Skocz do zawartości

Zerwałem z tajką


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Jest to aktualizacja tematu: 

 

https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/39409-jak-się-odciąć-i-pozbyć-tego-syndromu/

 

Zakończyłem związek ze swoją Tajką kilka dni temu, ale jeszcze mieszkamy razem. 

Głównie poszło o to, że nie spełniała moich oczekiwań. Robiła ogromny burdel w domu, nie sprzątała po sobie i przybrała bardzo sporo na wadze. Do tego nie pracowała przez większość czasu, z czego ja łożyłem na wszystkie wydatki. Znalazła pracę dzięki mnie, bo ją do tego cisnąłem. Miała wszystko pod nosem (opłacony dom, jedzenie, wyjścia na miasto), ale gdy pojawiły się problemy jak na przykład ten z pięniędzmi to chciała się wyprowadzić ode mnie. I tak oto pogrywała ze mną cały czas. Jak wracałem do domu i pozwalałem jej oglądać Netflix jedząc przy tym dość dużo to było bardzo fajnie, miło bez kłótni i cichych dni. Gdy chciałem, żeby ruszyła tyłek do roboty, bo jej biznes padł, znalazła jakieś zainteresowania lub w ogóle poszła poćwiczyć to wtedy było piekło, krzyki, kłótnie.

 

W ten sposób prawie codziennie się kłóciliśmy, bo nie chciałem, żeby tyle jadła. Chciałem, żeby zrzuciła wagę. Udało się jej zrzucić 3 kg i na tym wszystko stanęło. Potrwało to może góra półtora miesiąca. Kupiła karnet na siłownię, ale zaraz został odłożony na półkę i nie używany.

Ja natomiast dalej kontynuowałem swoje nawyki, ale było mi coraz ciężej, bo widziałem, że partnerka nie dba o siebie. Dawało mi to w kość, bo nasze rodziny robiły mi aluzje do jej wyglądu, do tego, że ona nie pracuje. Zamknąłem się przez to w sobie. Bardzo często wychodziłem do drugiego pokoju, by tam spędzić czas samemu aniżeli z nią. Wstydziłem się wychodzić z nią na miasto przez jej wagę.

Poza tym, gdy nie poruszam jej wagi czy syfu w domu to zawsze dla mnie gotuje czy się pośmieje lub wesprze w ciężkiej sytuacji. No jest normalna dziewczyna. 

 

Oczywiście pomogłem z pracą, motywowałem do zmiany stylu życia (zmiany diety lub wspólne treningi fitness) opłacałem w domu wszystko, często też wychodziliśmy do wielu miejsc razem, rozmawiałem na spokojnie tłumacząc w czym jest dobra, w czym nie, co mi się nie podoba i jak to powinniśmy żyć lepiej. 

Zawsze potakiwała, że rozumie, by po kilku dniach powtarzać złe nawyki. Czułem podświadomie, że mnie nie szanuje. I te częste "zrywania". Gdy pojawiał się problem, bo widziałem, że mieszkanie "upier***one", znowu 2-3 talerze jedzenia to na każde moje uwagi, kończyło się tym, że chciała się wyprowadzić lub ze mną zerwać. To też wpłynęło na mnie dość głęboko, bo te częste zrywania powodowały jakiś PTSD.

 

Pałka się przegła kilka dni temu, kiedy jak wróciłem do domu, to drzwi były otwarte, w środku chlew jak ch*j, mnóstwo jedzenia na stole, ona śpi przy tym jedzeniu i otwartym Netfliksie. Wcześniej zostawiłem dom czysty i zadbany a wtedy to był horror. Totalny rynsztok.

 

Wkur**iłem się co niemiara. Była kłótnia, zaczęła się drzeć, ja też. Zadzwoniła do ojca z płaczem. Tamtem zagroził przyjazdem do mojej szkoły i zrobienia ze mnie psychola, który znęca się nad jej córką. W tamtym momencie doskonale wiedziałem, że to koniec. Tego nie mogłem zaakceptować. Za daleko to zaszło.

Powiedziałem jej, że ma tydzień na wyprowadzkę.

 

Na następny dzień zaczęły się płacze, urabianie mnie itp. Zawsze tak było, kiedy się pokłóciliśmy. Nigdy nie było cichych dni, bo ona myślała, że na następny dzień wszystko wróci do normy. I tak eh było do ostatniego wydarzenia. Wystraszyłem się i zadecydowałem, że to koniec.

 

Potem emocje opadły i nagle (na chwilę obecną) ni stąd ni zowąd, dom wysprzątany, brak obżerania się, trzymana dieta. Znalazły się pieniądze na nowe mieszkanie w kilka dni (mama pożyczyła, bo nie było innego wyjścia - natomiast może tam zamieszkać dopiero od następnego weekendu).

 

Jej rodzice są na nią wkurzeni niemiłosiernie. Widzą, że się zapuściła. Wiedzą, że nie pomagała mi finansowo i są nią rozczarowani, bo mieli wobec niej oczekiwania skoro wyprowadziła się do Bangkoku. Jej mama stoi za mną murem, bo z nią rozmawiałem, sama podejrzewała co się dzieje.

 

Data wyprowadzki to sobota lub niedziela, ale moja eks wciąż chce być ze mną przyjaciółmi, wychodzić ze mną na miasto, rozmawiać na kamerce itp. Tak jakby żywiła jakąś nadzieję na powrót.

Ja jestem rozwalony psychicznie wiecznymi problemami z bałaganem w domu, ciągłymi zrywaniami i jej wagą, bo szczerze mówiąc bardzo ciągnie mnie teraz do chudych lasek, zwłaszcza, że z eks nie mieliśmy seksu przez długi czas. Mieliśmy jedną poważną rozmowę, to wyznała, że była zestresowana, miała sporo problemów o których mi nie mówiła. Stąd też miała nawyk jedzenia lub oglądania Netfliksa, by o tym zapomnieć, nie przejmować się. Taki sposób odreagowania. Dodatkowo przyznała, że nie radzi sobie sobie sama ze sobą, swoimi emocjami i często była samolubna. Na koniec dodała, że chce pójść do psychologa. Ja zszokowany, bo często pytałem o jej sytuacje, starałem się zrozumieć w jakim miejscu stoi, ale zazwyczaj nic mi nie mówiła. Wiedziałem, ze ma problemy dlatego często odciążałem ją od domowych obowiązków, były masaże czy atrakcje w centrum handlowym itp. Nie musiała się też martwić o opłaty. Stąd moje niedowierzanie nt. jej stresu i problemów.

 

Sam nie wiem co mam o tym myśleć. Teraz życie jest jak wcześniej, posprząta, nie je, pracuje, ugotuje, pośmieje się. Człowiek, by pomyślał, że normalna dziewczyna.

I tak od tych dwóch, trzech dni dogadujemy się jak normalna para, nie ma zgrzytów, kłótni. Wszystko jest w najlepszym porządku, ale każde z nas wie, że sobota/ niedziela to czas wyprowadzki. I nikt nie wie co się potem stanie.

Ja w głębi czuję, że chciałbym wszystko jak dawniej (kiedy nie było kłótni - ten związek trwał tylko rok), ale po tym co się stało to nie mogę wrócić i zachowywać się jakby nic się nie stało. Czuję, że odnalazłem w końcu siłę, by to przerwać. Bo podejrzewam, że gdybym po tej akcji z ojcem nic nie zrobił to dalej by powielały się te same schematy i chyba zacząłbym się siebie nienawidzić.

Zżyłem się z nią i to lepiej niż z każdą inną tajką i jest mi teraz ciężko.

To jest takie dziwne odliczanie czasu do następnego weekendu.

 

Próbuję trzymać dystans, często łzy same napływają do oczu jak poruszamy wiele tematów. Ona zachowuje się jakby nic się nie stało i to mnie dołuje najbardziej.

Jedno wiem, że wyprowadzić się musi, ja muszę ochłonąć i pójść do psychologa, by to przerobić.

 

Boję się, że nie odetnę tej pępowiny nawet jak się wyprowadzi. Zresztą podejrzewam, że będzie do mnie pisać i dzwonić, a ja cienki emocjonalnie bolek będę ten kontakt trzymał.

 

Nie mam nikogo, by się poradzić bo nie chcę żadnym znajomym wyjawiać moich problemów związkowych i to jest jedyne miejsce, gdzie mogę się wyżalić. Jestem bardzo słaby w relacjach z kobietami.

 

Co robić?

 

Pozdrawiam

 

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 7
  • Dzięki 4
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Tajski Wojownik napisał:

Nie mam nikogo, by się poradzić bo nie chcę żadnym znajomym wyjawiać moich problemów związkowych i to jest jedyne miejsce, gdzie mogę się wyżalić. Jestem bardzo słaby w relacjach z kobietam

Nie uważasz, ze taki dystans, ty z polski, ona z Tajlandii to nie za daleko ?

jak tam się wyprowadzisz musiałbyś zerwać ze wszystkim praktycznie, co łączy ciebie z krajem, koledzy, znajomości etc...

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Druid napisał:

Nie uważasz, ze taki dystans, ty z polski, ona z Tajlandii to nie za daleko ?

jak tam się wyprowadzisz musiałbyś zerwać ze wszystkim praktycznie, co łączy ciebie z krajem, koledzy, znajomości etc...

 

Nie bardzo rozumiem co masz na myśli. 

Oboje mieszkamy w Tajlandii w jednym mieszkaniu. W ten weekend oboje też przeprowadzamy się do swoich nowych mieszkań. Na szczęście nie tracę żadnych znajomych etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Tajski Wojownik napisał:

Na szczęście nie tracę żadnych znajomych etc.

Nie tracisz, bo masz dostęp do internetu, jednak spotkanie się chociażby raz na rok osobiście to nie ot samo co przez internet.

Teraz, slusa napisał:

nie ma takich problemów 

Jest problem, jedna dziura mniej :(

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Druid napisał:

Nie tracisz, bo masz dostęp do internetu, jednak spotkanie się chociażby raz na rok osobiście to nie ot samo co przez internet.

 

Znajomi/ przyjaciele w Polsce się wykruszyli odkąd przyleciałem do Tajlandii. Mam tylko jednego, nigdy się nie spotkaliśmy, ale często rozmawiamy na fejsie, a spotkałem go w grze online. Naprawdę spoko człowiek, dużo pomógł, wysłuchał, ja zrobiłem dla niego to samo. Rozmawiamy tak wspólnie już przez około 2-3 lata.

 

Poza tym mam nowych znajomych na miejscu w Tajlandii, ale to nie to to samo co przyjaciele.

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Tajski Wojownik napisał:

Sam nie wiem co mam o tym myśleć. Teraz życie jest jak wcześniej, posprząta, nie je, pracuje, ugotuje, pośmieje się. Człowiek, by pomyślał, że normalna dziewczyna.

I tak od tych dwóch, trzech dni dogadujemy się jak normalna para, nie ma zgrzytów, kłótni. Wszystko jest w najlepszym porządku, ale każde z nas wie, że sobota/ niedziela to czas wyprowadzki. I nikt nie wie co się potem stanie.

Ja w głębi czuję, że chciałbym wszystko jak dawniej (kiedy nie było kłótni - ten związek trwał tylko rok),

 

Próbuję trzymać dystans, często łzy same napływają do oczu jak poruszamy wiele tematów. Ona zachowuje się jakby nic się nie stało i to mnie dołuje najbardziej.

Jedno wiem, że wyprowadzić się musi, ja muszę ochłonąć i pójść do psychologa, by to przerobić.

 

Boję się, że nie odetnę tej pępowiny nawet jak się wyprowadzi. Zresztą podejrzewam, że będzie do mnie pisać i dzwonić, a ja cienki emocjonalnie bolek będę ten kontakt trzymał

 

 

Takie problemy już po roku - to ja pierdolę, co by było później.

Laska jest zjebana, także przez Ciebie, bo dopuściłeś do tego.

 

Masz do czynienia z dzieckiem, dużym, rozpieszczonym.

Chcesz do końca życia robić za opiekunkę ?

 

Laska robi syf - a Ty po niej sprzątasz ciągle , a ta jeszcze pyskuje.

No weź, kurwa, ile ona ma lat, własnej córce byś na to nie pozwolił, a tu podobno dorosła osoba.

 

I najważniejsze pytanie - dlaczego nie masz alternatyw ?????

  • Like 16
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Druid napisał:

Przyjaciół zawsze można mieć kilka, znajomych setki.

 

Racja. Miałem takich dwóch w Polsce. Jednego znam od prawie 15 lat, ale odkąd wyprowadziłem się do Tajlandii to kontakt się ochłodził. Potem się chłop ożenił i wtedy to już wszystko przepadło. Drugi to zawsze oczekiwał, że ja się będę odzywał. 

Tak czy owak obaj nie reprezentowali sobą zbyt dużo i po jakimś czasie pojawiły się między nami ogromne różnice. Ja wspiąłem się na wyższe szczeble, oni pozostali w miejscu. Brakowało tematów do rozmowy, bo głównie to myśleli jak to siąść, walnąć browara po pracy itp.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Tajski Wojownik napisał:

Brakowało tematów do rozmowy, bo głównie to myśleli jak to siąść, walnąć browara po pracy itp.

Zawsze tak jest, widzę to po sobie , skończyłem inżyniera, uczę się wielu rzeczy, czytam wiele książek, interesuje się wieloma tematami, po kilku, nawet po kilkunastu latach jak spotykam się nie raz na ulicy, przez przypadek z kolegami ze szkoły średniej , miejscowości zauważyłem, ze często nie ma o czym rozmawiać.

28 minut temu, Tajski Wojownik napisał:

Jej rodzice są na nią wkurzeni niemiłosiernie. Widzą, że się zapuściła. Wiedzą, że nie pomagała mi finansowo i są nią rozczarowani, bo mieli wobec niej oczekiwania skoro wyprowadziła się do Bangkoku. Jej mama stoi za mną murem, bo z nią rozmawiałem, sama podejrzewała co się dzie

Jak ju zdo tego dochodzi, mówię szczerze ewakuuj się, im szybciej tym lepiej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, sargon napisał:

Takie problemy już po roku - to ja pierdolę, co by było później.

Laska jest zjebana, także przez Ciebie, bo dopuściłeś do tego.

 

Tak, zadawałem sobie to pytanie od dłuższego czasu. 

Moja wina, że to tolerowałem tak długo, bo inaczej związek by trwał kilka miesięcy tylko.

 

3 minuty temu, sargon napisał:

Chcesz do końca życia robić za opiekunkę ?

 

Nie ma mowy. Dlatego zerwałem.

 

3 minuty temu, sargon napisał:

No weź, kurwa, ile ona ma lat, własnej córce byś na to nie pozwolił, a tu podobno dorosła osoba.

 

Tłumaczyłem jej wiele razy. Widocznie miała wyjebane to teraz się wyprowadzi, musi ponieść konsekwencje, bo kurwa no muszę się jakoś szanować w końcu.

 

5 minut temu, sargon napisał:

I najważniejsze pytanie - dlaczego nie masz alternatyw ?????

 

Boję się relacji z kobietami. Nabawiłem się gynofobii przez to co się dzieje na świecie, w sądach, przez historie opisywane na tym forum i akcje z moimi eks, gdy obie zagroziły mi zniszczeniem życia.

Na samą myśl o relacji z kobietą teraz dostaję drgawek. Już nawet seks mi obrzydł i próbuje jakoś tłumić emocje. Ale te emocje narastają każdego dnia, bo nie można stłumić popędu.

W głębi czuję, że jak się wyprowadzi to chciałbym gdzieś pójść, pogadać z jakąś laską, ale zaraz potem dostaję drgawek. Masakra.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, sargon napisał:

Laska jest zjebana, także przez Ciebie, bo dopuściłeś do tego.

KA BUM!

BECZKA PROCHU WYYEBAŁA!!!

 

Puszył piórka i teraz wyszedł piękny PAW.

....trza było nie mieszać ogórków z dżemem.....popijać zsiadłym mlekiem.

GENERALNIE DOBRZE MU tak.

Pyskował.

Kogucił.

I się na ryj przewrócił.

 

Chciał wygrać ze stylem ulicznym?

ZERO pokory dla przeciwnika.

Wyskoczył na SOLO i teraz go z systemu wy.....lą.

 

Nic się nie nauczył i fuka.

WYDRENOWAŁA go z życia SUKA.

DROGA NAUKA?

.....nie pozdrawiam, upadkiem się napawam.  

 

  

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Haha 5
  • Zdziwiony 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Druid napisał:

Życie to pole minowe, jak znasz zasady masz bardzo małe szanse wpadnięcia na minę, musisz o tym wiedzieć.

 

Powoli uczę się tych zasad, ale byle do przodu.

 

2 minuty temu, Tornado napisał:

KA BUM!

BECZKA PROCHU WYYEBAŁA!!!

 

Heh, @Tornado dobry roast.

 

2 minuty temu, Druid napisał:

wielu chłopaków, nie to, ze sugeruje , chodzą na divy.

 

Wiem, że są tu fajne masaże nuru i długo nad tym myślałem, ale pierw muszę ogarnąć ten stres związany z kobietami 😕

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna przez takie poprawy zachowania kupuje sobie czas.

 

Najprawdopodobniej liczy na to że zanim się konkretnie wkurzysz to będzie już miała rycerza który ją przygarnie. Widocznie jeszcze nie ma.

 

Podziwiam za cierpliwość, gdybym zastał śpiąca królewnę w takim chlewie to ta pobudka by się jej jeszcze 5 lat po rozstaniu śniła, to co robi jest ewidentnym brakiem szacunku. Nie rozumiem dlaczego nie wyrzuciłeś jej od razu. Jej zmiana zachowania na plus jest po to żeby mogła dalej tam mieszkać na Twój koszt. 

 

Kleszcza masz a nie dziewczynę. 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Tajski Wojownik napisał:

ten stres związany z kobietami 😕

Nie umiem tego zrozumieć, można mieć lęk, że czegoś się obawiasz, ale jak znasz zasady gry sam świadomie decydujesz, czy wchodzisz, czy nie wchodzisz w relację, ale co ? Że boisz się każdej kobiety ? Nie wiem jaką reakcją się to u ciebie objawia ? Nie będę pytał o przeszłość, bo to jest twoja sprawa prywatna.

4 minuty temu, SuperMario napisał:

tam mieszkać na Twój koszt. 

Dobra sugestia, jakie jest prawo w Tajlandii jeśli chodzi o mieszkanie u kogoś interesowałeś sie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Tornado napisał:

Nic się nie nauczył i fuka.

WYDRENOWAŁA go z życia SUKA.

DROGA NAUKA?

.....nie pozdrawiam, upadkiem się napawam.  

392291_ladny-wierszyk.jpg

 

Ty odczuwasz jakąś nieokiełznaną przyjemność jak komuś nie wyjdzie z kobietą...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Tornado napisał:

.....nie pozdrawiam, upadkiem się napawam.  

 

  

 

Nie wiem, czy jedziesz akurat po mnie, ale ja się upadkiem nie nabawiam.

 

Laska została rozpieszczona przez @Tajski Wojownik niekonsekwencją - to jak mamusia wobec dużego synka, co nie potrafi skarpetek do kosza z bielizną wrzucić, mamusia krzyczy, ale potem i tak sama te skarpetki zbiera.

Nie napawam się tym, bynajmniej.

 

Wojownik musi sobie znaleźć jakieś fizyczne hobby chyba, żeby mental po prostu zagłuszyć fizycznym zmęczeniem i testosteronem ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Egregor Zeta napisał:

jak komuś nie wyjdzie z kobietą...

Konkretnie temu kogucikowi.

....przehhlądnij jego dosie.....typ był wielokrotnie prowadzony za rączkę.

Za każdym razem wiedział lepiej.

FINALNIE płacz, sracz, i warczenie.

I NADEJSZŁO ROZLICZENIE :)

WIEKOPOMNA HHwila.

 

5 minut temu, sargon napisał:

 

Nie wiem, czy jedziesz akurat po mnie

No wyobraź sobie, że akurat nie.

przykro...Tym razem nie jesteś na tapecie.

😕

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem trochę zaskoczony, bo to jest chyba trzeci albo czwarty temat brata @Tajski Wojownik, w którym widać jak na dłoni, popełnianie kolejny raz dokładnie tych samy błędów:

- brak jasnego precyzowania wymagań od laski i konsekwentnego, twardego egzekwowania ich

- brak ogarnięcia mentalu (PTSD, stany depresyjne); co z terapią/psychologiem? Ogarnąłeś? 

- beciakowanie: utrzymywanie, zamiast od razu ustalić, że pół na pół się składamy na wszystko; to ma być związek czy sponsoring?!

- brak szacunku do samego siebie; po tym, co odpierdoliła twoja panna, powinieneś jej spakować walizkę i wypierdolić z chaty natychmiast bez gadania.

 

Niektórzy są totalnie oporni na wiedzę, OP chyba jest jednym z nich, jednak ja uważam, że trzeba ludziom powtarzać - czasem ad mortem defecatam, bo jest szansa, że w końcu zatrybią i zrozumieją. Tak było w innym, wydawać by się mogło - beznajdziejnym - przypadku brata @Wolumen. Kilka tematów o związkach z samotnymi matkami i te same błędy, brak refleksji. A jednak w pewnym momencie coś się w myśleniu zmieniło, bo ostatnio czytałem jakiś jego wpis i wynikało z niego spore zrozumienie tematu bezcelowości spotykania się z samotnymi matkami. Czyli jednak nauka nie poszła w las!

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 15
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Tajski Wojownik napisał:

ten stres związany z kobietami 😕

Co ogarnąć?

ODSTAW FILMY z Van Da'mem.

 

...raczej oglądnij 7 samurajów i wyciągnij wnioski.

 

4 minuty temu, SamiecGamma napisał:

dokładnie te same błędy:

No Co Ty?

SERIO?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, SamiecGamma napisał:

Nawet wypunktowałem, jakie to błędy.

Podstawowy to taki, że dostał za dużo za darmo za pierwszym razem, jakieś 3 lata temu.

I DALEJ ŁAZI po polu minowym bez sandałów(jakby to coś miało dać).

 

Tak czy siak, depcze miny i ubaw po pachy.

Tu rączka, tam nóżka w górę leci kaczuszka z brzuszka.

Lepiej się bawi tylko Ukraina, tam każdy granatnik trzyma.

UCHA UCHA...generalnie rozpierducha.

 

  • Like 2
  • Haha 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.