Skocz do zawartości

Znów o ścianie - ale i kilka innych spraw


Rekomendowane odpowiedzi

 

Ten krótki filmik z kanału "Druga Strona Medalu" porusza kilka kwestii w sumie. Pierwsza historia dotyczy pewnej 35-letniej singielki, która próbuje jak koń pod górę i nie może znaleźć swojego samca. Powiem coś o tym, bo jako 38-letni samiec, mam do czynienia z takimi na szybkich randkach, dodatkowych zajęciach, spotkaniach w klubach itd. Jednego w tym filmie nie powiedziane, co ja dostrzegam: wymagania kobiet rosną wraz z wiekiem. Zastanawia mnie czy sama bohaterka artykułu to dostrzega. Tłumaczone to jest wzrostem poczucia własnej wartości, zdobyciem kariery, stabilizacji i doświadczenia z poprzednich związków. Brzmi to dość rozsądnie, gdyby szło w parze z pokorą. Bynajmniej. W wieku pościennym otrzymujemy wersję kobiety, którą była przed ścianą (z wszystkimi wymaganiami i wyobrażeniami na własny temat) i dodatkowymi wymaganiami, które pojawiają się wraz z przypływem rozsądku. Autor podcastu poniekąd wyjaśnia dlaczego nie tędy droga.

 

Może warto posłuchać jak to wygląda ze strony kawalera 38-letniego, który nigdy specjalnie nie miał brania u kobiet (ale ma ileśtam związków, także długoterminowych, za sobą) i teraz właściwie doświadcza analogicznego poczucia samotności jak wymieniona w artykule (chociaż u mnie to trwa już dłużej, więc nabieram wprawy). W zasadzie to na tym poziomie współczuję jej, bo rozumiem samotność. Doskonale rozumiem, co znaczy gdy jesteś wyborem nr 2 dla kogoś, gdy ten nie spieszy się z odpowiedzią dla ciebie, nie jest tobą zainteresowany, uważa za poniżej siebie, nie zabiega o ciebie żadną miarą, odrzuca na podstawie pierwszego wrażenia, nie znajduje dla ciebie czasu i nie przykłada wagi, do dotrzymywania wobec ciebie umów. Można też dodać, że dla samotnika może nawet nie być tego kogoś, który by pasował do wymienionych czynników XD.

 

Teraz jednak zaczynam rozumieć, poniekąd, co znaczy być po drugiej stronie - gdy ta, która siedzi na przeciw mnie, nie wzbudza mojego zainteresowania. Pochodziłem trochę na szybkie randki, posiedziałem trochę na portalach randkowych i spotykałem się z dziewczynami w moim przedziale wiekowym, więc coś mogę powiedzieć. O ironio sam, po tylu latach bycia lekceważonym przeciętniakiem, zaczynam wybrzydzać. Jak byłem zaślepiony sferą seksualną i uroku kobiecego, to byłem gotów dodawać jej atrybutów, których tam nie było. A ona? A ona jak najbardziej utrzymywałaby mnie w tym przekonaniu. Ba! Sama tak o sobie myślała. No bo, co mówi nam 35-latka z artykułu? Przecież jestem wyjątkowa. Czyżby? 

 

Wiele kobiet chyba nie spodziewa się, że budowaniem tego wyidealizowanego obrazu siebie, jednocześnie zastanawia na siebie pułapkę. Dotyczy to w szczególności urody, którą nadal cenię, ale która już nie jest w stanie przekonać mnie do osoby. Na tym polega poniekąd pułapka Chadów, którzy mogą dostrzec po zaliczeniu, że właściwie to mają do czynienia z dość przeciętną osobą. Więc siedzę na przeciw dziewczyn z szybkich randek i dostrzegam to samo: starość i pewna ociężałość już rzuca się w oczy, a kariera to przeciętne zarobki, praca biurowa i brak zainteresowań. Gadają jakieś truizmy, ubierają się raz lepiej, raz gorzej, energii mają tyle, co ja po siedmiokrotnej masturbacji, inspiracji wzbudzają tyle, co zeszłoroczny śnieg. Ogólnie nuda. I ja mam z kimś takim spędzić resztę życia? Przecież sama mówiła mi, że jest wyjątkowa. Przecież feminizm i kultura dzisiejsza mówi mi - każda kobieta jest piękna i wyjątkowa.

 

I za co mam spędzić resztę życia z taką kobietą? Żeby wejść w jej świat i jej zainteresowania? Towarzyszyć jej w podróżach i na kurs tańca? To jest następna sprawa, że te panie często szukają kogoś, kto będzie im towarzyszył w ich trybie życia. Ja mam być dodatkiem do jej wizji i wpasować się w nią. Feminizm wytłumaczył jej, że w drugą stronę broń Boże, a na kompromis same rzadko wpadną. I co jeszcze może mnie czekać? Przebywanie z kimś, kto uważa, że mam szczęście, że jest ze mną? Ja w sumie czuję szczęście, gdy jestem z kimś, ale żebym to ja miał mieć wyłącznie takie przekonanie (?). Z kimś kto, całkiem możliwe, ma dzieci z poprzedniego związku. Z kimś, kto uważa a priori, że to ja mam się starać, a ona może. Która uważa, że jej kariera ma mieć dla mnie jakieś znaczenie (jakbym faktycznie mógł liczyć na to, że mnie utrzyma) i w gruncie rzeczy, że to ja powinienem się podporządkować. Wreszcie z kimś, kto nie jest tak interesujący, jest bardzo przeciętny, często już średni w urodzie i uroku, niezbyt zajmujący i rozmowny. Czasami wytłumaczenie bywa takie: bo muszę znaleźć tego, dla którego będę wyjątkową. Obstawiam, że nawet jeśli będzie tak przez parę lat, to kawka zwietrzeje tak czy siak. W szczególności, gdy jesteś po ścianie.

 

Można wymienić wiele rzeczy, ale do czego zmierzam? Gdy przychodzi do życia na długie lata, te mistyczne i romantyczne pierdolenie o byciu wyjątkową księżniczką, którą mój wybranek powinien uważać za najpiękniejszą, powinny sobie panie wsadzić głęboko w tyłek (i pierdzielnąć po łbie tych, którzy im to wtłaczają). Gdy dochodzą do wieku 35 lat - już w ogóle. W tym wieku wielu mężczyzn też odczuwa rozczarowanie płcią przeciwną, więc chodzenie w zaparte przyniesie tylko jeden rezultat: samotność. Kobiety sądzą chyba, że z definicji stanowią wartość dla mężczyzny. Jak jesteś ładna, młoda i miła, to wystarczy, że jesteś - to fakt - ale znów, na pewien okres. Tymczasem trzeba się uczyć, czego facet chce. Z początku bowiem ładna i młoda laska, gdy mówi o swojej niezależności i lepszości od facetów (i wymaganiach) może wzbudzić we mnie nawet przerażenie, ale gdy ta sama laska po 30-tce mówi to samo, to zaczyna budzić śmieszność. Przypomina trochę księcia, który stał się kocmołuchem i nadal próbuje wydawać rozkazy plebsowi.

 

Nie śmieję się jednak tak bardzo z tych kobiet, bo mój los właściwie jest podobny - tylko, że ja nigdy nie miałem okresu "uwielbienia". Nie mam jednak zamiaru wchodzić w relację z kimś, kto nie ma najmniejszej nawet koncepcji pokory. Gotów jestem pozostać sam. Nie będę twierdził, że będzie mi z tym lepiej czy gorzej, ale nie widzę innego wyjścia. Jedna rzecz mnie czeka - mieć większą zgodę na to, że te kobiety (z mojego przedziału wiekowego) pozostaną pewnie przeciętne i niespecjalnie interesujące. Tutaj też będę musiał poszukać kompromisu, skoro mój obraz był wyidealizowany. Albo po prostu pozostanę sam. Nauczyłem się tego. Tego jednak nie da się zrobić z taką, która wbrew temu, co widzę, utrzymuje, że jest wyjątkowa.

 

 

 

  • Like 19
  • Dzięki 16
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem do końca, nie żałuję. Proste rozwiązanie są najlepsze. Natura sama wyselekcjonuje najlepsze osobniki do prokreacji.

 

W sumie lepsze "to" niż:

Czy walczyć o kukozwiązek z niewiastą z licznikiem 3 cyfrowym?

Czy zmienić pracę z 5k na 15k?

Czy putin wiedział jakie straty ponosi jego armia, w newsach relacjonowanych w zachodniej tv?

Ile troli i onuc ukraińskich zmieści się na czubku szpilki...

 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dużej mierze podzielam zdanie autora postu, baaaaardzo, ale to bardzo wiele kobiet tak naprawdę nie ma nic do zaoferowania świadomemu facetowi. O ile kiedyś jej młodość, wygląd, miały wpływ i jeszcze przy odrobinie oleju w głowie - wystarczało. Tak dzisiaj tak jak autor wspomina, że ma poświęcać się i spełniać zachcianki i organizować życie przeciętnej zmęczonej życiem kobiecie - no way. 

 

One mają dużo simpów, stąd przeświadczenie że mogą dalej oczekiwać, same będąc przeciętnymi. Miałem kumpele 4/10 która miała po kilkanaście wiadomości dziennie na tinderze. Oczywiście nieszczęśliwa, bo ona w wieku 34 lat nie może liczyć na gościa 6/10, chyba że żonaty lub tylko taki który zalicza dla sportu. 

 

Myślę że laski powinny być bardziej elastyczne, ale część dopiero to rozumie w wieku bliżej 40... a jak nie, to zostają zatwardziałymi feministkami, winę za wszystko ponosimy my.

 

Wśród znajomych mam cały przekrój, od rozwódek, po samotne matki i singielki, które były zbyt pewne siebie i do dzisiaj czekają na księcia na białym koniu. Obraz całości jest bardzo żałosny, zwłaszcza jak pada z ich ust, że nie ma już fajnych facetów. W kontrze - jedno zdanie zamyka temat: a Ty co masz do zaoferowania gościowi który ma zasady, fajną pracę, ciekawe hobby, nie tylko lubi podróżować, ale też robi to z pasją, zna języki, rozwija się, woli poczytać książki zamiast oglądać  netflixa itp. - wówczas error. No bo odpowiedź "no jak to? Siebie, jestem wyjątkowa, bla bla" nie działa. 

Edytowane przez Patton
  • Like 19
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety są jak kwiaty. Piękne gdy młode, ale szybko więdną.

 

Gdy jestem przy kobietach 35+, czuję się jak młodszy brat pomimo, że jestem od nich albo starszy, albo jesteśmy rówieśnikami. Czuje się to już to zmęczenie życiem, wyzucie z energii, czystą kalkulację. Wielu facetów w tym wieku też jest takich, ale jednak u kobiet bardziej rzuca się to w oczy. Panowie, jeśli macie około 35-40 lat, broń boże do stałych związków kobiety w zbliżonym wieku. Naprawdę jesteście fanami pań ze znacznym śladem użytkowania? Wystarczy, że potem spojrzę, pogadam z 24-latką. Przepaść. Z tą to jeszcze można konie kraść (też nie wszystkie, ale znacznie wyższy wskaźnik szansy).

Nie dziwcie się, że kobiety wybierają i przebierają. One dobrze wiedzą, że ich prime time jest bardzo krótki. Też byście tak robili na ich miejscu. Natomiast nie nabierajcie się na to, że teraz ma 35-40 lat i jest wyjątkowa, teraz dopiero wie czego chce, bla bla, podobne brednie.

 

To co piszecie, nazywam „scenariuszem życia”. Zwróćcie uwagę, że to wy macie się prawie zawsze do tego dostosować. Nigdy odwrotnie. Gdy jest odwrotnie, zdecydowana większość kobiet was zostawi i poszuka takiego, który spełni jej „plan”. Dlaczego zatem wy się godzicie na kiepskie warunki i scenariusz, który was nie interesuje? Kto powiedział, że po 3 latach trzeba się oświadczyć, bo inaczej jestem niepoważnym kolesiem? To wszystko narzut mainstreamu, który broni scenariusza kobiet. Nie chcecie to nie róbcie tego, to wasze życie.

  • Like 24
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bullitt napisał:

Gdy jestem przy kobietach 35+, czuję się jak młodszy brat pomimo, że jestem od nich albo starszy, albo jesteśmy rówieśnikami. Czuje się to już to zmęczenie życiem, wyzucie z energii, czystą kalkulację.

Tak jest, u kobiet w wieku od około 30-40 lat widziałem jedynie taką wyrachowaną kalkulacje i będąc na spotkaniach z kobietami w tym przedziale dało się odczuć ewidentnie iż jesteś brany pod uwagę jako zasób.

O braku energii, zmęczenie życiem, senność i dochodzące jakieś choroby i rozpoczęcie branie leków się także spotkałem. Jedna taka 34latka miała ogólnie problem wejść na 30 schodków na spotkaniu ze mną bo złapała zadyszkę.

2 godziny temu, Bullitt napisał:

Wielu facetów w tym wieku też jest takich, ale jednak u kobiet bardziej rzuca się to w oczy.

Nikt nie ma tak dobrze ustawionego kalkulatora zysków i strat jak kobiety :)

2 godziny temu, Bullitt napisał:

Natomiast nie nabierajcie się na to, że teraz ma 35-40 lat i jest wyjątkowa, teraz dopiero wie czego chce, bla bla, podobne brednie.

Jak finezyjnie brzmi. Co taka kobieta ma się przyznawać jaki licznik ma na koncie. Sprzeda bajeczkę o tym, że miała dwa poważne związki i jest święta, a winni są faceci :D

2 godziny temu, Bullitt napisał:

Kto powiedział, że po 3 latach trzeba się oświadczyć, bo inaczej jestem niepoważnym kolesiem? To wszystko narzut mainstreamu, który broni scenariusza kobiet. Nie chcecie to nie róbcie tego, to wasze życie.

Społeczeństwo gościa co po 3 latach się nie oświadczy i nie da zaręczynowego będzie określać mianem ,,niedojrzałego" i wrzucać teksty o tym kiedy Ty się ustatkujesz bo ustatkowanie nie dotyczy znalezienia dobrej pracy, rozwoju własnego poprzez sport i pasje a ma być jako wzięcie ślubu ażeby kobiety na tym zyskały.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@I1ariusz
Ciekawe wnioski, jak zawsze, ale powinieneś bardziej optymistycznie do siebie podchodzić. :) Wiem jak wyglądasz, jak się prezentujesz, Tobie, jako mężczyźnie nie brakuje niczego :) 

Zjawisko "ściany" jest w wielu sytuacjach, relacjach społecznych. Czyli poczucia bezradności w wyniku nagłego? uświadomienia sobie zakończenia pewnego etapu, możliwości. Tyczy się to każdej sytuacji kryzysowej. 
Kiedy jesteś blisko awansu, ale dla formalności brakuje Ci papieru, którego kiedyś nie zdobyłeś, a on wymaga w zdobyciu go kilku lat (np.jakieś studia).
Kiedy biegacz jest tuż przed metą na konkretnym maratonie, ale pechowo upada, łamie nogę. Ta kontuzja nie pozwala wrócić do biegania na konkretnym poziomie, a w bieganiu czuł się najlepszy.
Kiedy dostajesz terminalną diagnozę, a tu małe dzieci, dom w budowie. 

Ja ścianę miałam od zawsze, bo nią jest to, że nie działam na mężczyzn jako kobieta. Z mężczyznami rezonuję (w rolach) jako : dziwak, znajoma, dyskutant, pracownik, "ciocia" (czyt,gospodyni, niańka do dzieci), słuchacz.
Młodość na rynku matrymonialnym średnio coś ułatwiała w moim przypadku. :) 
Bycie swojską dziewczyną, która jest robotna, na swój dziwaczny sposób obrotna - to niewiele wnosi do relacji, tak samo, chłopak, który ma łagodne usposobienie i pracowitość. 
W relacjach dm chodzi o coś więcej (patrząc pod kątem pożądania). 

Myślę, że tutaj panów zjawisko dobrowolnej? samotności Polek nie powinien interesować, chyba, że w ujęciu socjoekonomicznym - w przyszłości będziemy utrzymywać stare, schorowane feministki, to wtedy rozumiem sens tutejszej dyskusji. :) 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 hours ago, I1ariusz said:

Nie śmieję się jednak tak bardzo z tych kobiet

 

Pamiętaj że randkujac z kobietami z tindera lub szybkich randek spotykasz się z określoną kategoria kobiet - te które mają w sobie pokorę i 35 lat raczej w ten sposób nie działają. 

 

W sensie wyciągasz wnioski bazując na obciążanej próbce 

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, meghan napisał:

Ja ścianę miałam od zawsze, bo nią jest to, że nie działam na mężczyzn jako kobieta. Z mężczyznami rezonuję (w rolach) jako : dziwak, znajoma, dyskutant, pracownik, "ciocia" (czyt,gospodyni, niańka do dzieci), słuchacz.
Młodość na rynku matrymonialnym średnio coś ułatwiała w moim przypadku. :) 
Bycie swojską dziewczyną, która jest robotna, na swój dziwaczny sposób obrotna - to niewiele wnosi do relacji, tak samo, chłopak, który ma łagodne usposobienie i pracowitość. 
W relacjach dm chodzi o coś więcej (patrząc pod kątem pożądania). 

Przesadzasz.

Jesteś atrakcyjną, młodą babeczką. 

 

U mnie powiedzmy, że jest podobnie, ale rezonuję w rolach: koleżanki z którą czasem flirtują, ale wiedzą, że coś więcej nie miałoby sensu i to akceptują (młodzi), albo kobiety którą chcą mieć na wyłączność (starsi). 

I to biorąc pod uwagę ekscentryzm i prawdopodobnie dość nudne, maniakalne zainteresowania. 

 

Dużo zależy od naszej postawy i tego co o sobie myślimy i co sobą prezentujemy. Widocznie chcesz być ciocią.

Ja nigdy nie chciałam być postrzegana jako ciocia albo pani domu i mi się jeszcze nie zdarzyło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten dziwny trend o tym jak super kobiece i wuyzdane seksualnie są milfy i że z nimi można konie kraść... Czy to nie jest aby projekcja wyniesiona z bardzo spopularyzowanej kategorii aktorek filmów dla dorosłych? Ja je traktuje jako szybkie akcje. Nie chodzę na żadne spacerki, kawki i gówno mnie obchodzą jej pasje i kurs tańca, który rzuci jak tylko znajdzie Chada albo nowy bankomat.

 

Ciągła analiza w kierunku spełnienia uczuciowego i romantycznego z happy endem, spędzenie razem reszty życia... widmo samotności... oj Panie polecam audycje MK w tym temacie bo tutaj zamieszanie jakieś i nierealne oczekiwania są.

 

 

 

 

Edytowane przez Alejandro Sosa
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem z doświadczenia długoterminowej przyjaźni z kobietą, która ma pewne ciągoty do feminizmu oraz niezależności, że przebywanie dłużej razem niż pewien przedział, nawet w przypadku przyjaźni mnie męczy. Spoko panienka, ale do związku bym nie chciał, chociaż sam jakiś specjalny nie jestem. Różnica taka, że ja się wszystkim interesuję całe życie, non stop w czymś siedzę, umiem się sobą zająć, że zapominam o świecie, a u kobiet to ciężki temat. Zawsze coś rozprasza, zawsze nowe problemy, ciągłe żale, nieustanne wręcz. Mi się coraz mniej uśmiecha wysłuchiwanie takich pierdów. Z wiekiem przychodzi mądrość babę przejrzysz jednym spojrzeniem. I co moja ziomala robi? Pracuje, wraca do domu, coś tam się pouczy, zje i idzie spać. Żyje, jak każdy inny janusz, po którym baby jadą, że zamulony. A one takie same, jak te janusze, jeszcze gorsze.

 

Mi większą przyjemność sprawia multi z ziomeczkiem albo zwyczajnie sesja z czytnikiem niż rozmowa z kobietą. Jak mówię na randce od jakichś 6 lat nie byłem i czuję wielką ulgę z tego powodu. Już wolę grać, oglądać anime, czytać, ogarniać własne pasje i przynajmniej głowę zachowam. Po latach widzę, że kilka godzin sobie pograć to lepiej mi wychodzi niż randkowanie i pajacowanie. Codziennie losowi dziękuję, że nie mam testosteronowego, gigantycznego popędu, jak niektórzy. To mi pozwala widzieć świat inaczej i żyć inaczej. Jak odpada problem seksu i dostępności kobiet to w sumie mężczyzna musi tylko się ze śmiercią pogodzić i coś tam porobić czasami, reszta czasu na fun. Ja biorę ten deal.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie zmierzam do ściany. Mojej własnej. W zasadzie to chyba jestem wmurowany. 

4 lata do 35. 
W zasadzie poza "sobą" to nie mam nic do zaoferowania. No może miejsce w mieszkaniu.
Finasowo-kijowo. Społecznie-kijowo. 

ASD swoje robi. 
Jeszcze gdyby mnie ciągnęło do tych co są w  podobnej matni socjoekonomicznej to by było ok. 
Ale nie.
Ciągnie mnie do tych których nie ma prawa ciągnąć do mnie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mac napisał:

Powiem z doświadczenia długoterminowej przyjaźni z kobietą, która ma pewne ciągoty do feminizmu oraz niezależności, że przebywanie dłużej razem niż pewien przedział, nawet w przypadku przyjaźni mnie męczy. Spoko panienka, ale do związku bym nie chciał, chociaż sam jakiś specjalny nie jestem. Różnica taka, że ja się wszystkim interesuję całe życie, non stop w czymś siedzę, umiem się sobą zająć, że zapominam o świecie, a u kobiet to ciężki temat. Zawsze coś rozprasza, zawsze nowe problemy, ciągłe żale, nieustanne wręcz. Mi się coraz mniej uśmiecha wysłuchiwanie takich pierdów. Z wiekiem przychodzi mądrość babę przejrzysz jednym spojrzeniem. I co moja ziomala robi? Pracuje, wraca do domu, coś tam się pouczy, zje i idzie spać. Żyje, jak każdy inny janusz, po którym baby jadą, że zamulony. A one takie same, jak te janusze, jeszcze gorsze.

 

Mi większą przyjemność sprawia multi z ziomeczkiem albo zwyczajnie sesja z czytnikiem niż rozmowa z kobietą. Jak mówię na randce od jakichś 6 lat nie byłem i czuję wielką ulgę z tego powodu. Już wolę grać, oglądać anime, czytać, ogarniać własne pasje i przynajmniej głowę zachowam. Po latach widzę, że kilka godzin sobie pograć to lepiej mi wychodzi niż randkowanie i pajacowanie. Codziennie losowi dziękuję, że nie mam testosteronowego, gigantycznego popędu, jak niektórzy. To mi pozwala widzieć świat inaczej i żyć inaczej. Jak odpada problem seksu i dostępności kobiet to w sumie mężczyzna musi tylko się ze śmiercią pogodzić i coś tam porobić czasami, reszta czasu na fun. Ja biorę ten deal.

 

 

No właśnie... popęd... non stop ciśnienie w gaciach... Przejebane 😕 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Alejandro Sosa napisał:

No właśnie... popęd... non stop ciśnienie w gaciach... Przejebane 😕

I za ciśnienie w gaciach oddajesz wszystko, łącznie z przyszłością własnych dzieci, bo stary to debil tak naprawdę z tak funkcjonującą psychiką oraz nawykami, a pomijam inne perypetie i problemy systemowe. Wygrana z popędem to podstawa, jeżeli chcemy mówić o świadomym mężczyźnie. Jak ty nie umiesz ręki, siebie samego powstrzymać przed hańbą, degeneracją i sprzedażą życia, całego własnego świata w imię cipy to kogo my tutaj mamy, jak nie zwykłego samca modliszki.

 

Biorę właśnie poprawkę na świadomych mężczyzn z tego powodu, że panowanie nad popędem to możliwe najtrudniejsza sztuka życiowa, stała medytacja, uber kontrola nad sobą. Modelowanie w tym kierunku zapewnia niezniszczalną psychikę i taki mężczyzna ochłapów nie weźmie z żadnego stołu i nie zgodzi się na nic, co mu szkodzi. To zmienia perspektywę codzienności. A to zagadnienie rzadko poruszane i rozpatrywane, według mnie niewystarczająco, a od tego zaczynają się największe męskie problemy i cała przestrzeń przegrywu.

Edytowane przez mac
  • Like 2
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny tekst, ode mnie masz za niego pucharka. Bardzo dużo wniosków mamy podobnych, dlatego ja nie chodzę na randki z 30+. Paradoksalnie, łatwiej jest "poderwać" młodszą, która ma jeszcze energię i choć odrobinę spontaniczności niż starowinkę po ścianie pełną żalu i pretensji do całego świata i odklejoną od rzeczywistości, jeśli chodzi o wymagania...

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Alejandro Sosa napisał:

Tak naprawdę jak chcesz cokolwiek opanować/powstrzymać/kontrolować = to to wzmocnisz.

 

Jak chcę powstrzymać chorobę to ją wzmacniam? Bardzo ciekawe. Podaj jakiś materiał, bo dla mnie to bzdura. Wyrabianie nowych nawyków na pokrycie starych to jeden z wymiarów świadomej kontroli, która działa, świadomego opanowania.

 

Jak chcę kontrolować wagę to idę na siłownię. Lenistwo zabijam siłą woli i idę na trening. To też wzmacniam lenistwo? Tak to teraz działa xD

 

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan jak dobra ciocia poucza mnie, żebym się bardziej cenił, a potem sama po sobie jedzie i nazywa siebie ciocią ;).

Meg zapominasz chyba w swoim scenariuszu, że masz męża, który przecież przeorał Cię przynajmniej kilka razy, więc chyba musisz mu się podobać, co?

Ubierz sobie jakieś czerwone majteczki, nasmaruj się lukrem, umaluj paznokcie, popsikaj perfumkami i od razu mu instrument podskoczy. Daj spokój, w życiu też

niczego Ci nie braknie. W każdym razie dzięki za miłe słowa.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, mac napisał:

Wyrabianie nowych nawyków na pokrycie starych to jeden z wymiarów świadomej kontroli, która działa, świadomego opanowania.

Dla mnie jak najbardziej prawdziwe. Często słuchałem i czytałem o ile się nie myle w książce ,,Siła nawyku" ażeby zły nawyk zamienić w dobry :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@nowy00 no i to jest jasny system kontroli siebie wynikający z oceny, że coś ci nie służy i chcesz zmienić. Narzędzie kontroli samego siebie, w pełni świadome.

 

W tym materiale gościu podaje jeden z najlepszych przykładów hipergamii do przestudiowania. Shakira 40+ z zasobami, wielkimi kontaktami nic nie znaczy w porównaniu do 20 - letniego ciała. Kolesie nigdy nie patrzą, jakie kobieta ma zasoby i jak się obnosi z niezależnością, ale idą sobie fajnie poruchać i chcą młodego, cycatego ciała, a nie "kobiety niezależnej" naturalnie samozwańczej, bo problemy rozwiązywał jej syn prezydenta. Piękny przykład, absolutny majstersztyk.

 

Jak wspominam czasami w Sparcie pełnoletność prawdziwa zaczynała się od 30. Oni tam mieli większą mądrość od nas teraz. Wiedzieli, w jaki sposób funkcjonuje człowiek i jak się rozwija. I to jest prawda. Po sobie wiem, że dopiero około 30 do mnie dotarło wiele rzeczy, których wcześniej nie widziałem. Dlaczego się mówi, że do 30-35 roku życia czekaj ze ślubem? Bo ci kurwa w tym wieku spadną różowe okulary, chociaż częściowo. Liźniesz wojen, liźniesz poważnego podejmowania decyzji, może dwie krytyczne podejmiesz jakieś i trochę dotrze do głupiego łba.

 

Etap obywatelski rozpoczynał się od 31.

Edytowane przez mac
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Libertyn napisał:

Ja właśnie zmierzam do ściany. Mojej własnej. W zasadzie to chyba jestem wmurowany. 

 

29 minut temu, Libertyn napisał:

4 lata do 35. 

Aha ;)

xD

 

Chłopie, życie przed Tobą. Jeżeli gdzieś zmierzasz w subiektywnie negatywnym kierunku, to raczej tylko na własne życzenie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Babki po 30 potrafią być seksi i spędziłem z paroma fantastyczne chwile.

 

Nic jednak nie pobije odczucia z  wbijania twardego kutasa w cipkę młodej, świeżej studentki, która ma w sobie jeszcze kiełkującą kobiecość.

 

18 latki.

 

Uśmiechniętej, naiwnej, ciasnej, uległej.

 

Wynajmuje kawalerkę w kompleksie niedaleko uniwersytetu aktualnie, dziesiątki młodych azjatyckich cipek w tych ich mundurkach,  nagimi nogami, seksualnie kwitnących, prędzej bym umarł, niż wybrał babę po 30, w windzie dzisiaj dostałem erekcji i musiałem zakrywać się teczką, jak nastolatek!

 

Czuję, że pan Bóg zesłał na mnie ponownie młodość!

 

Azjatyckie cipki rozpierdalają fiuta!

 

 

Wszystkie dziewczyny po 30 roku życia powinny być już dawno zapłodnione i wychowujące dzieci, czekając na męża z ugotowanym obiadem i ogoloną cipką, do roboty dziewczynki!

Edytowane przez RENGERS
  • Like 5
  • Dzięki 3
  • Haha 17
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, I1ariusz napisał:

To jest następna sprawa, że te panie często szukają kogoś, kto będzie im towarzyszył w ich trybie życia. Ja mam być dodatkiem do jej wizji i wpasować się w nią.

 

Właściwie to mógłbyś napisać - spełnią ich zachcianki i to czego one nie są w stanie ogarnąć.

I wszystko byłoby ok gdyby nie jedna rzecz - co one dają od siebie?

Seks?

Komedia - to można mieć bez związku i to mega łatwo.

Co jeszcze?

Że "nie będziesz chodził sam na imieniny cioci Władzi i w sylwestra będzie z kim iśc na imprezę"?

Komedia :D 

 

Kobiety 30+, a nawet już niektóre 25+ są przetyrane przez innych facetów i związki z nimi i lepią sobie z każdego z nich swój ideał w głowie - biorą najlepsze cechy tych facetów i łączą w jedno - teraz pomyślmy że dostajesz laskę, która była mielona przez Bad Boya czy Czada + potem przez bogatego misia-pysia.

Combo śmierci i game over bo ona szuka Greya, który jednocześnie będzie pieskiem na skinięcie i beciakiem-bankomatem.

 

Nie - zdecydowanie kobiety 30+ tylko na seks lub FwB - ale bez oszukiwania ich - szczerze i jasno, prosto z mostu, żadnych związków tylko luźne spotykanie się - i co najśmieszniejsze - jak macie jakąś wartośc na rynku matrymonialnym to kupa lasek się zgodzi.

 

Cytat

Gdy przychodzi do życia na długie lata, te mistyczne i romantyczne pierdolenie o byciu wyjątkową księżniczką, którą mój wybranek powinien uważać za najpiękniejszą, powinny sobie panie wsadzić głęboko w tyłek (i pierdzielnąć po łbie tych, którzy im to wtłaczają). Gdy dochodzą do wieku 35 lat - już w ogóle.

 

Nawet a forum jest masa kolesi z dwoma deficytami:

1. Strachem przed samotnością podyktowanym ich wewnętrznym brakiem ogarnięcia + presją społeczną

2. Seksu

 

I taki koleś "musi z kimś być" bo wewnątrz dupa mu sie pali, że "przegrał życie" bo nie ma dziewczyny / żony - i tacy goście stawiają laski na piedestale tylko za to, że dana księżna zgodzi się z nim być. I to jest cholernie smutne bo potem ta laska go nie szanuje, bo szybko odkrywa, że jest od niej uzależniony i traktuje go jak ścierę do podłogi robiąc mu jazdy i cyrki.

 

Związki są / mogą być naprawdę fajne tak jak kobiety mogą być naprawdę super ale trzeba myśleć - jak przy wszystkim - myśleć górną głową a nie dolną albo hajem hormonalnym. Na forum mógłbym "od ręki" wskazać dwóch chłopaków ok 30stki z dobrą pracą i zarobkami, których deficyty w tych dwóch w/w punktach prowadzą ich prostą drogą do przestrzelenia dupy przez laskę, która weźmie ich na misia-bankomat.

 

Jeden już założył o tym temat, drugiemu daję maksymalnie rok.

 

 

Cytat

 Nie mam jednak zamiaru wchodzić w relację z kimś, kto nie ma najmniejszej nawet koncepcji pokory. Gotów jestem pozostać sam. Nie będę twierdził, że będzie mi z tym lepiej czy gorzej, ale nie widzę innego wyjścia. Jedna rzecz mnie czeka - mieć większą zgodę na to, że te kobiety (z mojego przedziału wiekowego) pozostaną pewnie przeciętne i niespecjalnie interesujące. Tutaj też będę musiał poszukać kompromisu, skoro mój obraz był wyidealizowany. Albo po prostu pozostanę sam. Nauczyłem się tego. Tego jednak nie da się zrobić z taką, która wbrew temu, co widzę, utrzymuje, że jest wyjątkowa.

 

Jeżeli choć raz spotykałeś się z kobietą, która była REALNIE Tobą zainteresowana to, podczas randek, "tańczycie".

Co mam na myśli?

Obserwowałeś kiedyś taniec - nawet jak ktoś robi krok do tyłu to druga strona za nim podąża i tak w kółko.

Idziecie w tę samą stronę.

 

Kiedy opowiadasz najdurniejszy żart ona się śmieje.

Kiedy ona nie wygląda dobrze bo boli ją brzuch i chce jej się wymiotować od okresu - Ty i tak uważasz że jest ładna.

 

Klik-klak.

 

Powtarzam - kończycie randkę i mówisz dupie - słuchaj daj znać jak wrócisz do domu. Natychmiast walidujesz czy tańczycie czy laska CIę za jednego ze 100 frajerów co skaczą wokół niej.

Kobieta nie pisze sama z siebie - co u Ciebie?

Mrozisz i bierzesz następną.

Jest opiekuńcza i troskliwa -Ty też jesteś.

 

Etc, etc.

 

Za lekko ponad tydzień spotkam się z laską, która chce wejść w związek etc. etc. 

"Jak mija Ci dzień", "Dobrze spałeś" etc. etc.

Bombardowanie miłością jak w sekcie.

Wiesz dlaczego?

Bo jej zależy.

A jak babie nie zależy to bierzesz się za następną.

 

Nauczcie się tego od kobiet - one przebierają i wybierają, a nie rzucają się na byle co (cokolwiek to byle co znaczy w ich mniemaniu).

Kluczem jest to, że tak jak one musicie mieć wybór.

A to oznacza pracę nad sobą -mindsetem, ciałem i zasobami. 

 

Cytat

Wszystkie dziewczyny po 30 roku życia powinny być już dawno zapłodnione i wychowujące dzieci, czekając na męża z ugotowanym obiadem i ogoloną cipką, do roboty dziewczynki!

 

Amen @RENGERS

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 17
  • Dzięki 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.