Skocz do zawartości

Agresja kobiet w związkach wobec wolnych kumpli męża


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio już trzeci raz z rzędu spotkałem się z jawną wrogością pani żony któregoś tam kumpla. 

 

Widać, że paniom dramatycznie przeszkadza, że zatyrany miś ma za kumpla faceta bez zobowiązań i jeszcze w dodatku prowadzającego się z 15 lat młodszą laską. 

 

Po tych chłopach zresztą widać, że chętnie by się rolami zamienili. 😁 Co ciekawe nie są to takie typowe beciaki, raczej typy zbeciakowanego chada. 

 

Natomiast u pań jeszcze parę lat temu był względny spokój. Agresywne zachowania (głównie ataki słowne i prowokowanie sprzeczek) zaczęły się gdzieś tak po 40-ce.

 

Zastanawiam się na ile ma tu znaczenie zbliżająca się menopauza, na ile znudzenie swoim "oswojonym" mężem, a na ile np. wkurw, że prawie dorosłe dzieci mają już mamę głęboko w poważaniu? A może wszystko z powyższych i jeszcze więcej? 

 

Ciężkie zaiste jest życie pań. 🤔 Cały czas pod górkę. 😁

 

Współczuję trochę tym kolesiom. Czasem któryś coś tam chlapnie, jak żona nie słyszy, to da się wyczuć, że mimo spełnienia jakiegoś tam polish dream - dzieci, żona, lepsiejszy status materialny, to jednak nie do końca o takim życiu marzyli. 

 

Dla mnie to o tyle przykre, że wycofuję się z aktywnych relacji z takimi znajomymi. Bez sensu jest np. przyjmowanie zaproszeń na jakąś imprezę, skoro wiadomo, że będą podsrywajki i gęsta atmosfera. Znajomi zaś klasycznie sami się nigdzie nie urwą, bo praca, bo dzieci, bo dom, bo żona i czasu nie ma... 

 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Druid said:

Ich zony rówieśniczki 

 

Dla mnie koncepcja małżeństwa rówieśniczego jest poniekąd chybiona i wbrew naturze, gdzie to jednak zawsze najbardziej doświadczony i starszy samiec zapładnia młode samice, a młodziaki to sobie najwyżej mogą popatrzeć. Tak abstrahując. 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Król Jarosław I said:

Do dupy z takimi kolegami co nawet warknąć nie potrafią jak baba mąci atmosferę.

Nawet jak potrafią warknąć, to często potem już w cztery oczy dostają awanturę, że wcześniej czy później odechciewa im się warczeć. 

 

Spójrzmy prawdzie w oczy - jak koleś się dał zaobrączkować, to on już jest na straconej pozycji, tylko być może jeszcze o tym nie wie i mu się wydaje, że ma jakiś autorytet. 

 

Miałem przykladowo takiego kumpla, który żonę ustawiał do pionu bez pierdolenia się. Wszystko było ok, do czasu jak myszka nie zaczęła więcej od niego zarabiać i poczuła wiatr w żaglach. Ustawianie nagle się skończyło. Nie wiem czym go postraszyła, ale niemalże z dnia na dzień złagodniał. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie żonka kuzyna (samotna matka z dzieckiem, którą wziął pod swoje skrzydła bohaterskie) nienawidzi. Odkąd się ostatni raz widzieliśmy, jakieś kilka lat temu to nie gadamy w ogóle. Baba go przerobiła na swój rozum. Na mnie nic nie działa, żadne komplementy, wpędzanie w poczucie winy, wszystko odbijam. A jak raz zwróciłem uwagę, że własnego męża, pana domu obraża to mało w powietrze nie wyleciała xD I od tamtej pory mnie na żadnej imprezie nie było rodzinnej i nie będzie, nawet na pogrzebach. Rodzina, przyjaciele, znajomi. Tam, gdzie baba zagości to już można krzyżyk postawić. Już nawet "przyjaciółka" mnie męczy swoimi emocjonalnymi problemami. Wie, że jestem chory, a i tak potrafi mi puścić wiązankę o jakichś nieistotnych pierdoletach. To jest teraz parodia rzeczywistości. Męskie upodlenie w moich oczach to skreśla takiego typa z czegokolwiek. Traci reputację, żadnej wiarygodności nie ma, baba steruje, jak jakiś grzyb robalem zombie.

  • Like 14
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolesie generalnie tracą rozum w dłuższych związkach, nie widzą nic, co ich otacza, nie są w stanie łączyć kropek, totalne poddaństwo i różowe okulary. Cipa, jak widać rzuca ciągle czar oślepienia, jak w marnym RPG. Stajesz się minionem uberbossa, nieskończona hipnoza.

 

Mam jeszcze ciekawy przykład.

 

Miałem dobrego zioma. Lata długie się znaliśmy. No i wszedł w związek. Latami się do mnie nie odzywał, wyjebane, zapomniałem o nim. Ostatecznie baba go zdradziła, wszystko mu się rozpierdoliło i nagle się odzywa i mówi, tylko męska sztama się liczy, tylko ziomeczki. Zaczął mi płakać i mówi, że NIKOGO przy nim nie było, jak mocno cierpiał xD W dopowiedzeniu wpędzał mnie w poczucie winy, że przecież powinienem przy nim być. Szczyt kurwa wszystkiego. No i ja się nie odzywam w ogóle xD Kurwa nie mogę. To na serio jest grane.

  • Like 7
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać podsrywanie ze strony zatroskanych zawistnych kobiet i mężczyzn, jeżeli facet jest z naście lat młodszą kobietą [a czasem wystarczy parę lat różnicy, by striggerować].

Ostatnio wiralowo na twitterze rozniosło się jak typiara lekko po 25 roku życia  pisała, że jej były "27 letni, prawie 30 letni mężczyzna umawia się z dzieckiem 20 letnim [rocznikowo 21], które jeszcze rok temu chodziło do szkoły".

 

Teraz też taki wysryw zobaczyłem przypadkiem:

 

542331112981a94dd44c956d20d1bcbee4ca29b4

 


Te panie ciut starsze często nie pamiętają, co same robiły w dawniejszych latach, symptomatyczny przykład z PL podwórka:

 

comment_guaOMsM3oENZL00dFzw5KU2e6NyzWb0v

Edytowane przez Dworzanin.Herzoga
  • Like 3
  • Haha 17
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To proste. Kobieta pilnuje wlasnego terytorium. Wiekszosc kobiet wie, ze gdyby popuscila smyczy misiowi, to by zaczal wierzgac, a ona juz nie ma tak wartosciowej karty przetargowej jak kiedys. Kobiety znaja sie na manipulacji, a te które mniej, to robia to instynktownie. Przyjemnoscia juz nie potrafia, bo nie sa w stanie dac takiego seksu jak dawniej, wiec pozostaje strach, w tym generowany agresja.

 

Nie znam przypadku gdzie facet beciak mialby w malzenstwie cos do powiedzenia. Jest to spowodowane w duzej czesci tym, ze zdobyli samiczki zasobami, a po zawarciu malzenstwa zasoby sa wspolne. 

 

W jakims stopniu samiczki rozumiem (na poziomie biologicznym), w koncu starosc nie radosc, a o wlasne interesy trzeba dbac. Facet poniewierany od kobiety nie odejdzie, wiec woli siedziec cicho i miec spokoj. 

 

Sprowadzajac mloda dupe do czterdziestki sam krecisz sobie bat na szyi u takiej kobiety. Panie wiedzą co jest pięć bo miały okazje poznac zasady gry. Kiedys byly atrakcyjne i przyciagaly samcow, teraz juz nie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, antyrefleks napisał:

Facet poniewierany od kobiety nie odejdzie, wiec woli siedziec cicho i miec spokoj. 

Nie odejdzie, ale taki, który we własnym mniemaniu nie ma alternatywy. Gdyby widział dla siebie inne scenariusze ,to by spakował mandżur i wyszedł kolejnego dnia, mówiąc że idzie po bułki.

 

A często jest tak, że są wspólne dzieci, wspólny kredyt, wspólna rodzina z którą się dobrze dogaduje, wygoda w końcu: bo jest ugotowane, posprzątane, a i stara mimo że wiedźma, od czasu do czasu popuści szpary. Niektórzy mają rodzinny biznes z żonką, która wie zbyt dużo o lewych tematach. To potrafi scementować związek jeszcze lepiej, niż dom w kredo na 35 lat.

 

Zdecydowana większość facetów w formalnych związkach tak właśnie myśli. Lepszy znany wróg niż nieznany przyjaciel.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mac napisał:

Kolesie generalnie tracą rozum w dłuższych związkach, nie widzą nic, co ich otacza, nie są w stanie łączyć kropek, totalne poddaństwo i różowe okulary. Cipa, jak widać rzuca ciągle czar oślepienia, jak w marnym RPG. Stajesz się minionem uberbossa, nieskończona hipnoza.

 

Mam jeszcze ciekawy przykład.

 

Miałem dobrego zioma. Lata długie się znaliśmy. No i wszedł w związek. Latami się do mnie nie odzywał, wyjebane, zapomniałem o nim. Ostatecznie baba go zdradziła, wszystko mu się rozpierdoliło i nagle się odzywa i mówi, tylko męska sztama się liczy, tylko ziomeczki. Zaczął mi płakać i mówi, że NIKOGO przy nim nie było, jak mocno cierpiał xD W dopowiedzeniu wpędzał mnie w poczucie winy, że przecież powinienem przy nim być. Szczyt kurwa wszystkiego. No i ja się nie odzywam w ogóle xD Kurwa nie mogę. To na serio jest grane.

Ja takim każe spdalać, to są najlepsi, człowiek był głupi pomagał a później mięli w nosie lata, a ostrzegałem że będzie dobrze przez kilka lat a później alimenty no ale kto mnie skrzywdził, i masz efekty. Wogóle najlepsze jest nawet jak człowiek chce uciec od tego cyrku to za ścianą słychać jak jakieś babiszony prdolą swoim mężom bzdety

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani po prostu pilnuje swojego terytorium, jak to ładnie i bardzo trafnie określił @antyrefleks. Druga rzecz, o której już kilka razy pisałem to standardowy proces betatyzacji samca alfa, czyli konwersji alfy na betę (udomowienie misia) przez pańcię. To też jest standard w długim związku, a już w małżeństwie to niemal oczywistość.

 

Ja mam taką samą sytuację z dwiema sąsiadkami ze swojej klatki. Onegdaj, gdy się tu ponad 13 lat temu wprowadzałem, patrzyły na mnie bardzo przychylnym okiem, sąsiadka - mężatka z przeciwka to nawet zagadywała. Żadnych podtekstów, ot po prostu pozytywne nastawienie do człowieka. Dziś, gdy mnie widzi, cedzone przez zęby z nienawiścią "dzień dobry" i spojrzenie, które, gdyby mogło zabijać, leżałbym już trupem ze 20 razy. No ale cóż poradzić, jak te 13 lat temu pani miała jeszcze energię, jakiś tam wygląd (5/10, to nigdy kocica nie była, ale nie wyglądała źle), a dziś: szafa trzydrzwiowa, zmarszczki na całej twarzy, zmęczenie życiem: dwójka bombelków i mąż-beciak, którego opierdala non stop, co doskonale słychać z klatki (notabebe to wręcz zabawne widzieć jak facet 190+ jest opierdalany przez myszkę, która ledwo 160 cm wzrostu ma 😅). A tymczasem ja: zadowolony z życia, pełen energii i nic się nie zestarzałem z wyglądu przez te 13 lat, a wręcz teraz lepiej wyglądam.

 

Druga sąsiadka: wysokie SMV, ale też już nie te lata (40-tka), taka zakochana była w sportowcu, który jej pierdolnął bombelka i oczywiście po roku zwiał (klasyczny badboj), więc już wie, że przegrała, ale teraz z przychówkiem żaden rozsądny samiec jej nie weźmie. I też niechęć, wręcz nienawiść w oczach, gdy mnie widzi. LOL. Mnie to śmieszy, bekę wręcz z tego mam, bo ja mam na jej spojrzenia i fochy wyjebane. To ona się kompromituje, nie ja :)

 

No cóż, ktoś, kto uwierzył w matrixową ułudę czyli miłość i związki "na całe życie" musi przegrać, bo to jest po prostu błąd w założeniu i nic z tego wyjść dobrego nie może. 

 

Notabene teraz sobie przypominam próbę urabiania mnie na beciaka ponad 15 lat temu przez moją pierwszą dziewczynę i jej rodziców. Ojciec nam nawet chciał dokładać połowę do kredytu na dom. Oczywiście warunki były: musi być ślub (w domyśle: ze wspólnotą, a jakże inaczej!) i dom ma być w ich miejscowości (zadupie pod Warszawą) albo niedaleko. I ja mu nawet wierzę, żeby nam dokładał (przynajmniej przez pewien czas), ale co to za życie być beciakiem i jebać na nieambitną laskę, która już wtedy zarabiała 1/3 tego co ja (teraz pewnie 1/20), a perspektyw na rozwój i poprawę tego stanu rzeczy nie było (totalnie nieambitny, choć inteligentny leń). Uratowało mnie chyba tylko to, że byłem zawsze sceptykiem z ograniczonym zaufaniem do ludzi i też nigdy nie chciałem mieć domu, bo po chuj mi coś takiego jak nie planuję rodziny?...

 

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 10
  • Dzięki 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj szkoda czasu na takie znajomości... Miałem kilka takich spotkań "znajomych" gdzie nawet jako bycie singlem (nie mówiłem nic o kobietach, czy nie pokazywałem się z super młodą panią) było mordęgą. To jak mściwa sekta, albo jesteś z nimi albo przeciwko nim.

 

Ty wygrałeś życie...

 

Widzicie Panowie... I co... chadyzm to też czasem za mało? Beciak chad musi mieć tymbardziej ciasno w spodniach i myśli samobójcze gdy 10 rok z rzędu wkłada w tą samą Panią.

6 minut temu, SamiecGamma napisał:

Pani po prostu pilnuje swojego terytorium, jak to ładnie i bardzo trafnie określił @antyrefleks

 

Ja mam taką samą sytuację z dwiema sąsiadkami ze swojej klatki. Onegdaj, gdy się tu ponad 13 lat temu wprowadzałem, patrzyły na mnie bardzo przychylnym okiem, sąsiadka - mężatka z przeciwka to nawet zagadywała. Żadnych podtekstów, ot po prostu pozytywne nastawienie do człowieka. Dziś, gdy mnie widzi, cedzone przez zęby z nienawiścią "dzień dobry" i spojrzenie, które, gdyby mogło zabijać, leżałbym już trupem ze 20 razy. No ale cóż poradzić, jak te 13 lat temu pani miała jeszcze energię, jakiś tam wygląd (5/10, to nigdy kocica nie była, ale nie wyglądała źle), a dziś: zmarszczki na całej twarzy, zmęczenie życiem: dwójka bombelków i mąż-beciak, którego opierdala non stop, co doskonale słychać z klatki (notabebe to wręcz zabawne widzieć jak facet 190+ jest opierdalany przez myszkę, która ledwo 160 cm wzrostu ma 😅). A tymczasem ja: zadowolony z życia, pełen energii i nic się nie zestarzałem z wyglądu przez te 13 lat, a wręcz teraz lepiej wyglądam. 

 

Dokładnie mam to samo. Nienawidzą mnie na klatce :D 

 

6 minut temu, SamiecGamma napisał:

 

No cóż, ktoś, kto uwierzył w matrixową ułudę czyli miłość i związki "na całe życie" musi przegrać, bo to jest po prostu błąd w założeniu i nic z tego wyjść dobrego nie może. 

 

Notabene teraz sobie przypominam próbę urabiania mnie na beciaka ponad 15 lat temu przez moją pierwszą dziewczynę i jej rodziców. Ojciec nam nawet chciał dokładać połowę do kredytu na dom. Oczywiście warunki były: musi być ślub (w domyśle: ze wspólnotą, a jakże inaczej!) i dom ma być w ich miejscowości (zadupie pod Warszawą) albo niedaleko. I ja mu nawet wierzę, żeby nam dokładał (przynajmniej przez pewien czas), ale co to za życie być beciakiem i jebać na nieambitną laskę, która już wtedy zarabiała 1/3 tego co ja (teraz pewnie 1/15), a perspektyw na rozwój i poprawę tego stanu rzeczy nie było (totalnie nieambitny, choć inteligentny leń).

 

 

 

Dokładnie to samo. To jest schemat do wyrzygania. Mieliśmy też trochę szczęścia koniec końców, przynajmniej ja, że się nie wjebałem. Ale jak teraz młodzież ma takie możliwości zdobycia wiedzy... I mało z tym robi to krew człowiek zalewa jak patrzy na ten syf.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Vlad_Lokietnichuk napisał:

Nie odejdzie, ale taki, który we własnym mniemaniu nie ma alternatywy. Gdyby widział dla siebie inne scenariusze ,to by spakował mandżur i wyszedł kolejnego dnia, mówiąc że idzie po bułki.

 

A często jest tak, że są wspólne dzieci, wspólny kredyt, wspólna rodzina z którą się dobrze dogaduje, wygoda w końcu: bo jest ugotowane, posprzątane, a i stara mimo że wiedźma, od czasu do czasu popuści szpary. Niektórzy mają rodzinny biznes z żonką, która wie zbyt dużo o lewych tematach. To potrafi scementować związek jeszcze lepiej, niż dom w kredo na 35 lat.

 

Zdecydowana większość facetów w formalnych związkach tak właśnie myśli. Lepszy znany wróg niż nieznany przyjaciel.

Owszem, uogólniłem, ale to tylko ułamki. Znajome mi przypadki potwierdzaja, ze nie odchodzi jakies 99%. Po prostu sa w stanie przyjmowac na siebie wszelkie agresywne ataki swoich malzonek. Przyzwyczaili sie do tego. Zreszta, wiekszosc z nich to calkiem ogarnieci zyciowo faceci, czasem nawet malzonka ich doceni ekstra bonusem, ale ten ostatni jest wykorzystywany jako instrument do przyciszenia samca. Taka cena. Gra sie tak jak przeciwnik pozwala i wykorzystuje swoje mocne strony :) Red pill mowi o tym, ze kobiety graja uroda. Dlatego, jezeli autor sprowadzil mloda, jedrna, ładna dziewczyne, to malzonce misia nie pozostalo nic innego jak sie odpalic i sprawic, by wiecej sie tam nie pojawial.

Edytowane przez antyrefleks
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

True story, przy czym nie jest to zależne od wieku, bo już 30+ mają swoje odpały.

 

Doświadczam tego samego od żon ludzi których znam często po kilkanaście i dłużej lat. 
 

Parę razy zostałem nawet poproszony bym przyszedł sam, bo daję zły przykład dzieciom, którym trzeba wyjaśniać, czemu jest znowu inna „ciocia” 🥴 Tu akurat poszło prosto, spotykam się z takimi ziomkami 1na1.

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, wielebny93 napisał:

 

ok, a czy Ty się do niego odzywałeś? inicjowałeś jakieś spotkanie?

Tak, nawet się spotykałem ja, on, jego laska, bo przecież to obowiązkowy etap. Aż coraz mniej i mniej. Jak miałeś takiego ziomka z laską to wiesz, że się nie odzywacie już. To się dzieje naturalnie. Inna sprawa, że wyznaję zasadę równowagi. Nie będę pucować się w nieskończoność i robić za klauna.

 

Aktualna moja ziomala ma więcej honoru i godności w długoterminowym ziomkowaniu niż te ziomki wszystkie. Życie mnie strollowało maksymalnie właśnie tym, że to z babonem się dogaduję zajebiście na ten moment, a nie z typami. Albo to pokazuje, jak zmiany cywilizacyjne i kulturowe poszły do przodu, że niektóre baby są bardziej kolesiami z honorem xD

Edytowane przez mac
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Dworzanin.Herzoga napisał:

Te panie ciut starsze często nie pamiętają, co same robiły w dawniejszych latach, symptomatyczny przykład z PL podwórka

Może i pamiętają, tylko zmieniły "planetę percepcji" na inną i inne rzeczy są na świeczniku.

 

Dorota gra do (powiedzmy) swojej bramki.

Z perspektywy 40 latka, gdy nie masz córki w wieku 20 lat to do czego odnieść "dziewczyna jest młodsza od twojej córki"?

Brak płaszczyzny odniesienia.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kl%C4%85twa_wiedzy

Cytat

Klątwa wiedzy – tendencja do niezdawania sobie sprawy, że ktoś może nie posiadać takiej wiedzy jak my. Jest ona jednym z błędów poznawczych[1]. Klątwa wiedzy sprawia, że posiadając wiedzę na dowolny temat, nie jesteśmy już w stanie zrozumieć, jak to jest nie mieć takiej wiedzy, aby postawić się w ciele drugiej osoby, która może takiej wiedzy nie posiadać

 

Co ciekawe oglądałem ostatnio materiał, w którym wspominano, że dotyczy to także wiedzy/poczucia, którą już posiadaliśmy w przeszłości.

To tłumaczy np. nieumiejętność wczucia się przez eksperta w rolę kogoś, kto zaczynał. Dlatego też np. nie każdy ekspert nadaje się na nauczyciela.

Ja to widzę tak (nawiązując do Hawkinsowego podejścia z atraktorami), że przebywanie w danym atraktorze jest powiązane z przekonaniami, które są dla niego kluczowe.

Gdy zmieniamy atraktor, mniej lub bardziej odwiązujemy się od pewnych przekonań.  Atraktor można rozumieć jak magnes, grawitację.

 

Przykładowo: jak dziewczyna jest młoda i zachwyci się 40-latkiem, to siłą rzeczy później musi to sobie w głowie jakoś ułożyć (zracjonalizować).

Wtedy mamy atraktor "związki ze starszymi" i coś w stylu:

-dojrzały mężczyzna będzie się mną opiekował i będę się czuła przy nim bezpieczna

-dojrzały mężczyzna jest bardziej odpowiedzialny i lepiej o mnie zadba

-dojrzały mężczyzna bardziej o siebie dba, więc przyjemnie mi się na niego patrzy i przebywa z nim

-dojrzały mężczyzna jest bardziej obyty, ma więcej kontaktów, więc będę częściej przebywała w atrakcyjnym towarzystwie

-dojrzały mężczyzna potrafi czerpać więcej przyjemności ze związku ze mną, co sprawi, że będzie mi wierny

-dojrzały mężczyzna lepiej rucha, więc będzie ogień w łóżku

...itp

W przypadku wiązania się z rówieśnikiem racjonalizacja jest mniejsza, bo uwarunkowana społecznymi bluepillowymi standardami (chyba, że w otoczeniu ma inne przykłady wiązania się).

 

W momencie gdy osiąga moment, gdzie jest już rozpoznawana i sławna, otwierają się potencjalne możliwości na równolatków i młodszych. Nowe doświadczenia, np. pozytywne zbodźcowane i nowy obszar do eksploracji. Ale jakby się bardziej zastanowić, to dochodzi kwestia wieku i solidarności z rówieśniczkami.

 

Ale raczej nie dzieje się to od razu, zmiany przekonań też powodują, że niespostrzeżenie można atraktor zmienić na inny.


Wtedy jest już w atraktorze "związki z rówieśnikami" a może i młodszymi. Zależy z czego ma więcej korzyści.

Ludzie idą w kierunku korzyści, czy to kobiety czy mężczyźni.

Przykładowe przekonania:

-rówieśnik mężczyzna będzie przy mnie, gdy będę go potrzebowała, ale czuję się bezpieczna, bo dobrze zarabiam i mam pozycję

-rówieśnik mężczyzna musi być odpowiedzialny i tego od niego oczekuję

-rówieśnik mężczyzna powinien o siebie dbać, abym się dobrze z nim czuła

-rówieśnik mężczyzna powinien być bardziej kontaktowy, abyśmy się nie izolowali od atrakcyjnego towarzystwa

-rówieśnik mężczyzna powinien być wyrozumiały, bo mam swoje dni

-rówieśnik mężczyzna powinien być mi wierny, bo przecież jestem ogarnięta i mogę być z kimś innym, jeśli zechcę

-rówieśnik mężczyzna powinien lepiej ruchać, a jak nie - to znajdę sobie kochanka

Może to lekka prowokacja, wybaczcie :P, ale dodałem przekonania już przefiltrowane przez typowe oczekiwania 35+ "po ścianie" (postawmy na realizm z perspektywy 40).

 

Swoją drogą to ciekawe miejsce, bo na miejscu 40-latka, gdy podbijasz do młodszej lepiej jest ją zachęcić do atraktora "związków ze starszymi" ew. rozpoznać, jakie ona ma preferencje w tym obszarze aby nie tracić cennej energii na oporną tej idei.
Dlatego wtedy łatwiej się integruje z młodszymi, które już jakiś dojrzały mężczyzna przebodźcował pozytywnie.

Z punktu widzenia zarządzania energią, "konwersja" laski na taką co będzie lubiła związki ze starszymi wymaga więcej energii (a może i zasobów/ogarnięcia), więc można się wkopać inicjując taką młodszą, którą przejmie później bardziej ogarnięty samiec (z lepszym mindsetem, zasobami) - przeskoczy etap "konwersji" i na levelu easy przyciągnie ją na swoją planetę.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, lync napisał:

Może i pamiętają, tylko zmieniły "planetę percepcji" na inną i inne rzeczy są na świeczniku.

 

Tak, mnie chodzi po prostu o wybiórczą pamięć, której finał zawsze jest taki, aby transfer dóbr i korzyści płynął w odpowiednim kierunku. :P 

 

Co do reszty tego co napisałeś, to trzeba usiąść na spokojnie, żeby przemyśleć. ;) 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat rzeka, reakcje pań na kolegów ich mężów/ narzeczonych/ chłopaków, którzy już mają trochę lat na karku i nie mają zamiaru wchodzić w tak zwane związki :)

 

Taki mężczyzna to jest zagrożenie ponieważ pokazuje, że można żyć inaczej bez myszki na karku.

 

Reakcje na zagrożenie są różne:

 

- knucie i obrabianie dupy, żeby odseparować takiego kolegę od swojego wybranka (najprostsza i najskuteczniejsza metoda wkręcenie swojemu misiowi, że jego kolega stanu wolnego jej ubliżał albo się do niej dobierał xd) 

 

- próby swatania ze swoimi koleżankami, żeby się ustatkował xd

 

- agresja w różnej formie 

 

- dissowanie wyborów życiowych takiego mężczyzny 

 

- najzabawniejsze jest jak taki mężczyzna stanu wolnego zostaje sklasyfikowany przez panią jako ktoś na tzw. poziomie (pozycja społeczna/ zasoby/ wygląd/ zadbanie) wtedy są zwarcia styków  

 

Sytuacje są zabawne często, a czasem żałosne :) 

  • Like 13
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.