Skocz do zawartości

Nofap i słodycze


Syfik

Rekomendowane odpowiedzi

Przeto przysięgam przed braćmi od dnia dzisiejszego:

 

- do 10 lipca br. nie masturbować się

 

- do 31 grudnia br. nie oglądać filmów porno

 

- do 10 lipca br. nie jeść słodyczy i nie pić napojów słodzonych cukrem (nie wliczając napojów "witaminowych")

 

 

Być może ktoś mi zaraz napisze, że masturbacja jest naturalna. Tak, to truizm.

Świadomie wyznaczyłem sobie tak długą datę, ponieważ udało mi się kiedyś wytrzymać prawie pół roku więc wiem z czym się to wiąże (oczywiście w międzyczasie był seks - notabene nie zawsze za pieniądze ;) - toteż wybuch orzeszków mi nie grozi). Natomiast jak po tej dłuższej przerwie spróbowałem to szybko wróciłem także do oglądania porno i wielogodzinnych seansów. 🙃  

 

Co do napojów "witaminowych" to nie łudzę się, że wchłanialność tych witamin jest jakaś niesamowita, po prostu czasem piję je zamiast kawy, którą też muszę ograniczyć. 🙃

 

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, DOHC napisał:

Powodzenia, unikaj sytuacji prowokujących, początki są trudne a późnej z górki.

 

Dzięki.  Dla takich jak ja wszystko jest sytuacją prowokującą. 😆

 

12 godzin temu, tmr napisał:

A co będzie jeśli nie dotrzymasz słowa i śmigłem zakręcisz ? ;)

 

Przyznam się w tym wątku lub pójdę na kolanach do Częstochowy. 

 

 

@Estranged Dzięki. Spróbuję, ale języki obce nie są moją mocną stroną, a po polsku chyba tego nie ma?

Edytowane przez Syfik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostre postanowienia. Z własnego doświadczenia powiem, że radykalne zmiany mają mniejszą szanse sukcesu niż stopniowe.

 

Polecam strone motywującą, wiem, że to nie jest dużo ale zawsze:

https://emergency.nofap.com/

 

 

21 hours ago, mac said:

 


sorry za offtop ale nie mogłem się powstrzymać, jak to widzę to remix mam od razu przed oczami 😜
 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skup się lepiej na najbliższych 24 godzinach, a nie jakichś wyimaginowanych datach. Ludzie na AA nie mają postanowienia, że nie piją przykładowo od 10 lipca do 15 stycznia. Liczy się dla nich najbliższa doba, bo taki wymiar czasowy nie narzuca dużej presji.

 

Po tym 10 lipca masz już nigdy nie walić ? myślę że podświadomie ( a często i na świadomym poziomie) takie postanowienia wzbudzają lęk, bo twój umysł jest przyzwyczajony do tego typu przyjemności. Będziesz się póżniej tylko niepotrzebnie stresował i w chwili kryzysu możesz pęknąć. Jak będziesz miał ciężki dzień i ochotę na odpalenie pornosa, to z tyłu głowy będziesz miał " już nigdy nie mogę tego zrobić" i to będzie działało jeszcze bardziej przygnębiająco. Jeśli zamienisz " już nigdy nie mogę tego zrobić" na " dzisiaj nie mogę tego zrobić", to nagle zamienisz wieczne postanowienie na konkretny wymiar czasowy, który jest bardziej znośny. Piszę to jako gość, który od nastoletnich lat regulował sobie emocje pornografią. Dzisiaj wiem, że to było rozregulowanie, a nie regulowanie, bo problemy się powinno rozwiązywać, a nie od nich uciekać.

 

3 rady ode mnie, które sam zastosowałem i widzę efekty:

 

1. Staraj się codziennie wnosić coś pozytywnego do swojego życia. Najgorzej jest olewać obowiązki i nie trzymać samodyscypliny, bo to jest prosta droga do chujowego samopoczucia. Nie pouczysz się angielskiego, nie pościelisz łóżka, nie wyjdziesz na spacer, zaczniesz dzień od oglądania jakichś bezwartościowych głupot i to już jest prosta droga do samobiczowania. Na końcu tej pętli pojawia się chęć poprawy nastroju w najprostszy możliwy sposób. Nie chce tu promować jakiegoś coachingowego przekazu, żeby podnosić efektywność do granic możliwości. Chodzi o zrobienie codziennie 2-3 rzeczy, które będą małym krokiem naprzód. Nie wolno dopuścić do sytuacji, w której będziesz wieczorem myślał o dniu dzisiejszym i będziesz miał poczucie, że zmarnowałeś czas. Poucz się angielskiego chociaż te 15-30 minut, obejrzyj jakiś wartościowy materiał, posprzątaj pokój, zrób krótki trening, odpuść fast food i zrób sobie coś zdrowszego do żarcia. To niby detale, ale uwierz mi, że ratowało mi to dupę w dni, w których samopoczucie pikowało w dół, a takowych nie da się uniknąć, bo są integralną częścią naszego życia. Poczucie zrobienia czegoś pożytecznego potrafi poprawić nastrój i przerwać tę pętle bylejakości, która jest paliwem dla każdego możliwego nałogu.

 

2. Nauka radzenia sobie ze stresem i rozwiązywanie problemów na bieżąco.

Łączy się mocno z pierwszym punktem, ale tu dochodzą kolejne elementy. Mi bardzo pomaga medytacja, stosowanie technik oddechowych i prowadzenie dziennika, w którym notuje co chciałbym zmienić w swoim życiu i w jaki sposób to zrobię. Kiedyś chciałem rozwiązać wszystkie problemy naraz i ich ogrom mnie przerażał, więc sięgałem po porno, papierosy, alkohol albo trawę, bo popadałem w poczucie beznadziei. Wybierasz problem, który chcesz rozwiązać w pierwszej kolejności i planujesz najbliższy możliwy krok, który cie do tego przybliży. Jak pomyślisz o nauce angielskiego, że musisz przyswoić tyle i tyle słów, nauczyć się konkretnych czasów i jak je poprawnie stosować, to szybko możesz się zniechęcić. Jak się skupisz na najbliższym możliwym kroku typu " otworzę książkę do gramatyki, skończę konkretny rozdział i na jego końcu wykonam ćwiczenia" to nagle nauka przestaje być problem nie do rozwiązania, bo dumanie nad problem przerodziłeś w działanie. Każdy problem rozbijaj na mniejsze części i zrób wszystko, żeby nie doprowadzić do punktu, w którym rośnie kolejka rzeczy odkładanych na póżniej.

 

Dodatkowo warto codziennie poświęcić chwilę na medytacje albo inne techniki relaksacyjne, które mogą ci pomóc. Jeśli czujesz, że ze stresem i problemami nie dasz sobie rady sam ( co nie jest żadnym wstydem, a czymś, co każdego z nas kiedyś spotkało bądż może spotkać) to warto rozważyć przykładowo terapie poznawczo-behawioralną, gdzie można się nauczyć różnych wartościowych technik. Mi pomaga medytacja w chwilach, w których czuje, że jest żle. Medytacja nie jest formą ucieczki od emocji, tylko właśnie przestrzenią, w której możesz dać im dojść do głosu i zrozumieć, że uciekanie od niechcianych emocji jest błędem, bo ich tłumienie powoduje, że przybierają toksyczną formę. Pomaga nabrać dystansu do otaczającej rzeczywistości i uspokoić umysł, który ma tendencję do czarnowidztwa, wyolbrzymiania problemów i szukania dróg na skróty w poszukiwaniu szybkiego zastrzyku dopaminy.

 

Mój zestaw to ashwaganda rotacyjnie z innymi adaptogenami, medytacja, zdrowsze żarcie ( bez żadnego fanatyzmu, bo czasem sobie zjem coś mniej zdrowego) plus ćwiczenia. To taki zestaw, który trzyma mnie w dobrej kondycji psychofizycznej. Jeszcze dodałbym czas na rozrywkę, która też jest ważna w procesie zdrowienia. Jakiś film, książka, gra, samemu albo z ludżmi. Ważne by nie popaść w zapierdoholizm, bo niektórzy podczas odwyku od porno albo innych nałogów nagle popadają w jakąś hipermotywację, która potrafi szybko człowieka wypalić i spowodować powrót do starych nawyków. Musi być w życiu czas na pracę i na zabawę. Na własnym przykładzie wiem, że lepiej działać wolniej i systematycznie, bo wtedy wyrabiasz w sobie determinację, która jest znacznie lepszym paliwem od krótkotrwałej motywacji i chęci podboju świata od jutra. 

 

3. Wracamy do prowadzenia dziennika.

 

To jest zupełnie opcjonalny punkt, ale może być pomocny. Chodzi o momenty, w których masz mocne ciśnienie na odpalenie pornosa. W procesie zdrowienia ważna jest umiejętność autorefleksji i poszukiwania wyzwalaczy, czyli rzeczy, które stopniowo ( lub w ekspresowym tempie) wywołują chęć powrotu do starych, destrukcyjnych nawyków. Nieraz potrafi to być jakiś stresujący dzień, a nieraz taki proces potrafi się rozciągać w czasie tygodniami albo miesiącami. Jak rozpoznasz wyzwalacze, to zrobisz wielki krok naprzód, bo im lepiej znasz przeciwnika, tym masz większą szansę na opracowanie skutecznych strategii działania. W tym wszystkim chodzi o to by lepiej poznać siebie, bo pornografia jest skutkiem deficytów, które są w nas, a nie ich przyczyną.

 

Zapisuj te konkretne momenty, które mogły być kluczowe. Mogła to być kłótnia z kimś bliskim, oglądanie jakichś teledysków z roznegliżowanymi paniami i usprawiedliwianie tego przed sobą, że to przecież nie porno, więc nie jest szkodliwe. Był tu przykład jednego z braci, który pisał, że przeglądał oferty damskiej bielizny w celu sprawienia prezentu swojej dziewczynie. To był tylko pozorny powód, bo w rzeczywistości przeglądał te oferty przez dłuższy czas i w jakiś dziwny sposób nie mógł zdecydować się na zakup. Póżniej doszedł do refleksji, że rekompensuje sobie brak porno oglądaniem modelek w samej bieliżnie i wypiera swoją faktyczną motywację do przebywania na tego typu stronach.

 

Mogą to być też z pozoru błahe powody, o których pisałem wcześniej. Wstałeś przykładowo w sobotni poranek i nagle z 8 rano robi się 13, a ty siedzisz przed kompem i przekładasz rzeczy, które masz do zrobienia. O 9 miałeś się uczyć angielskiego i przekładasz. Miałeś wyjść na spacer i odwlekasz, a czas leci. Wieczorem się orientujesz, że dzień stracony i nie wiadomo skąd pojawia się ochota na stronę xxx. Analizowałem u siebie ten mechanizm i u mnie zawsze się to tak kończyło.

 

Przykładowa pętla:

W pracy coś spieprzyłeś i pojawią się związane z tym negatywne emocje > odechciewa ci się wszystkiego, więc po powrocie do domu olewasz trening, olewasz przygotowanie sobie zdrowszego posiłku i jesz byle co na szybko, siadasz przed kompa i robisz maraton po różnych stronach > w rogu jakiejś strony widzisz gówno news typu " zobacz zdjęcia znanej prezenterki pogody w bikini, ale ma ciało ! " i odpalasz, bo to przecież nie porno, a dzień lipny i sobie tak skaczesz od strony do strony, żeby czymś zająć umysł > oglądasz te zdjęcia i powstaje mieszanka buzujących hormonów na widok atrakcyjnej kobiety + negatywne emocje związane z dniem dzisiejszym + odzywają się stare nawyki łączące rozładowanie stresu z oglądaniem porno> odpalasz pornosa, bo raz się żyje i finito.

 

To tylko uproszony model, bo te pętle mogą być naprawdę różne. Ważne by sobie uświadomić, w którymś momencie, że jesteś na niewłaściwej ścieżce. Jak upadniesz, to się nie poddawaj, tylko przemyśl poprzedni dzień lub kilka poprzednich dni i zapisz sobie taką pętle w zeszycie. Po czasie zobaczy jakie wyzwalacze prowadzą cię do konkretnych zachowań, które z kolei wyzwalają u ciebie chęć do odpalenia pornola. Właściwa pętla by wglądała tak:

 

Cytat

W pracy coś spieprzyłeś i pojawią się związane z tym negatywne emocje > odechciewa ci się wszystkiego, więc po powrocie do domu olewasz trening, olewasz przygotowanie sobie zdrowszego posiłku i jesz byle co na szybko, siadasz przed kompa i robisz maraton po różnych stronach > w rogu jakiejś strony widzisz gówno news typu " zobacz zdjęcia znanej prezenterki pogody w bikini, ale ma ciało ! " i odpalasz, bo to przecież nie porno, a dzień lipny i sobie tak skaczesz od strony do strony, żeby czymś zająć umysł >

wychwytujesz podstęp stosowany przez uzależniony mózg i nie wchodzisz na tę stronę > wychodzisz na spacer, odchodzisz od komputera i dajesz sobie chwilę na medytacje, pobycie z samym sobą i przemyślenie co się w tobie właściwie dzieje. Możesz wybrać cokolwiek, nie wiem, rozłożyć sobie planszówkę, ułożyć pasjansa, zrobić ogólnie cokolwiek, co cię relaksuje, żeby przerwać pętle kompulsywnego zachowania, którym jest skakanie od strony do strony > gdy umysł trochę ochłonie, to myślisz jak możesz naprawić błąd, który popełniłeś, bo oglądanie pornografii na pewno go nie rozwiąże, a tylko dołoży kolejny.

 

Im będziesz miał większe doświadczenie, tym szybciej będziesz przerywał pętle prowadzącą do starych nawyków. Zajmie to trochę czasu, bo umysł nie lubi rzeczy czasochłonnych i wymagających pracy nad sobą. Bardziej preferuje właśnie porno albo słodycze, bo to prosty, szybki i przyjemny wybór.

 

Nie chce wyjść na jakiegoś pseudo motywatora, bo te rady to zbiór cudzych doświadczeń z różnych forów, książek, podcastów i innych materiałów, które wdrożyłem u siebie i które przyniosły pożądany efekt. Dużo popełniałem błędów i upadałem często, ale tak wygląda walka z tym gównem. Każdy nałóg cie uczy, że prawdziwa porażka zaczyna się wtedy, gdy nie wyciągasz z niej wniosków. Ona sama w sobie nie jest końcem świata, a może nawet pozwolić ci się odbić od dna. Warunkiem koniecznym do tego jest chęć jej przeanalizowania i zrozumienia, a nie olania informacji z niej płynących i poleganie dalej na tej mitycznej silnej woli bez próby zrozumienia przyczyn twojego upadku.

 

Zacznij od dzisiaj i skup się na najbliższych 24 godzinach, bo przed 10 lipca może nadejść koniec świata i nie zdążysz.

 

 

Edytowane przez Infernal Dopamine
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.