Skocz do zawartości

Czy to juz koniec?


Rekomendowane odpowiedzi

Do napisania tego postu przymierzałem się od jakiegoś czasu a zdopingowały mnie pośrednio ostatnie wiadomości z pola boju @Subiektywny i @XYZ.

W czym rzecz, większość osób na pewnym etapie związku czy małżeństwa zaczyna zadawać sobie pytanie czy to już koniec. Właściwie na tym można byłoby skończyć, ponieważ jest tak, że jeśli zaczynasz się na czymś zastanawiać to znaczy że jest to problem. Człowiek ma tylko tendencję do chowania głowy w piasek, udawania że nie ma problemu i oczekiwania że jakoś się ułoży. Taki mechanizm samooszukiwania się.

Przejdźmy jednak do tego co chcę napisać. Problem w ocenie sytuacji kobieta-mężczyzna wynika z inaczej ułożonej gradacji odczuć. Dla mężczyzny normalny jest układ: kocha-obojętność-nienawidzi. Zakłada wtedy, że jak nic nie czuje to nie jest jeszcze całkiem źle. Problem w tym, że kobieta stosuje całkowicie inny układ: kocha-nienawidzi-obojętność. I tutaj dochodzimy do clue.

Jeśli jeśli kobieta w pewnym momencie mówi mężczyźnie że już chyba nic nie czuje, mężczyzna to lekceważy bo w jego skali to nie jest jeszcze najgorzej i można coś jeszcze zrobić a niestety jest odwrotnie. Jeśli kobieta mówi, że chyba już nic nie czuje to jest to ostatni dzwonek alarmowy, co ja piszę, to napierdala Dzwon Zygmunta a praktycznie to koniec.  Dla kobiety brak emocji to nicość, otchłań, bezgraniczna beznadzieja i rozpacz.

Co w zawiązku z tym? Aby w tej sytuacji cokolwiek jeszcze zadziałać(o ile ktoś jeszcze ma powód i ochotę oczywiście :) ) trzeba dostarczyć emocji i to w trybie natychmiastowym. Nie mam na myśli, i nie mogą to być emocje typu podarek, zaproszenie na kolację itp. bzdury, to musi być trzęsienie ziemi. Emocje w tym kontekście to wyprowadzka, krew, łzy, ciąża, rozstanie, zdrada. Konfigurację można sobie wybrać dowolnie według upodobań i możliwości, a dalszego natchnienia, i pomysłów poszukać w durnych serialach dla kobiet. Jeśli chce się coś zrobić w sytuacji gdy kobieta deklaruje obojętność nie ma innej drogi. Wcześniej czy później kobieta sama doprowadzi do takiej sytuacji. Spytacie się, to w sumie jaka różnica? Ano taka że sami prowokując taką sytuację macie ją pod kontrolą, możecie sterować rozwojem sytuacji i możecie wybrać takie rozwiązania które nie przekreślą definitywnie związku, co ma zasadnicze znaczenie w przypadku posiadania rodziny i dzieci.

 

Podsumowując, do zakodowania: jeśli kobieta mówi ci że chyba już nic nie czuje masz bardzo poważny problem i właściwie możesz się zacząć pakować chyba, że poskutkuje powyższe działanie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyzwyczaiłam się, że już cię nie ma - coś takiego kiedyś usłyszałem od laski, z którą coraz rzadziej się widywałem (wiadomo dlaczego miała dla mnie coraz mniej czasu). Ze 3 lata później pewien znajomy od swojej żony usłyszał identyczny (słowo w słowo) tekst. Tak. One potrafią być do tego stopnia schematyczne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Jaca napisał:

Napisałeś tylko o tych złych (rozstanie, wyprowadzka itd)

 

Po pierwsze nie możesz tak do końca kategoryzować emocji na dobre i złe. To ty je tak widzisz jako samiec i boisz się tych określanych jako złe i ich unikasz. Dla kobiety emocje to emocje, nie ważne jakie.

Po drugie te "dobre" już wykorzystałeś i straciły swoje oddziaływanie. Aby do nich wrócić, trzeba wahadło wychylić w drugą stronę lub zacząć od zera( jak się raz udało to dlaczego nie miałoby drugi, jeśli kobiecie jeszcze choć trochę zależy podejmie tę grę). Niestety nie da się inaczej, chyba, że druga strona będzie chciała współpracować, ale jak wiadomo na to nie ma co liczyć a jeśli by tak było, nie byłoby tej dyskusji.

Domyślam się, że obawiasz się tej wyprowadzki, ale tak naprawdę nie masz innego wyjścia. Pozostanie bez "resetu" nic absolutnie nie da. To jest tylko równia pochyła. Jedynym czym ryzykujesz przez rozstanie i wyprowadzkę to to że otrzeźwiejesz, Ci się spodoba i dojdziesz do wniosku, że tak jest lepiej i powrót nie ma sensu.

Wierzę, że ciężko w to uwierzyć w takiej sytuacji, ale tak jest.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, VascoDaGama napisał:

Dla mężczyzny normalny jest układ: kocha-obojętność-nienawidzi. Zakłada wtedy, że jak nic nie czuje to nie jest jeszcze całkiem źle.

Problem w tym, że kobieta stosuje całkowicie inny układ: kocha-nienawidzi-obojętność. I tutaj dochodzimy do clue.

 

Zgadzam się w pełni. Od samicy słyszałem jakiś czas temu: "jesteś mi obojętny", w zasadzie nawet sposób mówienia tego i postawa na to wskazywały. No ale chwile później znalazłem się tu i wdrożyłem program "z pluszowego penisa w przewodnika stada". Chwile później to ona zaczęła się trochę lepiej zachowywać, aż do powrotu schematu i mego mega opierdolu. Teraz dyskusja z samicą wywołuje u niej nerwowość, niepewność, prawie łzy no i komentarze w moją stronę....

 

Wydaje mi się, że cofnąłem program do etapu: nienawidzi. No i jest równo, bo ja teraz mam wywalone graty: obojętność.

 

Pozostaje cierpliwie czekać na "kocham Cię misiu" hehehhe

 

Vasco, co myślisz?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, XYZ napisał:

 

Zgadzam się w pełni. Od samicy słyszałem jakiś czas temu: "jesteś mi obojętny", w zasadzie nawet sposób mówienia tego i postawa na to wskazywały. No ale chwile później znalazłem się tu i wdrożyłem program "z pluszowego penisa w przewodnika stada". Chwile później to ona zaczęła się trochę lepiej zachowywać, aż do powrotu schematu i mego mega opierdolu. Teraz dyskusja z samicą wywołuje u niej nerwowość, niepewność, prawie łzy no i komentarze w moją stronę....

 

Wydaje mi się, że cofnąłem program do etapu: nienawidzi. No i jest równo, bo ja teraz mam wywalone graty: obojętność.

 

Pozostaje cierpliwie czekać na "kocham Cię misiu" hehehhe

 

Vasco, co myślisz?

Czy tego chcesz Rumcajs?

Pozostaje cierpliwie czekać na "kocham Cię misiu" hehehhe

WYGRASZ I CO DALEJ? Satysfakcja? Przecież wiesz że jej znowu odpierdoli! Warto? Zaś dla dzieci, zaś znowu ta orka. Chce Ci się?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adolf, to czego chcę jest utopią - one wszystkie prędzej czy później wchodzą w te same buty. Jaka różnica czy ta czy inna? Jak to mawiają - lepszy znany wróg...

Jak się nie uda łez nie będzie. Jak się uda szampana też nie otworzę. Zobaczymy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, XYZ napisał:

Wydaje mi się, że cofnąłem program do etapu: nienawidzi. No i jest równo, bo ja teraz mam wywalone graty: obojętność.

 

Pozostaje cierpliwie czekać na "kocham Cię misiu" hehehhe

 

Według mnie samo czekanie to mało, dramat musi trwać. Można oczywiście czekać, ale musisz się liczyć z tym, że poczekasz sobie dłuuugo.

Początek dobry, ten "mega opierdol" i rozstanie wbrew pozorom działa na Twoją "korzyść" i jest to ruch we właściwym kierunku. Trzeba jednak działać dalej. Jak, to już nie napiszę, bo nie znam szczegółów, osoby, ale to sam już lepiej wiesz. Czy to już czas na pozytywne emocje, czy jeszcze nie, też sam musisz zadecydować. Jedyny problem jaki widzę to Twoja obojętność. To źle wróży. Mężczyzna się szybko przyzwyczaja do świętego spokoju, dodając do tego spadający poziom oksytocyny z dnia na dzień powoduje że szybko tracisz motywację do działania. Jeszcze trochę i jak zrobisz rozrachunek zysków i strat to Ci wyjdzie, że bilans wychodzi bardzo ujemny i jedyna motywacja(duża, to fakt) to dzieci.

Pytanie, czy będziesz sam w stanie wrócić na poziom wyżej aby znowu mieć motywację i czy będzie Ci się chciało robić takie akcje co jakiś czas?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vasco,

to już się stało. Już widzę mega plusy stanu niby-kawalerskiego. Mimo to wiem, że jestem zwierzem społecznym i 'samotność' mi nie pisana.

 

Myślę, że etap obojętność u mężczyzny to stan, w którym może bez emocji zarządzać profesjonalnie samicą. Bo gdy "kochasz" to przecież nie skrzywdzisz.?

Myślę, że to doskonały stan (stan równowagi), w którym mogę ją okiełznać i zdobywać z czasem przewagę.

 

Ale fakt, czas to wróg zarówno jej jak i mój.

 

Zobaczymy co z tej mąki się upiecze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, XYZ napisał:

Myślę, że etap obojętność u mężczyzny to stan, w którym może bez emocji zarządzać profesjonalnie samicą. Bo gdy "kochasz" to przecież nie skrzywdzisz.?

Myślę, że to doskonały stan (stan równowagi), w którym mogę ją okiełznać i zdobywać z czasem przewagę.

 

Teoretycznie tak. Ile to już lat się ciągnie za mną tekst z piosenki "...Jak byśmy byli szczęśliwi, Gdybym nie kochał Cię wcale...".

Z jednej strony niby takie proste a z drugiej brak bezpośredniej motywacji, tolerancja do znoszenia fochów jakoś bardzo mocno się obniża i jakoś na dłuższą metę(przynajmniej u mnie) to nie chciało działać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, VascoDaGama napisał:

(...) większość osób na pewnym etapie związku czy małżeństwa zaczyna zadawać sobie pytanie czy to już koniec (...)

 

Może słowo klucz to etap?

Ze swojego pożycia pamiętam, że kiedy przetrwałem czas burz przychodził czas ciszy, a potem życie wracało do normalności.

Obserwuję życie swoje i swoich kumpli, tych wciąż żonatych i tych rozwiedzionych i zauważam pewną prawidłowość. Ci którzy ponownie weszli w związki uczynili to tak jakby kontynuowali swoje poprzednie życie. Rozpoczęli nowe związki na etapie ciut poprzedzającym rozpad poprzednich. W wielu z nich bardzo szybko dochodziło do głębokich kryzysów i czasem do końca tych nowych relacji.

 

Tak na marginesie, mnie po głowie chodzi topic życie PO rozwodzie - może się wreszcie zmotywuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Mnemonic napisał:

Obserwuję życie swoje i swoich kumpli, tych wciąż żonatych i tych rozwiedzionych i zauważam pewną prawidłowość. Ci którzy ponownie weszli w związki uczynili to tak jakby kontynuowali swoje poprzednie życie. Rozpoczęli nowe związki na etapie ciut poprzedzającym rozpad poprzednich. W wielu z nich bardzo szybko dochodziło do głębokich kryzysów i czasem do końca tych nowych relacji.

Dokładnie, zauważam to samo dodałbym jeszcze, że najczęściej jest "z deszczu pod rynne".

 

Zdaje się, że kluczowy jest czas jaki minął od rozstania im dłuższy tym lepiej.

Jak chłopak sam się podniesie jest ok. znacznie gorzej jak ktoś mu "pomaga".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest wałkowane tak często na forum a ja dalej nie chcę tego przyjąć do świadomości.

Czy w całym związku z kobietą trzeba robić tak żeby była wkurwiona, smutna itd? (złe emocje)
Nie można po prostu dawać zbyt dużo dobrych bo się znudzi i odejdzie?


Nie chcę zapewniać złych emocji bo jak każdy facet kocham święty spokój i nawet jak mam babę, która mi pierdoli coś nad uchem i na prawdę nie obchodzi mnie co mówi to i tak nie jest to ani odpoczynek ani przyjemność :D

Po za tym sam chcę doświadczać jak najwięcej pozytywnych emocji.
 

Może jestem marzycielem, który jeszcze nie dostał po dupie ale czy nie można zwyczajnie być w większości czasu (no bo zawsze sie nie da) pozytywnym? Bez uczucia motylków w brzucha oczywiście.

Edytowane przez Jaca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Jaca napisał:

To jest wałkowane tak często na forum a ja dalej nie chcę tego przyjąć do świadomości.

Czy w całym związku z kobietą trzeba robić tak żeby była wkurwiona, smutna itd? (złe emocje)
Nie można po prostu dawać zbyt dużo dobrych bo się znudzi i odejdzie?


Nie chcę zapewniać złych emocji bo jak każdy facet kocham święty spokój i nawet jak mam babę, która mi pierdoli coś nad uchem i na prawdę nie obchodzi mnie co mówi to i tak nie jest to ani odpoczynek ani przyjemność :D

Po za tym sam chcę doświadczać jak najwięcej pozytywnych emocji.
 

Może jestem marzycielem, który jeszcze nie dostał po dupie ale czy nie można zwyczajnie być w większości czasu (no bo zawsze sie nie da) pozytywnym? Bez uczucia motylków w brzucha oczywiście.

Zaczne od końca, da się, ale wiekszosc facetów przywiązuje sie emocjonalnie, przy czym ciężej im te przywiazanie porzucic niż kobietom w razie czego...

W związku z tym Ty jako przywiazany emocjonalnie facet, siła rzeczy i wrecz automatycznie chłoniesz wszystkie fochy, groźby i pierdolenie kobiet, dzieki czemu Twój nastroj bedzie tak czy siak zaburzony...

Zapewniajac ciągle emocje po jakims czasie możesz po prostu nie dać rady...

Bo wszystko w jakis sposob odbija sie na Twojej psychice, Ona to wytrzyma, bo to istota emocjonalna, Ty juz niekoniecznie, bo Ty nie potrzebujesz az tylu emocji, jak zreszta zauwazyłes pisząc o spokoju...

To wzajemnie sie wyklucza stary...

Jeszcze jedno, co dla Ciebie jest dobra emocją, jesli mozna tak to ująć niekoniecznie może byc dobre dla niej...

Mam wrażenie ze niby chcialbys sie z kimś zwiazac, a jednoczesnie chciałbys doswiadczyc tego co uwierzyles ze Ci da zwiazek, sam...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz na czym sie wykładasz Jaca?
Że nie rozumiesz, że kobieta to istota wiecznie oczekująca i nie chcąca dawać po równo. Wymagająca bezinteresowności, gdy sama jest interesowna.
Jest egoistką, by ty nie jesteś na jej skinienie zakładać opinie egoisty.

Następna sprawa. Wasze problemy.
Nie rozwiążesz ich z kobietą, ponieważ kobieta nie potrafi rozmawiać logicznie. Choćbyś tłukł jej logikę, to ona czasem i przytaknie, będzie pouczać innych jeśli uzna że to jest dobre, ale zachowywać się i tak zgodnie z własną emocją. A emocje u kobiet są tylko i wyłącznie interesowne.

Wykładasz się więc na pierwszej sprawie. Wg kobiety TO TY JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA DECYZJE (I MAJĄ BYĆ TYLKO DOBRE DLA NIEJ), TO TY JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA JEJ NASTRÓJ (JAK JEST SPOKÓJ, LUB NUDA TO MOŻE TRUĆ DUPĘ, CZEPIAĆ SIĘ, SMUCIĆ, OCZEKIWAĆ DALSZEJ ADORACJI, A TO WKURWIA BO ONA NIGDY NIE ROBI TEGO SAMEGO), TO TY JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA TZW "SZCZĘŚCIE" W ZWIĄZKU, CZYLI ZAWSZE BĘDZIESZ TYM WINNYM, MIMO ŻE NIE MA LOGICZNEJ PRZESŁANKI, NAWET JAK KOBIETA ZAWINIŁA I TO ONA NP DOPROWADZIŁA DO KŁÓTNI.

Tak więc jedyne co to jesteś OCENIANY. Kobiety to takie prokuratorki i są jak "bóg". Ciągle osądzają innych, a siebie uważają właśnie za bóstwo.

Każde słowo w rozmowie z kobietą BĘDZIE OBRÓCONE PRZECIW TOBIE. Jeśli jesteś zakochany, a nie daj panie - potrzebujesz kobiety, to tym gorzej. Ona to wykorzysta, a ty będziesz podminowany, wkurwiony, niespokojny, będziesz myslał NAD ROZWIĄZANIEM PROBLEMU.

I nie rozwiążesz go, ponieważ kobieta znajdzie sobie inny powód w niedalekim czasie. Tak więc mówie że jedyne co można to manipulować, co nie musi mieć negatywnego wydźwięku bo manipulejemy wszyscy. Chociażby najprostszą manipulacją jest komplement, pochwała, prośba, odwoływanie się do autorytetów w rozmowie, przez wewnętrzną chęć wygrania dyskusji.

Ale w sumie ja nie o tym.

Kobieta potrzebuje tylko i wyłącznie emocji, a oczekuje że dostarczą jej emocje inni (ok, sama sobie też jak obejrzy film).
Ale w związku ty masz wg niej być tym który się poświęca i daje. W drugą stronę gdy ona daje, to ona uważa że "nosi spodnie", a co za tym idzie męczy ją to. Z resztą wszystko ją męczy, jeśli ma cokolwiek dać.

I teraz pomyśl sobie Jaca jakie kobieta może potrzebować emocji.

Dobry nastrój czym spowodujesz? Pomyślmy.

Żartujesz - ok, ale ile można? Pamiętaj że w odstępach od żartów ona czuje nudę i pustkę, a wiec w tym momencie znowu jest oczekującą, może prowokować, jeśli zobaczy że jest na to przyzwolenie i chłop nie rozumie co ona robi (a służy i działają jej manipulacje).

W czasie nudy kobieta jest nieszczęśliwa. Im bardziej kobieta emocjonalna, tym gorzej z tym, bo potrzebuje nieustannej dawki tego by się coś działo.

Ok więc żarty za nami.

Oczywiście jedną z podstawowych emocji, którą kobiety uwielbiają jest przecież miłość. Ale nie miłość którą daje kobiety, tylko miłość męska. Jeśli kobieta widzi zakochanego mężczyzne który jest na jej usługach, to jej samouwielbienie przyprawia o dobry nastrój. Zmanipulowała samca sztuczkami i wyglądem/seksem (choć ona sądzi że się zakochał w jej charakterze) więc ma skok hormonów pozytywnych.

I dochodzimy do sprawy powiązanej z miłością czyli seks, dotyk. Jeśli podobasz się kobiecie, jest między wami chemia to oczywiście kobieta będzie miała tzw "motylki", może być szybko mokra, może szybko się podniecać.

Podniecenie jest też pozytywną emocją, ale nie sadzisz że będziesz całe życie spędzał z nią w łóżku? (i na żartach jako emocja numer 1 którą wspomniałem).

Co dalej? Możesz jej imponować, czyli najczęściej jest to ukazywanie wysokiego statusu.

Wiele kobiet osiąga niewyobrażalną radość, gdy ich facio pobije drugiego. Czują się wtedy bezpieczne, ale też czują że dany mężczyzna dominuje nad innymi. Siła mięśni to też pokazanie statusu, a że zwierzęcego? Nie ma to znaczenia, bo kobiety kierują się prymitywnymi pobudkami, a nie logiczno-społecznymi.


Dalej nie chcę mi się pisać ściany tekstu. Jeśli ktoś przeczytał i ma pomysł jakie jeszcze kobieta może oczekiwać emocji, to moge rozwinąć, lub sam rozwinie.

Ale konsensus jest taki: ona oczekuje emocji. Gdy je dostarczasz nieświadomie to jest ok, gdy to ona je wywołuje prowokując to uznaje cię za słabego i pogardza.
Jeśli dajesz jej tylko miłe/pozytywne emocje to się do nich przyzwyczaja i ją to nudzi.

A nuda jak wspomniałem czym jest dla kobiety? Właśnie.

Negatywne emocje są jakby zachowaniem balansu w emocjach kobiety, aby nie przyzwyczaiła się do pozytywnych i zafiltrowała je jako OBOJĘTNE (i tym samym ty stałbyś się obojętny dla niej - a lepiej jak nas kobieta choć nienawidzi, bo mamy pozycje wyjściową by wybaczyła), ale też by szanowała, ponieważ kobiecie TRZEBA SIĘ POSTAWIĆ GDY PRÓBUJE UROBIĆ NAS. A robi to każda.

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.04.2016 at 14:20, Assasyn napisał:

Mam wrażenie ze niby chcialbys sie z kimś zwiazac, a jednoczesnie chciałbys doswiadczyc tego co uwierzyles ze Ci da zwiazek, sam...

 

Dokładnie tak jest.

@parafianin rozumiem wszystko co piszesz. I potrafię to przyrównać do dziewczyny. Na prawdę bardzo dużo rzeczy trafione w punkt.

 

Ale przecież są kobiety, które praktykują wdzięczność, same coś aranżują w związku itd.
Nie dużo, ale są. Chcesz powiedzieć, że nie ważna jaka jest kobieta (czy taka jak opisana wcześniej czy taka jak opisałem teraz) zawsze chodzi o jej zysk i korzyść?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To bedzie chyba moj najdluzszy post na forum, ale w caloksztalcie wytlumacze jak to dziala. Point by point.

Oczywiście że kobietom chodzi tylko o korzysci, ponieważ każda kobieta ma taką samą naturę biologiczną i tym samym te same biologiczne imperatywy.

Od zawsze afrodyzjakiem byl mezczyzna silny, zasobny i hojny, wiec kobiety przyzwyczaily sie do natury biorcy i pogardzania tym samym mezczyznami ktorzy sa skupieni na sobie jak kobiety (egoizm, egocentryzm), zamiast kompletnie na nich (poswiecenie dla nich, oddawanie wszystkiego w zamian za seks i mozliwosc ew, rozmnozenia genow).

Stąd tez mamy np zauważalny narcyzm kobiet (widziana jako wybredność, pyszność, wyzsze wymagania w stosunku do innych niz do siebie), czy egocentryzm (postawa "mi się należy", oczekuje adoracji, inicjatywy, jest pasywna - łatwo poderwać kobietę na to, że się ją słucha i wspiera, gdy ona lubi gadać o sobie - stad centrum ego). Wszędzie jest jej "ja" i "chciałabym", a nie co mogłaby ofiarować (oprocz truizmow jak "milosc, wsparcie, zaufanie" - co tez jest kompletna bzdurą).

---

Czy są inne kobiety? Są, ale nie w naszej kulturze. W naszej nie promuje się uległości i niewinnosci kobiet, ponieważ feministki wyśmiewają cechy kobiece. Wstyd jest być "kurą domową", opiekować się domem, rodziną, dbać i wspierać męża, nie miec doswiadczenia seksualnego, byc grzeczną, posłuszną, ponieważ kobiety nie chcą być kojarzone z uległymi i bez własnego zdania. Chcą być męskie i rządzić przez co stają się buntownicze, a co za tym idzie przychodzi rozrost narcyzmu czy arogancji.

Co z kolei idzie za rozrostem narcyzmu u kobiety (i jej ego?). Że np nie traktuje mężczyzn poważnie, traktuje przedmiotowo, jak środki do celu, jako usługodawców, jako spełniaczy zachcianek. Kobiety z reguły są bardzo słabo samoświadome (dziecinne), dlatego kierują się tylko i wyłącznie zachowaniem które podyktują im uczucia, a ten sposob zachowania wzgledem nich uczy je tego ze moga sie zachowywac jak manipulatorki ktorym chodzi jedynie o korzysci, oraz moga winic mezczyzne kiedy da sie nabrac na ich gierki.

Te "wychowanie" (spoleczne) dyktuje im by np pomiatać w pscyhologiczny sposób mężczyzną który np daje się owinąć łatwo wokół palca, który służy - czyli który jest zakochany i nie stawia jednocześnie granic.

Stąd wiele z kobiet np uwodzi, kusi, daje obietnice (choćby seksu), bierze to co mężczyzna daje np podwozi ją, zabiera na jedzenie, randki, mimo tego że wcale się tej kobiecie nie podoba. Ale on nie wie, ona mu nie mówi wprost, o tym ze nie jest zainteresowania nim jako człowiekiem i ona sobie korzysta z tego co daje. On sądzi że jesli ona sie zgadza na jego propozycje randek, to jest nim zainteresowana, a nie jego zasobami, usługami, a to tylko jej gra. Jej test, falsz i klamstwo.

---

Dalej taka kobieta widzi że ma kontrolę, ma wladze nad mezczynami, a władza miesza w głowie (rozrost postawy makiawelistycznej). Taka kobieta tez chce być męska i mieć wielu kochanków. Zaczyna traktować innych przedmiotowo i przyzwyczajac sie ze seks nie jest niczym szczegolnym, nie jest niczym wyjatkowym spajającym ludzi przez co ZABIERA SAMA SOBIE NAGRODĘ W POSTACI ROMANTYCZNEGO HAJU I ZALEZNOSCI JEJ OD DANEGO MEZCZYZNY, PRZYWIĄZANIA DO NIEGO. Traktuje go przedmiotowo nie tylko już w kontekście samych zasobów, ale też w kontekście emocjonalno-miłosnym, bo seks wiążemy zawsze z miłością, przynajmniej nieplatoniczną.

Kobieta powinna sie przez seks przywiazywac, wydzielac duzo oksytocyny, ale mnogosc kochankow zmniejsza jej wydzielanie, przez co taka kobieta staje sie chora.

Uprzedmiawia mezczyzne, a u niej samej zanika zdolnosc do szczerego kochania. Przyzwyczaja sie do emocji, wiec nie ma juz ich tak silnych, sam system staje się chory, co widzimy po dzisiejszych nieszczęściach, procentach rozstan. Bardzo latwej zmianie galezi dzieki braku kary za kobieca rozwiazlosc i wyrachowanie. Hipergamia nakazuje kobiecie szukać coraz lepszego, więc jej system oceny mężczyzny wygląda tylko tak

słaby - silny
dał sie uwiesc - nie dał
ma zasoby - nie ma
ma status - nie ma
rokuje - nie rokuje
oddaje zasoby - nie oddaje
dobry kochanek - slaby
lepszy niz poprzedni - gorszy niz poprzedni

Jesli uznaje za slabego to oznacza ze nie ma interesu.

Także do bólu kobiece wyrachowanie, pragmatyczność, egoizm, branie, a nie dawanie.


---

Oczywiście są kobiety i są pojedyncze zachowania kobiet które świadczą o czymś innym. Czyli np jest kobieta która daje pomysły, która próbuje coś zorganizować, która daje prezenty, czy też choć może to dziwne w dzisiejszych luzackich czasach - lubi sprzątać czy gotować. Nie ma nigdy tak ze kobieta w 100% jest biorcą, poniewaz nie ma mezczyzn o tak niskiej samoocenie by byc 100% sługą. Poza tym kobieta i tak rzuca takiego 100% sługe, wiec nie zobaczymy takich relacji chocbysmy nie wiem jak chcieli.

Sporadyczne dobre zachowania kobiece nie sa podstawa do oceny, poniewaz mozemy rozróżnić czym podyktowane.

Kobieta może być dobrze wychowana, gdzie ojciec dominuje i się go szanuje, ale to pojedyncze przypadki ponieważ nawet dając ślub oddajesz całego siebie, swoja najatrakcyjniejszą ceche czyli niezaleznosc, nie ma "polowania", nie ma gry która wzbudza chemie. Nie ma tesknoty, nie ma flirtu, nie ma dawki niepewnosci, a jest przyzwyczajenie. Są też dzieci, trzeba dla dzieci sie poswiecac, co promuje zawsze postawy uległe, a kobiecie pole popisu do manipulowania, wzbudzania poczucia winy, by jednak robić, robić, robić i być ciepłą rodzinną kluchą. Co zwykle blokuje całą atrakcje.

Jeśli mężczyzna robi wszystko sam, to zawsze będzie wykorzystany.

Jeśli stawia granice, to kobieta jeśli go ceni - stanie na głowie, by go usidlić i by było mu przyjemnie. Ale to wiąże się z szeregiem testów, manipulacji, ale cel koncowy jest jeden:

Samiec alfa musi dzieki jej manipulacjom samcem beta i zostac usidlonym. Kobieta wtedy nie musi juz sie starac, kokietowac, uwodzic, bo dostała to czego chce.

Jesli kobieta ma interes do zdobycia, stara sie bardziej. Jesli nie ma (np dostala slub i ma przewage finansowa, spoleczna, rodzinna, wyksztalcenia itd) to w ogole sie nie stara tylko gardzi i wymaga (im wyzej postawiona kobieta tym czesciej ma pantofla, bo inni nie beda zainteresowani kobieta ktora rządzi i pomiata).


--

Kobieta żeby cenić danego mężczyzne musi mieć od niego nizszy status, musi go traktować jak samca alfa, musi go uważać za inteligentnego ,przewodnika, autorytet, a nie np glupiego ktorym sie kieruje i to on slucha, a nie ona jego. Kobieta nusi czuć że on jest od niej lepszy, ma wyzsza samoocene, a co za tym idzie? Że ONA OD NIEGO COŚ UZYSKUJE. Czyli kobieta wiąże się interesownie.

Sytuacja zero-jeden.

Aczkolwiek.

Uzyskac wiele wiekszy status od kobiety dzis jest ciezko, poniewaz jestesmy bombardowani tym ze o kobiety trzeba sie starac, one moga stosowac przemoc psychiczna, ba, fizyczna tez, malo jest instytucji wspierajacych samotnych ojcow itd. Kobiety maja wiecej przywilejow. Kobiety-narcyzki patrzą na większość mężczyzn z góry. Mają status, wykształcenie, są niezależne finansowo, więc mężczyzna nie jest im praktycznie do niczego potrzeby oprócz "przytulenia" i emocji.

I przez to dalej mamy system wychowania, gdzie mamy pogmatwane role, kobiety marudzą że nie ma prawdziwych mężczyzn, bo sa ciepli, ulegli i rodzinni, by zaraz płakać że jak spotkaja mezczyzne to sie ich nie słucha bo musi miec zawsze racje i sam podejmuje decyzje, a je traktuje jak przedmiot i to seksualny, swoja wlasnosc. Ta spoleczna schizofrenia i rozwojenie jazni ktore funduje kobieta powoduje to że lawirują między jednym typem (dominujacy macho), a drugim (ulegly pantofel) przez dlugi czas zycia, sa nieszczesliwe, my stajemy sie niepotrzebni i nie rozumiemy skad te zachowania, gdy np kobieta nas porzuca. Zwykle podaja falszywe powody, choc moga w nie wierzyc. Jednak kobiet sie nie slucha bo nie sa samoswiadome i nie rozumieja swojej natury, swoich zachowan, a nie mowilyby "nie wiem czemu mu uległam, przeciez dopiero wczoraj kochałam innego, to jakies czary".

Jeden typ mezczyzny daje jej dany interes (np sila, przewodnictwo), a juz drugi typ inny interes (czulosc). Chodzi tylko o to.

Przyczyna wiązania się kobiety jest
- jak najwiekszy zysk, patrzac na przyszlosc (trudno zdefiniowac co dla kazdej kobiety jest zyskiem, ale na pewno bezpieczenstwo i status, czyli JAK NAJLEPSZA OPINIA ZE ONA SIE Z NIM WIAZE I JAK NAJWIECEJ MOZLIWOSCI BY UCZYNIC JEJ ZYCIE LEPSZYM NIZ JAKBY BYŁA SAMA)
- jak najsilniejsze emocje (różne, lacznie z uznawanymi za nas samych za negatywne, żeby zaspokoić każdą część jej mózgu)
- jak najwieksze pożądanie (chemia)

Im kobieta starsza i ma mniej opcji, tym bardziej stawia na zysk w postaci bezpieczenstwa zyciowego i zakochania mezczyzny w kobiecie, byleby tylko pozostal przy niej do konca zycia i ew. z ich (lub tylko jej) dziecmi.

Takze kobieta testuje latami, sprawdza X samcow, odrzuca, bawi sie nimi, wywyzsza, probuje bad boyow w lozku, a na koncu zostaje z tym kto zaoferuje jej jej najwiecej, on przywiaze sie do niej, a nie na odwrot i najczesciej jest juz to mily betaprovider. A jak jako mezczyzna oferujesz to chyba rozumiesz, ze to tak jakbys był petentem, sprzedawcą zasobów, a ona biorcą, kims kto wybiera jak przedmiot ze sklepu? I oczywiscie to ty musisz umiec sie sprzedać, nie one. One musza tylko udawac zakochanie, udawac porządne, ze nie sa materialistkami, manipulowac jak najmniej bezposrednio itd czyli kreowac sie na lepsza niz są, plus dobrze wygladac.

I to wszystko za nieregularny seks, fochy, wymagania często sprzeczne, lub ktorych trzeba sie domyslic, oraz zostawienie w problemach bo przeciez kobiety slabosciami gardzą. Czyli totalne zaprzeczenie czegos takiego jak "milosc" i to bezinteresowna (ktorej same wymagaja, by nie musiec jej oferowac).

---

Jesli chodzi o wdziecznosc poszukaj tematu na forum. Jeden z kolegow ktorego nicka nie pamietam stworzyl temat o wdziecznosci kobiecej.
Jesli jest wychowana dobrze to na pewno mile slowka beda, bedzie poczuwala sie do tego by oddać na tyle ile może. Ale zawsze jest jeden warunek ku temu: musi cie cenić i szanować. Czyli musi wiedzieć że np w przypadku twojego odejscia straci cos bardzo waznego (a chocby poczucie bycia kochaną czy adorowaną) - czyli znowu JEJ INTERES I EGOIZM. Musi tez wiedziec ze od innych tego NIE DOSTANIE. Im starsza tym np mniej mezczyzn sie w niej zakochuje i jest sklonnych oddawac zasoby, wiec wymagania spadaja, prawda? To nie dlatego ze dojrzala, tylko dlatego ze popyt na nia spada.

Stad kobieta musi sie bac utraty mezczyzny, by wiedziec ze prawdziwie "kocha" (ma zysk). Tylko strach i kara kontroluje dobrym kobiecym zachowaniem, a temperuje te zle (pamietajac ze strach tez jest emocja - tym sie steruje kobietą, nie logiką i argumentacja racjonalną).

Bac sie kobieta moze tylko kogos albo silnego, albo zasobnego, albo znanego. Kogos kto ma zdecydowaną przewage nad nią i to on kontroluje kazdy aspekt zycia. Czyli znowu, jesli masz przewage i oferujesz ją kobiecie, to znaczy ze ona ma z tego zysk.

-----

Gdy mezczyzna jest juz zdobyty, oddal wszystko (zwiazek, slub), pokazuje tez postawy uległe (potrzebujesz kobiety, a chocby seksu z nią - ona daje sobie prawo do odmowy, ty jej nie mozesz) to ona znowu poczuwa sie jako wladca, a co za tym idzie na pewno bedzie kalkulowac by dac jak najmniej, a uzyskac PROFIT. Np jakies wycieczki, prezenty, jakies spelnienie uslugi, bys pokazal jak mocno ja "kochasz" i wtedy seks bedzie.

Kobieta sprawdzi twoje granice czy WYMAGANIA WOBEC NIEJ (ktorych chce uniknac fochami, urabianiem, wzbudzaniem poczucia winy, czasem nawet osmieszaniem, stosowaniem cichych dni - rozne manipulacje, bys stał sie pantoflem ktory daje i nie wymaga NIC).

Np
Jak chcesz za duzo seksu w stosunku do niej - powie zes zboczeniec. Kara cię sama i chce bys w to uwierzyl, dal sie zmanipulowac bys nie miał własnych potrzeb, tylko jej byly wazne.
Jak ona chce seksu - tlumaczy, ze ona chce bliskosci, kocha (wniosle slowka by uwazac siebie za lepszą niż ty), a jak nie to zmieni na inny model bo dobrze wie ze jest stado ktore jej to da.

I tu pojawia sie rozbrat ze jedni sluza do seksu, a drudzy do zabezpieczania zycia. Alfa fucks, beta bucks. To jasny przydzial rol. Najczesciej beta do zwiazku, odchowania dzieci alfy, a alfa do zdrady czy przygodnego seksu.

---

Jesli chcesz miec kontrole nad seksem, to kobieta tez musi wiedziec ze masz wiele chętnych kobiet (zazdrosc - kolejna emocja), a w dzisiejszych czasach jednak mamy dysproporcje bo to do kobiet sie podchodzi, wrecz blaga o ten seks, to kobieta jest istota seksualna i oceniana przez ten pryzmat.

Stad najczesciej jest tak ze 80% to samcy beta, ktorzy maja powiedzmy 1-2 partnerki seksualne w odstepach miesiecznych albo i letnich (jesli sie zakochują i sa bialorycerzami typu "to ta jedyna"). A kobiety maja stadko chetnych przez co znowu maja kolejny powod by sie wywyzszac.

A jak sie kobieta ma czym wywyzszac (przewaga w roznych sferach, brak zysku dla niej) to i traci szacunek do mezczyzny, a jak nie ma szacunku to i nie ma milosci. Kobiety dzis maja wladze, bo maja przywileje, ale i maja czym sie wywyzszyc, a co za tym idzie to one biorą, a mezczyzna jest zmuszony do dawania jesli te kobiety chce miec i to na stałe.

Tj kobiete trzeba by bylo sobie kupic.

Sens wiązania się i slubowania więc spada co staram sie chocby wytlumaczyc na przykladzie krajow gdzie feminizm jest znaczny.

Im wieksza wladza u kobiet, im wiecej ich przywilejow, im mniej ich obowiazkow i wymagan wobec nich, tym wiekszy ich egoizm (czyli totalne zaprzeczenie milosci do kogos), co dalej wiaze sie z traktowaniem mezczyzny jedynie jako narzędzia i usługodawcy - przedmiotowo. Zysk, interes, nic wiecej.

Jak masz czym placic, to masz kobiety. Jak stawiasz granice tego placenia (pamietajac ze rodzina tez moze cie urabiac bys jednak nie byl taki oschly "dran" tylko zajal sie cierpiaca kobieta ktora "olewasz", a ktora sie ZALI i kreuje na ofiare) to kobieta albo sie do nich stosuje pokazujac tym samym ze masz wartosc w jej oczach, albo ucieka do kogos wygodniejszego. Oczywiscie ktory da jej to wszystko za darmo, a wymagac od niej nic nie bedzie.

Jesli granic nie masz, to kobieta pożre cie w całości i wypluje. Jesli nie dasz interesu, to ona sobie latwo znajdzie takiego ktory ten interes zapewni i przeskoczy na inna galaz.

Jesli masz duzo zasobow? Ona i tak wybiera najzasobniejszego z zainteresowanych i umiejacych to zainteresowanie okazac zeby utwierdzila sie ze zawlaszczenie zasobow jest "z milosci", a nie wyrachowania. Kobiety chca sie czuc porządne, wiec tlumacza, racjonalizuja i usprawiedliwiaja sobie swoje grzeszki, amoralne zachowania.

Wszystko po to by brac i by miec zysk, by byc dobrze odbieranymi, a wykreowac meska rase jako złą. Tylko zła rasa musi sie poprawiac, ta dobra nie musi nic. Takze kobiety nic nie muszą, a wiec robią niewiele i roszczą.

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostaje mi tylko podziękować @parafianin za to, że wysiliłeś się dla mnie i poświęciłeś tyle czasu na to żeby to wszystko napisać i zebrać ładnie do kupy.

Będę wracał do tego tekstu co jakiś czas żeby się "odmatrixować".

 

Oczywiście rozumiem wszystko co napisałeś i się z tym zgadzam.

Dotychczas niemal każda (a może każda) rada z forum sprawdziła się. (odnośnie kobiet oczywiście)

Pragnę tylko spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Wiemy już, że kobiety są takie jak napisałeś wyżej.

 

Chcę teraz spojrzeć na nas samych. Nie chcę żeby rola mężczyzny była wyidealizowana, bo odkąd jestem na forum i głoszę kumplom wiedzę z forum to jakoś czuję, że mężczyźni są bez skazy.

 

Tak jakbym pochłonął to, że kobiety to diabły.

Mężczyźni to anioły, które używają specjalnych taktyk by diabeł nie miał korzyści z anioła. A nawet więcej - żeby anioł miał korzyść z diabła mimo, że ten próbuje mieć cały czas korzyść z anioła. Takie wieczne czerpanie korzyści. Tak to rozumiem.

 

Bardzo możliwe, że siedzę jeszcze w matriksie głęboko bo rozumiem, że kobiety robią to wszystko dla swojej korzyści ale jednak nie sądzę, żeby faceci byli jacyś lepsi. Każdy robi coś dla siebie. Mówiąc ogólnikowo oczywiście.
 

Jedyna moja myśl to, że każdy jest egoistą. Przecież my chcemy kobiet, żeby poczuć emocje albo sobie zruchać (co się w sumie łączy) jedynie większość facetów patrzy na ciało/charakter zamiast na pozycje społeczną. (Chociaż oczywiście się zdarza sporadycznie)


Im więcej dostaje odpowiedzi tym więcej mam pytań ale jeszcze raz dziękuje, bo połowa sukcesu za mną i jestem o wiele bardziej świadomy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Dnia Thursday, April 07, 2016 at 17:26, parafianin napisał:

Od zawsze afrodyzjakiem byl mezczyzna silny, zasobny i hojny, wiec kobiety przyzwyczaily sie do natury biorcy i pogardzania tym samym mezczyznami ktorzy sa skupieni na sobie jak kobiety (egoizm, egocentryzm), zamiast kompletnie na nich (poswiecenie dla nich, oddawanie wszystkiego w zamian za seks i mozliwosc ew, rozmnozenia genow).

 

Truizm - oczywista oczywistość - ale warto powtarzać tym, którzy nie są silni, zasobni i hojni!

Stąd wiele z kobiet np uwodzi, kusi, daje obietnice (choćby seksu), bierze to co mężczyzna daje np podwozi ją, zabiera na jedzenie, randki, mimo tego że wcale się tej kobiecie nie podoba. Ale on nie wie, ona mu nie mówi wprost, o tym ze nie jest zainteresowania nim jako człowiekiem i ona sobie korzysta z tego co daje. On sądzi że jesli ona sie zgadza na jego propozycje randek, to jest nim zainteresowana, a nie jego zasobami, usługami, a to tylko jej gra. Jej test, falsz i klamstwo.

 

I widząc takie gierki należy od razu dać sobie siana


Hipergamia nakazuje kobiecie szukać coraz lepszego, więc jej system oceny mężczyzny wygląda tylko tak

słaby - silny
dał sie uwiesc - nie dał
ma zasoby - nie ma
ma status - nie ma
rokuje - nie rokuje
oddaje zasoby - nie oddaje
dobry kochanek - slaby
lepszy niz poprzedni - gorszy niz poprzedni

Jesli uznaje za slabego to oznacza ze nie ma interesu.

Także do bólu kobiece wyrachowanie, pragmatyczność, egoizm, branie, a nie dawanie.

I takimi kobietami nie należy sobie zawracać głowy. Na szczęście w populacji występuje jakiś odsetek mądrych i pienych kobiet - szukajcie, a znajdziecie!
---

Samiec alfa musi dzieki jej manipulacjom samcem beta i zostac usidlonym. Kobieta wtedy nie musi juz sie starac, kokietowac, uwodzic, bo dostała to czego chce.

 

Głupia myśli, że nie musi - mądra wie, że jak przestanie się starać, to samiec alfa ulegnie innej, starającej się, więc stara się dalej...


Takze kobieta testuje latami, sprawdza X samcow, odrzuca, bawi sie nimi, wywyzsza, probuje bad boyow w lozku, a na koncu zostaje z tym kto zaoferuje jej jej najwiecej,

 

na takim końcu taka artystka zostaje raczej sama, z ręką w nocniku...


Gdy mezczyzna jest juz zdobyty, oddal wszystko (zwiazek, slub), pokazuje tez postawy uległe (potrzebujesz kobiety, a chocby seksu z nią - ona daje sobie prawo do odmowy, ty jej nie mozesz) to ona znowu poczuwa sie jako wladca, a co za tym idzie na pewno bedzie kalkulowac by dac jak najmniej, a uzyskac PROFIT. Np jakies wycieczki, prezenty, jakies spelnienie uslugi, bys pokazal jak mocno ja "kochasz" i wtedy seks bedzie.
 

to masakra, nie kobieta - olać od razu

 


Wszystko po to by brac i by miec zysk, by byc dobrze odbieranymi, a wykreowac meska rase jako złą. Tylko zła rasa musi sie poprawiac, ta dobra nie musi nic. Takze kobiety nic nie muszą, a wiec robią niewiele i roszczą.

 

ale tekst jest generalnie fajny, pozwala dziękować bogu za fajną pannę obok i podziwiać małżeństwo po sąsiedzku - uśmiechnięci od 15 lat, radośni, szczęśliwi, szóste dziecko w drodze... :P

 

Da się? da się!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.