Skocz do zawartości

Ultimatum w długiej relacji


Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Trevor napisał:

chyba nie na tym powinien polegać jakikolwiek związek

Generalnie to nie powinien, ale co zrobić w takiej sytuacji?

 

Jeśli nie zareagujesz, to za parę lat będziesz ze 100kg potworem.

 

  

7 minut temu, GriTo napisał:

Czasami nie ma dobrych rozwiązań.

 

Zdecydowanie. A Ty co byś zrobił? ;)

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, Januszek852 said:

Generalnie to nie powinien, ale co zrobić w takiej sytuacji?

 

Jeśli nie zareagujesz, to za parę lat będziesz ze 100kg potworem.

 

Chyba stopniowe "eskalowanie" reakcji. Może próbować jakoś podejść żeby wciągnąć w aktywność. Próbować jakoś zachęcić a jak wszystko inne zawiedzie to próbować serio porozmawiać na spokojnie wyłożyć sprawę, a jak wszystko inne zawiedzie to trzeba zostawić i nie marnować sobie życia. Ludzi nie da się uratować wbrew nim samym.

Jest jeszcze kwestia wstydu. Jak jesteś gruby to jesteś tego świadom i to właśnie wstyd hamuje przed działaniem. Może jakieś spacery po lesie na początek. Kaszalot jakoś musi sie przełamać (samego mnie to czeka bo musze schudnąć z 10-15 kg) i widzę u siebie takie "symptomy" nieróbstwa.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Januszek852 napisał:

Jaką opcję widzielibyście dla siebie w takiej sytuacji?

Lepiej zapobiegać, niż leczyć, czyli: gdzies na poziomie świadomości panna musiałaby wcześniej wiedzieć że jest granica:

-"podoba mi się kobieta, która o siebie dba"

-"kobieta która o siebie dba zachowuje określoną wagę"

-"kobieta która o siebie dba dba o dobre nawyki, kształtujące charakter"

Zakładam, że samemu ma się podobne podejście "Podobne przyciąga podobne"

Więc wystarczy tę granicę nakreślać (np. można czasem poruszyć temat widząc jakąś osobę z ponadnormatywną ilością kilogiramów) oraz egzekwować - weryfikować czy jest rozumienie wskazanych przekonań. A jeśli nie, dotarcie do źródła problemu (wspólnie) i rozwiązanie go, ale bez przemocy (rozwiązywania problemu za kogoś).

Ale prosto powiedzieć, trudniej wykonać, bo zależy to od indywidualnej sytuacji.Wydaje się więc, że to tylko drogowskaz.

Nieegzekwowana granica nie jest granicą. Olewanie problemu dla "własnego spokoju" to lekki objaw simpowania czyli lęku lub lenistwa.

 

W podanym przypadku nie wiemy czy granica była nakreślona i egzekwowana. Tj. nie ma pełnej ilości informacji, czy było jakieś mówienie o tym, co się podoba w pannach a co nie.

Jeśli jest tak, że nie było mówione - to masz rację, drogą poświęcenia i pod górkę, bo trzeba by nadrobić zaległości, jeśli zależy na drugiej osobie i relacji z nią.

Samo ciągnięcie na siłownię to jakaś forma zbliżona do przemocy...albo bardziej pragnienia.

Punkt do zatrzymania sie i szczerego spojrzenia na relację, na samego siebie i relację z samym sobą. Tu jest gdzieś odpowiedź.

 

Przykładowo jak ktoś ma miękki mindset, to nagła zmiana i egzekwowanie granicy będzie naruszeniem niepisanej umowy, która wynikła z wcześniejszego, wieloletniego tolerowania lub egzekwowania określonych granic. Bo jeśli ona staje się grubsza o 5%,to i Ty powinieneś egzekwować granicę o co najmniej 5%.

Jednak na danym moment jest jakiś poziom tolerancji granicy i nie zapodasz od razu zmiany o 60%.

 

2 godziny temu, Januszek852 napisał:

Pani czuje się urażona, oszukana (w końcu przez lata się ruchaliście i nie było problemu), "traci do Ciebie zaufanie", płacze po kątach, seks natychmiast zanika przez "brak zaufania", czuje się nieakceptowana, etc. itd. itp.

 

Załóżmy, że Pani naprawdę zależy, więc po tygodniu ryczenia w poduszkę odkopuje karnet na siłownię, wychodzi na rower, ogranicza kalorie (zamiast zawinąć się do kochanka). Niestety, jest taki mały problem - robi to jakiś czas, a potem znów zaczyna się to, co zawsze, czyli chipsy i netflix zamiast treningu "bo przecież chodzi na siłownię, bez przesady". A Ty nie jesteś przecież czujny jak jastrząb, nie możesz sprawić, by każdego dnia robiła ćwiczenia, pilnowała diety, etc. Nie jesteś też jej ojcem, przecież nie możesz jej po prostu nakazać.

Oczywiscie, ale tu też jest istotny mindset mężczyzny. Im bardziej będzie pragnieniowy/frustrujący/oczekujący od kobiety zmian, tym więcej problemów.

Jeśli znasz swoją partnerkę to wiesz, czy jest "rozwojowa" czy bardziej "status quo".

Ta druga ma nawyki, które może zmieniać przez wiele lat i nie wiadomo z jakim efektem.

Skoro wziąłeś "status quo" a potrzebujesz "rozwojowej" to może pora rozważyć rozstanie?

 

Jak masz parcie na młode zgrabne ciałko to jest opcja: otwarcia się na taką i zaufanie, że zasługujesz na taką kobietę i taką spotkasz.

Nie oznacza to, że masz oglądać porno czy akty, bo to samo w sobie raczej pogorszy sprawę.

Im bardziej to do Ciebie dotrze tym większa szansa, że coś się zacznie zmieniać w obecnej lub na Twojej drodze pojawi się ciekawa nowa partnerka, wówczas będziesz miał dylemat - kiedy skończyć obecny związek i zacząć budować/pogłębiać nowy. Oczywiście błąd popełniony w tym temacie (np. zdrada) może pogłębić pierwotny problem.

 

Żonglowanie czy granie seksem? Po co tak grać?

Sprawa jest prosta. Jeśli partnerka Cię kręci lub masz ochotę na seks to działasz (wiadomo, że z kobietam musisz działać przed stosunkiem czyi "od rana" :P )

Jeśli po seksie czujesz się słabo (wypala Cię to lub osłabia) i to się powtarza to mówisz o tym, że nie podobało Ci się i chciałbyś coś zmienić, proponujesz coś i jedziecie z nowym tematem.

Komunikujesz się i nie dajesz się zbić fochami/wbijaniem na poczucie winy. Humor wydaje się dobrym doradcą.

Jeśli to nie pyknie to po prostu sygnał, że czeka Cię nofap a partnerce odmawiasz i się nie tłumaczysz, wierząc, że to lepsza opcja.

Nie zamieniałbym tego na "rękę" bo może ta sytuacja jest potrzebna abyś wszedł w jakąś abstytencję i nie pozbawiał się energii.

 

Jednak zakładając, że związek Tobie służy, to sprawdziłbym czy masz jakieś przywiązania lub nałogi. Być może brak seksu, wynikający z braku pożądania jest wynikiem tego, że zajebisty seks mógłby dać Ci kolejne przywiązanie, a Twoja dusza aktualnie nie ma mocy przerobowych w zakresie kolejnych przywiązań. Czyli: rozpoczynasz pracę nad sobą, budując zaufanie, że partnerka weźmie się za sobie i robiąc małe kroczki. Na poziomie zewnętrznym częściej nakreślającym granice lub droczącym się z nią (mówisz tekst: "a teraz poprzytulam się z moim wielorybkiem" z uśmiechem*).   Oburzenie z jej strony (foch i płacz) to raczej shittesty, mające sprawdzić jak bardzo ona na Ciebie wpłynie.  Najgorsze co można zrobić w stawianiu granicy to pozwolić na jej przesunięcie/zignorowanie bez żadnego feedbacku. Twój dyskomfort to cena za wcześniejsze niestawianie granicy (działanie na szkodę sobie) i lekcja pokory i odwagi.

 

*tylko jeśli mówisz to z humorem nie mając poczucia "nacisnę ją w ten sposób i coś uzyskam". Ma być neutralnie/wychowawczo, a nie bezwzględnie/okrutnie.

 

Jak jej pokażesz, że coraz bardziej dostrzegasz granicę (czyli nie pozwolisz na jej zbicie) to ona będzie Ci odpowiadała (swoim zachowaniem**) jak bardzo pracujesz nad swoim mindsetem i czy czasem nie robisz tego na wibracji pragnieniowej.

Ma być na zaufaniu. Poza tym musisz dopuścić możliwość, że możesz się rozstać. Jeśli jesteś na to otwarty i nie boisz się być singlem masz sporo narzędzi aby sobie poradzić.

**kobiety oceniamy po ich zachowaniu

 

Ta sytuacja będzie szlifować Twój mindset/charakter.

Potestuj przez jakiś czas i zdaj relację :)

Edytowane przez lync
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może lubisz puszyste? Znam trzech kolesi, którzy wolą Panie przy kości. Mogliby umawiać się ze szczupłymi dziewczynami, ale zawsze wybierają te większe. Paradoksalnie kilogramy mogą działać tu na korzyść.

 

Jest szansa, że Pani tyje np. przez antykoncepcję czy zaburzenia hormonalne. W takim wypadku należy wspierać cierpiącego człowieka w walce z chorobą.

 

Jeśli jednak Pani ulało się przez zasiedzenie... Cóż. Ona to wie i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak wygląda. Ma misia kanapowca, o którego nie musi zabiegać, nie musi się starać. Rada? Jeśli Pani nie chce iść na rower idź z fit koleżanką. Zapisz się na zumbę czy inne dzikie węże. Daj jej bodziec i motywację do zmiany.

 

Jestem w takim wieku, że moje koleżanki z młodzieńczych lat bywają rozwódkami. Większość z nich przechodzi "przemiany", które dokumentują na Instagramie. Jest to dla mnie wystarczający powód, że się da. Musi być tylko dobry powód.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Adams napisał:

Pomijając cholernie rzadkie przypadki, na które nagminnie powołują się leniwe ulańce, przyczyna jest jedna: za dużo żarcia.

Za dużo żarcia to już realne wykonanie. Fizyczna manifestacja.

Gdzieś pod spodem jest powód dlaczego je więcej i dopuszcza się do takiego stanu.

Mentalny powód.

Jeśli będzie "siłowo" ograniczać jedzenie zwiększy dyskomofrt, który może ułatwić dojście do powodu, ale ograniczona percepcja lub niechęć do pracy sprawi, że zrozumienie może być powierzchowne. Więc praca nad sobą też.

Jednym słowem: bycie grubą i życie z tym związane daje jej więcej korzyści, niż bycie fit.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Januszek852 napisał:

Generalnie to nie powinien, ale co zrobić w takiej sytuacji?

 

Jeśli nie zareagujesz, to za parę lat będziesz ze 100kg potworem.

 

  

 

Zdecydowanie. A Ty co byś zrobił? ;)

 

Przeczekałbym. Na spokojnie. Znam panie, które potrafiły zrzucić 25 kg po ciąży.

Systematycznie, skrupulatnie licząc kalorie w podawanej paszy i chodzące z wózkiem.

 

Powiem tak, osiemdziesiąt kilogramów minus dwadzieścia pięć robi różnicę.

W tej materii tak się wypowiem.

 

Nie znam się na przykładach stu pięćdziesięciu wzwyż.

No nie znam się.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śpieszmy się kochać kobiety, tak szybko tyją.

 

Nadwaga to w 99% przypadków rezultat braku dyscypliny i szacunku do partnera - gdyby kobiecie zależało to wzięłaby się za dietę i byłaby szczupła & wysportowana, to nie jest rocket science.

 

Jaki jest sens tkwić w związku z kimś, kto ma gdzieś nas i nasze potrzeby lub nie potrafi się zdyscyplinować do tak dziecinnie prostych rzeczy jak dieta i sport?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

6 minut temu, DOHC napisał:

Skoro nic nie działa masz czyste sumienie i prawo do decyzji o rozstaniu.

 

I tak większość facetów prędzej zaczęłaby stosować hipnozę pt "150 kg jest sexy" bo do wyboru albo ręka albo ona.

Dziewczyny bardzo dbają o wygląd zwłaszcza jak im zależy na facecie, dlatego masz taki cykl ->  tyje bo tarczyca, chudnie bo chad. I tak jakoś leci. O tycie bym się nie martwił ale o chudnięcie właśnie ehhh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem jaki skowyt by się podniósł gdyby taki temat został założony przez kobietę w rezerwacie, a inne radziły by "rzuć go".

 

Po pierwsze to błędy zostały popełnione już na samym początku relacji bo nie wchodzi się w relacje z osobami drastycznie od nas odmiennymi. Widzę to notorycznie, ludzie są ze sobą z przypadku, ot zaczęli się spotykać i już tak ze sobą zostali, myląc chwilowe zauroczenie z wielką miłością.

Po drugie przegapione zostały pierwsze sygnały że dzieje się coś złego. Czyli brak umiejętności aktywnego słuchania i obserwacji. Jeżeli widzimy że baba tyje, nie ma energii, ma słomiany zapał do ćwiczeń to co za problem powiedzieć : bejb chodź zrobimy sobie badania ? I wybrać takie badania z których u osoby z nadwagą na pewno coś wyjdzie, a później ją nastraszyć co będzie jeśli nie wprowadzi zmian jednocześnie dając zapewnienie o wsparciu i podkreślając że razem jako team damy radę.

A może rzeczywiście jest z nią coś nie tak i trzeba jej realnie pomóc a nie sztorcować i dawać ultimata ? Jeszcze w miarę zrozumiałe (choć nie etyczne) jest grożenie zerwaniem jeżeli samemu jest się Top G, a nie chłopem bojącym się że po rozstaniu nie znajdzie sobie innej baby.

 

Następna rzecz to nie widzę w tym hipotetycznym związku najważniejszego elementu czyli wzajemnego dbania o siebie i realnego zainteresowania drugą stroną. Co to za relacja którą sprowadza się do wrażeń wizualnych i ruchania ? Po co tracić czas i przebywać w relacji z osobą z którą nie dzieli się swojego życia ?

 

Co to za podejście że istnienie związku jest uzależnione od procentu bodyfatu. Mi się to w głowie nie mieści. Jak nie schudniesz to wypierdalaj xD A jak by Wam chłopcy baba powiedziała to samo albo że jak nie zaczniesz zarabiać lepiej to nara ? Przecież to co niektórzy tu wypisują to himalaje hipokryzji.

 

Rolą faceta w związku jest prowadzenie, a żeby dobrze związek prowadzić to trzeba też za babę myśleć, przewidywać i działać z wyprzedzeniem, czasem w odpowiedni sposób manipulując nią żeby nie robiła głupot.

 

 

Edytowane przez Sankti Magistri
  • Like 9
  • Dzięki 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Sankti Magistri napisał:

Rolą faceta w związku jest prowadzenie, a żeby dobrze związek prowadzić to trzeba też za babę myśleć, przewidywać i działać z wyprzedzeniem, czasem w odpowiedni sposób manipulując nią żeby nie robiła głupot.

To wychodzi na to że jej JEDYNĄ rolą jest podstawowy programu "BIOSu" czyli żarcie i pierdolenie się z każdym napotkanym "lepszym" bolcem będąc z Tobą w "związku".

Bluepill i cuckoldyzm w jednym...

Edytowane przez Egregor Zeta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Egregor Zeta napisał:

To wychodzi na to że jej JEDYNĄ rolą jest podstawowy programu "BIOSu" czyli żarcie i pierdolenie się z każdym napotkanym "lepszym" bolcem będąc z Tobą w "związku".

Bluepill i cuckoldyzm w jednym...

Uważasz że pragnieniem każdej kobiety jest jedynie żarcie i ruchanie ? Że nie mają aspiracji i celów ? Może w Twoim świecie. Ja pisząc to w tej chwili mam przed sobą 3 piękne, mądre i pracowite kobiety z których jedna w samym marcu przekroczyła 50k zarobków, druga kończy trudne studia i pięknie maluje, a trzecia robi doktorat, pracuje w korpo, poświęca czas na wolontariat i dba o mnie lepiej niż mama.

 

To co nazywasz cuckoldyzmem to czysty pragmatyzm wynikający z realnej wiedzy na temat kobiet. Ogarnij się bo pille chyba Ci wchodzą za mocno.

  • Like 4
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Egregor Zeta napisał:

Sam się wkopujesz, Ty czytasz co sam piszesz?

Kolejna hipokryzja...

Co Ty piszesz w ogóle ? Jak nie rozumiesz tego co staram się przekazać lub z czymś nie do końca rezonujesz wystarczyło dopytać to bym Ci wytłumaczył a nie od razu zarzucać kukoldztwo i hipokryzje.

Jaka hipokryzja ? Gdzie niby ? Wskaż mi proszę gdzie jestem wg Ciebie hipokrytą tylko skup się żeby nie wyszło że jesteś zwykłym oszczercą i pomawiaczem.

Masz może na myśli to że piszę że bycie mężczyzną to prowadzenie związku i ochrona, która również dotyczy tego że czasem trzeba kobietę chronić przed nią samą, tak jak dziecko ? Przecież to oczywista oczywistość.  Rozwiń swoje "zarzuty" bo mnie serio interesuje jaki proces myślowy musiał u Ciebie zajść że piszesz takie kocopoły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Sankti Magistri napisał:

ochrona, która również dotyczy tego że czasem trzeba kobietę chronić przed nią samą, tak jak dziecko ? Przecież to oczywista oczywistość. 

Polemizowalbym.

A co jeśli się do tego stanu przyzwyczai?

Będziesz miał wszystko na swojej głowie.

Nawet podpaski.

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Brat Jan napisał:

Polemizowalbym.

A co jeśli się do tego stanu przyzwyczai?

Będziesz miał wszystko na swojej głowie.

Nawet podpaski.

Bo to nie chodzi o to żeby za babe wszystko robić i wokół niej skakać. Chodzi o to żeby przewidywać i myśleć - tak jak to opisałem wyżej z tyciem i badaniami.

Dbanie o kobietę nie oznacza simpowania. Ja od jakiegoś czasu chciałem ograniczyć z moją babą komunikację po angielsku, żeby szkoliła polski i tak średnio nam to wychodziło (głównie nawyki). To zamiast naciskać ją że ma się uczyć i mówić po polsku, stworzyłem jej odpowiednie warunki i środowisko do nauki poprzez zaproszenie mojej siostry i koleżanki - teraz siedzimy we 4 i rozmawiamy praktycznie tylko po polsku, a moja z każdym dniem mówi lepiej. Da się mądrze dbać o babe ? Da. Tylko trzeba czasem użyć mózgu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.