Skocz do zawartości

Zewnętrzny punkt widzenia na "incelowe" położenie


Rekomendowane odpowiedzi

@Foxtrot Co do relacji z kobietami to polecę Ci film na który dziś napotkałem:


sczególnie moment 5:10 gdzie opowiada o relacjach ścisłowców z kobietami. Mnie to trochę kiedyś dotyczyło, rozmawiałem przy piwie z nowo poznaną dziewczyną na studiach, rozmawiamy śmiejemy sie a ona popełniła jakiś bład merytoryczny z mechaniki w rozmowie, bo o czymś luźno tylko wspomniała, i zacząłem jej tłumaczyć czemu jej myślenie jest złe. Relacja dalej nie poszła ciekawe czemu xd

Poczytaj może książkę "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi", to dużo uczy o relacjach. Tylko tam nie wpomina się o 2 sprawach równie waznych albo ważniejszych, czyli że aby mieć dobre relacje z ludźmi musisz:
1. Być dla nich przydatny i pomocny

2. Być asertywny, bo ludzie nie lubią osób którym można wejśc na głowę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 2/15/2023 at 11:42 PM, Foxtrot said:

Moi rodzice nie byli złymi ludźmi, przeciwnie, jednak w śladowym stopniu przygotowali mnie do dorosłego życia

 

Skoro nie przygotowali Cię do życia to nie byli dobrymi rodzicami. Ja też tak miałem.

Nic z tym nie możesz zrobić. Możesz jedynie przejść nad tym do porządku dziennego. Nie idealizować, jak to robisz teraz ani też nie demonizować. Było, minęło. Martw się o siebie.

 

Ja z moja rodzinką widuje się raz w roku. Nie tęsknię za nimi. Nic im nie jestem winien ani oni mnie.

 

I to ma jedynie sens.

 

Lepiej sobie znaleźć/zorganizować własną rodzinę niż się męczyć z przeszłością.

 

Najlepiej zastosować zasadę optymalności - niezależnie od przeszłoścI, od teraz ma być optymalnie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.02.2023 o 23:42, Foxtrot napisał:

W jaki sposób mógłbym spełnić nigdy niezaspokojoną potrzebę bliskości?

 

Znaleźć kobietę, nigdy nie byłeś w LTR, nie wiesz czym to pachnie. Otrzymasz bliskość której tak Ci brakuje, jakim kosztem? Tego nie wie nikt. Ale dopóki nie przeżyjesz kilku związków nie określisz swojej drogi, niektórzy po zebranym doświadczeniu idą w świadome MGTOW, inni szukają dalej, a wiedzą czego szukają, bo potrafili wyciągnąć wnioski z poprzednich relacji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, mac napisał:

Ja sam nie lubię takich ludzi szczerze mówiąc. Cenię pewność siebie, jak ktoś bezpośrednio się komunikuje, potrafi strollować, coś zażartować, zapytać o coś. To buduje znajomości. Siema, co tam, co robiłeś na weekendzik, piwko może po robocie? Nie dzisiaj to odezwij się kiedy, zaproszenie otwarte. I chuj, tyle wystarczy. Tylko bez jebanej depresji. Ludzie w życiu wszyscy mają od kurwy problemów. Stań się kimś bardziej pozytywnym zwyczajnie dla siebie i innych, naucz innych tego samego i idźcie dalej przez życie. Ja kilka osób nauczyłem przyjaźni, nauczyłem ich tej idei i z czym to się je i są do tej pory wdzięczni za zmianę paradygmatu. Stań się przyjacielem kogoś i naucz go tego samego, ucz ludzi siebie i ucz pozytywnych wzorców. Jak mówię to jest robota. Jak tego nie lubisz zwyczajnie to będziesz miał pod górkę.

 

Ja mgtow przyjaźnię się z kobietą od ponad dekady. Najbardziej honorowa osoba, jaką poznałem w życiu. Od lat mnie nie zawiodła w niczym i zawsze dla mnie jest. Wiedziałem od początku, że coś z tej relacji będzie, z tego człowieka, to się czuje w powietrzu, masz intuicyjne objawienie czasami, że ktoś jest twoim bratem.

 

Zabawny jesteś. Nikt cię nie zaprasza na imprezę? Typujesz klubix z ulubioną muzą i lecisz sam. Sportowa marynara, zegar, włosy modnie ułożone, uśmiech na ryju, zapalniczka do kieszeni. I gadasz z ludźmi na miejscu. Kurwa, ja to robiłem latami. Jak nie było ekipy to dawaj samemu. I zajebiście się zawsze bawiłem. Poznałem masę, kurwa masę ludzi. Nawet od kolesi brałem numery telefonów, żeby później na browara wyjść xD

 

W klubie ktoś pije drinka, sam chodzisz z drinkiem lub wodą, podbijasz drinka komuś, mówisz zdrówko, jak impreza i gdzie najczęściej chodzicie? Bez ciśnienia zagadujesz, sobie gadasz, jak z wujkiem. To barmana zagadasz, jak idzie robota, napiwek rzuć, zagaduj, ustal sobie własną miejscówkę, stań się rezydentem. Barmana dobrze poznać, porzucać napiwkami, od razu się lepiej zrobi, co tam, jak tam, takie znajomości z widzenia budujesz. Później zagadujesz dalej i dalej, aż pykają różne dziwne tematy. Nie wiem, jak to powiedzieć, ale z czasem wchodzisz we flow towarzyskie, w którym nie ma żadnych granic. Dosiadasz się do obcych ludzi i normalnie wódę walicie razem i bawicie się całą noc :D Fajna przygoda generalnie.

 

Dla ludzi przychodzi czas na wszystko w różnym momencie życia. Ja przeszedłem z ekstrawertyka do samotności. Ty teraz jesteś dopiero gotowy na poznawanie ludzi, to jest twój czas, bo dopiero masz zaplecze. I twoje zaplecze oraz to, co wypracowałeś dotychczas daje ci fundament do naturalnego powrotu. Gorzej nie będzie, prawda? Czyli może być tylko lepiej.


Tak jak zazwyczaj się z tobą zgadam tak tutaj srogo poleciałeś... Ty po prostu masz inny typ umysłu, jesteś z natury ekstrawertyczny, dla ciebie rozmowa z drugim człowiekiem jest naturalna niczym oddychanie. Ja utożsamiam się trochę z autorem, bo również pracuje w IT i uprawiam sport, podobnie jak @SamiecGamma wszyscy we 3 jesteśmy praktycznie klonami z kilkoma różnicami. Prawdopodobnie wszyscy z nas mamy coś ze spekturym autyzmu czy aspergera, ja akurat nigdy nie byłem z tym u lekarza bo jakoś na codzień mi to nie wadzi i jakoś nie widzę jakiegoś olbrzymiego problemu u siebie, ale lekka odmienność od społeczeństwa jest. Po prostu unikam ludzi i dobrze się z tym czuję, nie czuję za bardzo strachu czy wstydu przy ludziach, raczej pustkę w głowie i niechęc do rozmowy o pierdołach, nie czuję też potrzeby rozwoju tej umiejętności, raczej skupiam się na twardych, namacalnych celach i odhaczam rzeczy z listy.

Aczkolwiek - dla takich ludzi jak my, rada stań się ekstrawertykiem i wychodź do ludzi nie zadziała. My mamy inaczej skonstruowane mózgi, nieważne ile byśmy próbowali to nigdy nie będziemy tacy sami jak inni, ekstrawertycy. Dużo twoich rad jest związanych z alkoholem, a autor pisze o sporcie. Picie tu, picie tam, szlugi, zapalniczki... Czy to na pewno jest dobre podejście? Czy to rozwiązuje problem? Po alkoholu kazdy jest kozakiem i każdy ma milion tematów do rozmowy... Ale jednak mimo wszystko chyba lepiej umieć rozmawiać na czysto i mieć z daną osobą naturalne tematy, bez żadnych używek i zmiany stanu świadomości. Takie picie nie poprawi skilla rozmowy, może pozna kilku imprezowiczów do gadania o dupach i imprezach, ale czy poprawi to social skille? Bardzo wątpię. 

Tu nie ma możliwości zmiany swojego życia o 180 stopni z introwetyka z aspergerem do wygadanego klubowicza ekstrawertyka, tu trzeba dokładnie poznać siebie, swoje ograniczenia, szukać barier, przełamania, wyzwania, testować siebie, ale na trzeźwo żeby to miało jakiś sens. To już znacznie lepiej celować w jakieś kluby, obozy sportowe, grupy na FB ale własnie celowo unikać imprezowiczów, ekstrawertyków wygadanych po alkoholu, tylko szukać ludzi z którymi są tematy na trzeźwo i takie znajomości rozwijać.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu Jezeli weźmiemy dwa zbiory, ekstrawertyków i intrawertyków:

 

{E1, E2,...,En} i {I1, I2,..., In} 

 

i wiemy, że zbiory te mają części rozdzielne (A, B ) w funkcji zachowań i efektów oraz część wspólną (C), to czemu oczekujecie, że 

 

f{E}(A) =f{I}(B) =f{E, I} (C)

 

, a nie 

 

f{E}(A) <>f{I}(B) <>f{E, I} (C)? 

 

Matematyki się nie oszuka, tak jak i pewnych zdolności nie nauczy. Dlatego też trzeba się poruszać w granicach swoich możliwości i maksować te punkty, z których może być największy zwrot. 

 

To jak z expieniem postaci w grze. Mozesz mieć albo LUCK 13 albo INTELLIGENCE 13. Ale nie obydwa. Przykładowo. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie o tym pisze @Zbychu! Nie warto robić z siebie na siłę ekstrawertyka, trzeba poruszać się w granicach swoich możliwości i wcale niekoniecznie wychodzić poza strefę swojego komfortu.

 

Robię sobie teraz eksperyment myślowy: poznaję myszkę 8/10, napaloną, inteligentną, taką, z którą jest o czym pogadać, podobam jej się, jest nakręcona, seks kiedy tylko chcę i jaki chcę. Ceną jest udawanie/robienie z siebie na siłę ekstrawertyka, ciągła gra, dbanie o social circle i status społeczny, ciągłe spotkanka, small talki, sroki, pierdoki. Po miesiącu czegoś takiego jestem sfrustrowany, po pół roku - wycieńczony psychicznie. Dlatego ja, umawiając się na randki, zawsze starałem się unikać ekstrawertyczek.  To nie miałoby prawa zadziałać.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za dalsze odpowiedzi Panowie, chciałbym odnieść się do jeszcze kilku kwestii:

 

17 godzin temu, Ursus napisał:

Nie napisałeś, kolego, zbyt wiele o rodzinie.  Czy masz rodzeństwo, kuzynów, siostrzeńców?  Czy próbowałeś utrzymywać kontakty z nimi?

Jestem jedynakiem, a choć jest może z 10 osób w wieku od ~20 do ~45 o stopniu pokrewieństwa "kuzyni", to nie ma między nami żadnej więzi emocjonalnej. Z większością nie kontaktowaliśmy się ani nie widzieliśmy na oczy od ~kilkunastu lat, części z nich prawdopodobnie nie widziałem nigdy. Nasze życia w żaden sposób się nie zazębiają. Funkcjonalnie, to poza rodzicami nie mam rodziny.

 

 

22 godziny temu, maroon napisał:

Z takim mentalem wystarczy, że trafi nie na taką zawodniczkę ze snów, tylko trochę bardziej wyrachowaną i swoją obecną sytuację będzie wtedy wspominał jako cudowne czasy.

Mam świadomość, że stanowię niestety łatwiejszy cel dla zdeterminowanej laski. Jedyna korzyść w tym, że brak u mnie skłonności do piedestalizacji kobiet. Trochę się też bałem czy nie zakocham się w divie, ale o dziwo tak się nie stało. Gdy parę razy łapałem lepszy flow z jedną czy drugą to dawałem sobie wtedy kilka dni na ochłonięcie i decyzję czy przestaję do niej chodzić, czy nie ma ryzyka.

 

 

14 godzin temu, wrotycz napisał:

Lepiej sobie znaleźć/zorganizować własną rodzinę niż się męczyć z przeszłością.

Być może powinienem to podkreślić w pierwszym poście (choć i tak był już za długi), ale nie chcę własnej rodziny w rozumieniu: mieć dzieci. Jest tylko jeden zbiór okoliczności w których byłbym skłonny przemyśleć to od nowa, ale szansa na ich jednoczesne spełnienie efektywnie wynosi 0%. Rozumiem, że mocno ogranicza to pulę potencjalnych partnerek do poważniejszych LTR, ale tej decyzji jestem pewien.

 

 

@mac

Mogę tylko podpisać się pod perspektywą przedstawioną przez @Zbychu. Choć logicznie zrozumiałem treść Twojego posta, to okazała się dla mnie całkowitą abstrakcją i w żaden sposób nie jestem w stanie odnieść jej do siebie. Choćby takie rzeczy jak poznawanie ludzi na weselach (liczba mnoga) - przez całe życie zostałem zaproszony na jedno, na które poszedłem ofc bez osoby towarzyszącej. Ponieważ nigdy wcześniej w życiu nie tańczyłem (kiedy i z kim miałbym to robić?), to przez kilka miesięcy przygotowywałem się na kursach tańca. Mimo starań i tak wychodziło mi źle przez fatalną koordynację ruchową (kolejny objaw autyzmu). Na szczęście przez całe wesele tańczyłem tylko dwa razy: z panną młodą i świadkową, a przez większość czasu pomagałem po prostu młodym i świadkom w ogarnięciu wszystkiego. Nikogo nowego też nie poznałem, bo wszędzie były sprawiające wrażenie hermetycznych grupki ludzi, raz tylko obca mi ~50 letnia kobieta zapytała czemu tak mało alkoholu piję. Tak wygląda moja rzeczywistość. No ale cóż, mogłem przecież podziękować za zaproszenie i zostać u siebie, a jednak pojechałem.

 

Doceniam wysiłek włożony w podzielenie się uwagami, ale jak Zbychu celnie zauważa, żyjemy w innych światach. Wyjście do klubu, dosiądnięcie się do obcej grupki i wspólne walenie wódy do rana? Stary, równie dobrze mógłbyś wyjąć z kieszeni telefon i kazać mi skonstruować identyczne urządzenia od zera. Może za kilkanaście lat prób i błędów się uda :)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Foxtrot Ładny wpis, zwięzły, poprawnie napisany (nie tak częste tutaj). Gratki za to, że wyrwałeś się z domu, wykonałeś ogrom pracy, żeby przeskoczyć z samca omega (2/10) na kogoś z niezłą pracą, zarobkami powyżej przeciętnej i fajną sylwetką (6/10). To duży sukces i to trzeba odnotować. Teraz odniosę się do kilku kwestii i dopowiem parę rzeczy z własnego doświadczenia:

 

1) Poczucie samotności

Masz jakieś hobby? Sport/silłka są ok, ale przydałoby się coś jeszcze. Piszesz, że ogarnianie domu zajmuje ci dużo czasu. Czemu? Posiłki sam przygotowujesz? Wiem, że tak najlepiej, ale możesz spróbować drogi pośredniej: śniadania/kolacje sam, a na obiady gdzieś chodzić. Piszesz, ze masz ponadprzeciętne zarobki, więc stać cię. Zaoszczędzisz dzięki rezygnacji z gotowania sporo czasu. Ten czas możesz poświęcić na: naukę języka, czytanie książek z dziedziny, która cię interesuje, naukę gry na jakimś instrumencie, kurs na moto, kurs wspinaczkowy etc. (random selection). Biorąc pod uwagę twój opis, masz niezły potencjał w sportach, więc szedłbym w hobby sportowe - może właśnie wspomniana ścianka, ewentualnie własnie moto, jeśli ciągnie cię do prędkości (sam aktualnie rozważam, jestem starszy od ciebie). Jeden warunek: to ma być coś, do czego cię ciągnie, a nie coś na co kobiety lecą.

 

2) Kobiety i ich social circle

Przeciętna laska ma wianuszek orbiterów i co najmniej kilka koleżanek. Ponadprzeciętna idzie w liczby dwucyfrowe - zarówno orbiterów jak i psiapsiółek. Podobnie jak przeciętny koleś dostanie 2-3 wiadomości w ciągu kilku tygodni na Tinderze, a przeciętna laska kilkadziesiąt. Tak po prostu jest. Dlatego nie porównywałbym się do jakiejś młodej laski, która jest w swoim Prime'ie, bo wiadomo, że w tym okresie ma mnóstwo atencji. Rzecz w tym, że u lasek po 40-tce gra się kończy: ilość orbiterów spada wykładniczo, a i koleżanek będzie miała znacznie mniej, zaś u zadbanego faceta po 40-tce wiele się nie zmienia. Znajdziesz tu na forum facetów pod 40-tkę czy nawet po 40-tce, dla których to jest najlepszy czas w ich życiu: zarabiają bardzo dobrą kasę, podróżują, ruchają, bawią się, dbają o siebie i cieszą się dobrym zdrowiem. Tak więc w tej kwestii głowa do góry: nie spuszczaj z tonu, dbaj o sylwetkę - nie dla kobiet, ale dla zdrowia.

 

3) Introwertyzm

Z opisu wynika, że masz usposobienie zdecydowanie introwertyczne. Jeśli taki jesteś, to nie próbuj zwalczać tego i na siłę stawać się duszą towarzystwa i ekstrawertykiem, bo ludzie będą cię co najwyżej odbierać jako pajaca i robić z ciebie pośmiewisko. Bądź sobą, jak ogarniesz punkt 1, to możesz bardziej próbować iść drogą: specjalista -> pryncypał -> lider. Mowa o hobby/zainteresowaniach. Wtedy pojawią się pierwsze znajomości i być może pierwsze kobiety wokół ciebie. Pamiętaj: chase excelence, not women.

 

4) Szczęście/spełnienie

Musisz wyzbyć się poczucia, jakoby kobieta stanowiła bilet do twojego szczęścia. Kobiety/związki to tylko dodatek do niego, nie filar twojego szczęścia czy jego punkt centralny. Ale tak, przyznaję, że bez przynajmniej jednej udanej relacji seksualnej ciężko jest to zrozumieć, każdy chciałby tego doświadczyć.

 

5) Red pill

Dla mnie podstawowy drogowskaz niesamowicie ułatwiający zrozumienie współczesnego świata relacji międzyludzkich (nie tylko z kobietami). Kup jakikolwiek podręcznik i poczytaj. Mój ulubiony to "The unplugged alpha" Richa Coopera (do znalezienia na Amazonie). Krótki, zwięzły, bez zbędnego pierdolenia. Do przeczytania w 2-3 wieczory. Bez tego do kobiet nie podchodź, bo z twoim brakiem doświadczenia trafisz na zawodniczkę, która cię przeczołga. 

 

Powodzenia!

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Foxtrot napisał:

Wyjście do klubu, dosiądnięcie się do obcej grupki i wspólne walenie wódy do rana? Stary, równie dobrze mógłbyś wyjąć z kieszeni telefon i kazać mi skonstruować identyczne urządzenia od zera. Może za kilkanaście lat prób i błędów się uda :)

Znajdź sobie na youtubie, kanały: Jeleniejaja, BartekUSA, MyszkaTV. Goście tam podchodza w różnych sytuacjach na luzie, więszkość interakcji jest "nie-krindżowa". Może Cię to jakoś zainspiruje. Ja przed wyjściem czasem oglądam chwilę takie filmy i myślę że na mnie to pozytywnie oddziałuje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Foxtrot napisał:

Doceniam wysiłek włożony w podzielenie się uwagami, ale jak Zbychu celnie zauważa, żyjemy w innych światach. Wyjście do klubu, dosiądnięcie się do obcej grupki i wspólne walenie wódy do rana? Stary, równie dobrze mógłbyś wyjąć z kieszeni telefon i kazać mi skonstruować identyczne urządzenia od zera. Może za kilkanaście lat prób i błędów się uda :)

Dałem tylko schemat dopasowania siebie do danej grupy. Jeżeli chcesz kogoś poznać to musisz wyjść i z nim rozmawiać. Czy to chlanie, czy impreza przy szachach lub innych aktywnościach to dalej interakcja z drugim człowiekiem. Nie każdy się nadaje do życia z ludźmi i ludzie się często do życia nie nadają, więc nie widzę problemu, żeby sobie przetestować różne rzeczy, a jak nie wypali to wrócić do tego, co było. Nie ma to żadnej różnicy, jedynie w czasie poświęconym na rozrywkę. A ludzie to właśnie rozrywka, nic więcej. Życie i tak przebiega w umyśle cały czas, z zafałszowanym obrazem rzeczywistości najczęściej.

 

Ja nie promuję chlania, tylko zaznaczyłem, jeżeli masz pewne potrzeby, pewną charakterystykę siebie to trzeba takiej grupy szukać, do której naturalnie należysz. Dlatego napisałem, że należałem do grupy chlejusów i było mi łatwiej się zaadaptować. W tym momencie życia nie dam rady w takiej grupie przebywać nawet przez 5 minut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie,

 

Społecznie zwróć uwagę na ludzi, którzy pozytywnie odnoszą się do Ciebie.

Bądź sobą, nie próbuj na siłę kogoś udawać, tekst napisałeś fajny z lekkim humorem, to dasz radę.

Doceń relację z rodzicami, a pewnie również mają swoje problemy.

 

Co do potrzeby bliskości to nie ma czegoś takiego, bo kobiety tak nie działają, a eskortki jak mogłeś sprawdzić to gra aktorska :D

 

Jeżeli musisz przerobić związek, to ew. kierunek panna która nie chce dzieci.

 

Ale musisz wiedzieć, że z mieszkaniem i zdolnością do alimentów jesteś kandydatem na jelenia.

Dlatego żadnego ściągania kobiety do chaty czy ślubu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś ogarnięty i świadomy.

Super sprawa.

 

Uważaj czego pragniesz bo możesz to kiedyś dostać.

Mam na myśli tutaj bliskość emocjonalną. To przez takie damskie pierdoły, stajemy się wówczas słabi i mniej czujni.

 

Tymczasem najważniejszy jesteś Ty i tylko Ty.

Tak ma zostać.

 

Baby są tylko do ruchania.

Przywiązanie ok.. ale do ew.psa.

 

Trzymaj się stary.

Dobrze że tu jesteś!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie niewiele to wniesie, ale uważam, że większość ludzi jest niewarta twoich wysiłków. Ale nie trać ich z oczu, bo możesz trafić jakąś fajną znajomość. Człowiekowi do szczęścia wystarczy jeden dobry znajomy - na chuj kolekcjonować gadające pacyny, które mają cię w dupie i vice versa?

 

 

Pamiętaj też o dystansie. Do życia, do siebie. Utrzymuj zdrową formę, ale nie odmawiaj sobie od czasu do czasu czekolady czy burgera. ;) 

 

 

Edytowane przez zychu
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.02.2023 o 19:54, mac napisał:

Ja przyjaciół szukałem latami, sprawdzonych osób i materiału przerobiłem od chuja i tyle rozczarowań, zdrad i jebania, że głowa mała i to od niby normalnych ludzi. Powiem tak. Nie wiesz, gdzie możesz trafić na przyjaciela, ale trzeba do tego być raz człowiekiem honoru, dwa mocno zaangażowanym oraz aktywnym w planowaniu wyjść, w nakręcaniu klimatu. Idealny układ to zbudowanie siatki towarzyskiej z minimum 3 osób + chociaż jednej koleżanki. Jak to zrobić? Chodzić samodzielnie na imprezy i dosiadać się do grupek, jarać pety na zewnątrz i zagadywać o pierdoletach, tak to się generalnie robi, wymieniać się kontaktami. W najbliższym otoczeniu się rozejrzeć, co jest grane, zapytać, co ktoś robił w weekend, o polecenia jakiejś knajpy. Nawet mówić (kłamać), że przyjaciółka do ciebie wpada i chcesz ją gdzieś zabrać, ale miasta jeszcze nie znasz, a uważasz kogoś za oblatanego, żeby ci coś podpowiedział. No trzeba łazić. Na kursy jakieś się zapisywać krótkie, gdzie zawsze jest czynnik integracji. Pozapisuj się na wspólne bieganie, grupy FB, wypady z ludźmi na rowery. Ja biegałem z ludźmi to masa rozmów. Sobie biegniesz i ludzie coś pierdolą i ty też gadasz, jak chcesz, a jak nie to nie.

 

Temat poznawania głębszego to jest sztuka, krótko mówiąc. Ja zawsze chciałem mieć przyjaciela, przyjaciół i mam, ale to mnie kosztowało strasznie dużo zaangażowania, czasu. Przełamanie bariery zaufania to spokojnie 5-6 lat. I ja tutaj wcale nie żartuję. 5 lat roboty minimum + żadnych błędów, żeby przekroczyć magiczną barierę zaufania. I wtedy dzieje się magia, bo masz dosłownie członka rodziny.

 

Nie będę ukrywać. To jest ciężki kawał chleba. Zagadywanie do ludzi, trzeba, inaczej nic nie zrobisz. Ty musisz zapraszać i ogarniać. Eventy, dołączanie do grup wyjazdowych, do grup już zorganizowanych. Tam jest największa szansa. Wychodzenie z ogłoszeń, odpowiadanie na ogłoszenia online. Ja od kurwy ludzi poznałem na weselach, studniówkach z ogłoszeń xD Polecam. Tam się dzieją cuda w sensie budowania pewności siebie.

 

Ale opłaca się przejść przez gówno, żeby znaleźć przyjaciela, nawet jednego na całe życie. Nie ma na to limitu wieku. Niewiele ludzi potrafi to zrobić. Musisz tego pragnąć, jak wszystkiego w życiu.

 

Ja fakt, teraz siedzę sam w chacie na zadupiu, ale generalnie lubię kontakt z ludźmi, lubię wchodzić w różne, czasami bekowe interakcje, coś pogadać i ludzie, jak jesteś pozytywnie do nich nastawiony, bez kompleksów to w końcu coś ogarniesz. Tylko nie nastawiaj się, że ktoś cię będzie od razu zapraszać i się pucować. To tak nie działa. Z inicjatywą to ty wychodzisz i budujesz siatkę. Jednego człowieka przedstawiasz drugiemu w superlatywach, później ciebie ktoś przedstawia komuś i tak to działa, aż pyknie z kimś lepszy kontakt.

 

Ja najlepszą ziomalę poznałem na ławce przed wejściem na czytelnię. Dosiadłem się, powiedziałem cześć, przedstawiłem się, czy mogę się dosiąść i zaczęła się gadka, która trwa do dzisiaj. Powodzenia.

 

I stary, wyrzuć krzyż i wszystkie kompleksy z dnia na dzień. Nie trzymaj krzyża na siłę. Było, co było, ale może być wszystko inaczej. Aktywność ludzka działa cuda. We wszystkim na początku jest najtrudniej. Później ogarniasz schematy, coś udoskonalasz. Tak działa ludzki umysł. Odrzucenia to dobra selekcja.

 

Przestań nazywać się incelem, przestań się jechać od społecznie wykluczonych i tak dalej. Po prostu przestań to robić, bo zasrywasz sobie tym umysł.

 

Ja sam nie lubię takich ludzi szczerze mówiąc. Cenię pewność siebie, jak ktoś bezpośrednio się komunikuje, potrafi strollować, coś zażartować, zapytać o coś. To buduje znajomości. Siema, co tam, co robiłeś na weekendzik, piwko może po robocie? Nie dzisiaj to odezwij się kiedy, zaproszenie otwarte. I chuj, tyle wystarczy. Tylko bez jebanej depresji. Ludzie w życiu wszyscy mają od kurwy problemów. Stań się kimś bardziej pozytywnym zwyczajnie dla siebie i innych, naucz innych tego samego i idźcie dalej przez życie. Ja kilka osób nauczyłem przyjaźni, nauczyłem ich tej idei i z czym to się je i są do tej pory wdzięczni za zmianę paradygmatu. Stań się przyjacielem kogoś i naucz go tego samego, ucz ludzi siebie i ucz pozytywnych wzorców. Jak mówię to jest robota. Jak tego nie lubisz zwyczajnie to będziesz miał pod górkę.

 

Ja mgtow przyjaźnię się z kobietą od ponad dekady. Najbardziej honorowa osoba, jaką poznałem w życiu. Od lat mnie nie zawiodła w niczym i zawsze dla mnie jest. Wiedziałem od początku, że coś z tej relacji będzie, z tego człowieka, to się czuje w powietrzu, masz intuicyjne objawienie czasami, że ktoś jest twoim bratem.

 

Zabawny jesteś. Nikt cię nie zaprasza na imprezę? Typujesz klubix z ulubioną muzą i lecisz sam. Sportowa marynara, zegar, włosy modnie ułożone, uśmiech na ryju, zapalniczka do kieszeni. I gadasz z ludźmi na miejscu. Kurwa, ja to robiłem latami. Jak nie było ekipy to dawaj samemu. I zajebiście się zawsze bawiłem. Poznałem masę, kurwa masę ludzi. Nawet od kolesi brałem numery telefonów, żeby później na browara wyjść xD

 

W klubie ktoś pije drinka, sam chodzisz z drinkiem lub wodą, podbijasz drinka komuś, mówisz zdrówko, jak impreza i gdzie najczęściej chodzicie? Bez ciśnienia zagadujesz, sobie gadasz, jak z wujkiem. To barmana zagadasz, jak idzie robota, napiwek rzuć, zagaduj, ustal sobie własną miejscówkę, stań się rezydentem. Barmana dobrze poznać, porzucać napiwkami, od razu się lepiej zrobi, co tam, jak tam, takie znajomości z widzenia budujesz. Później zagadujesz dalej i dalej, aż pykają różne dziwne tematy. Nie wiem, jak to powiedzieć, ale z czasem wchodzisz we flow towarzyskie, w którym nie ma żadnych granic. Dosiadasz się do obcych ludzi i normalnie wódę walicie razem i bawicie się całą noc :D Fajna przygoda generalnie.

 

Dla ludzi przychodzi czas na wszystko w różnym momencie życia. Ja przeszedłem z ekstrawertyka do samotności. Ty teraz jesteś dopiero gotowy na poznawanie ludzi, to jest twój czas, bo dopiero masz zaplecze. I twoje zaplecze oraz to, co wypracowałeś dotychczas daje ci fundament do naturalnego powrotu. Gorzej nie będzie, prawda? Czyli może być tylko lepiej.

 

Moi blokersi na wiosce to przekrój ludzi w wieku od 20 lat do 60 czasami. I wszyscy stoją i pierdolą coś w dzień dzień. Można się nawet do takich podpiąć, jak wyczaisz, piwko postawić lub wódę i siema, siema, tutaj mieszkam niedaleko, po sąsiedzku, jak leci? I już jesteś w ekipie.

 

Nie traktuj ludzi, jako chuj wie czego, jakiegoś nierealnego celu. To zwyczajnie rozrywka. Nawet, jak będziesz miał tysiąc zlew i jeden kontakt pyknie to już jesteś ustawiony.

 

Ludzie regularnie chleją, jarają petony, chodzą do roboty, chcą zarobić, zrelaksować się, pobawić i w wolnym czasie nie chcą depresyjnego pierdolenia, doła, incelizmu i innego gówna. Ty też nie chcesz :D I o to właśnie chodzi. Idziesz i się bawisz. Jakaś nisza dla ciebie na pewno jest, ale zastanawianiem się nic nie zdziałasz. Trzeba łazić samemu czasami i się wkręcać w tematy sposobem. Lol, ja jak sam łaziłem to miałem najwięcej akcji. Wrzuć na luz stary. Jak dostaniesz zlewę to naprawdę nic się nie stanie. Jak jesteś aktywny i zagadujesz praktycznie non stop, masz więcej zlew to one w końcu spływają, jak po kaczce. Zapominasz o tych ludziach po kilku sekundach. Jak kulki. Niektóre się odbijają od razu od siebie, a inne wchodzą w interakcje i czasami stają się większe razem, naturalnie. Ty też chcesz się fajnie bawić i na siłę nie chcesz, żeby ktoś cię lubił. Uwierz, że nie chcesz. Ty też selekcjonujesz i szukasz pod siebie i twoje potrzeby są tak samo ważne przy poznawaniu. A kogo preferujesz? Pomyśl o tym.

 

Ja jak łaziłem i chlałem to nie preferowałem spokojnych ludzi, których trzeba ciągnąć za sobą, tylko przypałowców, jaraczy, narkomanów i alkoholików tak szczerze mówiąc, bo sam taki byłem i tak wyglądała moja ekipa. A w jakiej ekipie ty chcesz być? xD

Dawno nie czytałem tak zajebistego tekstu. Gościu, powinieneś książki pisać. Serio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.02.2023 o 19:54, mac napisał:

Ja jak łaziłem i chlałem to nie preferowałem spokojnych ludzi, których trzeba ciągnąć za sobą, tylko przypałowców, jaraczy, narkomanów i alkoholików tak szczerze mówiąc, bo sam taki byłem i tak wyglądała moja ekipa. A w jakiej ekipie ty chcesz być? xD

 

Widzę, że podobne ekipy mieliśmy. Kurwa, ale mi się czasy przypomniały :D Wracamy już po imprezie, najebani jak miserszmity, ale mało adrenaliny, to zajebaliśmy kilka wózków marketowych spod Carfura, wjebaliśmy się nimi na ulice, lecieliśmy przez skrzyżowania, bagiety jadą, koguty wyją, a my w nogi przez pół miasta :D ehhh, aż się łezka zakręciła

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.02.2023 o 22:42, Foxtrot napisał:

otyłość, mierna higiena, zerowa pielęgnacja, zerowa aktywność fizyczna

Potem piszesz, że wymagania były takie abyś robił co trzeba. I już po pierwszym akapicie mam pytanie i jdnoczesnie mam dysonans. To o higinę trzabylo Cię prosić, kazać? Nawet w szkole podstawowej jest o tym, o higienie. Ok czytam dalej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.02.2023 o 00:51, szakal666 napisał:

Nie porównuj się z innymi skup się na sobie, zacznij medytować i odnajdź szczęście z przebywania z samym z sobą

Nie można się nie porównywać. To czy się porównujemy czy nie, nie zależy od logicznych postanowień. To mechanizm niezależny zapobiegający utracie zdolności samosterowania. 

 

W dniu 16.02.2023 o 00:51, szakal666 napisał:

odnajdź szczęście z przebywania z samym z sobą

Przebywanie z samym sobą w sposób permanentny zazwyczaj prowadzi do traum i tragedii. Chwilowo można tak działać, ale nie non-stop. 

 

W dniu 16.02.2023 o 00:51, szakal666 napisał:

Związki nie mają sensu kończą się tak samo po kilku latach, a ty później leczysz swoją zwichrowana psychikę po życiu w matrixie jaki sobie zapewniłeś

O ile ma się wiedzę jak to działa. Związek kończy się źle jeśli gościu żył w iluzji, jeśli ma świadomość jak to działa, można to rozegrać inaczej. 

 

W dniu 16.02.2023 o 13:50, Foxtrot napisał:

Po prostu udział w takiej imprezie kosztuje mnie sporo aktywnego wysiłku, wystarczy chwila dekoncentracji, gorszy dzień, zmęczenie fizyczne czy niedospanie i nagle orientuję się, że stoję sam pod ścianą albo chodzę w kółko pomiędzy grupkami.

Mam tak samo. Następnym razem jak będziesz na takiej imprezie, to przeanalizuj jakie tematy są poruszane (a będzie ich mnóstwo zapewne), to zastanów się ile jesteś w stanie powiedzieć na każdy z nich. Może nie masz doświadczenia i stan pamięci jest ubogi i się tylko przyglądasz? Ja tak mam na przykład. 

Jeżeli wcześniejsze lata były z dala od ludzi i różnych sytuacji, to najzwyczajniej w świecie brakuje Ci rejestratów odpowiedzialnych za różne sytuacje, w których mogłeś być, ale się nie znalazłeś. To prowadzi do tego, że nie jesteś w stanie dołożyć w rozmowie swojej cegiełki, która nie byłaby banalna (tylko ciekawa z punktu widzenia odbiorcy), a to z kolei prowadzi do spadku flow, poczucia, że nie masz co tutaj dalej szukać, a towarzystwo nie będzie przecież grało specjalnie pod Ciebie. To trudna sytuacja i wyjściem z niej jest po prostu nabycie brakujących doświadczeń, chyba nie ma innej drogi.

 

W dniu 16.02.2023 o 14:20, Władimir Władimirowicz napisał:

Od roku chodzę na terapię psychodynamiczną i tobie też polecam bo taka terapia właśnie ma za zadanie wyrównywać braki emocjonalne. Czuję się dużo lepiej przez to, i nieporównywalnie lepiej radzę sobie w kontaktach towarzyskich. Potrafię być w centrum zainteresowanie, nie robiąc z siebie pajaca. Ostatni rok studiów i zanlazłem spoko znajomych, w zasadzie jestem liderem tej grupy

Ogromny przeskok z wyrzutka na lidera grupy. Opiszesz w skrócie jak wyglądała przemiana i co ją spowodowało? Domyślam się wstępnie, że terapia, a coś więcej na ten temat?

 

W dniu 16.02.2023 o 17:08, Foxtrot napisał:

znam jedynie pasywne, okazjonalnie aktywne odrzucenie ze strony otoczenia i to jest niepodważalny dowód rzeczywistości. Myślenie inaczej byłoby oszukiwaniem samego siebie i uciekaniem przed stanem faktycznym

Niestety tak to działa. Reakcją każdego systemu jest iloczyn bodźca otoczenia i własnej reaktywności. Sprowadzanie pewności siebie jakoby była ona zależna tylko od reaktywności jest pobożnym życzeniem i nie życzę facetom, by w ten bullshit uwierzyli. Musi nastąpić afirmacja-afirmacja czyli na wzmocnienie własnej reaktywności w odpowiedzi musi pojawić się wzmocnienie bodźca w tym samym kierunku. To fizyka. 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy pisze, żeby nie grać i być sobą czyli introwertykiem a za razem samotnikiem. Pytanie- czy można pogodzić bycie introwertykiem i przyciąganie kobiet (bycie chociaż troche samcem alfa). Może niektórzy tak jak i ja, bo również jestem introwertykiem, mają dosyć późno swoje życiowe 5 minut. Stronienie od imprez i alkohol to dla mnie pójście w sport, aktywność i tam szukanie swojego ja i pozytywnych emocji. @Foxtrot widzę, że jednak dużo zrobiłes w kierunku samooceny i budowania własnej wartości. W sporcie- twoim przypadku siłowni widze, że zaczynasz sie wypalać bo samo podnoszenie ciężarów robi się zbyt prymitywne. Masz w tym jakieś flow z kims? Potrafisz z kimś długo rozmawiać o zainteresowaniach? W ogóle jak często kogoś potrafisz przegadać? Bardzo śmiale przedstawiłeś siebie tutaj, nie wiem dlaczego mnie nie było na to stać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.02.2023 o 22:35, SamiecGamma napisał:

@Foxtrot (...)

 

1. Takiego hobby które sprawiałoby mi autentyczną radość, to nie mam. Podnoszenie ciężarów jest chyba najbliżej ale na tym etapie to jest bardziej grind niż przyjemność, a ewentualna satysfakcja podszyta jest racjonalną oceną, że to 1 powtórzenie czy 2,5kg więcej de facto nie znaczy nic. Próbowałem też trochę innych sportów, od boulderingu po łucznictwo - nic nie zaiskrzyło. Aktualnie testuję sztuki walki, choć tu nie pomaga zła koordynacja ruchowa, a na cieplejsze miesiące myślałem jeszcze o wyrobieniu patentu żeglarskiego lub sternika motorowodnego. Na liście jest też kurs nurkowania. Moto z kolei trochę się boję, bo o ile lubię szybką i dynamiczną jazdę, to mocno to kontroluję - nie jestem wybitnym kierowcą...

3. Taka ścieżka może oferować pewien potencjał, podobną możliwość wskazał też @Tornado. Na przykład przeprowadzenie w firmie jakiegoś szkolenia czy warsztatów dla naszego klienta zewnętrznego idzie mi dość dobrze (z wyłączeniem pogawędki w przerwie na kawę :)) i nawet to lubię.

5. Znam Richa z YT, w ogóle świadomość redpillu mam od kilku lat i netto jest to wiedza korzystna.

 

 

W dniu 18.02.2023 o 11:44, Gościu napisał:

Jeżeli musisz przerobić związek, to ew. kierunek panna która nie chce dzieci.

W pełni się zgadzam. Jak na ironię poznałem taką, bo w tym samym czasie kupowaliśmy mieszkania na kredyt i na tle merytorycznym nawiązaliśmy kooperację. Dwa lata młodsza ode mnie, również wycofana i introwertyczna, bez objawów autyzmu ale przyznawała się do leczonej depresji. Bardzo podobna praca, światopogląd, zainteresowania, również childfree. Nawet wizualnie byliśmy do siebie podobni, może nie jak bliźniacy, ale jak brat i siostra to lekko. Mieliśmy nawet spotkanie w realu w formie lunchu roboczego i stopień porozumienia osiągnął nieznany mi wcześniej, a do dzisiaj nie powtórzony poziom. Jednak przez nieudolność, brak umiejętności i brak know-how nie potrafiłem przenieść relacji z poziomu merytorycznego na jakikolwiek głębszy, a po zakupie kontakt z czasem wygasł.

 

 

W dniu 18.02.2023 o 18:04, zychu napisał:

Pamiętaj też o dystansie. Do życia, do siebie. Utrzymuj zdrową formę, ale nie odmawiaj sobie od czasu do czasu czekolady czy burgera. ;)

To może nietypowe, ale w kontroli żywienia pomogła mi właśnie eliminacja słodyczy czy smacznych przekąsek. Odżywiam się prosto, schematycznie i na przykład nie przeszkadza mi jedzenie 3 identycznych z 4 łącznie posiłków dziennie. Na tym etapie jest to już bezwysiłkowe. Stopniowo przestałem traktować żarcie jako czynnik i to właśnie dało mi największą poprawę w napadach objadania się. A zupełnie naturalne, lekkie parcie na słodki smak zaspokajają mi galaretki fit czy słodzik do kawy.

 

 

5 godzin temu, zuckerfrei napisał:

Potem piszesz, że wymagania były takie abyś robił co trzeba. I już po pierwszym akapicie mam pytanie i jdnoczesnie mam dysonans. To o higinę trzabylo Cię prosić, kazać? Nawet w szkole podstawowej jest o tym, o higienie. Ok czytam dalej. 

Zgadza się, nie wymagano ode mnie przestrzegania higieny. Robienie "co trzeba" dotyczyło bardziej ogólnych kwestii: siedzieć w domu, dobrze się uczyć, słuchać rodziców i nauczycieli, być grzecznym, w niedzielę chodzić do kościoła.... dlaczego? Bo tak się robi. W ramach takiego klosza miałem dość dużo swobody, ale te granice nie dawały przestrzeni na wiele więcej niż czytanie książek czy oglądanie telewizji.

 

 

4 godziny temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

Jeżeli wcześniejsze lata były z dala od ludzi i różnych sytuacji, to najzwyczajniej w świecie brakuje Ci rejestratów odpowiedzialnych za różne sytuacje, w których mogłeś być, ale się nie znalazłeś. To prowadzi do tego, że nie jesteś w stanie dołożyć w rozmowie swojej cegiełki, która nie byłaby banalna (tylko ciekawa z punktu widzenia odbiorcy), a to z kolei prowadzi do spadku flow, poczucia, że nie masz co tutaj dalej szukać, a towarzystwo nie będzie przecież grało specjalnie pod Ciebie. To trudna sytuacja i wyjściem z niej jest po prostu nabycie brakujących doświadczeń, chyba nie ma innej drogi.

Zgadzam się z całym postem a ten fragment mogę potwierdzić w 100%. Doskonale pamiętam jak przy którejś zmianie pracy trafiłem po raz pierwszy do środowiska +/- rówieśników, gdzie w teorii powinienem lepiej pasować, ale w praktyce odstawałem jeszcze bardziej nie wiedząc chociażby, jak się mówi na popularną galerię handlową albo który klub na mieście ma opinię tak kiepską, że aż jest regularnym elementem żartów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.02.2023 o 18:39, Waco napisał:

Każdy pisze, żeby nie grać i być sobą czyli introwertykiem a za razem samotnikiem. Pytanie- czy można pogodzić bycie introwertykiem i przyciąganie kobiet (bycie chociaż troche samcem alfa). Może niektórzy tak jak i ja, bo również jestem introwertykiem, mają dosyć późno swoje życiowe 5 minut. Stronienie od imprez i alkohol to dla mnie pójście w sport, aktywność i tam szukanie swojego ja i pozytywnych emocji. @Foxtrot widzę, że jednak dużo zrobiłes w kierunku samooceny i budowania własnej wartości. W sporcie- twoim przypadku siłowni widze, że zaczynasz sie wypalać bo samo podnoszenie ciężarów robi się zbyt prymitywne. Masz w tym jakieś flow z kims? Potrafisz z kimś długo rozmawiać o zainteresowaniach? W ogóle jak często kogoś potrafisz przegadać? Bardzo śmiale przedstawiłeś siebie tutaj, nie wiem dlaczego mnie nie było na to stać.

dokładnie o to chodzi - nikt nie pisał, żeby nie robić nic, tylko rozwijać się zgodnie z predyspozycjami:
- jesteś bardziej introwertyczny? No to masz jakieś planszówki, skromne domówki, grupy do wyjscia w góry, sport i inne
- jesteś bardziej ekstrawertyczny? Imprezy masowe, kluby, pijalnie. 

Każdy typ osobowości ma jakieś pole do rozwoju. Warto czasem spróbować wyjść poza "schemat" czyli mimo bycia introwertykiem spróbować trochę "ekstrawertycznych" zajęć i w drugą stronę tak samo - ale nie ma co się kopać z koniem jak to mówią. Gdy widzimy, że takie działanie nie działa, to trzeba wrócić do swojej bańki i tam działać.

Mimo bycia introwertykiem czy posiadania niezdiagnozowanego w bardzo lekkim stopniu aspergera czy jakiejś takiej skłonności do introwetyzmu i izolacji: zdążyło mi się chodzić po klubach, imprezach, domówkach z ekstrawertykami, pijakami, narkomanami. Zdarzyło mi się pójść do "obcych" osób, gdzie np: znałem tylko średnio jednego kumpla, a reszta towarzystwa totalnie obce mi osoby - i przeżyłem, ale zauważyłem, że tylko się zmęczyłem, niczego nie nauczyłem, niczego nie poprawiłem. Zrozumiałem że takie coś komuś służy, ale ja ze swoimi "bazowymi talentami" nigdy nie dorównam np: w gadce czy bajerze takiemu imprezowiczowi ekstrawertykowi, dla którego to pesta i wychodzi mu to super, a mi mimo wielu prób wychodzi to całkowicie beznadziejnie plus czuję, że działam wbrew sobie. Więc przestałem. To co przynosi korzyść człowiekowi A niekoniecznie przyniesie korzyść czlowiekowi B, ale to nie znaczy że człowiek A ma siedzieć na dupie i nic nie robić, bo spróbował robić to co B i mu nie pykło. Trzeba szukać swojej niszy.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.