Skocz do zawartości

Smacznego :)


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 5.03.2023 o 12:09, Messer napisał:

Tak się składa, że znam towarzystwo artystyczne i wiem, jacy to są ludzie

Ja mam kumpla po łódzkiej filmówce co chodził do szkoły na Nowolipkach w Wawie. Hahahahha po latach żałuje że był taki porządny bo dziewczyny były tam takie że jak to mówił (strzelająć palcami) "seks to on miał o o! tak (i tak strzelał palcami). No po prostu seksiły się ostro XD. A to było ze 12 lat temu przed lgbt i lewactwem. Pamiętał jak się nakręcał że jedna co mu się podoba łaziła w pończochach do szkoły XD. A jednej takiej jak powiedział że ma obrzezanego kolegę (czyli mnie) to powiedziała że musi mnie poznać bo obrzezanego jeszcze nie obciąła XD... ogólnie ta typiara miała jakieś akcje że np. 3 ją zapinało w jeziorku. Albo raz w barze z koleżanką robiły loda gościowy który wyglądał jak Jezus (potem miała moralniaka z tego powodu) XD XD.

 

Mi się zawsze tam podobało te ich życie -artystów - i trochę tego zazdroszczę. Ten kumpel mnie do łodzi zaprasza w wakacje i mówi że "super są imprezownie" itp. I on też ma takie życie freelancera...

Ogólnie artyści - oni żyją chwilą, żyją TUTAJ. Oni często nie myślą o przyszłości i racja - oni żyją zmysłowo. Oni nie chcą ograniczeń, oni polegają na ekspresji.. a ograniczenia np. moralne hamują ekspresje..

Mi się czasami ten stan udzielał i on jest faktycznie bardzo przyjemny - to jest kompletnie 180 stopni przeciwko zwykłemu życiu typowego społeczniaka... 

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/5/2023 at 8:02 AM, niemlodyjoda said:

I tak wygląda życie.

 

Życie wygląda tak że gdzieś Cie rzuci z losowym zestawem umiejętności uzależnień, nawyków i wśród losowych ludzi. Jeden pływa drugi tonie. Nie ma reguły, nie ma drugiej takiej samej sytuacji. 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że ktoś się nie uśmiecha ani nie ciągnie randomowej interakcji nie oznacza z automatu, że nie jest pozytywną osobą. Może być tak, że jest otwarty, ale w okolicznościach na jakie ma ochotę, a nie gdzie jest do tego przymuszany. To tak jak irytujące jest wymuszone mówienie sąsiadom, których słabo się zna sztucznych formułek typu "dzień dobry". Ludzie są różni, mają inne upodobania, potrzeby czy charakter i nie ma w tym nic złego. Mogą mieć naturalne blokady z powodu przebodźcowania umysłu jak introwertycy. Ludzie też miewają fobię społeczną i ogólnie są lękowcami. Inni wręcz przeciwny biegun, że wszystko za słabo stymuluje umysł. Dla kogoś kto nie cierpi na brak bodźców liczą się tylko bliskie kontakty zbudowane na solidnych fundamentach. By do kogoś takiego dotrzeć trzeba powoli budować zaufanie i dać się poznać, a nie atakować z partyzanta. Z podrywaniem normalnych panien jest tak samo, że od razu nie wskoczy na kutangę. Jeśli Polacy czy ktoś tam się mało uśmiecha czy są mało otwarci obiektywnie nie ma to żadnego znaczenia. Dopiero wtedy kiedy ktoś wartościuje i odbiera to w kontekście własnych emocji oraz zostania zignorowanym nabiera wymiaru. To ego nastawione na otrzymywanie cierpi i nie może znieść odrzucenia. Warto przemyśleć gdzie leży prawdziwa istota problemu. Jako eksperyment myślowy, co jeśli to w Polsce tak naprawdę jest normalność, autentyczność i poszanowanie prywatności drugiego człowieka.

 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.03.2023 o 08:02, niemlodyjoda napisał:

może akurat miała zatwardzenie albo sraczkę, a może jej facet ją wkurwił

+

W dniu 5.03.2023 o 08:02, niemlodyjoda napisał:

Napinka.

Ludzie są notorycznie wkurwieni i wściekli.

Mierzenie sobie kutasów.

Zastaw się a postaw się.

+

W dniu 5.03.2023 o 08:02, niemlodyjoda napisał:

napięcie, wkurwienie i agresja mężczyzn jest powalająca

+

W dniu 5.03.2023 o 08:02, niemlodyjoda napisał:

straszliwie mnie wkurwia

:D

vs. 

W dniu 5.03.2023 o 08:02, niemlodyjoda napisał:

srając negatywną energią przyciągacie negatywne rzeczy do siebie

W dniu 5.03.2023 o 08:02, niemlodyjoda napisał:

Dlatego też codziennie rano powinieneś stanąć przed lustrem, uśmiechnąć się do siebie i...

...skuteczniej przestać się 'wkurwiać'? :)

 

 

 

W dniu 5.03.2023 o 08:02, niemlodyjoda napisał:

Kiedy Pani zaczęła konsumpcję wyrafinowanego dania z karty czyli kopytek z cebulą (...) uśmiechnąłem się i powiedziałem „smacznego” – na co Pani popatrzyła na mnie jak na pierdolniętego wycedziła przez zęby „dziękuję” i całą mową ciała odgrodziła się ode mnie.

(...)

Otóż mówiąc „smacznego” różnym ludziom w różnych knajpach (...) odpowiedziało mi może… 20%?

Może dlatego, że

https://www.lancerto.com/pl/blog/kiedy-mowimy-smacznego

 

 

Niemniej popełniasz bardzo dobre wpisy :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem tu wylać swoje żale i popierdolić smęty, ale jestem w tak chujowym nastroju, że niczego sensownego nie napiszę. Zamiast tego, podrzucę trochę wesołego jazzu. :) 

 

 

Miałem niepotrzebną, bardzo przykrą ścinę z najbliższymi mi ludźmi.

A godzinę później sąsiad-Turkmen z uśmiechem życzył mi wszystkiego dobrego i przyniósł podpłomyk. 

I tak to życie idzie. Trzeba się wyspać, i naprostować sprawy.

Edytowane przez zychu
  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.03.2023 o 08:02, niemlodyjoda napisał:

 

Jesteś fajnym facetem i nigdy nie spotkasz fajniejszego w swoim życiu. Dlatego też codziennie rano powinieneś stanąć przed lustrem, uśmiechnąć się do siebie i powtórzyć – „kurwa jestem zajebistym ziomkiem 😉”.

 

Robię coś w tym stylu od jakiegoś czasu i kurwa polecam, od razu psycha bardziej na luzie :D

Mam to samo że lubię oglądać "szczęśliwych ludzi", do tego również mega mi ładuje baterie pomaganie komuś chociażby ktoś nie widzi ceny w biedronce albo czegoś nie sięga :)

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Ksanti napisał:

To tak jak irytujące jest wymuszone mówienie sąsiadom, których słabo się zna sztucznych formułek typu "dzień dobry".

 

Nie no, odrzućmy całą kulturę, bądźmy jaskiniowcami. Dzień dobry to standardowy jej przejaw, tak jak to, że do obcej osoby nie zwracasz się: ej łysy, tylko: proszę pana, kolego, etc. Beka!

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ksanti napisał:

Ludzie są różni, mają inne upodobania, potrzeby czy charakter i nie ma w tym nic złego. Mogą mieć naturalne blokady z powodu przebodźcowania umysłu jak introwertycy. Ludzie też miewają fobię społeczną i ogólnie są lękowcami. Inni wręcz przeciwny biegun, że wszystko za słabo stymuluje umysł. Dla kogoś kto nie cierpi na brak bodźców liczą się tylko bliskie kontakty zbudowane na solidnych fundamentach. By do kogoś takiego dotrzeć trzeba powoli budować zaufanie i dać się poznać, a nie atakować z partyzanta.

Właśnie ja chyba taki jestem. Jak się gdzieś mnie mija to można pomyśleć, że zły, smutny, nieufny coś takiego, ogólnie średnio przyjemny typ. Tylko ja naprawdę otwieram się po pewnym czasie. No, ale też nie chce być chamem, gdyby mi ktoś powiedział z uśmiechem smacznego w restauracji, pizzerii czy gdziekolwiek to też tak samo bym odpowiedział.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, maroon napisał:

Nie, no to żart jest. 😁 Wszystko można powiedzieć o pl, ale nie że się prywatność szanuje. Chyba że masz 2ha odgrodzone 3-metrowym płotem. 😁

Czytając forum mam wrażenie, że Polska jest krajem trzeciego świata, władza pałuje na ulicach, podatki zabierają całą wypłatę, wszystkie Polki się puszczają z Chadami, gospodarka już jutro upadnie i ogólnie wszystko tutaj jest słabe. Celowo hiperbolizuje, ale niestety te treści tak dla mnie wyglądają jeśli porównam z tym co faktycznie widzę na co dzień poza Internetem. Nie udzielam się na forum tak często jak kiedyś, ale zdążyłem zauważyć, że chyba jest teraz jakaś moda tutaj na zakładanie katastroficznych wizji i karmienie się negatywnymi treściami. Jednocześnie i paradoksalnie to jakoś się łączy z tematami o trzymaniu pozytywnego mindsetu, ciągłym narzekaniu, że Polacy siacy owacy oraz wciskaniu narracji, że zagranica dobra, wyjedziesz i problemy się skończą, bo jakiś random uśmiechnął się na ulicy. To wszystko mówi, ale co najwyżej o środowisku autora takich treści, a nie ogólnie innych ludziach. Nie jestem przeciwnikiem emigracji jak komuś się tak podoba, ale z jednej strony widać racjonalizację wyborów poprzez negacje tego co się zostawiło, a z drugiej mokry sen aspirujących, że jak wyjadę z tego złego kraju to czekają na mnie z otwartymi rękami. Śmieszy mnie dodatkowo ten fakt, bo coraz częściej spotykam osoby, które wracają z wieloletniej emigracji (były głównie Anglia/ Niemcy) mówiąc, że zachód jest przereklamowany. Może by tak spojrzeć szerzej, że ludzie się po prostu różnią niezależnie od kraju i nie ma idealnych jednolitych recept dla każdego... Akurat pisałem tutaj o kontekście emocjonalnym, że żyjąc sobie na co dzień mało kto zawraca w takim mieście głowę jak ktoś sobie tego nie życzy. Jeden z userów wcześniej fajnie tutaj napisał, że na zachodzie miły uśmiech, a niektórzy potrafią niespodziewanie backstab'a zrobić. No chyba lepsza już jest odwrócona zależność. Do narzekania zawsze znajdzie się powód, a to od nas samych tylko zależy jak do czegoś podchodzimy.

 

24 minuty temu, SamiecGamma napisał:

Nie no, odrzućmy całą kulturę, bądźmy jaskiniowcami. Dzień dobry to standardowy jej przejaw, tak jak to, że do obcej osoby nie zwracasz się: ej łysy, tylko: proszę pana, kolego, etc. Beka!

No tak cofniemy się do czasów jaskiniowych, bo ktoś dzień dobry nie mówi. 

mememe_d2bdf523497f6048d7e16e43d8414bf4-1.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, bassfreak napisał:

Robię coś w tym stylu od jakiegoś czasu i kurwa polecam, od razu psycha bardziej na luzie :D

Mam to samo że lubię oglądać "szczęśliwych ludzi", do tego również mega mi ładuje baterie pomaganie komuś chociażby ktoś nie widzi ceny w biedronce albo czegoś nie sięga :)

 

Twoje otoczenie i to co robisz i na kim się wzorujesz ładuje Cię energetycznie. Przebywając z pewnymi typami ludzi ta energia może być albo negatywna i dołująca albo wręcz przeciwnie dająca kopa do działania i uśmiechu. To my wybieramy sobie towarzystwo i to my wybieramy ludzi na których się wzorujemy oraz treści jakie przyswajamy.

 

W tym wątku przynajmniej 3 osoby próbowały mnie sprowokować do wysrywów i jak widzisz nie udało się. Dlaczego? Bo wiem dokąd idę, wiem jakie są możliwości i mam swój własny świat, który sobie wymyśliłem i konsekwentnie go realizuję i  ten świat może się komuś niepodobać, a może się też w nim zakochać - ale to MÓJ świat.

 

To jest baza i podstawa do wszystkiego - w odpowiedni sposób wymyśleć siebie samego - znając swoje mocne i słabe strony - i próbować naginać rzeczywistość do swoich marzeń. Taki jest mój mindset. Wiele lat temu wymyśliłem sobie jaki tryb życia chcę wieść i robiłem wiele żeby taki wieść. Poniosłem z tego tytułu również negatywne konsekwencje ale tych pozytywnych było dużo, dużo więcej,

 

Piszesz o pomaganiu - poza wymianą myśli i uczeniu się od lepszych właśnie po to tu też jestem - pomaganie ludziom sprawia mi przyjemność. Samolubne? Może ale to świetna frajda widzieć chłopaka którego pozbierałeś z rozsypki po rozstaniu a on za jakiś czas znajduje sobie fajną babę do związku - a takich historii mam tutaj kilka - wyciągasz z gówna i uczysz pływania w czystej i relaksującej wodzie.

 

Mnie kiedyś ktoś tak "nastawił" więc czuję się zobligowany robić to samo.

 

Wysłanie dobrych vibeów zawsze wraca ;) 

 

8 godzin temu, Pietryło napisał:

Właśnie ja chyba taki jestem. Jak się gdzieś mnie mija to można pomyśleć, że zły, smutny, nieufny coś takiego, ogólnie średnio przyjemny typ. Tylko ja naprawdę otwieram się po pewnym czasie. No, ale też nie chce być chamem, gdyby mi ktoś powiedział z uśmiechem smacznego w restauracji, pizzerii czy gdziekolwiek to też tak samo bym odpowiedział.

 

Część osób odebrała ten post jako opluwanie Polski, cześć czepiła się zachowania tej dziewczyny, a część doszukuje się w nim Bóg wie czego jeszcze.  Tymczasem on jest o uśmiechu i serdeczności z którymi lepiej się żyje. To nie ma znaczenia czy jesteś ekstra czy introwertykiem bo pogodę ducha i zwykły uśmiech dla drugiej osoby możesz mieć w obu tych przypadkach. 

 

Tłamszenie w siebie złych emocji to prosta droga do chorób, nieszczęścia i przyciągania gównianych wydarzeń.

Po co?

 

Wklejałem kiedyś tę piosenkę naszemu Rengersikowi, wkleję jeszcze raz. Słucham nieustająco od wielu lat  Polecam i Tobie @Pietryło i Tobie @bassfreak oraz @zychu:

 

Hmm, it's a long time to be gone
Oh, time just rolls on and on (hold on)
When you need a shoulder to cry on
When you get so sick of trying
Just-a hold on tight to your dream


When you get so down that you can't get up
And you want so much, but you're all out of luck
When you're so downhearted and misunderstood
Just over and over and over you go

 

 

 

Natomiast Twoja postawa @Ksanti przez ostatni czas mnie coraz bardziej zadziwia. Skoro to miejsce, forum, nastraja Cię negatywnie energetycznie, a to widać po Twoich postach, dlaczego nie zrobisz sobie przerwy albo po prostu nie olejesz tematu? Mam tu w tej chwili 19 osób na ignorze bo nie mam ochoty czytać tego co oni piszą, wchodzić z nimi w dyskusje czy też ładować się energią złości, żalu bądź, co najlepsze, pychy i przeświadczenia o własnej zajebistości, tak samo nie czytam więcej niż połowy tematów bo wiem co tam znajdę - złą energię.

 

Prawda jest taka, co pisałem już wcześniej, że drogą do czegoś tak ulotnego jak szczęście w życiu jest wymyślenie sobie siebie samego i swojego świata. Twój świat może być zupełnie inny od mojego, tak jak świat kogoś zupełnie innego będzie się wydawał absurdalny dla nas obu. Tylko co z tego, skoro on może być dzięki temu szczęśliwy? Warunek jest tylko jeden - to musi być świat skoncentrowany na pozytywnych emocjach nie na negatywnych jak opisywana tu złość, agresja czy pycha.

 

Przedstawię Ci to na pewnym przykładzie @Ksanti - Ty jesteś dumny z tego, że pracujesz w korpo, a dla mnie korpo było 3 letnim więzieniem mentalnym. Dlaczego więc poszedłem do korpo - dla wpisu w CV - co roku zmieniałem firmy, a są to duże i rozpoznawalne marki, tylko po to żeby mieć jak "sprzedawać" to, co za chwile stanie się moją własną firmą - bo ludzie, w większości, potrzebują dowodu społecznego choćby w postaci testimonials (sorry za polglish ale to najlepiej oddaje co mam na myśli). Zaczynałem tam jako średni szczebel a skończyłem na topce w zarządzaniu i nieważne gdzie byłem czułem obrzydzenie do rutyny, sformalizowania oraz zwykłej nudy - korpo to odpowiednik pracy w urzędzie, gdzie będąc jednym z trybików, masz praktycznie 0 odpowiedzialność za cokolwiek co jednym odpowiada a mnie po prostu nudziło.

 

Tak swoją drogą nazywali mnie tam "Pan w dupie" - wiesz dlaczego - bo pikacz / identyfikator, czyli nieodłączny atrybut korpo nosiłem nie na szyi ale w tylnej kieszeni spodni - taki właśnie miałem stosunek do tego wszystkiego. 

 

Jaka jest więc różnica między tym co sobie wymyśliłeś Ty a co wymyśliłem ja? Chyba rozumiesz? Tylko, że ja akceptuję to, że czyjaś droga do szczęścia może być inna niż moja i nie oceniam tego bo to nie moje życie i nie moje sprawy - ale chętnie będę przebywał z takim człowiekiem, który jest dzięki innej drodze szczęśliwy z tego jak żyje i co robi - bo wymienimy się pozytywną energię. Moi znajomi też już dobiegają 40stki i często pełnią funkcje kierownicze / dyrektorskie w korpo - spotykamy się i nasze światy różnią się kompletnie ale jest jeden wspólny mianownik - oni są (chyba) zadowoleni ze swojego życia, ja również. Oni cenią stabilizację i pewność ja wolność i niepewność.

 

Użyłeś sformułowania "z partyzanta" i tak ja tak lubię. Nie dotykam kobiet z którymi pracuję, nie spotykam się z koleżankami koleżanek, siostrami kolegów ani nikim kogo znam - takie mam zasady od gdzieś 15 lat i przynosi mi to korzyści jak i negatywne skutki. Tak samo jak to, że ja nie chciałem się wiązać na stałe jak miałem 20 lat, tak samo jak uważam, że z kobietą z którą byłem 5 lat (poznaliśmy się w wieku ok 25 lat) spotkałem się ZA WCZEŚNIE. Nie żałuję tego, iż do 30stki, a nawet dłużej bawiłem się ile wlezie i korzystałem z życia - zresztą nadal to robię i będę pewnie robił do końca moich dni bo taki jestem i tak zawsze chciałem pomimo presji na stałą partnerkę czy dzieci. BTW - naprawdę myślisz, że będąc wysoko w korpo, nosząc sobie garniturek i mając wszystkie dowody społeczne jakie ludzie przyklejają do "ludzi sukcesu" nie mogłem tam ruchać do woli? Mogłem ale tego nie robiłem bo nie mieszam pracy, pieniędzy czy przyjaźni z ruchaniem, bo to ostatnie ma na tle tych pierwszych wartość bardzo gównianą.

 

Zatrzymajmy się na chwilę przy dzieciach - Złotym Graalu wielu facetów.. Chęć ich posiadania pojawiła się u mnie późno jakieś 2 lata temu i jestem z tego zadowolony, że wcześniej nie byłem tym obciążony (posiadaniem dzieci) ponieważ nie pozwoliłyby mi one na prowadzenie stylu życia jaki chciałem mieć. Na ten moment tylko posiadanie dzieci motywuje mnie do poszukiwania partnerki na stałe - mógłbym sobie żyć tak jak teraz, od czasu do czasu znajdować kobietę "na chwilę" a poza tym być wolnym ptakiem, czy jak to Panie lubią mówić, "Piotrusiem Panem". Tylko, że ja lubię wyzwania a to może być fajne wyzwanie mieć dzieciaka któremu przekażesz swój punkt widzenia na świat i zobaczysz czy będzie miał zupełnie inny czy taki sam jak Ty. Czy mi się to uda? Wuj wie ale to kolejny zakład z życiem a dla mnie bycie męzczyzną to zakładanie się z życiem i sięganie po coś, co na pierwszy rzut oka, jest nieosiągalne albo trudno osiągalne.

 

Na koniec - jesteś niegłupi ale chyba mega sfokusowałeś się na pewnych sprawach a ja Ci polecam podejście - "Kochane życie daj mi to o czym marzę albo coś lepszego". Polecam. Nigdy mnie to nie zawiodło.

 

A zresztą - i tak wszyscy umrzemy więc co mamy do stracenia?

 

BTW - polecam Ci ze zrozumieniem poczytać posty zarówno @Obliteraror jak i @absolutarianin - obaj wykreowali swoje światy i obaj są warci aby się od nich uczyć, pomimo tego, że wiele razy mieli i pewnie mają przeciwstawne wartości.

 

@sargon - stary, obleśny manlet 184 cm miał czelność zakłócić spożywanie kopytek - mam nadzieję, że jej się nie odbijało długo :D  :P  

 

10 godzin temu, Wincenty napisał:

 

334908969_920199215845575_6423168816210715020_n.jpg

 

To ja za ok 20 lat. Dokładnie tak :D 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 5
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Tak swoją drogą nazywali mnie tam "Pan w dupie" - wiesz dlaczego - bo pikacz / identyfikator, czyli nieodłączny atrybut korpo nosiłem nie na szyi ale w tylnej kieszeni spodni - taki właśnie miałem stosunek do tego wszystkiego. 

🤣👍 Nic bardziej pozytywnego chyba dziś nie przeczytam.

 

Więc coś od siebie pozytywnego też dorzucę ;)

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

Bo wiem dokąd idę, wiem jakie są możliwości i mam swój własny świat, który sobie wymyśliłem i konsekwentnie go realizuję i  ten świat może się komuś niepodobać, a może się też w nim zakochać - ale to MÓJ świat.

 

❤️

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Ksanti napisał:

To tak jak irytujące jest wymuszone mówienie sąsiadom, których słabo się zna sztucznych formułek typu "dzień dobry"

Przypomnę, że Grecja, Cypr, Włochy, czy Hiszpania mają najniższą liczbę samobójstw w Europie – towarzyski tryb życia i otwartość na innych to remedium na depresję (oczywiście duża też w tym rola słońca – sprzyja zarówno wychodzeniu z domu, jak i większemu luzowi w relacjach międzyludzkich).

A początek kontaktu z drugim człowiekiem (i najprostsza jego forma) to banalne ‘dzień dobry’ lub jego wariant.

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@niemlodyjoda nie czuję jakiejś szczególnej dumy z tego powodu, że pracuje w korpo. Przede wszystkim cenie sobie stabilność i zorganizowanie jaką daje mi taka praca. Traktuję to wszystko instrumentalnie. Jak byłem młodszy chciałem żyć na luzie. O dziwo mam teraz pewne tego elementy w miejscu gdzie wcześniej bym się tego zupełnie nie spodziewał. Oczywiście pod warunkiem, że formalności i terminy są przestrzegane. Najciemniej pod latarnią mówi pewne znane przysłowie. Nie obchodzą mnie jakieś przyjaźnie, ploteczki i kawusia, pseudo kariery czy status. Idę po pieniądze i jak najmniej pracy, cieszę się z możliwości 100% remote (tylko w ramach Polski), to istota optymalizacji. Zostaje jedynie walka o podwyżki lub/i kolejne procesy rekrutacyjne w podobnym celu.

 

Realizować wolę się po pracy na innym gruncie, w moim przypadku ciągnie mnie naturalnie do tworzenia muzyki oraz budowania bliskich więzi z osobami na których mi zależy. W kwestiach związków jest spore wychodzenie ze strefy komfortu, bo sam celuję tylko w młode pod LTR. Nie mam zbyt wielkich chęci do zakładania rodziny czy ożenku, co mnie skreśla w oczach wielu pań. To wieczne dealowanie z odrzuceniami i chaos w życiu z tej strony. Szukanie w skrajnie małej niszy gdzie cokolwiek z tego może się nadawać na coś poważnego. Nie obchodzą mnie ONS z randomowymi laskami. Co do dzieci nawiasem mówiąc odpowiedz sobie sam na pytanie czy jesteś taki jak twój ojciec i jak wiele czynników może stać na przeszkodzie wychowania dziecka na takie jak wielki plan zakłada.

 

No właśnie chyba mówisz o tym o czym wspominałem. Twój umysł jest mniej czuły na bodźce z otaczającego świata. Taka uroda, należę do grupy, która ma odwrotnie. Dlatego praca gdzie jak najmniej to odczuwam jest dla mnie czymś koniecznym. Mimo tego nie widzę korpo (tu gdzie pracuję) jako monotonnej pracy. Wręcz przeciwnie są wyzwania, meetingi z osobami, z różnych stron świata i stale nauka nowych technologii. Co jakiś czas projekt się zmienia i jest element nieprzewidywalności. Często wychodzę z pozycji, że mam w czymś braki albo muszę sobie radzić nawet jak czegoś nie rozumiem w kwestiach komunikacyjnych. Tutaj nie da się wiedzieć wszystko i ogarniać wszystko, bo po pierwsze to zbyt szeroka wiedza, a po drugie po prostu to po jakimś czasie się dezaktualizuje. Daje to oczywiście nieraz stres i rzygam tymi wszystkimi meetingami, których jest jak dla mnie sporo. Jednak akceptuje mniejsze zło aby zrealizować większy cel.

 

W sumie się nie dziwię czemu ludzie z własnym biznesem tak często na wszystko narzekają i żyją w napince. Zarobki są często lepsze, ale jest się 24h na dobę w pracy, każda zmiana prawno-podatkowa czy polityczna podnosi ciśnienie. Dochodzą lęki, że każdy chce nas okraść z ciężko zarobionych pieniędzy. To jest wieczny tryb czuwania, coś nienaturalnego. Nie neguję, że są takie osoby, którym to odpowiada i czują się jak ryba w wodzie, aczkolwiek nieraz widać, że to daje ludziom masę frustracji. Wtedy najczęściej się obrywa rządowi, krajowii czy społeczeństwu, że są złe. Trzeba mieć mało czuły system nerwowy by to nie ruszało.

 

Mimo wszystko nie należę do osób, które kogoś odrzucą jeśli odpowiednio podejdzie. Ktoś do mnie zagaduje kulturalnie to jeśli się nie śpieszę pogadam. Nie odpowiadam tylko na zaczepki od bezdomnych, pijaków, ulotkarzy czy zaganiaczy. Myślę, że wiele ludzi ma podobne podejście. Sam nie analizuję jakie kto ma miny na ulicy, bo robię swoje i mnie to po prostu nie interesuje. Staram się nie wartościować, bo ocenianie książki po okładce jest zgubne. Poza tym mam swój świat do którego wpuszczam niewielu, ale dbam o relacje i nie uważam się za negatywną osobę.

 

Miałem kiedyś sytuację, że siedziałem sobie na plantach będąc w wieku szkolnym. W pewnym momencie podszedł jakiś starszy facet i zapytał czy może się przysiąść. Odparłem, że nie ma sprawy jest wolne miejsce obok. Zaczął jednak wypytywać co tam u mnie słychać, czy jestem sam. Wszystko z uśmiechem na twarzy i sztucznym luzem. Było to strasznie creepy, na szczęście miejsce publiczne. Poczułem nieprzyjemną aurę i się ulotniłem. Nie wiem jakie miał intencje, ale zabrało mi to cały komfort i przyjemność z przebywania w tamtym miejscu.

 

Szanuję wspomnianych userów jak i ciebie, aczkolwiek nie ze wszystkim się zgadzam.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, canyon napisał:

Przypomnę, że Grecja, Cypr, Włochy, czy Hiszpania mają najniższą liczbę samobójstw w Europie – towarzyski tryb życia i otwartość na innych to remedium na depresję (oczywiście duża też w tym rola słońca – sprzyja zarówno wychodzeniu z domu, jak i większemu luzowi w relacjach międzyludzkich).

Co do słońca rzeczywiście tutaj jest problem w Polsce. Zimą słabszy organizm to mocniej odczuwa. Na równi postawiłbym problem dotyczący zanieczyszczenia powietrza. Jak bywałem na zachodzie lepiej mi się oddychało nawet po założeniu maski. Z drugiej strony nauka mówi, że jak ktoś ma jasną karnację nadmiar słońca mocniej postarza skórę lub nawet powoduje raka. Podobnie promieniowanie może uszkadzać wzrok w przypadku jeśli tej melatoniny jest mniej. Jaśniejsze oczy np. niebieskie mają słabszy filtr niż czarne. Myślę, że nie bez powodu natura rozróżniła rasy ze względu na zróżnicowanie klimatyczne. Robisz tutaj niestety mocne uproszczenie problemu. To brak bliskich relacji, a nie tych powierzchownych powodują depresję. Kolejnym faktorem może być odrzucenie lub przekonanie o permanentnej niemożliwości spełnienia potrzeb ważnych według subiektywnej hierarchii wartości.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Ksanti said:

 co faktycznie widzę na co dzień poza Internetem.

No to powiedz co widzisz, bo może w różnych Polskach mieszkamy? 

 

Ja widzę:

 

- wszędzie dewastacje i bazgroły, szczególnie jak coś nowe lub odremontowane

- tony śmieci porozrzucane w lasach i przy drogach - ostatnio byłem u znajomych mieszkających przy zagajniku wmieście - prawie jak wysypisko za płotem 

- wszędzie zapierdalacze na drogach i to znacznie więcej, niż kiedyś, pomimo wyższych mandatów - zapierdalanie przeniosło się na boczne drogi, gdzie policja nie stoi

- wysyp pierdzących strucli z sebkami napierdalającymi basy na całą okolicę oraz nowa moda - modyfikowanie mapy i strzelanie z rury nocami

- wszędzie łyse agresywne wydziarane typy, człowiek się czuje jak w pierdlu

- smog z kopciuchów taki, że nie ma czym oddychać 

- średnio 5 na 10 firm chce cię wyruchać na czymś 

- masakra w blokach, gdzie głośne słuchanie muzy i darcie mordy jest na porządku dziennym

- stada madek i tatełów z rozwydrzonymi wrzeszczącymi gówniakami, których nie ogarniają

- wszędzie latające "kurwa" i "ja pierdolę" 

 

I jeszcze mógłbym wymieniać.

 

To wszystko składa się na "poszanowanie prywatności", a nie że z zadupia przeprowadzasz się do wielkiego miasta i jesteś "anonimowy". 

 

Być może kogoś, kto ma wrażliwość skóry na hipopotamie takie rzeczy nie ruszają. Ale jak komuś zależy na miejscu w którym mieszka, to takie rzeczy bolą i są bardzo widoczne. 

 

Dodatkowo w pl, choćby skały srały, nigdy nie będzie tego środziemnomorskiego luzu i vibe, przy którym możesz wziąć karton wina na plażę i po prostu cieszyć się chwilą. 

 

 

I jeszcze jedna rzecz. Kiedy lata temu, jeszcze przed Unią dotarłem pierwszy raz do Chorwacji, w ciężkim szoku byłem, jak zobaczyłem starszych ludzi grajacych sobie w parkach w boule. Winko, tu i ówdzie fajka i gromadka starszych panów. Zresztą podobny szok przeżyłem w Danii, gdzie w klubie 60- latkowie się bawili i nikogo to nie dziwiło. Kolejna sprawa - na południu przepalają niesamowite ilości wina, a pijaków praktycznie nie widać. 

 

A u nas? Na emeryturze umrzyj albo łaź do kościółka. Większość "aktywności", to chlanie wódy albo obrabianie dupy sąsiadom. 

 

Ja podziękuję.

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, maroon napisał:

No to powiedz co widzisz, bo może w różnych Polskach mieszkamy? 

OK, niech będzie.

 

41 minut temu, maroon napisał:

- wszędzie dewastacje i bazgroły, szczególnie jak coś nowe lub odremontowane

Nie, dawno nie widziałem by robiono graffiti na blokach czy dewastowali. Teraz prawie wszędzie są kamery i może się boją. Poza pojedynczymi przypadkami gdzie kręcą się menele jest na plus.

 

41 minut temu, maroon napisał:

- tony śmieci porozrzucane w lasach i przy drogach - ostatnio byłem u znajomych mieszkających przy zagajniku wmieście - prawie jak wysypisko za płotem 

Nie kojarzę i raczej nie widuje śmieci tak po prostu na ziemi. Lasy i atrakcje turystyczne to miejsca odwiedzane przez ludzi z całej Polski jak i zagranicy. Nie dziwię się, że zaśmiecanie może się zdarzyć w takich miejscach. To problem potencjalnie każdego kraju.

 

41 minut temu, maroon napisał:

- wszędzie zapierdalacze na drogach i to znacznie więcej, niż kiedyś, pomimo wyższych mandatów - zapierdalanie przeniosło się na boczne drogi, gdzie policja nie stoi

Nie wiem, bo nie jeżdżę autem. Jak ktoś mieszka poza miastem rozumiem, że to konieczność. Jednak w mieście samochody to generator problemów i korków. Na "zapierdalanie" autem to robota dla psychologa co takiego ten ktoś ma w głowie.

 

41 minut temu, maroon napisał:

- wysyp pierdzących strucli z sebkami napierdalającymi basy na całą okolicę oraz nowa moda - modyfikowanie mapy i strzelanie z rury nocami

Nie wiem o co chodzi.

 

41 minut temu, maroon napisał:

- wszędzie łyse agresywne wydziarane typy, człowiek się czuje jak w pierdlu

Nie, od dawna takich nie widuje, poszli widocznie do pracy lub/i wyjechali za granicę. Jedynie co się zmieniło to język ukraiński częściej słychać na ulicy.

 

41 minut temu, maroon napisał:

- smog z kopciuchów taki, że nie ma czym oddychać 

Tak, to jest patologia.

 

41 minut temu, maroon napisał:

- średnio 5 na 10 firm chce cię wyruchać na czymś

Rynek, a raczej świadomi klienci powinni ich wyjaśnić. Bojkot na produkty i tyle.

 

41 minut temu, maroon napisał:

- masakra w blokach, gdzie głośne słuchanie muzy i darcie mordy jest na porządku dziennym

Hmm nie, co najwyżej psy czasem szczekają na balkonie i nikt się nie interesuje. Od święta ktoś puści muzykę, ale na ciszę nocną spokój. Darcie też się zdarzy raz na jakiś czas. Jednak nie jest to jakieś uciążliwe. W poprzednim miejscu zamieszkania miałem problem z jednymi sąsiadami (całą rodzinką), ale to tylko oni byli pierdolnięci. Reszta spokój i cisza.

 

41 minut temu, maroon napisał:

- stada madek i tatełów z rozwydrzonymi wrzeszczącymi gówniakami, których nie ogarniają

Hmm, podobno mamy ujemny przyrost naturalny, raczej nie widuje lub nie kojarzę takich problemów. Jedynie raz mi się zdarzyło, że do małego autobusu wjechały dwa wózki. Dostałem ochrzan od starszego faceta kukolda, że zajmuję miejsce i nie miałem się gdzie podziać. 

 

41 minut temu, maroon napisał:

- wszędzie latające "kurwa" i "ja pierdolę" 

Nie.

 

 

Mieszkam w bardzo przeciętnej dzielnicy i o ile jak byłem nastolatkiem spotykałem tego typu problemy tak teraz prawie wcale. Subkultura dresów i kiboli poszła w nie pamięć, a przeciętny Seba teraz to memiczny odpowiednik wersji alpha Zoomera. Widocznie są różne miejsca w Polsce, a to bardzo duży i zróżnicowany kraj. Na osiedlu nie spotykam problemów i w pracy też (chyba) nie mam kontaktu z toksycznymi ludźmi. 

 

41 minut temu, maroon napisał:

Dodatkowo w pl, choćby skały srały, nigdy nie będzie tego środziemnomorskiego luzu i vibe, przy którym możesz wziąć karton wina na plażę i po prostu cieszyć się chwilą.

Możliwe, ale emigracja to ciężki kawałek chleba i dla wielu samotność, której nie wytrzymują lub po latach przychodzi refleksja o powrocie. Co innego pojechać na chwilę na wakacje, co innego bywać co jakiś czas i co innego gdzieś zapuścić (lub próbować) korzenie na stałe. Turysta często ma romantyczną wizję zagranicy, która niekoniecznie spełni oczekiwania po twardym wejściu w dane środowisko.

 

41 minut temu, maroon napisał:

I jeszcze jedna rzecz. Kiedy lata temu, jeszcze przed Unią dotarłem pierwszy raz do Chorwacji, w ciężkim szoku byłem, jak zobaczyłem starszych ludzi grajacych sobie w parkach w boule. Winko, tu i ówdzie fajka i gromadka starszych panów. Zresztą podobny szok przeżyłem w Danii, gdzie w klubie 60- latkowie się bawili i nikogo to nie dziwiło. Kolejna sprawa - na południu przepalają niesamowite ilości wina, a pijaków praktycznie nie widać.

Nie powiesz chyba, że picie alkoholu czy palenie to zdrowy nawyk. Rozumiem, co kto lubi, ale cieszę się, że w Polsce jest zakaz publiczny. Bywałem często na zachodzie, bo mam rodzinę i z powodu tygla etnicznego można było spotkać o wiele gorszy syf, oszczane metro, smród czy meneli w parkach. Zawsze wszędzie będą ludzie, którzy są spoko i tacy, którzy wprowadzą burdel. Moim zdaniem używki powinni sprzedawać tylko nielicznym na jakieś papiery.

 

41 minut temu, maroon napisał:

A u nas? Na emeryturze umrzyj albo łaź do kościółka. Większość "aktywności", to chlanie wódy albo obrabianie dupy sąsiadom.

 

Nie wiem, chyba gdzieś na prowincji odciętej od świata i bez perspektyw.

 

41 minut temu, maroon napisał:

Ja podziękuję.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Zdzichu_Wawa napisał:

 

Człowiek uczy się całe życie.

Bynajmniej nie aspiruję do wyjadacza salonów - to była sugestia bardziej żartobliwa, niż dydaktyczna.

@niemlodyjoda mam nadzieję, że nie odebrałeś tego zbyt personalnie – odbierz to jak 'południowiec' ;) 

 

 

1 godzinę temu, Ksanti napisał:

Robisz tutaj niestety mocne uproszczenie problemu. To brak bliskich relacji, a nie tych powierzchownych powodują depresję

Jasne, że to uogólnienie, nie twierdzę, że nie ma samobójstw i depresji - ale na południu jest tego o wiele mniej.

Chodzi przede wszystkim o samo podejście do relacji z innymi ludźmi, na większym luzie - im więcej będziesz miał tych płytkich relacji, tym większe prawdopodobieństwo, że trafisz na kogoś, z kim połączy Cię coś głębszego (i nie chodzi o związki d/m). 

 

***

Generalnie w tym wątku przewija się też pewien błąd w percepcji:

 

Nie należy atmosfery panującej w miejscach wakacyjnych i tworzonej przez ludzi żyjących w trybie ‘wakacyjnym’ (zadowoleni z urlopu turyści, wyluzowani ekspaci, miła obsługa w licznych punktach usługowych) porównywać z atmosferą i zachowaniem ludzi w miejscach nieturystycznych (przeciętne miasto/dom/praca/codzienne problemy).

Po pierwsze, sami zachowujemy się inaczej będąc na wakacjach (nastawienie poznawcze i trochę ślepy tryb ‘konsumpcji nagrody’), po drugie inaczej zachowujemy się na obcym terenie (postawa bardziej pro i banan na twarzy, by profilaktycznie ‘zjednać’ tubylców). Tak też zachowują się inni turyści/przejezdni, stąd wzmocnione wrażenie ogromu miłych ludzi na słonecznym południu.

A wystarczy przejechać się poza sezonem metrem w takiej topowej Barcelonie chociażby, by zobaczyć, że tubylcy pędzący do/z pracy mają tak samo mało radosne miny jak warszawiacy, miasto zabazgrane graffiti (łącznie z zabytkami), dym papierosów na plaży (i znak ‘zakaz palenia’), z braku skwerów chodniki w kałużach psiego moczu i obsrane przez gołębie i papugi, 'pierdzące' skutery, hałas klaksonów, bezdomni... Długo można wymieniać, ale nie o to chodzi.

 

Negatyw można zobaczyć wszędzie (podobne lub inne) – zależy na czym skupi się wzrok i jak ustawimy priorytety własnego życia.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, canyon napisał:

 

@niemlodyjoda mam nadzieję, że nie odebrałeś tego zbyt personalnie – odbierz to jak 'południowiec' ;) 

 

Nie odebrałem - nie wiedziałem o tym.

A dla uściślenia -ja jedną nogą jestem już na Cyprze i w tym roku planuję przeprowadzić się tam "na stałkę" (konkurencja to Wietnam i Kambodża ale raczej Cypr).

I wiem jakie są minusy tego miejsca bo w odpowiednim miejscu je rozpisałem - niemniej - za gigantyczny plus uznaję właśnie ludzi - i ich południowy charakter. Sam mam podobny więc dużo lepiej mi się tam funkcjonuje :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.