Skocz do zawartości

Brak empatii i mierzenie innych swoją miarą


ciekawyswiata

Rekomendowane odpowiedzi

39 minut temu, Libertyn napisał:

A ja go uważam za dowód anegdotyczny. 

Bo druga strona medalu też jest taka, że ludzie nie wykorzystują swojego potencjału i uwiebiają marnować swój czas. Żeby nie było, że oceniam innych, to najlepiej będzie jak sam posypię głowę popiołem i powiem, że przez ostatnie 5 lat to mogłem spokojnie nauczyć się dobrze jednego/dwóch języków, ale jakoś brakło chęci. I nie mogę akurat za to nikogo winić, tylko siebie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maroon napisał:

czy mentalnie też? 

Idziemy w filozoficzne dygresje :)

 

Myślę, że mamy całą masę atawistycznych, zwierzecych zachowań, na które niby mamy wplyw, ale w pewnych okolicznosciach jednak nie. A to juz podchodzi pod instynkt. Czyli raczej zwierzecą domenę. 

 

Problem z nami jako ludźmi jest taki, że myślimy, iż jesteśmy wyjątkowi. I owszem tak jest, ale w skali Ziemi. Jesteśmy tutaj ewidentnie najwyższą formą inteligentnego życia.

Ale czy w skali kosmosu? To juz nie jest takie oczywiste. Śmiem nawet w to wątpić, biorąc pod uwagę jego wielkość i statystykę. 

 

Nie ma niezależnego audytora, który z zewnątrz oceniłby, na ile faktycznie, jesteśmy różni mentalnie od zwierząt. A my jako ludzie, bezstronnie tego nie ocenimy. Bedziemy podświadomie faworyzować nasz gatunek jako ten najlepszy, najmądrzejszy, myślący (W gruncie rzeczy, nawet teraz, pisząc o tym to robimy). 

 

Wzorce kulturowe kształtowane głównie przez religie, miały ogromny wplyw na to, że przez stulecia czlowiek hamował zwierzece instynkty (I tu plus dla religii jako ideii i wytwór mający scalać i utrwalać społeczności). Zobacz, co sie dzieje kiedy kultura przekształca sie w papkę. Ludzie wracają do zwierzecych instynktów. Ma być: pełna kicha (głód, a raczej jego brak), miekka kanapa (wygoda) , poruchane wieczorem (rozmnażanie) i spanko (odpoczynek). I tak w kółko. 

Przypomina to coś Panu, Panie Ferdku? 

 

Wiec zadam jeszcze raz to pytanie: 

Jesteśmy nimi czy nie? 

 

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, maroon napisał:

Ale czy mentalnie też? 

Jak najbardziej. Rozwinięty mózg spowodował trochę komplikacji, jednak podstawa nadal opera się na naszej zwierzęcej naturze. Ba, aby zmienić nasz mózg wystarczy zmienić parę substancji i tyle. Brutalne. 

 

Po prostu nasza świadomość już dawna wyszła poza naszą cielesność. Aby faktycznie pozbyć się "zwierzęcości" musielibyśmy porzucić nasze ciała. Inaczej nadal będziemy zakładnikami swoich biologicznych powłok, które w pierwszej kolejności stawiają na zabezpieczenie ich potrzeb. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Work smart - no hard! Tak apropo pracy 😉

 

W tym temacie prawda leży gdzieś pośrodku.

Dlaczego?

Spytano kiedyś ludzi, którzy coś osiągnęli na ile oceniają wpływ na własne życie. Średnio 7-8. 

Bufoni, odklejeńcy i oderwane od rzeczywistości bananowe dzieci oceniali to na 10/10, zaś bidoki, ludzie którym się nie powiodło na 2-4 - zatem wszystkich wina tylko nie moja. 

Ja uważam że człowiek kreuje swoje życie w znakomitej większości, ale nie na wszystko ma wpływ. Sam lata temu wylądowałem na stole operacyjnym, w czasie holokaustu Polaków podczas covidozy straciłem pracę i wiarę we wszystko.

 

Jednocześnie porównując siebie do siebie z przeszłości widzę jak bardzo się podciągnąłem mentalnie, fizycznie i finansowo, więc można.

 

A wracając do tematu bufonów - pisałem Wam kiedyś jak kumple wyłożyli hajs na interes który padł. Jeden miał hajs i stracił hajs. Drugi nie miał ale wziął od rodziców i mu anulowali dług. Trzeci wziął kredyt i nie dość że utopił, to jeszcze był na minusie. 

 

No ale dla drugiego to "tylko" pieniądze, bo stracił pieniądze które dostał za darmo i nie miał stresu związanego z kredytem na głowie 😉

 

Sam zrobiłem prawo jazdy w wieku dwudziestu paru lat, miesiąc, dwa, może trzy po tym, jak dostałem umowę o pracę i miałem pieniądze. 

 

I wcześniej też musiałem wysłuchiwać jak to jest, że moi równolatkowie mają plastik w kieszeni a ja nie, i weź tłumacz często publicznie, w grupie nty raz że nie masz pieniędzy i rodzice nie wyłożą... 

 

To są właśnie gadki ludzi, którzy mają podane na tacy choć ja mam trochę podobne podejście, choć mówię aby porównać się z samym sobą z przeszłości.

I że wszystko kosztuje, ale jest proste. Nie masz pieniędzy? Jak możesz zarobić? Zdobywając zawód i emigrując. Co potrzeba do tego? Języka i umiejętności. Masz jedno i drugie? Nie? Nie szkodzi, sam nie miałem, ale zdobyłem. A co TY zrobiłeś żeby zmienić swoje życie? Tv, szajsbuk i narzekanie, ale nie weźmie nauki języka, kursu doszkalającego, nie weźmie nadgodzin żeby coś zarobić i mieć łatwiej w przyszłości, bo ogarnie wydatki bez pożyczek i kredytów.

 

Więc koniec końców sam nie mam już prawie empatii do ludzi, gdyż przeważnie sami są sobie winni. Przykład z domu, ktoś z rodziny walił głową o szafkę. A nie zrobił nic aby przenieść szafkę w lepsze miejsce. 

Jednocześnie staram się nie być bufonem gdyż wiem, że życie to nie bajka i każdy startował z innego pułapu. A ja z perspektywy czasu widzę że miałem naprawdę dużo ciężej niż moi rówieśnicy.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.