Skocz do zawartości

Cześć :) post nr 1


SuperMario

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

 

Trafiłem tutaj szukając normalności w tym porąbanym świecie. Miałem przeczucie że gdzieś musi istnieć miejsce, w którym mężczyzni nie stawiają pomników kobietom za sam fakt istnienia, i nie pomyliłem się 😁

 

Nie będę się ograniczał, jak ktoś kiedyś zobaczy jakiś mój komentarz to zawsze może odnaleźć ten post i przeczytać kilka informacji o mnie. Wtedy będzie wiadomo jaki mam background i skąd pewne opinie.

 

Jestem trochę po 40stce, mam za sobą 11 lat małżeństwa, mija 5ty rok po rozwodzie, i jest... Zajebiście 🤘 w końcu mam czas dla siebie, na swoje zainteresowania, podróże, rozwój, kasy też więcej zostaje, seks jak mam ochotę to mam, ale bez całej tej dramy. No po prostu czad. Odzyskałem swoje życie. 

 

Z małżeństwa zostały mi: dwie super córki, już nastolatki, alimenty, kot (mam kota i nie zawaham się go użyć 🤪) i temat na książkę albo film. 

 

Z białorycerstwa wyleczyłem się wcześnie, koniec LO, może bardziej początek studiów przy pomocy starszych kumpli gdy zobaczyłem i zrozumiałem że im gorzej się traktuje kobiety, tym bliżej one podchodzą 😅

 

Ale niestety mimo jakiejś tam niewielkiej świadomości oczy pizdą zaszły 🤷 i po dwóch latach znajomości, mając 25 lat ożeniłem się. Laska z DDA, (do dziś się zastanawiam czy tam w bonusie bordera nie było) ojciec w domu siedział jak mysz pod miotłą, matka rządziła mimo że nie pracowała przez wiele lat, i już wtedy próbowała ją (i w efekcie mnie) ustawiać, ale nie dawałem się, miałem w dupie fochy teściowej. I tak nie było szans się polubić więc miałem na to wywalone, nie potrzebowałem od nich niczego, kasa była, mieszkaliśmy oddzielnie, daleko, więc luz.

 

Jakiś czas po ślubie moja ex zmieniła się. Nie nagle, to był długi i stopniowy proces, typowe schematy, kobiece przypierdółki, jak dostała zjebę to wracała na normalne tory. Później dziecko, i drugie, praca, dom, rozwój, kariera, ona w domu bo biedactwo pracy nie mogła znaleźć. Jak cisnąłem żeby gdzieś szła i coś robiła to dramy, (jak Izabela, żona Kazimierza M. 😉) w efekcie czego po 4 latach od ślubu uciekła do mamusi z dzieciakami. Nie pojechałem za nią, to sama wróciła za jakieś pół roku. 

 

I znów było dobrze, na jakiś czas. Poszła do pracy, wszystko pięknie, ale tak jak i wcześniej coś nie pasowało, rzuciła pracę, ja zarabiałem na tyle dużo że znów się nie garnęła do roboty. W relacji sinusoida, rollercoaster z nieba do piekła i z powrotem. Mogłem to spokojnie skończyć w okolicy 2010 -11r. Ale szkoda mi było dzieci, (wtedy 2 i 4 lata) przeciągnąłem związek o kolejne 5 lat, co się namęczyłem to moje, ale gdy odeszła to dzieci były już na tyle duże że mimo że utrudniała kontakty to wiedziałem że ogarnę relacje z córkami. (znów uciekła do mamusi, zdrad nie było bo wiedziała że wywalę ją na zbity pysk zimą na mróz, a jej matka mnie poprze w tej kwestii, także żadna inna gałąź itp.) 

 

Pretekst do odejścia to kabaret sam w sobie, bo dosłownie 3 miesiące wcześniej przygarnęliśmy kota, bo podobno widziała gdzieś w domu mysz. No i jak już później żadne gryzonie się nie pojawiały przez dłuższy czas to, nie wiem czy na stówę jakieś były, to postawiła mnie przed faktem dokonanym że "oddajemy kota, dzisiaj wieczorem przyjeżdża jakaś kobieta po naszego futrzaka" WTF? Pomyślałem, zjechałem ją od góry do dołu, że jak się bierze zwierzaka to do końca, że nie ma w ogóle takiej opcji, że kot zostaje. To usłyszałem "albo kot, albo ja" 🤯🤣 wybrałem kota 😄

 

Mimo wszystko zdawało mi się 🤣 że rozstajemy się we względnie poprawnych relacjach. Hehe, optymizm z dupy mi się włączył, ale niestety, krótko po wyprowadzce wystąpiła o separację z mojej winy, o alimenty wyższe niż się umówiliśmy, oskarżenia że biłem dzieci, cuda wianki. Pech chciał że dostałem już postanowienie sądu, nie dotarły wezwania na rozprawy. A tam ograniczenia praw rodzicielskich, widzenia z dziećmi tylko w jej obecności itp. Sąd dał wiarę w jej wszystkie kłamstwa.

 

Znalazłem więc prawnika, kobietę, jedną z lepszych, i droższych w mieście, taką smoczycę że sam jej się trochę bałem jak mnie wzięła na spytki czy nie mam czegoś za uszami 😆😆😆 ale nie odwalałem większych kwasów w związku więc na luzie.

 

Pokazałem co mam, zbierałem materiały od ok 6 miesięcy przed jej odejściem bo miałem przeczucie w którym kierunku to zmierza. I złożyłem pozew o rozwód, z jej wyłącznej winy z powodu nielojalności finansowej. Pani ex przez 11 lat małżeństwa przepracowała w sumie może  2 - 2.5 roku. W sądzie cyrk na kółkach, że zdradzałem, jako dowody zdjęcia z mojej pracy z imprez świątecznych, wszystkie z lokali, w grupach itp. Jak pani sędzia to zobaczyła to musiała się powstrzymać żeby się nie zaśmiać 😅 świadkowie z dupy, jakaś jej koleżanka którą widziałem raz w życiu z jakimiś niepotwierdzonymi rewelacjami. No cyrk, teściowie w ogóle się nie pojawili zeznawać na korzyść córki bo wiedzieli jak jest, no i wyszła z sądu porąbana jak drzewo z tartaku z rozwodem ze swojej winy. 

 

Później jej apelacja no i tam już niestety dla mnie, wina obu stron, trudno, życie. (Jak byliśmy w separacji to poszedłem w miasto, poleciałem 2 czy 3 razy za granicę, nie sam, pewnie dlatego) Płakał nie będę, ale kopa w dupę i tak dostała.

 

Wszystkie zarzuty o bicie dzieci oddalone, dostała zagrożenie karami za utrudnianie kontaktów bo udowodniłem że nie mogę się nawet do córek dodzwonić i znów wróciła na normalne tory jak po n-tej zjebce.

 

Później mieliśmy kolejną sprawę o podział majątku, chciałem 75% ale i tak wyszło 50/50 bo intercyzy brak. Musiała mnie spłacić więc znalazła wtedy jakiegoś białego rycerza, musiała też pójść do pracy, ale to znów nie trwało długo. Historia lubi się powtarzać i później ten chłop miał ją na utrzymaniu. Okręciła go sobie wokół palca tak że typowi zgięło się kolano i po +/- roku znajomości wyszła za niego za mąż (dla mnie super, nie może się starać o alimenty na siebie ode mnie), relacje z rodzina ma kiepskie, nawet jej rodzice i rodzeństwo na ślub nie przyszli. Miało być pięknie, a tu taki chuj jak słonia nos. Dodatkowo niedawno chłop wylądował w szpitalu na kilka miesięcy, chyba nawet ciągle tam jest, czy wróci do pełni sprawności? Tego nie wie nikt, życzę jak najlepiej. Nie każdy bohater nosi pelerynę a on działa jak piorunochron, od kiedy się pojawił przestała się kontaktować zupełnie. Wszystko co muszę załatwiam bezpośrednio z dziećmi.

 

Do tego jej beciaka czuję trochę sympatii,  chociaż nigdy nie rozmawialiśmy, ale jest mi go zwyczajnie szkoda bo ma teraz to co ja miałem przez wiele lat.

 

Relacje z córkami mam super, a ona dostała porcję karmy. 

 

U mnie git, kot jest dalej ze mną, robię swoje, jestem szczęśliwy, myślę że gdyby wiedziała że jej odejście wyjdzie mi na dobre to zrobiłaby mi na złość... I została lol

 

Mam też satysfakcję że puki co jest najstarszą laską z jaką byłem w łóżku, ostatni seks krótko po jej 32 urodzinach, wszystko co po niej to były dziewczyny dużo młodsze i chyba jedna rówieśniczka. 

 

Akurat za seks to mogę ją chwalić, drobna, w miarę zgrabna, ładna, 50kg, taka 7 może nawet 7.5 w najlepszym okresie, tylko w ostatnim okresie małżeństwa kupczyła dupą i częstotliwość już nie ta, jak u każdej chyba. Dobrze wiedziała że to mój czuły punkt. Dobrze też gotowała, tylko co z tego jak charakter zjebany. No i teraz wygląda na jakieś 15kg więcej, na 160 parę cm, to już szału nie ma, kijem bym nie dotknął. 

 

Zanim skończę to jeszcze jedna myśl, tak jak pisałem na początku, miałem szczęście dostać po dupie od lasek mając te 20 lat, dużo się wtedy nauczyłem i tak jak kiedyś na początku na kosze od panien reagowałem smutkiem, wyznawaniem miłości, ustawianiem się w kolejce czekając na swój czas. (W perfekcyjnie wypolerowanej zbroi). Na kolejnym etapie smutek zamieniał się w złość, tak teraz jest mi to zupełnie obojętne, jakbym nie miał uczuć. Skończyła się jakaś relacja, to nawet dobrze, po co mam się męczyć z kimś kto mnie nie szanuje, bądź do mnie nie pasuje, next please. To tylko dziewczyna, inne też mają cycki. Mózgi te same, inne twarze.

 

Matrix to syf, niestety większość facetów tam zostanie, kobiet zresztą też, przypomina mi się jak moja siostra zadzwoniła do mnie kilka dni po ewakuacji mojej ex, z troską żebym sobie czasem czegoś nie zrobił 🤦 oszalałem, pytam co ma na myśli bo u mnie jest OK, a ona no bo wiesz, faceci czasem zaczynają pić itp. Powiedziałem jej wtedy... Chyba z radości 🤣 

 

I tak panowie trzeba żyć. 

 

Choć czasem mam wrażenie że mi ta czerwona piguła wchodzi za mocno, to jest mi z tym dobrze. Niczego nie tracę, seksu mam więcej niż w końcówce małżeństwa, święty spokój, kasa jest, auto jest, kwadrat bez kredytu, czas dla siebie, rower, squash, podróże. Pierdolę, nie wracam do matrixa.

 

I pamiętajcie - Nie zna w 100% kobiety ten kto nie spotkał jej na sali sądowej 😉

 

Tyle o mnie.

Do zobaczenia gdzieś na forum, pozdro i narka.

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 11
  • Dzięki 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

 

Długi, ale świetny post! Przebija z niego inteligencja, dojrzałość, doświadczenie i stoickie podejście.  Świetnie, że pomimo ciężkich przeżyć wracasz z tarczą!

 

Red Pill to katharsis. Na początku jest smutno, bo potrafi wywrócić wiele ugruntowanych przekonań, ale z czasem przynosi ulgę. I - tak jak piszesz - wcale nie musi, wręcz nie powinno skutkować nienawiścią czy nawet niechęcią wobec kobiet. Po prostu przewartościowujesz sobie wszystko w życiu, wiesz już, że nie ma w nim nic trwałego, a uczucia - w takim rozumieniu, jakie nam tłuką w szkole, na religii i w domu - to zwykłe mrzonki.

 

Pozdro!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za miłe przywitanie.

 

@SamiecGamma Cześć, dzięki za miłe słowa. 

Rozstanie po wielu wspólnie spędzonych latach to zawsze jest ciężkie przeżycie, i zawsze boli. Mi najbardziej było szkoda straconego czasu. Z drugiej strony zdobyłem doświadczenie które ma dla mnie ogromną wartość, mam na myśli umiejętność czytania kobiet. Dzięki temu dostrzegam czerwone flagi na bardzo wczesnym etapie, unikam kłopotów, oszczędzam czas. No i są jeszcze córki, gdyby nie one, to bilans byłby ujemny. A tak staram się widzieć w tym pozytyw.

Pomaga poczucie humoru, a co do wychowania w szkole, w domu, to co nam jest wkładane do głów w kwestii relacji, to szkoda że nie jest tak naprawdę, o ile byłoby łatwiej i prościej 😉 ehh, marzenia. Trzeba działać w środowisku jakie zastaliśmy i nie dać się zabić 😆

 

@Chcni Cześć, haha, żałuj, miała większe oczy niż ten kot 🤣🤣🤣

 

@slusa Czy kusiłyby mnie przygody? Myślę że nie, bo dziewczyny np. Lvl 8/10 niewiele się od siebie różnią, podobają mi się szczupłe, zgrabne, ok 170cm, więc mając kilka podobnych, lub poznając taką będąc już w relacji, to czy to będzie brunetka czy blondynka, czy będzie miała 2kg lub 2cm w tę czy drugą stronę, to jeśli chodzi o fizyczność uważam że zmiana nie ma sensu. A jak np. nosi okulary to już jakbyś miał dwie różne 😉 (a jak zetnie lub zmieni kolor włosów to jest jeszcze więcej kombinacji, i jednego dnia masz w łóżku np. długowłosą blondynkę w kucyku, a drugiego ciemną bibliotekarkę w dużych okularach) a w głowie to i tak te same schematy 😆 Więc jeśli pasowałaby mi pod względem urody, i charakteru to nie widzę powodu do zmiany na minimalnie różniący się model.

 

@Sgt. Hugo Stiglitz Witaj, oby było jak najwięcej szanujących się mężczyzn na świecie. Przy okazji, wyobraźcie sobie panowie jak kobiety miałyby wtedy ciężko ze swoimi shit testami, ciosami poniżej pasa itp.😉 

 

@vodkas85 Kot ma na imię Muffin, ma 7 lat, nauczyłem go korzystać z WC jak był mały, i nie boi się wody, sen wariata, ale to działa, i zaoszczędziłem fortunę na żwirku. On robi, ja spuszczam wodę, idziemy do kuchni po nagrodę i załatwione. O, i przy okazji... Często jak ktoś mówi że nie da się czegoś zrobić, to mówię że skoro można nauczyć kota robić do WC to znaczy że wszystko da się zrobić. 

 

@zychu Część, dzięki, pozdrawiam :)

 

  • Like 2
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć @mac Mario, ksywka od imienia, w oryginale Mariusz, grzyby też zbieram a i hydraulikę potrafię zrobić, dawno temu miałem z tym do czynienia. Kot żyje, ma się dobrze, i nie mieści mi się w głowie że można oddać jakiekolwiek zwierzaka bo już jest niepotrzebny. To oczywiście pretekst był, jak już nie zadziałały różne prowokacje i sposoby na to żeby dostać w łeb i uciec z płaczem do mamy "bo on mnie bije" robiła wszystko żeby nie wziąć winy na siebie. Nieważne, skończyło się lepiej niż pierwotnie zakładałem 🙂

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Casus Secundus Cześć, tak już po, od kilku lat, ale to były ponad dwa lata z życia wyjęte na sądy, prawników, itp.

 

Nie można się ustawiać w pozycji że sądy są za kobietami, szczególnie w kwestii winy za rozpad małżeństwa, lub podziału majątku - tu warto się bić o korzystny dla siebie wynik. (Chyba że masz coś na sumieniu, to wtedy siły na możliwości) ale jeśli tak jak ja, zarabiałeś na dom, na królewnę, to walczysz. Chcesz mieć kontakt z dziećmi, to samo, do upadłego. (Z kim zostają dzieci nie odnosi się do tego co napisałem wyżej, matka narkomanka będzie miała wyższe notowania niż super tata, tu ciągle jest głęboka komuna)

 

Kontakty z córkami mam ustalone tak jak chciałem, z tym nie miałem najmniejszych problemów bo udowodniłem że mi je ograniczała, więc nie mogła się stawiać. Dodatkowo dostała w wyroku zapis że jak mi nie wyda dzieci w terminie odwiedzin to zapłaci 100PLN za każdy taki wybryk, a jak nie odbiorą telefonu to 50PLN za każdą córkę, za każdym razem. I jak wcześniej nie mogłem się do nich przez pół roku dodzwonić, tak nagle stał się cud, i od tamtej pory nie ma z tym problemu.

 

Z racji że mieszkam daleko, to widuję je na weekendy raz na jakiś czas, tydzień w  ferie zimowe, 2 tyg latem, 1 dzień w każde z ważniejszych świat, i telefony raz w tygodniu w określony dzień o określonej godzinie. Mamy całe 60 min na rozmowy dla siebie. To oficjalnie, ale teraz jak są starsze to już zupełny chill, bo mają komunikatory, więc mamy tak naprawdę kontakt codziennie, ex już nie wnika. I tak nie upilnuje 15sto latki lub zakaże jej odebrać telefonu od ojca bo dzwoni w inny dzień niż jest ustalone. Jak się z nimi widuję to staram się żeby coś się działo, odwiedzamy rodzinę, znajomych, jeździmy na wycieczki, kręgle, kino.

 

Krótko przed akcją z kotem nastawiała już dzieci przeciwko mnie, jak większość kobiet w takiej sytuacji. Dzieci miały zakaz mówienia mi o pewnych sprawach. Nagrałem je wtedy a później przedstawiłem dowody w sądzie, wyglądała jak zbity pies. I dlatego dostałem kontakty takie jakie chciałem.

 

Córka, jak już było po wszystkim, a to już były spore dzieci, i rozumiały więcej niż mi się wydawało, powiedziała mi pewnego razu jak się widzieliśmy "Wiesz co tato? Nie wiem jak ty z nią tyle czasu wytrzymałeś" i dlatego uważam że warto było się przemęczyć tych kilka lat extra.

W takich sytuacjach oczy z jakiegoś powodu robią się w mokrym miejscu 😉 ze szczęścia. 

 

Gdybym zakończył związek 5 lat wcześniej to dzieci były zbyt małe, i nie miałby podstaw do własnej oceny sytuacji. Startował bym z dużo gorszej pozycji i wątpię aby udało się zbudować taką relację z córkami jaką mam teraz.

 

Jeśli chodzi o dzieci to nie odpuszczaj kobiecie na krok, reszta jest mało ważna. 

 

 

Pozdro 🤘

Edytowane przez SuperMario
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.