnie, albo wyrywa mnie nagle budzik, który był nastawiony na 59minut i jestem wkurwiony, zmęczony bardziej niż przed drzemką.

Optymalne spanie to minimum 90minut.

 

Sen polifazowy. Jeśli kładziesz się regularnie co 4 godziny, to od razu wchodzisz w fazę REM. Minus jest taki, że nie możesz opuścić ani jednej drzemki. Jedną odpuszczasz i na kilka dni jesteś zombi. Próbowałem, ale nawet tygodnia nie dałem rady, regularnie się kłaść, nie mówiąc o poprawnym funkcjonowaniu. 

 

Ja łykam melatoninę przed snem. Staram się spać 60h tygodniowo i nie mniej jak 6 jednego dnia. Dla mnie się sprawdza. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, DOHC napisał:

Np Hawkins, był w USA i dostał opiekę, syntezator mowy. 

Hawking. I był w UK. 

Syntezator dostał w prezencie. 

Potem go wkurwiało że ma kalifornijski akcent. 

 

W Polsce by też dostał syntezator z USA, i by się wkurwiał że gada polglishem bez zaimplementowanych ą, ę, ś, ź, ć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi stricte o zapierdol, tylko ile ci z tego zapierdolu zabierają i czy więcej zapierdalając jesteś w stanie się szybciej, o ile w ogóle wzbogacić. 

 

Jeżeli mówimy o "zwykłym" zapierdolu, który da np. 2 próg, to pamiętajmy że w najlepszym układzie zabierają "tylko" 41%. W najgorszym gdzieś ponad 60%.

 

A więc zapierdol z definicji się nie opłaca. Oplaca się natomiast kombinowanie i wszelaka "optymalizacja". 

 

Zasadniczo podatki są tak skonstruowane żeby utrudniać dorabianie się. 

 

Najem fajnie, 8.5%, ale jest limit. Dywidenda jebią 19% + 9% cit, razem 28%. Inne formy obecnie minimum 21%, 28% lub 41%. Zostają jakieś ryczałty, które mają pierdylion obwarowań, o ile w ogóle są, bo nie wiem. 

 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Piter_1982 napisał:

Twórca wordpressa przez rok był na "diecie snu" spał 2 godziny na dobę, 6x20 minutowe drzemki. Jednak zrezygnował bo rozwalało mu to całkowicie życie towarzyskie, ostatecznie porzucił "dietę" gdy znalazł dziewczynę, jednak do dziś twierdzi, że gdyby nie przycisnął to by nie osiągnął tego gdzie jest dzisiaj. Można się obrażać na zapierdol, ale jak chcesz osiągnąć sukces to nie ma innego wyjścia. Jeśli ty wychodzisz po 8h do domu, ktoś pracuje 9 godzin, a jego wyprzedzi znowu, ktoś kto pracuje 10. W konkurencyjnych branżach takich jak IT gdzie konkurujesz na globalnym rynku po prostu nie da się inaczej. I to z go powodu średni czas pracy programisty w "dolinie krzemowej" to 7 lat. Po prostu po tym okresie ludzie mają zwykle tyle kasy by robić coś zupełnie innego. 

Ciekawe.

Ja muszę być wyspany i zregenerowany, aby być wydajnym w pracy - owszem mogę się zmusić do spania przez tydzień po 2 h dziennie ale moje skupienie jest tak niskie, że zadania które normalnie wykonałbym w godzinę, robię po kilka godzin. I wpadam w błędne koło. Zdarzało się jednak spać kilka razy przez 4 dni z rzędu po 4.5 h w nocy + drzemka 10 min w środku dnia.

Ogólnie to wysiłek fizyczny - siłownia, przeprowadzki, noszenie toreb z zakupami - cokolwiek, u mnie mocno zwiększa zapotrzebowanie na sen. Jeśli bym przez kilka dni nie ćwiczył i fizycznie się nie męczył, to mogę spać i 6 godzin i jestem w pełni wypoczęty. Natomiast jeśli ciężko trenuję, to najlepiej przespać te 9 godzin, a w momentach gdy ćwiczyłem pod trójbój to spałem po 10.5 godzin w nocy + drzemka 1.5 godziny. Inaczej, po prostu, nie myślałem. 

Dlatego u mnie bardzo wazne jest umiejętne zarządzanie wysiłkiem fizycznym, bo pracuję umysłowo. W momentach gdzie muszę przycisnąć w pracy to odpuszczam trening na 3-4 dni, albo ćwiczę z mniejszą ilością serii i daleko od upadku mięśniowego - nie przez potrzebę oszczędności czasu, ale aby uniknąć zmęczenia i konieczności długiego spania.

No i staram się chodzić spać 22:00-23:00 - czuję różnicę,
Chyba że jest weekend tak jak dziś to zdarza się później (idę spać po wysłaniu tego posta).

 

Największą wydajność umysłową, oraz najmniejszą potrzebę snu, mam gdy mało ćwiczę (ogółem mało wysiłku fizycznego) oraz mało jem. Te ciągi 4-dniowe gdzie spałem po 4.5 godziny, wtedy jadłem dziennie po ok. 1500 kcal i w ogóle nie ćwiczyłem - i nie czułem się wtedy jakoś źle.
 

  

37 minut temu, maroon napisał:

Tu nie chodzi stricte o zapierdol, tylko ile ci z tego zapierdolu zabierają i czy więcej zapierdalając jesteś w stanie się szybciej, o ile w ogóle wzbogacić. 

 

Jeżeli mówimy o "zwykłym" zapierdolu, który da np. 2 próg, to pamiętajmy że w najlepszym układzie zabierają "tylko" 41%. W najgorszym gdzieś ponad 60%.

 

A więc zapierdol z definicji się nie opłaca. Oplaca się natomiast kombinowanie i wszelaka "optymalizacja". 

Zawsze wybierałem takie prace i środowiska, gdzie mój zarobek i dalsze losy były zależne od zaangażowania. Chwilę tylko byłem tam gdzie miałem wyrobić te 8 godzin, to w międzyczasie robiłem różne kursy (na kompie albo książka). Także dla mnie w większości ten zapierdol miał sens i dalej ma, szczególnie jeśli dane zadania są w tematach którymi się pasjonuję i czuję takie "flow" w pracy. Nie mógłbym pracować w wydaniu gdzie zarobek i osiągnięcia nie zależą od wkładu pracy.
Wydaje mi się, że promowanie kultury zapierdolu przez firmy jest nakierowane na wyciśnięcie z pracownika jak najwięcej, a pracownikowi najczęściej to zapierdalanie się mocno nie zwróci :) Pewnie nie jest to odkryciem.

Edytowane przez krzy_siek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem takich pracusiów na własne oczy i żaden nie wyglądał zdrowo.

 

Jak oni nie będę chcieli zwolnić, to zrobi to za nich ich organizm. Moi rodzice mają znajomych, których syn robił w deweloperce. Gość z tego gatunku ludzi, którzy 3/4 życia spędzają w pracy, a jakby się dało to w ogóle nie przestawali by pracować. Rok temu upadł na lotnisku i już się nie podniósł. Nie dożył 50.

 

Jak ktoś chce tak robić to jego wola. Mi nikt nie da gwarancji, że będę żył za 10 lat albo nawet, że dożyje przyszłego tygodnia, bo różnie może w życiu być, więc nie przekładam szczęścia na póżniej. Chce mieć dziś coś z życia, a nie w odległej przyszłości. Nie jestem jakimś bumelantem, który żyje na cudzy koszt, bo chce mieć poczucie, że robię coś pożytecznego, więc uczciwie pracuje i staram się uczyć nowych, przydatnych rzeczy. Ale ja pracuje, a nie zapierdalam, bo praca faktycznie uszlachetnia w przeciwieństwie do zapierdolu. Nie ma takiego człowieka, który po latach takiej orki nie będzie wrakiem na poziomie psychicznym i fizycznym.

 

Taki Mentzen może sobie budować firmę, ale nie widzi, że żeby coś zbudować musi zrujnować coś innego. Będą to jego i jego pracowników relacje z rodziną, czas na rozrywkę, czas dla siebie. To są wartości, które powinny koegzystować z pracą, a nie być przez nią rujnowane. Zdrowy rozwój jest ok, ale nie narzucie sobie i innym jakichś chorobliwych ambicji, które powodują, że życie dzieci śledzisz na zdjęciach, a wolny czas, który ci został poświęcasz na prysznic, kolacje i sus do łóżka, bo od jutra znów zapierdol od rana do wieczora.

 

Mentzen często gada o tzw. ukrytym koszcie różnych programów socjalnych. Szkoda tylko, że nie widzi ukrytego kosztu w promowanym przez siebie zapierdolu.

 

Edytowane przez Infernal Dopamine
  • Like 9
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem jak afro jax: 

 

U mnie w dalszej rodzine, kobieta jest menadżerem niższego szczebla, w jakieś firmie w Irlandii, rozdziela pracę ludziom na magazynie. Nic takiego, ale prestiż jest, w Polsce sytuacja przestawiona tak, że bez niej to cała firma padnie. 😎 firma dla której pracuje najważniejsza, nawet od wladnych dzieci. Do brzegu:

 

pewnego dnia w firmie, upada, zwija się, majaczy, piana z buzi, wyglada na padaczkę. Lekarze w Irlandii, stwierdzili ze jest tak przepracowana, że to nie padaczka tylko głowa jej siadła - psychika. Tyle w temacie, tego nie odkupisz na ebay. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, mac said:

@Trevor jak możesz ludzi zatrudnić, którzy zrobią za gówno stawki to, co ty chcesz przez 16 godzin dziennie i wiesz, że żadnego życia poza tym, co ty zlecasz nie mają to stajesz się bogiem we własnym umyśle. Wcale to nie dziwi. Dziwi jedynie, że ktokolwiek tych popierdoleńców słucha i im jeszcze przyklaskuje. Memzen w moim odczuciu to taki Tomasz Lis, gdzie tam pod płaszczykiem elokwencji czai się nieograniczona pogarda do własnego wyborcy, w przypadku Lisa do widza. Nie są przygłupami, to fakt, ale nie wierzę nawet w jedno słowo. Podobnie do kwestii innych polityków pierdolących o kwiatkach, miodzie i malinach dla obłąkanych. To moja prywatna opinia.

 

Zgadzam się. Zawsze podejrzewałem coś takiego, ale teraz coraz częściej to widzę. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jak @krzy_siek, w przypadku gdy pracuje lub trenuje ciężko fizycznie, żeby czuć się wypoczęty potrzebuje spać 9h dziennie. W przypadku gdy nie mecze się fizycznie w ciągu dnia wystarczy że śpię 6,5-7 godzin. Pamiętam, że jak pracowałem w naprawdę ciężkich warunkach fizycznych to spałem ok. 10,5 godziny na dobę. Gdybym wtedy tak nie robił to byłbym cały dzień jak zombie. Dodatkowo zauważyłem, że mój stan psychiczny się pogarsza przy za małej ilości snu a przy dużym deficycie pojawia się nawet uczucie odrealnienia.

 

Jestem zwolennikiem ciężkiej pracy i przykładania się do obowiązków ale nie do zarzynania się jak niewolnik po 11+h na godzinę. 

 

Zresztą zauważyłem proste zjawisko. Gdy pracuje mentalnie i daje z siebie 100% to w ten sposób na najwyższych obrotach jestem w stanie pracować 6-7 godzin. Później organizm mówi STOP i wydajność spada o ok. 50-80 procent. Muszę wtedy odpocząć kilka godzin lub najlepiej się przespać z 1,5h jeżeli chce robić coś aktywnego później zawodowo w ciągu dnia. 

Edytowane przez Jonash
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, mac napisał:

@Trevor jak możesz ludzi zatrudnić, którzy zrobią za gówno stawki to, co ty chcesz przez 16 godzin dziennie i wiesz, że żadnego życia poza tym, co ty zlecasz nie mają to stajesz się bogiem we własnym umyśle. Wcale to nie dziwi. Dziwi jedynie, że ktokolwiek tych popierdoleńców słucha i im jeszcze przyklaskuje. Memzen w moim odczuciu to taki Tomasz Lis, gdzie tam pod płaszczykiem elokwencji czai się nieograniczona pogarda do własnego wyborcy, w przypadku Lisa do widza. Nie są przygłupami, to fakt, ale nie wierzę nawet w jedno słowo. Podobnie do kwestii innych polityków pierdolących o kwiatkach, miodzie i malinach dla obłąkanych. To moja prywatna opinia.

 

Będą mięli do portfolio, porzestań

 

 

Idźcie na swoje, pierwsze lata biznesu to tylko zapdol

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, mac said:

świat przez takie elementy zmierza na dno i do prawdziwego piekła za życia. Pół żartem, pół serio.

 

Nasz cywilizacyjny zachodni cykl zmierza ku ścianie

 

Swoją drogą, da się pracować 18 godzin dziennie ale tylko umysłowo. Można spać cztery razy czy ilestam po 30 minut. Organizm się dostosuje. Psychicznie się zregeneruje, ale nie fizycznie. Jakoś się nazywa ten pattern snu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DOHC napisał:

Np Hawkins, był w USA i dostał opiekę, syntezator mowy. 

 

W Polsce co by dostał?

Tak, wiem, przyp...dalam się.

 

tldr;

HawkinG nie HawkinS, z Anglii a nie z USA i ... w 1983 roku pewnie by nie dostał ze względu na sytuację geopolityczną, w obecnych czasach (zważając na to, że problemy z mową pojawiły się u niego, gdy był już światowej sławy naukowcem) z pewnością dostał by (tak samo jak Hawking) od prywatnej firmy.

 

Zapewne piszesz o fizyku Hawking'u nie z USA a z Anglii i z tym 'dostaniem' to też tak trochę sprawa bardziej skomplikowana.

Stephen Hawking urodził się w UK w rodzinie inteligenckiej, w wieku 17 lat rozpoczął studia na uniwersytecie Oxford w Anglii. W wieku 21 lat (gdy był w trakcie robienia 'doktoratu') został zdiagnozowany z wolno postępującym stwardnieniem zanikowo-bocznym (który w przeciągu kolejnych dziesięciu lat doprowadził do paraliżu). Całkowita niemożliwość komunikacji wystąpiła u niego w 1985 roku, gdy był już światowej sławy fizykiem. Pierwszą wersję syntezatora otrzymał od (firmy, o której większość z was nawet nie słyszała) DEC - urządzenie DECtalk w 1983 roku, dzięki pracy Dennis'a Klatt'a, pracownika naukowego MIT, który od lat '60 pracował nad syntezą mowy (opracowując algorytm nazwany KlattTalk).

 

Tak więc, Hawking dostał urządzenie od prywatnej firmy dzięki temu, że był światowej sławy fizykiem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@oxy i reszta wiem, nie trzeba tego pisać 10x. Przy każdym poście jest opcja "zgłoś" i miejsce na adnotację.

 

Gdyby nasz naród w innych sprawach był tak drobiazgowy, bylibyśmy mocarstwem nr 1😉

 

Pomijając nieistotne szczegóły chodziło mi o to, że człowiek decyduje o swoim losie ale nie zawsze i nie do końca, a w różnych krajach są różne rady. I rady np Buffeta czy jak mu tam, będą dobre w USA ale nie koniecznie w stu procentach muszą się pokrywać z postkomunistycznymi krajami 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, mac napisał:

Ten świat przez takie elementy zmierza na dno i do prawdziwego piekła za życia.

Raczej wraca do XIX wzorców, ja na szczęście dawno odpowiedziałem sobie na pytanie czy żyję aby pracować czy też pracuję żeby żyć. Dawno też opuściłem bieżnię wyścigu szczurów i nie muszę mieć wypasionego wozu i jeździć na wakacje tam gdzie modne gwiazdy YT czy TT. Mam za to czas żeby tak jak teraz siąść sobie ze swoim niedawno urodzonym synkiem, wypić kawę, poczytać forum, posłuchać padającego deszczu a następnie sięgnąć po książkę i takiego właśnie spokoju życzę wszystkim współforumowiczom. Pozdrawiam.

13 godzin temu, mac napisał:

Memzen w moim odczuciu to taki Tomasz Lis, gdzie tam pod płaszczykiem elokwencji czai się nieograniczona pogarda do własnego wyborcy, w przypadku Lisa do widza. Nie są przygłupami, to fakt, ale nie wierzę nawet w jedno słowo.

Mam dokładnie tak samo.

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Jonash napisał:

Mam jak @krzy_siek, w przypadku gdy pracuje lub trenuje ciężko fizycznie, żeby czuć się wypoczęty potrzebuje spać 9h dziennie. W przypadku gdy nie mecze się fizycznie w ciągu dnia wystarczy że śpię 6,5-7 godzin. Pamiętam, że jak pracowałem w naprawdę ciężkich warunkach fizycznych to spałem ok. 10,5 godziny na dobę. Gdybym wtedy tak nie robił to byłbym cały dzień jak zombie. Dodatkowo zauważyłem, że mój stan psychiczny się pogarsza przy za małej ilości snu a przy dużym deficycie pojawia się nawet uczucie odrealnienia

Ten wpływ wysiłku fizycznego na potrzebę snu, to coś co się chyba nie przeskoczy. Są różne niby triki które mają zminimalizować dodatkowa potrzebę snu po wysiłku, jak zażywanie witaminy B i elektrolitów, antyoksydanty, leki przeciwzapalne (np. ibuprofen), joga i medytacja, z mocniejszych rzeczy to Semax albo Selank (nie próbowałem). Nic jakoś mocno tu nie pomaga.

Ja jestem już na takim etapie gdzie dla mnie to problem najczescuej tylko pod względem konieczności ograniczania treningu. Aby zachować masę i siłę małym kosztem energii stosuje różne triki - wybór ćwiczeń z dobrym stimulus to fatigue ratio, dobór krzywej siły tak by peak napięcia był przy rozciągnięciu, myoreps, ograniczenie liczby serii szczególnie na nogi bo to męczy 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, DOHC napisał:

i reszta wiem, nie trzeba tego pisać 10x. Przy każdym poście jest opcja "zgłoś" i miejsce na adnotację.

Sorry, mój post miał być tylko sprostowaniem a nie atakiem na treść ani na autora tej treści.

 

Godzinę temu, DOHC napisał:

Gdyby nasz naród w innych sprawach był tak drobiazgowy, bylibyśmy mocarstwem nr 1😉

Raczej nie bylibyśmy.

Z moich obserwacji wynika, że rozwój oraz uzyskanie dobrej pozycji danego kraju na arenie światowej w większości zależy od wolności do rozwijania oraz wymyślania nowych idei/sposobów rozwiązywania problematycznych kwestii - a nadmierna biurokracja oraz zbyt restrykcyjne prawa wręcz taki rozwój uniemożliwiają. Problemem jest jednak również mentalność ludzi na danym obszarze - niektóre narody niestety nie są w stanie funkcjonować w zbyt 'luźnych' prawnie sytuacjach (za dużo kombinowania i naginania zasad które prowadzi do ... utworzenia zamordyzmu prawnego).

 

Drobiazgowość nie ma tu nic do rzeczy.

 

Godzinę temu, DOHC napisał:

Pomijając nieistotne szczegóły chodziło mi o to, że człowiek decyduje o swoim losie ale nie zawsze i nie do końca, a w różnych krajach są różne rady. I rady np Buffeta czy jak mu tam, będą dobre w USA ale nie koniecznie w stu procentach muszą się pokrywać z postkomunistycznymi krajami 😉

Jest jednak jedna prawidłowość, która zawsze i wszędzie się sprawdza: biednemu zawsze wiatr w oczy i jednym z głównych czynników decydujących o życiu danego człowieka jest to, w jakiej rodzinie i w jakim kraju się urodził, jakich miał rodziców, czy wygrał na 'loterii genowej' oraz ... to czy 'los mu sprzyja'. 'Decydowanie o swoim losie' moim zdaniem to tylko iluzje sprzedawane przez szarlatanów pokroju Tonego Robbinsa (bądź w wersji dla ubogich przez Urlicha Tolle).

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, oxy napisał:

Sorry, mój post miał być tylko sprostowaniem a nie atakiem na treść ani na autora tej treści.

Wiem, ale wystarczy zgłosić literówkę do moderacji, nie ma sensu pisać kilka osób pod rząd o s/g na końcu, a tak poprawią i nie ma dyskusji.

Nie jestem znawcą ani fanem tego człowieka, nie znam żadnych szczegółów z jego życia, podałem tylko przykład iż kraj daje możliwości, jeden lepsze drugi gorsze i tyle.

 

35 minut temu, oxy napisał:

Drobiazgowość nie ma tu nic do rzeczy.

Nie koniecznie. Zauważyłem że Polacy by się pokłócili o 5zł, a w ważnych sprawach jesteśmy dupy wołowe. 

Sprzedawałem różne antyki i powiem jedno - im coś tańszego, tym gorsi debile, miliony zdjęć, pytań, targowanie z 10zł na 5zł...

W jednym wypadku gość mi przelał na słowo 1500zł abym mu spakował i wysłał rzecz, a inny chciał abym za 5zł mu coś zapakował, pojechał na pocztę, wystał się kolekcje itd. 

 

Pomijając nie istotne przykłady fakty są jakie są, pisałem o tym choćby tu:

 

46 minut temu, oxy napisał:

biednemu zawsze wiatr w oczy

I na odwrót, neurony lustrzane, prawo przyciągania itd. Sam byłem biedny i wiem że ciężko się z tego wyrwać. Dużo łatwiej zbankrutować i się podnieść niż wyrwać z biedy. 

47 minut temu, oxy napisał:

jednym z głównych czynników decydujących o życiu danego człowieka jest to, w jakiej rodzinie i w jakim kraju się urodził, jakich miał rodziców, czy wygrał na 'loterii genowej' oraz ... to czy 'los mu sprzyja'. 'Decydowanie o swoim losie' moim zdaniem to tylko iluzje sprzedawane przez szarlatanów

Tak, ale zawsze można się zmienić idąc za potrzebą i gruntownie zmienić swoje życie. Pisałem o tym wiele razy. Coś się nie spina? Finanse, życie w Polsce? Nauczyć się języka, zapłacić za kurs. Nie masz kasy? Są darmowe aplikacje. Nie masz czasu? To kurwa znajdź. Wypierdol tv i szajsbuki, czasu będzie aż nadto.

Kolejny krok, wyjedź i zarób jakieś pieniądze. Jak nie masz na wyjazd idź na miesiąc, dwa do januszeksu, zarób i wyjedź. Wrócisz z pieniędzmi i możesz coś działać w Polin albo na obczyźnie wg uznania.

 

Najlepiej to się zagrzebać w ziemi, tej ziemi i czekać na zejście bo nic się nie da. Kurwa bilet na samolot po Europie kosztuje przeciętnie 70-400zł, trochę oszczędności i jazda szukać lepszego życia a nie narzekać.

 

Trzeba zachować zdrowy balsans, nie wszysko się da, a na pewno nie od razu ale zawsze można coś poprawić. 

Ja mam zęby do prostowania, jakieś 20 tysięcy trzeba zainwestować i co? I nie płaczę że rodziców wina (fakt że tak jest), że źle, że nikt mi nie dał tylko mam te pieniądze i będę planował urlop żeby to ogarnąć. Nie płaczę że trzeba na to pracować dwa, trzy miesiące tylko idę i robię. 

 

Jednocześnie patrzę kto jakie rady daje, co osiągnął i czy sam, czy w był sponsorowany itd ale wiesz co? Zapytali ludzi sukcesu, na ile wg nich członek ma wpływ na swoje życie i mówili przeważnie między 7 a 8 w skali 1-10. Ja mówiłem 6, 6.5. Biedota mówi 2-3 zaś bufoni oderwani od rzeczywistości że 10, że na wszystko masz wpływ. 

 

A tu jak widać prawda jest po środku, ale zdecydowanie bardziej po stronie człowieka. 

 

Ostatni przykład - plandemia. Gdyby 38 ludzi się sprzeciwiło nielegalnym telewizyjnym naciskom (były kurewskie naciski - to prawda. Ale nikt nikomu nie przystawił broni - szczep się albo kula) to by świat dziś wyglądał inaczej, a tak mamy co mamy. Sam byłem na protestach antycov w Warszawie, zrobiłem tylko tyle i aż tyle. A teraz narzekacie że to, że tamto. Że źle. Przepraszam bardzo, co Ty zrobiłeś aby było dobrze?

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, zychu napisał:

W czym te biedne świerszcze są gorsze od krów i świń? Czy pani Spurek stanie w obronie świerszczy?

Ona staje jedynie w obronie sponsorów i grup interesu, a w domu opierdala schabowczaki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, slusa said:

 

Nasz cywilizacyjny zachodni cykl zmierza ku ścianie

 

Swoją drogą, da się pracować 18 godzin dziennie ale tylko umysłowo. Można spać cztery razy czy ilestam po 30 minut. Organizm się dostosuje. Psychicznie się zregeneruje, ale nie fizycznie. Jakoś się nazywa ten pattern snu. 

Uberman sleep. 

https://www.sleepfoundation.org/how-sleep-works/polyphasic-sleep

 

Teoretycznie da się tak funkcjonować. Praktycznie zależy ile na fazę REM wyjdzie i czy ta długość jest wystarczająca dla danego organizmu.

 

Ja np. śpię 5.5-6h i jest ok, ale jeżeli cokolwiek mi ten sen przerwie, nawet konieczność wysikania się, czy jakiś hałas, to jestem następnego dnia żywy trup. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, SzatanK napisał:

@mac

 

Mi wyświetla notorycznie, że Cristiano Ronaldo trenował 22 godziny dziennie oraz ten w okularach - zapomniałem jak się nazywa ten nasz Polski Couch.

 

Trenował to może 2-3 godziny dziennie przy dzisiejszym wspomaganiu i podejściu, reszta to pierdololo.

Ogranizm ludzki to nie maszyna, za młodzików to sobie można polatać kilka lat dwa treningi dziennie; za dorosłego/zawodowca to balansowanie między formą/a utrzymaniem zdrowia.

Edytowane przez Mordimer
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.