Skocz do zawartości

Niska dzietność. Problem, czy naturalna konsekwencja rozwoju socjotechnologicznego?


meghan

Rekomendowane odpowiedzi

18 minut temu, Hatmehit napisał:

Ja lubię ruiny, prerafaelitów i naturalizm francuski. Akceptuję tylko ambitnych i o wyszukanym smaku, phi. Jestem ponad prostactwem. 

 

Byłam taka, przyznaję, pewnie wciąż bywam. Jednak jakie to jest kurewsko pogardliwe i ograniczające. 

 

To co opisujesz, to zwykły snobizm. Przykład pogardy, wyrażanej wprost, mieliśmy tu wczoraj. 

 

7 minut temu, mac napisał:

Do ciebie nie dociera. Jeszcze raz wyjaśnię.

 

Nie wiem na ile @melodyrealnie opisuje sytuację sąsiadów, ale to w sumie nieistotne. Są jakies informacje i można się do nich odnieść. Ewentualnie podpytać o szczegóły, podejrzewając inną sytuację. 

 

Zastanawia mnie, dlaczego tak się upierasz że wiesz lepiej od niej, co u tych ludzi. I co dla nich lepsze. Nie wiesz lepiej, bo niby skąd? 

 

Nie masz racji z tym, że dziecku wystarczy kasa podparta minimalną obecnością ojca. To może być bardzo szkodliwe combo. 

Znałem takich chłopaków- rozpuszczeni jak cygańskie bicze, bo rodzice próbowali prezentami i kasą się zrewanżować  z brak czasu. Wynikały z tego tylko problemy. 

Oni nie radzą sobie najlepiej w życiu, bo nie zostali nauczeni wytrwałości, czekania, zdobywania, dążenia do celu.

Mieli wszystko na tacy. 

Choć tutaj to chyba nie występuje, ojciec ponoć nie przesadza z wydatkami na rodzinę. 

 

Sam staram się uczyć swoje dzieci oszczędzania, planowania zakupów i przemyślnych wydatków. Choć nie raz i nie dwa mógłbym machnąć ręką i kupić im coś od ręki, na co sami muszą odkładać. 

Ale wiem że dzięki temu kiedyś będą sobie lepiej radzić.

A rolą rodzica nie jest sprawiać dziecku w każdej sytuacji radość i dbać o permanentne dobre samopoczucie, tylko przygotować do realnego życia. 

 

W podanym wcześniej przykładzie zapracowanego ojca, to jest ekstremalna sytuacja. Po drugiej stronie są bezrobotni z mnostwem czasu ale brakiem pieniędzy.

Żadne z powyższych nie jest dobre.

Trzeba złapać dobry balans między dziećmi a pracą.

I to wcale nie jest tak, że dziecku wystarczy minimalna obecność ojca.

To jest bzdura.

Dziecko przechodzi etapy, w których zbliża się to do jednego, to do drugiego rodzica. To widać dosyć wyraźnie. Wie to każdy kto ma dzieci. 

A jeśli chodzi o ojców, szczególnie młodzi chłopcy bywają w nich zapatrzeni, chcieliby spędzać każdą chwilę razem, robiąc coś wspólnie.można sobie wyobrazić, jak wpłynie na psychikę takiego dziecka, kiedy będzie non stop odpychane. 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo oczywiście, że nie wiem, bo skąd mam wiedzieć, czy to nie jest historyjka wyssana z palca, żeby wpędzać kolesi w poczucie winy. Jasno oznaczam, że perspektywa baby to tylko perspektywa baby, ale jeszcze istnieje męska perspektywa, a znaczenie pojęć może się różnić w zależności od miejsca siedzenia. Ale już bym wolał starego z 40 k w chacie niż zapijaczonego starego idiotę. Czy też masz jakieś wątpliwości i szukasz dziury w całym. Nie ma u mnie akceptacji na wpędzanie mężczyzn w poczucie winy takimi pierdoletami. Jestem tutaj po to, żeby bronić mężczyzn i chronić przed takimi tanimi zagrywkami. Jak widzę przejaw wpędzania w poczucie winy to reaguję.

 

Jak mówię, nie wiem. Ona przedstawia coś w ograniczonym wydaniu, ja też przedstawiam w ograniczonym wydaniu, ale jakimś cudem to do mnie o to się przypierdalasz. Fajnie, co? Tak to właśnie działa. Poczucie winy + pojawia się biały rycerz na koniu w obronie. Uważam, że nie muszę takich banałów tłumaczyć, ale w tym przypadku wyjaśnię, że tak, nie jestem wszechwiedzący i dyskutuję, ale nie wyobrażam sobie dyskusji, gdzie dominuje mechanizm wpędzania w poczucie winy na każdym pierdolonym kroku. Nie ma opcji na akceptację takiego czegoś na męskim forum, gdzie ma być spokój od tego gówna.

 

I gdzie ja się upieram, kiedy się upieram. Przyznaję się do niewiedzy w wielu tematach, Dopytuję i przepraszam, jeżeli sytuacja na to wskazuje i biję się w piersi. Teraz nie mam za co przepraszać i bić się w piersi człowieku. Wkurwia mnie po prostu ten mechanizm, wciąż i wciąż tych biedaków kolesi wpędza się w poczucie winy. Zarabiasz 40 k, baba płacze, jaki ty niedobry. Pojebało totalnie. Czy ty nie widzisz absurdu tej sytuacji? Nie widzisz ograniczenia percepcji nakładanego przez ten schemat wpędzania w poczucie winy?

 

Każdy ma swój schemat na "wychowanie", egzaminów na to nie ma, żadnej praktyki, a na prawo jazdy musisz zdać egzamin. O czym tutaj w ogóle rozmawiać. Jeden kali powie tak, drugi inaczej. Upieram się, ja pierdolę. I muszę kolesiowi wytłuszczać, o co chodzi, weź daj mi spokój.

Edytowane przez mac
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, mac napisał:

Ona przedstawia coś w ograniczonym wydaniu, ja też przedstawiam w ograniczonym wydaniu, ale jakimś cudem to do mnie o to się przypierdalasz

 

Różnica polega na tym, że ona tych ludzi zna, Ty nie masz o nich pojęcia. Łapiesz to? 

 

Rozumiem że zdanie inne niż Twoje, to przypierdalanie się, tak? 

 

7 minut temu, mac napisał:

Jak widzę przejaw wpędzania w poczucie winy to reaguję.

 

Nadużywasz tego pojęcia, nie mając pojęcia o sytuacji, a zakładając że jest inaczej niż w opisie.

Wg. ogranego schematu- babon zły.

 

@macprzecież to Ty tutaj próbujesz wpędzać w poczucie winy, krytykujac jedną ze stron o wiele bardziej niż melody. A majac mniejsze pojecie o sytuacji od niej. 

Takie są fakty.

 

12 minut temu, mac napisał:

Zarabiasz 40 k, baba płacze, jaki ty niedobry. Pojebało totalnie. Czy ty nie widzisz absurdu tej sytuacji?

 

Nie.

I podałem Ci powody, dlaczego. Tak Cię zaślepiło to 40k że nie dostrzegasz reszty? 

 

Skoro sam napisałeś że nie wiesz jak jest, nie dopuszczasz możliwości że temu dziecku rzeczywiście potrzeba trochę więcej obecności taty? 

Przecież taka możliwość  istnieje.

Kasa nie załatwi wszystkiego. W poprzednim poście dostałeś przyklady. Czytałeś wogóle? 

 

15 minut temu, mac napisał:

Ale już bym wolał starego z 40 k w chacie niż zapijaczonego starego idiotę

 

No i po co ta manipulacja?

W opisanej sytuacji bardziej- 30k w chacie i dwoje zainteresowanych rodziców. 

 

17 minut temu, mac napisał:

Poczucie winy + pojawia się biały rycerz na koniu w obronie.

 

A to do mnie, bo mam inne zdanie niż Ty? 😆

 

Ponoć lubisz dyskutować. To nie dowalaj, tylko pisz na temat. Ja Ciebie traktuję z szacunkiem.

Uważam że piszesz tu głupoty, szukając okazji by dowalić babie. Kiedy tak naprawdę chuj wie co tam jest grane i wszelkie dyskusje osób nieznających sytuacji, to jedynie walka przekonań i projekcja. 

Może być klasyczne, "miś, za dużo pracujesz", a może facet rzeczywiście jest gościem w domu a dziecko go widzi od święta. 

Pokazuję Ci swoje argumenty, szanuję jako rozmówcę. 

Dyskutuj z nimi, zamiast się obrażać i mnie próbować. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi sie skojarzyło. ;)

 

"Opowiem teraz o czymś starym jak świat
Choć mam dopiero 21 lat
Na temat szacunku mam wiele do powiedzenia
Reprezentuję Molesta, gówniarskie marzenia
Szanowanie - forma umysłu wzbogacenia
Ludzie szanują pieniądz i będą tak robić
Pewnie dlatego, że tak trudno go zarobić
Dosyć, na ten temat nie chcę się wywodzić
Ten, kto prawdziwy, ten szacunku wymaga
Obraziłeś go, on za siebie nie odpowiada
Wtedy gada i gada, bluzga i bluzga
Wytłumaczenia nie szuka i w głowę się puka
Wiadomo, że pozory najczęściej mylą
Tak jak to, że skromni ludzie głowy chylą
Szkoda, że nie wytłumaczysz wszystkim debilom
Że szacunek jest do zrozumienia kluczem
Z dnia na dzień coraz lepiej się go uczę
Wiadomo, jeśli chce się czegoś wymagać
Przede wszystkim samemu trzeba to dawać
Śmiechu głupców się nie bać
Szanuj się, człowieku, jak Cię na to stać
A kiedy przyjdzie czas na kłótnie
Brat prędzej język sobie utnie
Nie będzie Cię obrażać, myśli rezolutnie
Używając mocnych słów skończysz smutnie."

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu jestem za @mac

To nie jest takie łatwe wyjść i 100 zł zarobić. A gość przynosi do domu 40 tys. miesięcznie i wraz źle.

Zawsze jest coś za coś. Ja też bym chciała dobrze zarabiać, być turbomamą, mieć mnóstwo czasu dla dzieci, mieć czas na swoje pasje - ale wiem, że sorry, ale jak druga strona ma więcej czasu, a Ty możesz dobrze zarobić, żeby dzieci miały lepszy start, żeby było im lżej, mogły się rozwijać, spełniać - to idziesz i zarabiasz, chociaż chciałoby się być rodzicem, co razem z dzieckiem chodzi i liście zbiera do zielników.

Ten gość wraca pewnie co wieczór do chaty, a inni faceci za granicę jeżdżą żeby rodzinie było lżej - i co? I jakoś ogarnięte baby nie chlipią, tylko są wdzięczne i ogarniają dzieci.

 

Jakby jej tak było źle, to by powiedziała: mężu, ja chcę Ciebie, a nie hajsu. Proszę rzuć pracę, ja pójdę i zarobię. Dzieci potrzebują ojca.

Ale pewnie było chlipanie po kątach, ale gdyby ją postawił w sytuacji: to co? rzucać robotę, pożyjemy na razie z zasiłku, szukają recepcjonistki w hotelu, a ja będę wzorowym ojcem, Ty pójdziesz do roboty, na utrzymanie wystarczy - to daję sobie mały palec u nogi uciąć, że dyskusja by się szybko skończyła.

Tylko nie pisać, że gość może ograniczyć itd. bo jak ma firmę, albo jest szefem jakiegoś projektu, to albo to prowadzisz, albo wypad.

Też nie lubię takich neurotycznych bab, zero pomysłu na siebie.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka no właśnie. Zarób teraz cokolwiek, zarób właśnie 100 zł, kiedy do zarobku 100 zł płacisz jeszcze 100 w podatkach. I masz jebanie z każdej strony, jaki ty zły, niedobry, bo wypruwasz z siebie flaki, czy dla siebie? Nie, dla rodziny, dziecka. Przeciętny facet, gdyby nie cała otoczka społeczna i potrzeby kobiet to mógłby zamieszkać w namiocie, lesie, pod mostem i byłoby spoko, znalazłaby się ekipa i fun.

 

@Yolo napisałem, że mój główny cel to jasne przedstawienie mechanizmu wpędzania w poczucie winy i obrona przed tym syfem, na który nie ma przyzwolenia z mojej strony. Reszta zagadnienia to spekulacja, co też jasno nakreśliłem. Poza tym czepiasz się słówek, coś tam tłumaczysz, ale szczerze to nie chce mi się nawet czytać. Mnie takie coś nie interesuje, przepychanie się, kto ma rację. Możesz mieć, możesz nie mieć. Co to za różnica. A moje prawdziwe zdanie o tym temacie? Ci ludzie w pierwszej kolejności nie powinni mieć dziecka, w ogóle się wiązać ze sobą. Błąd selekcji. Gość nagle się zmienił, czy był taki cały czas przy poznawaniu? Czy żona z mężem nie może określić prywatnie, co jest grane i się dogadać poza spojrzeniem osób trzecich, co wydaje mi się mało smaczne i bardziej szkodliwe niż cokolwiek innego? xD Mógłbym tak bez końca. To jest świat klaunów. Jestem tutaj, żeby chronić dobre imię mężczyzn i pokazywać inną perspektywę, a nie głaskać po głowach babony. Jak się z Panią zgadzam to daję to jasno do zrozumienia, ba wręcz chwalę, czego przykłady dawałem wielokrotnie. Ale jak pierdolisz z motywem wpędzania w poczucie winy to będę jechać bez końca. I tyle. I to się nie zmieni, nie ma nawet opcji. Od Franza nauczyłem się jednego. Chwasty trzeba wyrywać.

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit
Hemciu, a niech rozwalają wątek...niczym baby. :P Mignęły mi tu treści ze statystykami (a tego potrzebuję w tym temacie), na tym się skupmy. 
Ty, jak i ja opisywałyśmy tutaj nasze przyszłe małżeństwa. Same się naraziłyśmy na krytykę, tym bardziej, że to miejsce jest dla mężczyzn, którzy w określonym (mniej przychylnym mówiąc w skrócie) fokusie patrzą na kobiety. Pokazujesz się, trzeba się liczyć z potencjalną krytyką.
Po ludzku Ci kibicuję (w temacie Twojego przyszłego małżeństwa), pomimo mojego ateizmu puszczam zawsze serdeczne oczko komukolwiek, kto powiązany jest z katolickimi wartościami. Koniec offtop. 
@SamiecGammapatrzy z dość wysoka na społeczeństwo, ma do tego biologiczne prawo, bo wybija się od "przeciętności" w większości dziedzin życia społecznego (opierając się na jego wpisach), ale nadal jest częścią społeczeństwa, też jest od niego zależny, mniej czy bardziej, też uczestniczy w grze, w której pozycja, w któreś dziedzinie życia społecznego może się zmienić. Małe prawdopodobieństwo, ale zawsze ono istnieje. 
Przestrzeń internetowa jest od dyskusji. 
koniec offtop.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też to jakieś dziwne przeświadczenie, że dzieciom trzeba ciągle jakieś atrakcje organizować. Że zwykłe rodzinne życie w spokoju, bez patologii to jakieś zaniedbanie.

Przychodzi ojciec do domu, na pewno coś tam powie, przywita się - to jest ważne. Nawet jak zje kolacje, ogląda tv i coś pod nosem komentuje, to jest obok. Dzieci go widzą.

Budzi się rano, wita, idzie do pracy. Nie zdradza, nie łajdaczy się, wraca do domu, utrzymuje rodzinę. Ale nie... bo tata nie jest szołmenem jak wraca i wraz źle.

Wszystko dzisiaj kosztuje, ale nie docenia się ludzi, którzy sobie żyły wypruwają, żeby dzieciak nie musiał w podartych skarpetach iść do szkoły ze wstydem.

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, mac napisał:

czepiasz się słówek, coś tam tłumaczysz, ale szczerze to nie chce mi się nawet czytać.

 

Ale chce Ci się odpowiadać. 

 

Wszedłem Ci w słowo, mając inne zdanie. Podając swoje argumenty, co powinno Ci jasno pokazać dlaczego zajmuję takie stanowisko  

Ty je omijasz, mając mi za złe że podejmuję polemikę.

Na koniec, pisząc to, co w cytacie. Ciekawy sposób na prowadzenie dyskusji. 

 

@Amperka

 

Ciekawa wolta w Twoim wykonaniu. 

 

Pamiętam Twoje wpisy, kiedy pracowałaś ponad siły i kosztem rodziny, osiągając jednak kilkudziesięciotysięczne kwoty.

 Ponoć miałaś już dosyć tej sytuacji, widziałaś jej negatywny wpływ na Ciebie i na rodzinę i co za tym idzie- potrafiłaś zmienić tryb życia, żeby zarabiać trochę mniej, a bardziej być. 

 

Ciekawe w tym kontekście wygląda Twoja wypowiedź. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo Mój ojciec wyjeżdżał na tydzień, a wracał na weekendy. Chłopak z wielodzietnej rodziny, miał tylko dwie ręce, żeby postawić dom i zarobić na rodzinę. I co się w domu nie działo, czy był lekko zawiany, czy nie, to mama się nigdy nie czepiała o to, że za mało czasu poświęcał (chociaż też pracowała jako pielęgniarka). Teraz mi ojciec sam opowiada, że jak mieli termin oddania czegoś, to robili po półtorej doby, a oczy mieli jak lalki. Ja nigdy nie rozumiałam, jak to jest, że żyjemy skromnie, ale jak trzeba na zajęcia, korepetycje, wyjazdy, kolonie - to zawsze jest.

A jak był weekend, to mieliśmy w sobotę dzień gospodarczy - każdy coś ogarniał. Jeździliśmy z bratem jak tobołki w unie w bagażniku (to było takie uno z kratką), zbieraliśmy jabłka (argument: bo dziadek by się zapłakał, jakby widział, że jabłka w sadzie gniją), plewiliśmy ogród, potem z tego co uzbierane robiliśmy ognisko, piekliśmy ziemniaki. Zawsze wspominam to z uśmiechem, dla mnie super czas, bardzo to wszystko lubiłam. A potem przychodził poniedziałek - i tato jechał zarabiać. Dzisiaj już nic nie musi robić, mam w nich ogromne wsparcie finansowe i emocjonalne, ale przepłacił to wieloletnim oddaniem.

I teraz dopiero rozumiem, jaka moja mama była w tym wszystkim bohaterska - dwoje małych dzieci, dom w budowie, praca (bo chciała mieć swoje pieniądze) - inna to by zaraz wyła, że sama, że się nudzi, że coś... a jej doby było mało. Nigdy nie słyszałam, żeby narzekała, że tato jej nie zabawia. Ale są razem do dziś, teraz przyjeżdżają, chodzą na spacery za rękę.

Jakim trzeba być niewdzięcznym, żeby nie zauważać tego ogromnego wysiłku drugiej strony (zarówno tej, która podejmuje się utrzymania i tej, która wychowuje, dba o dom).

Gość z tematu się ze swojej części wywiązuje na poziomie ponadprzeciętnym, a pani? Pani się mazgai. Pewnie zaraz rozwali rodzinę, bo jej się nudzi.

To matka tworzy obraz w głowach dzieci na temat ojca. Jak im będzie wmawiać, że im czegoś emocjonalnie brakuje, bo taty nie ma - to dzieci zaczną w to wierzyć. Ale jak będzie matka mocna, twarda, podkreślająca rolę ojca to i dzieci sobie poradzą. A potem pójdą na studia, rodzina - koledzy i koleżanki po wynajmach, a oni domek pod miastem, przedszkole, jakieś lekcje muzyki dla dzieci, jakiś basenik itd.

Ktoś nie śpi, żeby spać mógł ktoś.

 

 

P.S. Dlatego w tej sytuacji nie sprowadzam przykładu z tematu do swojej rodziny, tylko do moich rodziców. Tak, uważam, że ja muszę mniej pracować i więcej być - bo jestem matką. Choćby nie wiem jak mój mąż był wspaniały (a jest) w kwestii podejścia do dzieci, to nie zapamięta, że kołderkę trzeba z przedszkola zabrać (a to ważne, bo potem córka płacze, że nie ma swojej kołderki), że włoski rano trzeba przeczesać, które spodnie są za krótkie już, które uwierają itd. Niektórych spraw nie da się przestawić.

Edytowane przez Amperka
  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo masz manieryzmy wypowiedzi, których nie trawię i ledwie jestem w stanie czytać. Nie mam też ochoty się kłócić. Po prostu nam nie po drodze, też nie rozumiesz mojego poczucia humoru i trollerskiego stylu. Nie wnikam. Napisałem grzecznie, żebyś dał mi spokój i tyle. Nie prowadzę dyskusji, ja wydaję w rezerwacie samozwańcze wyroki. Dyskutuję tylko w męskim gronie i szacunek do braci to podstawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Amperka napisał:

To matka tworzy obraz w głowach dzieci na temat ojca. Jak im będzie wmawiać, że im czegoś emocjonalnie brakuje, bo taty nie ma - to dzieci zaczną w to wierzyć. Ale jak będzie matka mocna, twarda, podkreślająca rolę ojca to i dzieci sobie poradzą.

Z całą Twoją wypowiedzią się zgadzam, ale ten cytat muszę poddać krótkiej analizie. 
Czuję przed Tobą respekt, bo Ty jesteś mamą, a ja nie, ale... Dzieci są jednostką ludzką, która idzie za swoimi obserwacjami, emocjami pomimo tego, co czasem rodzice i otoczenie mówi. 
Kiedy jest wmawianie, a kiedy dzieci czują, to, co czują? :) 
Chyba, że chodzi Ci o manipulacje ze strony rodzica w postaci :  "Mamusia/Tatuś znowu nie przyjdzie o 21:00 do domu, tylko znów o 22:00. A to łajdaczyna! Pewnie nie chce z nami już siedzieć, to zostaje w pracy!!!". Tak, taki komunikat jest manipulujący i implementujący u dziecka określone uczucie przy określonej sytuacji. Powtarzany taki komunikat będzie zaburzał dziecko i relację dziecko-drugi rodzic.
To miałaś na myśli? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykład z tatą 40k i sytuacją rodzinną versus jego dalszą ocena przez użytkowników forum to znakomite studium projekcji. Zobaczcie jak łatwo nagiąć swoje wyobrażenia (odnosząc się do własnych doświadczeń bądź opinii) i zrobić z tego samego człowieka albo wyrodnego ojca, albo bohatera. Tak naprawdę jak jest nie wie nikt prócz rodziny (której to członkowie zresztą również subiektywnie postrzegają tą sytuację). Wszystko to jest emocjonalną iluzją. Ta dyskusja jest o iluzjach poszczególnych użytkowników, dotycząca tego, która z nich jest bardziej prawdziwa. Odpowiedź jest tylko jedna - żadna, co wynika z definicji iluzji.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan tak. Znam takie panie, co zawsze umniejszają mężowi w oczach dzieci. O to mi właśnie chodziło, co napisałaś. 

Ja też mam czas na swoje pasję, w sobote rano zawsze jeżdżę pograć, w ciągu tygodnia też, gdzie schodzi mi Ok. 3 h za jednym razem z dojazdem. Mąż zawsze sie cieszy, pyta jak mi poszlo, czy wszystkich ogaralam. Czasami turnieje, to cała sobota schodzi.

Ja mam wyrzuty sumienia, że pracuje i jeszcze ten squash (chociaż zamierzam syna wciągnąć, juz raz bylismy), ale nigdy mi mąż tego nie dał odczuć, przeciwnie, cieszy się, zostaje z dziećmi, dzwoni - jak mi poszlo, czy jest progres. On jezdzi na manewry raz w roku, ale nie ma innych takich zajawek jakie ja mam. 

Jak różna postawa od typowej znudzonej Pani, gdzie chłop tyra, pojdzie pobiegać, wraca i od progu - chlip, chlip. 

 

@sol weszła i pozamiatała:)

 

A tak w ogóle, to się nakręciłam i zrobilam offtop gigant. 

 

To co z tą dzietnością? No nic. Ja bym chciala mieć więcej dzieci, ale wiem, że nie sztuka urodzić, sztuka wychować i wyprawić w świat. 

 

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, melody napisał:

Gdyby było okej, to jego ojciec stanąłby po jego stronie, a nie twierdził, że jest kiepsko i zajmował się ich dzieckiem.

Jeżeli jest się ogarniętym gościem z zarobkami, to żona/rodzice/rodzeństwo/sąsiedzi w łyżce wody gotowi go utopić.

Także w tej historii robienie dram raczej źle o nich świadczy...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Amperka napisał:

@sol weszła i pozamiatała:)

 

Dobre. Chwilę wcześniej napisałem to samo I próbowałaś z tym dyskutować, podstawiając pod kompletnie nieznaną Ci osobę- ojca. 

 

Pisząc wprost, że Ty to co innego. Musiałaś zrezygnować, bo mąż zapomni kołderki z przedszkola, nie uczesze dziecka czy nie zauważy złego rozmiaru ubrania. 

Nie to, co Ty. 

A on na umyśle słabuje, Twój mąż? Jeśli zapomni tej kołderki czy nie uczesze, stanie się coś? 

Czy nad Tobą, kiedy byłaś mała, też tak dmuchano i chuchano? 

 

Nie pisz głupot. 

Chciałaś coś zmienić, być więcej z dziećmi?

Przecież masz do tego prawo bez szukania dziwnych wymówek. 

 

 

Godzinę temu, Amperka napisał:

Ale jak będzie matka mocna, twarda, podkreślająca rolę ojca to i dzieci sobie poradzą.

 

 

Tym niemniej, matka ojca nie zastąpi opowiadając o nim.  Powinien być obecny. 

Ten temat jest non stop wałkowany w opisach samotnych matek. 

Twój ojciec był obecny, choć nie codziennie. Ojciec z opisu ponoć nie jest, więc porównanie nietrafione.

A może Ty też wiesz lepiej niż wynika z dostępnych info. Chyba tak, skoro wiesz, że 

 

Godzinę temu, Amperka napisał:

Pewnie zaraz rozwali rodzinę, bo jej się nudzi.

 

Rozumiem wypowiadanie się na temat sytuacji kogoś, kto sam ją opisuje ze szczegółami, odpowiada na pytania.

Ale to co tu się wydarzyło, to niezłe jaja są. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojciec będący non stop z rodziną, miziajacy noworodka i pchający wózek to jest współczesny wymysł, ojciec może wpadać raz w tygodniu, miesiącu i jak jest kozak to dzieciaka dobrze poprowadzi a i kobiecie to przeszkadzać nie będzie.

 

Jak widzę współczesnych miękkich tatusiów z wózkami o 12 w parku na tacierzynskim to kurwa jakoś tak automatycznie tracę do nich szacunek, to jest  taka pseudomeskość.

 

 

Facet ma być dynamiczny!

 

W podróży w interesach, albo u kochanki, a nie jak frajer siedzący w domu i patrzący w oczy małżonki pytając:" koooochanie, może podać ci pieluchę?" 

 

" Kizia zrobiła kupkę "

 

Hahahahaha!

 

Ja pierdole az mi skoczył testosteron na dzień dzisiejszy.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, RENGERS napisał:

Ja pierdole az mi skoczył testosteron na dzień dzisiejszy.

Ja pierdolę! To musi być skok z poziomu 1000% do 2000% normy. Jesteś zajebisty!

2 godziny temu, RENGERS napisał:

jak jest kozak

 

2 godziny temu, RENGERS napisał:

W podróży w interesach, albo u kochanki, a nie jak frajer siedzący w domu

2 godziny temu, RENGERS napisał:

Jak widzę współczesnych miękkich tatusiów z wózkami o 12 w parku na tacierzynskim to kurwa jakoś tak automatycznie tracę do nich szacunek, to jest  taka pseudomeskość.

Mam tak samo! 

Sam łączę metody - jeśli wybieram się w podróż to z kochanką albo do kochanki. Zazwyczaj zajmuje mi to jakieś 29 dni i dzięki temu wpadam do domu raz w miesiącu. Te podróże to albo spływ czajkami na Morze Czarne albo przeprawa przez porohy a atamanem (czasem jakiś list napiszemy) co gwarantuje zachowanie kozackości.

Jak po drodze trafi się jakiś tatusiek - z samopału go! 

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, mac said:

ustawia dzieciaka na całe życie. Ojciec się poświęca, pracuje, rozwija coś stresuje się, rozwiązuje problemy, bo kocha swoje dziecko, rodzinę. To jest męska rola, to jest męski przykład, to jest męski autorytet, to jest męski pokaz odpowiedzialności. Pieniądze na utrzymanie rodziny. I za to staremu, jaki by nie był należy się szacunek, wdzięczność i czas na siebie, bo go potrzebuje, żeby zregenerować siły i nabrać dystansu.

 

Płacząca w takim przypadku żona bardziej przypomina zwierzę, niezdecydowaną

 

Well, pozwól że zmienię front xD 

 

Nie masz racji, do wychowania dziecka potrzeba więcej niż tylko kasy. Mówię to jako syn kogoś kto że względu na tragiczna matkę nie miał ochoty w ogóle spędzać czasu w domu. Brak emocjonalnej więzi z ojcem rujnuje psychikę, pieniądze nie są w stanie tego wypełnić. Melody tu ma rację, wyjątkowo

 

A płacz kobiety z powodu wyobcowania swojego mężczyzny (no chyba że zarówno zarabia kasę oraz potrafi budować relacje oparte na emocjach) to normalna reakcja. Wylewasz teraz swoje żale 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.01.2023 o 05:09, RENGERS napisał:

Życzę wszystkim, nawet uważającym mnie za debila, megalomana wszystkiego najlepszego

Dzięki! Wszystkiego najlepszego również!

W dniu 22.01.2023 o 12:45, SamiecGamma napisał:

Czy warto, żeby się płodziły przeciętne rodziny? Nie, nie warto. Jaką wartość dodaną wnoszą na tę planetę? Żadnej. A zasoby zużywają. Płodzić się powinny osoby ponadprzeciętne: zdrowe, z dobrymi genami, inteligentne, silne, mające zabezpieczony byt (majątek rodzinny) itd. 

Zgadzam się.

I piszę w pełni poważnie.

Nie raz o tym wspominałem - chętnie powitam wizję świata zaludnionego przez jeden miliard (czy tam pół miliarda, jak na Georgia Guidestones - skądinąd, jeśli istnieje, zawierającym same niegłupie pryncypia) ludzi szczęśliwych, wartościowych, rozwiających to, co w człowieku najlepsze, a zarazem eliminujących nasze wady, koegzystujących z innymi istotami z radością i korzyścią - niźli Ziemię zaludnioną przez 9 miliardów osobników, z których większość to szajs i trwanie dla samego trwania.

Rozwiązanie jest proste - wystarczy tylko spadek dzietności. 

Moim zdaniem dojdzie do tego nie rewolucyjnie ale ewolucyjnie, a potrzebne są do tego dwa składniki:

1. dobrobyt,

2. emancypacja kobiet, w tym pozostawienie w ich rękach kwestii woli poczęcia, czyli antykoncepcji.

Z czystej wygody i hedonizmu nie będą chciały mieć więcej dzieci i będą miały na to wpływ. 

Dużo dzieci rodzi się w krajach islamskich i tam, gdzie kobiety mają mało lub nic do gadania, więc robi im się te dzieci jak za dawnych czasów. A dzieciarnia czepiająca się spódnicy czy czadoru utrudnia podróże, kieliszeczek primitivo i wypad po torebeczkę Luis Vuitton.

Zatem jako ludzkość, cywilzacja , każde społeczeństwo przejść powinno drogę, której kamieniami milowymi są głupi konsumpcjonizm a potem zrównoważony i świadomy rozwój. Być może w Europie mamy już próby przejścia do tej drugiej fazy.

W pierwszej fazie jest zachwyt i chapanie czego się da. Konsumpcja, orgazm i szał dobrobytu czy też "dobrobytu". Porównałbym to z Polską lat 90tych - częsty kicz, dorobkowiczostwo, odejście od zasad i tryby życia inteligencji lat  80tych (dobre książki, ambitna muzyka, spotkania i dyskusje - tak pamiętam życie moich rodziców i ich znajomych widziane moimi dziecięcymi oczami).

Potem następuje faza druga - po rozczarowaniu fazą konsumpcji i uświadomieniu sobie jej destrukcyjnej natury przychodzi zrozumienie, którego częścią jest samoograniczenie. Świadomość, kontrola, harmonia.

I tego każdemu, w tym w szczególności moim dzieciom i ich pokoleniu życzę. 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.01.2023 o 20:01, Messer napisał:

Misiu pysiu, dziękuję że znalazłeś czas w swoim napiętym, życiu żeby o mnie coś wspomnieć.

@Messer - nie oceniam Twojej oceny innego użytkownika, każdy wyrabia sobie zdanie sam. Dla mnie akurat @maroon wielokrotnie wykazał się taką wiedzą z różnych dziedzin życia i oblicza świata, że nie mam powodów, żeby imputować mu bajkopisarstwo. Ale to moja ocena. 

Niemniej jednak wyrażam publicznie uznanie dla Twojego talentu pisarskiego. Zupełnie obiektywnie - bardzo dobry tekst, napisany ze swadą, polotem i kulturą języka. Bardzo to doceniam, uwielbiam dyskusje cięte i trzymające wysoki poziom i chciałem to wyrazić publicznie.  

Podobnież człowieka można i mierzyć wielkością nieprzyjaciół, o czym wspominał wykreowany przez WIlde'a lord Henryk Wotton. 

Takich krytyków zatem i @maroon owi winszuję.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, melody napisał:

A po drugie czemu od razu zakładasz, że te pieniądze idą na rodzinę? Nie trafiłeś, bo ten pan akurat liczy złotówkę do złotówki. Były tam też problemy z lokum. I sam jego ojciec powiedział, że no słabo ta ich rodzina wygląda.


A czy to że ten facet "liczy złotówkę do złotówki" wedle obecnej ustawy to nie jest przemoc ekonomiczna??
Przecież to wprost brutal i przemocowiec. Ta panna powinna z miejsca się rozwieść aby uchować dzieci od tego toksycznego środowiska.
Facet który zarabia 40k powinien przynajmniej ponad połowę przeznaczać na partnerkę, która przecież bez słowa narzekania pierze, prasuje, gotuje, wychowuje dzieci - przecież to praca na 13k miesięcznie conajmniej!

 

Oh, no, wait..
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówienie, że potrzebna jest tylko kasa a ojciec potrzebny tylko z doskoku to jakieś nieporozumienie.

 

 "Ojcowie odgrywają rolę w życiu każdego dziecka, której nie mogą wypełnić inni. Ta rola może mieć duży wpływ na dziecko i pomóc w ukształtowaniu go na osobę, którą się stanie."

 

Ojcowie i rozwój emocjonalny
Ojcowie, podobnie jak matki, są filarami rozwoju emocjonalnego dobrostanu dziecka. Dzieci oczekują, że ich ojcowie ustanowią zasady i będą je egzekwować. Oczekują również od swoich ojców, że zapewnią im poczucie bezpieczeństwa, zarówno fizyczne, jak i emocjonalne. Dzieci chcą, aby ich ojcowie byli dumni, a zaangażowany ojciec sprzyja wewnętrznemu wzrostowi i sile. Badania wykazały, że kiedy ojcowie są serdeczni i wspierający, ma to ogromny wpływ na rozwój poznawczy i społeczny dziecka. Wprowadza również ogólne poczucie dobrego samopoczucia i pewności siebie.

Ojcowie wyznaczają poprzeczkę w stosunkach z innymi
Ojcowie nie tylko wpływają na to, kim jesteśmy w środku, ale także na to, jakie mamy relacje z ludźmi, gdy dorastamy. Sposób, w jaki ojciec traktuje swoje dziecko, wpływa na to, czego szuka u innych ludzi. Przyjaciele, kochankowie i małżonkowie zostaną wybrani na podstawie tego, jak dziecko postrzega znaczenie relacji z ojcem. Wzorce, jakie ojciec ustala w relacjach z dziećmi, będą decydować o tym, jak jego dzieci będą odnosić się do innych ludzi.

Ojcowie i ich córki
Młode dziewczęta polegają na swoich ojcach, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i wsparcie emocjonalne. Ojciec pokazuje córce, jak wygląda dobry związek z mężczyzną. Jeśli ojciec jest kochający i dobry, jego córka będzie szukać tych cech u mężczyzn, gdy będzie wystarczająco duża, by zacząć umawiać się na randki. Jeśli ojciec jest silny i waleczny, będzie miała bliskie relacje z mężczyznami o tym samym charakterze.

Ojcowie i ich synowie
W przeciwieństwie do dziewcząt, które wzorują swoje relacje z innymi na podstawie charakteru ojca, chłopcy wzorują się na charakterze ojca. Chłopcy od najmłodszych lat będą zabiegać o aprobatę swoich ojców. Jako istoty ludzkie dorastamy, naśladując zachowanie ludzi wokół nas; tak uczymy się funkcjonować w świecie. Jeśli ojciec jest troskliwy i traktuje ludzi z szacunkiem, młody chłopiec będzie dorastał w podobny sposób. Kiedy ojciec jest nieobecny, młodzi chłopcy zwracają się do innych męskich postaci, aby ustalić „zasady” zachowania i przetrwania w świecie.

 

Myślę, że interesujący jest iż, kobieta będzie szukała kogoś podobnego do jej ojca.

 

https://www.pediatricsoffranklin.com/resources-and-education/pediatric-care/the-importance-of-a-father-in-a-childs-life/

 

Dla córek:

 

1. Tata tworzy złoty standard dla przyszłych romantycznych związków

W miarę dorastania córki często wybierają partnerów, którzy mają podobne cechy do ich ojca. Oznacza to, że ojcowie naprawdę wzorują się na tym, czego ich córki uczą się oczekiwać od związków. Ten wpływ zachodzi na wiele sposobów.

Po pierwsze, kluczowy jest sposób, w jaki ojcowie zachowują się wobec córki. Pełni szacunku i wspierający ojcowie, którzy dotrzymują obietnic, uczą swoje córki, aby tego oczekiwały w swoich związkach. Córki widzą też, jak zachowują się ich ojcowie we własnych romantycznych związkach. Wreszcie, rozwiedzeni ojcowie powinni wziąć to pod uwagę! Sposób, w jaki tata wchodzi w interakcje z byłym małżonkiem, może również wpływać na córkę.

2. Ojcowska miłość i akceptacja mają ogromny wpływ na pewność siebie w przyszłości

Kochający ojcowie, którzy zapewniają pochwały, wsparcie i bezwarunkową miłość, dają swoim córkom dar pewności siebie i wysokiej samooceny. Córki, które mają te cechy, wyrastają na szczęśliwych i odnoszących sukcesy dorosłych. Co więcej, ojcowie nie muszą podejmować nadzwyczajnych starań, aby tak się stało. Po prostu bycie obecnym, zachęcanie i dobry słuchacz to często wszystko, czego córki potrzebują, aby się rozwijać.

3. Dziewczęta, których ojcowie są zaangażowani, radzą sobie lepiej w nauce

Dziewczęta, których ojcowie są zaangażowani w ich edukację, często lepiej radzą sobie w szkole. Jeśli ojcowie będą zachęcać swoje dzieci do osiągania dobrych wyników w szkole, pomagać im w trudnościach w nauce i dawać im dostęp do narzędzi, takich jak uzyskiwanie pomocy w nauce, córki mogą odnieść niesamowity sukces.

Drobne czynności, takie jak pomoc w odrabianiu lekcji lub zachęcanie córek do udziału w trudnych kursach, mogą mieć duże znaczenie. Ojcowie, którzy są wolontariuszami w szkołach, pokazują, jak ważna jest edukacja.

4. Ojcowie często zachęcają swoje córki do podejmowania ryzyka i przygód

Niezależnie od tego, czy chodzi o wypróbowanie nowego sportu, delektowanie się nowym jedzeniem, naprawę samochodu, podróżowanie samotnie, czy nawet przeciwstawienie się łobuzowi, córki często czerpią odwagę i poczucie przygody od swoich ojców. Jednak ojcowie muszą uważać na sposób, w jaki podchodzą do swoich córek, aby mogły wyciągnąć z nich wnioski.

Tatusiowie są często zachęcani do bycia obrońcami, naprawiaczami i ratownikami. Czasami jest to dobra rzecz. Jednak, aby wychować córki, które chcą być żądne przygód, mają siłę do rozwiązywania własnych problemów i które czują się zdolne do podejmowania ryzyka, dobrzy ojcowie muszą przeciwstawić się tym instynktom. Zamiast tego mogą skupić się na mówieniu swoim córkom, że są w stanie zrobić prawie wszystko i wzmacnianiu ich do tego.

5. Wspierający ojcowie mogą pomóc poprawić obraz ciała swojej córki

W pewnym momencie większość dziewcząt czuje się mniej niż pewnie ze swoimi ciałami. Dla niektórych to drobnostka. Niestety, dla innych może to ulec eskalacji. Dziewczęta ze złym obrazem ciała mogą izolować się społecznie, martwić swoim wyglądem i tracić pewność siebie. W skrajnych przypadkach może rozwinąć się u nich depresja, lęk lub zaburzenia odżywiania.

 

Chociaż ojcowie nie są jedynymi osobami, które wpływają na sposób, w jaki ich córki postrzegają własne ciała, odgrywają bardzo ważną rolę. Młode dziewczyny nie tylko przejmują sposób, w jaki ojcowie mówią do nich o ich wyglądzie, ale także wpływają na nie sposób, w jaki ich ojcowie mówią o wyglądzie innych. Wspaniali ojcowie mówią z szacunkiem o wyglądzie ludzi niezależnie od ich budowy ciała.

Córki potrzebują wspaniałych ojców. W rzeczywistości byłoby prawie niemożliwe przecenić znaczenie relacji ojciec-córka. Młode kobiety, które mają pozytywne relacje z ojcami, osiągają lepsze wyniki w nauce. Dokonują lepszych wyborów w związku. Mają wysoką samoocenę. Wierzą, że mogą osiągnąć swoje cele i rozumieją, jak ważna jest ciężka praca, aby to osiągnąć.

Kochający, aktywnie zaangażowani ojcowie zasługują na pochwałę i zachętę. Odgrywają dużą rolę w zmienianiu dziewcząt w niesamowite kobiety. To jest coś, z czego wszyscy korzystamy.

 

Potem najwyżej dodam jeszcze coś dla chłopców.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.