Skocz do zawartości

Jak poznawać ludzi? Jak się uspołecznić?


Rekomendowane odpowiedzi

18 minut temu, Brat Jan napisał:

Skoro dał radę zapisać się na wolontariat do hospicjum...

To akurat proste jest.

Mechanizm: czuje się lepiej jak pomagam innym....poprzez to, że jestem potrzebny SPOŁECZNOŚCI.....A robienie dziś czegoś za darmo to 'frajerstwo' więc osnowa hospicjum.

Wolontariat. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem/mam bardzo podobnie jak autor tematu. U siebie zauważyłem, że to co mnie blokowało to opinia innych ludzi o mnie spowodowana błędami z dzieciństwa/wpływem nadopiekuńczych rodziców. Jak miałem 8-9 lat to dzieci łaziły gdzie chciały, ja od matki miałem takiego bana terytorialnego, że nie mogłem nawet przejść na drugą stronę ulicy. Dochodziło do sytuacji, że jakieś dziecko przez to chciało ze mną zostać w tym safe zonie, ale reszta grupy się przez to wkurwiała albo mówiłem, że idźcie sobie tam i zostawałem na swojej stronie. Od 9 roku życia do jakoś 17-18 siedziałem ciągle na komputerze. Jak pukali do mnie koledzy to moja matka mówiła, żebym nie wychodził, powie, że ja się źle czuje albo jest za gorąco/za zimno XD W ciągu mojego dzieciństwa może były max cztery osoby, ziomek, którego znam od 7 roku życia był może max 4 razy. Zawsze jak chciałem kogoś zaprosić to było gadanie, że rodzice są zmęczeni po pracy albo żeby powiedzieć, że jest remont XD Nikt ci nigdy nie powie jak cię postrzega, ale czujesz, że masz taką i taką łatkę. Mi pomogła zmiana środowiska, pojechanie 100km dalej na studia, gdzie nikt mnie nie znał. Nikt nie wiedział, że przesiedziałem 3/4 życia przy komputerze, nikt nie wiedział, że jestem introwertyczny. Zachowywałem się naturalnie, bat, który miałem nad głową od matki i po części od ojca zszedł.

             Najbardziej na moje zachowanie wpłynęło dwóch gości, którzy pomagali kierownikowi akademika meldować nowych mieszkańców. To były pierwsze osoby, z którymi rozmawiałem w nowym mieście. Goście weterani studiów/akademika, mieli w chuj luźne podejście, spytali się mnie czy piję alkohol, przez to, że tam siedział kierownik akademika to pomyślałem, że skłamię i powiem, że nie, mówię do nich nie, a oni: "To zaczniesz" XD Mindset zmienił mi się momentalnie, mieli oni taki zajebisty wpływ na mnie, że tryskałem energią długo po tym spotkaniu.

           Pierwszego dnia jak się wprowadziłem na akademik poznałem kilka osób, pierwsza pomogła mi przy przenoszeniu rzeczy, jak się okazało mieszkała pokój obok. Poszliśmy razem na zakupy, on też był pierwszy raz w tym mieście, kupiliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, wychodząc do sklepu podeszła do nas dziewczyna, która słyszała, że o tym rozmawiamy, spytała się czy jej nie kupimy kabla RJ-45, bo ona nie ma. Wieczorem siedzieliśmy już w 8 osób na jednym pomieszczeniu. Ja z nowopoznanym gościem z pokoju, chłopak, który pomógł mi w noszeniu rzeczy, współlokator tego chłopaka + jego dziewczyna i dziewczyna, która prosiła o kabel XD Piliśmy sobie wódeczkę, poznawaliśmy się. Najlepszy plot twist tej historii jest taki, że prawie 2 lata studiów przed covidem spędziłem z koleżanką, która mieszkała na pokoju z tą dziewczyną od kabla, a nie było jej na pierwszej imprezie XD Pamiętaj, że jak poznajesz nowych ludzi to oni nie wiedzą jaki byłeś wcześniej, zaczynasz z czystą kartą. Mi w tym przypadku pomogło w jakimś stopniu odcięcie się od miasta.

 Po przeczytaniu wielu tematów z tego forum zacząłem bardziej analizować podejście innych do mnie. Na studiach jak rozmawiam to nie widzę zachowań, żeby ktokolwiek mnie ignorował, mogę powiedzieć, że jestem uważany za osobę ekstrawertyczną, miałem normalnie sytuacje na studiach jak chorowałem, że ta koleżanka z akademika do mnie pisała kiedy przyjadę, bo jest smutno w chuj na akademiku beze mnie. Dwa tygodnie temu byłem w barze w moim mieście i widzę, że 20-30% rzeczy, których mówię jest ignorowana, bo mam przypiętą łatkę/wypracowałem sobie łatkę no-life'a, więc moje słowa nie są warte słuchania/rozmowy, nawet żarty, które opowiadam czasami nie spotykają się z żadną reakcją. Jestem pewny, że gdybym opowiedział ten żart na moich studiach to spotkałby się z lepszą reakcją. 

 Podsumowując, zapamiętaj, że masz jedno życie, nie przejmuj się reakcją innych na to jak postępujesz, ja całe życie gryzłem się w język, w podstawówce/gimnazjum/technikum zamiast odpierdalać byłem najlepszym uczniem z kompleksami, który na przerwach nie wychodził nigdzie pod sklep ani pogadać tylko siedział przy sali. Ktoś tutaj fajnie napisał, że poleca omegle, wejdź sobie może na omegle i porozmawiaj z ludźmi, nie przejmuj się, że ludzie cię będą skipować, bo to zależy od wielu rzeczy, albo ktoś szuka na siłę dziewczyny i skipuje wszystkich gości, albo u kogoś nie ma twojego dźwięku, albo nie ma obrazu, albo trafiasz na ludzi, którzy "polują" na streamerów, którzy w tym momencie streamują. Nie wszystkim się musisz podobać, podejście, że jesteś brzydki też jest złe, bo na pewno jest coś co możesz poprawić. Może swój całokształt wyglądu budujesz na złym stanie cery, w takim razie może warto pójść do dermatologa, najważniejsze jest zlokalizowanie z czego to się bierze i praca nad tym. O psychologu/psychoterapii się nie wypowiadam, bo nie byłem, ale warto posłuchać braci z tego tematu, powodzenia.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryzykuj, zagaduj, wystawiaj się na porażki w stylu ani be ani me, nie wiem co powiedzieć, dbaj o energię, ćwicz fizycznie, ruszaj się, myśl pozytywnie, by mieć lepszą energię niż większość ludzkości, po czasie zaczniesz progresowac, musi wyjść tryb naturalny, masz go w sobie, tylko się go póki co obawiasz.

 

Nie obawiaj się reakcji ludzi, ludzie zawsze będą gadać, jak jest brzydki, jak jesteś przystojny, bogaty, biedny, radosny, smutny, ludzie zawsze próbują podkopywać samoocenę, ponieważ sami mają ja zazwyczaj mizerną.

 

Good luck 😺

Edytowane przez RENGERS
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz mogę polecić Ci ziomka,

który będzie twoim najlepszym kolegą, nigdy Cię nie zawiedzie i nie zostawi w potrzebie. Im więcej czasu będziesz z nim spędzał tym lepiej będziesz się z nim dogadywał, po pewnym czasie przyjdzie moment, w którym powiesz, że poza tą osobą do szczęścia nie potrzebujesz nikogo innego.

 

Tym ziomkiem jesteś Ty sam we własnej osobie, nikt inny 😎

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, RENGERS napisał:

Ryzykuj, zagaduj...

Nie obawiaj się reakcji ludzi...

Tak trzeba robić. Oczywiście należy przełamać wewnętrzny opór, ale potem już idzie jakoś. Może nie gładko, ale jakoś zwykle idzie.

 

Większość ludzi, jak się do nich zagada, odbiera to jako wyróżnienie i komplement. Znak, że się ich lubi. Serio. A zagadującemu często przypisuje się takie cechy jak odwaga, zdolności  przywódcze i cały szereg pozytywów.

 

Natomiast jak to wpływa na grono znajomości?

 

Ale może kilka znajomości da się tak zawiązać.
 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Rozumiem rady co niektórych, żeby polubić samego siebie, ale to też nie rozwiązuje problemu. Ja jako zdecydowanie w przeważającej mierze introwertyk, którego relacje z innym spalają i wyczerpują z energii, również lubię towarzystwo ludzi i zwyczajnie potrzebuję raz na jakiś czas wyjść i pogadać. 

 

Uczciwie sprawę stawiając- ja nie mam jakiegoś wielkiego grona znajomych, z którymi mogę wyjść na piwo/herbatę, posiedzieć, pogadać. Właściwie mam ze 3-4 osoby i to osoby, z którymi naturalnie gdzieś nawiązałem więzi z byłej pracy, z podstawówki, z liceum. Na szczęście mi to wystarcza, tu nie chodzi o ilość. I prawdę mówiąc mam szczęście, że te osoby mieszkają dość blisko mnie, bo nie jedna znajomość może upaść poprzez prozę życia- kilometry. Co innego spotkać się raz w miesiącu z ziomkiem, który mieszka 15-20 km, a co innego spotkać się raz w miesiącu, kiedy dzieli nas 250 km. Tak, nie jest to nie do przeskoczenia, ale jeżeli dochodzi dziecko i żona, to takie spotkanie robi się pewnego rodzaju kosztem czasu/pieniędzy/energii i niezobowiązującego przysłowiowego piwka, które w przypadku mniejszej odległości trwa 1,5 h-2 h, w przypadku dużej odległości to się robi spotkanie na dwa dni (konieczny nocleg). I niestety ta znajomość nie przetrwała próby odległości. 

 

Dlatego zgadzam się, że: 

8 minut temu, Adams napisał:

Większość ludzi, jak się do nich zagada, odbiera to jako wyróżnienie i komplement. Znak, że się ich lubi. Serio. A zagadującemu często przypisuje się takie cechy jak odwaga, zdolności  przywódcze i cały szereg pozytywów.

 

Natomiast jak to wpływa na grono znajomości?

No właśnie. Sam się zastanawiam, czy samo takie zagadywanie jest skuteczne w kontekście budowania jakiejś głębszej relacji. Nawet hobby integruje ludzi w określonym czasie w określonym miejscu. Później każdy idzie w swoją stronę. Z drugiej strony można próbować pogłębiać takie relacje i przenieść na głębszy grunt, chociaż pewnie wymaga to czasu niezbędnego do tego, żeby ludzie się trochę bardziej poznali/otworzyli. Sam mam rozmyślania o tym, co by było, gdyby znajomi, z którymi mam regularny kontakt, nagle gdzieś dalej wyjechali. Pewnie bym próbował zagadywać przypadkowych ludzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wgłębiałem się w ten wpis (w sensie odpowiedzi na twoje pytanie) ale mogę ci napisać jak sam postrzegam ten problem.

 

Ogólnie rzecz biorąc, dzisiejsze społeczeństwo nie jest zbyto zainteresowane tworzeniem relacji międzyludzkich.

Wcześniej nie było zbyt wiele alternatywnych form spędzania czasu (poza harówką) więc ludzie chcąc nie chcąc, musieli się ze sobą rozmawiać... bo by padli z nudów i nigdy nie rozwiązywali swoich problemów.

Głównym wrogiem wzajemnego poznawania się jest... Internet, globalizacja i po prostu kultura/mentalność polska.

 

Jednakże Internet (zwłaszcza media społecznościowe i streamingi) oraz COVID spowodował że ludziom przestało zależeć na relacjach.

Media społecznościowe skutecznie zniechęcił to relacji międzyludzkich a streaming itd. skutecznie wypełnia czas putski/nudy.

W zasadzie ludzie zamykają się w kręgu znajomych (czyli max 4-5 osób) i nie za bardzo nie ma jak się przebić przez tą bańkę.

Niestety te bańki tworzą się w okresie liceum-studiów (czyli do 24 rż) i niezwykle trudno stworzyć nową bańkę po tym okresie.

Oczywiście jest możliwość przebicia się ale to na zasadzie "wykorzystać, a potem olać".

Nie zostaniesz tam wpuszczony dopóki nie zapewnisz im jakieś wyraźnej korzyści (wiedza, władza, znajomości, usługi) lub nie będziesz jakąś ponadprzeciętną jednostką z dowodem społecznym.

Mechanizm ten działa w najbardziej zwłaszcza u kobiet - w kręgu ich znajomych znajdują się tylko najbliższe przyjaciółki oraz... chady, oskariatem i spermiarze z usługami, nie ma tam miejsca dla jednostek przeciętnych.

 

Możesz oczywiście się pchać na siłę - ale nie polecam tego rozwiązania, bo będziesz olewany i odstawiany w kąt.

 

Także jeśli jesteś powyżej 24 roku życia, no cóż: masz przeje###e, bo praktycznie okres na tworzenie relacji już minął (zwłaszcza w twój target:  pośród twoich rówieśników, bo po prostu oni nie chcą i nie mają czasu na tworzenie nowych przyjaciół) bo bieg życia zaczyna wymuszać inne metody spędzania czasu.

 

Młodsi będą mieć ciebie za creepa/bommera zaś starsi za dzieciaka - niestety tak to działa.

A równolatkowie? Za przegrywa, przez co też będą ciebie unikać - zwłaszcza gdy zauważą że poszukujesz kolegów i koleżanek.

Pośród normictwa osoba (zwłaszcza 24+) bez znajomych to creep, przegryw, zagrożenie i należy takiej osoby unikać.

Ludzi kompletnie nie interesuje powód czemu jesteś sam - z automatu przypisują ci najgorsze cechy czy tego chcesz czy nie.

 

-faceci poświęcają wolny czas na hobby lub angażowanie się w życie rodzinne (przygotowanie do ślubu, budowa domu, wychowanie dzieci).

-kobiety poświęcają czas podobnie jak faceci - siedzą w mediach społecznościowych i rozmawiają z koleżankami/lub lepszymi opcjami bo hipergamia nie da im spokoju.

 

Nie polecam bawić się w szukanie przyjaciół zwłaszcza pośród samotnych, bo to droga do znikąd - będą ciebie ciągnąć w dół, a ich towarzystwo nie pozwoli ci na zwiększenie dowodu społecznego - możliwe nawet że twoje umiejętności społeczne zostaną pogorszone.

Niestety, wśród samotnych ciężko znaleźć tych bez wyraźnych powodów (wad psychicznych i charakterów) ich obecnej samotności. 

Popatrz przykładowo na stereotypowych nerdów/informatyków - praktycznie każda inna osoba postronna ma ich w dupie, nie szanuje ich, nie zapraszają na imprezy wypady, mimo że chętnie korzystają z ich usług.

 

Nie polecam też tworzyć przyjaźni w miejscu pracy (zwłaszcza w korpo) bo wszystkie twoje problemy/wady zostaną wykorzystane przeciwko tobie.

 

Nie polecam też chodzić specjalnie w tym celu na kursy - bo zwykle osoby nie chodzą na nie by poznawać kumpli tylko czegoś się nauczyć.

(bo i tam zwykle zapisują się ludzie z kolegami czy znajomymi co już na dzień dobry tworzy bańkę z którą musisz rywalizować).

 

I nie polecam zapisywać się na studia bo to także nic nie da - młodzież na dziennych będzie ciebie mieć za boomera/creepa (efekt dziadka udającego młodzieńca) a na zaocznych każdy pracuje i ma w dupie kolegów z studiów.

 

Ogólnie postawione przez userów rady mogą poprawić twój obecny stan ale nie licz na to że zyskasz coś więcej niż przelotne znajomości.

Szczerze mówiąc nie za bardzo widzę opcji by wyjść z tego stanu.

Jedyną opcją jaką mógłbym polecić to:

-ostre przepracowanie swojej osoby (fizycznie jak i psychicznie)

-próbowanie tych grup na FB (ale raczej się nie uda jak userzy są z całej Polski)

-przekonanie się do sportu i szukać zapaleńców tego sportu (ale nie na siłę!)

-wyjazd (i taki na stałe, bo przecież kolegów nie będziesz brał do PL i potem z nimi mieszkał XD) gdzie rozmowy z nieznajomymi nie są tak sztuczne i cringe'owe.

-I liczenie się z tym, że twoje relacje mogą w każdej chwili zniknąć bez śladu.

 

LUB

 

Ostateczne rozwiązanie (które osobiście stosuję) to:

-pogodzenie się że okres na głębszych znajomości już minął i przyjąć to z godnością.

-poprawianie swoich wad przy relacjach powierzchownych (unikać marudzenia, szanować się, za wszelką cenę unikać desperacji).

-trzymanie się relacji z tymi 2 starymi kumplami z okresu studiów, by mieć kogokolwiek innego do rozmowy niż rodzinę i własne odbicie w lustrze.

 

Ta wiedza była dla mnie niemiłosiernie trudna do przełknięcia i strawienia - tj. redpill, który u mnie potem przekształcił się w blackpill. 

I nie, nie ma tu teorii, to wiedza zdobyta na własnej (lub znajomych) skórze.

Pogodziłem się z swoją umiarkowaną samotnością i powiem ci że coraz mniej mi się chce coś zmieniać w tej materii - zwłaszcza że ludzie stają się co roku gorsi w tej materii.

Edytowane przez Zły_Człowiek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Zły_Człowiek napisał:

Nie wgłębiałem się w ten wpis (w sensie odpowiedzi na twoje pytanie) ale mogę ci napisać jak sam postrzegam ten problem.

 

Ogólnie rzecz biorąc, dzisiejsze społeczeństwo nie jest zbyto zainteresowane tworzeniem relacji międzyludzkich.

Wcześniej nie było zbyt wiele alternatywnych form spędzania czasu (poza harówką) więc ludzie chcąc nie chcąc, musieli się ze sobą rozmawiać... bo by padli z nudów i nigdy nie rozwiązywali swoich problemów.

Głównym wrogiem wzajemnego poznawania się jest... Internet, globalizacja i po prostu kultura/mentalność polska.

 

Jednakże Internet (zwłaszcza media społecznościowe i streamingi) oraz COVID spowodował że ludziom przestało zależeć na relacjach.

Media społecznościowe skutecznie zniechęcił to relacji międzyludzkich a streaming itd. skutecznie wypełnia czas putski/nudy.

W zasadzie ludzie zamykają się w kręgu znajomych (czyli max 4-5 osób) i nie za bardzo nie ma jak się przebić przez tą bańkę.

Niestety te bańki tworzą się w okresie liceum-studiów (czyli do 24 rż) i niezwykle trudno stworzyć nową bańkę po tym okresie.

Oczywiście jest możliwość przebicia się ale to na zasadzie "wykorzystać, a potem olać".

Nie zostaniesz tam wpuszczony dopóki nie zapewnisz im jakieś wyraźnej korzyści (wiedza, władza, znajomości, usługi) lub nie będziesz jakąś ponadprzeciętną jednostką z dowodem społecznym.

Mechanizm ten działa w najbardziej zwłaszcza u kobiet - w kręgu ich znajomych znajdują się tylko najbliższe przyjaciółki oraz... chady, oskariatem i spermiarze z usługami, nie ma tam miejsca dla jednostek przeciętnych.

 

Możesz oczywiście się pchać na siłę - ale nie polecam tego rozwiązania, bo będziesz olewany i odstawiany w kąt.

 

Także jeśli jesteś powyżej 24 roku życia, no cóż: masz przeje###e, bo praktycznie okres na tworzenie relacji już minął pośród twoich rówieśników , po prostu oni nie chcą i nie mają czasu na tworzenie nowych przyjaciół. Młodsi będą mieć ciebie za creepa/bommera zaś starsi za dzieciaka - niestety tak to działa. A równolatkowie? Za przegrywa i też będą ciebie unikać - zwłaszcza gdy zauważą że poszukujesz kolegów i koleżanek.

-faceci poświęcają wolny czas na hobby lub angażowanie się w życie rodzinne (przygotowanie do ślubu, budowa domu, wychowanie dzieci).

-kobiety poświęcają czas podobnie jak faceci - siedzą w mediach społecznościowych i rozmawiają z koleżankami/lub lepszymi opcjami bo hipergamia nie da im spokoju.

 

Nie polecam bawić się w szukanie przyjaciół zwłaszcza pośród samotnych, bo to droga do znikąd - będą ciebie ciągnąć w dół, a ich towarzystwo nie pozwoli ci na zwiększenie dowodu społecznego - możliwe nawet że twoje umiejętności społeczne zostaną pogorszone. Niestety wśród samotnych ciężko znaleźć tych bez wyraźnych powodów (wad psychicznych i charakterów). 

Popatrz przykładowo na stereotypowych nerdów/informatyków - praktycznie każda inna osoba postronna ma ich w dupie, nie szanuje ich, mimo że chętnie korzystają z ich usług.

 

Nie polecam też tworzyć przyjaźni w miejscu pracy (zwłaszcza w korpo) bo wszystkie twoje problemy/wady zostaną wykorzystane przeciwko tobie.

 

Nie polecam też chodzić specjalnie w tym celu na kursy - bo zwykle osoby nie chodzą na nie by poznawać kumpli tylko czegoś się nauczyć.

I nie polecam zapisywać się na studia bo to także nic nie da - młodzież na dziennych ma ciebie za boomera/creepa (efekt dziadka udającego młodzieńca) a na zaocznych każdy pracuje i ma w dupie kolegów z studiów.

 

Ogólnie postawione przez userów rady mogą poprawić twój obecny stan ale nie licz na to że zyskasz coś więcej niż przelotne znajomości.

Szczerze mówiąc nie za bardzo widzę opcji by wyjść z tego stanu.

Jedyną opcją jaką mógłbym polecić to:

-ostre przepracowanie swojej osoby (fizycznie jak i psychicznie)

-próbowanie tych grup na FB (ale raczej się nie uda jak userzy są z całej Polski)

-przekonanie się do sportu i szukać zapaleńców tego sportu (ale nie na siłę!)

-wyjazd (i taki na stałe, bo przecież kolegów nie będziesz brał do PL i potem z nimi mieszkał XD) gdzie rozmowy z nieznajomymi nie są tak sztuczne i cringe'owe.

-I liczenie się z tym, że twoje relacje mogą w każdej chwili zniknąć bez śladu.

 

LUB

 

Ostateczne rozwiązanie (które osobiście stosuję) to:

-pogodzenie się że okres na głębszych znajomości już minął i przyjąć to z godnością.

-poprawianie swoich wad przy relacjach powierzchownych (unikać marudzenia, szanować się, za wszelką cenę unikać desperacji).

-trzymanie się relacji z tymi 2 starymi kumplami z okresu studiów, by mieć kogokolwiek innego do rozmowy niż rodzinę i własne odbicie w lustrze.

 

Ta wiedza była dla mnie niemiłosiernie trudna do przełknięcia i strawienia - tj. redpill, który u mnie potem przekształcił się w blackpill. 

I nie, nie ma tu teorii, to wiedza zdobyta na własnej (lub znajomych) skórze.

XD czyli ludzie którzy przeprowadzają się w nowe miejsce są skazani na samotność?! Co za bzdury. Ja akurat jeżeli chodzi o pracę to mam z każdego miejsca w którym pracowałem co najmniej jedną osobę z którą mam kontakt do dziś, a nawet byłem w związku z dziewczyną poznaną w pracy i nic się takiego nie wydarzyło złego z tego co można wyczytać na forum. Co więcej jak spotkam tą dziewczynę raz na rok gdzieś na ulicy to normalnie gadamy co tam się dzieje u nas wzajemnie i nikt nikomu nie podkłada świń ani nie obrabia dupy, było minęło i tyle. Blackpill wam zrył za bardzo berety i na siłę chcecie tworzyć rzeczywistość jakiej nie ma. Przez całe nastoletnie żyćko miałem mordę w syfach, byłem chudy jak obozowicz Auschwitz-Birkenau i do tego byłem nieśmiały, a mimo to miałem dziewczyny, a wg. użytkowników forum nie powinienem wychodzić z pokoju. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Generał Szrama napisał:

XD czyli ludzie którzy przeprowadzają się w nowe miejsce są skazani na samotność?! Co za bzdury. Ja akurat jeżeli chodzi o pracę to mam z każdego miejsca w którym pracowałem co najmniej jedną osobę z którą mam kontakt do dziś, a nawet byłem w związku z dziewczyną poznaną w pracy i nic się takiego nie wydarzyło złego z tego co można wyczytać na forum. Co więcej jak spotkam tą dziewczynę raz na rok gdzieś na ulicy to normalnie gadamy co tam się dzieje u nas wzajemnie i nikt nikomu nie podkłada świń ani nie obrabia dupy, było minęło i tyle.

 

Ty nie masz problemów z relacjami, a OP ma - a to niestety często wynika z... wyglądu.

Widocznie masz pewną aparycję, która nie zniechęca do poznawania twojej osoby i to niestety ma największy wpływ czy ludzie chcą się z tobą zadawać czy nie.

 

I nie, to nie jest tak że blackpill mówi że nie tworzy się relacji (zwłaszcza romantycznych) w pracy a... to forum.

To że tobie się poszczęściło to fajnie, ale nie gadaj że to ja gadam bzdury, bo problem opa ciebie nawet nie dotyczy.

Cytat

Blackpill wam zrył za bardzo berety i na siłę chcecie tworzyć rzeczywistość jakiej nie ma.

Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym by blackpill był mrzonką, głupotą, a jednak męczy mnie (jak i moich znajomych) w życiu codziennym nieprzerwanie odkąd nabrałem świadomości o jego istnieniu.

 

No ale przecież żeby nie wyszło, że miałeś farta z genami, a to wszystko zawdzięczasz od charakteru XD

Cytat

Przez całe nastoletnie żyćko miałem mordę w syfach, byłem chudy jak obozowicz Auschwitz-Birkenau i do tego byłem nieśmiały, a mimo to miałem dziewczyny, a wg. użytkowników forum nie powinienem wychodzić z pokoju. 

Fajnie być z twarzy oskariatem/chadem lite?

Nie miałem syfów, a typowe rady redpillowskie nic mi nie dały.

I co najzabawniejsze mam w rodzinę osobę - taką jak ty - chudy i syfy... ale ma mordę chada i wzrost (co ty ewidnetnie ukrywasz) - i dziewczyny też żyć mu żyć nie dają.

A twój znienawidzony blackpill właśnie zwraca uwagę na to że to właśnie morda i wzrost mają największe znaczenie pośród ludzi (zwłaszcza kobiet!). 

Ale im więcej masz pozytywnych cech to lepiej.

Więc twoje gadanie możesz sobie włożyć do szafy.

 

Wiesz co? Powiem ci czego nie chcecie zrozumieć:

-osoby z ponadprzęciętnymi genami nie narzekają na samotność, ba, nawet nie muszą nic robić, bo to one są w naturalny sposób zaciągane do baniek (na co typowy mirek nie może liczyć) - bo każdy chce mieć w swoim otoczeniu osoby ponadprzeciętne (zwłaszcza kobiety).

Skończ z tym offtopem nt. blackpilla - bo i tak mnie nie przekonasz jak próbowało wielu przed tobą.

Edytowane przez Zły_Człowiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Zły_Człowiek napisał:

Ty nie masz problemów z relacjami, a OP ma - a to niestety często wynika z... wyglądu.

Widocznie masz pewną aparycję, która nie zniechęca do poznawania twojej osoby i to niestety ma największy wpływ czy ludzie chcą się z tobą zadawać czy nie.

 

I nie, to nie jest tak że blackpill mówi że nie tworzy się relacji (zwłaszcza romantycznych) w pracy a... to forum.

To że tobie się poszczęściło to fajnie, ale nie gadaj że to ja gadam bzdury, bo problem opa ciebie nawet nie dotyczy.

Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym by blackpill był mrzonką, głupotą, a jednak męczy mnie (jak i moich znajomych) w życiu codziennym nieprzerwanie odkąd nabrałem świadomości o jego istnieniu.

 

No ale przecież żeby nie wyszło, że miałeś farta z genami, a to wszystko zawdzięczasz od charakteru XD

Fajnie być z twarzy oskariatem/chadem lite?

Nie miałem syfów, a typowe rady redpillowskie nic mi nie dały.

I co najzabawniejsze mam w rodzinę osobę - taką jak ty - chudy i syfy... ale ma mordę chada i wzrost (co ty ewidnetnie ukrywasz) - i dziewczyny też żyć mu żyć nie dają.

A twój znienawidzony blackpill właśnie zwraca uwagę na to że to właśnie morda i wzrost mają największe znaczenie pośród ludzi (zwłaszcza kobiet!). 

Ale im więcej masz pozytywnych cech to lepiej.

Więc twoje gadanie możesz sobie włożyć do szafy.

 

Wiesz co? Powiem ci czego nie chcecie zrozumieć:

-osoby z ponadprzęciętnymi genami nie narzekają na samotność, ba, nawet nie muszą nic robić, bo to one są w naturalny sposób zaciągane do baniek (na co typowy mirek nie może liczyć) - bo każdy chce mieć w swoim otoczeniu osoby ponadprzeciętne (zwłaszcza kobiety).

Skończ z tym offtopem nt. blackpilla - bo i tak mnie nie przekonasz jak próbowało wielu przed tobą.

Co ty tworzysz xD moja mordą to 5.5/10 w najlepszym okresie życia, z wzrostem 178 rzeczywiście byłem Chadem xD 95% wyobrażeń które są w twojej głowie (tych pozytywnych jak i negatywnych) nigdy się nie wydarzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Zły_Człowiek napisał:

Wiesz co? Powiem ci czego nie chcecie zrozumieć:

-osoby z ponadprzęciętnymi genami nie narzekają na samotność, ba, nawet nie muszą nic robić, bo to one są w naturalny sposób zaciągane do baniek (na co typowy mirek nie może liczyć) - bo każdy chce mieć w swoim otoczeniu osoby ponadprzeciętne (zwłaszcza kobiety).

Skończ z tym offtopem nt. blackpilla - bo i tak mnie nie przekonasz jak próbowało wielu przed tobą

Tzw. efekt aureoli, efekt halo.

 

A charakter to wiecie trolololo. Jak nie jesteś na lewym krańcu rozkładu normalnego ;) to jest to tylko szczegół.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Generał Szrama napisał:

Co ty tworzysz xD moja mordą to 5.5/10 w najlepszym okresie życia, z wzrostem 178 rzeczywiście byłem Chadem xD 95% wyobrażeń które są w twojej głowie (tych pozytywnych jak i negatywnych) nigdy się nie wydarzy. 

Jakbyś miał mordę 5/5/10 to albo

-nie miałbyś kobiety i znajomych w ogóle

-albo twoja kobieta jest dosłownie 2/10 (ale mi sukces xD)

 

Albo co najbardziej prawdopodobne - to ty nie potrafisz oszacować swojej mordy w obiektywny sposób (jak praktycznie każdy typowy facet - sobie zaniżają a kobietom zawyżają - co zawsze mnie śmieszy xD) - jakby było inaczej to byś siedział w na tagu przegryw w wykopie a nie miał kobiety - przecież z jakiegoś powodu z tobą jest - no chyba że mi się przyznasz że masz dużo kasy lub sławę. Co ostatecznie nie neguje blackpilla w żaden sposób XD

 

13 minut temu, Generał Szrama napisał:

Najważniejszy jest status oraz pieniądze w dorosłym życiu mężczyzny. 

Tak było w dawnych czasach - dziś w czasach social media (czyli pokolenie obecnych 30') wygląd ma dużo większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej.

A przecież kobieta nie będzie się chwaliła brzydkim facetem?

No właśnie. A reszta kasa, status to cope. To geny pociągają kobiety w prawdziwy sposób a nie rzeczy które można zdobyć. 

No chyba że ci pasuje rola beta bankomatu...

 

A kobiety powyżej 30'?

No cóż, one zostały wychowane w nieco inny sposób, więc one jeszcze udają że kasa i charakter mają większe znaczenie od wyglądu - a poza tym nie są moim targetem, więc kompletnie mnie nie interesuje ich myślenie i nastawienie.

Edytowane przez Zły_Człowiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Zły_Człowiek napisał:

Jakbyś miał mordę 5/5/10 to albo

-nie miałbyś kobiety i znajomych w ogóle

-albo twoja kobieta jest dosłownie 2/10 (ale mi sukces xD)

 

Albo co najbardziej prawdopodobne - to ty nie potrafisz oszacować swojej mordy w obiektywny sposób (jak praktycznie każdy typowy facet - sobie zaniżają a kobietom zawyżają - co zawsze mnie śmieszy xD) - jakby było inaczej to byś siedział w na tagu przegryw w wykopie a nie miał kobiety - przecież z jakiegoś powodu z tobą jest - no chyba że mi się przyznasz że masz dużo kasy lub sławę. Co ostatecznie nie neguje blackpilla w żaden sposób XD

 

Tak było w dawnych czasach - dziś w czasach social media (czyli pokolenie obecnych 30') wygląd ma dużo większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej.

Przecież brzydkim facetem kobieta nie będzie się chwaliła? No właśnie. A reszta kasa, status to cope. To geny pociągają kobiety w prawdziwy sposób a nie rzeczy które można zdobyć. 

 

A kobiety powyżej 30'? No cóż, one zostały wychowane w nieco inny sposób więc one jeszcze udają że kasa i charakter mają większe znaczenie od wyglądu - a poza tym nie są moim targetem więc kompletnie ich myślenie nie interesuje.

Miałem kilka dziewczyn takich 6/10 i jedną 7.5/10 (miała zajebiste cyce, w pornolach nawet takich nie widziałem duże i idealnie kształtne), czyli wcale nie tak dużo ale też nie tak źle, co więcej to od większości lasek dostawałem zlewki. Nie chcesz mi wierzyć to nie musisz, żyj sobie w swoim świecie baśni i fantazji xD. 

Edytowane przez Generał Szrama
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Generał Szrama napisał:

Miałem kilka dziewczyn takich 6/10 i jedną 7.5/10, czyli wcale nie tak dużo ale też nie tak źle, co więcej to od większości lasek dostawałem zlewki. Nie chcesz mi wierzyć to nie musisz, żyj sobie w swoim świecie baśni i fantazji xD. 

Przestań siebie ośmieszać - zaniżaj siebie ile chcesz - ale widocznie jesteś oceniany wyżej.

Neguj blackpilla - to on zniknie XD Taaa chciałbym XD

Co więcej na te "fantazje" są konkretne badania oraz są coraz mocniej widoczne zmiany w społeczeństwie wynikające z blackpilla.

Ale lepiej zakryć uszy i udawać że jest się poniżej 6/10 i zgrywać wariata.

Z resztą rób jak chcesz, nie dbam o twoją opinię, a podałem suche fakty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Zły_Człowiek napisał:

Nie polecam też tworzyć przyjaźni w miejscu pracy (zwłaszcza w korpo) bo wszystkie twoje problemy/wady zostaną wykorzystane przeciwko tobie

No właśnie tak to jest z radami innych osób, że nie należy ich brać jako prawdę objawioną. Ja sam gdybym posłuchał takiej rady, to dziś nie miałbym fajnej relacji z koleżanką. Obaj nie pracujemy już w tamtym miejscu (świadomy wybór), ale do dziś mamy regularny kontakt. Myślę, że ta rada jest poniekąd słuszna, ale bardziej bym powiedział, że próbując tworzyć przyjaźń/koleżeństwo/związek w miejscu pracy powinniśmy się dobrze zastanowić, ale na pewno bym w tak kategoryczny sposób nie ujmował. Trzeba myśleć samodzielnie, ocenić daną osobę i podjąć decyzję, która jak to każda decyzja w życiu jest obarczona ryzykiem, czy warto przenieść znajomość na prywatny grunt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Zły_Człowiek napisał:

I nie polecam zapisywać się na studia bo to także nic nie da - młodzież na dziennych będzie ciebie mieć za boomera/creepa (efekt dziadka udającego młodzieńca) a na zaocznych każdy pracuje i ma w dupie kolegów z studiów.

A próbowałeś w praktyce czy projektujesz własne lęki na gruncie teoretycznym? Moim zdaniem każdy kto idzie świeżo na studia jest nowy i próbuje się jakoś odnaleźć. Tworzą się znajomości od zera i to od charakteru zależy czy uda się wkupić w środowisko. To, że jest się równolatkiem na studiach nie gwarantuje z automatu bycia rozchwytywanym. Sam mam zamiar w tym roku się zapisać na licencjat, aby poszerzyć możliwości zapoznawcze. Mój target to laski, które mogą zobaczyć, że jest tu taki starszy (a przy tym młodo wygląda), zarobiony i bardziej ogarnięty gościu co przychodzi trochę z nudów i ma wyjebke, ale jest ciekawy. Wiadomo, że to nie licealistki, entuzjazm, energia, optymizm już nie te, ale wciąż perełki mogą się zdarzyć. Ostatnio widziałem młodą prawdopodobnie parę. Laska dziewczęca i atrakcyjna (w moim typie), a chłopak zaniedbany i otyły. Sobie myślę wtedy, że życie w pełni dorosłej osoby to rutyna, wypalenie młodzieńczego entuzjazmu, ocenianie, rosnące wymagania i robienie sztucznych barier. Mówienie o czymś takim jak polska mentalność to szukanie wymówek i racjonalizacja, że gdzieś indziej istnieje ziemia obiecana gdzie "money for nothing and chicks for free". Ludzie z natury są samolubni oraz interesowni wszędzie czy ma ponurą minę czy fałszywie się uśmiecha. Jednak młodość to stan gdzie wychodzi się z pozycji braku i dopiero szuka znajomości, zawodu, pieniędzy itd. Co stanowi istotę przewagi u tych co już to mają w posiadaniu. Prawdziwa jest zależność, że w młodości łatwiej jest tworzyć wartościowe związki niż później. W ogóle niedorzecznym jest znaleźć kobietę po przejściach i liczyć, że to będzie normalna relacja. Dorośli ludzie próbują szukać na rynku gdzie wszystkiego jest nadmiar i wiadomo jak to się kończy. Coraz więcej mężczyzn emigruje matrymonialnie, ale to i tak jest słaby deal dla kogoś kto nie zadowoli się minimum pod względem jakość (geny, uroda, ogarnięcie, wykształcenie itd.)/ cena (koszty alternatywne, wyrzeczenia, zmiana stylu życia, zmiana kultury itd.). Teraz można się zastanowić jaki to byłby game changer, gdyby załóżmy 30-sto latek miał dostęp do wartościowych młodych Polek. Oczywiście tak idealnie nie będzie, ale zawsze można działać pod kątem zwiększania sobie możliwości. Tutaj jednak granica wiekowa może się zacierać przy poznaniu live, a nie tylko w wyobrażeniach czy wirtualnie. Przy konwencjonalnych metodach ktoś dorosły może sobie znaleźć młodą, ale z zaburzeniami taki Kinder czy kluby.

 

36 minut temu, Zły_Człowiek napisał:

-próbowanie tych grup na FB (ale raczej się nie uda jak userzy są z całej Polski)

Grupy fb to największy rak mediów społecznościowych. Rozwaliły całkowicie inicjatywę u ludzi. W czasach anonimowych forów Internetowych działało to o wiele sprawniej. Teraz jak każdy widzi inne profile czy można pisać do kogo się podoba, to ludzie są przebodźcowani i w rezultacie zaniechają działania. Zwłaszcza laski już nie wiedzą co ze sobą robić tak bardzo stały się rozchwytywane. Najlepsze znajomości miałem z pannami, które wcześniej nie za często kontaktowały się z obcymi i prawie w ogóle się nie spotykały z Internetu.

 

36 minut temu, Zły_Człowiek napisał:

Ta wiedza była dla mnie niemiłosiernie trudna do przełknięcia i strawienia - tj. redpill, który u mnie potem przekształcił się w blackpill. 

Nawet przy "obiektywnej" wiedzy są zawsze jakieś life haki/ wytrychy, by złamać Enigmę. Szukanie i wpasowanie się we własny optymalny target. Lepiej coś robić bez wiedzy, że się nie da bo wtedy może się udać wbrew teorii. Tutaj nie ma czegoś takiego, że jak przegrasz to jest permanentny game over, po prostu idziesz walczyć w inne miejsce. Najgorzej to zaniechać działania i wyjść z przekonania, że wszystko jest już stracone. Kisić się na niskich wibracjach, które przełożą się na każdy aspekt życia negatywnie. Don't do that!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciężko mi odpowiedzieć dokładnie, bo bardzo dużo szczegółów napisaliście, dziękuję. Szkoda, że nie da się komentować postów ani cytować wiele ludzi w 1 wypowiedz, ale spróbuję odpisać.

 

W zasadzie to mam teraz większy mętlik niż miałem. Teraz to ja już nic nie wiem co robić. Nie jestem w stanie spełnić rad pt. "wyjdź do ludzi i się uśmiechaj, a jak tego teraz nie zrobisz to jestes taki i owaki, widocznie nie zaśługujesz, dobrze ci tak, won", a tak odbieram oczekiwania niektórych osób. 

 

Jak mnie nie przyjmą do hospicjum to ja nie wiem. Żadnych grup zainteresowań dla siebie nie widzę, nic konkretnego. Zagadywać do obcych ludzi? Nie ten poziom. Kiedyś zagadywałem, ale zazwyczaj raz że nie działało, dwa że po niektórych zagadnięciach mam traumę do dziś, trzy że wtedy miałem włosy na głowie to jeszcze jakoś wyglądałem, cztery że teraz jestem na takim poziomie społecznym, że nawet jakbym się odważył wyrecytować jakąś regułkę to zrobiłbym to tak lękliwym głosem i z taką miną, że no nie da rady. Zrozumcie, że ja praktycznie nie otwieram do nikogo gęby Ja nie wiem czy nawet jeszcze mówić umiem inaczej niż na tematy służbowe czy przy załatwianiu spraw.

 

No to chyba pójdę na spotkanie z tą samotną matką, bo to jest chyba jedyny krok jaki jestem w stanie wykonać. 13 lat temu spotkałem się z taką jedną dziewczyną poznaną na czacie i się trochę kolegowaliśmy. 10 spotkań było, choć one były na siłe i nie mieliśmy o czym gadać to jednak zawsze to jakieś ćwiczenie.  A ona była jeszcze bardziej aspołeczna niż ja, chyba asperger. Mi psychiatra też polecił się zdiagnozowąć w kierunku zaburzęń autystycznych, ale ja chyba tego nie mam, bo to jest wrodzone, a moja aspolecznosc jest nabyta.

 

 

Pogarda do normictwa

Atakujecie mnie, że to ja kimś gardzę, a przeczytajcie tę scenkę dokładnie kto tu kim pogardził. To mną gardzą bananowi ludzie, ja wiele razy z sercem na dłoni do nich byłem, ale zazwyczaj kończy się tak samo, stąd ja już unikam takich ludzi.

 

 

Arthur (Joker)

Off topic trochę.

Zapytałem mojego znajomego internetowego, studenta 5 roku psychologii (też aspołeczny), o to czy Artur cierpi na zaburzenia narcystyczne to powiedział, że ani trochę, ale może oglądał po łebkach.

Ja tę postać rozumiem inaczej:

Artur zanim stał się Jokerem nie oczekiwał niewiadomo czego. Chciał być zwyczajnie zaakceptowany w społeczeństwie. Tak jak powiedział do wyimaginowanego ojca:

- dlaczego wszyscy są nie mili? (...) Nic od ciebie nie chcę, może poza odrobiną ciepła i uściskiem

Nikim też nie manipulował. Społeczeństwo odrzuciło go i zdeptało. W wyniku tego przestawiła mu się wajcha i skoro społeczeństwo wymówiło mu umowę społeczną to on też ją wymówił.

 

 

Zostanie księdzem

Niestety to nie jest tak, że jak ktoś nie umie sobie znaleźć żony to ma iść na księdza. Takich kandydatów odrzucają.

 

 

@Zły_Człowiek echhh no jak przeczytałem Twój 1 wpis to się załamałem :( no to szur chyba :( kolejnego już nie przeczytałem ech, bo nie mam sił przeczytac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Ksanti napisał:

A próbowałeś w praktyce czy projektujesz własne lęki na gruncie teoretycznym?

Niestety akurat ten przykład przeżyłem na własnej skórze, więc tak, próbowałem!

Niestety różnica wynosiła ponad 6 lat. Próbowałem organizować jakieś integracje, zagadywać, pomagać być koleżeński - niestety to nic nie dało - poza powiedzmy lekkie koleżeństwo innych przegrywów (którzy i tak wolą zadawać się miedzy sobą jak reszta).

Nie pomogły kółka, nic. Byłem pomijany jak tylko się da.

Cytat

Moim zdaniem każdy kto idzie świeżo na studia jest nowy i próbuje się jakoś odnaleźć. Tworzą się znajomości od zera i to od charakteru zależy czy uda się wkupić w środowisko.

Niekoniecznie, bo raz że często na studia idą ludzie z znajomymi (zwłaszcza kobiety) z swoją bańką z liceum a dwa to też zależy od środowiska - jak trafisz na aspołecznych drani to nic nie zrobisz.

Cytat

To, że jest się równolatkiem na studiach nie gwarantuje z automatu bycia rozchwytywanym. Sam mam zamiar w tym roku się zapisać na licencjat, aby poszerzyć możliwości zapoznawcze. Mój target to laski, które mogą zobaczyć, że jest tu taki starszy (a przy tym młodo wygląda), zarobiony i bardziej ogarnięty gościu co przychodzi trochę z nudów i ma wyjebke, ale jest ciekawy.

Jeśli jesteś na wojewódzkim większym mieście, to może.... ale jak jesteś w mniejszym mieście to nie mam dla ciebie dobrych wieści bo tak samo jak ty też jestem nieco starszy a mam bardzo młody wygląd (co niestety jest wadą!):

- nie licz na laski na studiach kiedy masz problemy z wyrywaniem w realu, bo widocznie twój wygląd ludziom się nie podoba

- praktycznie każda sensowna dziewczyna będzie zajęta, zostaną same takie "meh" lub nawet w ogóle (demografia pozdrawia!).

- wbrew bzdurom redpilla, młodsze dziewczyny NIE SĄ zainteresowane starszymi gościami (chyba że celujesz w gold gidderki lub szukające sponsoringu - co 3 studentka jest na takim układzie! Lol)

- Jak jesteś starszy o max 3 lata to MOŻE ci się uda, ale jak więcej... no nie ma szans, są zbyt duże rozbieżności w postrzeganiu świata, trendów, ich życia całkowicie się różnią od naszych

- a skoro młodsi mają ciebie w dupie, to nie licz na zaproszenia na imprezy, wypady

- i tak młodsi rzucą się na popularne osoby w grupie (tj. chady, oskariat, julki) więc nie masz nawet jak rywalizować o uwagę bo i tak będą faworyzować tamte osoby.

Cytat

Wiadomo, że to nie licealistki, entuzjazm, energia, optymizm już nie te, ale wciąż perełki mogą się zdarzyć. Ostatnio widziałem młodą prawdopodobnie parę. Laska dziewczęca i atrakcyjna (w moim typie), a chłopak zaniedbany i otyły.

A może zawyżasz ocenę dziewczynie a zaniżasz facetowi? Skąd wiesz że to nie rodzeństwo/rodzina lub układ sponsorowany?

Cytat

Sobie myślę wtedy, że życie w pełni dorosłej osoby to rutyna, wypalenie młodzieńczego entuzjazmu, ocenianie, rosnące wymagania i robienie sztucznych barier.

Ależ młodzież staje się dorosłymi - oceniają, rosną im wymagania, robią sztuczne bariery (zwłaszcza od takich jak ja - oddzielają się bo jestem w ich oczach "dziadkiem")

Cytat

Mówienie o czymś takim jak polska mentalność to szukanie wymówek i racjonalizacja, że gdzieś indziej istnieje ziemia obiecana gdzie "money for nothing and chicks for free". Ludzie z natury są samolubni oraz interesowni wszędzie czy ma ponurą minę czy fałszywie się uśmiecha. Jednak młodość to stan gdzie wychodzi się z pozycji braku i dopiero szuka znajomości, zawodu, pieniędzy itd. Co stanowi istotę przewagi u tych co już to mają w posiadaniu.

Nie, to żadne wymówki i racjonalizacja - zagadywanie osób (zwłaszcza obcych) to cringe dla osoby zagadywanej i tu polak do polaka nie pogada.

Można tam w sklepie do kasjerki coś powiedzieć, ale to nie działa do osób postronnych. 

Tak jak pisałem u nas NIE MA kultury spontanicznych rozmów. Idź do miasta i zobacz jak ludzie wyglądają - kobiety z bitch face lub zmęczenie, lub zabiegani faceci.

U nas nie ma opieprzania się jak w krajach afrykańskich - tylko zapieprz bo nas kraj okrada, a pracodawcy w januszexach wykorzystują do granic możliwości. 

Cytat

Prawdziwa jest zależność, że w młodości łatwiej jest tworzyć wartościowe związki niż później. W ogóle niedorzecznym jest znaleźć kobietę po przejściach i liczyć, że to będzie normalna relacja.

No i widzisz co robi desperacja samotnych facetów. Nakręca rynek na nawet najgorszy towar, byle kogo mieć.

Cytat

Dorośli ludzie próbują szukać na rynku gdzie wszystkiego jest nadmiar i wiadomo jak to się kończy. Coraz więcej mężczyzn emigruje matrymonialnie, ale to i tak jest słaby deal dla kogoś kto nie zadowoli się minimum pod względem jakość (geny, uroda, ogarnięcie, wykształcenie itd.)/ cena (koszty alternatywne, wyrzeczenia, zmiana stylu życia, zmiana kultury itd.).

Przęciętny facet nie ma za bardzo wyboru - albo kobieta po przejściach, albo samotna matka, albo emigracja, albo....samotność.

Podziękować naszemu prorodzinnemu rządowi który sprowadza mnóstwo mężczyzn, zero kobiet i jeszcze pełni funkcję opiekuńczą dla samotnych pań.

Cytat

Teraz można się zastanowić jaki to byłby game changer, gdyby załóżmy 30-sto latek miał dostęp do wartościowych młodych Polek. Oczywiście tak idealnie nie będzie, ale zawsze można działać pod kątem zwiększania sobie możliwości. Tutaj jednak granica wiekowa może się zacierać przy poznaniu live, a nie tylko w wyobrażeniach czy wirtualnie. Przy konwencjonalnych metodach ktoś dorosły może sobie znaleźć młodą, ale z zaburzeniami taki Kinder czy kluby.

Oczywiście że można zwiększać możliwiości - mówię tylko że to da ograniczony skutek.

Cytat

Grupy fb to największy rak mediów społecznościowych. Rozwaliły całkowicie inicjatywę u ludzi. W czasach anonimowych forów Internetowych działało to o wiele sprawniej. Teraz jak każdy widzi inne profile czy można pisać do kogo się podoba, to ludzie są przebodźcowani i w rezultacie zaniechają działania. Zwłaszcza laski już nie wiedzą co ze sobą robić tak bardzo stały się rozchwytywane. Najlepsze znajomości miałem z pannami, które wcześniej nie za często kontaktowały się z obcymi i prawie w ogóle się nie spotykały z Internetu.

Ale dzisiaj już nie spotkasz pań nieużywających tych gunwo appek - i to zwłaszcza wolnych - i przez to tacy przeciętni faceci którzy do niedawna nie powinni mieć problemów z paniami dzisiaj muszą siedzieć w samotności lub pełnić rolę betabankomatu.

Cytat

Nawet przy "obiektywnej" wiedzy są zawsze jakieś life haki/ wytrychy, by złamać Enigmę. Szukanie i wpasowanie się we własny optymalny target. Lepiej coś robić bez wiedzy, że się nie da bo wtedy może się udać wbrew teorii. Tutaj nie ma czegoś takiego, że jak przegrasz to jest permanentny game over, po prostu idziesz walczyć w inne miejsce. Najgorzej to zaniechać działania i wyjść z przekonania, że wszystko jest już stracone. Kisić się na niskich wibracjach, które przełożą się na każdy aspekt życia negatywnie. Don't do that!

Tu nie chodzi o to że to ja jestem negatywnie nastawiony, to społeczeństwo jest tak nastawione dla przeciętnych singli poniżej 30'.

Ileż można kopać się koniem? Wiele rzeczy już próbowałem od kiedy skończyłem 18 lat, i niestety, nie zdążyłem wyrwać dziewczyny przed nastąpieniem raka w postaci social media. I po tych latach po prostu odpuściłem sobie relacje między ludzkie z nowymi ludźmi - bo tak jak pisałem wcześniej:

-młodzi mają ciebie w dupie i odstawiają ciebie w kąt

-równolatkowie nie mają czasu (ani chęci)

-a starsi z "dzieciarnią" nie chcą się zadawać.

 

16 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

No właśnie tak to jest z radami innych osób, że nie należy ich brać jako prawdę objawioną. Ja sam gdybym posłuchał takiej rady, to dziś nie miałbym fajnej relacji z koleżanką. Obaj nie pracujemy już w tamtym miejscu (świadomy wybór), ale do dziś mamy regularny kontakt. Myślę, że ta rada jest poniekąd słuszna, ale bardziej bym powiedział, że próbując tworzyć przyjaźń/koleżeństwo/związek w miejscu pracy powinniśmy się dobrze zastanowić, ale na pewno bym w tak kategoryczny sposób nie ujmował. Trzeba myśleć samodzielnie, ocenić daną osobę i podjąć decyzję, która jak to każda decyzja w życiu jest obarczona ryzykiem, czy warto przenieść znajomość na prywatny grunt.

W pracy tworzy się raczej powierzchowną przyjaźń z powodu że to po prostu jest ryzykowne - nigdy nie wiesz na kogo trafisz - ale jeśli czujesz że ta osoba jest warta zaufania to można spróbować, czemu nie, tylko trzeba zachować ostrożność.

 

10 godzin temu, pytamowiec napisał:

 

@Zły_Człowiek echhh no jak przeczytałem Twój 1 wpis to się załamałem :( no to szur chyba :( kolejnego już nie przeczytałem ech, bo nie mam sił przeczytac.

Nie sznur, po prostu przestać na siłę szukać przyjaciół - jak ciebie ludzie nie chcą, to trzeba się z tym pogodzić z godnością i znaleźć inne formy spędzania czasu tj. samorozwój, sport, książki, filmy, komiksy itd. 

Nie masz mocy zmiany myślenia innych ludzi - jeśli będziesz zadowolony z swojej samotności to inni ludzie może też się pojawią, nikt nie lubi desperatów, niestety.

Edytowane przez Zły_Człowiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pytamowiec odseparuj teraz ludzi, którzy tutaj mówią, a niespecjalnie potrafią zrozumieć twoje położenie. Niektórzy gadają do człowieka z depresją, że wystarczy zacząć się uśmiechać, wyjść do ludzi i już będzie lepiej. Nie mają Twojego punktu widzenia. 

 

Zacznij od rzeczy najprostszych, które zbliżą Ciebie do celu. Co jest najłatwiej zrobić? Jeśli nie chodzisz na terapię, to idź - tam jest rozmowa jeden do jeden, tak jest łatwiej. Jak nie masz pieniędzy, to idź na NFZ. Idź też do miejsc, gdzie nie musisz nic mówić, jeśli nie chcesz. We wspomnianych przeze mnie grupach DDA/DDD nie masz obowiązku nic robić; możesz po prostu przyjść, usiąść i posłuchać, co inni powiedzą. Może ktoś podejdzie i sam do Ciebie zagada, może nie. Możesz jednak usłyszeć coś bliskiego sobie i nabierzesz odwagi, żeby samemu mówić. Jeśli jesteś z małego miasta, gdzie nie ma takich grup, to można się wdzwaniać. Czasami są organizowane tzw. zloty i wtedy dołączysz. 

 

Wiem, że są też inicjatywy dla ludzi tzw. wysoce wrażliwych. Może coś w ten deseń?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

Niestety różnica wynosiła ponad 6 lat. Próbowałem organizować jakieś integracje, zagadywać, pomagać być koleżeński - niestety to nic nie dało - poza powiedzmy lekkie koleżeństwo innych przegrywów (którzy i tak wolą zadawać się miedzy sobą jak reszta).

Nie musisz się przyznawać ile masz lat. Kilka razy wbiłem na eventy dla studentów dzięki takiej taktyce. Myśleli o mnie per student, a ja miałem wywalone na konsekwencje kłamstwa. Trzeba mieć dowód społeczny, aby ludzie za tobą poszli. Każdej młodej lasce imponują wysokie zarobki. Mi nie zależy na zdobyciu uznania wszystkich. Mój potencjalny target to kilka lasek. Część odrzuci za wiek, bo mają w głowie blokady, a u niektórych przy poznaniu realnym różnica wieku pójdzie w zapomnienie. Trzeba próbować, a nie z góry podkładać sobie samemu kłody pod nogi w głowie. Dziewczyny są różne, do jakiegoś targetu zawsze się trafia tylko trzeba być w odpowiednim miejscu i czasie. Nigdy to się nie wydarzy jeśli nie stworzy się sobie jak najwięcej okazji w kontekście.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

Nie pomogły kółka, nic. Byłem pomijany jak tylko się da.

Ludzie niechętnie idą w nieznane jeśli brakuje dowodu społecznego. Nie tylko ty masz z tym problem, a dotyczy ogólnie małych kółek, w których ludzie mają słabą inicjatywę. Nie wystarczy jeden gość by to rozchulać. U mnie na studiach byłem w kole gdzie dziewczyny coś próbowały ugrać, ale to jebnęło. Potencjał był dobry na poznawanie i przyciąganie nowych lasek (targetu), ale zabrakło entuzjazmu i co najmniej grupki osób esktrawertycznych.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

Niekoniecznie, bo raz że często na studia idą ludzie z znajomymi (zwłaszcza kobiety) z swoją bańką z liceum a dwa to też zależy od środowiska - jak trafisz na aspołecznych drani to nic nie zrobisz.

Jeśli jesteś na wojewódzkim większym mieście, to może....

Mówię o dużym, studia w małym mieście to pójście po najmniejszej linii oporu - comfort zone. W miastach wojewódzkich ludzie to świeżynki i niemal nikt na początek się nie zna. Co więcej miastowi to chyba nie jest nawet połowa studentów. Najlepsze podejście to iść na studia po zniżkę na bilety, a na efekt podrywu mieć wywalone. Traktować po prostu jako potencjalne nowe miejsce łowów. 

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

nie licz na laski na studiach kiedy masz problemy z wyrywaniem w realu, bo widocznie twój wygląd ludziom się nie podoba

Problemy z wyrywaniem ma mnóstwo mężczyzn, ale nie dlatego, że jest coś z nimi nie tak, lecz po prostu nie ma jak i gdzie w naturalny konktekstowy sposób poznawać. Biznesowo powstały rozwiązania typu kinder czy speed dating dla osób po okresie edukacji, ale to wolna amerykanka i festiwal roszczeniowości. Fakt faktem natura urządziła to tak, że laski 24 lata powinny już dawno być zalane i zniknąć z rynku matrymonialnego, podobnie mężczyźni. Jednak balans jest naruszony i trzeba się odnaleźć w tym chaosie. Skoro kobiety są wolne to znaczy, że istnieje szansa by coś ugrać dla siebie. Jak duża czy mała to nie jest istotne, bo tego tak naprawdę nie wiesz. Co najwyżej możesz nieświadomie projektować swoje lęki i szukać pod tezę argumentów, że to nie ma sensu.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

- praktycznie każda sensowna dziewczyna będzie zajęta, zostaną same takie "meh" lub nawet w ogóle (demografia pozdrawia!).

To nie ma znaczenia, mało komu udaje się dopasować akurat z tą laską co trzeba. One mają też dokładnie ten sam problem, takie życie. Trzeba dealować by ugrać dla siebie jak najwięcej. Nie traktować też związków jako coś świętego i nienaruszalnego. Pod koniec życia będzie liczyło się tylko to czy masz wsparcie czy jesteś zdany jedynie na siebie. 

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

- wbrew bzdurom redpilla, młodsze dziewczyny NIE SĄ zainteresowane starszymi gościami (chyba że celujesz w gold gidderki lub szukające sponsoringu - co 3 studentka jest na takim układzie! Lol)

Zawsze coś, pracujesz w IT to zarabiaj i korzystaj.

W międzyczasie nie zaszkodzi szukać optimum.

 

To i tak znacznie lepszy deal niż diva ze śp. Roksy.

Anyway, jedna moja znajoma (fajna z charakteru babka)

wyszła za mąż za ok. 20 lat starszego gościa, mają dzieci.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

- Jak jesteś starszy o max 3 lata to MOŻE ci się uda, ale jak więcej... no nie ma szans, są zbyt duże rozbieżności w postrzeganiu świata, trendów, ich życia całkowicie się różnią od naszych

Nie obchodzi mnie to co myśli baba, ma być po mojemu.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

- a skoro młodsi mają ciebie w dupie, to nie licz na zaproszenia na imprezy, wypady

Każdy ma każdego w dupie, jeśli nie wytworzy się więzi.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

A może zawyżasz ocenę dziewczynie a zaniżasz facetowi? Skąd wiesz że to nie rodzeństwo/rodzina lub układ sponsorowany?

Nie zawyżam, ale mogli nie być parą.

Jednak takie rzeczy się zdarzają.

 

Z tym sponsoringiem to bez przesady.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

Idź do miasta i zobacz jak ludzie wyglądają - kobiety z bitch face lub zmęczenie, lub zabiegani faceci.

A jak mają wyglądać, normalnie wyglądają?

Ocenianie książki po okładce jest zaściankowe.

 

Owszem, nie ma kultury zagadywania.

Jednak robisz sobie po prostu wymówki. 

 

Chodzi o sam mindset

w twoim przypadku zrezygnowania.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

U nas nie ma opieprzania się jak w krajach afrykańskich - tylko zapieprz bo nas kraj okrada, a pracodawcy w januszexach wykorzystują do granic możliwości. 

Kolejna wymówka, pracujesz (chyba) w IT, więc należysz do grupy uprzywilejowanej. Jeśli nie to zmień pracę, bo to twój pracodawca jest ujowy, a nie branża. Sam pracuję w korpo i mam bardzo luźną pracę i dobry potencjał zarobkowania. No właśnie projektujesz swój negatywny mindset na rzeczywistość. Wszystko tak naprawdę zależy od tego przez jakie okulary się patrzy. Jednak obiektywnie i tak nie masz racji. Nie mogę tego słuchać jak ciągle ktoś gada, że mamy wysokie podatki, albo jesteśmy okradani przez władze. Tak jakby to niby był wyjątkowy problem tylko w naszym kraju. Na zachodzie państwo zabiera 50% wypłaty. Gdzie w Polsce masz takie wysokie podatki? To zupełnie nie jest sedno problemu, a bardziej fakt że brakuje w Polsce innowacyjności i własnych silnych marek globalnych. Jedynym mocnym kapitałem Polski jest siła robocza. Dobrej jakości, ale niestety tania. Potrzeba czasu by dogonić gospodarki zachodnie, u nich wszystko powoli leci w dół. Branża IT to przyszłość i punkt startowy od, którego ten kraj może stać się silnym gospodarczo graczem.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

Podziękować naszemu prorodzinnemu rządowi który sprowadza mnóstwo mężczyzn, zero kobiet i jeszcze pełni funkcję opiekuńczą dla samotnych pań.

To firmy sprowadzają, by utrzymać status quo taniej siły roboczej.

Rząd przyklepuje, żeby nie iść na wojnę z biznesem, a nie ma nic do ugrania.

 

Kobiety to w demokracji silny elektorat.

Kto go zlekceważy ten przegra wybory.

(kobiety posiadają instynkt stadny)

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

nie powinni mieć problemów z paniami dzisiaj muszą siedzieć w samotności lub pełnić rolę betabankomatu.

Zwiększaj potencjał ekonomiczny, a będziesz mógł się tym bawić. Niczym kij na marchewce lub cukierek za szybą. Jednak tylko w teorii dostępny na wyciągnięcie ręki. Unikać odpowiedzialności na wzór nowoczesnego modelu relacji. Chcesz pokoju szykuj się do wojny lub najciemniej pod latarnią - to moje dwa ulubione przysłowia, if you know what I mean. Przysłowiowe obracanie talerzami to mindset wyjebki do którego warto dążyć nawet dla własnego zdrowia.

 

2 godziny temu, Zły_Człowiek napisał:

Tu nie chodzi o to że to ja jestem negatywnie nastawiony, to społeczeństwo jest tak nastawione dla przeciętnych singli poniżej 30'.

„Jesteśmy kształtowani przez nasze myśli. Jesteśmy tym, czym one są. Gdy umysł jest niezmącony, przychodzi szczęście i podąża za nami jak cień.”

– Gautama Budda

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Postanowiłem w tym roku się uspołecznić, buu ha ha...

 

Skorzystałem z najprostszego sposobu czyli grupy z facebooka. Spotkanie z pierwszą grupą było na wiosnę, ludzie jak ja geeki i myślę, że mogło coś z tego być, ale jak na złość grupa zawiesiła swoją działalność.

 

W ten weekend spotkałem się z inną grupą, bardziej rozrywkową i przebojową, ale związaną z muzyką którą słucham. Spotkanie odbyło się w klubie, czyli w miejscu do którego nie chodzę, bo jak samotnik ma tam iść... I powiem wam, że idąc tam nie odczuwałem żadnego stresu. Kompletny luz. Sam się sobie dziwię. Więcej. Ja tam leciałem! Tak jestem spragniony kontaktów z ludźmi! Specjalnie poszedłem tam przed umówioną godziną, żeby móc z kimś face to face pogadać, bo to jest najprostsze. No i przyszła jakaś laska. Mieliśmy jakieś 10 minut rozmowy zanim inni się pojawili. Prawie jak randka xD Dziewczę nawet ładne, ale w okolicach ściany i prawdopodobnie z korpo. Czerwone lampki mi się zaświeciły. Ale nic, to tylko rozmowa, small talk, dla nauki. Gdy już grupka zrobiła się większa mogłem przeprowadzić analizę "demograficzną". Od dwudziestu paru do czterdziestu paru lat. Dwie pary, 3 samych facetów i 5 dziewczyn. Nie mówię że single, ale wielce prawdopodobne. Sytuacja jak na warunki polskie świetna. Ale wbijam sobie do głowy, że nie idę tam znaleźć kobietę, ale budować krąg znajomości. Uspołeczniać się. Za waszymi radami, nic na siłę. Miej wyjebane, a będzie Ci dane. Może, kiedyś. Nie teraz.

Sytuacja jest rozwojowa, bo za dwa tygodnie będzie powtórka. Mam nadzieję że będę bardziej wyluzowany i podgadany nie tylko do jednej osoby ale do całej grupy.

 

 

  • Like 10
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kontynuuję mój dziennik uspołeczniania tudzież randkowania. W zastępstwie za @pytamowiec. Gdzie jesteś chłopie? Nikt ostatnio tak pięknie nie pisał o wstydliwych problemach mężczyzn. O samotności, o alienacji... Wstydliwych, bo podobno facet zawsze ma byś zwycięzcą w stadzie, dziś zwanym społeczeństwem.

 

Byłem na drugim spotkaniu. Rotacja w grupie jest niesamowita bo tylko trzy osoby z poprzedniego spotkania były na tym drugim. I ja. Tych dwóch dziewczyn z którymi rozmawiałem poprzednio, nie było. Już na początku złapałem kontakt z nieznajomą. Po prostu siedzieliśmy obok siebie, wiec jak miałbym nie złapać??? No, tak upośledzony społecznie nie jestem xD

I tak sobie gadamy o wszystkim i niczym. Ile nam to zajęło? Mogło być godzinę. Z ok 5h jakie razem spędziliśmy w klubie. Stopera nie miałem... Szczęśliwi czasu nie liczą...

Między rozmową a milczeniem (też niestety było) wyszliśmy na parkiet w kilkoro, na tańce solo. Czyli żadnego przytulanka nie było xD Mogłem sobie pooglądać jej ruchy. Bardzo fajne, takie swobodne, wolne, kocie...

Teraz wchodzi moje niedojebanie towarzyskie. Bo nie wiem jak mnie odebrała. Wydaje mi się że pozytywnie, że była jednak zainteresowana moją osobą. Nie przypomnę sobie całej rozmowy, ale coś mnie zaciekawiło. Mówiąc o studiach na które bym się wybrał, powiedziała że będzie trzymała kciuki za mnie. No ciekawe. Ale to nie czas i miejsce na rozkminy rodem z gimnazjum... I na tym się skończyło. Nie poprowadziłem relacji dalej. Nie wziąłem kontaktu do niej, nie ma jej też na grupie FB. Liczę że pojawi się na następnej imprezie, ALE muszę sobie do głowy wbić, że to mogła być przelotna znajomość, jedna z wielu, nie pierwsza i nie ostatnia. Po następnym spotkaniu mogę mieć w głowie już inną, a ta będzie tylko wspomnieniem.

Żeby nie było że ja w temacie o poznawaniu ludzi piszę tylko o randkowaniu, odbyłem też pogawędki z dwoma facetami oraz jeszcze z jedną kobietą, już krótszą i niepodszytą z mojej strony nadziejami towarzysko-erotycznymi...

 

Poza tym co opisałem, mogę dodać że samo wyjście do klubu, tańczenie (lub coś co to przypomina) jest dla mnie wielką rzadkością. Ostatnio tańczyłem trzy lata temu i to z koleżankami z pracy, z czym nie wiązał się żaden stres. A tu byli jacyś randomowi ludzie, Julki, Mirki, Oscarki i bóg wie kto. A choć nie byłem gwiazdą parkietu nie odczuwałem stresu, wstydu, zażenowania, czyli tych rzeczy które mogły kiedyś wystąpić w podobnej sytuacji. No właśnie. Na ile to była projekcja lęków, na ile stan faktyczny?

 

Jeżeli chodzi o znalezienie znajomych/kolegów/przyjaciół/dziewczyny, to oczywiście po dwóch spotkaniach nic z tego nie mogło wyjść. Może z dziewczyną by się udało, w końcu miejsce i okoliczności były do tego stworzone (klub muzyczny)ale jak się nie umie odczytywać znaków lub być śmiałym na granicy natarczywości to marne szanse.

 

Oczekując następnej imprezy, wybiorę się na inne spotkania, już nie zabawowe. Powtarzać, wbijać, wkuwać i znów i znów. Żeby pozbyć się jakikolwiek stresu, być na luzie, prowadzić łatwo konwersację, uśmiechać się, dotykać kogoś... Żyć z ludźmi. Nie obok.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszę tak trochę z żartem, że aktywnie wychodzę w piwnii bo teoretycznie na wrzesień mam ustawione trzy spotkania z ludźmi :D Jedno gry w planszówki, drugie góry jakieś, trzecie rozmowy o IT

🙂

Jakoś bardzo długo tak na spotkaniach nie byłem z nikim nawet od zakończenia studiów haha

Edytowane przez nowy00
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.