Skocz do zawartości

Moja "koleżanka spod ołtarza"


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 2.03.2023 o 10:29, Lambert napisał:

 

 

W mojej ocenie powinieneś @Bumber dążyć do takiej sytuacji

1.  Jedno źródło utrzymania preferowana DG przynosząca wystarczająco duże dochody by żyć kredytu i być w stanie inwestować. 

2. Czas i chęć by dbać o formę. Stwierdzenie "nie jest źle" jest dla kobiety zupełnie niewystarczające.  Wyglądaj lepiej niż 90% ludności a zobaczysz różnicę. 

3. Zastosuj zasadę 4 sobót.  Jedna sobota w miesiącu dla ciebie, jedna sobota w miesiącu na czas z żoną, i po jednej dla dzieciaków na wspolne wyjścia.

4. Wspolne wyjazdy,  raz na kwartał, a nie raz na 2 lata. 

 

W obecnej sytuacji to nic was z wyjątkiem dzieci nie łączy. Nie dziwię się że nie ma ognia.

Po zastosowaniu tego zobaczyć czy są lub nie ma rezultatów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 2/27/2023 at 2:03 PM, maroon said:

. 😂

 

Swoją drogą szczerze podziwiam, jak po 15+ latach związku ktoś twierdzi, że żona/partnerka jara go tak jak na początku. Albo faktycznie i wygrał los na loterii albo hipokryta lvl hard. 😂

Tak,potwierdzam, związek około 24 lat,seks jest zajebisty, pociągam ją,ona pociąga mnie.... tylko, że ja jestem tym, który wie jak to nakręcić. Znam zasady gry. Tylko tyle, dla wielu, aż tyle. Zaznaczam, że moja żona jest hard level,w oczach znajomych,dusza człowiek,w rzeczywistości, dla nieświadomego gościa, zabójcza żmija.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.02.2023 o 14:11, canyon napisał:

= oddałeś swoje terytorium dzieciom, zamiast je wychować. A co byś zrobił, gdybyś miał mieszkanie dwupokojowe?

Jeśli macie w takim układzie trwać kolejne lata, to na Twoim miejscu eksmitowałbym któreś dziecko do salonu, żeby zyskać zamykalne pomieszczenie do seksów.

 

Jeśli masz u boku kobietę, z którą chciałbyś parę przyjemnych lat jeszcze spędzić (a tak wnioskuję) to powinieneś nauczyć się oddzielać swoje życie z nią od Waszego życia z dziećmi. Te ostatnie poniekąd traktując jako skutek uboczny związku ;) Czyli najpierw jesteście Wy, jako kobieta i mężczyzna (z własnymi planami na starość, czy cokolwiek), dopiero potem Wy, jako matka i ojciec. Odwrotna kolejność zwykle kastruje mężczyznę. Bynajmniej nie sugeruję, by nie dbać o dzieci, ale powinny one mieć swoje miejsce w Waszym związku, a nie być jego tematem przewodnim (chyba, że jesteście ze sobą tylko po to, by mieć dzieci).

 

Libido:

1/ Wiadomo, że stres i nadmiar obowiązków je zmniejsza, niemniej nakieruj żonę, by przeanalizowała siebie w kierunku, by to libido podkręcić, bo u kobiet to dość plastyczne zagadnienie (bywa, że np. tabletki antykoncepcyjne solidnie libido obniżają). Czyli powinno ją martwić jej własne niskie libido i to, że nie chce jej się seksu - wszak to czynność przyjemna i zdrowa :) 

 

2/ Sport – pytanie jak jest z tym u Twojej żony? Sport poprawia nie tylko wygląd i kondycję, ale pozytywnie nakręca na seks – czujesz się lepiej sam ze sobą, czujesz się atrakcyjny itd. Każdy kto uprawiał seks najpierw będąc w ciągu sportowym, a potem po zaliczeniu jakiejś dłuższej przerwy bez sportu (np. po chorobie) będzie wiedział jaka jest różnica. 

 

3/ Na zmysły kobiety działają detale. Odpychająco też, czyli zanim się do niej zbliżysz zadbaj o fizykę (czystość, higiena, dentysta).

 

4/ Zanim wyprowadzisz się z sypialni, spróbuj z osobnymi kołdrami.

 

5/ Ustal z żoną, że do łóżka nie podchodzicie z dyskusjami na temat nierozwiązanych lub potencjalnie konfliktowych problemów życiowych. Łóżko to miejsce regeneracji i relaksu - książka, masaże, seks, sen itp.

 

6/ I zastanów się jakim sam jesteś kochankiem ;) Bo może więcej bierzesz (i po swojemu), niż dajesz = jej nie zależy, bo nic nie dostaje w zamian.

Szczególnie, że wspominałeś, że żona sama z siebie próbowała urozmaicić seks jakimiś gadżetami - więc może jednak chciałaby seksu, a coś u Was nie styka w technikach/metodach. Może za krótka gra wstępna, może za szybko się irytujesz, że ona nakręca się za wolno… - morze możliwości, czyli jakieś pole działania, by się dopasować.

 

Co do Twoich punktów to szczerze powiedziawszy libido jakby jej spadło i tutaj dopatrywałbym się antykoncepcji hormonalnej. Na potwierdzenie tego dowodu powiem że, właśnie ją odstawiła i jakby się zapaliło światełko w tunelu o czym za chwilę. Co do jej sportu to chodzi na jakieś tam fitnesy z koleżankami 2- 3 razy w tygodniu, co do higieny z tym nie ma najmniejszego problemu :)

W dniu 2.03.2023 o 09:05, maruda napisał:

Nie wiem kiedy to się stanie bo nie napisałeś,  ale jak tylko zakończy się budowa, spłacicie kredyt to obstawiam, że  MASZ OD NIEJ ROZWÓD. Już teraz Odrzuć emocje do twej Najdroższej, zadbaj o relacje z dzieciakami i znajomymi, zadbaj o zdrowie i finanse. Gdy TO się stanie, będziesz gotowy. Amen.

Podchodzę do tematu na chłodno, raczej po niej bym się tego nie spodziewał, ale jak to się mówi... "już bym kurwa nie miał ręki" :)

W dniu 2.03.2023 o 10:29, Lambert napisał:

1. Kiedy koniec budowy domu?

2. Czy nie utrzymasz się jedynie z DG? Praca na 2 etaty to męczarnia a nie życie.  Nie lepiej zrezygnować z etatu i pocisnąć DG? 

3. Rozwiązanie tymczasowe. Sprzedaż mieszkania, pójście na wynajem, nadplacenie kredytu, żeby pozbyć się rat/ lub chociaż znacznie zmniejszyć, samorozwój i zabezpieczenie swojego tyłka na wypadek rozwodu. Do przemyślenia. 

 

W mojej ocenie powinieneś @Bumber dążyć do takiej sytuacji

1.  Jedno źródło utrzymania preferowana DG przynosząca wystarczająco duże dochody by żyć kredytu i być w stanie inwestować. 

2. Czas i chęć by dbać o formę. Stwierdzenie "nie jest źle" jest dla kobiety zupełnie niewystarczające.  Wyglądaj lepiej niż 90% ludności a zobaczysz różnicę. 

3. Zastosuj zasadę 4 sobót.  Jedna sobota w miesiącu dla ciebie, jedna sobota w miesiącu na czas z żoną, i po jednej dla dzieciaków na wspolne wyjścia.

4. Wspolne wyjazdy,  raz na kwartał, a nie raz na 2 lata. 

 

W obecnej sytuacji to nic was z wyjątkiem dzieci nie łączy. Nie dziwię się że nie ma ognia.

Praktycznie ze 2 miesiące i się wprowadzamy, co do DG to jest to moje dodatkowe źródło i tutaj niestety wyżej ch... nie podskoczę jest to taka branża dosyć hermetyczna w której są różne dziwne układy i jak zechcesz coś podskoczyć to cię zaraz usadzą. Krótko mówiąc trzeba się cieszyć z tego kawałka tortu który dostaję, na więcej nie ma co liczyć. Niestety tak to jest choć wkurza mnie to niemiłosiernie. Co do wyjazdów jestem ich świadomy, jednak ze względu na budowę odrzuciliśmy na obecną chwilę wszelkie przyjemności tak by dopiąć temat do końca i mieć go z głowy. Żeby było jasne w tym okresie 2 lat były też wspólne wakacje ferie itp. ale oczywiście z dziecmi

 

A tak ogólnie sytuacja na froncie po tygodniu:

Wróciłem do biegania i staram się więcej czasu spędzać poza domem ( spotkania ze znajomymi) Myszce chyba coś styki zwarło bo zaczęła strasznie dopytywać a co się stało że znowu biegam, od kiedy mam czas na spotkania ze znajomymi ( spotkałem się z kumplem i to co on opowiedział o swojej Pani to wrzucę później na inny wątek bo do tej pory nie wierzę ), wydaje mi się że przeglądała mój telefon podczas mojej kąpieli, leżał w innym miejscu. Temat sexu olałem i jakimś cudem w piątek sama z siebie zrobiła poranny atak ( wiem uległem ale krew nie woda), po czym rano wspólna kawa pogaduchy itp. Spokojnie nie jaram się jedna jaskółka wiosny nie czyni. W nocy potrafi się przytulić i nie wiem czy ma rozkminy że kogoś mam czy chuj ją strzela że zlewam temat i zaczyna grać dupą :)

Ogólnie moje poczucie wartości też poszło w górę i chyba endorfiny ze sportu też zrobiły swoje bo życie wydaję się piękne :)

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Bumber napisał:

Myszce chyba coś styki zwarło bo zaczęła strasznie dopytywać a co się stało że znowu biegam, od kiedy mam czas na spotkania ze znajomymi, wydaje mi się że przeglądała mój telefon podczas mojej kąpieli, leżał w innym miejscu. Temat sexu olałem i jakimś cudem w piątek sama z siebie zrobiła poranny atak ( wiem uległem ale krew nie woda), po czym rano wspólna kawa pogaduchy itp. Spokojnie nie jaram się jedna jaskółka wiosny nie czyni. W nocy potrafi się przytulić i nie wiem czy ma rozkminy że kogoś mam czy chuj ją strzela że zlewam temat i zaczyna grać dupą

Ogólnie to sytuacja jest mocno nieciekawa jak się na to spojrzy z boku. Przyjrzyj się temu powyżej na chłodno. Tu nie chodzi o zwracie styków w mojej ocenie.

Chociażby ten tekst:

6 godzin temu, Bumber napisał:

od kiedy mam czas na spotkania ze znajomymi

Tak jakby chciała powiedzieć że jakim cudem masz czelność wychodzić ze znajomymi a nie kończyć naszego domu.... tak jakbyś był robotem do zapieprzania. Ten sam wydźwięk odebrałem przy twoim wyjaśnieniu biegania. "Nie pracujesz wystarczająco ciężko na naszą rodzinę chyba, skoro masz jeszcze siłę biegać..."

Przeglądanie telefonu i sex  w tym akurat momencie też nie są przypadkowe. Obym się mylił, ale raczej się nie mylę. Ona nie robi tego dlatego, że jej się styki przepaliły bo misio się zachował inaczej niż zwykle. One wszystko robią po coś. Twoja też to zrobiła po coś. Teraz zastanów się jaki naprawdę miała w tym cel. (Myślę że zależy jej na tym żebyś koniecznie dokończył dom, to czy kogoś masz interesuje ja tylko w kontekście jej dalszego planu co z Tobą zrobić dalej)

 

Ogólnie z waszej relacji aż bije brak szacunku z jej strony do Ciebie. Za szybko w mojej ocenie otwierasz karty, zacząłeś biegać,  dbać o formę, wychodzić do znajomych. One nie są głupie, wiedzą że to jest na pokaz. Dostałeś teraz zanętę w postaci seksu I oczywiście to łyknąłeś. Ona potwierdziła sobie, że ma nad Tobą władze i twoje zmiany kompletnie nie zagrażają jej pozycji. Czyli totalne przeciwieństwo tego co chciałeś osiągnąć! Gdybyś odmówił, powiedział wprost, że nie masz ochoty, doszło by do dramy, oczywiście, ale w ogólnym rozrachunku to Ty rozdawalbyś karty. Zainicjowalbys sex za tydzień, bez proszenia się, tylko po prostu, tak jak to robią normalni kochajacy sie ludzie. W przypadku odmowy mówisz spoko, odwracasz się i idziesz w kimę. 

Teraz to ona rozdaje karty. Niewiele możesz w tej sytuacji zrobić bo postawiłeś się w mocno niekomfortowej sytuacji, ale spoko masz nas!

 

1. Zaproś ją do domu, do roboty. Mówisz, że warto, rozpocząć ogarnianie i sprzątanie chałupy przed ostatnimi pracami wykończeniowymi. Spójrz ostentacyjnie w kalendarz, podrap się po głowie, i powiedz. "Kurcze nie ma za bardzo kiedy. Musisz zrezygnować z fitnessu w tym i przyszłym tygodniu! Sorki! Dom się sam nie wykończy!" Jak będzie na miejscu to ma zapieprzać ile wlezie. Autentycznie chodzisz i jej wynajdujesz robotę. Może zagrabiac podwórko,  malować ściany,  montować karnisze ect. Nie wiem na jakim etapie tam jesteś ale ogólnie im bardziej się dziewczyna uje*je tym lepiej. Na koniec jak się dobrze sprawi możesz jej dać się piwka napić. 

2. Kontynuuj to co robisz tylko, odmawiaj jej seksu za każdym razem jak ona będzie go inicjować. Ty masz go inicjować, nigdy nie czekaj aż coś Ci łaskawie skapnie, tylko bierz co uważasz za swoje. Jak odmówi to zero dramy, ignorujesz całą sytuację jakby się nie wydarzyła i wracasz spokojnie do swoich zajęć. 

3. Opoznij oddanie domu do użytku. Do momentu wyjasnienia sytuacji w waszej relacji.

4. Wymyśl jakiś problem i poproś ją o rozwiązanie go. Nie wiem może być głupie przywiezienie ziemi do wyrównania terenu i rozplantowanie jej. To są dosłownie 2 telefony do wykonania. Ogarnie! Nie pomagaj. (Co się w międzyczasie naklnie jak to jej nie ciężko to twoje, naciesz sie tym)

5.  Zmien kod na telefonie. Nie daj sobie przeglądać bez specjalnej potrzeby.

6. Postaraj się wygospodarować czas dla siebie oraz czas dla siebie i dzieci. Bez niej. Ze swojego czasu sie nie spowiadaj, dziecko poproś o to, żeby wasz wspólny czas był wasza tajemnicą. 

 

I na koniec jedna prawda życiowa której nauczyłem się od swojej myszki. Ludzie szanują tylko to co przychodzi im z trudem. Może to być dom, mieszkanie, rodzina, mąż, szczęśliwe małżeństwo. Jeśli nie wypłaczesz problemów w związku, nie popękają Ci pęcherze na rękach od pracy, nie domowisz sobie posilku by zaoszczędzić 30 złotych, nie będziesz spać w nocy by podgonić z robotą, to za cholerę nie uszanujesz tego, że ktoś to robi dla Ciebie, bo nie będziesz rozumieć ile to tak naprawdę kosztuje. Niech się Twoja Myszka też przekona ile Cię kosztuje zadbanie o rodzinę...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witajcie Bracia.

Sytuacja z frontu następująca:

 

Pani od Marca nie wie co się dzieje. Jej zachowanie i podejście do mnie zmieniło się o 180 stopni i na obecną chwile jest na + . Ja odkąd postawiłem na siebie przestałem się interesować sexem z nią, zacząłem biegać i od czasu do czasu wychodzić z kolegami lub zostawać dłużej w garażu sąsiada nawet mentalnie czuje się lepiej. Przez moje zachowanie nie mogę się wręcz nadziwić jakiej żona nabrała ochoty. Zdarza mi się skorzystać z opcji ale tak w 70 % odmawiam. Najbardziej satysfakcję sprawia mi jak mi ostatnio po % powiedziała że wk..ia ją jak ona coś do mnie mówi ( shit test ) a ja się szelmowsko uśmiecham. No i w moim odczuciu podejrzewa Mnie że kogoś poznałem. Zmieniłem kod w telefonie, to ostro dopytywała czemu to zrobiłem. Byłem ostatnio na imprezce u znajomych i obstawiam że mąż koleżanki ( w choooj biały rycerz ) zaczął jakieś gadki rzucać że już go żona denerwuje i poszedł by na bok :) zlałem temat  i zmieniłem zdanie, więc żołnierz pewnie był wysłany na zwiady. Tak wiec jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale Pani ewidentnie zwarło styki. Zobaczymy co będzie dalej. Co do reszty zacząłem odkładać na "czarną godzinę drobne kwoty, odciąłem totalnie od plotek ( nie rozmawiam przy niej jak ktoś dzwoni z pracy itp. ) Na duży plus muszę przyznać że ostro się pochorowałem na przełomie marca i kwietnia ( SOR-y i te sprawy) i stanęła na wysokości zadania, kazała leżeć odpoczywać wszystko ogarnęła, z budową nie zawracała głowy.

Ach żałuję że trafiłem tutaj tak późno :(

Edytowane przez Bumber
  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Bumber napisał:

Ach żałuję że trafiłem tutaj tak późno :(

 

Lepiej późno niż wcale. Złota zasada: miej wyjebane, a będzie Ci dane! Jednak w tej zasadzie też trzeba umieć balansować, jeśli kobieta za ostro wkręci się w podejrzenie zdrady to może pójść bokiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja @Bumber'a i nas wszystkich jest niestety tragiczna, a wszelkie rady o taktyce wojenki o dupę, ewentualnie zalecanie wstrzemięźliwości, to tylko przedłużanie agonii związku, i tonięcie w finansowym bagnie .

Chciałeś dobrze ale przez to zostałeś niewolnikiem banku i baby, nie możesz nawet zwolnić w tym kieracie, bo odezwie się windykacja i już nie będzie tak miło, jak podczas załatwiania kredytu.

Baba w przeciwieństwie do człowieka ma zamiast serca kasę fiskalną, więc nie da się z czymś takim toczyć potyczek na honorowych zasadach.

Kiedy sprzedasz mieszkanie i wykończysz jako tako dom, dalej będziesz petentem - teraz już okrzepłej na "swoim" baby.

Po pewnym czasie dojdzie do przesileń, zostaniesz "przemocowcem", dzieci dla których wypruwasz sobie flaki będą świadczyły przed policją przeciwko tobie, bo tak je madka polka poszczuje i przeprogramuje.

W praktyce nie masz teraz już nic, poza kredytem i zgryzotami.

Jeżeli owo mieszkanie nabyłeś przed zawarciem związku, to absolutnie nie możesz go zamienić na "wspólny" domek, bo wylądujesz w pewnym momencie pod mostem.

Porozmawiaj z bankiem, o sprzedaży budowanej nieruchomości celem uwolnienia się z kajdan kredytu, a przynajmniej zmniejszenia jego paraliżujących dolegliwości - argument : zdrowie ci wysiada, nie dajesz rady "buk tak chciał"i  pewnie tak jest.

Rozwodzisz się, uzyskujesz relatywną "wolność", z kulą alimentów u nogi, ale masz szansę na przeprogramowanie swojego życia, o ile zadziałasz wcześniej, niż z pozycji dziada/capa/pasożyta/brzydkiego tatusia na łożu śmierci.

Jeżeli mieszkanie "do sprzedania" jest wspólnotą majątkową z aktualną żoną, to trzeba próbować beznadziejnego manewru, by wszystko sprzedać, pozostałą po spłąceniu lichwiarzy kupkę pieniędzy podzielić z nadzieją, że może wystarczy na dwie kawalerki.

Baba zapewne nie będzie chciała powyższego rozwiązania, wtedy albo podwijasz ogon pod siebie, albo przestajesz spłacać kredyt, doprowadzając do katastrofy.

Stracisz cały zakredycony majątek, czyli długi, ale odzyskasz sens i powoli pozbierasz się do kupy.

Niestety nie ma tu możliwości łagodnego przejścia w inną rzeczywistość, więc musisz być świadomy i zmotywowany do wojny przez dobrych parę lat.

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.