Skocz do zawartości

Gdy facet zawiedzie w seksie


nicol85

Rekomendowane odpowiedzi

Większość skoków w bok wynika wprost z nudy i oklepania.

 

Każdy związek tak się kończy. Nie może być wciąż świerzo i emocjonalnie.

 

Monogamia to ślepa uliczka.

 

Dlatego w wieku 40 lat odpuściłem, związki mam gdzieś. Wspólne plany i marzenia zostawiam dzieciakom.

Zero przywiązywania i innych bzdur.

 

A wracając do tematu dobrze to przekierował @SzatanK

 

Bardzo wielu facetów potrzebuje jakiejś budowanej bliskości żeby "odpalić".

Dla wielu te ONSy to mission imposible. 

Dla mnie również te ONSy to totalna kurews.dzicz.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.03.2023 o 00:19, melody napisał:

Nie no panie szanujmy się.

 

W dniu 10.03.2023 o 00:19, melody napisał:

Ale bez jakiś ciąglych!, konkretnych! zachodów ze strony mężczyzny, to nie ma sensu, bo to spisywanie się na bardzo kiepską, niesatysfakcjonująca relacje z punktu kobiety.

 

W dniu 10.03.2023 o 00:19, melody napisał:

Zawsze istnieje wybór między przeciętnym facetem, który bierze kobietę z braku laku, a kimś kto widzi w Was istotę boską.

 

W dniu 10.03.2023 o 00:19, melody napisał:

Po prostu jak ktoś nie traktował  mnie w sposób jaki chce być traktowana, to kulturalnie przerywałam relacje, bo czemu mam się zgadzać na coś czego nie chce?

 

Jak ja się cieszę, że internet nie zapomina...

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Miszka napisał:

 

 

 

 

Jak ja się cieszę, że internet nie zapomina...

Cieszę się, że tak często wracasz do moich treści. Ale powątpiewam w to, czy jesteś w stanie zrozumieć ich przekaz. Nadziewasz się na to, co jest prymitywnym zabiegiem stylistycznym. Niemniej, może przy tak gorliwych próbach powrotu do moich treści, kiedyś uda Ci się je troszkę zrozumieć…..

choć szczerze wątpię.

 

Nie będę Ci ułatwiać zadania. Kto rozumie, ten rozumie.
 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, melody napisał:

Cieszę się, że tak często wracasz do moich treści.

 

"Każdy desperuje z początku, a potem i godzi się z takim losem, jaki mu Bóg czy diabeł nasyła. (...) Powiadam ci, że każdy z początku desperuje, a potem jak baran na rzeź spokojnie swoją drogą idzie."

 

Eliza Orzeszkowa

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yoloraczej okazja (czyli autentycznie mną zainteresowany facet) się nie trafi. Amatorzy mężatek zapewne też mają pewną normę, poniżej której nie schodzą.🤓

 

Piszę prawdę, brzydką prawdę dla obu płci. I prawdę o sobie, która jest mało wygodna. 

 

Tak, niech chłopaki się uczą. Miło, że za darmo przekazuję babską optykę... 😎

Tak, zadowolona żona miło lub wcale mówi o mężu.

 

@Obliteraror

Decyzję warto realizować wtedy, gdy są alternatywy niż prawdopodobieństwo powtórki z rozrywki. 

Wracam na rynek matrymonialny i znów facet, który potrzebuje mamy zamiast kobiety... Podziękuję. 

Wybrane, wolę spokój w mojej rodzinie i tak więcej w życiu będę spędzać czasu w pracach niż w domu. Nie będę miała nawet czasu na robienie piekła w domu. 😎

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, meghan napisał:

Piszę prawdę, brzydką prawdę dla obu płci. I prawdę o sobie, która jest mało wygodna. 

@meghan nierówność ludzi jest faktem. Mowa o cechach osobowych i fizycznych. Jedni ludzie będą od drugich bardziej uzdolnieni i doskonalsi. Człowiek posiada pewien wpływ na swoje życie, ale nie nieograniczony. Nasza zasadnicza postać jest wrodzona i to jest nasze doświadczenie. Trudno to  zakwestionować.

 

Co do ciała jedni są przepiękni inni niemal wcale. Może to być odbierane, jako niesprawiedliwe, w zależności od tego gdzie zostaliśmy ustawieni krzywdzące lub niezasłużone. Pod względem charakteru także jest stratyfikacja od przeciętności do ludzi bardzo utalentowanych albo rozwiniętych moralnie odważnych, wielkodusznych ect.  No i jeszcze są jednostki charyzmatyczne naturalnie budzące posłuch, bo emanują silą woli i intelektu.

 

Te nierówność u nieodpornych na realia budzą oburzenie. Wtedy jest ryzyko, że ten, w kim skupiły się pewne pożądane wartości, stanie się niepokojącym miernikiem naszej własnej wartości tworząc resentyment, czyli fałszywą świadomość pełną zazdrości.

 

Jedyna droga z takiej matni to wybaczenie sobie wad i niedoskonałości,  szczera sympatia do tych na których tle gorzej wypadamy czy tam wyglądamy ale bez podważania siebie  i uznanie ze są tacy którzy będą w stanie nas docenić jacy jesteśmy. Wycofując się z tej wizji dążenia do ideału, oraz wybaczając sobie wybaczamy zarazem innym, ze nie sięgają naszych wyobrażeń, otwierając może drzwi do jakiejś naprawy.

Edytowane przez Anna
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, meghan napisał:

Tylko co ten cytat wnosi do dyskusji? 

To nie cytat. Jest ryzyko, że istnienie innych będzie przeszkadzać, jeśli na jego tle postawimy szale z nierównościami do tego stopnia, że można na stałe utknąć we własnym interpretacyjnym opisie. Nie możemy być kimś innym niż jesteśmy, a Ty ciągle się podważasz na jakimś tle. Robisz to także w stosunku do twojego męża. Może jest tak jak piszesz, masz coś w sobie męskiego. Nie dopuszczasz jednak do siebie w najmniejszym stopniu myśli ze zamiast poświęcać zapał by tworzyć mentalne dystanse, czy karmić się gorzkim fantazjowaniem warto by było spróbować  te warunki odwrócić i oddać trochę stery.

 

 Niekończące się punktowanie to nieustanny agon, tłumi wole, paraliżuje w jednej życiowej pozie. W tym momencie jesteś surowa dla siebie i dla tego, z kim się związałaś. Odnoszę przekonanie, ze projektujesz swoją niechęć do siebie na niego. W takiej sytuacji nawet żeby się pojawił ten alfa, nie rozwiązując problemu u źródła nic by to nie dało. Z czasem z każdym byłoby tak samo. Dla mnie to, co podałam wyżej stwarza nową perspektywę w postrzeganiu samej siebie czy Twojego małżeństwa, podczas gdy kreując w sobie wciąż osadzającą postawę nic nie poprawisz, a może nawet sabotujesz to, co masz. W końcu będąc blisko nie da się nie wyczuć wewnętrznej postawy.

Edytowane przez Anna
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, meghan napisał:

Decyzję warto realizować wtedy, gdy są alternatywy niż prawdopodobieństwo powtórki z rozrywki. 

Wracam na rynek matrymonialny i znów facet, który potrzebuje mamy zamiast kobiety... Podziękuję. 

Czyli to okazja towaru z segmentu premium czyni złodzieja? ;) I dobrze Ci @Anna napisała "diagnozę". Problemy z poczuciem własnej wartości przelewasz na osobę, z którą jesteś.

 

8 godzin temu, meghan napisał:

Wybrane, wolę spokój w mojej rodzinie i tak więcej w życiu będę spędzać czasu w pracach niż w domu. Nie będę miała nawet czasu na robienie piekła w domu.

To tak nie działa :)Mówię Ci to perspektywy własnej długoletniej relacji i relacji, które obserwowałem (niektóre z bliska) przed ich rozpadem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anna

Z ogromem sympatii i szacunkiem do Ciebie...

Mylisz się, choć masz ładny przekaz treści. Mądrze brzmiący. Naprawdę, rodem z poradnika. Pomyśl o pisaniu.

 

Ze samooceną nie mam problemu. 

Po prostu nie lubię mojego obecnego etapu w życiu: ciągły dorobek, ciągła robota i ciągłe proszenie się męża o cokolwiek. Dlatego energię i czas przerzuciłam na pracę zawodową i aktywności poza domem (związkiem). Mentalnie na lepiej mi to wyszło. 

Choć wiem, że pewnej dziedziny potrzeb nie wyciszę, może po prostu to wybiegam. 🤓

Nie ma co w tym się doszukiwać jakiś wielkich teorii w temacie samooceny. 

Nie każdemu jest dane wejść w określoną rolę. 🤓

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec końców każdy decyduje sam.

Kobiety mają pecha pod jednym względem.

Są oszukiwane przez rady innych kobiet.

Będziesz samodzielna, dużo zarabiająca, niezależna i tylko po jakimś czasie, gdy już to osiągniesz a to zwykle trwa, w piątek wieczorem, zaczniesz wyć, że chcesz mieć męża, dom i dzieci.

Wtedy jednak będzie za późno.

Niby masz męża, ale jeśli twoim kochankiem będzie praca znienacka możesz go nie mieć.

Weźmie go jakaś siksa, dla której będzie pępkiem świata, choćby na miesiąc czy kwartał.

Historie znane od wieków.

 

(PS:

Nie do końca czytałem posta za postem zanim to napisałem, mam za krótko z czasem).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, JoeBlue napisał:

Niby masz męża, ale jeśli twoim kochankiem będzie praca znienacka możesz go nie mieć

 

Wydaje mi się, iż kobiet karierowiczek, pracoholiczek aż tak dużo nie ma, mogę się mylić wprawdzie.

Życie jest zbyt piękne, by marnować je (tylko) na pracę :D.

Na forum raczej panuje przekonanie, iż chcą upolować bogatego faceta i żyć w słodkim nieróbstwie, trwoniąc czas na seriale, zakupy i poszukiwanie kochanków :D.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, JoeBlue napisał:

Będziesz samodzielna, dużo zarabiająca, niezależna i tylko po jakimś czasie, gdy już to osiągniesz a to zwykle trwa, w piątek wieczorem, zaczniesz wyć, że chcesz mieć męża, dom i dzieci.

Wtedy jednak będzie za późno.

 

Można to pogodzić, choć nielicznym się udaje (zarówno facetom jak i kobietom). Znam kilka takich: mega zmotywowane od najmłodszych lat, systematyczne: nauka, praca, sport, jakieś życie towarzyskie, poukładanie emocjonalne. Zaraz po studiach facet- starszy o kilka lat, 2-3 lata po poznaniu mąż, dziecko nawet dwójka. Tylko taką zajebiście trudno zdobyć i większość z nich znika z rynku w wieku ok. 25 lat. Oczywiście, żeby zdobyć taką trzeba być samemu na zajebistym poziomie i takich gości też jest niewielu...

Edytowane przez SamiecGamma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W totka też można wygrać.

Dochodzą jeszcze realia.

Doba ma 24 godziny a praca na menedżerskim stanowisku dużo z nich pożera.

Potem dzieci, potem chwila odpoczynku a na końcu mąż o ile jeszcze znów nie trzeba wstawać do pracy.

Z mężem się rozmawia, że kiedyś się wyjedzie na urlop i będzie miało czas tylko dla siebie, ale to się rzadko zdarza, bo w międzyczasie mąż nie mogąc się doczekać wyjeżdża z jakąś siksą, ona zachodzi w ciążę, całkiem niezgodnie z kalendarzem i zaczyna się życia wariant B.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz trochę racji, ale nie w 100% się zgodzę, bo jednak prawdopodobieństwo trafienia na taką osobę jest istotnie większe niż 6-tki w totka. Poza tym nie musi od razu być stanowisko menedżerskie - może być specjalistyczne z dużym przywiązywaniem wagi do szanowania swojego czasu, czyli pracy na wysokich obrotach, ale 8h dziennie. Jeśli ogarniesz dojazdy/pracę zdalną, to zostaje całkiem dużo czasu. Jakimś cudem znam jednak takie pary, gdzie nie skończyło się wariantem B, facet wcale nie jest beciakiem, a bardzo ogarniętym gościem z całkiem wysokim SMV. Zresztą na forum jest kilka takich przykładów, ale palcem nie będę wskazywał. Da się to ogarnąć, choć wymaga kompromisów no i dość wysokiego SMV na wejściu...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Na pewnych stanowiskach nie ma pracy 8 godzin.

Może być w sumie 8 dziennie choć to mało prawdopodobne, ale zwykle telefon wieczorem od szefa wystarczy, żeby dzień (wieczór?) zmienił się nie do poznania w stosunku do pierwotnych planów.

Im wyżej tym gorzej z tym jest.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SamiecGamma @JoeBlue

Nie przesadzacie odrobinę? Odpowiedzialne stanowisko nie zawsze wiąże się z pracą po wiele h dziennie.  🤔

 

Natomiast trochę inny przypadek się robi gdy człowiek ma jeszcze dzieci, bo to duży pożeracz czasu, ale dla chcącego pewnie nic trudnego. 8h pracy dziennie, to nie jest jakieś utrudnienie nie do przeskoczenia. Właściwie może dobrze jak ktoś ma jeszcze jakieś zajęcie np. dzieci, bo naprawdę momentami idzie się zanudzić.

Bardziej tutaj upatrywałabym się problemu w tym, że to jest ciągłe wydatkowanie energii na zewnątrz - dzieci, praca, mąż. A największą satysfakcje daje jednak robienie czegoś dla siebie - jakieś czytanie książek, douczanie się czegoś, kąpiel z bąbelkami itp. Można "coś dla siebie" robić w pracy, jeśli się ją bardzo lubi, ale podobno większość ludzi swojej pracy nie lubi.

 

W dniu 15.03.2023 o 18:00, JoeBlue napisał:

 

Są oszukiwane przez rady innych kobiet.

Będziesz samodzielna, dużo zarabiająca, niezależna i tylko po jakimś czasie, gdy już to osiągniesz a to zwykle trwa, w piątek wieczorem, zaczniesz wyć, że chcesz mieć męża, dom i dzieci.

Za to, to jest świetna uwaga. 

Choć znów to jest postępowanie bez uruchomienia mózgu. Nie powinniśmy robić tego co robią inni albo co się od nas wymaga, tylko powinniśmy świadomie robić to, co chcemy. Np. ktoś będzie chciał mieć dom i dzieci - okej, idź w tym kierunku. Ktoś inny np. będzie chciał mieć własną firmę. Też może iść w tym kierunku, ale najlepiej zdawać sobie sprawę z czym co się wiąże. 

 

Mnie bawią komentarze o byciu niezależną i samodzielną. Swoje cele mam i osiągam, ale czuję, że miło byłoby mieć u boku (w przyszłości) swojego księcia z bajki. Nie czuję silną kobietą. Robię na codzień mega fajne rzeczy i mam wysoki poziom satysfakcji, ale wtulić się pod wieczór w czyjeś silne ramiona i poczuć bezpieczeństwo to inna bajka. Tylko z drugiej strony strasznie ciężko jest stworzyć związek w którym warto trwać (aż do śmierci).

Ja po czasie czułam, że to nie to i że wolę sama sobie organizować czas niż tkwić w relacji, która mnie nie satysfakcjonuje. 

Edytowane przez melody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, JoeBlue napisał:

Na pewnych stanowiskach nie ma pracy 8 godzin.

Może być w sumie 8 dziennie choć to mało prawdopodobne, ale zwykle telefon wieczorem od szefa wystarczy, żeby dzień (wieczór?) zmienił się nie do poznania w stosunku do pierwotnych planów.

Im wyżej tym gorzej z tym jest.

 

Kluczowe jest to zdanie, które pogrubiłem. Dlatego ja unikam stanowisk menedżerskich, a nawet kierowniczych: nigdy się na to nie zgadzałem w swoim życiu, choć 3 razy miałem propozycję. Ja się urodziłem inżynierem i chcę do końca życia zawodowo kodować. Nie interesuje mnie polityka, poza tym nie po to ścisłe kierunki studiowałem, żeby się z ludźmi użerać. No i lubię o 17 zamknąć kompa i wrócić do swojego życia poza pracą, chociaż... no właśnie - do tego wrócę jeszcze za chwilę. 

 

36 minut temu, melody napisał:

@SamiecGamma @JoeBlue

Nie przesadzacie odrobinę? Odpowiedzialne stanowisko nie zawsze wiąże się z pracą po wiele h dziennie.  🤔

 

Z dobrych, naprawdę dobrych managerów, których znam, nigdy to nie była praca 8h dziennie. Często w trakcie normalnej dniówki (9-17) ogarniali sprawy bieżące + projekty, a wieczorami jakieś calle, dokumenty projektowe itp. Myślę, że mój obecny szef wyrabia jakieś 9h dziennie, okazjonalnie zdarza mu się nawet dociągnąć do 9.5, a nawet i więcej. Niestety tak to wygląda. Ale, przyznaję, ja mogę mieć nieco spaczone spojrzenie, bo po wielu latach wróciłem do korpo. Jeśli np. w start-upie siedzisz, to może być inaczej. Ja w start-upie się nie przepracowywałem, ale ja nigdy nie byłem na stanowisku kierowniczym, bo mnie to nie kręci (patrz powyżej odp. dla @JoeBlue), a nigdy mi kasy nie brakowało przy tym co robię na swoim stanowisku specjalistycznym.

 

Ja osobiście pracuję najczęściej 9-17, czasem jak wyjdę na trening to się z tego robi 9-18, bo wychodzę wtedy na 1h. Ale! Po pracy douczam się czasem z różnych rzeczy około-zawodowych, czytam też blogi techniczne czy zwyczajnie eksperymentuję i ten czas poświęcany na rozwój należałoby również liczyć. Dlatego pisałem przy okazji innego wątku, że u mnie to jest ok. 10h dziennie przy kompie, czasem nawet 11h. Choć liczę tu też cały czas spędzony przed monitorem, również ten, w którym piszę posty na forum BS.

 

Cytat

Natomiast trochę inny przypadek się robi gdy człowiek ma jeszcze dzieci, bo to duży pożeracz czasu, ale dla chcącego pewnie nic trudnego. 8h pracy dziennie, to nie jest jakieś utrudnienie nie do przeskoczenia. Właściwie może dobrze jak ktoś ma jeszcze jakieś zajęcie np. dzieci, bo naprawdę momentami idzie się zanudzić.

Bardziej tutaj upatrywałabym się problemu w tym, że to jest ciągłe wydatkowanie energii na zewnątrz - dzieci, praca, mąż. A największą satysfakcje daje jednak robienie czegoś dla siebie - jakieś czytanie książek, douczanie się czegoś, kąpiel z bąbelkami itp. Można "coś dla siebie" robić w pracy, jeśli się ją bardzo lubi, ale podobno większość ludzi swojej pracy nie lubi.

 

No właśnie, z tą energią to wydaje mi się, że tak może być. Piszę: wydaje mi się, bo sam dzieci nie mam, więc trudno mi sobie wyobrazić, jak mogłoby być w praktyce i ile energii mogłyby mi zabierać. Podejrzewam, że z jednym dzieckiem dałbym radę, ale dwójka, a nie mówiąc już więcej, mogłaby mnie energetycznie dojechać. A przede wszystkim miałbym trudność z mentalnym pogodzeniem się z tym, że dużo wolnego czasu będę musiał poświęcić na inne aktywności niż swoje codzienne: treningi, czytanie rzeczy zawodowych, czytanie rzeczy z innych dziedzin czy zwyczajnie czas na to, żeby wyjść do ulubionej kawiarni i posiedzieć sobie z laptopem.

 

Jeśli ktoś nie lubi swojej pracy, to bardzo mu współczuję, bo to musi być dopiero męczarnia. Ja osobiście swoją uwielbiam i piszę tak nie dlatego, że jestem kolejnym wypranym przez korpo mózgiem, tylko ja naprawdę uwielbiam programować i rozwiązywać problemy techniczne. Gdybym nie pracował w tym zawodzie, to robiłbym to hobbystycznie i tak.

 

Cytat

Mnie bawią komentarze o byciu niezależną i samodzielną. Swoje cele mam i osiągam, ale czuję, że miło byłoby mieć u boku (w przyszłości) swojego księcia z bajki. Nie czuję silną kobietą. Robię na codzień mega fajne rzeczy i mam wysoki poziom satysfakcji, ale wtulić się pod wieczór w czyjeś silne ramiona i poczuć bezpieczeństwo to inna bajka. Tylko z drugiej strony strasznie ciężko jest stworzyć związek w którym warto trwać (aż do śmierci).

Ja po czasie czułam, że to nie to i że wolę sama sobie organizować czas niż tkwić w relacji, która mnie nie satysfakcjonuje. 

 

Co ja czytam, jaka Ty się uczuciowa zrobiłaś ;) (to nie miał być przytyk czy złośliwość!). A wcześniej to FWB i luźne relacje, dobrze pamiętam? Chociaż z drugiej strony przy FWB też się można przytulać.

 

W sumie największym moim rozczarowaniem było właśnie to, że relacje inaczej wyglądają niż by się chciało. Nigdy nie poznałem osoby, która byłaby moją bratnią duszą i miałym ochotę z nią spędzić resztę życia. Czy takie coś jest w ogóle możliwe? Na pewno takim osobom jak my, któe mają spore wymagania, nie oszukujmy się, jest trudniej...

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.03.2023 o 23:08, nicol85 napisał:

W moim odczuciu było dobrze, pomimo że nie do końca stanął na wysokości zadania, tzn miał problem ze wzwodem i ostatecznie nie doszedł, ale zadbał tak o mnie

Jakie to schematyczne.

.....jak dbałaś o niego, że mu nie stanooooł?

 

Rżnięcue blatu u laski czy rżnięcie laski na blacie u Niej i tak wiór się sypie.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SamiecGamma

Co do miejsca pracy. Wielu nie zbadałam, ale mam to szczęście, że w korpo w którym pracuję jest bardzo silny nacisk na work-life balance i ludzie (w tym managerzy) raczej tych 8h nie przekraczają dziennie. Niemniej, w przyszłości będę się temu przypatrywała, jak to wygląda w innych miejscach. Może faktycznie częściej jest tak, jak mówisz.

I swoją drogą, też po rozeznaniu tematu stwierdziłam, że w sumie to praca na kierowniczym stanowisku niekoniecznie jest dla mnie. Mam dużo więcej satysfakcji z pracy własnej, w pełnym skupieniu i w komfortowym otoczeniu niż ze spotkań z ludźmi (no może poza spontanicznymi integracjami czy jakąś szybką kawą - lubię uciąć pogawędkę i poznać z kim pracuję :D ).

 

W dniu 30.03.2023 o 00:27, SamiecGamma napisał:

Ja osobiście pracuję najczęściej 9-17, czasem jak wyjdę na trening to się z tego robi 9-18, bo wychodzę wtedy na 1h. Ale! Po pracy douczam się czasem z różnych rzeczy około-zawodowych, czytam też blogi techniczne czy zwyczajnie eksperymentuję i ten czas poświęcany na rozwój należałoby również liczyć. Dlatego pisałem przy okazji innego wątku, że u mnie to jest ok. 10h dziennie przy kompie, czasem nawet 11h. Choć liczę tu też cały czas spędzony przed monitorem, również ten, w którym piszę posty na forum BS.

A jak pracujesz w blokach 9-17 lub 9-18 z przerwą na trening, to jaki jest Twój focus time? 1-2-3h? Planujesz przerwy np. na jedzenie bądź na "odświeżenie głowy" czy starasz się maksymalnie wykorzystać te 8h na pełnych obrotach?

 

W dniu 30.03.2023 o 00:27, SamiecGamma napisał:

No właśnie, z tą energią to wydaje mi się, że tak może być. Piszę: wydaje mi się, bo sam dzieci nie mam, więc trudno mi sobie wyobrazić, jak mogłoby być w praktyce i ile energii mogłyby mi zabierać. Podejrzewam, że z jednym dzieckiem dałbym radę, ale dwójka, a nie mówiąc już więcej, mogłaby mnie energetycznie dojechać. A przede wszystkim miałbym trudność z mentalnym pogodzeniem się z tym, że dużo wolnego czasu będę musiał poświęcić na inne aktywności niż swoje codzienne: treningi, czytanie rzeczy zawodowych, czytanie rzeczy z innych dziedzin czy zwyczajnie czas na to, żeby wyjść do ulubionej kawiarni i posiedzieć sobie z laptopem.

 

Jeśli ktoś nie lubi swojej pracy, to bardzo mu współczuję, bo to musi być dopiero męczarnia. Ja osobiście swoją uwielbiam i piszę tak nie dlatego, że jestem kolejnym wypranym przez korpo mózgiem, tylko ja naprawdę uwielbiam programować i rozwiązywać problemy techniczne. Gdybym nie pracował w tym zawodzie, to robiłbym to hobbystycznie i tak.

1. Dlatego gdzieś warto rozeznać temat, czego tak naprawdę pragniemy od życia. 

2. Mam tak samo. Czasem wiadomo, wpadnie niezbyt ciekawy temat, ale co do zasady naprawdę lubię to, co robię.

 

W dniu 30.03.2023 o 00:27, SamiecGamma napisał:

Co ja czytam, jaka Ty się uczuciowa zrobiłaś ;) (to nie miał być przytyk czy złośliwość!). A wcześniej to FWB i luźne relacje, dobrze pamiętam? Chociaż z drugiej strony przy FWB też się można przytulać.

 

W sumie największym moim rozczarowaniem było właśnie to, że relacje inaczej wyglądają niż by się chciało. Nigdy nie poznałem osoby, która byłaby moją bratnią duszą i miałym ochotę z nią spędzić resztę życia. Czy takie coś jest w ogóle możliwe? Na pewno takim osobom jak my, któe mają spore wymagania, nie oszukujmy się, jest trudniej...

 

Nie wiem co się stało, ale jak posłuchałam w jaki sposób ludzie wypowiadają się o zdradach, to poczułam, że pomimo tego, że relacja była bliska i na wyłączność, to jednak w każdym momencie w sumie mogłabym zostać zdradzona. No i jak sobie zdałam z tego sprawę, to już nie mogłam dłużej wytrzymać wewnętrznego napięcia, obrzydzenia i się wycofałam. 

To w ogóle był bardzo zaskakujący moment w moim życiu i otworzył zupełnie nowy rozdział. Właśnie taki romantyczny, uczuciowy, kobiecy. Zawsze byłam przeciwniczką feminizmu, ale teraz czuję, że zrozumiałam co jest cenne w kobiecości. 

Także teraz daję sobie czas na rozwinięcie tego nowego rozdziału. Czy znajdę mojego księcia - no mogę nie znaleźć. Bratniej duszy nie spotkałam. Ba, nawet jeszcze dla nikogo nie zarezerwowałam miejsca w swoim sercu.

ALE....

Lepiej zrozumieć czego się pragnie i w razie w tego nie dostać i wypełnić sobie czas innymi czynnościami, które się lubi (o np. czytaniem książek, czy rozwojem zainteresowań) niż być z kimś w byle jakiej relacji i mieć świadomość, że ta osoba pożera Ci czas i że w sumie wolałoby się samemu pójść na spacer albo iść do kawiarni z książką niż oglądać z nią na siłę wyszukany film na netflixie. xD

 

Dopuszczam też możliwość, że ja się zwyczajnie do związku na całe życie nie nadaje.

 

Także na ten moment się wycofałam z rynku relacyjnego. Jedno fwb odhaczone, a i tak czułam się w nim lepiej niż w każdym z moich poprzednich związków. Super doświadczenie, pierwszy seks za mną. Ale już mi wystarczy. xD

Czekam na husband któremu oddam serduszko i który będzie moim księciem i moją najlepszą osobą, a jak nie to luz. Mam fajne, ciekawe życie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osoby, które mają ponadprzeciętne życie (czyli codzienność, pracę - w tym zarobki, zainteresowania) mają bardziej doprecyzowanie i ponadprzeciętne wymagania (w porównaniu z resztą populacji/rówieśników/inną grupą społeczną/zawodową). Jest to naturalne. 

Nie ma w tym przypadku "zagrożeń" dot.przetrwania (tak, w obecnych czasach, pomimo technologii, nadal człowiek musi jakoś przetrwać), więc "wybrzydzanie" może być większe. Tyczy się to przedstawicieli obu płci. 

 

Osoby, które mają przeciętną codzienność (np.ja) mają zupełnie inną hierarchię priorytetów przy wyborze partnera.

Po prostu mniej wyśrubowaną. Znaczy się - tak powinno być. 

 

Z zarządzaniem zasobami ludzkimi jest tak... Co sektor/branża - to inna bajka. 

 

Inaczej zarządzasz pracownikami z produkcji, którzy przychodzą do pracy dla regularnej wypłaty wynagrodzenia; inaczej zarządzasz pracownikami, którzy wykonują kluczowe zadania dla firmy. 

 

Brzydko mówiąc - zarobiony menadżer, który pracuje x czasu z tym samym składem osób, to chujowy menadżer.

Mowa tu stanowiskach kierowniczych z pospolitych branż.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.03.2023 o 11:29, melody napisał:

@SamiecGamma

Co do miejsca pracy. Wielu nie zbadałam, ale mam to szczęście, że w korpo w którym pracuję jest bardzo silny nacisk na work-life balance i ludzie (w tym managerzy) raczej tych 8h nie przekraczają dziennie. Niemniej, w przyszłości będę się temu przypatrywała, jak to wygląda w innych miejscach. Może faktycznie częściej jest tak, jak mówisz.

 

Myślę, że to bardzo zależy od tego, gdzie się trafi. A przede wszystkim od zespołu, mniej od samej firmy. U nas są zespoły jak nasz, w którym ludzie praktycznie nie mają nadgodzin, jak i takie, w których nadgodziny sa normą. Najbardziej to chyba zależy właśnie od project leadera. Ale prawda jest też taka, że stopień trudności projektów w poszczególnych zespołach jest różny, więc nie można ich oceniać bez uwzględnienia tego.

 

Cytat

I swoją drogą, też po rozeznaniu tematu stwierdziłam, że w sumie to praca na kierowniczym stanowisku niekoniecznie jest dla mnie. Mam dużo więcej satysfakcji z pracy własnej, w pełnym skupieniu i w komfortowym otoczeniu niż ze spotkań z ludźmi (no może poza spontanicznymi integracjami czy jakąś szybką kawą - lubię uciąć pogawędkę i poznać z kim pracuję :D ).

 

To jest zawsze coś za coś. Ja uwielbiam ubrudzić sobie ręcę sprzętem, wchodzić w niskopoziomowe szczegóły techniczne, bo do tego mam predyspozycje i do tego zostałem stworzony, a przynajmninej takie mam wrażenie, bo to mi zawsze najlepiej w życiu szło ze wszystkiego, za co się brałem. Mój project leader to prześwietny gość, który ma zarówno kompetencje techniczne, przywódcze jak i negocjacyjne, ale widzę jak cierpi, kiedy ma - ze względu na swoje kierownicze obowiązki - mniej czasu na sprawy techniczne. Za to na pewno przy awansie pionowym ma się szanse wejść na naprawdę wysoki poziom finansowy, który dla mnie nigdy nie będzie dostępny. No chyba, ze będę drugim Linusem Torvaldsem i wymyślę jakiś rewolucyjny produkt, ale na to nie jestem chyba jednak wystarczająco dobry...

 

Cytat

A jak pracujesz w blokach 9-17 lub 9-18 z przerwą na trening, to jaki jest Twój focus time? 1-2-3h? Planujesz przerwy np. na jedzenie bądź na "odświeżenie głowy" czy starasz się maksymalnie wykorzystać te 8h na pełnych obrotach?

 

To wszystko zależy od dnia.

 

W standardowe dni to jest tak: 9: śniadanie + czytanie maili (zwykle dużo nie ma - w sam raz na 15 minut), planowanie pracy na resztę dnia, potem 2-3 godziny kodowanie/naprawianie bugów, ok. południa miewam dość często jakieś calle/spotkania projektowe, które trwają zwykle ok. 45 minut, czasem godzinę. Po tych spotkaniach zwykle wychodzę na godzinę na trening, po powrocie obiad o 14:00 (dbam o to, żeby było regularnie) i znów siadam do kodowania na intensywne 2-3 godziny. 

 

Jak jest pożar - zwykle raz na 3 miesiące, to siada się bardzo skupionym na konkretnym problemie, który zwykle jest krytyczny i próbuje go rozwiązać. Wtedy nie myśli się o czytaniu maili, przekłada się trening na po pracy albo na następny dzień przed pracą (wyjątkiem jest obiad - zawsze dbam, żeby był o 14:00) i siedzi się dotąd, aż się rozwiąże (zwykle 2-3 godziny, czasem 4). Wtedy też zdarza mi się wyłączać firmowy czat, aby nic mnie nie rozpraszało.

 

Cytat

1. Dlatego gdzieś warto rozeznać temat, czego tak naprawdę pragniemy od życia. 

2. Mam tak samo. Czasem wiadomo, wpadnie niezbyt ciekawy temat, ale co do zasady naprawdę lubię to, co robię.

 

Tak, to wcale nie jest takie proste, bo np. u mnie się zmieniło w ciągu ostatnich 2 lat. Ja np. myślałem, żeby po 40-tce zrobić sobie trochę przerwy albo iść do jakiejś mało intensywnej pracy. Ale dostałem ciekawą propozycję robienia czegoś naprawdę ciekawego, choć intensywnego, no i postanowiłem spróbować. Nie żałuję. Mam mniej czasu (bite 8h dziennie pracy, a wcześniej w start-upie zwykle wyrabiałem się w 6, czasem 5), ale robię ciekawe rzeczy, moja praca jest doceniana, widzę to z miesiąca na miesiąc coraz bardziej. Zawsze w życiu zawodowym jest coś za coś, ale podstawą jest jednak to, żeby robić to, co się lubi. Bez tego bym się zamęczył i na pewno bym się już z 10 razy wypalił.

 

Cytat

Lepiej zrozumieć czego się pragnie i w razie w tego nie dostać i wypełnić sobie czas innymi czynnościami, które się lubi (o np. czytaniem książek, czy rozwojem zainteresowań) niż być z kimś w byle jakiej relacji i mieć świadomość, że ta osoba pożera Ci czas i że w sumie wolałoby się samemu pójść na spacer albo iść do kawiarni z książką niż oglądać z nią na siłę wyszukany film na netflixie. xD

 

Ja byłem dwa razy w byle jakiej relacji 🐵 Nie byłem zadowolony z dziewczyny, z którą się spotykałem, zresztą jestem pewien, że również ja nie byłem ucieleśnieniem jej marzeń ;) Bez sensu to, wzmaga tylko frustrację. Teraz sobie żyję na luzie, mam na wszystko czas, nie spinam się, żeby komuś coś udowadniać, po prostu korzystam z życia. I doceniam wszelkie jego przejawy, w tym drobne rzeczy, jak to, że mogę sobie pójść na spacer, a potem posiedzieć przy kawie z laptopem i poczytać sobie coś, co mnie interesuje. 

 

Cytat

Mam fajne, ciekawe życie. 

 

I o to w tym chodzi. Są różne drogi do tego, żeby być szczęśliwym. Udany związek jest jedną z nich, ale na pewno nie jedyną.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.