Skocz do zawartości

16-latka wpuściła nożownika przez okno


maroon

Rekomendowane odpowiedzi

34 minuty temu, Obliteraror napisał:

Nie rozumiem. Cała trójka powinna być powieszona dwie dekady temu. Czego tu nie rozumiesz? To miał być przykład na przestępstwo ewidentnie kwalifikujące się pod KS. Z ustaleniem sprawców i procesem nie będącym procesem poszlakowym (jak Komenda). I tyle.

 

Po to jest KS. A raczej po to powinna być. Wielkiej filozofii tu nie ma.

Ok, dzięki za przykład, jak mówiłem wyżej, gdy będzie kara śmierci takie śmiecie sobie uciekną za granice i tyle ich zobaczysz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, maroon napisał:

A więc np. obozy pracy przymusowej też dla mniejszych zbrodzieniów. Ajajaj. 😁

System tzw"prac społecznych" funkcjonuje. Tylko nie w formie izolacyjnej. Ale osoby, którym niezawisły to zasądził mają możliwość wystąpienia o zamianę tej kary na potrącenia z wynagrodzenia. Czyli celebryty do zamiatania ulic nie pójdą. Same prace społeczne stanowią sporą uciążliwość. Bo skazany musi kombinować dni wolne, ew. po pracy itd. Nadzór nad wykonywaniem pracy też kuleje. I ze strony kuratorów zawodowych jak i podmiotów do których są kierowani skazani. Forma izolacyjna...tak.z pełnym nadzorem jest wyjściem. Ale ...nie np. dla skazanego za niealimentacje. Itd itp. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, tmr said:

. Ale ...nie np. dla skazanego za niealimentacje. Itd itp. 

A czemu nie? Obozy pracy, ale takiej z której jest zysk, a jednocześnie sama praca ciężka. Wtedy zbrodzień ma przymus pracy zarobkowej, z ktorej pokrywa się jego zobowiązania. Tylko fakt, nie mogłoby być celebryckich wyjątków. 

 

Pamiętam w latach 80-tych więźniowie normalnie na budowach zasuwali. 

 

Bardzo mnie zadziwia skąd się pojawiło takie cackanie z patusami. Wrażliwe płatki śniegu. Wygodne łóżeczko, telewizorek i stołóweczka 3x dziennie. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, maroon napisał:

Pamiętam w latach 80-tych więźniowie normalnie na budowach zasuwali. 

Osadzeni wykonują nadal prace poza ZK. W kilku ZK były też drobne zakłady rzemieślnicze. 

 

Cackanie? Efekty głupkowatego podejścia do całego wymiaru tzw sprawiedliwości. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, maroon napisał:

Obozy pracy, ale takiej z której jest zysk, a jednocześnie sama praca ciężka.

Po raz kolejny zapytam, może tym razem odpowiesz, jak skażesz ludzi na takie roboty którzy uciekli do cywilizowanych krajów? Inne państwa nie odeślą Ci obywatela jeśli będą wiedzieć, ze czekają go nieludzkie warunki/ kara śmierci. Każdy (winny/niewinny) wiedząc ze za popełniony czyn będzie mu grozić kara śmierci ucieknie za granice. I nikomu się nawet nie można dziwic. Ochrona życia to główne zadanie naszego mózgu. 
 

Powiedz jak to Polska powinna rozwiązać.

31 minut temu, tmr napisał:

Osadzeni wykonują nadal prace poza ZK. W kilku ZK były też drobne zakłady rzemieślnicze

Pracują cały czas, oczywiście Ci skazani za te lżejsze przestępstwa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Patryk napisał:

Pracują cały czas, oczywiście Ci skazani za te lżejsze przestępstwa. 

To określa kkw.

Kto może "korzystać" nieodpłatnie z pracy osadzonych.

I chyba tylko skazani na dożywotnie pozbawienie wolności nie mogą wykonywać pracy poza ZK.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, tmr napisał:

To określa kkw.

Kto może "korzystać" nieodpłatnie z pracy osadzonych.

I chyba tylko skazani na dożywotnie pozbawienie wolności nie mogą wykonywać pracy poza ZK.

Masz racje, zgoda dyrektora jest także potrzebna by pracować.

 

Nie widzę tu szczerze mówiąc pola do zbyt wielu zmian. Te przepisy są Ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tragedia dzieci już raz skrzywdzonych przez dorosłych a tu znów jakieś dziwolągi wyciągają ich dramat dla potwierdzenia forumowych debilnych tez. 

 

Brakuje tylko że ten zwyrodnialec nie był tylko "bad boyem" ale miał jeszcze 2 metry wzrostu i kwadratową szczękę. Jprdl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Patryk napisał:

Nie widzę tu szczerze mówiąc pola do zbyt wielu zmian. Te przepisy są Ok.

No nie do końca.

Przykład : niealimentacja. Prace społeczne. Uchyla się. Niezawisły na posiedzeniu daje postanowienie ( nie od razu. Raz mu darujeo zastępczej karze. Jest pucha. "Bierze go" podmiot, ktory nie płaci osadzonemu za pracę ( bo to wynika z kkw a nie złej woli ). Po 3 mcach skazany opuszcza ZK. W skrzynce pocztowej czeka zaproszenie od proroka/na komendę. W sprawie uchylania się od obowiązku alimentacyjnego. Fikcja. Nie. Z życia. Jeszcze śmieszniej jak dwóch Niezawisłych, w tym samym.mcu, dało jednemu chlopakowi : bezwzględne ( centralna PL ) i prace społ ( zach PL ) za dokładnie to samo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli za bezstresowym wychowaniem nie idzie dokładne wyjaśnienie i zrozumienie to lepszy jest klaps. 

 

Wpojoni ludziom bezstresowe wychowanie ale zapomniano powiedzieć że wiąże się to z dużą ilością uwagi na przekazanie dlaczego nie należy czegoś robić. 

 

To tak jak powiedział Cejrowski. 

"Biały człowiek zabronił korzystać z usług szamana ale nie dał dostępu do lekarza..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, Perun82 said:

Ostatnio media grzeją ten i podobne tematy.

Wchodzi w życie 22 czerwca ustawa o "przemocy w rodzinie". Taka nowoczesna, postępowa. Trzeba to czymś "uzasadnić", bo PiS zaliczy kilkunastoprocentowy spadek poparcia nawet wśród najtwardszego elektoratu, i przegra wybory.

 

17 hours ago, Patryk said:

No z takimi danymi nie da się dyskutować.

Podaj zamiast bezwzględnych wartości, stosunek morderstw do śmierci z innych przyczyn, dla podanych lat.

 

Tak się robi manipulację:

- 150 lat temu, na drogach ginęło 0 osób w wypadkach samochodowych

- 100 lat temu, jedynie pojedyńcze przypadki śmierci w wypadkach samochodowych notowano

- 50 lat temu, setki osób ginęło w wypadkach samochodowych

- dziś, stan się poprawia, ale nadal zostało wiele "do zrobienia". Zakazać samochodów!

Wystarczy zadać pytanie "a te 150 lat temu, ile osób spadało z konia ze skutkiem śmiertelnym?" i statystyka od razu zaczyna wyglądać inaczej.

 

6 hours ago, maroon said:

Tęczowa młodzież bardzo chujowy świat by chciała stworzyć - pełny socjalistycznej miłości

Czytać należy "pełny analnego traktowania wrogów". Kto wróg? To się potem na bieżąco uzupełni... podstempluje gumową pieczątką... Było.

 

6 hours ago, Obliteraror said:

Mam to rozumieć, że większość czarnych w obecnych amerykańskich więzieniach siedzi za niewinność?

sCr9HNVL9ihf2MFLs2Gk4WAUlZZilhYz.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Gixer napisał:

Jeżeli za bezstresowym wychowaniem nie idzie dokładne wyjaśnienie i zrozumienie to lepszy jest klaps. 

 

Wpojoni ludziom bezstresowe wychowanie ale zapomniano powiedzieć że wiąże się to z dużą ilością uwagi na przekazanie dlaczego nie należy czegoś robić. 

To całe bezstresowe wychowanie to bujda. Dzieci od kilku ładnych lat są z jednej strony rozpuszczane, nie uczy ich się odpowiedzialności, nie poświęca uwagi, a z drugiej poddaje się je przemocy psychicznej. Trenowałem kiedyś dzieciaki w judo i to co ich rodzice (głównie ojcowie) z nimi wyrabiali to jest antyteza dobrego wychowania. Z jednej strony chuchanie, dmuchanie i pretensje do mnie że dzieci mają siniaki i są zmęczone po treningu, a z drugiej sztorcowanie chłopaka że syn tego czy tamtego lepiej radzi sobie na zawodach.

Rozmawiałem jakiś czas temu ze znajomym który prowadzi szkółkę judo i sambo to teraz jest jeszcze gorzej. Niektórzy rodzice przychodzą do niego i próbują wygadać dla swoich dzieci np awans na wyższy pas żeby "był lepszy" od syna koleżanki. Traktują własne dziecko jako narzędzie w jakiejś pojebanej walce o status.

 

Wychowanie chłopca przez ojca powinno być szorstkie i nastawione na stworzenie silnego faceta. Kiedyś ojcowie to lepiej rozumieli. Od ładnych kilku lat za ojcostwo biorą się ulane, pasywno-agresywne, zawistne, słabe pizdy nie faceci i stąd mamy dziś to co mamy czyli wysyp zaburzonych, rachitycznych chłopaczków którzy bardziej nadają się do choroszczy niż do życia.

  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Sankti Magistri napisał:

To całe bezstresowe wychowanie to bujda.

Błąd. 

15 minut temu, Sankti Magistri napisał:

Dzieci od kilku ładnych lat są z jednej strony rozpuszczane, nie uczy ich się odpowiedzialności, nie poświęca uwagi, a z drugiej poddaje się je przemocy psychicznej.

Tylko to nie jest bezstresowe wychowanie

15 minut temu, Sankti Magistri napisał:

Trenowałem kiedyś dzieciaki w judo i to co ich rodzice (głównie ojcowie) z nimi wyrabiali to jest antyteza dobrego wychowania. Z jednej strony chuchanie, dmuchanie i pretensje do mnie że dzieci mają siniaki i są zmęczone po treningu, a z drugiej sztorcowanie chłopaka że syn tego czy tamtego lepiej radzi sobie na zawodach.

To jest wychowanie stresowe. 

15 minut temu, Sankti Magistri napisał:

Rozmawiałem jakiś czas temu ze znajomym który prowadzi szkółkę judo i sambo to teraz jest jeszcze gorzej. Niektórzy rodzice przychodzą do niego i próbują wygadać dla swoich dzieci np awans na wyższy pas żeby "był lepszy" od syna koleżanki. Traktują własne dziecko jako narzędzie w jakiejś pojebanej walce o status.

Ale tak zawsze było. Cała moja szkoła to była jedna wielka pogoń za paskiem na świadectwie i na tym by nie być gorszym  z czegos od X

15 minut temu, Sankti Magistri napisał:

 

Wychowanie chłopca przez ojca powinno być szorstkie i nastawione na stworzenie silnego faceta.

Ojciec powinien być wzorem i mentorem. 

15 minut temu, Sankti Magistri napisał:

 

Kiedyś ojcowie to lepiej rozumieli.

Bo ja wiem, myślę ze niewielu to rozumiało i niewielu rozumie. 

15 minut temu, Sankti Magistri napisał:

Od ładnych kilku lat za ojcostwo biorą się ulane, pasywno-agresywne, zawistne, słabe pizdy nie faceci i stąd mamy dziś to co mamy czyli wysyp zaburzonych, rachitycznych chłopaczków którzy bardziej nadają się do choroszczy niż do życia.

Hmm, pewnie mieli takich samych ojców. 
Tak to działa. Większość podchodzi jakoś to będzie i powiela wzorce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Sankti Magistri napisał:

Traktują własne dziecko jako narzędzie w jakiejś pojebanej walce o status.

Zawsze tak było. Chora presja niespełnionych marzeń rodziców wywierana najpierw na dziecko a potem otoczenie. Poza tym dziecko "świadczy" o rodzicach - a większości ludzi liczy się ze opinią innych "co ludzie powiedzą". Rywalizacja wewnątrz rodzinna, z najbliższą rodziną i z otoczeniem. 

 

Żeby nie było - jestem za rywalizacją, ale zdrową. 

3 godziny temu, Sankti Magistri napisał:

a z drugiej sztorcowanie chłopaka że syn tego czy tamtego lepiej radzi sobie na zawodach.

Inni mają piątkę a ty tylko 4+. Jesteś leniem. 

3 godziny temu, Sankti Magistri napisał:

Od ładnych kilku lat za ojcostwo biorą się ulane, pasywno-agresywne, zawistne, słabe pizdy nie faceci

To są istoty nienadające się na ojców. Tak jak nie każdy ma predyspozycje do prowadzenia pojazdów tak podobnie sprawa ma się do tworzenia nowego życia. 

3 godziny temu, Sankti Magistri napisał:

a z drugiej poddaje się je przemocy psychicznej.

Wychowanie tak jak polityka. Najlepszym motywatorem jest strach. Wytresować posłuszeństwo i karać każde odstępstwa. W końcu dziecko świadczy o rodzicu...

 

 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Sankti Magistri napisał:

Ja nie mówię że jest. Opisz czym jest według Ciebie wychowanie bezstresowe. Mam w planach niedługo zalać formę to chętnie poczytam.

Ogólnie wymaga sporo pracy ze strony rodzica. Chodzi o to by dać przestrzeń do rozwoju dziecka i budowania przez nie pewności siebie. 

 

Bezstresowe wychowanie zakłada częste rozmowy z dzieckiem, wspieranie jego potrzeb oraz pomoc w rozwijaniu jego zainteresowań, ale także dawanie dobrego przykładu i aktywne spędzanie wspólnego czasu. W bezstresowym wychowaniu nie występują kary ani wymagania czy oczekiwania wobec dziecka, aby nie zaburzać procesu naturalnego rytmu rozwoju dziecka. 

 

I tu ważne. Dzieciak kopiuje dorosłego rodzica. Więc jak dorosły po pracy obsługuje piwo i tv, to takie wychowanie nic nie da. A tym bardziej dawanie dziecku tableta bo rodzic zmęczony/bierze pracę do domu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn To żeś się rozpisał, formułka z gogli... Jaki to jest ten "naturalny rytm rozwoju dziecka" ?

 

24 minuty temu, Libertyn napisał:

I tu ważne. Dzieciak kopiuje dorosłego rodzica.

Dlatego jednym z najważniejszych elementów wychowania jest lead by example, moja baba ostatnio powiedziała że ja nawet stoję obok niej w ten sam sposób jak mój ojciec stoi przy mamie. 

 

1 godzinę temu, Perun82 napisał:

Zawsze tak było. Chora presja niespełnionych marzeń rodziców wywierana najpierw na dziecko a potem otoczenie. Poza tym dziecko "świadczy" o rodzicach - a większości ludzi liczy się ze opinią innych "co ludzie powiedzą". Rywalizacja wewnątrz rodzinna, z najbliższą rodziną i z otoczeniem. 

To nawet nie jest najgorsze. Najgorszą praktyką dzisiejszego wychowania według moich obserwacji rodzin jest dehumanizacja dzieci czyli masz się słuchać, robić co władca rozkaże, nie dyskutować i brać wszystko za pewnik. Dziecko nie ma prawa do własnych myśli ma służyć jako robot i statuetka do chwalenia się/leczenia kompleksów. Ale to duży temat nie ma co robić offtopa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Sankti Magistri napisał:

Najgorszą praktyką dzisiejszego wychowania według moich obserwacji rodzin jest dehumanizacja dzieci czyli masz się słuchać, robić co władca rozkaże

 

Tak niestety jest od dawna. Rodzice z jednej strony chcą bezwzględnego oraz bezkrytycznego posłuszeństwa a później wielce zdziwieni iż latorośl ma problemy wchodząc w dorosłe życie. Tutaj dochodzimy do ważnego pytania- po co rodzicom dzieci? No właśnie, na ZUS, na posyłki - jako służba. I ja się nie dziwę tym dzieciom, które po paru dekadach pokazuje swoim rodzicielom gdzie ich mają. 

 

Mnie bardzo irytuje wymuszona wdzięczność za to, ze ich powołano na świat. Masz dziękować i całować po stopach bo inaczej jesteś niewdzięcznym bachorem który nie szanuje rodziców. To jest szczyt skurw.... Szantaż emocjonalny.

 

Wiele osób zakładając spółkę pt. rodzina działa schematami. Zlać formę, urodzić wyhodować i czerpać profity oraz opierdzielać dziecko gdy nie robi po ich myśli. 

 

10 minut temu, Sankti Magistri napisał:

Ale to duży temat nie ma co robić offtopa.

 

Był już taki temat, ale owe elementy będą się powtarzały. 

Edytowane przez Perun82
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Perun82 napisał:

Wiele osób zakładając spółkę pt. rodzina działa schematami. Zlać formę, urodzić wyhodować i czerpać profity oraz opierdzielać dziecko gdy nie robi po ich myśli. 

Ale po to właśnie jest cała ta "rodzina". Można napierdzielać w @Libertyn jak to nie jest lewacko odklejony (i w 99% pozostałych innych odpowiedzi jest), ale trzeba przyznać, że w kwestii tematu "po co jest rodzina" trafia w samo sedno.

Ja od mojego starego wprost usłyszałem dawno temu, że jestem na tym świecie tylko dlatego, że ich wcześniejsze dziecko zmarło. W domyśle też dlatego, że do roboty "dodatkowe" ręce do pracy to tym lepiej. ;)

4 godziny temu, Sankti Magistri napisał:

Kiedyś ojcowie to lepiej rozumieli. Od ładnych kilku lat za ojcostwo biorą się ulane, pasywno-agresywne, zawistne, słabe pizdy nie faceci i stąd mamy dziś to co mamy czyli wysyp zaburzonych, rachitycznych chłopaczków którzy bardziej nadają się do choroszczy niż do życia.

Nie zgodzę się. Nic nie rozumieli. Zarówno dzisiejszym ojcom i mamusiom jak i tym dawnym chodziło o stworzenie posłusznego "zapierd*****" na swoje cele (statutowe, majętne czy też dodatkowy szpan przed rodzinką). 

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Hubertius napisał:

Ale po to właśnie jest cała ta "rodzina"

 

I cała nasza cywilizacja. I te słodkopierdzące twierdzenia o miłości, serduszku etc..Na starość robię się chyba za bardzo cyniczny. 

Edytowane przez Perun82
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Perun82 said:

 

 

- po co rodzicom dzieci? 

 

To już ustalone zostało:

 

1) Żeby zaspokoić własne egoistyczne pobudki. 

2) Imperatyw genetyczny - chęć "przekazania" genów, co w istocie też jest egoizmem, a jeszcze do tego większość genów jest byle jaka. 

 

I proszę nie kadzić o miłości i innych tęczowo-lawendowych wysrywach. 

 

Ps. Kiedyś był jeszcze imperatyw ekonomiczny, dziś już nie bałdzo. 

 

Ergo jest to wszystko do bólu pragmatyczne i wyrachowane, ale nie można przecież tak, stąd dopisywanie sobie wzniosłych teorii. 😁

 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Libertyn said:

W bezstresowym wychowaniu nie występują kary ani wymagania czy oczekiwania wobec dziecka, aby nie zaburzać procesu naturalnego rytmu rozwoju dziecka. 

Na przykład trzylatek.

Taki który chce iść się pobawić z pitbullem w jego kojcu.

"Dziecku odmówisz? Może jeszcze zakażesz? Postawisz przymusem granicę, której nie wolno mu złamać?"

I tutaj "naturalny rozwój" to najedzone zwierzę i zero żywych dzieci - jak przez dziesiątki tysiącleci kończyły się podobne eksperymenty.

 

I w tym punkcie zazwyczaj, zwolennicy wychowania permisywnego (bo to jest poprawna nazwa "bezstresowego chowu"), zaczynają pierdzielić coś o "stawianiu granic", czy "dbaniu o bezpieczeństwo", nie chcąc za Chiny Ludowe przyznać, że żadnej granicy czy wymogu nie da się postawić małemu dziecku bez użycia przymusu (psychicznego lub fizycznego).

 

Siatka kojca, broniąca dziecku "zabawy z pieskiem" jest z definicji ograniczeniem fizycznym, przymusem fizycznym pozostawania w określonej przestrzeni przez dziecko. Tak samo zamknięte drzwi mieszkania, czy płot dookoła działki.

To wymagania, których dziecko nie może przekroczyć czy złamać bez pomocy/zgody opiekuna, lub innych osób.

Stawiając te wymagania nie można mówić o wychowaniu "bezstresowym", bo przecież dziecko się stresuje, nie mogąc tych drzwi pokonać.

A skoro można pytaniem "a zamykasz drzwi?" udowodnić, że nawet zagorzali zwolennicy "bezstresowości" i tak stresują swoje dzieci, "... teraz spieramy się już tylko o cenę".

 

Z innej strony, danie dziecku klucza do mieszkania to symboliczny akt uznania jego odpowiedzialności. Moment w którym uznajemy dziecko za zdolne do objęcia rozumem możliwych konsekwencji naruszenia pewnych zasad społecznych. Od tego momentu można zacząć dyskutować o zasadności eliminacji fizycznych ograniczeń otaczających dziecko, i o możliwym "bezstresowym" stawianiu granic. Ale wcześniej?

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Kespert said:

 

Z innej strony, danie dziecku klucza do mieszkania to symboliczny akt uznania jego odpowiedzialności. 

 

Dzieci niewychowywane permisywnie są dużo bardziej odpowiedzialne i świadome konsekwencji swoich działań. 

 

Moj ulubiony przykład, to jak przekonasz, że para parzy? Albo prąd kopie? 

 

Tymczasem jedno "kopnięcie" albo purchel na palcu i więcej permisywności już nie potrzeba. 

 

Osobiście przeżyłem jedno i drugie - działa znakomicie. 

 

I jeszcze jedno. Kiedyś z kluczami latały 8 latki. A w harcerstwie finkę - nóż straszny, ostry, zabójczy nosiło się przy boku i to publicznie. I nikt nikogo nie pociął, ani nie zadźgał. Ale nie było permisywności w wychowaniu, za to była odpowiedzialność i konsekwencje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minutes ago, maroon said:

A w harcerstwie finkę - nóż straszny, ostry, zabójczy nosiło się przy boku i to publicznie.

Jakby dzisiaj dziecko w szkole, np. jakiś 11-latek, nosił nóż przy boku, "madki" by chyba eksplodowały.

 

Kiedyś było w USA badanie polegające na tym, że do pustego domu wpuszczano dzieci bez żadnych poleceń czy przykazań - mogły robić co chciały.

Oczywiście był haczyk, a nawet cała klamka - w jednym z pokoi na stole leżał pistolet. Nie nabity, ale prawdziwy.

Dzieci wychowywane "stresowo" w domach, w których była broń - najczęściej nawet nie sięgały aby dotknąć broni, tylko biegły zawiadomić dorosłego co znalazły.

Dzieci wychowane "bezstresowo" bez żadnych obaw sięgały po przedmiot widywany tylko na filmach, bawiły się nim, nawet potrafiły odbezpieczyć i nacisnąć spust. W jednym przypadku, bodaj 7-latka wycelowała w inne dziecko i "strzeliła". Oczywiście, rodzice takich dzieci natychmiast obwiniali filmy/gry/popkulturę, nie potrafiąc przyznać się do porażki w "stawianiu granic"; albo tłumacząc próbę morderstwa wyświechtanym zwrotem "to tylko dzieci".

 

"Oczywiście" lewicowcy podważali metodologię badań, więc były też warianty, że dzieciom kategorycznie kazano "bawić się ostrożnie, uważać na wszystko co znajdziecie by nie zrobić sobie krzywdy". Zarówno "autorytet" w stylu obcego "profesora w kitlu", jak i rodzice danego dziecka. Wynik - bez zmian!

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.