Skocz do zawartości

Mieszkańcy Polski są jednymi z najmniej towarzyskich społeczności


Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, Libertyn napisał:

 

Wpierdol to wpierdol.
Wartościowanie wpierdolu ze wzgledu na nacje/rasę  sprawcy to jest zupełny bezsens. 

 


Musiiałbyś dostać wpierdol od Mohameda i jego rodziny,

wtedy napewno zmieniłbyś zdanie.

 

Nie raz w Polsce po pijaku na jakiś baletach wstawałem się w bójki i dostawałem po ryju, jakoś szczególnie mi to w pamięci nie zapadło.

 

Od czarnego dostałem raz, zrozumiesz co pisze jak czarny Ci wpierdoli czego Tobie oczywiście nie życzę.

Edytowane przez Kacperski
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, verde napisał:

Jak mam się spotykać z byle kim i na siłę wymyślać tematy do rozmów, to wolę siedzieć w domu.

Ja pracuje na zmiany, studiuje, dodatkowo mieszkam na prowincji, chce znaleźc lepiej płatną prace, awansować życiowo i zawodowo, wielu moich kolegów i koleżanek pożeniło się, powyprowadzało, cześć nie rozwija się i stanęło w miejscu  więc z tego tytułu zbyt często nie spotykam się.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Kacperski napisał:

Nie raz w Polsce po pijaku na jakiś baletach wstawałem się w bójki i dostawałem po ryju, jakoś szczególnie mi to w pamięci nie zapadło.

Bo miałeś farta. I w polsce i za granicą unika się biedackich dzielnic i szemranych miejsc. A wszystko i tak zależy od szczęścia.

 

Tu masz historię wykopową legitną - jakiś patus oddał 11 strzałów do wykopka z gównobroni w warszawie bo się pokłocili o fajkę.

2019 rok XD

https://wykop.pl/wpis/42895009/a-tobie-jak-mija-weekend-do-mnie-oddano-11-strzalo

 

Cytuję (jedno wielkie xD)

Cytat
Pokrótce chciał mnie odstrzelić za to, że nie dałem papierosa. Wywiązała się słowna utarczka i wyciągnął broń. Potem czas mi się zatrzymał i mam białe plamy w pamięci

 

Edytowane przez azmelkejs
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Kacperski napisał:

A czy dla Ciebie wpierdol od kobiety przy kolegach jest tym samym co wpierdol od typa?

 

Nie wiem. Dla mnie to hipotetyczna sytuacja która nigdy nie nastąpi bo zwyczajnie nie obracam się w środowisku osób wpierdalających sobie. 

Poza tym nie pije co skutkuje tym że praktycznie kolegów nie mam :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polakom poprzez wojny, zabory, powstania, okupacje przetrącono kręgosłup moralny.

Dla Polaków stworzono system, w którym jest bieda, biurokracja, korupcja, przestępczość, niepewne jutro

co powoduje stres, nerwy, lęki, stany depresyjne, wyścig szczurów by dla siebie wywalczyć jak najwięcej.

 

Zatomizowano i napuszczono Polaków na siebie by już nigdy się nie zorganizowali, nie podjęli działania

wymierzonego przeciwko rządzącym, wrogom czy najeźdźcom. 

 

Dlatego Polak Polakowi wilkiem, gdy nie widzi profitów, interesów z drugiego człowieka to ma go tam gdzie nie dochodzi słońce.

Najbardziej komuna sprała mózgi pokoleniom powojennym tresując ich na posłusznego homosowietikusa.

 

Inna sprawa klimat gdzie przez pół roku szaro, buro i ponuro.

A wiadomo jak pozytywny wpływ ma percepcja świata na człowieka i wyższa temperatura.

 

Kolejna sprawa Polak w Polsce traktowany jest jak przestępca, petent, który o wszystko musi się prosić, nikt go nie traktuje poważnie,

problemy zamiatane są pod dywan i jeszcze wykorzystuje się go do granic niemożliwości.

 

Więc w niewolniczym kraju nie liczcie na dobre stosunki społeczne gdzie jak jeden zobaczy, że drugiemu się powodzi to zamiast cieszyć się

jego szczęściem i samemu sie zmotywować do pracy to będzie mieć ból tyłka i go zniszczy by tylko od niego nie miał więcej.

 

Polaków zniszczono w każdy możliwy sposób i podzielono tak by już nigdy nie wstali z kolan.

Z resztą prawdziwych Polaków coraz mniej w społeczeństwie za to nowoczesnych, postępowych czy idotów coraz więcej.

 

 

 

 

 

  • Like 15
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Messer napisał:

A on typowe amerykańskie, chillowe, jowialne nastawienie.

Nie zgadzam się - w tej części. Bo to jest jedynie poza. Trenowana lata, pomagająca często w życiu, ale poza. W ostatnich latach głównie poprawnie polityczna, efekt systemu i tresury :) Zdania nie zmieniam.

 

Są społeczeństwa, które do poziomu niezobowiązujących relacji i small - talku prezentują właśnie tego typu pozy. Wgrane głęboko we własny metaprogram. Ale gdy wejdziesz głębiej.. ;)

 

Polacy bywają przegięci, za to w drugą stronę. I też niedobrze.

 

A co do podejścia do wojny, strach jest najczęściej taki sam. Tu nie ma żadnej radości. Jest czysta fizjologia, śmierdząca moczem, skisłym potem i rzygowinami. Pokazywana wielokrotnie, od "Na zachodzie bez zmian" po wspomnienia weteranów D-Day.

 

O realnych przyczynach "polskiej twarzy", która przynosi w efekcie dużo więcej szkody, niż pożytku można pisać tomy. O tym braku uśmiechu i radości życia. 

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może to co napiszę będzie bardzo depresyjne, ale mnie już się w moim wieku ludzi za bardzo poznawać nie chce. Idę sobie dziś w słoneczną pogodę warszawskim deptakiem i na mojego kumpla ni stąd nagle depcze jakiś przypakowany gość w maseczce z tekstem: weźmie ci się nagle wpierdoli pod stopy. Ani przepraszam, ani ominięcia, ani przystopowania, tylko jeb na niego z pretensjami i jeszcze ta maseczka na ryju w maju gdzie masz pełne słońce i jakieś 23 stopnie. Takie coś odstrasza do zapoznania, ale miło z jego strony, że chociaż po swojemu powiedział: spierdalaj.

 

W pewnym wieku masz już pewnych rzeczy dość, w tym ludzi. Ile z nich w moim życiu poedukacyjnym zostało? Niewielu. Ledwie kilkanaście osób najwyżej. W latach szkolnych kiedy najwięcej się tych osób poznawało leciało to jakoś, potem gdy już coraz mniej cię z tymi ludźmi łączy, te relacje automatycznie znikają, umierają naturalną śmiercią. Każdy idzie we własną stronę, żyje swoim życiem. Ja tym bardziej, jako osoba żyjąca pod prąd, nie mam żony czy dzieci, więc z innymi dzieciatymi się nie spotkań i nie będę przez cały wieczór rozprawiał o jakości kupki jąką "bombelek" dziś z rana światu sprzedał. Nie będę także dywagował na tematy żłobkowe, przedszkolne, szkolne czy co tam leci aktualnie na Netfliksie. Tak przecież przeważnie wyglądają rozmowy rodziców.

 

Jakoś półtora roku temu poznałem przez znajomych gościa sporo ode mnie młodszego. Niestety nasza znajomość próby czasu nie przetrwała. Powodem tego była jego napastliwa i czepialska wobec mnie postawa. Gdy odbijałem piłeczki i ripostowałem ta postawa u niego coraz bardziej się nasilała. Gdy oznajmiłem mu, że sobie tego nie życzę i żeby się zmienił, zupełnie mnie olał. Efektem był mój osobisty ban: przestalem się odzywać, zaczałem traktować jak powietrze, teraz mnie chyba jeszcze bardziej nienawidzi. Serio??? Ja ma być towarzyski i uprzejmy dla kogoś kto ma mnie za worek treningowy wobec własnym kompleksów? Dzięki, ale wolę postać obok. Tacy niestety bywają ludzie.

 

Dobrze mi tak jak jest: kilkunastu przez lata sprawdzonych znajomych i nic więcej. Jak nawet ktoś się pojawi, to często jak wyżej okazuje się nic nie wartym... czymś. Nawet jeden znajomy komentując tę sytuację stwierdził: w przewnym wieku chcesz już spokoju, a nie użerania się z innymi.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Messer napisał:

Polacy nawet nie chcą widzieć kogoś szczęśliwego. Ich to boli BARDZIEJ NIŻ WSZYSTKO CO WYMIENIŁEŚ - te raty, covidy, inflacje i inne

Z moich obserwacji jest tak jak napisałeś,

Kilka razy zdarzyło mi się od znajomych usłyszeć "Co się śmiejesz jak głupi do sera" / "co sie cieszysz", a od ludzi gdzieś mijanych, otrzymać złe spojrzenia,

Jak myślisz z czego to wynika? Jak wygląda tok rozumowania takiej osoby krytykującej radość?

Mi się wydaje, że to działa na różne sposoby:
1) uśmiecha się -> powodzi mu się -> ma lepiej ode mnie -> muszę go postawić do swojego poziomu aby nie był wyżej ode mnie

2) zazdrość - dobrego nastroju oraz zakładanego powodzenia

3) mentalność chłopsko-pańszczyźniana, myślenie "skoro ktoś nie ma miny zbitego psa to pewnie będzie mnie chciał zaraz jakoś wykorzystać do swoich celów i zrobić ze mnie swojego służka"

 

 

Paru z Was pisało o pogodzie, że w Polsce dużą część roku ponuro, zimno.

Ale jak porównacie z Norwegią (byłem parę razy i znam tam parę osób) no to tam też jest przez długi czas ponuro ciemno zimno, a jednak mentalność inna...

Edytowane przez krzy_siek
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Obliteraror napisał:

Są społeczeństwa, które do poziomu niezobowiązujących relacji i small - talku prezentują właśnie tego typu pozy. Wgrane głęboko we własny metaprogram. Ale gdy wejdziesz głębiej.. ;)

 

Polacy bywają przegięci, za to w drugą stronę. I też niedobrze.

 

Jak wejdziesz głębiej, to możesz wszędzie znaleźć i u każdego mniej więcej to samo.. Tego się obawiam. 😕 W tym problem.

Wiem, że to co jest "głębiej" jest problematyczne, ale jednak myślę, że przeciętny Amerykanin jest szczęśliwszy i ma inne, luźniejsze podejście do życia niż nasz przeciętny rodak..

 

10 minut temu, krzy_siek napisał:

Kilka razy zdarzyło mi się od znajomych usłyszeć "Co się śmiejesz jak głupi do sera" / "co sie cieszysz", a od ludzi gdzieś mijanych, otrzymać złe spojrzenia,

Jak myślisz z czego to wynika? Jak wygląda tok rozumowania takiej osoby krytykującej radość?

 

Nie wiem.. istnieje coś takiego jak "duch narodu". Niemcy mają swój ordung, Francuzi mają legendarną już arogancję, która jest wysysana z mlekiem matki - i tak dalej.. Wydaje mi się, że chodzi po prostu o to, że my w duszach jesteśmy "indywidualnymi socjalistami". Czyli super, jak ktoś nie ma, ale fantastycznie jak ja mam. Nie wiem skąd to się bierze, naprawdę. Nie badałem nigdy nieświadomości zbiorowej tego narodu xD

Tok rozumowania jest znacznie bardziej prosty, taka osoba utknęła w swoich negatywnych emocjach tak bardzo, że myśląc, że jak "zdmuchnie czyjąś świeczkę" to samej będzie świeciła bardziej wyraźnie, taka próba leczenia kompleksów. Taka osoba też nie może zdzierżyć tego, że ktoś jest w lepszej pozycji niż on, to atakuje. Z zazdrości, z bólu który się w takim człowieku rodzi na obraz jakiegoś sukcesu. Z pogardy do siebie głęboko trzymanej, a potem rzutowanej na innych.

 

Ludzie działają tak, że ściągają innych na swój poziom z automatu. Uczą na poziomie, na jakim są. Tak najprościej, przegryw chciałby żeby ktoś był taki jak on, miał podobne problemy, nie zdzierży czyichś sukcesów, stąd "uczy" na swoim poziomie, żeby osiągać podobne wyniki jak on. Tak czysto nieświadomie. Czegoś innego nauczy milioner, jeszcze czegoś miliarder, a jeszcze czegoś uwodziciel z dobrymi wynikami, a znowu czegoś innego zawodowy fighter - jeżeli mają czyste intencje i chcą przekazywać wiedzę. Myślę, że stan emocjonalny jest tak samo przekazywany i ludzie chcą, żeby inni żyli w podobnych stanach ich samych. Dlatego sortowanie wiedzy na podstawie tego, kim ktoś jest, jest ekstremalnie ważne.

 

Jak ktoś ma rodzinkę nieudaczników złorzeczących światu i nagle jeden z synów osiąga coś dużego w świecie, to zgodnie z regułą nie powinien u zazdrośników szukać poklepania po pleckach, tylko złośliwych komentarzy. Właściwie może na zewnątrz być tym, którym się chwalą, a w rzeczywistości mogą nie móc wytrzymać tego, że ktoś ma lepiej.

Temat rzeka, w każdym razie.

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Messer napisał:

 

Mówisz trochę o sobie. Większość ludzi nie chodzi po kraju i nie myśli o matriarchacie, ratach innych ludzi, pandemii i innych ciekawych tematach.

 

Większość ludzi ma na to wyjebane i myśli o własnej dupie i żeby sąsiad miał gorzej, niczym więcej. I zapominasz, że większość ludzi ogarnia sobie partnerów, nie dają rady głównie piwniczaki.

 

Zauważ, że jest niewyobrażalnie więcej miejsc na świecie, gdzie jest znacznie, znacznie, ZNACZNIE gorzej i biedniej. Jednocześnie ci ludzie się ze sobą trzymają, są mili i towarzyscy, radośni, szanują siebie nawzajem, swoich rodziców i tak dalej. Dagestan, Jakucja, części Ameryki Południowej, Filipiny itd.

 

Temat rzeka, ale można go skrócić do tego, że ludzie w tym kraju nie mają energii. Energia to radość, twórczość, ekspresja, życie. Większość ludzi wytraca tą energię na nieskończone przyjemności, nieskończony strach przed przyszłością, zamartwiania się, pogardę (ten kraj jest niesamowicie pogardliwy), nienawiść, nieskończonej wojny polsko-polskiej i całą masę innych emocji i zachowań. To niezauważalnie wysysa z ludzie energii - oni tego nie czują jak tym buchają, ale potem wchodzą w określony stan energetyczny, który jest synonimem wyczerpania, które przychodzi po latach. Z reguły ludzie wykańczają się sami na własne życzenie w wieku 20-25 lat.

 

Im niższa energetyka własna, tym bardziej wchodzi na człowieka energetyka kraju, zaczyna go dominować. Energia tego kraju to ciągły koszmar i terror, który wynika z przeszłości. Jest niesamowicie "ciężka".

 

I my też jesteśmy ciężcy z automatu i odenergetyzowani - bo to co wisi "na kraju" nas dominuje, skoro nie mamy własnej mocy, poszła na "słuszne" synonimy nienawiści i niezapracowanej przyjemności - czyli niszczenia własnego ciała. 

 

Badania mówią, że ludzie nawet jak na siłę się uśmiechają to działa to anabolicznie i poprawia nastrój. W PL jak ktoś idzie przez ulicę uśmiechnięty to wygląda to tak obco, dziwnie, jakby z tym gościem było coś nie tak. Polacy nawet nie chcą widzieć kogoś szczęśliwego. Ich to boli BARDZIEJ NIŻ WSZYSTKO CO WYMIENIŁEŚ - te raty, covidy, inflacje i inne. Polska to kraj zazdrośników. Nie ma osób, które są mocno zazdrosne i są szczęśliwe - oni tylko na takich pozują.

 

Jesteśmy ciężkim, lekko paskudnym narodem w kwestii zazdrości, pogardy, głupoty własnej i nienawiści do innych. Każdy naród ma jakieś wady i zalety, my mamy te. I jest jak jest. To jest kwestia wewnętrzna.

 

Polak ma tak, że nawet jak pojedzie do kraju, gdzie się uśmiechają, ludzie są pogodni to on w duszy musi być smutny i często przybiera na twarz wyraz zbitego, smutnego psa, który musi się troszczyć, przejmować nie wiadomo czym i musi być przygnębiony. Jest takie powiedzenie, że jak zagranicą idzie ktoś smutny publicznie to są dwie opcje - albo to jest Polak albo Rusek. :) 

 

Btw - kiedyś, z początku wojny oglądałem materiał z amerykańskimi ochotnikami na Ukrainie. Jeden amerykaniec powiedział coś w stylu: że mają fantastyczną broń, mamy kolegów i super sytuację, to mają absolutnie wszystko, żeby spędzić następny, superowy dzień. W okolicy było słychać strzały, klimat wojny. A on typowe amerykańskie, chillowe, jowialne nastawienie.

Można sobie wyobrazić czy Polak byłby w stanie takie zdanie wymówić w takiej sytuacji. Wątpię. Coś "w duszy" by mu nie pozwoliło.

 

Przeciwnie to o czym piszesz jest bardzo powiązane, jak masz ratę x3 to jesteś wkurzony i prostym sposobem który wybiera wiele osób to dowalenie komuś innemu aby poczuć się przez chwilę lepiej, by żółć przenieść na kogoś innego, w ten sposób to się wszystko nakręca jak błędne koło, stąd mamy tyle mobbingu, agresji na drodze itd. A to dopiero początek, bo prawdziwa przestępczość dopiero się zacznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan

 

Bo typowy Polak ma dwa kompleksy - zachodu i wschodu. Z jednej strony bije niemca po kasku jaka ameryka jest wspaniała i jak cudownie się tam żyje, a z drugiej widzi siebie jako wiecznego husarza podbijającego wschód gdzie i jedno i drugie ma tyle wspólnego z prawdą co krzesło elektryczne z wygodnym fotelem.

 

Po pierwsze - nie mamy żadnych powodów żeby czuć się ani lepszymi ani gorszymi od kogokolwiek - 0 kompleksów niższości wobec amerykańca, brytola, mokebe czy portugalskiego manleta 160cm w kapeluszu a z drugiej 0 kompleksów wyższości wobec ludzi ze wschodu i głębokiego południa.  Powiem więcej - nasze miejsce urodzenia to doskonały atut bo jesteśmy w stanie się dogadać z każdym - bo wiemy zarówno o czym był Ну, погоди!, Nu, pogodi! jak i Tom i Jerry. Tylko żeby to zrozumieć nie można być zakutym łbem z urojeniami tylko być nakierowanym na swój cel i otwartym na ludzi.

 

A czy typowy Polak jest otwarty na ludzi? Nie, nie jest - jeden mądrala napisał mi tu w podobnym temacie "Polska to fantastyczne miejsce bo jak ktoś mnie zaczepi nieznajomy to mogę mu powiedzieć spierdalaj" - i tak myśli masa społeczeństwa. Jeśli masz taką postawę to życzę dużo zdrowia i lepiej rzeczywiście siedź w Polsce.

 

Problemem jest negatywizm ludzi, a tu trzy przykłady z rzędu:

 

1. @Lannes zakłada temat, że zdał z wysokim poziomem maturę z języka obcego - ludzie mu odpisują "no i co z tego bo matura to nie znajomość języka tylko programu nauczania i tak się nie dogadasz -podcinanie skrzydeł nastoletniemu chłopakowi lvl hard zamiast "zajebiście, a teraz tylko praktykuj język najlepiej w taki a taki sposób"

 

2. @Tajski Wojownik zakłada temat, że ma problemy bo kopnęła go w dupę laska - zamiast napisać mu, "chłopie życie, idź do terapeuty / sam ogarnij głowę" etc. kaskady gówna i wysrywów satysfakcji pt. "Azjatki to kurwy a Wy kłamiecie, widzicie też go zrobiła w wuja" zamiast popatrzec na to że chłopak miał jaja, zabrał dupę z Polszy, pomaga matce i stara się walczyć o swoje życie

 

3, Mój osobisty przykład - jak stworzyłem temat o Azjatkach i Michale Forsakenie (wcale nie dając go jako wzór do naśladowania, a po prostu opisując przypadek) zaczęło się pier*olenie "Azjatki śmierdzą i roznoszą choroby", Ci co wyjechali z Polski żeby szukać kobiety to przegrywy etc. no i mój ulubiony lejtmotiv bóldupców - to niemożliwe, żeby będąc po 30stce umawiać się z młodszymi laskami. Otóż moi mili Panowie zamiast je*ać 1001 postów w słoneczny weekend ja sobie wczorajszy dzień spędziłem z Panią 15 lat młodszą (tak wiem - pewnie za pieniądze, Pani jest zaburzona, jest odrażająca, ma kiłę, mogiłę i choooj wie co jeszcze XD ), którą pierwszy raz na oczy widziałem w piątek, nie widzę powodu opisywania jak się ten dzień skończył.

 

Podsumowując - jeśli ktoś ma we łbie wbity element wiecznego narzekania, bólu dupy, potrzebę wiecznego mierzenia sobie kutasów to raczej nie jest szczęśliwym i zadowolonym z życia człowiekiem.

 

A jak można to rozegrać inaczej?

 

Cieszyć się życiem i grać kartami jakie ono nam dało. Uważam, że urodzenie się w Polsce to fantastyczne karty - brak wojen (i oby tak zostało), na tle świata w miarę zamożne społeczeństwo, z automatu dostajecie jeden z najtrudniejszych języków świata i łatwość nauczenia się zarówno angielskiego jak i rosyjskiego (jak znacie te dwa języki dogadacie się z większością ludzi na świecie), paszport UE (na który wjedziecie do większości Państw świata) i wiele więcej.

 

Ale oczywiście można całe życie pierdolić, że jak nie zalałem formy równolatce w wieku 25 lat to przegrałem życie (lejtmotiv numer 1 na forum), patrz, nie udało Ci się, mówiłem że nie ma sensu próbować (lejtmotiv numer 2 na forum) albo "po co coś robić jak to nie ma sensu" (lejtmotiv numer 3).

 

Sami wybieracie jak żyjecie - taplacie się w mentalnym gównie (zazdrość, przegrywizm, potrzeba "wyjaśniania" innych i mierzenia się na kutasy, wieczne pompowanie sobie ego) albo stajecie się otwartymi i ciekawymi świata ludźmi.

 

Ktoś z Was obadał temat, że w Toruniu pojawiła się masa latynosek? Młode dupy z Kolumbii przyjechały na studia ale oczywiście forum jest zainteresowane tematami pt. "czy gość ma oczy łowcy i szczękę czada" bądź "czy klocki lego przystoją mężczyźnie jako hobby" - no oczywiście, że nie przystoją XDDDD

 

Wiecie skąd się o tym dowiedziałem? Bo przy okazji odwiedzin ziomka w tym mieście spotkałem się z dupą z Hiszpanii, która tu uczy angielskiego. Ale wiadomo - nie da się, nie ma jak, wszystko już przepadło XD Teraz uwaga - napiszę Wam o porażkach - takich jest masa jeśli coś robicie.

 

Ta dupa z Hiszpanii spuściła mnie w kiblu - i co z tego, skoro, dzięki niej, wiem gdzie w tym mieście bujają się expatki, na jakim Uni studiują te młode dupy z ameryki płd. i jak je wystalkować w social media by je zaczepić, umówić się.

 

Lepiej - na Cyprze mieszkałem z taką Rosjanką, która naprawdę mi się podobała - Pani finalnie kopnęła mnie w dupę - tylko wiecie co - dzięki tej znajomości wiem o Limassolsku, klubach gdzie się bujają rosyjskojęzyczne dupy, stronach na jakich można je znaleźć, gdzie pracują, która część miasta jest przez nich zamieszkana etc.

 

Ale ja wiem - na forum nie wolno pisać o tym, że laska spuściła na drzewo bo wiadomo - dwa typy odpowiedzi - "nie masz oczu łowcy i szczeki czada a wtedy sama by Cię zaczepiła i wskoczyła na śmigło" aka "goście po 30stce to już tylko stare babuleńki 30+".

 

Rozumiecie teraz czym jest wykorzystywanie okazji w życiu? Praktycznie każdą sytuację da się tak przekuć w coś pozytywnego ;) I tak trzeba żyć - firma upadła, odrobi się, akcje spadły, odrobi się, laska kopnęła w dupę, jest masa innych" etc. etc.

 

Na co Wy ludzie tracicie czas w życiu?

Na negatywizm i wideo "ruski żołnierz odciął na żywca głowę Ukraińcowi", statystyki o niedoborze kobiet w Polsce, wieczne podniecanie się że jakiś czarny zerżnał Polkę etc. - czy Wy się zastanowiliście czym Wy się ładujecie? Jaki syf i jaką porcję negatywnej energii łopatami szuflujecie do Waszych łbów?

 

Życie vs śmierć Wasz wybór.

 

Ja jestem "starym" repem, 39 lat i jak czytam tu gości 20-30 lat to bierze mnie pusty śmiech na to jak słysze po raz nty "przegrałem życie".

Przegrasz jeśli sam to wybierzesz.

 

Twój wybór.

 

Albo będziesz wiecznym smutasem albo chwycisz życie za klapy i będziesz próbował odnieść sukces czymkolwiek on dla Ciebie jest*.

 

PS Moje mieszkanie nie ma mebli. Śpię na materacu, salon jest pusty, stół to karton po odkurzaczu na który narzucony jest jutowy worek po kawie (taki duży), z nowych rzeczy tylko biurko, flipchart, krzesło, komputer i lodówka - taki mam styl życia. Na ścianie mam namazane markerem "pier*ol się XD" plus ponaklejane kartki z cytatami ludzi, których uważam za przewodników życiowych (Ajahn Brahm, Dan Blizzerian, Machiavelli i kilku innych). Od większości lasek słyszę jedno - "jak się z Tobą widuję czuję się jak nastolatka". Pamiętajcie - po 30stce przegraliście życie XD 

 

* Kolejna pułapka życia - brak definicji jak Ty sam chcesz żyć i strach przed wymyśleniem sobie życia tylko dawanie lejców innym osobom. Nigdy nie będziecie szczęśliwi jeśli będziecie żyć tak jak Wujek Staszek Wam powie, jak powiedzą Wam reklamy, jak powie random z forum. To Wy musicie odkryć co Was kręci i jara na tym padole i dążyć do tego żeby tak żyć. Wiele razy upadniecie ale bez upadków nie ma wejścia na szczyt.

 

PS 2 Wkleję Wam świetną, starą, piosenkę, którą kiedyś wkleiłem @RENGERSowi w jednym z tematów - za to też go osobiście cenię:

 

Electric Light Orchestra - Hold On Tight 

 

Mmm, hold on tight to your dream, yeah
Hold on tight to your dream, yeah
When you see your ship go sailing
When you feel your heart is breaking
Hold on tight to your dream


Hmm, it's a long time to be gone
Oh, time just rolls on and on (hold on)
When you need a shoulder to cry on
When you get so sick of trying
Just-a hold on tight to your dream


When you get so down that you can't get up
And you want so much, but you're all out of luck
When you're so downhearted and misunderstood
Just over and over and over you go

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 14
  • Dzięki 20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, niemlodyjoda napisał:

@Brat Jan

 

Bo typowy Polak ma dwa kompleksy - zachodu i wschodu. Z jednej strony bije niemca po kasku jaka ameryka jest wspaniała i jak cudownie się tam żyje, a z drugiej widzi siebie jako wiecznego husarza podbijającego wschód gdzie i jedno i drugie ma tyle wspólnego z prawdą co krzesło elektryczne z wygodnym fotelem.

 

Po pierwsze - nie mamy żadnych powodów żeby czuć się ani lepszymi ani gorszymi od kogokolwiek - 0 kompleksów niższości wobec amerykańca, brytola, mokebe czy portugalskiego manleta 160cm w kapeluszu a z drugiej 0 kompleksów wyższości wobec ludzi ze wschodu i głębokiego południa.  Powiem więcej - nasze miejsce urodzenia to doskonały atut bo jesteśmy w stanie się dogadać z każdym - bo wiemy zarówno o czym był Ну, погоди!, Nu, pogodi! jak i Tom i Jerry. Tylko żeby to zrozumieć nie można być zakutym łbem z urojeniami tylko być nakierowanym na swój cel i otwartym na ludzi.

 

A czy typowy Polak jest otwarty na ludzi? Nie, nie jest - jeden mądrala napisał mi tu w podobnym temacie "Polska to fantastyczne miejsce bo jak ktoś mnie zaczepi nieznajomy to mogę mu powiedzieć spierdalaj" - i tak myśli masa społeczeństwa. Jeśli masz taką postawę to życzę dużo zdrowia i lepiej nie  rzeczywiście siedź w Polsce.

 

Problemem jest negatywizm ludzi, a tu trzy przykłady z rzędu:

 

1. @Lannes zakłada temat, że zdał z wysokim poziomem maturę z języka obcego - ludzie mu odpisują "no i co z tego bo matura to nie znajomość języka tylko programu nauczania i tak się nie dogadasz -podcinanie skrzydeł nastoletniemu chłopakowi lvl hard zamiast "zajebiście, a teraz tylko praktykuj język najlepiej w taki a taki sposób"

 

2. @Tajski Wojownik zakłada temat, że ma problemy bo kopnęła go w dupę laska - zamiast napisać mu, "chłopie życie, idź do terapeuty / sam ogarnij głowę" etc. kaskady gówna i wysrywów satysfakcji pt. "Azjatki to kurwy a Wy kłamiecie, widzicie też go zrobiła w wuja" zamiast popatrzec na to że chłopak miał jaja, zabrał dupę z Polszy, pomaga matce i stara się walczyć o swoje życie

 

3, Mój osobisty przykład - jak stworzyłem temat o Azjatkach i Michale Forsakenie (wcale nie dając go jako wzór do naśladowania, a po prostu opisując przypadek) zaczęło się pier*olenie "Azjatki śmierdzą i roznoszą choroby", Ci co wyjechali z Polski żeby szukać kobiety to przegrywy etc. no i mój ulubiony lejtmotiv bóldupców - to niemożliwe, żeby będąc po 30stce umawiać się z młodszymi laskami. Otóż moi mili Panowie zamiast je*ać 1001 postów w słoneczny weekend ja sobie wczorajszy dzień spędziłem z Panią 15 lat młodszą (tak wiem - pewnie za pieniądze, Pani jest zaburzona, jest odrażająca, ma kiłę, mogiłę i choooj wie co jeszcze XD ), którą pierwszy raz na oczy widziałem w piątek, nie widzę powodu opisywania jak się ten dzień skończył.

 

Podsumowując - jeśli ktoś ma we łbie wbity element wiecznego narzekania, bólu dupy, potrzebę wiecznego mierzenia sobie kutasów to raczej nie jest szczęśliwym i zadowolonym z życia człowiekiem.

 

A jak można to rozegrać inaczej?

 

Cieszyć się życiem i grać kartami jakie ono nam dało. Uważam, że urodzenie się w Polsce to fantastyczne karty - brak wojen (i oby tak zostało), na tle świata w miarę zamożne społeczeństwo, z automatu dostajecie jeden z najtrudniejszych języków świata i łatwość nauczenia się zarówno angielskiego jak i rosyjskiego (jak znacie te dwa języki dogadacie się z większością ludzi na świecie), paszport UE (na który wjedziecie do większości Państw świata) i wiele więcej.

 

Ale oczywiście można całe życie pierdolić, że jak nie zalałem formy równolatce w wieku 25 lat to przegrałem życie (lejtmotiv numer 1 na forum), patrz, nie udało Ci się, mówiłem że nie ma sensu próbować (lejtmotiv numer 2 na forum) albo "po co coś robić jak to nie ma sensu" (lejtmotiv numer 3).

 

Sami wybieracie jak żyjecie - taplacie się w mentalnym gównie (zazdrość, przegrywizm, potrzeba "wyjaśniania" innych i mierzenia się na kutasy, wieczne pompowanie sobie ego) albo stajecie się otwartymi i ciekawymi świata ludźmi.

 

Ktoś z Was obadał temat, że w Toruniu pojawiła się masa latynosek? Młode duby z Kolumbii przyjechały na studia ale oczywiście forum jest zainteresowane tematami pt. "czy gość ma oczy łowcy i szczękę czada" bądź "czy klocki lego przystoją mężczyźnie jako hobby" - no oczywiście, że nie przystoją XDDDD

 

Wiecie skąd się o tym dowiedziałem? Bo przy okazji odwiedzin ziomka w tym mieście spotkałem się z dupą z Hiszpanii, która tu uczy angielskiego. Ale wiadomo - nie da się, nie ma jak, wszystko już przepadło XD Teraz uwaga - napiszę Wam o porażkach - takich jest masa jeśli coś robicie.

 

Ta dupa z Hiszpanii spuściła mnie w kiblu - i co z tego, skoro, dzięki niej, wiem gdzie w tym mieście bujają się expatki, na jakim Uni studiują te młode dupy z ameryki płd. i jak je wystalkować w social media by je zaczepić, umówić się.

 

Lepiej - na Cyprze mieszkałem z taką Rosjanką, która naprawdę mi się podobała - Pani finalnie kopnęła mnie w dupę - tylko wiecie co - dzięki tej znajomości wiem o Limassolsku, klubach gdzie się bujają rosyjskojęzyczne dupy, stronach na jakich można je znaleźć, gdzie pracują, która część miasta jest przez nich zamieszkana etc.

 

Ale ja wiem - na forum nie wolno pisać o tym, że laska spuściła na drzewo bo wiadomo - dwa typy odpowiedzi - "nie masz oczu łowcy i szczeki czada a wtedy sama by Cię zaczepiła i wskoczyła na śmigło" aka "goście po 30stce to już tylko stare babuleńki 30+".

 

Rozumiecie teraz czym jest wykorzystywanie okazji w życiu? Praktycznie każdą sytuację da się tak przekuć w coś pozytywnego ;) I tak trzeba żyć - firma upadła, odrobi się, akcje spadły, odrobi się, laska kopnęła w dupę, jest masa innych" etc. etc.

 

Na co Wy ludzie tracicie czas w życiu?

Na negatywizm i wideo "ruski żołnierz odciął na żywca głowę Ukraińcowi", statystyki o niedoborze kobiet w Polsce, wieczne podniecanie się że jakiś czarny zerżnał Polkę etc. - czy Wy się zastanowiliście czym Wy się ładujecie? Jaki syf i jaką porcję negatywnej energii łopatami szuflujecie do Waszych łbów?

 

Życie vs śmierć Wasz wybór.

 

Ja jestem "starym" repem, 39 lat i jak czytam tu gości 20-30 lat to bierze mnie pusty śmiech na to jak słysze po raz nty "przegrałem życie".

Przegrasz jeśli sam to wybierzesz.

 

Twój wybór.

 

PS Moje mieszkanie nie ma mebli. Śpię na materacu, salon jest pusty, stół to karton po odkurzaczu na który narzucony jest jutowy worek po kawie (taki duży), z nowych rzeczy tylko biurko, flipchart, krzesło, komputer i lodówka -0 taki mam styl życia. Na ścianie mam namazane markerek "pier*ol się XD" plus ponaklejane kartki z cytatami ludzi, których uważam za przewodników życiowych (Ajahn Brahm, Dan Blizzerian, Machiavelli i kilku innych). Od większości lasek słyszę jedno - "jak się z Tobą widuję czuję się jak nastolatka". Pamiętajcie - po 30stce przegraliście życie XD 

 

No właśnie, ja dopiero tutaj na forum zrozumiałem że miałem złe podejście do życia i byłem zbyt negatywny, aż wprost mi to powiedziało wiele osób i przyznam bolało ale dało mi wiele do myślenia. Teraz mam takie podejście że się śmieję z tego cyrku, z tym że nadal obserwuje co się tutaj dzieje i wyciągam wnioski. Szanowni potrzeba kilku pokoleń aby wyplemić te nasze narodowe problemy, ale zobaczcie kilka lat ostatnich cofnęło nas o 5 czy 10 lat. To moja trzeźwa diagnoza gospodarcza i teraz pytanie czy mam się tym przejmować, czy mam się męczyć, czy może po prostu wyciągnę wnioski i zadam sobie pytanie jak moje życie może lepiej wyglądać.

 

Ja przez lata zazdrościłem innym: zdrowia, żon, dzieci, a teraz widzę że moje "porażki" de facto długoterminowo wyszły mi na dobre.

W pełni popieram aby podchodzić jak najbardziej pozytywnie do życia i otoczenia, szczególnie tutaj na forum, po latach to była dla mnie najbardziej wartościowa lekcja, to ciężka praca, ale warto. Natomiast ja bym swojego szczęścia nie osiągnął nie robiąc drastycznych zmian czyli odcinając się od zazdrosnych znajomych, a wcześniej odchodząc z dobrze płatnej firmy, gdzie dwie szefowe wariatki mobingowały mężczyzn. 3 lat zapracowałem jak wół za grosze i zbieram wreszcie owoce. Problem w tym że nie każdy jest  w stanie to zrobić i siedzą jak w więzieniu, bo kredyt, zobowiązania itd.

 

A tym czasem oglądam sobie gościa co mieszka w chatce za 400 zł z filipinką, uciekł z polszy, pracuje zdalnie chyba za jakieś dwa koła zł i sobie żyje, ma ciepło, żonę i jest szczęśliwy: https://www.youtube.com/@Bez_Spiny

Panowie, da się :)

 

Dbajmy o siebie i wspierajmy się, a nie biczujmy

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu powiem, że nie wiem czy Polacy to rzeczywiście jeden z najsmutniejszych narodów świata, bo za mało podróżuję i praktycznie nie mam żadnej próbki badawczej. Wiem natomiast, że funkcjonuje takie przekonanie. Czy jest prawdziwe? Nie wiem, na pewno jest tu jakaś ciężka energia i to fakt. Myślę, że jest coś takiego jak energia i da się to wyczuć. Z drugiej strony jak będziemy chodzić uśmiechnięci przez miasto i z góry założymy, że: 

 

a) ludzie uznają nas za wariatów

b) dostaniemy w twarz 

c) ludzie będą nieufni wobec nas

d) ludzie uznają, że chcemy ich oszukać

 

to też takie rezultaty możemy otrzymać. Nie mówię, że chodzę zawsze pozytywny i wesoły, ale jak idę z dobrą energią i dobrze życzę ludziom, to nawet zdarza się, że ludzie reagują pozytywnie i sami się uśmiechną. 

31 minut temu, niemlodyjoda napisał:

* Kolejna pułapka życia - brak definicji jak Ty sam chcesz żyć i strach przed wymyśleniem sobie życia tylko dawanie lejców innym osobom. Nigdy nie będziecie szczęśliwi jeśli będziecie żyć tak jak Wujek Staszek Wam powie, jak powiedzą Wam reklamy, jak powie random z forum. To Wy musicie odkryć co Was kręci i jara na tym padole i dążyć do tego żeby tak żyć. Wiele razy upadniecie ale bez upadków nie ma wejścia na szczyt.

 

Tak,  zgadza się, To się w tej chwili jeszcze bardziej nasila, bo jest cała masa trenerów życia, którzy powiedzą nam w jaki sposób mamy żyć, w co inwestować, co robić, jak spędzać czas, i kim jest człowiek sukcesu. I każdy z tych trenerów/doradców ma jakieś złote rady, a że teraz co drugi to mówca motywacyjny to od tych koncepcji można dostać obłędu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, spacemarine napisał:

 

No właśnie, ja dopiero tutaj na forum zrozumiałem że miałem złe podejście do życia i byłem zbyt negatywny, aż wprost mi to powiedziało wiele osób i przyznam bolało ale dało mi wiele do myślenia.

 

I bardzo dobrze. Mylić się i upadać jest rzeczą ludzką natomiast prawdziwe oblicze człowieka pokazuje jak dealuje z fuckapami.

 

Ja takich miałem w życiu masę - położyłem pierwszą firmę, która prowadziłem, rozwiodłem się (żona była regulaminowe 10 lat młodsza, zdradziła mnie), moja pierwsza "poważna" w życiu dziewczyna mnie również zdradziła, wyjebali mnie doktoratu z tylko co z tego?

Po latach się z tego śmieję i wiem, że mnie to zbudowało.

 

Chodzi o to aby nie dusić w sobie takich uczuć jak gorycz, poczucie bycia gorszym, rozpamiętywanie porażek, a z drugiej strony poczucia wyższości nad innymi, wiecznej chęci pokazania jakim to się nie jest zajebistym i najlepszym we wszystkim. To jest awers i rewers tej samej monety - pycha i depresyjność - obie prowadzą do mentalnego gówna.

 

Świat to nie jest tragedia, dramat, piekło na ziemi tylko życie może być naprawdę fajne.

 

A dlaczego?

 

Powtórzę się -czego się boicie skoro na samym końcu wszystkich nas czeka jedno - śmierć. Nieodwołalnie i bez przebaczenia Wszyscy sprawdzimy czy jest życie po życiu / wędrówka dusz czy tylko pustka i nicość. Trochę to zmienia perspektywę no nie?

 

Pamiętam jak jakieś 15-16 lat temu zacząłem latać po klubach z ludźmi z dawnego forum o PUA  -fantastyczne czasy. Jakich ja wtedy świetnych facetów poznałem to głowa boli :) Dużo naprawdę dużo mnie nauczyli, a przede wszystkim nakierowali mnie na buddyzm i odrzucenie koncepcji dowodu społecznego* i najważniejsze - mnie introwertyka nauczyli zakładać maskę ekstrawertyzmu.

 

Jeśli jesteście introwertykami i nauczycie się "ekstrawertyzmu" to wygraliście życie - z jednej strony nie macie problemów z interakcjami społecznymi, a z drugiej nie jesteście tak emocjonalnie zależni od społeczeństwa jak ekstrawertycy.

 

Każdą kartę można wykorzystać do wygranej :) 

 

26 minut temu, ciekawyswiata napisał:

Tak,  zgadza się, To się w tej chwili jeszcze bardziej nasila, bo jest cała masa trenerów życia, którzy powiedzą nam w jaki sposób mamy żyć, w co inwestować, co robić, jak spędzać czas, i kim jest człowiek sukcesu. I każdy z tych trenerów/doradców ma jakieś złote rady, a że teraz co drugi to mówca motywacyjny to od tych koncepcji można dostać obłędu. 

 

Trzeba wymyśleć sobie siebie i swoje życie, a inni to tylko drogowskazy - jedne prawidłowe, a drugie nie. 

Sztuką jest odkryć które z nich są naszą ścieżką a które ścieżką innych.

Aż tyle i tylko tyle.

 

* Chodzi o to, że większość ludzi aby wykonać daną akcję musi mieć dowód społeczny. Ma dobry samochód = dobrze mu się wiedzie. Kupa zdjęć z wycieczek = jest bogaty. Nosi okulary = inteligentna. Dowód społeczny to coś czym sami gracie i wykorzystujecie to w grze z innymi ludźmi ale sami nie uznajecie dowodu społecznego. To jest coś właśnie co jest zaczerpnięte z buddyzmu - "przyczyną trosk sa Twoje pragnienia" a tu chodzi o pragnienia nowoczesnego świata.

Jak to zrozumiecie i zaczniecie stosować jak należy zniknie Wam wiele "problemów" z życia ;) 

 

Never beg for a seat when you can build your own table.

Read it again.

 

I tego się trzymajcie ;) 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 9
  • Dzięki 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

kaskady gówna i wysrywów satysfakcji pt. "Azjatki to kurwy a Wy kłamiecie, widzicie też go zrobiła w wuja"

Mnie jednak śmieszy (i mierzi) propaganda "nie idzie ci w życiu - jedź do Azji/ekspatriuj" etc. Jeżeli ktoś ma bałagan w głowie, to wyjazd z kraju nic nie zmieni, a może jeszcze pogorszyć sprawę. Najpierw posprzątać w pokoju, a potem podbijać świat. Aleksander Macedoński nie poszedłby na Azję, gdyby mu ojciec porządku w ojczyźnie nie zrobił.

 

No i wciąż chodzi o cipę, a przecież tu panowie nie dbają o cipy. :P 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem więcej, teraz myślę że gdyby nie moje porażki to nie byłbym w stanie docenić jak teraz mam dobrze, to paradoks ale złe czasy sprawiają jak cenię obecne, moje szczęście to niezależność i święty spokój.

Z drugiej strony znałem gościa z dość bogatego domu nie oskarek, nawet inteligentny, ale mając świetny start ciągle chodził naburmuszony, bo wymyślił sobie że będzie dyplomatą a skończył w firmie rodziców. Nie zaznał trudów życia i jest nieszczęśliwy, a ma wszystko, zero kredytu, dom od rodziców, dobra pensja itd. Może podświadomie wie że na to nie zapracował, że nie zasługuje i wylewa gorycz na innych? A może ma ego że jest lepszy od innych. Podejrzewam że jestem szczęśliwszy od niego mimo że on ma o wiele więcej, no tak to działa. Ludzie sami sobie strzelają w stopę marząc o wielkim sukcesie, zamiast cieszyć się z małych rzeczy, gonią króliczka i się dziwią że nawet jak to osiągną to nie dało im tego szczęścia co myśleli

  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi się pięknie oregano bujnęło na wiosnę!

Cały zeszły sezon praktycznie stało w miejscu a dziś to nawet będę musiał zrobić przecinkę, żeby w tej kępie trochę światła do dolnych liści dochodziło.

No oczy i serce cieszy.

Ale żeby było trochę po polsku - słabo kurwiszcze pachnie :D

 

  • Like 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

mnie introwertyka nauczyli zakładać maskę ekstrawertyzmu.

Nie mówię, ze Ciebie(!), ale jak jakiegos młodego chłopaka PUA nauczą zakładać maskę kogoś kim nie jest i pozna w ten sposób fajną kobietę to w głowie będzie miał  sieczkę, będzie wiedział, ze ta laska poleciala na personę, którą udawał, a nie na jego „prawdziwe ja”.  Doprowadzi to tylko do większej depresji (widziałem takie przypadki :( ).

 

Masz na to jakieś rozwiązanie?
 

 

15 minut temu, Kiroviets napisał:

A mnie zastanawia, że jeszcze nikt nie skorelował znajomości RP i BP z w/w zjawiskiem wśród młodych Polaków.🤣

 

 

 

Dobrze, ze chociaż Ty poruszyłeś ten ważny temat. 

1 godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

Moje mieszkanie nie ma mebli. Śpię na materacu, salon jest pusty, stół to karton po odkurzaczu na który narzucony jest jutowy worek po kawie (taki duży), z nowych rzeczy tylko biurko, flipchart, krzesło, komputer i lodówka - taki mam styl życia

Niczym Rust z True Detective. Szacun.

Edytowane przez Patryk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

PS Moje mieszkanie nie ma mebli. Śpię na materacu, salon jest pusty, stół to karton po odkurzaczu na który narzucony jest jutowy worek po kawie (taki duży), z nowych rzeczy tylko biurko, flipchart, krzesło, komputer i lodówka - taki mam styl życia.

 No to mamy podobnie.😎 "Żyj biednie a bądź bogaty" cytując Kabe, chociaż wiem, że nie do tego pijesz. ;) 

 

16 minut temu, Patryk napisał:

Dobrze, ze chociaż Ty poruszyłeś ten ważny temat. 

Szkoda, że wyczułeś (aś) sarkazmu w tym zdaniu. ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.