Skocz do zawartości

Niska dzietność. Problem, czy naturalna konsekwencja rozwoju socjotechnologicznego?


meghan

Rekomendowane odpowiedzi

48 minut temu, SzatanK napisał:

Czy jeśli dać gwarancje kobiecie kochającego mężczyznę, przy tym silnego, pewny dochód, poczucie bezpieczeństwa oraz samo bezpieczeństwo. Ma przed imieniem mgr, jest przystojny, wysoki i co tam kobieta pragnie.

 

Czy nadal przeciętna kobieta w Polsce by się pisała na dwójkę lub trójkę dzieci? Co sądzicie?

Wciąż najczęściej padałaby odpowiedź: 0,1,2

 

3 i więcej to po prostu dużo. Nawet jak rozmawiałam z ex, który nie miał raczej nic przeciwko posiadaniu dzieci. Dochody stabilne, mocno ponadprzeciętne, głowa na karku. To powiedział, że maksymalnie 2.

 

Zapewnienie dobrego startu 3 dzieci jest po prostu mniej osiągalne niż 1-2 dzieciom. Ludzie nie rozmnażają się raczej dla samego rozmnażania, tylko zazwyczaj chcą dać lepszy start, wesprzeć dziecko w rozwoju jego zajawek, pokazać mu świat, zapłacić za korki żeby umiało języki obce i zdało dobrze maturę i te egzaminy podstawówkowe czy gimnazjalne (?). Chcą też pomóc lub sfinansować pierwsze mieszkanie.

 

Coraz mniej osób chce też mieć dzieci z czystej wygody. Znam masę facetów o zarobkach kilkukrotnych minimalnej, z własnym lokum, stojących na 2 nogach i raczej więcej nie chce mieć dzieci niż chce. Gdybym miała zrobić statystykę, to 60% nie chciało, a 40% chciało bądź byli nautralni - będzie to ok, niebędzie też ok (zrobiłam te statystykę 😜).

Choć to się też mocno różni obszarami. Jeśli chodzi o moje strony rodzinne to bardziej chcą. Duże miasta typu Kraków, Warszawa - bardziej nie chcą. 

 

Mega złożony temat. Po prostu dzieci więcej zabierają niż dają. Jest to duży koszt i coraz więcej osób nie chce go ponosić. 

 

40 minut temu, Hatmehit napisał:

Moim zdaniem odpowiedni partner to szczyt góry lodowej;) Przy czym nie chodzi tu tylko o dobrze zarabiającego, porządnego tradsa, ale mężczyznę, który nas pociąga swoim ciałem, umysłem i duchem, a nie jedynie portfelem. Byłam w związku z dobrze zapowiadającym się, ale bez chemii daleko to nie pociągnęło, i dobrze. Ja bez szydery mówię „chcę, aby nasze dzieci były takie jak my, kontynuacją nas obojga”. Jeśli babka czuje wieczną niechęć do siebie i/lubpartnera, to jak ma chcieć urodzić mu dzieci? 

Fakt!

W ogole wazna jest pewna odpowiedzialnosc partnera, oparcie, stabilność psychiczna. Trochę też honor, zasady (żeby czaił, że rodzina jest jednak ważna i potrafił się zaangażować w ten projekt). Same pieniądze nic nie zrobią, bo dzieci wychowuje się wspólnie. 

 

Mam sąsiada po 40. Bardzo dobry start i pozycja. Obecnie zarobki pewnie 40-50k netto. Nie będę wchodzić w szczegóły. Jego żona niestety jest często zapłakana, bo on jednak nie chce się córką zajmować. Żonie też nie poświęca czasu. Jest pochłonięty siłownią i własnymi pasjami. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, melody napisał:

Mam sąsiada po 40. Bardzo dobry start i pozycja. Obecnie zarobki pewnie 40-50k netto. Nie będę wchodzić w szczegóły. Jego żona niestety jest często zapłakana, bo on jednak nie chce się córką zajmować. Żonie też nie poświęca czasu. Jest pochłonięty siłownią i własnymi pasjami. 

 

Uwielbiam to określenie :D

Gdyby ta żona miała pomysł na siebie (chciałaby pójść pobiegać, poćwiczyć, poczytać coś sensownego, zrobić kurs etc.) to nie byłoby takiego problemu, bo każdy ogarnięty facet dostrzega korzyści z rozwoju (lub chęci rozwoju) swojej partnerki i znajdzie czas, by z taką kobietą pobyć (i wspierać ją).

A ten ma pnącze w domu, więc ucieka.

 

Więc poradź sąsiadce, by najpierw sama raczyła ‘wymyślić siebie od nowa’, by być interesującą dla innych – w tym wypadku męża.

Może zapobiegniesz kolejnemu rozwodowi.

Ale nie sądzę... ;)

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, canyon napisał:

 

Uwielbiam to określenie :D

Gdyby ta żona miała pomysł na siebie (chciałaby pójść pobiegać, poćwiczyć, poczytać coś sensownego, zrobić kurs etc.) to nie byłoby takiego problemu, bo każdy ogarnięty facet dostrzega korzyści z rozwoju (lub chęci rozwoju) swojej partnerki i znajdzie czas, by z taką kobietą pobyć (i wspierać ją).

A ten ma pnącze w domu, więc ucieka.

 

Więc poradź sąsiadce, by najpierw sama raczyła ‘wymyślić siebie od nowa’, by być interesującą dla innych – w tym wypadku męża.

Może zapobiegniesz kolejnemu rozwodowi.

Ale nie sądzę... ;)

 

To jest spoko babka. Pracuje i ma swoje pasje. Typ po prostu wykazuje zerowe zaangażowanie dzieckiem i małżeństwem. 

 

Serio, nie każda kobieta jest nudna i ogląda 24/7 netfixa. Z moich doświadczeń to poznałam dosłownie kilku facetów z jakimiś zajawkami. Większość też pije wino, ogląda netflixa, plotkuje i narzeka, że mnie ciężko wyciągnąć.

 

Także @canyon zawsze trzeba zacząć od siebie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, melody napisał:

To jest spoko babka. Pracuje i ma swoje pasje. Typ po prostu wykazuje zerowe zaangażowanie dzieckiem i małżeństwem. 

 

Jak zapewne wiesz, żeby zmienić cokolwiek w sobie (zachowanie, przekonania, mindset, styl życia) trzeba sporo włożyć i nie osiąga się tego w krótkim czasie. I tu pytanie po kij w takim razie wchodziła w małżeństwo, skoro wiedziała jakim typem człowieka jest obecny małżonek? Wyobraźni zabrakło, że po urodzeniu dziecka człowiek nie rzuci z dnia na dzień siłowni?

Szczególnie, że większość mężczyzn ma nikły talent (i chęci), by udawać kogoś, kim nie jest. Stąd nie ma we mnie żadnego współczucia, jak słyszę, że po ślubie ktoś zaczyna biadolić ‘A bo on/ona to… ’ (współczuć to mogę ich dzieciom).

 

Ponadto uważam za szczyt nielojalności, by po sąsiadach chodzić i d…ę lubemu obrabiać.

 

31 minut temu, melody napisał:

Z moich doświadczeń to poznałam dosłownie kilku facetów z jakimiś zajawkami.

Cóż. Współczuję.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, melody napisał:

zerowe zaangażowanie dzieckiem i małżeństwem.

Babony, typowe babony. Zerowe zaangażowanie nazywasz zarobki 40-50 k miesięcznie? To jest kurwa 100% zaangażowania. To jest najważniejsze dla dziecka i całej rodziny, zasoby na rozwiązanie dowolnego problemu, jaki się pojawi i spokój psychiczny. On się bardziej zajmuje zarabiając tyle niż cokolwiek innego. Babony jednak nie potrafią 2+2 niestety.

  • Like 5
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Messer napisał:

 

Misiu pysiu, dziękuję że znalazłeś czas w swoim napiętym, życiu żeby o mnie coś wspomnieć. Mam nadzieję, że nie zabiorę Ci za dużo czasu, bo jednak te tureckie? rosyjskie? kolumbijskie? modelki jednak nie lubią czekać. Sam wiesz jak to jest z tymi kobietami z topki, prawda?

 

Chciałem tylko napisać, że mitomanię widać z daleka. Po prostu nie potrafisz wymyślać scenariuszy, żeby brzmiały wiarygodnie. Non stop coś fantastycznego widziałeś. Coś usłyszałeś. Jak na człowieka najwyższego kalibru to nie ma w Twojej historii jednego.

 

Tego, co jest ZAWSZE.

 

Wiesz co to jest?

 

Przeczołganie ryjem po chodniku. Tak, że aż skwierczy. Nie znam żadnego człowieka, który coś osiągnął, a nie doznał tego. A trochę ich znam, jak i trochę ich śledzę. Nawet jak wymyślasz sobie swoje historie na szybko, które średnio się ze sobą sklejają, okruszone ogromną pogardą do świata, to jak ktoś twardo stoi na ziemi, to zawsze wychodzisz jako bohater, który ogarnął się w ostatniej sekundzie i wszystko opanował. Jestem tu już trochę i nie pamiętam nawet jednej historii, żebyś naprawdę dostał w mordę tak, że nie wiesz co się stało, został upokorzony i nie wiedział co zrobić - nie fizycznie, po prostu metaforycznie. Nigdy tak w opowieściach nie miałeś. A w życiu to .. normalka? Szczególnie jak się funkcjonuje na najwyższym poziomie?

 

Każdego to spotyka poza Tobą. Ty natrafiasz na niesamowite sytuacje z kobietami, pieniędzy masz tyle, że już w latach 00' jako młodzik w wieku 20+ zarabiałeś 20k, a na obecne to jakieś 40k/miesiąc. Sporo, biorąc pod uwagę karierę naukową i geniusz z Oxfordu. Jednak sam pisałeś, że robisz sam sobie remonty i samemu uczysz się budowlanki, bo ceny są bardzo duże fachowców.

 

Jak na biznesmena, który znacząco zwiększył swoje dochody z czasem i doświadczeniem (co naturalne), zapomniałeś tylko wspomnieć, że biznesmeni z reguły mają bardzo mało czasu w życiu - a szczególnie na to, żeby uczyć się samemu budowlanki. Chyba, że już swoją korporacją delegujesz robotę do innych, a tylko spijasz śmietankę? :) Cóż, zarabiając jakieś 100k na miesiąc kupienie sobie remontu, to chyba jak splunąć? 

 

Chciałem Ci powiedzieć, że ogromna pogarda i dmuchanie swojej megalomanii, nierozłącznie związane z narcystycznym zaburzeniem osobowości, są w jakiś sposób kontrolowalne. Te niesklejające się ze sobą historie robią wrażenie głównie na frajerach. 

 

I wierzę Ci, że możesz zarabiać ponadprzeciętnie. Coś tam mózgu masz, nie piszesz głupio, ale biorąc pod uwagę jaką masz ku wszystkiemu pogardę, to ta słabość i poczucie niższości (im większa pogarda, tym większe poczucie niższości), mogła Cię serio kierować ku intelektualizmowi i lepszych zarobków. Ale sugestia, że w międzyczasie robiłeś absolutne cuda z najpiękniejszymi kobietami na świecie, zwiedziłeś pół świata, robiąc nieodłącznie karierę naukowca i biznesmana, będąc zapraszanym do pracy przez największe korpo na świecie, doznając jednocześnie historii jak w alternatywnej rzeczywistości, podziwiając wypruwane flaki w barach, a wszystko to opisując dla tłuszczy w Internecie, jednak trochę bawi, biorąc pod uwagę czym jest narcyzm.

 

Fajnie, że chciałbyś być tym, kogo opisujesz, ale wiesz, że rzeczywistość jest ciężka i nie można mieć za bardzo wszystkiego. Albo to ja jestem na tyle żałosny, że zasuwając jak mały samochodzik w życiu nie mam tylu sytuacji, tyle szczęścia, i może to wynika z mojego jakiegoś naturalnego upośledzenia? :) Kłaniam się all-rounderowi nisko, po same sklepisko.

 

Wszystkiego dobrego i z Panem Bogiem.

 

Ja zawsze ostro kisnąłem z tych baśni @maroon xD Koleś ma kilka razy w tygodniu historie, które akurat CAŁKOWICIE PRZYPADKIEM idealnie wpisują redpillowską narracje. Piękne kobiety, prywatne jety, śmietanki towarzyskie z najwyższej półki, a do tego kilkanaście godzin w tygodniu na forum(od czasu zarejestrowania się na forum robi ok. 7 postów dziennie(sic!)). Dla mnie to zwykły farmazon i tyle

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, melody napisał:

To jest spoko babka. Pracuje i ma swoje pasje. Typ po prostu wykazuje zerowe zaangażowanie dzieckiem i małżeństwem. 

 

I od początku tak było? Bo jeśli tak, to po prostu realizowała biologiczny program swojego gadziego mózgu: dobre geny (inteligentny, sukcesy zawodowe, wysportowany, przystojny) -> idziemy na żywioł -> bombelek -> ... jakoś to będzie / nie myślę o tym. Jeśli nie, to długo musiał udawać kogoś innego. Albo może mu się zmieniło z jakiegoś powodu w trakcie - i tak bywa. 

 

Cytat

Serio, nie każda kobieta jest nudna i ogląda 24/7 netfixa. Z moich doświadczeń to poznałam dosłownie kilku facetów z jakimiś zajawkami. Większość też pije wino, ogląda netflixa, plotkuje i narzeka, że mnie ciężko wyciągnąć.

 

To potwierdza tylko moje obserwacje.  Ludzi z prawdziwą zajawką na jakimś punkcie wcale nie ma tak dużo, szczególnie po 30-tce. A żeby zajawek było kilka? - zapomnij. Niestety większość kobiet ma płytkie zainteresowania oscylujące wokół mody i urody, a "zainteresowania" większości facetów to wino, kobiety i śpiew gry komputerowe, Dlatego, bedąc ambitną i aktywną osobą z pasjami/zainteresowaniami, tak ciężko jest kogoś na swoim poziomie znaleźć...

 

I to jest też kolejna bardzo istotna przyczyna spadku dzietności: pewna, coraz większa, część młodych facetów realizuje się zawodowo, hobbystycznie i nie może znaleźć tej odpowiedniej partnerki, która będzie miała podobnie. I tak samo kobiety: coraz więcej jest wykształconych, obytych, z zainteresowaniami. Im też jest trudno znaleźć gościa na poziomie. 

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, mac napisał:

Babony, typowe babony. Zerowe zaangażowanie nazywasz zarobki 40-50 k miesięcznie? To jest kurwa 100% zaangażowania. To jest najważniejsze dla dziecka i całej rodziny, zasoby na rozwiązanie dowolnego problemu, jaki się pojawi i spokój psychiczny. On się bardziej zajmuje zarabiając tyle niż cokolwiek innego. Babony jednak nie potrafią 2+2 niestety.

Samymi pieniędzmi nie wychowasz dziecka i nie stworzysz warunków, żeby się dobrze rozwinęło. Rodzice są potrzebni - i mama i tato. To po pierwsze.

 

A po drugie czemu od razu zakładasz, że te pieniądze idą na rodzinę? Nie trafiłeś, bo ten pan akurat liczy złotówkę do złotówki. Były tam też problemy z lokum. I sam jego ojciec powiedział, że no słabo ta ich rodzina wygląda.

 

Więc lepiej zadać nieco więcej pytań niż stwierdzić, że wie się lepiej. 

 

@SamiecGamma

Cytat

I od początku tak było? Bo jeśli tak, to po prostu realizowała biologiczny program swojego gadziego mózgu: dobre geny (inteligentny, sukcesy zawodowe, wysportowany, przystojny) -> idziemy na żywioł -> bombelek -> ... jakoś to będzie / nie myślę o tym. Jeśli nie, to długo musiał udawać kogoś innego. Albo może mu się zmieniło z jakiegoś powodu w trakcie - i tak bywa. 

Wiek gonił obie strony i chyba sobie tego nie przemyśleli.

 

Pewnie Panią też trochę zaślepiło. Nie wiem, ale smutno się na to patrzy.

 

Cytat

To potwierdza tylko moje obserwacje.  Ludzi z prawdziwą zajawką na jakimś punkcie wcale nie ma tak dużo, szczególnie po 30-tce. A żeby zajawek było kilka? - zapomnij. Niestety większość kobiet ma płytkie zainteresowania oscylujące wokół mody i urody, a "zainteresowania" większości facetów to wino, kobiety i śpiew gry komputerowe, Dlatego, bedąc ambitną i aktywną osobą z pasjami/zainteresowaniami, tak ciężko jest kogoś na swoim poziomie znaleźć...

 

I to jest też kolejna bardzo istotna przyczyna spadku dzietności: pewna, coraz większa, część młodych facetów realizuje się zawodowo, hobbystycznie i nie może znaleźć tej odpowiedniej partnerki, która będzie miała podobnie. I tak samo kobiety: coraz więcej jest wykształconych, obytych, z zainteresowaniami. Im też jest trudno znaleźć gościa na poziomie. 

No takie życie. Pasje ma malutko osób. Szkoda, bo fajnie jest się czymś interesować. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, melody napisał:

A po drugie czemu od razu zakładasz, że te pieniądze idą na rodzinę? Nie trafiłeś, bo ten pan akurat liczy złotówkę do złotówki. Były tam też problemy z lokum. I sam jego ojciec powiedział, że no słabo ta ich rodzina wygląda.

Ty masz coś nie tak z głową? Dlaczego zakładam coś na podstawie zaprezentowanych informacji? Bo zostały tak, a nie inaczej zaprezentowane, co umożliwia wyciągnięcie ograniczonych wniosków. Jeżeli dochodzą nowe fakty wyciąga się nowe wnioski i porównuje z poprzednimi. Nie podajesz całej historii, tylko strzępki, a później wpędzasz w poczucie winy? Brawo, brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Potwierdzasz tylko, że z babonami nie warto wchodzić absolutnie w żadne dyskusje.

 

Ciekawe poza tym, czy wielka mamusia przeczytała chociaż jedną książkę o zasadach wychowania dziecka, o psychologii dziecka i podobnych. Wychowanie to górnolotne słówko, które nic nie znaczy, jeżeli dany człowiek, rodzic nie posiada wiedzy. Wtedy nie ma mowy o wychowaniu, ale utrzymaniu zdolności życiowych i umysłowych właśnie za pieniądze i to jest grane w 99% domów, więc to pieniądze w praktyce "wychowują". Stworzyć na własne podobieństwo kolejnego klona, najczęściej przygłupa to żaden problem i wiedzy żadnej do tego nie trzeba. Gorzej właśnie z poważnymi działaniami. Czy też zaprzeczysz i stworzysz historyjkę wpędzającą w poczucie winy? xD Śmiech na sali.

Edytowane przez mac
  • Like 4
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Patton napisał:

Moją pasją to się akurat bardzo mało kobiet interesuje.

A moją bardzo mało mężczyzn się interesuje. I co? I nic:D Moim zdaniem fajne są te różnice. Paradoksalnie gorzej mi się rozmawiało o naszych zajawkach z historykiem niż geek’iem, który nie odróżnia hieratyki od demotyki (sic!). A jak on mówi - gdybym był z programistką/analityczką, to musiałbym zrezygnować z wielu innych cech kobiety. No i git, fajniej jest się tutaj uzupełniać niż rywalizować w wiedzy.
 

Moim zdaniem dobrze mieć wspólne aktywności (typu sport, planszówki, gotowanie etc.), ale nie pasje. Hobby i pasja to dla mnie dwie inne rzeczy. Pierwsze umila życie. Bez drugiego żyć się nie da. 
 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, melody said:

Po prostu

 

Uwielbiam jak tak piszesz ❤️ nie muszę nawet czytać dalej żeby wiedzieć że nie masz racji 

 

I jeszcze zrób teraz taka obrażona minkę, "ale naprawdę, no po prostu tak jest! hm!" 

Edytowane przez slusa
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mac napisał:

Babony, typowe babony. Zerowe zaangażowanie nazywasz zarobki 40-50 k miesięcznie? To jest kurwa 100% zaangażowania. To jest najważniejsze dla dziecka i całej rodziny, zasoby na rozwiązanie dowolnego problemu, jaki się pojawi i spokój psychiczny. On się bardziej zajmuje zarabiając tyle niż cokolwiek innego. Babony jednak nie potrafią 2+2 niestety.

Ponoć byłeś wychowywany przez samotną matkę. Ponoć nie znosiłeś każdego gacha jaki się pojawiał. 
Rozumiem że gach z 40k miesięcznie byłby kochanym tatusiem


Zaprzeczysz? 



 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, melody napisał:

bo ten pan akurat liczy złotówkę do złotówki.

+

2 godziny temu, melody napisał:

Były tam też problemy z lokum.

 Czyli ten mąż sąsiadki to bardzo odpowiedzialny człowiek ;)

 

 

2 godziny temu, melody napisał:

Samymi pieniędzmi nie wychowasz dziecka i nie stworzysz warunków, żeby się dobrze rozwinęło. Rodzice są potrzebni - i mama i tato.

 

Sprawdzone na własnych dzieciach:

By móc budować fajną relację z ojcem, dzieci wcale nie potrzebują widzieć go kilka godzin na dobę - w rozumieniu, że ojciec w tym czasie ‘walczy’ o zasoby (ma większe możliwości zarobkowe, pracuje dłużej lub dalej od domu lub też nie jest na macierzyńskim/wychowawczym).

Będąc ojcem wystarczy, że chwilę pogadasz/pobawisz się z dzieciakiem rano przed pracą, wieczorem przeczytasz bajkę, nadrobisz wspólny czas w weekend, wakacje itd. Do tego nie trzeba wiele czasu i nie zobaczysz tego przez płot – więc nie osądzaj męża sąsiadki, bazując wyłącznie na jej przekazie.

Z kolei dzieciakowi obojętne jest, czy na placu zabaw pilnuje go matka (która akurat ma więcej czasu jak sąsiadka), czy ojciec, który z trudem ten czas wyszarpał.

 

Ale – do budowania fajnej relacji ojca z dzieckiem w czasie, kiedy zajęty jest on ogarnianiem spraw bytu rodziny (i robi to wydajniej od żony), niezbędna jest odpowiedzialna matka. Czyli taka, która pod nieobecność ojca potrafi zbudować w dziecku przekonanie, że kapitan płynie z nami (chociaż bywa, że go rzadziej widać).

Bo tak się składa, że to w przeważnie mężczyźni/ojcowie pracują na platformach wiertniczych, wyjeżdżają na misje wojskowe, kontrakty zagraniczne i dłuższe delegacje, czy też zasuwają tirami po Europie – czyli dłużej nie ma ich fizycznie w domu przy dzieciach. 

 

 

Edytowane przez canyon
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Patton napisał:

Moją pasją to się akurat bardzo mało kobiet interesuje.

 

Moja eks miała pasję, którą raczej bardzo mało facetów sie interesuje. I nie nazwałbym tej pasji czysto kobiecą, raczej bardzo niszową. Ale nie w tym rzecz, nie szukam osoby, która ma listę pasji i hobby taką samą jak moja. Szukam osoby na podobnym poziomie. Czyli jeśli dla przykładu ja mam zainteresowania artystyczne: fotografia, ale taka cykana na poważnie, nie typu, że se kupiłem aparat, czegoś tam się nauczyłem na 2-tygodniowym kursie i spamuję swoje media społecznościowe w ilościach hurtowych przeciętnymi "dziennymi" zdjęciami, to jeśli mojej potencjalnej partnerki pasją jest dla przykładu literatura angielska, to jak najbardziej ok. Ale jeśli to będą wyjścia i spotkania z psiapsiółkami (ja tylko cytuję, co mi ostatnio napisała jedna dziewczyna z Tindera, która z początku uznałem za "fajną"), to już nie bałdzo, że tak powiem.

 

Dla porównania, choć rzecz dotyczy bardziej statusu społecznego niż zainteresowań, ale nie do końca (*): jeśli dziewczyna ma 20 krajów zwiedzonych, to raczej też chciałaby, aby jej partner był choć trochę obyty, a nie tylko wakacje w Polsce nad przysłowiowym morzem. 

 

(*) Można tanio zwiedzać, szczególnie w dzisiejszych czasach. Tanie loty, autostop, pociągi + rower, dla ambitniejszych: motocykl, etc.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mac napisał:

Ty masz coś nie tak z głową? Dlaczego zakładam coś na podstawie zaprezentowanych informacji? Bo zostały tak, a nie inaczej zaprezentowane, co umożliwia wyciągnięcie ograniczonych wniosków. Jeżeli dochodzą nowe fakty wyciąga się nowe wnioski i porównuje z poprzednimi. Nie podajesz całej historii, tylko strzępki, a później wpędzasz w poczucie winy? Brawo, brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Potwierdzasz tylko, że z babonami nie warto wchodzić absolutnie w żadne dyskusje.

 

Ciekawe poza tym, czy wielka mamusia przeczytała chociaż jedną książkę o zasadach wychowania dziecka, o psychologii dziecka i podobnych. Wychowanie to górnolotne słówko, które nic nie znaczy, jeżeli dany człowiek, rodzic nie posiada wiedzy. Wtedy nie ma mowy o wychowaniu, ale utrzymaniu zdolności życiowych i umysłowych właśnie za pieniądze i to jest grane w 99% domów, więc to pieniądze w praktyce "wychowują". Stworzyć na własne podobieństwo kolejnego klona, najczęściej przygłupa to żaden problem i wiedzy żadnej do tego nie trzeba. Gorzej właśnie z poważnymi działaniami. Czy też zaprzeczysz i stworzysz historyjkę wpędzającą w poczucie winy? xD Śmiech na sali.

Do tych poważnych działań potrzeba również ojca, a nie jedynie jego portfela. 

 

Kiedyś myślałam, że nieobecność jednego z rodziców w wychowaniu nie ma żadnych konsekwencji, ale chyba jednak ma. 🤔

 

41 minut temu, slusa napisał:

 

Uwielbiam jak tak piszesz ❤️ nie muszę nawet czytać dalej żeby wiedzieć że nie masz racji 

 

I jeszcze zrób teraz taka obrażona minkę, "ale naprawdę, no po prostu tak jest! hm!" 

Nie mam racji. Daję pole do walki o nią innym anonimom. Do boju! 🤠

 

26 minut temu, canyon napisał:

Sprawdzone na własnych dzieciach:

By móc budować fajną relację z ojcem, dzieci wcale nie potrzebują widzieć go kilka godzin na dobę - w rozumieniu, że ojciec w tym czasie ‘walczy’ o zasoby (ma większe możliwości zarobkowe, pracuje dłużej lub dalej od domu lub też nie jest na macierzyńskim/wychowawczym).

Będąc ojcem wystarczy, że chwilę pogadasz/pobawisz się z dzieciakiem rano przed pracą, wieczorem przeczytasz bajkę, nadrobisz wspólny czas w weekend, wakacje itd. Do tego nie trzeba wiele czasu i nie zobaczysz tego przez płot – więc nie osądzaj męża sąsiadki, bazując wyłącznie na jej przekazie.

Z kolei dzieciakowi obojętne jest, czy na placu zabaw pilnuje go matka (która akurat ma więcej czasu jak sąsiadka), czy ojciec, który z trudem ten czas wyszarpał.

 

Ale – do budowania fajnej relacji ojca z dzieckiem w czasie, kiedy zajęty jest on ogarnianiem spraw bytu rodziny (i robi to wydajniej od żony), niezbędna jest odpowiedzialna matka. Czyli taka, która pod nieobecność ojca potrafi zbudować w dziecku przekonanie, że kapitan płynie z nami (chociaż bywa, że go rzadziej widać).

Bo tak się składa, że to w przeważnie mężczyźni/ojcowie pracują na platformach wiertniczych, wyjeżdżają na misje wojskowe, kontrakty zagraniczne i dłuższe delegacje, czy też zasuwają tirami po Europie – czyli dłużej nie ma ich fizycznie w domu przy dzieciach. 

 

 

Gdyby było okej, to jego ojciec stanąłby po jego stronie, a nie twierdził, że jest kiepsko i zajmował się ich dzieckiem.

 

Czasem trafiają się tragiczni ojcowie. Bywa.

 

 

 

 

Edytowane przez melody
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@canyon ma dużo racji. Z mojego dzieciństwa bardzo dobrze pamiętam, że ojciec wcale nie spędzał ze mną nie wiadomo ile czasu, w tysiącach czy nawet setkach godzin. Spłodził mnie dość wcześnie (choć jak na tamte czasy, zupełnie "w normie"), gdyż miał dopiero 24 lata. Siłą rzeczy więc nie uczestniczył jakoś bardzo intensywnie czasowo w wychowaniu, gdyż musiał pracować, po godzinach starał się dokształacać do pracy (dla mnie zupełnie normalna to postawa, wręcz bardzo odpowiedzialna), miał też kilka swoich pasji, które - uwaga - zdążył mi przekazać.

 

Rolę ojca w wychowaniu syna (nie mam rodzeństwa, więc o wychowaniu córek się nie wypowiadam) upatruję też w przekazaniu "męskich" wzorców i męskich zajęć. To on uczył mnie jeździć na rowerze, nauczył pływać, to z nim w wieku szkolnym zdobywałem Tatry. To również dzięki niemu mam większość swoich artystycznych zainteresowań (dorzuciłem jedno własne).

 

Rola matki w moim wychowaniu była również nieoceniona. To ona przygotowywała codziennie posiłki do szkoły, woziła mnie na zajęcia dodatkowe, bo miała luźniejszą pracę, to z nią mogłem porozmawiać o swoich ówczesnych problemach: w szkole, z kolegami itp. 

 

Czasowo mama poświęciła mi może 3-, może nawet 4-krotnie więcej czasu, lecz uważam, że wkład w moje wychowanie mają "po równo". Dla zdrowego rozwoju dziecka obydwoje są potrzebni. A dzisiejsze związki rzadko potrafią przetrwać dłużej niż kilka lat. To kolejny powód, dla którego rozsądniejsi i ci, którzy potrafią panować nad popędem rzadziej decydują się na dzieci.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, SamiecGamma napisał:

jeśli dziewczyna ma 20 krajów zwiedzonych, to raczej też chciałaby, aby jej partner był choć trochę obyty, a nie tylko wakacje w Polsce nad przysłowiowym morzem. 

Meh. Też niekoniecznie. Zwiedziłam większość Bliskiego Wschodu i Europy, ostatnio uzupełniam jedynie Bałkany, marzę o Indiach, Kambodży i środkowej Afryce. Mój partner był w Belgii i nie znosi wychylać nosa poza nasze miasto. W pierwszej chwili był to dla mnie gigantyczny szok, lekka histeria w stylu „JEZU Z KIM JA DO EGIPTU POJADĘ?!”. Jednak kurde, to nie tworzy człowieka. Dodaje pewnych doświadczeń, ale nie świadczy o obyciu. Moim zdaniem bardzo idealizujemy podróże i ich wpływ na jednostkę, ograniczając się tym. Kapitał kulturowy, klasa społeczna są ważne, ale bardziej ogólnikowe. Nie wybierajmy sobie poszczególnych warunków.
 

Ja lubię ruiny, prerafaelitów i naturalizm francuski. Akceptuję tylko ambitnych i o wyszukanym smaku, phi. Jestem ponad prostactwem. 

 

Byłam taka, przyznaję, pewnie wciąż bywam. Jednak jakie to jest kurewsko pogardliwe i ograniczające. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, melody napisał:

Do tych poważnych działań potrzeba również ojca, a nie jedynie jego portfela.

Do ciebie nie dociera. Jeszcze raz wyjaśnię. Portfel w postaci 40-50 k ustawia dzieciaka na całe życie. Ojciec się poświęca, pracuje, rozwija coś stresuje się, rozwiązuje problemy, bo kocha swoje dziecko, rodzinę. To jest męska rola, to jest męski przykład, to jest męski autorytet, to jest męski pokaz odpowiedzialności. Pieniądze na utrzymanie rodziny. I za to staremu, jaki by nie był należy się szacunek, wdzięczność i czas na siebie, bo go potrzebuje, żeby zregenerować siły i nabrać dystansu.

 

Płacząca w takim przypadku żona bardziej przypomina zwierzę, niezdecydowaną, niewdzięczną małpę. Niech sama wniesie cokolwiek równego tej wartości.

 

Nawet, jeżeli gość liczy kasę to robi to w konkretnym celu. Trzeba liczyć pieniądze, a nie przepierdalać na jakieś bzdury. To przedsiębiorcza postawa. Takiego mężczyznę to się powinno szanować i dmuchać na niego, jeżeli potrafi ogarnąć dobrobyt na kilka pokoleń do przodu, a babsko mu płacze pod nosem. Poziom debilizmu przekracza wszelkie pojęcie i jeszcze jakieś wymuszone poczucie winy spada na tego typa. Świat klaunów. Dziecko potrzebuje nowego kompa. Dostanie. Książka, dostanie, Pasja, dostanie. Będzie żyło w poczuciu dobrostanu i dostępności, co naturalnie przekłada się na nawyki psychiczne, a przez to na wychowanie.

 

Przecież ojciec jest w domu, robi swoje i pewnie to baba bredzi, że ojciec się nie zajmuje, bo prawda zawsze jest inna od tego, co kobieta gada. Trzeba brać poprawkę, bo mężczyźni inaczej podchodzą do życia, co ma najczęściej mocne uzasadnienie, oparcie w rzeczywistości. Chciałbym poznać wersję tego kolesia, a nie tylko fałszywą perspektywę babona. Już widać, że cała historia cuchnie celowym wpędzaniem w poczucie winy, może pod rozwód? Jakbym już słyszał gdzieś podobny scenariusz.

 

Pamiętaj, ze większość, teraz chyba 70% rozwodów inicjują kobiety, a wcześniej tworzą materiał rozpowiadając niespotykane historie o mężu. Tutaj, w tej całej historyjce przydałaby się męska perspektywa.

 

Jeszcze na takiego kolesia narzekać, czołówka, pewnie 5% społeczeństwa to trzeba mieć najebane do kwadratu. Przynosi mamuta do chaty, gdzie inni ledwie jakiegoś królika, a babon i tak pierdoli, że mógłby większego przynieść i jeszcze coś porobić w chacie. Kto tutaj powinien wylecieć z tego układu to chyba oczywiste.

Edytowane przez mac
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, SamiecGamma napisał:

Czasowo mama poświęciła mi może 3-, może nawet 4-krotnie więcej czasu

To naturalne i właściwe, dlatego fajnie jak kobieta nie musi zapieprzać na pełen etat poza domem. Tak długo, jak ojciec się stara, realnie dba o dziecko, to ten czas nie jest godzinowo liczony. Od mamy dziecko pragnie głównie bliskości, tutaj czas jest istotny. Mój tata bardzo się rozwijał zawodowo jak byłam dzieckiem, był w wiecznych rozjazdach. Pamiętam jak nie lubiłam się z nim żegnać, wręcz potrafiłam strzelić focha i płakać za nim. Szczerze nienawidziłam jego klientów, „zabierali” mi go. Ale nieocenione były momenty jak do mnie dzwonił z antykwariatu i pytał czy „tę książkę o piramidach już masz?” albo po powrocie układał ze mną lego/czytał przed snem:D Jasne, że wolałabym z nim jako dziecko spędzić więcej czasu, ale nie mam mu tego za złe. Stworzył mi z mamą dobre warunki. Teraz trochę nadrabiamy te godziny na wspólnym śmieszkowaniu i dyskusjach.
 

@melody opisała sąsiada dość zwięźle. Możliwe, że serio ma córkę w dupie, takie niedojdy też się zdarzają. Jednak wciąż zapieprza na tę rodzinę, trzeba by poznać sytuację od środka.

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.