Skocz do zawartości

Kogo pragną kobiety? Faceta, który jest miły i je lubi


Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Foxtrot napisał:

 

@SamiecGamma wspominał o nagminnym pomijaniu kosztu psychicznego i emocjonalnego self-improvementu i tu się z nim zgodzę - życie to nie gra Sims 4, gdzie polecenia simowi można wydawać w dowolnej kolejności.

 

W sumie to jesteś jedyną osobą, która odniosła się do tej kwestii, a pisałem na serio. Dla porządku dodam tylko jeszcze raz, żebyś nie traktował tego jako zniechęcanie do dużych zmian. Po prostu trzeba pamiętać o koszcie "wewnętrznym", bo o nim się mało pisze. O kosztach "zewnętrznych" - czas, zaangażowanie, pieniądze - o tym się wspomina dużo. Ale o koszcie emocjonalnym, związanym ze zmianą tożsamości - praktycznie nikt nie wspomina.

 

Rozpatrywanie typów osobowości na dwóch biegunach: ekstra- i intro-, to też jest duże uproszczenie, bo zwykle ludzie mają mieszany zestaw cech i całkowity przeskok z jednego biegua na drugi bywa bardzo trudny i nie zawsze wychodzi na dobre. Przekornie podam dwa przykłady osób, którym nie wyszło, ale dzięki temu właśnie są dziś w punkcie, w którym są. 

 

Obaj to moi kumple ze szkoły średniej.

 

Przykład 1: konwersja intro na ekstra. Typowy introwertyk: logiczny umysł, ścisłe zainteresowania (do dziś pamięam jak rozkminialiśmy zadania z fizyki, on był z tego naprawdę mocny). Z jakiegoś powodu przez wiele lat próbował zrobić z siebie duszę towarzystwa i samozwańczego wodzireja: próby organizowania jakichś spotkań klasowych po 10 czy iluś tam latach od matury itp. pomysły, zagadywanie na siłę do każdego na imprezie w towarzystwie, w którym nikogo nie znał itp. Dość komicznie to wyglądało i rezultaty były mierne, bo to wszystko było sztuczne. W pracy też, pomimo świetnych kompetencji technicznych (nie IT, ale nie będę pisał co), z jakiegoś powodu za wszelką cenę próbował iść w stronę sprzedaży. Po pewnym czasie, sfrustrowany chyba brakiem wyników, zaakceptował swoje miejsce i rozwijał się nadal, ale już zgodnie z predyspozycjami: wrócił do twardej ścieżki technicznej - jest dziś świetnym specjalistą w swojej działce, przestał robić z siebie wodzireja i przywódcę, rozumiejąc, że nie ma do tego predyspozycji i kompetencji. Dziś jest szczęśliwym gościem. Dodam, że ma partnerkę i jedno dziecko, więc również na polu relacji d-m się odnalazł.

 

Przykład 2: konwersja z ekstra na intro. Kolega z typowymi cechami ekstrawertyka: wysoki, przystojny, naturalność i łatwość nawiązywania kontaktów, umiejętność prowadzenia rozmów, naturalny luz. My byliśmy w mat-fizie i o ile matma szła mu nieźle - nie był żadnym samorodnym talentem, ale pracowitym człowiekiem, więc zadania na poziomie matury nieźle mu szły, o tyle z fizyką było gorzej. Jednak on uparł się na ścisły kierunek. Po roku studiów czuł się nieźle dojechany, zmienił uczelnię na SGH, ale nadal nie chciał porzucić marzeń o karierze analityka finansowego. Na rekrutacji do wymarzonej korpo nie poszło mu - nie poradził sobie z zadaniami analitycznymi. To był punkt przełomowy w jego karierze i życiu. Po wielu latach zaakceptował to, że jest ekstrawertykiem i ma naturalne kompetencje w dziedzinach sprzedażowych i porzucił plany o pracy 100% przy kompie. Dziś jest dyrektorem sprzedaży w sporej polskiej spółce z branży FMCG. Nie rozmawialiśmy dawno, ale z tego, co wiem, buduje dom, ożenił się, pewnie też dzieci w drodze. Rozwinął się zgodnie z predyspozycjami.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Messer napisał:

No wiesz, chyba że faktycznie introwertyzm to tylko sposób ładowania baterii. Jak ktoś je ładuje w samotności a potem ma normalne życie, to nie ma problemu. Większość introwertyków, których ja osobiście spotkałem, po prostu ładują się w samotności całymi dniami i buzują wewnątrz. To już normalne nie jest. A potem pretensje do świata i zazdrość do innych, że życie przeleciało jak wegetowali i nie mieli mocy nic sobie z tego życia wziąć..

@Sankti Magistri Wytłuszczyłem tutaj co napisał @Messer chodziło mi o taki introwertyzm... To że ty 27 dni w miesiącu jesteś wśród ludzi a musisz sobie 3 dni odpocząć  to nie jest introwertyzm tylko ładowanie baterii. Poza tym, jeżeli ten czas dla siebie przeznaczasz na coś co cię uspokaja, dzięki czemu wzrastasz - to nie jest introwertyzm tak samo. Chodzi o to że tak jak Messer miałem tylko do czynienia z introwertyzmem tym negatywnym więc stąd moja opinia.

6 godzin temu, Sankti Magistri napisał:

Kolarstwo to sport impotentów lub przyszłych impotentów. Zawsze po dłużej jeździe na rowerze benek mi gorzej działa.

No ale jak sobie w tygodniu ze 2 dni po 15 km przejadę to mi się coś stanie? XD.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z rowerem to kwestia odpowiedniego ustawienia (bike fitting) i odpowiednich gaci żelowych i nic się stać nie może. Ale większość ludzi ignoruje fitting, uznając, że przecież rower to proste urządzenie i "sam sobie ustawię". Przy dobrym ustawieniu i dobrej jakości spodenek oraz obuwia (tak: obuwia) nie ma szans się benek uszkodzić.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SamiecGamma napisał:

Po pewnym czasie, sfrustrowany chyba brakiem wyników, zaakceptował swoje miejsce i rozwijał się nadal, ale już zgodnie z predyspozycjami: wrócił do twardej ścieżki technicznej - jest dziś świetnym specjalistą w swojej działce, przestał robić z siebie wodzireja i przywódcę, rozumiejąc, że nie ma do tego predyspozycji i kompetencji.

Miałem tak wiele razy. Generalnie lepiej robić to w czym jesteś dobry niż polepszać swoje słabe strony.

 

Dla mnie i z moich obserwacji self improvement to cope. Sam ćwiczę, biohackuje się i tak dalej ale nie da się w jakiś fundamentalny sposób zmienić osobowości. Nigdy też takich ludzi nie poznałem którzy w jakiś fundamentalny sposób się zmienili (mówię o ludziach bez traum)

 

Rodzisz się z określonymi predyspozycjami i umiejętnościami możesz z tym walczyć ale i tak prędzej czy później wrócisz na ścieżę którą miałeś wrócić.

 

Ja też zmuszałem się do bycia z kobietami które dla mnie były ładne ale osobowościowo i wartościami to mi nie pasowały i to zawsze kończyło się wybuchem.

 

To jest depresyjna doktryna ale tylko z pozoru, nie wiem czy każdy ale dużo ludzi jest w czymś conajmniej niezła więc raczej mało jest przypadków że urodziłeś się nieudacznikiem i nim zostaniesz.

 

Niestety ale świat jest fundamentalnie niesprawiedliwy - jedni są ładniejsi, drudzy brzydsi, jedni bardziej inteligentni drudzy mniej. Ciężko to zaakceptować, że na wiele rzeczy nie masz zwyczajnie wpływu. Z wiekiem mam wrażenie gdy nieuchronność śmierci staje się coraz bardziej rzeczywista przynajmniej część ludzi zaczyna to rozumieć. Przewlekłe choroby i bóle też uczą życia. Wielu ludzi ma ego wyjebane w kosmos i myślą, że są panami swojego losu ale to jest zawsze do czasu. Rzeczywistość wyprostuje każdego bo każdego czeka śmierć i starość.

 

Przeznaczenie jest wszystkim, jak w tragedii greckiej. Nie uciekniesz od swojego przeznaczenia.

Edytowane przez azmelkejs
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, azmelkejs napisał:

Dla mnie i z moich obserwacji self improvement to cope. Sam ćwiczę, biohackuje się i tak dalej ale nie da się w jakiś fundamentalny sposób zmienić osobowości. Nigdy też takich ludzi nie poznałem którzy w jakiś fundamentalny sposób się zmienili (mówię o ludziach bez traum)

 

To jest ciekawe zagadnienie. Według mnie jest to możliwe. Jeżeli będziesz codziennie wystawiał się na sytuacje, które wybijają Cię ze strefy komfortu, to po latach nie ma szans, żeby nie doszło do gwałtownej zmiany. Jeżeli będziesz się wystawiał na przebywanie wśród ludzi to po latach pewnie znika nieśmiałość, czerwienienie się, poprawia się small talk i tak dalej. Ja nie twierdzę, że to jest łatwe i szybkie, bo jest trudne i żmudne, ale widzę po sobie, że jest to możliwe. Nie wiem, co masz na myśli mówiąc o osobowości- bo nadal mam tak, że po jakichś większych interakcjach muszę odpoczywać w samotności jako w przeważającej części introwertyk i tu się zgadzam, że są pewne cechy w naszym temperamencie, które są niezmienne. 

 

36 minut temu, azmelkejs napisał:

Rodzisz się z określonymi predyspozycjami i umiejętnościami możesz z tym walczyć ale i tak prędzej czy później wrócisz na ścieżę którą miałeś wrócić.

 

W niektórych sytuacjach to prawda. Na przykład są dyscypliny sportu jak koszykówka czy siatkówka, gdzie bez wzrostu nie ma sensu nawet zaczynać, bo i tak człowiek nie będzie w stanie nic zrobić. Dosłownie nic, bo bez wzrostu nie będzie w stanie na przykład doskoczyć do bloku w siatkówce czy zaatakować. Owszem, można poprawić treningiem wyskok, ale to tylko dla własnej satysfakcji, bo i tak się nie doskoczy do siatki. 

27 minut temu, azmelkejs napisał:

Generalnie lepiej robić to w czym jesteś dobry niż polepszać swoje słabe strony.

 

Niby tak, ale w dużej części zawodów ważne są też umiejętności miękkie. To też taka niebezpieczna koncepcja, bo ogólnie często nie wiemy czy nasze słabe strony są rzeczywiście słabymi stronami. Owszem, zazwyczaj takie rzeczy się czuję, ale też można się nieźle przejechać, bo ktoś nas do czegoś w przeszłości zraził lub skrytykował i uznajemy błędnie, że nie mamy do czegoś predyspozycji. Ogólnie w życiu praca nad słabościami nie jest łatwa, ale myślę, że łatwiej i tak jest poprawić słabe strony niż ulepszać swoje mocne strony ze względu na to, że człowiek jak coś zaczyna poprawiać z punktu zero to szybko widzi jakiś progres. Poprawianie czegoś już dobrego jest trudniejsze. To trochę tak jak ćwiczysz na siłowni i wyglądasz dobrze, ale masz zaniedbaną fryzurę i się dziwisz, dlaczego brakuje powodzenia u dziewczyn i postanowisz, że będziesz dalej poprawiał formę na siłowni zamiast iść do przeciętnego nawet fryzjera. Ogólnie człowiek jest tak dobry jak jego najsłabsze ogniwo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Sankti Magistri napisał:

Raczej nie powinno. Obyś tylko codziennie nie jeździł 100 km z sumą przewyższeń 1500m to będzie git ;)

 

Abstrahując od tego, że to śmieszny żart - sam się usmiałem - słuchanie randoma z netu o tym, ile i jak jeździć czy co zrobić z własnym życiem: świetny pomysł! Na pewno daleko można zajść :D 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Kogo pragną kobiety? Faceta, który chodzi na terapię...

https://natemat.pl/489701,najbardziej-pozadana-cecha-u-wspolczesnego-mezczyzny-chodzi-na-terapie

Cytat

Prawo jazdy, 180 centymetrów wzrostu, talent kulinarny? Nie, dziś najbardziej pożądaną przez kobiety cechą u mężczyzn jest chodzenie na terapię. To najbardziej zielona flaga ze wszystkich zielonych flag. I odwrotnie: jeśli nie chodzisz na terapię, najpewniej zostaniesz przesunięty w lewo i to bez większego namysłu.

aaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.